Strony

sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 85

Nadszedł długo wyczekiwany przez Alexę i Carlosa dzień. Ślub. I to nie byle jaki ślub, nie byle gdzie i nie byle o jakiej porze. Najbliższa rodzina i przyjaciele zlecieli się aż na Hawaje przed pierwszym dniem wiosny, aby jutro zobaczyć jak para łączy się węzłem małżeńskim. Marla miała okazję poznać ich rodzinę. Ten ślub był nietypowy, ale jaki przepiękny. Dobrali do tradycyjnej bieli nutę złota. Nawet stroje świadków, którymi byli siostra Alexy i brat Carlosa ( nie brał nikogo z przyjaciół, bo by się pozabijali o to miejsce), kreacje drużb i druhen, a przede wszystkich pary młodych musiały mieć kolory przewodnie. Alexa w pięknej białej sukni trzymała zielony bukiecik przepasany złotą wstążką. Carlos miał biały garnitur ze złotym krawatem. Kendall, James i Logan wyglądali uroczo w kremowych ( dla odmiany) garniturach ze złotymi muchami. Najmniej narzekał Kendall. Najbardziej James, który uważał, że źle wygląda w tych kolorach. Przed uroczystością wyznał Marli, że państwo młodzi nie mają za grosz wyczucia gustu. Logan obiecał sobie, że szybko pozbędzie się tej muchy, bo ich nienawidził. Taki los drużb. Marla należała do druhen wraz z Lucy, Jo i kuzynką Alexy, Amandą. Miały na sobie zwiewne sukienki w kolorze kremowym z drobnymi złotymi dodatkami, które mogły same sobie dobrać. Ceremonia odbywała się na świeżym powietrzu na łące, niedaleko plaży. Hawaje dawały temu wszystkiego egzotyczną atmosferę. Piękne, czyste niebo, a w jego centrum lekko prażące słońce. Wszyscy znaleźli miejsce na białych ławeczkach, które kontrastowały z zielenią traw. Przy altance stał już ksiądz i czekał na pannę młodą. Ślub ten wywołał sporo przyjemnych emocji, także łez u ich matek.

Gdy było już po wszystkim, nadszedł czas na wesele, które odbywało się w dwóch miejscach. W specjalnym weselnym pawilonie gdzie jedzono i na zewnątrz gdzie tańczono. Między tymi strefami grała kapela. Nie ważne gdzie się przebywało, każdy się dobrze bawił.
- Jak się bawisz?- spytał Logan Marlę. Nie miał na sobie już muchy. Zdjął ją od razu po zdjęciach.
- Odjazdowe weselicho. Cieszę się, że ty nadal trzymasz fason.
- Nie chcę żeby Carlito i Alexa nabijali się ze mnie do końca życia jeśli coś przeskrobię. Nie zapominajmy, że tu kręci się kamera i wszystko będzie uwiecznione. Jak już ktoś będzie robić z siebie pijaka to będzie to James, ewentualnie Kendall.
- Trzeźwy Logan na imprezie to rzadkość.- uśmiechnęła się.
- Chcę jeszcze pamiętać ślub swojego kumpla.- dokończył pić szampana.- Nadal uważasz, że to nieodpowiedni wiek na ślub?
- Nie. To nie ma żadnego znaczenia. Jeśli jest to silna miłość, która przetrwa całe życie to…- nie dokończyła tylko się rozmarzyła.
- Hejka! O czym gadacie?- z tańców wrócił James.- Chodźcie! Zaraz kroją tort.
- Uwielbiam torty!- Marla wstała natychmiast ciągnął Logana za rękę.
Po zjedzeniu tortu, Logan i Marla poszli na parkiet potańczyć trochę. Byli najlepiej tańczącą parą, ale nie chcieli się zbytnio popisywać swoimi zdolnościami, ponieważ nie do nich należał ten dzień. Bez przerwy tańczyli nie wiadomo ile czasu. W końcu zasapali się i usiedli do stolika gdzie siedział Kendall.
- Nogi mnie bolą od tego tańczenia z tobą.- rzuciła się na krzesło, a potem do szklanki z wodą.
- Mnie też…- otarł kropelki potu z czoła.
- Odpocznijmy trochę. Chyba, że chcesz zatańczyć z panną młodą to nie zatrzymuję.
- Będę miał jeszcze okazję. Teraz Carlito nie chce nikomu jej użyczyć.
- Mi też nie dał.- odezwał się blondyn.- Nigdy jeszcze tak nie żydził.- para spostrzegła, że jego mucha jest wymiętolona.
- Popraw tę muchę.- wskazała mu palcem.
- Bo wyglądasz jak menel.- zaśmiał się Logan, który potem dostał od przyjaciela po głowie.
- Się czepiacie.- poprawił ozdobę.- A ty Loggie? Zrobiłeś już to co miałeś zrobić?- wysłał mu porozumiewawcze spojrzenie, którego dziewczyna nie mogła rozszyfrować.
- Co miałeś zrobić?- nie wytrzymała.
- Miałem, ehm… no.- wstał.- Iść do toalety? Tak właśnie zrobię.- odwrócił się na pięcie i wyszedł.
- Co się tak dziwnie zachował?- spytała Kendalla.- No bo przecież chyba nie musisz mu przypominać żeby odwiedzał toaletę.
- To ten hawajski klimat tak na niego działa.- opróżnił kieliszek z alkoholem i wstał.- Powodzenia.- poklepał ją po ramieniu i poszedł. Marla nie wiedziała co to miało znaczyć, ale nie przejęła się, bo był już po kilku kieliszkach.
- Już jestem.- zaskoczył ją od tyłu Logan powodując, że poskoczyła na krześle. W międzyczasie jak go nie było, zatańczyła raz z Jamesem.
- Wszystko z tobą w porządku?- zmarszczyła brwi.
- Tak, ale dlaczego miałoby być inaczej?- zapytał odrobinę spięty.
- Patrz.- jej wzrok oderwał się od chłopaka, bo niebo zmieniało powoli kolor.- Słońce zaraz zacznie zachodzić.
- Hej.- Logan przysunął swoje krzesełko do jej siedzenia.- Możemy urwiemy się na chwilę na zewnątrz? Nikt nie zauważy, że znikniemy na chwilkę. Spędzimy trochę czasu we dwoje. Pokazać ci takie fajne miejsce?- uśmiechnął się łobuzersko.
- Bardzo chętnie.- dała się poprowadzić na dwór.
- Tędy.- złapał ją mocniej za rękę.

Odwrócił się do tyłu patrząc czy nikt za nimi nie idzie.
Gdy byli już wystarczająco daleko, Logan poprowadził ją na zbocze. Dziewczyna nie wiedziała gdzie jest prowadzona, ale coraz bliżej kierowali się w stronę plaży. Tak przynajmniej myślała. Jej oczom ukazało się kamieniste wzgórze. Logan kazał jej wejść. Było jej ciężko wchodzić po kamiennych, nierównomiernych schodkach na górę w butach na obcasie, dlatego brunet asekurował ją od tyłu. To nie było zbyt wysokie wzgórze, ale wystarczające, aby podziwiać morski krajobraz wyspy. Stali teraz na wielkim szczycie w kształcie koła, porośniętym wokół krzewami i drzewami. Zachwyciła się tym i zastanawiała jak natura mogła wyrzeźbić takie cudowne miejsce. Po środku znajdowała długa ławeczka pomalowana farbą w kolorze pudrowego różu. Z tego miejsca czuła, że jest bliżej słońca i oddycha jeszcze świeższym powietrzem. W tle ćwierkały egzotyczne ptaki.
- Podoba ci się?- objął ją.
- Tu jest pięknie.- usiedli na ławeczce.- Nigdy nie widziałam równie pięknego miejsca na żywo. A ty?
- Ja widziałem…- spojrzał jej głęboko w oczy.
- Co takiego?
- Ciebie.- pocałował ją w policzek. Uśmiechnęła się.
- Nieładnie tak skradać buziaków…
- Mogę też skraść drugiego. Nikt nas tu nie zobaczy.
- No to nie omieszkam.- pozwoliła się pocałować w usta.- Wielka ta ławka, prawda?
- Jak chcesz to się na niej połóż. Nogi ci odpoczną.- położyła się na całej szerokości. Głowę położyła mu na kolanach. Patrzyła w zachodzące słońce, fale różu i pomarańczy na niebie.- Wygodnie?
- Bardzo. Mogłabym tak leżeć całą noc…
- Chciałbym żeby już zawsze tak było.- gładził ją po włosach.- I żebyś zawsze była tylko moja.
- Przecież jestem.- położyła mu dłoń na udzie.
- Widzisz ten różany krzew?- Logan wskazał palcem na roślinkę średniej wielkości.
- Tamten? Widzę.- odpowiedziała. Brunet wstał uwalniając się z jej objęć.- Gdzie idziesz?- zobaczyła jak chłopak podchodzi i zaczyna grzebać w różanym krzewie. Marla wstała kiedy zobaczyła, że Logan wyciąga coś z krzaka.- Co tam znalazłeś?- podeszła zaciekawiona.
- Nie wiem.- trzymał w dłoniach pudełeczko w kształcie róży, podobnej do tych co rosły obok. Podał jej różowe pudełko.- Weź otwórz.
- O mój Boże…- jej oczom ukazał się pięknie zdobiony srebrny pierścionek, który lśnił w blasku zachodzącego słońca. Logan w tym momencie uklęknął na jednym kolanie i złapał ją za wolną rękę. Zamarła w miejscu. Rozchyliła wargi z powodu ogromu emocji, które przechodziły przez jej ciało. Czuła dreszcze po całym ciele.
- Jesteś moją muzą, nadzieją, gwiazdą na niebie, kwitnącą różą, boginią, światłością, moją największą radością. Jesteś jak tlen, bez którego nie mogę oddychać. Uosobieniem tego wszystkiego co jest mi w życiu niezbędne. Dzięki tobie odrodziłem się na nowo, a każda rozterka spowodowała, że kocham cię jeszcze mocniej. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Ty wskazujesz mi właściwy kierunek. Jesteś jak przewodnik, który prowadzi mnie za rękę.- mówił prosto ze swojego serca. Widać było, że się denerwował, jednak uśmiech nie znikał mu z twarzy.
- Logan…- nie mogła wydusić z siebie słów.
- Może nie jestem idealny. Marny ze mnie kucharz. Ciągle się spóźniam na spotkania. Tyle razy nie było tak jak być powinno, ale mogę dać ci szczęście o jakim tylko nie śniłaś. Powiedz tylko jedno słowo.
- Ja…- emocje wciąż nią szargały. Oczy zrobiły się wilgotne.
- Obiecuję, że będę…- zaczął znowu nerwowo coś mówić byle w ciszy nie czekać na jej decyzję. Nie zdążył, bo Marla przyłożyła mu palec do ust.
- Zamilknij i daj mi dokończyć.- wzięła głęboki wdech.- Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale… nie mogę…
- Dlaczego?- nie tego się spodziewał. Dziewczyna się tylko uśmiechnęła.
- Nie mogę… też sobie wyobrazić życia bez ciebie!- dokończyła. Logan odetchnął z ulgą. Wstał i pocałowali się namiętnie.- Mówię tak!
Chciała włożyć sobie pierścionek na palec, ale Logan ubiegł ją i sam to zrobił. Otarł jej łzy z policzka, następnie znów pocałował. Ona przyssała się do jego ust i oplotła się wokół jego szyi. Brunet ujął jej twarz w dłonie. Dziewczynę rozpierała taka energia, która prosiła się, aby uwolnić ją na zewnątrz. Poczuła się bezpiecznie wśród gąszczy zieleni i jego objęć. Stanowczo przytwierdziła narzeczonego do pnia drzewa przejmując inicjatywę. Zobaczyła miłe zaskoczenie na jego twarzy. Zdjęła z niego marynarkę i rzuciła na ławkę. Odpięła trzy guziki od jego pachnącej koszuli żeby dostać się bez problemów do jego szyi. Logan dał się wciągnąć w namiętną grę i postanowił przejąć pałeczkę. Włożył dłoń pod jej sukienkę, zaczął dotykać ją po udach. Nie odklejając od siebie ust, wylądowali na ławeczce.

Kiedy było już po wszystkim, dziewczyna położyła mu się z powrotem na udach. Patrzyli na niebo. Po słońcu nie został ślad. Zrobiło się jeszcze bardziej romantycznie. Pojedyncze gwiazdki pojawiały się na sklepieniu aż zaczęło ich migać coraz więcej. Logan gładził ją po włosach i uśmiechnął się.
- Będę musiał oświadczać ci się częściej.
- Oj będziesz. Musimy wracać. Długo nas nie było.- podniosła głowę.
- Jeszcze trochę.- zamruczał.
- Potem…- zetknęli się nosami jak Eskimosi.
- No dobrze, ale musimy doprowadzić się do porządku.- poprawili sobie nawzajem fryzury. Logan dopiął koszulę i założył białą marynarkę. Otrzepała mu plecy z resztek kory. Brunet przejechał palcem pod jej powiekami, aby poprawić rozmazany makijaż. Ogarnęła też swoją niechlujnie wygniecioną sukienkę.
- Chyba wszystko.- stwierdził.
- Rozporek.- spojrzała w dół. Logan uśmiechnął się niewinnie, a następnie wrócili na wesele gdzie zabawa dopiero się zaczynała.
- Gdzie wyście się podziewali?- u progu stał już James.- Ktoś was porwał?- szatyn uznał, że nie trafił z żartem patrząc po ich minach.- Sorry…
- Spoko. Mamy coś do ogłoszenia.- dodał Logan.
- No tutaj jesteście!- przybiegła do nich Jo.- Alexa będzie rzucać bukietem!
- O tej porze?- zdziwiła się Marla.
- To hawajski zwyczaj, więc tak. Szybko!
Alexa czekała już na szczycie schodów. Wszystkie dziewczyny ustawiały się. Marla wylądowała za Lucy. Po bokach stały Diana i Jo.
- Ja go złapię.- wskazała na siebie Jo.
- Nie żeby mi zależało, ale będzie mój!- wtrąciła wstawiona Lucy.
- Przestańcie!- uspokoiła je Diana.- Wszyscy wiedzą, że ja go złapię. Mam najdłuższe ręce.- uśmiechnęła się z przekąsem.
- Zachowujecie się jak dzieci.- westchnęła Marla, która obserwowała to wszystko z boku.
- Ty zostaniesz w takim razie starą panią z kotem!- odparła Lucy.
- Nie.- uśmiechnęła się.- Bo ja jestem…
- Uwaga dziewczęta!- wyznanie Marli przerwała Alexa.- Ustawcie się! Będę rzucać!- odwróciła się.
- Alexa! W lewo!- krzyknęła Diana.
- W prawo!
- Uczciwie po środku!- próbowała przekrzyczeć je Lucy.
- Na trzy!- oznajmiła- Raz, dwa, trzy!- zamachnęła się i rzuciła bukiecik. Całe stado dziewczyn przepychało się patrząc jak bukiecik leci w powietrzu. Marla śmiała się ze zgromadzonych, bo przypomniała jej się scena z koncertu BTR jak szalone fanki chciały ich przynajmniej dotknąć. Nagle podskoczyła w miejscu. Bukiet ugodził ją prosto w twarz, szybko go złapała. Spojrzała na niego z błyszczącymi, zwycięskimi oczętami i w wielkiej chwale podniosła go do góry. Logan widział tę scenę i uśmiechnął się.
- Złapałam!- okrzyknęła szczęśliwa, aby każdy usłyszał.- Ha!
- Nie jaraj się tak. To tylko zwyczaj.- Lucy dąsała się.
- Już się spełniło!- wyszła z kółeczka, które ją otaczało i podniosła rękę z pierścionkiem zaręczynowym.- Zostanę panią Henderson.- wszyscy spojrzeli na szatynkę z uśmiechem na twarzy. Chwaliła się każdemu. Państwo młodzi podeszli na końcu i złożyli gratulacje. Alexa pochwaliła Logana, że w taki romantyczny sposób to załatwił. O tym co zamierzał Logan, wiedział tylko Kendall, więc gdy to się wydało, brunet dostał w czerep od Jamesa i Carlosa krzycząc: Ty zdrajco! Potem jednak sami uściskali narzeczonych. Trzeba było to uczcić. Zgromadzeni poszli na parkiet i tańczyli wokół kółeczka państwa młodych i narzeczonych.






* Kto zgadł, że chodzi o wesele? Przyspieszyłam trochę bieg wydarzeń z października na marzec. W następnym będzie już czerwiec, a nawet lipiec, więc sunęłam po tym kalendarzu :D Marla zostanie panią Henderson. Cieszycie się? Bo ja tak :P
Przedostatni rozdział za nami i jeszcze tylko jeden i koniec! Nie ukrywam, że ja to bym już chciała skończyć tę część, odbębnić tygodniową przerwę między częściami i zacząć trzecią. Ah! Nie mogę się doczekać. Tyłek pali :3 Do środy - ostatniego rozdziału części:*


17 komentarzy:

  1. Logan jakiś ty romantyczny. No pozazdrościć takiego :) Kolejny ślub się nam szykuje. Nie wiem czy to dobre dla ciebie, bo z tego co wiem ty nie lubisz pisać o ślubach :P Ale mniejsza o to. Marlabell Henderson brzmi tak po szlachecku huehue. Wiesz co? Ja czekam też na ten ostatni tylko...yyy ta przerwa tygodniowa?! A może byś darowała tym razem ;P Tydzień bez ciebie? Już mnie głowa boli od samego myślenia. Superowski rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałabym... nie mam nic co do pisania o ślubach. Nie lubię za to pisać o ich przygotowaniach. Więc o przygotowaniach do ślubu też nie lubię czytać. Szczerze omijam takie tematy. To tak dla sprostowania :)

      Usuń
  2. O Mój Boże jak tu romantycznie! :D Nie znałem Logana od tej strony. Fajnie to wykombinowal. Jak Marla powiedziała ze nie może to serce stanęło mi w gardle ale okazało się ze tylko go wrabiala. Troll jeden ;D. I potem ten seksik na laweczce. Ajjj szkoda ze nie rozpisalas sue bardziej w tym temacie ale wiem ze nie chcesz by na tym blogu były takie sceny. W każdym razie byli bardzo mrrrrraśnie ;)
    Śmiać mi sie chciało z dziewczyn przy lapaniu bukietów. Tak się o to biły a Marla ze spokojem go złapała. Alexa zachowała się bardzo nieładnie bijąc przyjaciółkę swymi chwastami po twarzy. Jak Jo mowila "Jo go złapie" to przez chwile mialem rozkmine czy mówi o sb w trzeciej osobie czy moze zaciąga wiejskim jezykiemy. Potem zacząłem się śmiać i stanowczo stwierdzilem ze to to pierwsze. Jak Kendall spytał Logana czy zrobil to co miał zrobić a ten się speszyl i zaczął kręcić ze idzie do toalety to zaczynalem domyślać się o co chodzi i bam zgadlem. Nie wiedziałem tylko ze zrobi to w taki sposób. Ach ten Logan. Zawsze czymś zaskakuje. ^^
    Co do tej przerwy to zgadzam się z Betty moglabys nam ja odpuścić. Choć z drugiej str należy się cieszyć ze to nie takie przerwy jak pomiędzy sezonami seriali. Ale oboje wiemy ze więcej niz tydzień bys nie wyttymala. Tyłek by Ci chyba spłonął. Świetny rozdział malenka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio napisałam JO GO ZŁAPIE? Miało być JA GO ZŁAPIĘ. Chyba za bardzo wtedy myślałam o Jo pisząc to i teraz wiem, że sprawdzanie rozdziału przed północą nie jest dobre :) Zaraz poprawię. Fakt. Tyłek by mi płonął. Razem ze spodniami jak u Kendalla w Big Time Lies :)

      Usuń
    2. Hahaha przypomniał mi się Kendall w spodniach swojej mamy :D

      Usuń
  3. So romantic :) Logan oświadczył się Marli na Hawajach, na pięknym wzgórzu z widokiem na zachód słońca, na ślubie przyjaciół. Coś niesamowitego. Wstrzymałam oddech jak Marla odpowiedziała, że nie może. Spytałam głośno Dlaczego?! Ale potem się wyjaśniło. A potem jeszcze dostała po twarzy bukiecikiem. Alexa ty to masz rzut :P
    "- Popraw tę muchę.- wskazała mu palcem.
    - Bo wyglądasz jak menel.- zaśmiał się Logan." Ha wyobraziłam sobie Kendalla takiego menela, weselnego żula, zawsze z kieliszkiem w ręce. Ah... czeam na ostatni rozdział, a potem BTT ! UUUU!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo nowy banner zauważyłam. Jaki piękny. Widzę zmiany, same zmiany wraz z tą nadchodzącą trzecią częścią :)

      Usuń
    2. Dokładnie. Same zmiany :) I dzięki. To miło, że się podoba :*

      Usuń
  4. I mamy dwa szczęścia! Ślub naszego Carlitka i Alexy oraz zaręczyny Logusia i Marli ^^ Na początku jak przeczytałam "Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale... nie mogę" zrobiłam wielkie oczy O.O takie WTF?! Ale później było spoko.
    Czemu zmieniłaś to 'Jo go złapie"? Gdy to przeczytałam, to mimowolnie się zaśmiałam. Powiedziała tak zabawnie i pewna siebie ;)
    Hahahahaha Kendall wyglądasz jak menel w tej pomiętej muszce XD To mnie rozwaliło. Przyznaje się ;)
    No więc do pełni szczęścia potrzebujemy jeszcze zaręczyn Jamesa i Lucy oraz Kendalla i Jo ^^
    Czekam niecierpliwie na nn :**************
    Pozdrawiam Stelss :***********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooooo widzę, że zmieniłaś nagłówek bloga! Śliczny *-* ♥♥♥
      Chciałam cię poinformować o nowym rozdziale na moim blogu ^^
      Zapraszam serdecznie ♥

      Usuń
  5. Przerwa sezonowa się zbliża, mam rację? Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo, bardzo, bardzo się cieszę. Menel? Poważnie? Dobrze, ze dziewczyny się tam nie pobiły. Chłopaki właściwie też. Czyżbyś planowała lawinę ślubów? Haha... Najgorzej byłoby, chyba, kiedy coś by się zrobiło nie tak. Ale dlaczego zaczynam nazywać części sezonami? Pojęcia nie mam. I nie wiem dlaczego, ale ostatnio udało mi się napisać taki "schemat" sezonu serialu i opowiadania:
    1. Jest fajnie, poznajemy się.
    2. Coś zaczyna się dziać.
    3. Jest źle.
    4. Jest bardzo źle.
    5. Jest tragicznie.
    6. Dobra, czas coś z tym zrobić. Zaczynają się zwroty akacji.
    7. Powoli sobie radzimy.
    8. Zaczynamy sobie radzić coraz szybciej.
    9. Poradziliśmy sobie. Wszystko jest ok. Trzeba dojść do siebie.
    10. Jest fajnie. Happy End, albo i nie, ale jak planujemy ciąg dalszy, to trzeba troszeczkę zapowiedzieć kolejny sezon.
    Nie wiem, czy jest w stanie się pod tym podpisać. Zrobiłam to z obserwacji "Chucka", "Teen Wolfa" i "Tajemnic Smallville". Ale teraz już kończę. Rozdział świetny. Czekam na nn. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrzcie! A jednak znalazła się jedna osoba, która cieszy się z przerwy. Czyż nie? A co do dalszej części komentarza to okaaaay :D

      Usuń
    2. Nie z tego się cieszę. Ja wiem, przerwa jest konieczna. Z wesela się cieszę. Niepotrzebnie patrzyłam na komentarz Chrisa...

      Usuń
    3. Haha! A co ja takiego tam napisałem ? :D

      Usuń
  6. Super , świetnie . Cieszę się że Loganowi udało się to utrzymać, aż w takiej tajemnicy przed Marlą. Ach. Cieszę się ich szczęściem. Nastrój full Romantic ♥ . Oby doczekać ślubu i zaręczyn reszty par to już będzie świetnie ! Czekam na następny ;* .

    OdpowiedzUsuń
  7. Logan się oświadczył, dobrze, że psa nie mają, bo jeszcze by uklęknął i kolano z gówna. Carlos i Lex wzięli ślub *awww*. Nic więcej nie napiszę, bo nie ma co. Nic dodać nic ująć. Świetnie! Ich kolega bierze ślub, a Ci marudzą... Cóż czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały, wspaniały rozdział :) Ja to jednak jestem romantyczką :) Uwielbiam śluby i cieszę się ze szczęścia Carlosa, a tu proszę i Logan się oświadczył i to w iście cudny sposób :) Ech co tu więcej pisać - SWEET :)

    Pozdrawiam i zapraszam http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ Ciri

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D