Strony

środa, 27 stycznia 2016

Rozdział 185

Od porwania małego Hendersona mijał już piąty dzień. Policja po ostatnim telefonie od Amelii, nie zdołała namierzyć porywaczy. Po tamtym razie nie odezwali się ani razu. Wpadli jak kamień w wodę. Nie było dnia ani godziny żeby nie zastanawiali się nad tym co się dzieje z synem Logana i Marli. Brunet przestał podawać żonie psychotropy. Stwierdził, że James ma rację. To może się dla niej źle skończyć. Chciał jeszcze poczekać z ostatecznym wyjściem z psychologiem. Być może jej stan sie poprawi gdy weźmie syna na ręce i zobaczy, że nic mu nie jest. Jak dotąd całe dnie spędziła w sypialni. Nie wychodziła z tego pomieszczenia, nie jadła posiłków, które dla niej robił. Martwił się, że w ten sposób się wykończy. Patrzył bezradnie jak jego żona zamienia się we wrak człowieka. A jeszcze niedawno narzekali, że kłócą się o pierdoły, ponieważ nie mają prawdziwych problemów. I nagle jak jasny grom z nieba zalewa ich cała fala bólu oraz cierpienia.
- Kochanie?- Logan wszedł do sypial
ni.- Proszę, zjedz coś.
- Nie jestem głodna...
- Zupę chociaż, proszę.
- Logan, daj mi spokój.- warknęła.
- Zrób to dla mnie. Martwię się. Więdniesz w oczach. Bądź silna dla naszego syna.
- Tak bardzo mi go brakuje.- nie miała już nawet czym płakać.- Brak mi jego słodkiego uśmiechu, tych oczek, małych rączek. Nawet jego płaczu. Jakbym ja chciała usłyszeć jak płacze... Mój mały Phillip. A jeśli ona mi go nigdy nie odda? Nawet jej nie znam.
- Znajdą go, a ta szuja pożałuje za to. Włożę wszelkich starań by prędko nie wyszła z więzienia.
- No dobrze.
- To zjesz coś?
- No dobrze. Możesz dać mi tę zupę.- wyciągnęła po nią rękę nie odklejając głowy z poduszki.
- Tak nie będziesz jadła. Wstań.- stanął nad nią z miską gorącej zupy. Dziewczyna jęknęła i usiadła na materacu.
- Ah.- westchnął. Postawił miske na stoliku nocnym i sam usiadł.- Bella, ja też jestem rodzicem. Jestem w takiej samej sytuacji jak ty. Wiem co czujesz. Jednak musisz być silna. Nasz syn nas potrzebuje żebyśmy byli w pełni gotowości. Nie chcę matki, która kolejny dzień leży w łóżku i ma pretensje do całego świata. Bądź silna tak jak ci to powtarzał ojciec...- Marla nagle spojrzała na niego.
- Chciałabym. Naprawdę bym chciała. Jednak nie potrafię odnaleźć wewnętrznej siły. Nie poznaję siebie ostatnio. Brzydzę się sobą.- położyła miskę na kolanach i łyżką zamieszała kilka razy.- Zjem i spróbuję się ogarnąć, dobrze?
- Dobrze, kochanie.- pocałował ją w głowę. Następnie zszedł na dół.


Po tym jak James pogodził się z matką, czas na kolejną sprawę. Kupił kwiaty i wielkiego pluszowego misia. Chociaż myślał ze sto razy co powiedzieć tej kobiecie, bał się, że wszystkiego zapomni na miejscu. Nie wiedział jak będzie odbywać się ta rozmowa. Przecież ostatnio widzieli się dwa tygodnie temu. Nie przewidywał tego, lecz teraz jest pewny swego. Patrzył się od minuty na jej dom, który był kiedyś jego domem. Znowu obudziły się w nim sentymenty. Tyle wspomnień wiązał z tym domem. Zapukał do drzwi. Kiedy blondynka stanęła w wejściu, na początku była zaskoczona, a potem na jej twarzy zagościł uśmiech.
- Cześć James.- przywitała się w końcu Jenn.
- Cześć. Mogę wejść?- spytał.
- Wejdź.- rozszerzyła drzwi.
- To dla ciebie.- wręczył jej kwiaty.
- Piękne.- powachała. Następnie przeszła do kuchni by wstawić je do salonu.- Chcesz może kawy?
- Nie, dzięki. Nie piję kawy. Nie chcę niczego. Tylko porozmawiać.
- Myślałam, że gdy dowiesz się prawdy, mnie zostawisz. Myślałam, że uciekłeś, bo się bałeś tego związku. A tak jak mówiłam, nie zamierzałam cię zmuszać, więc nie zadzwoniłam do ciebie. A było mi ciężko.
- Ten czas był mi potrzebny do podjęcia decyzji. Przepraszam, że tak długo, ale w międzyczasie wydarzyło się tyle przykrych rzeczy...
- Nie ma sprawy.- machnęła ręką.
- Mnie też było ciężko. Nawet nie wiesz co się ostatnio dzieje w moim życiu. Tak bardzo chciałbym dobrze dla każdego.
- Nie można każdego zadowolić.- odparła.
- Nawet jeśli bardzo by się chciało...
- Mamo!- mała dziewczynka zbiegła po schodach. Gdy James ją zobaczył, widział w niej lustrzane odbicie Jenn. Ten kolor włosów, piękny uśmiech. Kiedy dziewczynka zobaczyła, że mama ma gościa, zawstydziła się odrobinę.
- Rose, poznaj Jamesa.
- Hej, piękna.- szatyn wstał.- Mam dla ciebie prezent.- podał jej misia.
- Dziękuję.- odpowiedziała niezręcznie.
- Nie musisz się go bać.- powiedziała Jenn.
- A kim jest ten pan?- spytała mała. Wtedy James i Jennifer spojrzeli na siebie nie wiedząc co powiedzieć.
- Jestem...- szatyn zastanowił się nad dobraniem odpowiednich słów.- Jestem kolegą z pracy twojej mamy.- James uśmiechnął się ciepło. Rose przyjrzała mu się i również uśmiechnęła. Spojrzała na mamę.
- Mamo? Kiedy będzie tato?
- Przyjedzie za godzinę. Idź na razie do siebie do pokoju, dobrze?- dziewczynka ścisnęła mocniej misia od Jamesa i podreptała na górę po schodach.
- Jest śliczna.- powiedział.- Wykapana mamusia.
- Dziękuję.
- Harry tu przyjedzie?
- Tak. James... Ja muszę ci coś wyznać. wzięła głęboki wdech.- Od naszego ostatniego spotkania minęły dwa tygodnie. Ja przez ten czas też zastanawiałam się nad swoim życiem i tym co będzie dobre dla mnie i dla mojej córki. Wiem, że może dałam ci pustą nadzieję, ale przepraszam najmocnej. Postanowiłam dać Harremu druga szansę. Zdałam sobie sprawę, że nadal go kocham. On się zmienił. Patrzę jak świetnie dogaduje się z córką. Bardzo mi przykro. Naprawdę jest mi głupio, ze tak wyszło. Możesz teraz wstać, nakrzyczeć na mnie, obrazić się, cokolwiek. Należy mi się, choć wolałabym, aby nasze stosunki zostały w przyjaźni.- skończyła to co chciałą przekazać. Czekała na reakację Jamesa, która ją zaskoczyła. Najpierw słuchał spokojnie, a następnie uśmeichnął się do niej ciepło.
- To nawet dobrze, że tak wyszło.- odpowiedział.- Cały czas zastanawiałem się jak ci to powiedzieć, by cię nie skrzywdzić. Nie widziałem tego związku w swojej głowie, w swoim sercu. Chciałem cię przepraszać na kolanach i błągać o wybaczenie. Uważam, że nie bylibyśmy dobrą parą. Nie chciałbym potem namieszać twojej córce w głowie...- przegryzł wargę.- Jestem naprawdę szczęśliwy, że zamierzasz poukłądać sobie życie. Niech ci się uda, bo na to zasługujesz.
- Tobie również.
- Też chciałabym zatrzymać z tobą przyjazne relacje.
- Masz to jak w banku.- przytaknęła.- Dziękuję ci za wszystko.
- Ah, Jenn...- James przytulił ją do siebie.
- Jesteś wspaniałym mężczyzną.-powiedziała mu za plecami.- Takim ciepłym, przyjaznym, troskliwym...
- No już nie wymieniaj dalej.- wstał lekko rozbawiony.
- Ale taka jest prawda.- również wstała.- James Maslow jest wspaniałym człowiekiem, który mnóstwo przeżył. Jako twoja przyjaciółka życzę ci, abyś pewnego dnia obudził się w łóżku z uśmiechem na twarzy. Z myślą, że masz wszystko czego potrzebowałeś.
- Dziękuję.- odpowiedział, a następnie wyszedł. Odwrócił się jeszcze do tyłu. Jenn stała w oknie i pomachałą do niego. Po chwili dołaczyła do niej jej córeczka, która się przytuliła do mamy, a mu posłała swój piękny uśmiech. Poszedł przed siebie i uśmiechnął się patrząc w niebo.





* Oj coś czuję, że niektórzy będą się cieszyć z tego rozdziału. Wiadomo czemu ;)
Btw obudziłam się żeby dodać dla Was rozdział, bo przez zaliczenia mi się zapomniało. Nadal się męczę i mnie nie ma, więc musicie być cierpliwi ;( Bye :*



11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Super rozdział
      Nie wiesz jaka radość sprawiłaś mi tą Jen aż chciało mi się wstać
      Super
      Czekam do środy

      Usuń
    2. Wstałaś aż? Mam magiczne moce :)

      Usuń
  2. Czy James nadal nie kuma ze wszystko czego mu trzeba to Elka?!Tylko dzieki niej bd budzil sie rano z usmiechem! Boże.. czemu ta kostka masła jest taka głupia....
    Dobrze ze sie stalo jak sie stalo. Niech se Jen bd szczęśliwa ale. My wszyscy wolimy Elke :)
    Biedna Marla.. dobrze ze ma jeszcze Logana bo bez niego to juz by całkiem oszalala... te Hendersony to se same to wykrakaly... trza bylo nie narzekac na brak problemów.
    Super rozdział! Szkoda ze nie moglem napisac tak w poniedziałek... ajjj..
    Cierpliwość powiadasz? Postaram się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo działo się w tym rozdziale. Nie powiem. Nie wiem jak to opisać.
    O! Już chyba wiem!
    Ten rozdział niesamowity. Zresztą jak każdy inny.
    Plis o dedyk w następnym rozdziale Ps. Życzę weny i do następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział, jak zawsze ;) Biedna Marla, dobrze że chociaż Logan się trzyma.
    Moim zdaniem to dobrze ze James z Jennifer sobie wszystko wyjaśnili. Teraz tylko czekam aż James przyjdzie z kwiatami do Eleny xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Marla, widzę totalna załamka. Dobrze, ze przynajmniej Logan się ogarnął z tymi prochami. W sensie, że to mogłoby się źle skończyć nie tylko dla Marli, ale i dla niego. Ale skoro ta Amelia jest tak nieprzewidywalna, to boję się, że może coś zrobić temu dziecku. Ale to trochę dziwne, bo wystarczyła jedna natchniona gadka Logana, żeby marla zgodziła się na to, czego on chce. Dziwne, co nie? Kiedy powiedział do niej „Bella” to było takie... włoskie.
    James nie pije kawy? No co za zaskok! Pamiętam, że kiedyś pił. Ale fajnie, że zdecydował się jakoś ogarnąć sprawę z Jennifer. I poznał jej córeczkę. To było takie urocze, że ojeju! Ale ta Jenn dowaliła. DRUGĄ SZANSĘ. Ludzie, trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam. Biedny James. Narobił sobie nadziei, że będą żyli długo i szczęśliwie, a tu dupa. Chwila.. nie narobił? A to dobrze, przynajmniej jeden.
    No dobra, rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pod wrażeniem, że pamiętasz taki szczegół jak kawa i James. Prawda, pił dużo kawy aż się tym pośrednio wyniszczył. To jeszcze było powoązane z tym wątkiem jak Marla obudziła się w łóżku Jamesa a Natalie ich szantażowała :P
      Propsy ;)

      Usuń
  6. Dobra, już skończyłam się jarać, więc mogę skomentować. Czasem mam wrażenie, że żyję w świecie opowiadań ff, never mind ;)
    Logan troszku ogarnął sytuację i odstawił lekarstwa. Bardzo dobrze zrobił. Wydaje mi się, że Marli się troszeczkę poprawiło na tle psychicznym, aczkolwiek mogłam coś źle odebrać. Biedna.. Masakra, tak mi jest smutno. Niech znajdą w końcu tą rudą sukę i do pierdla z nią na 517282922729 lat.
    James poszedł na tą rozmowę taki przygotowany, tylko o słodyczach zapomniał. Gdyby się wkurzyła, to bez tego mogłoby być źle. Jednak wyszło jak wyszło, wszyscy się cieszą, bo mają nadzieję na powrót Jeleny! Mamy te nadzieję, że będzie wielko finał i nie złamiesz nam serc.
    Super i czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jenn serio myślała, że James narobił Sobie nadziei.. Spoko! Może i dobrze, że nie są razem większość z Nas nie dawała im żadnej szansy, a Ty Kobieto budzisz w Nas nowe nadzieje, że może James i Elena wrócą do Siebie! Ach, te dobre zakończenia! ;d. Czekam!
    :).

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no jak Ellie się dowie, że James jest wolny to może brać się do działania ;) Ja czekam na koniec sprawy z porwaniem. Niech Philip wróci do szalonej mamusi !! :p

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D