Strony

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 7

Marla wróciła do swojego pokoju, który dzieliła z Juliette - jej parą na przesłuchania, która grała jej na nerwach oraz z Dianą oraz rudowłosą Sam.
- Mogłabyś już zdjąć to obrzydliwe przebranie jeśli mamy ze sobą mieszkać?- zlustrowała ją wzrokiem z odrazą.
- Zejdź ze mnie, ok? Chciałabym się pouczyć w spokoju tekstu piosenki.- otworzyła swój gruby notatnik w skórzanej oprawie.
Jakiś czas później reszta lokatorek wróciły do mieszkania i pierwsze co zrobiły to rzuciły się twarzami na łóżko. Były wycieńczone.
- Diana? I jak było?- Marla przerwała naukę.
- Jak było? Ty pytasz jak było? A nie widać?
- Ten facet to szaleniec!- krzyknęła Sam.
- Strasznie wymagający i drze się gdy coś idzie nie po jego myśli.- blondynka zdjęła buty i schowała nogi pod kołdrę.- Uważajcie na niego. Być może z rana jest jeszcze bardziej wściekły. Z jego twarzy nawet trudno wyczytać czy nasz śpiew mu się podoba czy nie. A spod tych jego okularków to nic nie widzę. Już nie gadajcie ze mną, chcę odpocząć.- Marla spojrzała w niebieski zegarek, który zawsze nosiła na ręce. Był jej znakiem rozpoznawczym.
- O jeny! Niedługo ósma! Czas tak szybko tu leci czy mi się wydaje?- schowała notes i wyszła z pokoju.
Po chwili była już u Camille.
- No słyszałam, że zaprosili cię do siebie. Gratulacje!
- Byłaś tam? Rozmawiałaś z nimi o tym? Mówili coś o mnie?
- Byli tobą zachwyceni. Każdy coś tam wspomniał o tobie.- zaczęła zdejmować z niej charakteryzacje.- No i o takie postępy mi chodziło. To był jednak dobry wybór, że trafiłam na ciebie. A wiesz, że zapisałam się na wymianę?
- Naprawdę?
- No jasne! Zawsze chciałam zobaczyć Europę albo przynajmniej takie kawałek jak twój kraj. Logan nie był oczywiście zachwycony tym pomysłem, ale cóż zrobić. Już nawet przyszykowałam sobie plan.
- Ależ spokojnie, Cam. Najpierw muszą cię wybrać.
- Już ja się o to postaram.
- Nareszcie widzę swoją normalną twarz, bo już trochę zapomniałam jak wygląda naprawdę.
- No i rozwiązałam ci tego warkocza. Idź się przebierz w swoje ciuchy i pamiętaj, a kiedy będziesz wychodzić pamiętaj, żeby chłopcy z BTR cię nie zobaczyli.
- Oki doki!- poleciała prędko do łazienki z utęsknieniem do swoich ubrań.
Kiedy wychodziła, dopilnowała swojego zadania. Niepostrzeżenie wróciła do siebie. Powtórzyła sobie jeszcze dwa razy piosenkę, wzięła kąpiel, a następnie poszła szczęśliwa spać myśląc o chłopakach z zespołu. I kto by pomyślał, że jej sen stanie się jawą?

Z samego rana Marla wstała strasznie zestresowana. Ręce trzęsły się jej gdy malowała rzęsy, z nerwów nie mogła założyć swoich spodni, a w najlepszej białej koszuli nie chciały zapiąć się guziki. Bała się pierwszego przesłuchania, bo dziewczyny ją odrobinę nastraszyły. Niby nie mógł zrobić jej krzywdy, ale jest bardzo wrażliwa pomyślała, że wybuchnie płaczem gdy ten się na nią wydrze, a do tego dopuścić nie mogła. Nie daj się zbyt ponieść emocjom.- wmawiała sobie, lecz wiedziała jak dużo od tego zależy. Ze stresem nie radziła sobie również jej partnerka Juliette. Wrzeszczy na każdego kogo spotka i zwala winę za to, że jej kruczoczarne włosy się nie układają.
- Juliette! Musimy teraz wyjść, bo się spóźnimy!- poganiała ją.
- Nie mów mi co mam robić!- niechcący poparzyła czoło prostownicą.- Ała! Patrz co sobie zrobiłam przez ciebie! Będę miała bliznę!
- Nie będę na ciebie czekać! Daje ci ostatnie pięć minut, a potem wychodzę!


 - Kendall? A co ty wstałeś tak wcześnie? Nagrania mamy dziś po południu.- Logan ledwo przytomny podszedł do lodówki, otworzył ją i spojrzał tępo, po czym znowu zamknął.- Ja chyba jeszcze trochę pośpię, bo mam zwidy.
- Mam sprawę u Gustavo. Muszę się zapytać czy nie możemy przesunąć nagrania o godzinę wcześniej, bo umówiłem się z Jo, a ona nie ma potem czasu… jeśli wam to nie przeszkadza to…
- Spoko… powiadomię chłopaków.- potargał swoje i tak rozmierzwione ciemne włosy.
- Logan? Co pilot robi w naszej lodówce?
- Ty też to widzisz? Czyli to nie zwidy?- wyjął go.- Może Carlos go tam włożył, aby z samego rana mieć świeże wiadomości.- oboje się zaśmiali.
- Dobra. Lecę.
Kendall zszedł do holu. Przy recepcji siedział Pan Bitters. Otyły i niezbyt życzliwy dla nich facet od wszystkiego w tym hotelu.
- Dzień dobry. Jest dzisiaj jakaś poczta?
- A czekasz na coś?- zapytał grubym głosem.
- Nie…
- To w takim razie nic nie ma. Palmowego dnia.
- Dziękuję?- zmarszczył brwi i poszedł dalej.
Czuł się dziś fantastycznie. Pomyślał, że fantastycznie będzie wyprawić się do Rocque Records nawet jeśli będzie musiał zmagać się z Gustavo. Nic bowiem nie wyprowadzi go z równowagi, bo wciąż myślał o swojej niebieskookiej Jo jej pachnących blond falach. Przechadzał się po parku taki szczęśliwy. W parku spotkał Camille, która siedziała zaczytana w scenariuszu.
- Hej. Czy to na nowy casting?
- Tak. Rola niani z trójką kłopotliwych brzdąców, która jest tajnym agentem śledzącym ich rodziców.
- Wow. Robi wrażenie.
- A co ty tutaj robisz o tej porze? I w dodatku sam?
- Idę do Gustavo. Mam do niego sprawę.- Camille zrobiła wielkie oczy, bo wiedziała, że Marla jest teraz na nagraniach i modliła się, aby nie doszło do afery.
- I co? Musisz iść teraz? Z samego rana? Na pewno jest zajęty, możesz iść do niego potem.- próbowała swoich sił.
- Tak, muszę. Czuję, że to odpowiedni moment dla mnie.
- A może… może byś został tu na chwilę ze mną i zagrał rolę Dicka. Potrzebuję kogoś do pomocy, aby się wczuć, wiesz…
- Bardzo chętnie Camille, ale nie teraz. Jestem zajęty.- nie dał się ugiąć.- Za to jeśli zależy ci na czasie, poproś Jamesa. Z tego co pamiętam to lubi takie rzeczy. To pa!- odwrócił się i poszedł dalej.
- Oj, aby tylko nic się nie wydarzyło…- powiedziała do siebie.- Dlaczego nie mam jeszcze jej numeru telefonu?
Po kwadransie Kendall doszedł pod drzwi budynku. Wjechał windą na ich piętro nagraniowe. Chciał otworzyć studio, ale powstrzymał się, bo lampka nagraniowa się paliła. Pomyślał, że przesłuchuje teraz te dziewczyny. Nastawił uszu do drzwi, aby posłuchać.


Marla pierwszy raz znajdowała się w studio nagraniowym. Zaśpiewała zwrotkę i refren aż nagle Gustavo przerwał muzykę.
- Ok, wystarczy.- mruknął.- Teraz spróbuj zaśpiewać to twardo.
- Tak jak gwiazdy rocka?- zapytała niepewnie.
- Tak jak gwiazdy rocka…-powtórzył potwierdzająco. Dziewczyna nie wiedziała czy jego muzyka mu się podoba. Jego naprawdę trudno rozgryźć. Jednak przynajmniej jej nie skrzyczał. Więc zaczęła śpiewać najlepiej jak umie wkładając całe serce w to co robi. Kiedy skończyła, była zadowolona z siebie.
- Ok, trójka, posłuchaj. Zaraz cię wypuszczę, ale zaśpiewaj jeszcze coś, abym miał pewność. Masz coś swojego?
- Mam.
- Dajesz akustycznie. Już!- zamknęła i dała się ponieść muzyce.
Dwie minuty później, Gustavo podniósł rękę na znak, aby skończyła.
- Trójka, na dzisiaj koniec. Poproś czwórkę, teraz jej kolej. Widzimy się za dwa dni o tej samej porze!
- Dziękuję, do widzenia.- nagle do studia weszła Kelly, asystentka Gustavo.
- Gustavo. Kendall czeka na ciebie za drzwiami.- Marla przypadkiem to usłyszała. Złapała się za głowę, bo nie wiedziała co zrobić. A jak ją tu zobaczy i ją rozpozna? Wie, że nie może nawiązać z nim ani żadnego kontaktu i zamienić żadnego słowa. Może da się go ominąć niepostrzeżenie.
- A co piesek tutaj robi?- zapytał Kelly.
- Ma sprawę do siebie, idź do niego.
- Powiedz mu, że może wejść. Dziś litościwie go wysłucham , choć nie mam teraz czasu.
- To ja już pójdę.- pech chciał, że minęła go w drzwiach. Kiedy stanęła przed Kendallem, wbiła wzrok w ziemię i nie odezwała się. Po prostu poszła dalej. Poprosiła Juliette, aby zaraz weszła, a sama wybiegła przerażona z budynku.
Tymczasem Kendall usiadł przy biurku szefa i próbował swoich sił.
- Gustavo? Da się przesunąć nasze nagrania o godzinę wcześniej?
- Z takiego powodu zawracasz mi głowę? Jestem teraz zajęty!
- Gustavo! To jest dla mnie ważne.
- Nie! A teraz wyjdź i powiedz tej dziewczynie, która tam czeka, że marnujesz jej czas!
- Zajmę ci tylko chwilę…
- Dobra! Niech będzie! A teraz wynoś mi się stąd!
- Tak jest!- wyszedł stawiając na swoim. Wiedział, że trzeba go trochę przycisnąć, aby się udało.- A! Właśnie! Gustavo? Słyszałem jak jakaś dziewczyna śpiewała.
- I co?
- Ma talent, powinieneś się nad nią zastanowić.
- Piesku! Nie mów mi co mam robić tylko zajmij się sobą, dobrze?
- A jak się nazywa?
- Trójka.
- Trójka to nie imię…- podrapał się po głowie.
- Nie mam czasu zapamiętywać imion Brytyjek, nie denerwuj mnie i wyjdź wreszcie!
- Ok…- i zniknął mu w końcu oczu.

Kiedy Marla wbiegła do mieszkania Camille, ta od razu wiedziała o co chodzi. Dała jej złapać dech w piersiach i kazała jej usiąść wygodnie.
- I jak? Zobaczył cię?
- Kendall? Tak! Chyba mnie nie rozpoznał, no nie wiem. Byłam w szoku. A ty skąd wiesz?
- Widziałam go jak szedł do Rocque Records. Chciałam go zatrzymać, ale był zbyt zdeterminowany. Zaślepiła go miłość…
- Dobra! Masz nowe ciuchy?
- Tak! Nowe straszne ciuchy czekają na ciebie w łazience.
- Już nie mogę się doczekać…- powiedziała sarkastycznie.
Niebawem charakteryzacja była gotowa.
- Jak dobrze znów czuć się nie-sobą.
- Ej? Jak w ogóle przesłuchanie?
- Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia. Z mojego punktu widzenia było doskonale, ale nie ode mnie to zależy. Chyba nie zaskoczę się gdy przegram. Z każdą chwilą wątpię, że mam jakąkolwiek szansę. I to nie wszystko! Dręczą mnie wyrzuty sumienia, że okłamuję chłopaków, bo się polubiliśmy i są naprawdę fajni.
- A James?- zapytała ze słomką w ustach.
- Czuję, że nic z tego nie będzie. Fajnie się rozmawiało, ale to wszystko.
- Nie zaczęłaś działać? Nie możesz tego robić przy nich wszystkich. Spotkaj się z nim sam na sam. Zrobimy eksperyment. Idź teraz na stoliki. Nie rozmawiam z Jamesem, ale ktoś za mnie da mu znać, że rozdają darmowe napoje. Oczywiście to będzie żart. On cię tam zobaczy. Jeśli do ciebie podejdzie to znak, że jest szansa na poderwanie, a jak nie, damy sobie z tym spokój, ok?
- Czasami myślę, że zachowujemy się jak jakieś wredne nastolatki.
- Dwadzieścia lat to też nastolatka.
- Na którym kontynencie?
- No dobra, idź już!- Marla wstała i pożegnała się trzaskając niechcący drzwiami.
W drodze bawiła się końcówką swojego warkocza. Szatynka źle czuła się w roli. Marzyła, aby znów nastał wieczór i zdjąć z siebie to przebranie. Nie wiadomo dlaczego zaczęła myśleć o Loganie i o tym, co mówił. Wzięła się otrząsnęła i pomaszerowała dalej. Nie windą, lecz schodami. Im dłużej jej to zajmie tym lepiej. Nie chciała i chciała tam idź jednocześnie. Chciała go tam spotkać oraz porozmawiać, ale nie chciała się ukrywać pod fasadą sztuczności, a tego nienawidziła. Miała konflikt sama ze sobą. Jak mogła się w to wciągnąć. Czy jest aż tak łatwowierna? Jedno jest pewne. Za późno jest na wycofanie się.


* Prawdziwa porcja wrażeń dopiero przed nami. Czy James zainteresuje się Marlą? Czy Kendall zacznie coś podejrzewać?

6 komentarzy:

  1. Wow. Nie mogę się doczekać co będzie dalej jak chłopaki odkryją jaka ona jest.
    Beti

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, nawet bardzo :)
    Chciałbym tylko zauważyć, że Jo ma brązowe oczy :D
    Czekam na kolejne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra uwaga. Gratuluje za spostrzegawczość :-) Ale jak już wspomniałam na poczàtku pisania bloga, że pozwoliłam sobie zmienić kilka rzeczy :-P

      Usuń
    2. Nie czytałem wstępu :D
      Od razu przystąpiłem do tekstu właściwego :)

      Usuń
  3. Świetny rozdzialik :) Coś mi się wydaje, że Camille pojedzie na wymianę a Logan zakręci się obok Marli :D Hm.. trochę mi jej szkoda, że musi się tak przebierać.... :*

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D