Logan obudził się z uśmiechem na twarzy. Po raz pierwszy nie
wiadomo od jak dawna, mógł tak się wyspać. Wydrwił z budzika, który
codziennie budził go z samego rana. Wyciągnął się porządnie. Marla właśnie
podniosła się z łóżka. Uśmiechnęła się do niego porozumiewawczo. Mieli za sobą
wspaniałą noc. Oboje zeszli na dół. Elena siedziała przy kuchennym stole,
oparta o łokieć. Mieszała łyżeczką herbatę.
- Jak ci się spało?- zapytała ją Marla.
- Ach, nie za dobrze. Pozwoliłam sobie przenieść do drugiego
pokoju piętro niżej.
- Dlaczego?- założył ręce Logan.- Wydawało mi się, że ci się
podobał bardziej tamten.
- W nocy zmieniłam zdanie gdy do moich uszu zaczęły
dochodzić odgłosy ostrego seksu.- znowu zaświeciła szczerością. Para
poczerwieniała na twarzy. Zapomnieli się. Nie byli przyzwyczajeni, że z kimś
jeszcze dzielą dom.
- Soku?- zmienił szybko temat unikając jej spojrzenia.
- Przecież mam herbatę. Spoko. Przecież wam niczego nie
zabraniam. A jak tam wasza praca w LA?
- Ogólnie to jestem po wydanej płycie i koncertach. Mam
przerwę, ale chyba wezmę się za coś.- pomyślała o propozycji Camille.
- A ty, Logen?- Elena z uśmieszkiem spojrzała na niego.
- Logan. Podobnie. Na chwilę obecną mam przerwę.
- A co z tym, że chciałeś zostać lekarzem?
- Chciałem, ale zmieniłem zdanie. Długa i ciężka historia.
Zresztą teraz nie wyobrażam sobie dokończyć studia, ślęczeć jeszcze nad
książkami oraz przechodzić staże. Miałbym jeszcze mniej czasu dla żony i przyjaciół.
- Właśnie!- przypomniała coś sobie.- Ci twoi przyjaciele.
Poznam ich kiedyś? Podobno super ciacha.- Logan spojrzał się na nią dziwnie.-
No nie patrz tak. Jakieś cztery lata temu widziałam wasze zdjęcie w necie, ale
to było tak dawno. Nie mam czasu ganiać za nowościami. Studia były dla mnie
najważniejsze. A teraz praca…
- Idziesz tam dzisiaj?
- Muszę się stawić. Oby ten dom przyniósł mi wenę, abym
stworzyła cudowny projekt.- kiedy tak gadała, zauważyła, że szatynka przygląda
się jej.- Co tam Marla?
- Podoba mi się twoja bluzka.- nie spuszczała wzroku z
lazurowego materiału.- Gdzie kupiłaś?
- Sama ją uszyłam.
- Serio?- zachwyciła się.
- Byłam kiedyś na kursie krawieckim. Można było wcielić swój
projekt w życie i wyszło mi coś takiego. Podoba ci się?
- Strasznie…
- Ok.- zaczęła ją z siebie ściągać. Siedziała w staniku i
ściskała bluzkę w ręce.- Weź ją.- Logan, aby ukryć swój uśmiech widząc tą
scenkę, zwinął usta w linkę. Mina Marli była bezcenna.
- Nie. Jak to? Teraz? Nie mogę…- wybąkała.
- Bierz. Uznaj to za prezent. Jak ja mogę wam się
odwdzięczyć za to, że mnie przygarnęliście?- wcisnęła jej materiał do ręki.-
Nie ma za co.
- Dziękuję…- cieszyła się z takiego gestu, jednak pozbawiła
ją odzieży. Elena poprawiła sobie ramiączka w biustonoszu bez żadnego wstydu,
jakby uznała, że nadal jest w ubraniu.
- A może w takim razie ubrałabyś coś na siebie, a nie
świecisz cyckami.- odezwał się Logan.
- No dobrze.- wstała.- Idę przygotować się do wyjścia.
- Musisz się przystosować, bo tak będzie częściej.- szepnął
Marli na ucho.
Elena wróciła z pracy cała w skowronkach. Szef oraz całe
grono pracowników miło przywitali ją na pokładzie. Tamto miejsce bardzo
przypadło jej do gustu. Kroczyła spokojną uliczką Sunrise Drive. Zbliżała się do
domu szybkim krokiem. Nacisnęła na klamkę, ale drzwi były zamknięte. Dzwoniła
dzwonkiem ze trzy razy. Nic to nie dało. Nikogo nie było w domu. Wyciągnęła z
torebki srebrną komórkę i zadzwoniła do Logana.
- Halo?- usłyszała jego głos.
- Hejka. Wiesz co teraz robię? Stoję pod waszym domem jak ta
idiotka…
- Co tak szybko z tej pracy wróciłaś? Dobra, nieważne. My
nieprędko wrócimy do domu. Jesteśmy daleko za miastem.- zaczął się tłumaczyć.
- Mogliście jednak dać mi ten klucz.
- Skąd miałem wiedzieć, że nie będzie cię tak krótko?
- To co teraz? Mam jak ten pies tu czekać na was?- spytała.
- Zostań tam. Zaraz ktoś po ciebie przyjedzie. Nie mogę
rozmawiać, pa!
- Kto?- te słowo do niego nie doszło, ponieważ się
rozłączył.- Świetnie…
Przysiadła na schodach. Czekała tak dziesięć minut. Po tym czasie
pod dom podjechał czarny samochód. Nie znała się na autach, ale domyśliła się,
że musiało być drogie. Po chwili kierowca wysiadł. Jej oczom ukazał się wysoki
szatyn. Kuźwa, jakie ciacho…- pomyślała.
- Hej. Ty jesteś Elena?- podszedł do niej i zapytał swoim
cudownym głosem.
- Tak. A ty to kto? Zaraz…- przyjrzała mu się uważnie.- Ja
cię skądś kojarzę.
- Jestem James.- wyciągnął rękę i uśmiechnął się pokazując
szereg śnieżnobiałych ząbków. Uścisnęli sobie ręce.- Logan kazał się tobą
zająć.
- Jesteś jego przyjacielem?
- I to bardzo dobrym. Chodź. Krzywdy ci nie zrobię.-
otworzył przed nią drzwi. Wsiadła do nich bez zastanowienia.
- No dobrze… to gdzie jedziemy?- spytała.
- Do mnie.- wzrok sprzed szyby skierował teraz na nią.-
Boisz się?
- Wcale nie mimo, że znam cię zaledwie minutę. Jeszcze
nikomu tak szybko nie wpakowałam się do auta.- zaśmiała się.- Logan mi nie
powiedział, że ma takich…- chciała powiedzieć przystojnych, ale wtedy uznałby,
że go podrywa.-… pomocnych przyjaciół. Długo się znacie?
- Od małego.
- I jeszcze cię nie poznałam?- oburzyła się.
- Może nie było okazji.- odpowiedział.- Jesteśmy na miejscu.
- Tak szybko?- wysiadła.- To tu mieszkasz?- spojrzała na
willę z zachwytem.
- Tak.- otworzył przed nią drzwi od mieszkania.- Kiedyś we
czwórkę tu mieszkaliśmy. Ja, Logan, Kendall i Carlos.
- No tak! Teraz sobie uzmysłowiłam.- klepnęła się w czoło.-
Przecież to ty jesteś z tego zespołu, wy wszyscy. Jaka ja jestem nieogarnięta.
Mieszkasz sam w takim wielkim domu?
- Nie, sam nie.- w tej chwili pies Jamesa podbiegł do niej i
zaczął skakać.
- Jaki prześliczny słodziak!- zaczęła go głaskać.
- Ja?- zażartował.
- Nie. Twój pies.- wystawiła mu język.- Jak się wabi?
- Fox.- odpowiedział krótko.- I chyba cię polubił.
- Fox… ładnie.- uśmiechnęła się.- Mam nadzieję, że będę
miała was wszystkich okazję poznać. Prócz Logana i Marli nikogo tu nie znam.
- Teraz znasz i mnie. Carlos mieszka naprzeciwko. Może
zorganizujemy wkrótce jakieś spotkanie żebyś mogła nas poznać, co?
- Byłoby bardzo miło.- przytaknęła.
- A ty właściwie kim jesteś dla Logana?
- Kuzynką.- odpowiedziała krótko. Kiedy James to usłyszał,
mocno się zdziwił.- Coś nie tak?
- N-nie…- odwrócił się, aby ukryć zaskoczenie. Słyszał o
niej wiele historii, ale wydawało mu się, że przed nim stoi zupełnie inna
dziewczyna.- Słyszałem trochę o tobie.
- Logan zapewne ci opowiadał jak to się nad nim znęcałam w
dzieciństwie.- założyła ręce.
- Nie.- skłamał, co wyszło mu bardzo realistycznie.- O tym
mi nic nie mówił, ale chętnie bym posłuchał. Napijesz się czegoś?
- Masz mleko sojowe?
- Eee, nie piję mleka. Od niego choruję.- skrzywił się.
- Wyglądasz jak okaz zdrowia.- spojrzała na jego umięśnioną
sylwetkę.- Chorujesz na coś jeszcze?
- Nie.- zaoponował.
- Ja mam uczulenie na orzechy. Wyskakuje mi wysypka, puchnę
i duszę się. Straaaaszny widok. A masz sok pomarańczowy?
- A mam!- ucieszył się i podał jej szklankę.- Jesteś głodna?
- Może…
- Czyli tak. Ponieważ moja lodówka jest dość uboga to
zamówię pizzę.- chwycił za telefon. Elena w tym czasie usiadła na krześle.
Patrzyła jak uroczo bawi się Fox.
- Jak ci się podoba w LA?- wyrwał ją z rozmyślań.
- Czuję się tutaj jakbym miała wieczne wakacje. W Teksasie
zimno nie jest, ale tu to co innego. Mam ochotę zwiedzić Hollywood, zobaczyć
aleję gwiazd… Może spotkam kogoś sławnego. Och! Głupio to zabrzmiało. Ty jesteś
sławny.- zarumieniła się.
- Nic nie szkodzi.
- Mam ochotę zostać tu na stałe. A ty na pewno widziałeś
mnóstwo sławnych ludzi…
- Trochę ich było.- uśmiechnął się.- Co tak nagle
posmutniałaś?
- Może tego nie widać po mnie, ale nie mogę na razie się tu
odnaleźć. To jest miasto przepełnione artystami, utalentowanych ludzi, którzy
lśnią każdego dnia. A ja ani nie tańczę, nie gram, nie śpiewam. Jestem zwykłą
projektantką wnętrz.- oparła się o łokieć.
- Głupoty gadasz. Miasto jak każde inne. Tu też mieszkają
zwyczajni ludzie. Co ty myślałaś? Że w co drugim domu mieszka jakiś sławny
aktor? To tylko pozory. Jak tu pomieszkasz to zobaczysz. Fakt. Tu mieszka chyba
najwięcej sław, ale bez przesady.
- Też myślałeś kiedyś tak jak ja?
- No jasne.- potwierdził.- Wszystko było zupełnie inne, ja
też. Ale to stare dzieje.- machnął ręką.
- Spoko. Nie musisz się tłumaczyć.
- Pozwól, że zostawię cię na chwilkę.- wstał i poszedł do
innego pomieszczenia.
Elena znów pogrążyła się w przeróżnych myślach. Kiedy James
wrócił wpatrzyła się w niego tak bez celu.
- Co się nie odzywasz?- spytał.
- A tak sobie myślę…
- Nad czym jeśli mogę wiedzieć.
- A takie głupoty. Nie powinnam.- spuściła głowę.
- No weź, nie wstydź się mnie.
- Znamy się za krótko. To nie na miejscu żebym cię o to
pytała, choć jest to dziwne, bo zawsze otwarcie mówię o tym co myślę.
- O, chyba pizza przyjechała.- zerknął przez okno James.
- Tak szybko?- zdziwiła się.
- Czego ja nie potrafię. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci
wegetariańska?
- Wprost przeciwnie. Jest idealnie.- posłała mu szczery
uśmiech.
Mam nadzieję, że będziecie ze mną do samego końca. A zobaczycie jak to szybko zleci. Jeszcze w tym tygodniu ten piątek się zalicza, więc do najbliższego piątku :*
PS Czytaliście już rozdział drugi na TWTN? Jak nie to zapraszam :)
ROZDZIAŁ 101
Elena wcisnęła w siebie dwa kawałki pizzy. James namawiał
ją, aby zjadła więcej, ale odpowiedziała, że jej żołądek może tego nie
wytrzymać. Na stole został jeden kawałek, a resztę zjadł szatyn. Zabrał talerze
i odłożył je do zmywarki.
- Chcesz poznać chłopaków?- spytał patrząc przez okno.- Bo
właśnie tu idą.
- Serio? Też są tacy przystojni?
- Nie mnie to oceniać, ale każdy wie, że to ja jestem
najprzystojniejszy.- wyszczerzył się.
- Król skromności…- odparła. Po chwili w mieszkaniu pojawiła
się dwójka przyjaciół.
- Siemaneczko!- przywitał się z Jamesem chłopak o
ciemniejszej karnacji. Kiedy jego wzrok natrafił na Elenę zwinął usta w literę u.- A co ta za pani?- uśmiechnął się szczerze.
Za nim stanął blondyn z podobnym wyrazem twarzy.
- To jest Elena. Moja nowa znajoma.
- Cześć, jestem Kendall.- przedstawił się zielonooki
miodowłosy.
- Hej.- odpowiedziała.
- Tia, już. Ile czasu się spotykacie?- Latynos szturchnął
Jamesa w ramię.- Gadaliśmy o dziewczynach i nic nie wspomniałeś.
- Znamy się godzinę, ciołku!- warknął.
- Ok. Nie wiedziałem, że taki szybki jesteś.- miał taką minę
jakby w ogóle mu nie wierzył. Podszedł do wiśniowłosej.- Carlos jestem. Możesz
mi mówić Carlito albo Los.
- Ale ty jesteś wesoły.- powiedziała.
- Zawsze i wszędzie.- odpowiedział. Zwinął ze stołu ostatni
kawałek pizzy.
- Carlito jest jednak najbardziej irytującą i denerwującą
osobą jaką znam.- opisał go James.
- Staram się jak mogę. Ha ha!
- Za to Kendall udaje miłego, ale w głębi duszy jest królem
ironii. Jego marzeniem jest stworzenie riposty, która mnie zgasi, ale jest
wprost przeciwnie.
- Dzięki, mój przyjacielu.- burknął Kendall klepiąc Jamesa
bratersko po plecach.
- Widzisz?
- Wow.- powiedziała.- Jesteście super. Tacy inni niż reszta
gwiazd, prawdziwi i w ogóle… Będę musiała poważnie skarcić Logana za to, że nas
ze sobą nie poznał.
- Znasz go?- blondyn podniósł gęste brwi.
- No właśnie…- zaczął szatyn.- Bo wy jeszcze nie wiecie kim
jest Elena.
- Modelką?- strzelał Carlos.
- Nie w tym sensie, ciołku!
- Twoją opiekunką?- kontynuował.
- Bo cię strzelę!- podniósł rękę.
- No już gadaj , bo się niepokoję.- założył ręce Kendall.
- Logan nigdy nie opowiadał wam o swojej kuzynce?- spytała
dwójkę nowo poznanych znajomych.
- Ohohohoho, opowiadał!- Carlosowi zaświeciły się oczy.-
Mówił, że wygląda niepozornie, ale to szatan wcielony. Wspomniał, że gdyby nie
była dziewczyną to porachowałby jej wszystkie kości, bo jest to osoba tak
nieznośna, że po pierwszym zdaniu nie chce się jej słuchać.- James pokazywał mu
potajemnie znaki żeby skończył, ale on nie brał tego do siebie.- Narzekał, że
kiedyś się nad nim znęcała, biła i takie tam. Coś tam jeszcze wspominał… jak ją
tam nazwał?- zamyślił się. James schował twarz w dłonie.- Co mi James tak pokazujesz?
No zresztą teraz sobie nie przypomnę… No i chyba imię miała podobne. Eliza,
Alana…
- Elena.- poprawiła.
- Tak samo?- ucieszył się. James spojrzał na niego jakby był
skończonym debilem, a Kendall przegryzł wargę. Domyślił się.
- Carlos.- zaczął Kendall.
- Czego?
- To chyba jest ona.- odpowiedział.
- Pozwól, że jeszcze raz się przedstawię.- zbliżyła się do
niego spokojnie.- Elena Henderson. Diablica i kuzynka twojego przyjaciela.
- Carlos zrobiwszy się czerwony na twarzy jak burak,
spostrzegł, że po raz kolejny zaliczył gafę w swoim życiu przepełnionym już od
samych porażek.- powiedział James głosem lektora jakby opowiadał to zdarzenie.
- Sorry…- skrzywił się ze skruchy Los.- Nie wiedziałem.
Trochę inaczej cię opisywał. Nie skojarzyłem.
- Nie ma sprawy.- uspokoiła go.- Czasami bywa, że zmieniam
image. Jeszcze niedawno miałam czerwone pasemka.- James na słowo pasemka pobladł na twarzy. Kendall to
zauważył jednak szatyn szybko doprowadził się do wcześniejszego stanu.
- Uff, kiedyś ci to wynagrodzę. Jeśli mogę stwierdzić to nie
jesteś taka straszna.
- Logan opowiadał wam bajeczki z dzieciństwa. Jesteśmy już
dorośli. Sporo się zmieniło.
- Kto jest diabłem, nim pozostanie.- zażartował Kendall.
- Grabisz sobie blondyneczku, oj grabisz.- zmrużyła oczy.-
Co mi się tak przyglądasz?
- Szukam podobieństwa.- nie przestawał jej obserwować.-
Chyba macie takie same oczy.
- Taa!- wywrócił oczami Carlos.- Z której strony? Brałeś
LSD?
- Spadaj. Nie wyzywaj mnie od ćpuna!
- Może kolor taki sam.- przyznała trochę racji uśmiechając
się.
- Kości policzkowe!- blondyn dotknął jej policzka.-
Dołeczków nie masz, ale macie podobne policzki jak się uśmiechasz.
- Chodzący test DNA!- zaśmiał się Los.- Elena, od której
strony jesteś? Córka jego wujka czy siostry jego matki?
- Kurde, tępy jesteś?- spytał go Kendall.- Skoro mają takie
same nazwisko to raczej nie od jego ciotki.
- Wszystko się może zdarzyć, ale to prawda.- potwierdziła.
- Gafa numer dwa!- wyszczerzył się James.- Wybacz mu.
Przestał myśleć odkąd skończył liceum.
James wieczorem przywiózł Elenę do domu. Dziewczyna
pomachała mu i patrzyła jak odjeżdża. Weszła do mieszkania. Kiedy zauważyła
Logana, szybkim krokiem podążyła ku niemu.
- Szatan? Wcale taka nie jestem!- tupnęła nogą jak mała
dziewczynka.
- Wiedziałem…- westchnął.- James?
- Nie, Carlos.- poprawiła.- Dlaczego przez całe życie
ukrywałeś ich przede mną. Masz niesamowitych przyjaciół.
- Może dlatego, że ich lubię.- zaśmiał się.
- Ha, śmieszny jesteś…- zironizowała.- Mam do ciebie żal. I
mógłbyś w końcu zapomnieć o tych wszystkich rzeczach z czasów młodości. Aż tak
to cię boli?
- Nie. Ale nadal jesteś wredna na swój indywidualny sposób,
jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć.
- Powiedz co cię tak boli? Co ja ci takiego zrobiłam?
- Jesteś zmęczona?
- Nie.
- To dobrze, bo mi noc zejdzie na opowiadanie tego. Nie mam
do ciebie żalu o twoje głupie zabawy, docinki i wyżywanie się nade mną. Masz
rację, to było kiedyś. Nawet tak z czasem to zaczynam się z tego śmiać.- nie
krył swojego uśmiechu.- Pamiętasz gimnazjum i jak odwiedziłaś mnie na
Halloween? Chciałem, abyś przebrała się w coś strasznego, w coś czego ludzie
będą się bali. A ty co zrobiłaś? Przebrałaś się za mnie. Założyłaś moje ubrania
i straszyłaś małe dzieci. Było tak ciemno, że ludzie pomyśleli, że to
rzeczywiście byłem ja. I do kogo potem mieli pretensje ich rodzice? Do mnie.
- To nie było najlepsze.- poprawił jej się humor.- Nie
lubiłam twojej nauczycielki od wychowania do życia w rodzinie. Wrzeszczała na
mnie, pamiętasz? W Halloween złożyłam jej miłego psikusa.
- Wylewałaś sok porzeczkowy na podpaski i rzucałaś nimi w
jej drzwi.
- A mokre tampony przyklejały się do ściany!- wybuchła
śmiechem.
- W szkole dostałem ochrzan za ciebie!- rzucił w nią
poduszką.
- Ha ha!- oddała mu. Zaczęła się wojna na poduszki.- To co?
Jest między nami ok?
- Ok.
- Ale i tak będę cię denerwować Logen, czy Loggie Bear jak
to mówi James. Denerwowanie cię sprawia mi przyjemność.
- Diablica!- rzucił się na nią z poduszkami. Do mieszkania
weszła Marla.
- Co tu się dzieje?- spytała.
- Bawimy się?- odpowiedziała pytaniem Elena leżąc na
podłodze.
- Aha. Logan. Nie potrzebujemy dzieci, bo jedno już mamy.-
wskazała na nią palcem. Uśmiechnęła się i poszła dalej. Kiedy zniknęła na
górze, Logan z powrotem zaczął wojnę na poduszki.
* I wypadło tak, że akurat ten rozdział wypadł jako setny :) Jejuśku to już ponad 100!!! Jak to zleciało... Ale mam tempo :D W prawie 11 miesięcy 101 rozdziałów... Jestem miszczem. Dziękuję wszystkim, że wytrzymaliście z czytaniem do tej pory, bo będzie więcej :D Kilka osób do mnie pisało i w komentarzach, że Elena rozwala system. Nie pytajcie mnie tylko skąd pomysł na podpaski i tampony przyklejające się do ściany :D To taki sekrecik :P
Może to Was zasmucić, choć nie powinno, ponieważ trzeba wrócić do normalności. To jest ostatni sklejony post z dwóch rozdziałów. Nawet jeśli jakimś razem trafi się serio krótki rozdział to już taki zostanie...
~.*~.*~.*~.*~ Seteczka za nami. Jupiii! ~.*~.*~.*~.*~.*~
Tak niewielu blogerów dotąd dochodzi :D
* I wypadło tak, że akurat ten rozdział wypadł jako setny :) Jejuśku to już ponad 100!!! Jak to zleciało... Ale mam tempo :D W prawie 11 miesięcy 101 rozdziałów... Jestem miszczem. Dziękuję wszystkim, że wytrzymaliście z czytaniem do tej pory, bo będzie więcej :D Kilka osób do mnie pisało i w komentarzach, że Elena rozwala system. Nie pytajcie mnie tylko skąd pomysł na podpaski i tampony przyklejające się do ściany :D To taki sekrecik :P
Może to Was zasmucić, choć nie powinno, ponieważ trzeba wrócić do normalności. To jest ostatni sklejony post z dwóch rozdziałów. Nawet jeśli jakimś razem trafi się serio krótki rozdział to już taki zostanie...
Dlaczego? Zauważyliście me tempo. Nie chcę szybko skończyć tego bloga. Kocham go :*
Druga sprawa!
Z okazji zbliżającego się wielkimi krokami okresu świątecznego i zapierdzielu na studiach jestem zmuszona do publikacji PPP RAZ W TYGODNIU!
Druga sprawa!
Z okazji zbliżającego się wielkimi krokami okresu świątecznego i zapierdzielu na studiach jestem zmuszona do publikacji PPP RAZ W TYGODNIU!
( Zawsze mam bekę z tego gifa )
Mam nadzieję, że zrozumiecie. Tak, tak. Fajnie, że nie muszę pisać rozdziałów. Fajnie, że nie ma sytuacji typu " Przepraszam, ale rozdział się nie pojawi, bo jestem zasypana nauką/ jestem chora/ wylatuję na Majorkę prostować banany." Jednak przed publikacją rozdział trzeba przeczytać jeszcze raz, sprawdzić błędy i dopisać coś od siebie, a jak mam to zrobić jak mi brakuje nawet czasu na sen? Mogę Wam powiedzieć, że od 22 grudnia do 7 stycznia będę miała wolny tylko tydzień od wszystkiego. Trzeba pracować jeszcze... A ten tydzień oddaję się mojej rodzinie i wypoczynkowi fizycznemu i psychicznemu. Ostatnio mam problemy ze zdrowiem i coś z tym trzeba zrobić. Więc mam nadzieję, że rozumiecie. OD DZISIAJ DO DNIA 7 STYCZNIA ROZDZIAŁY BĘDĄ PUBLIKOWANE W PIĄTKI! Potem wszystko wróci do normalności.
Mam nadzieję, że będziecie ze mną do samego końca. A zobaczycie jak to szybko zleci. Jeszcze w tym tygodniu ten piątek się zalicza, więc do najbliższego piątku :*
PS Czytaliście już rozdział drugi na TWTN? Jak nie to zapraszam :)
Jeju. To już po seteczce. Jak to szybko zleciało. Widać, że gdy pisałaś to opowiadanie jako jeden ciąg to dziś wypadło na Elenę. Bohaterkę w roli głównej. Nie wiem czy zostanie jakąś ważną postacią, ale czuję, że tak. Wyczuwam pewien nacisk teraz na tę postać. Elena mnie rozwala. Jest taka szczera i śmieszna.
OdpowiedzUsuń1."W nocy zmieniłam zdanie gdy do moich uszu zaczęły dochodzić odgłosy ostrego seksu."
2."- Ok.- zaczęła ją z siebie ściągać. Siedziała w staniku i ściskała bluzkę w ręce.- Weź ją.- Logan, aby ukryć swój uśmiech widząc tą scenkę, zwinął usta w linkę. Mina Marli była bezcenna.
- Nie. Jak to? Teraz? Nie mogę…- wybąkała.
- Bierz. Uznaj to za prezent. Jak ja mogę wam się odwdzięczyć za to, że mnie przygarnęliście?- wcisnęła jej materiał do ręki.- Nie ma za co.(..) - A może w takim razie ubrałabyś coś na siebie, a nie świecisz cyckami"
3."- Wylewałaś sok porzeczkowy na podpaski i rzucałaś nimi w jej drzwi.- A mokre tampony przyklejały się do ściany!" - te było najlepsze :P
Moja reakcja, że nie będzie już pojedynczych rozdziałów nawet jak będą krótkie ( a podejrzewam, że będą, bo wspomniałaś, a ty wiesz wszystko) to nawet reakcja Kendalla była przybliżona do mojej. Co do piątkowych publikacji to zupełnie cię rozumiem. Wiem jak ci jest teraz ciężko. Nie przejmuj się. Czuję się jakby ten blog obchodził jakiś jubileusz :D Jescze tylko ciasto, pomyślisz życzenie i zdmuchniesz świeczki :)
Swietne rozdziały. Uwielbiam Elenę. Poznała w końcu Jamesa. Może coś ich ze sobą połączy. Carlos...jesteś głupi i tyle :) Siuper rozdziałki. Do piątunia :*
Czytam i dochodzę do wniosku, że chodziło Ci o podwójne rozdziały. Fakt, będzie trochę takich. Nic na to już nie poradzę. Elena stanie się ważną postacią i nie zawsze będzie tak wesoło jak dzisiaj. Co do jubileuszu, który nie jest jubileuszem. Tortu nie zjem, bo przed chwilą zjadłam serek pistacjowy, który mnie zemdlił, ale świeczki zdmuchnę. Mam małe życzonko, bo nic teraz nie przychodzi mi do głowy. Czy jest to wykonalne czy nie, chciałabym mieć 30 tys na liczniku do końca tego roku...
Usuń30 tys powiadasz? Jest to możliwe wiedząc ile zgarniasz za jeden rozdział huehue :) Mniejsza o to. Mimo że Logan i Elena gryzą się ze sobą, jest pomiędzy nimi taka fajna więź. Tampony przyklejające się do ściany? To prawda! Gdy się je zamoczy i rzuci to się przykleją :D Ah gimbaza, nieprawdaż? Było miło i wesoło. Tak jak powinno być na celebrowaniu seteczki :D I życzę ci drugie tyle. Tak samo owocnej pracy jak może i bardziej, namiętniej komentowanych oraz czytanych. Dotrwam do samego końca, bo sprawia mi to przyjemność. Trzymaj się :*
OdpowiedzUsuńPS Ten serek pistacjowy to ten z ryżem? Ohyda...
Kacha, csiii, bo się jeszcze z czymś wygadasz. Tak, to ten serek. Zastanawia mnie czemu o nim pomyślałaś. Masz jakieś niemiłe wspomnienia? ;D Dzięki za życzonka :* Kto wie? Może się spełnią
OdpowiedzUsuńMarlik sama nie wierzę, że wytrzymałam z tobą, aż setkę. Właśnie mnie obraziłaś, ale komentuję rozdział. Rozdział genialny, ale żal mi było Maslowa jak wtedy Elcia wspomniała o czerwonych pasemkach. A Los najlepszy. xD Nigdy nie wie kiedy przestać. Fajnie, że Elena i BTR w końcu się poznali. I rzeczywiście El rozwala system. XD Zwłaszcza tamponami. Hahahahah xD Czekam niecierpliwie do piątku.
OdpowiedzUsuńCałuski :*
Chciałam też tobie złożyć życzenia z okazji setki. Abyś kolejną setkę napisała i czego sobie życzysz.
UsuńOliffka, przypomnij mi kiedy Cię obraziłam. Remind me!
UsuńI dziex za życzonka :)
Elka rozwala system, ale Carlos był lepszy! On mógłby czasem się zamknąć, jakLex z nim wytrzymuje? Elka jestjak jego siostra bliźniaczka mówi prawdę bez zahamowań, tylko wprost. Ja chcęby Lucy wrócą i była z Jamesem. Lubię Elcię, ale jestem za JUCY!
OdpowiedzUsuńGratyluję 100 rozdziału , w sumie dobrze, że w piątki, bo blog będzie trwał dłużej, a dziura po FTS zostanie zapełniona ^^ do piąteczku!
Dzięki Tb ludzie maja mnie za świra ;D oba rozdziały czytałem e drodze do i z pracy i za każdym razem się zlewalem. Np jak Carlos się nakręcił i zaczął gadać o tym co Logan im powowiadal o swej kuzynce albo jak Elena opowiadała o dzwiekach ostrego seksu, albo jak wreczala Marli ta koszulkę a najlepszy moment był z tymi podpaskami i tamponami. Ciekawe co Cie do tego zainspirowało... Wyobrszilem sb Cb jak obrzucasz Mój dom zafajdanymi pod paskami. :D
OdpowiedzUsuńZal mi się zrobiło Jamesa gdy Elka wspomniała o czerwonych pasemkach. Biedak nadal to przeżywa ( choć jeszcze dokładnie nie wiem co). Fajnie bd jak juz Elka i James bd razem (bo bd na 100) ale skoro Carlos go irytuje to z ona pewnie bd podobnie działać mu na nerwy. A ja ja kocham<3 wiedziałem ze osoba o tak zajebistum imieniu musi być równie zajebista :)
Znokazji setnego rozdziału zkladam życzenia przede wszystkim dalszej wytrwałości oraz wzrostu popularności i oczywiście bys do końca roku nie tyle dobila do 30 tys wyświetleń a przebiła ta jakże pokaźna sumę :*
Wiem jak Ci ciężko i dlatego nie mam za złe ograniczenia się do 1 rozdziału w tyg. Wypiczywaj i zdrowiej. Może wreszcie znajdziesz czas na lekarza... Oby. Do piątku :*
Oj mam wyrzuty sumienia, bo zrobiłam z Ciebie krejzola :D Mogę powiedzieć, że nigdy nie rzucałam podpaskami i tamponami. I jeszcze raz podziękuję za życzenia, ale tym razem ogólnie do każdego kto je złożył :*
UsuńRaz w tygodniu... Rozumiem, nie ma sprawy. Wiem, jak to jest, chociaż Ty masz inny powód. Co do rozdziału... A sorry. rozdziałów. Elena jest okey, ale i tak wolę Jamesa z Lucy. Nie wiem, może to przyzwyczajenie, ale tak po prostu jest dla mnie lepiej. Szczera do bólu i za to plus. Już sobie wyobrażam jej związek z Jamesem "Kochanie, zbyt często patrzysz w lustro"... No dobra, koniec żartów. Jedziemy dalej. Calos, wiesz, ze Cię kocham? A po dzisiajszym kocham jeszcze bardziej. Rozdział świetny. czekam na nn! pOZDRAWIAM!
OdpowiedzUsuńTrzeba spędzić trochę czasu z Rodziną. Klimat świąt w tym bardzo pomaga :). Carlos - Słodziak ♥ . Rozbawił mnie tym opisywaniem Eleny, zrobił to z takim spokojem i na wielkim luzie. Pomoc Jamesa nie okazała się się skuteczna, ale się chłopak starał. Nie sądziłam że Elena odda swoją bluzkę Marli, ale miło z jej strony. Taka pozytywna wariatka z Niej. Dobrze się poznała chłopaków, została jej jeszcze Katelyn do poznania no i Alexa. Ciekawe jak na Nią zareagują :).
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, czekam na następny :)
WAIT! Katelyn? Się zagalopowałaś,bo na PPP jest Jo ;)
Usuń