Strony

środa, 29 lipca 2015

Rozdział 159

Wszyscy wykonali między sobą szereg dziwnych oraz pełnych wątpliwości spojrzeń. Najbardziej zaskoczony wiadomością od Eleny, że dzwoniła matka Jamesa był sam Logan, a potem Marla. Miała udawać, że ją to nie obchodzi, ale nie umiała. Zastanawiała się skąd ona ma do niej numer, dlaczego dzwoni akurat do niej i czego mogła chcieć. Przecież ta kobieta jest chodzącym złem. Wrednością w naturze. Ludzi przechodzą dreszcze gdy na nią patrzą mimo, że jest piękną kobietą. Miała jednak w sobie coś takiego odstraszającego.
- Dlaczego dzwoniła do ciebie?- spytał Logan żonę.- I dlaczego ona a nie sam James?
- A skąd mam wiedzieć?- wzruszyła ramionami.- Ja z tą kobietą miałam raz do czynienia jak James chciał się zabić i Carlos do niej zadzwonił i tu przyjechała siejąc piekło! Chciała go zabrać do domu, ale on sam tego nie chciał. No przecież siłą by go nie zmusiła.
- Po co dzwoniła?- zadała główne pytanie Jo.
- Po kolei.- zaczęła Elena.- Przedstawiła się i zapytała czy skontaktowała się z Marlą, a ja mówię, że to moja stryjeczna szwagierka, nie wiem czy się nie pomyliłam, bo gubię się z tymi rodzinnymi więzami i…
- Do rzeczy!- pogonił ją Logan.
- I ona powiedziała, że ma mój numer ze starego notesu Jamesa. Zapytała się czy może James nie jest tu z nami, bo pokłócili się i od dwóch dni go nie widziała. Odpowiedziałam, że my nic nie wiemy, a ona poprosiła mnie, że gdyby dał jakikolwiek znak to mamy do niej natychmiast zadzwonić, bo się martwi. Wspomniała, że ma z nim straszne problemy, ale nie powiedziała jakie.
- A jeśli coś mu się stało?- zmartwiła się Jo.
- Nawet o tym nie myśl.- zabronił jej Kendall.

środa, 22 lipca 2015

Rozdział 158

Carlos nie zmrużył oka odkąd Lily wyjechała. Za dnia myślał o ich ostatnim spotkaniu, a w nocy o tym śnił. Zastanawiał się dlaczego wciąż o niej tak myśli. Zadawał sobie pytanie kim ona dla niego jest. Czy na pewno zwykłą przyjaciółką? Pamięta jak się poznali. Wracał od Hendersonów i przeszedł przez ulicę nie rozglądając się. Mógł wpaść pod koła jej samochodu. On wtedy podejrzewał Alexę o zdradę z byłym kiedy to on dopuścił się zdrady na campingu. Pamięta, że Lily odsunęła się w cień, bo nie chciała niszczyć ich małżeństwa i życzyła im, aby znowu byli razem. Na wakacjach się pogodził z Alexą. Myślał, że wszystko się rozwiązało. Wszystkie problemy zniknęły, ale to nie jest jeszcze koniec. Collins się w nim zakochała.
Zobaczył, że jego żona jeszcze śpi. Po cichu podniósł się z łóżka i pomaszerował do łazienki. Był umówiony na miejscu z Eleną. Do pokazu zostały dwa dni. Mu też zależało na sukcesie. Reszta projektantów zaczęła się już zjeżdżać. Od rana trwają próby na wybiegu. Zadeklarował pomoc, więc musi się stawić. Jednak nie myślał tak bardzo o pracy jak o samej Lily…

Jo obudził płacz małej Chloe. Miała za sobą nieprzespaną noc. Córka dała jej niezły wycisk, a nie mogła liczyć na pomoc. Nie było przy niej Kendalla. Nie miała do niego o to zbytnio żalu, bo wiedziała, że ktoś musi teraz zarabiać na rodzinę skoro Big Time Rush już nie ma. Jednak jest przybita, ponieważ do takiego stanu doprowadza jej ta odczuwalna pustka. Włożyła kapcie na nogi i owinęła się szlafrokiem. Weszła do sypialni ich córeczki. To co tam zobaczyła wywołało szeroki uśmiech na jej twarzy.

środa, 15 lipca 2015

Rozdział 157

Elena pojechała do pracy z samego rana. Od jakiegoś czasu jeździ tam wcześniej żeby się ze wszystkim wyrobić. Od kilku dni nie może porządnie się wyspać. W agencji jest od wpół do ósmej do godziny dwudziestej pierwszej. A wszystko dlatego, że nie zależy jej na niczym innym jak na tym pokazie. Międzystanowy fashion week to nie byle co. Wszystkie znane marki tego roku zjeżdżają się do LA. Elena chce pokazać swoje projekty z jak najlepszej strony. Zaparkowała auto, w drodze do swojego biura dostała jeszcze kawę od recepcjonistki, która zawsze z samego rana robiła jej taką niespodziankę na dzień dobry za co była wdzięczna, ponieważ w domu nie zawsze zdążyła zjeść porządnie śniadania. Na korytarzu złapał ją nowy asystent.
- Dzień dobry, Pani Henderson.- niósł ze sobą plik kartek.
- Witaj Jay, co mamy na dzisiaj?- oddała mu swój kubek z kawą żeby przejrzeć papiery. I wszystko robiła w biegu.
- Sesja jednak odbędzie się dzisiaj, robotnicy wyrobili się jednak szybciej z pracą, ale trzeba będzie im dopłacić za nadgodziny. I trzeba będzie załatwić rezerwacje dla tych z magazynu.
- Aha… no ok.- kiwnęła głową.- Bądź gotowy, zaraz jedziemy na miejsce. Zadzwoń do Daisy, niech spróbuje już przystroić jakoś tę halę. Przecież my nic jeszcze nie mamy!
- Mamy wszystko, proszę Pani. Zająłem się tym. Tylko czeka na wniesienie.- uśmiechnął się.
- Naprawdę?- uniosła brwi mile zaskoczona.- Załatwiłeś wszystko sam? To gratulacje. Chyba dostaniesz awans jak wszystko dobrze pójdzie.- puściła do niego oczko.- Boże, gdybym nie była taka roztrzepana to może jakoś szybciej i bardziej organizacyjnie by to poszło.
- Od tego ma Pani mnie.

środa, 8 lipca 2015

Rozdział 156

Lily kończyła właśnie pakować swoje walizki. W przeciągu jednego dnia jej dom doszczętnie opustoszał. Nie miała wiele rzeczy, więc spakowała się w dwie wielkie walizki. Postawiła je w przedpokoju. Teraz najtrudniejsze przed nią. Musi pożegnać się z przyjaciółmi. Zaczęła od swoich ukochanych sąsiadów Hendersonów. Gdy zapukała do drzwi, otworzył jej Logan trzymający w jednej ręce jak fachowiec swojego synka. Uśmiechnęła się na ich widok.
- Henderson, jak ty uroczo z dzieckiem wyglądasz.
- A bez dziecka już nie?- zapytał żartobliwie.
- Nie. Mogę?
- Oczywiście, wejdź.- rozszerzył przed nią drzwi.
- Jest Marla?- rozejrzała się.
- Tak, jest na górze. Odsypia ciężką noc. Philip pierwszy raz dał nam taki wycisk. Trzygodzinny koncert na żywo. A coś się stało?
- Tak. Mam dwie sprawy.- zaczęła.- Przepraszam, ale w piątek nie będę mogła zaopiekować się małym.
- No dobrze… znajdziemy kogoś. A jaka jest druga sprawa?
- O, Collins!- Marla zeszła po schodach ziewając.- Co cię do nas sprowadza?
- Właśnie mówiłam Loganowi. Ale skoro jesteście oboje to muszę wam powiedzieć, że wyjeżdżam z LA.
- Dlaczego?- ożywiła się szatynka.

środa, 1 lipca 2015

Rozdział 155

BIG TIME ENDING


To było piękne wiosenne popołudnie. Jedno z najcieplejszych w tym miesiącu, a to już maj. Delikatny wiaterek kołysał drzewami. Wszystko tańczyło do rytmu natury. Marla siedziała z Jo na ławce w parku. Obie pilnowały swoich wózków, a w nich dzieci, które smacznie spały. Odkąd James wyjechał do Włoch, a potem na stałe wrócił do Minnesoty, minęło półtora roku. Z początku pisał oraz dzwonił co drugi dzień, następnie raz w tygodniu. Z biegiem czasu kontakty z nim ograniczyły się dwóch razy w miesiącu, potem jednego aż w pewnym momencie urwały się kompletnie. Od trzech miesięcy nie dostała od niego żadnej wiadomości ani połączenia. Zastanawiała się czy mały Philip pozna kiedyś wujka Jamesa. Z rozmyślań wyrwał ją płacz córki Jo, Chloe. Jo przeprosiła przyjaciółkę i wróciła z córką do domu. Stała się kochającą, ale i bardzo opiekuńczą matką ze względu na jej problemy jakie miała przed zajściem w ciążę z Clo. Marla jeszcze na moment została, a później sama wstała i wróciła do domu.
- Jest ktoś w domu?- spytała gdy otworzyła tylko wejściowe drzwi. Wprowadziła wózek do środka.
- Ja jestem!- Elena zeszła na dół.- Mam nadzieję, że nie obudziłam wrzaskiem małego.- zajrzała do wózka. Nadal słodko spał.- Hmm… śpioszek jak sam tatuś.
- Lecisz do pracy?
- Tak. Mam istne urwanie głowy. Za tydzień jest ważny pokaz mody. Wszystko musi być perfekt zrobione.
- Na pewno dasz sobie radę. Jesteś najlepsza.- uśmiechnęła się. Cassie Lorenz pokonała raka. Gdy doszła do siebie, tak jak obiecała, przekazała całą wiedzę i umiejętności Elenie, ale niestety pół roku później zmarła samotnie w swoim domu. Od tamtej pory Elena się zmieniła. Wydoroślała. Wzięła na barki wielką firmę i idzie jej wyśmienicie. Cassie miała rację mówiąc, że nada się do tej pracy. Elena Henderson stała się panią prezes oraz główną projektantką marki Cascade. Jednak jej dojrzałość ma pewne mankamenty kiedy w ich domu pojawia się Kendall.