Strony

środa, 23 września 2015

Rozdział 167

Dobrze wiedziała, która zbliża się godzina. Patrzyła nerwowo na zegar ścienny przegryzając wargę. W ręce miętoliła kawałek biurowej zasłonki. Tak bardzo nie chciała żeby czerwona wskazówka doszła do siedemnastej, ale ona nieubłaganie zbliżała się do tej godziny. Zastanawiała się co zrobić. Wyjrzała dyskretnie przez okno. James siedział już w aucie. Czekał na nią. Czekał na Jennifer. Elena dobrze o tym wiedziała. Plotki o tym, że coś się między nim zaczyna dziać szybko się roznoszą. Zastanawiała się czy może nie zatrzymać Jenn i nie wcisnąć jej nadgodzin. Uśmiechnęła się do siebie, a następnie podbiegła do drzwi z gotowym planem. Jednak gdy dotknęła klamki, uśmiech zmył się z jej twarzy. Co ja robię? Nie chcę stać się jędzą. Jeśli James chce spotykać się z nią to musze to uszanować. Tyle czasu go nie było. Jakoś radziłaś sobie bez niego. Teraz kiedy wrócił, znów na nowo rozpalił we mnie ten ogień. Nie mogę mu tego zrobić. Chcę żeby był szczęśliwy. Zasługuje na to. Nie chcę, aby okazało się, że jedyną przeszkodą na drodze do jego szczęscia... jestem ja. Elena ze smutkiem wróciła na swoje miejsce. Patrzyła z bólem serca jak jego samochód odjeżdża z Jenn od strony pasażera.



- To gdzie jedziemy?- spytała Jennifer zapinając pasy.
- Masz słabą pamięć.- uśmiechnął się.- Do mojej ulubionej knajpy.
- A no tak.- klepnęła się w czoło.- Przepraszam, ale tyle mam ostatnio spraw na głowie...
- Praca?
- Gdyby tylko to...- westchnęła.- Ale mniejsza o to.- machnęła ręką.
W przeciągu dziesięciu minut znaleźli się już na miejscu. James usiadł przy stoliku z widokiem na wodę. To miejsce lubił najbardziej. Nic a nic się nie zmieniło. Przypominały się stare dobre czasy, męskie wypady z przyjaciółmi. Jenn ściągnęła sweterek i powiesiła go na krześle. Kiedy kelner wziął od nich zamówienie, kontynuowali rozmowę.
- Powiedz mi coś o sobie.- powiedział szatyn.
- No jeśli chcesz się zanudzić...- uśmiechnęła się niewinnie. Miała piękny anielski uśmiech. W Los Angeles mieszkam od dziesięciu miesięcy. Tu szybko znalazłam pracę u Eleny. Wcześniej mieszkałam u koleżanki, ale w pracy poznałam Carlosa i tak się od niego dowiedziałam, że mieszkanie koło niego jest wolne, więc spytał czy jestem zainteresowana. No i się zgodziłam. Z zawodu jestem wizażystką, ale w firmie robię troszkę więcej rzeczy. Tym bardziej przy pokazach kiedy trzeba przygotować modelki. Lubię czytać książki, uprawiać jogging, gotować... Takie tam.
- A wcześniej gdzie mieszkałaś?
- W San Diego.- odpowiedziała krótko.-Ale tu bardziej mi się podoba.
- Powiedz...- przyjrzał jej się uważnie.- Znałaś mnie wcześniej?
- Pytasz czy wiedziałam, że nazywasz się James Maslow i grałeś w zespole, a po tym  tajemniczo zniknąłeś? Tak, wiedziałam. Nie, spokojnie... nie jestem szurniętą fanką. Po prostu obiło mi się kilka rzeczy o uszy. Też czytam gazety. Dlaczego wtedy wyjechałeś?
- Problemy sercowe, zdrowotne...- urwał.
- Rozumiem.- kiwnęła głową.-Nie musisz się rozwijać na ten temat. Kiedy przyjdzie w końcu ten kelner? Umieram z głodu.- zmieniła szybko temat.


Dustin właśnie wyszedł od Kendalla. Blondyn wrócił do niedopitej kawy opierając się wygodnie o fotel. Wyciągnął wibrującą komórkę z kieszeni. Ostatnio wciąż ma wyciszony telefon. Gdy spojrzał w wyświetlacz, skrzywił się i odłożył go na miejsce szybką do stołu. Postawił obok juz pusty kubek i poszedł do kołyski jego córki. Jo właśnie kończyła karmić małą. Kobieta posłała mu subtelny uśmiech, który odwzajemnił. Mała Chloe rozpłakała się, a Jo zaczęła ją tulić żeby przestała, ale nie dawało to żadnego rezultatu.
- Kendall, pomóż mi ją uspokoić.- poprosiła.
- Jo, dobrze wiesz jaka jest sytuacja.- zasmucił się.
- I tak już płacze. Może się uda...- blondynka podała mu dziecko na ręce. To był jednak błąd. Zaczęło płakać jeszcze głośniej. Kendallowi pękało serce na ten widok.
- Csiii nie płacz.- małym palcem usuwał jej kapiące łzy.- Hej, to ja. Twój tata, nie płacz rybeńko. Csiii...-to nic nie dawało. Przytulił ją do siebie.- Co tatuś ma zrobić żebyś czuła się szczęśliwa w jego ramionach? No co? Mam ci kupić misia? Pocałować? Rozśmieszyć? Wszystkiego próbowałem. No daj mi szansę.- tulił ją czule, ale jej oczka nadal były mokre. Jej płacz gdy ma ją tak blisko siebie dołował go każdego dnia. Bezsilny oddał córkę żonie. Po chwili dziecko przestało płakać, a gdy się zupełnie wyciszyło, zasnęło.- Ona chyba w ogóle nie czuje, że jestem jej ojcem. Mogłem nie wyjeżdżać w trasę...
- To nie twoja wina. Nie wiem czy w tym tkwi przyczyna.
- Czy tak czy nie, nie powinienem.- spojrzał jej prosto w oczy.- Idę się przewietrzyć.- wyszedł szybko z domu.
Jo skierowała się do kuchni. Rozmyślała o tym wszystkim. Wiedziała jak bardzo Kendallowi na tym zależy, aby Chloe przystała płakać przy jego obecności. Nie znosił tego dobrze. Czuł się jak intruz we własnej rodzinie. Kiedy tak rozmyślała, usłyszała wibracje. Jego telefon został na stole. Ruszał się pod wpływem wibracji. Jo na początku chciała zostawić komórkę, ale w końcu ją podniosła. Spojrzała kto dzwoni. Kontakt był podpisany literą A.
- Halo?- odebrała. Nastąpiła cisza.- Halo?- wzruszyła ramionami i nacisnęła czerwoną słuchawkę.
-Zapomniałem telefonu...- wpadł nagle do mieszkania Kendall. Zamilkł gdy zobaczył jak Jo trzyma go w ręce.
- Proszę.- podała mu.- Ktoś dzwonił to odebrałam.
- Kto dzwonił?- spytał przejęty.
- Podpisałeś tą osobę A. Nawet się  nie odezwała. Kto to?
- NIkt.- wzruszył ramionami.
- No jak to nikt. Powiedz mi kto to.- nalegała lekko zniecierpliwiona.
- Kolega. Pomagał w organizacji trasy. Prosiłbym, abyś nie odbierała więcej moich telefonów gdy mnie nie ma.- odpowiedział sucho.
- Ok?- odpowiedziała zaskoczona.
- Idę do sklepu po mleko.- wyszedł ponownie. Jo założyła ręce mrużąc oczy w stronę już zamkniętych drzwi. Podeszła do lodówki gdzie na półce stały dwa kartony mleka. Przeczuwała, że coś jest nie tak. Kendall ostatnio jest inny, ale teraz podejrzewała, że ich córka to nie jedyny jego problem...






* Może ten rozdział jest krótszy i nijaki, ale to takie małe pozory ;) Nie mam weny nawet na to, aby coś do Was tu napisać... przynajmniej tak nawiązać z Wami mały kontakt. Zaczynam drugi rok studiów od października. Zastanawiam się jak to będzie... aj :/ Trzymajcie się i do kolejnej środy. Cieszę się, że nadal tu jesteście :*

PS Zapraszam na moje inne blogi ;) Nie ma to jak autospamik

13 komentarzy:

  1. A?! Kłamczuchy wszędzie. No kutfa wszędzie! :D
    Ciekawe kim tak naprawdę jest ten tajemniczy "A" i czemu dręczy Kenda.. W co on sie kuźwa wpakował?!
    Mała nadal płacze na widok Kendalla.. Boże on to ma przerabane.. Dręczy go jakiś świr, własna córka się go boi, mleko mu sie w lodówce zaraz popsuje i nawet kawy w spokoju wypic nie może.. Biedak
    Elka nadal czuje coś do Jamesa.. I on do niej też. Na stówę! Niech kpnie w dupę tą Jen. trza jej było dać te nadgodziny! Elka! Z kim on bd szcześliwszy niż z Tb?! No z kim?! Bierz sie za niego!
    Jen jest wgl taka tajemnicza.. To jeszcze bardziej skłania mnie do tego by jej nie ufać. Nie ufam jej i już. Jest podejrzana. ;p
    Super rozdział. Króciutki ale świetny. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to A to taki zbieg okoliczności z pll, ale wtedy jak to pisałam to nawet mi przez głowę nie przeszło co jest jeszcze dziwniejsze :) Dobrze opisana sytuacja Kendalla.

      Usuń
  2. Pewnie już rzygasz komami typu JAMES WRÒĆ DO ELENY ale muszę to napisać... JAMES WRÓĆ DO ELENY!!! Przecież to był jeden z najleoszych związków.
    Kendall musi zacząć nosić torbę papierową na głowie to może wtedy się uda :) super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. James idioto idioto debilu co ty zrobiłeś?
    A haha tak skojarzyło mi się q co z pll
    Czekam xo

    OdpowiedzUsuń
  4. Elka, a moglas jej dojebać tych godzin i iść z Jamesem gdziekolwiek i... Oni się muszą w koni zejsć! :D
    Kurdee ja wspólczułabym ojcowi, gdyby serio taka sytuacja miała miejsce, bo to naprawdę przyra dla ojca, kiedy dziecko przy nim ryczy jak nwm..
    Wgl Kendzio, w co ty się wplątałes? :O co to za tajemnicza osoba "A"?
    Super i czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A to CeCe. Proste. Albo jakiś koleś z imieniem Aiden, Alex, Adam itd. Wgl. James ma być z Eleną, nie Jenn. To nr ma sensu. JELENA!!!! DO BOJU!!! Chloe niech sie boi Kenda, bo... Bo nie mam pojęcia czemu.
    Czekam :)
    P.s. Łączysz słowa
    "Przepraszam, ale tyle mam ostatnio sprawna głowie..."
    "Mała Chloerozpłakała się, a Jo zaczęła ją tulić żeby przestała, "

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słowa rozłączone i spoko. To "A" to nie takie jak w serialu ;)

      Usuń
  6. Biedna Elena, Kendall i... A?! Zaczynam się bać. Może Schmidt prowadzi jakiś nielegalny interes? Tylko mi nie mówcie, że romans -.-
    Wracając do Eleny- biedactwo. To na pewno nie jest miłe, patrzeć, jak ukochana osoba umawia się z kimś innym. Innymi słowy: Elena bierz się za Jamesa!!! TEAM JELENA!
    Kendall nie może romansować na boku! (Czy ja już tego nie pisałam?) Po prostu nie! Niech napisze kołysankę dla dziecka, albo spędza z nim jakoś czas, a jak już ma kupić misia to takiego ogromnego! Ogólnie: Kendall bierz się do roboty!
    Wszyscy niech się wezmą w garść i już! :P Łącznie z Jamesem (ja i tak wiem, że on nadal kocha Elenę i sam siebie oszukuje)!
    To chyba wszystko. Powodzenia na kolejnym roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziękuję Ci jako jedna z nielicznych osób, które życzą mi powodzenia na studiach ;D

      Usuń
  7. Elena jest zazdrosna? Łał... Ale "plan" z wciśnięciem nadgodzin był z jej strony lekko żenujący. Wiesz, rodem z prawdziwej Desperaki. No, kto tak robi? Tylko jakaś żałosna panna nadużywająca swojego stanowiska. Tak! Powiedziałam to.
    Randka Jenny i Jamesa? Miam... Takie JJ.. jak Król Julian "Ja i mój dzej dzej, na boku po lewej"... Specjalnie wybrałaś imię na J, prawda? O ty, ty, ty! Jak to jest, że jego ulubione miejsce było wolne? Rezerwacja? Tak, rezerwacja jest okey... Poznają się, miło... Wyglądają mi na taką parę z "szybkiej randki", przy drugim spotkaniu. Wiesz, że na pierszej to taki wstęp, potem zostawia się telefon i się oddzwania. Nie wiem, jak to jest, nigdy nie byłam. Wiem, że bredzę, ale mam takie skojarzenia.
    Na początku pomyślałam: Nie no, Kenny na serio ma pecha do tego dzieciaka. Może on po prostu źle trzyma, albo po prostu czuje, że się źle czuje... Nie wiem. Ale poszło dalej i dalej a on wciąż zdenerwowany. (Tylko, żeby się nie okazało, że on nie jest jej ojcem, ale by było...)
    Kto to "A"? czyżby coś inspirowanego Twoim serialem? Bo tak coś czuję... Tylko, czemu on tak panikuje? Łoł...
    Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!
    Nie no, tak zły ten rozdział nie był... Nie przesadzaj. Nie było źle. Po prostu... A i sorry za spóźnienie, miałam awarię kompa. Nie działał internet.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ej no ciężko znieść to, że James może być z kimś innym niż z Ellie. Ona serio dojrzała. Roku temu dałaby Jen te nadgodziny. Założę się o to :D Kendalla problem minie. Myślę, że to kwestia czasu. Trzeba było jej pierwsze miesiące spędzać w domu a nie na koncertach, no sorry :P Super rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Podejrzana sprawa z tym A.. No i Kendall nie przypadł do gustu swojej córce ;d Taki pech. Elena jak chcesz Jamesa dla Siebie to rób wszystko aby go zdobyć. Rozdział bardzo fajny! Czekam na następny ;) .

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D