Strony

środa, 13 kwietnia 2016

Rozdział 195

Po tym jak James zaprowadził osobiście Elenę do lekarza, zrobiła badania. Oboje czekali na nie na korytarzu, a resztę czasu spędzili w kawiarni na gorącej czekoladzie, ponieważ James nie pije kawy, a Elena miała już jej po dziurki w nosie. Czas zleciał szybko i wkrótce mogła odebrać wyniki badań. Gdy opuściła gabinet lekarza, Maslow wstał aż z miejsca. Pytającym wzrokiem patrzył na dziewczynę.
- I co? Wszystko ok?- spytał przejęty.
- Nie bardzo...- schowała wyniki do kieszeni.- Właśnie się dowiedziałam, że mam anemię. Dlatego ciągle byłam zmęczona, a ta kawa mi nie pomagała, a bardziej szkodziła wypłukując żelazo i się szybciej dobiłam.- spuściła głowę.- Dostałam receptę i zaraz idę do apteki.
- Podwiozę cię.- zaproponował.- Ellie, nie martw się. Wszystko będzie dobrze.
- No niby tak... ale czeka mnie też dieta. No i zero kawy. Jak ja to zrobię?
- Nie wiem czy ci to mówiłem, ale kiedyś doprowadziłem się do takiego stanu, że tak się tą kawą wypłukałem, że zasłabłem gdy było gorąco.
- Nie, nie mówiłeś mi tego.
- To było dawno temu.- nie chciał o tym dokładnie wspominać.- Mój stan się unormował, ale po kawę już nigdy więcej nie sięgnąłem. Nauczyłem się żyć bez niej. Ciebie też mogę. Na początku może być trudno, ale pomoże ci to, zapewniam... Nawet nie będziesz miała nawrotów.
- Dziękuję.- uśmiechnęła się.
- To co? Apteka pierwsza?- upewnił się.
- A będzie coś drugiego?
- Nauka trybu antykofeinowego? Jesteśmy sąsiadami. Może czas, abym cię w końcu po sąsiedzku zaprosił na jakąś herbatę.
- A chętnie skorzystam.- przytaknęła.
- No to zapraszam do samochodu. Ale zanim to się stanie... mogę zadać ci pewne pytanie?- w tym momencie zerknął na nią podejrzanie. Elena nie wiedziała co oznacza to spojrzenie, ale przytaknęła.- Jak już tak sobie rozmawiamy... Chciałem spytać jak ci idzie z Jaydenem.
- A dobrze. Jak widziałeś, spełnia swoje obowiązki.
- Nie w tym sensie pytam. Niedługo po tym jak wróciłem z powrotem do Los Angeles, mieliśmy rozmowę. Powiedziałaś mi wtedy, że spotykacie się...- Elena zamarła. Zupełnie zapomniała, że takie słowa padły z jej ust. Nie wiedziała jak to teraz odkręcić, ale nie zdawała sobie również sprawy z tego, że James zna prawdę.- Coś się stało?
- Nie, nie... zamyśliłam się.
- Czemu mnie wtedy okłamałaś?
- Co?
- Rozmawiałem z nim i przypadkowo wyszło, że on sam nie wie o co chodzi. 
- Rozmawiałeś z nim o tym?
- Tak wyszło.- wzruszył ramionami.
- Ja... przepraszam źle się czuję. Pogadamy o tym innym razem, ok? I dzięki za zaproszenie, ale dziś poleżę u siebie w domu.
- Aha, to chociaż cię odwiozę.
- Nie trzeba. Dam sobie radę, Idź już.- jednak James wciąż stał w miejscu i przypatrywał się jej.- No idź, proszę.- wyglądał jakby chciał jej wygłosić litanię słów, lecz się powstrzymał. Skrzywił usta i pokiwał głową. W ciszy wrócił sam do auta. Dziewczyna czekała aż odjedzie, a następnie usiadła na ławce załamana.- To żeś namieszała, Eleno Henderson. Gratulacje.


- Logan, my nie znajdziemy tej opiekunki.- odrzekła Marla zrezygnowana. Od godziny przesłuchali już sporą liczbę potencjalnych opiekunek dla ich dziecka. Spotkanie dla bezpieczeństwa zorganizowali w Palmwoods. Poprosili swoich menagerów o pomoc w tej sprawie, lecz Marla była bardzo wymagająca. 
- Przecież jeszcze nie skończyliśmy. Ale w tej ostatniej to nie wiem co widziałaś złego. Z ich wszystkich najbardziej dyspozycyjna.
- Ale miała nikłe doświadczenie. Opiekowała się tylko jednym dzieckiem, które należało do jej sąsiadki. 
- Nadal nie rozumiem.
- Inaczej jest z dziećmi znajomych, a inaczej z obcymi ludźmi. Miała pewnie fory...
- Przesadzasz, skarbie.
- Niedawno porwali mi syna. Chcę żeby miał jak najlepszą opiekę.
- Pamiętam. Przecież dziś rano dopiero zdjęli mi gips. Ale kochanie... nie znajdziesz dla naszego dziecka bodyguarda.
- Właśnie, bodyguard to nie jest taki zły pomysł...- pomyślała na głos.
- To był żart.
- Ale nie taki głupi.
- Przepraszam?- odwrócili się za siebie. Za ich plecami stała młoda dziewczyna, mniej więcej w ich wieku, Jej blond włosy związane były w perfekcyjny koński ogon. Miała wyjątkową dziewczęcą urodę i zgrabną figurę, którą podkreślała jej skromna sukienka, lecz w jej wydaniu nawet skromna sukienka wygląda niecodziennie. Uśmiechnęła się nieśmiało.- Przyszłam na rozmowę o pracę.- Marla zlustrowała ją wzrokiem od dołu do góry, a Logan otrząsnął się z chwilowego wpadnięcia w urok.
- Zapraszam. Proszę bardzo.- Logan chętnie zaprosił ją do stolika.- Proszę opowiedzieć coś o sobie. Jak się pani nazywa? Jakie ma pani doświadczenie...
- Nazywam się Madeline Ross. Mam dwadzieścia trzy lata i niedawno skończyłam studia związane z biologią i...
- A dokładnie jaki kierunek?- dopytał się brunet, a Marla spojrzała na nim spojrzeniem typu ,,a po co ty ją w ogóle o to pytasz?''
- Dokładnie biologia medyczna.- odpowiedziała.- Hmm... jeśli chodzi o moje doświadczenie to mogą być Państwo zdziwieni, że tak młoda osoba ma taki staż...- wyciągnęła z torebki teczkę.- Tu mam zebrane wszystkie opinie zadowolonych rodziców i ich dane, aby potwierdzić autentyczność. W sumie dorabiałam na wychowaniu dzieci odkąd skończyłam szesnaście lat. Wcześniej zajmowałam się córką koleżanki mojej mamy. Ta zadowolona poleciła mnie potem swojej siostrze i pociągnęło się sznurem. W sumie opiekowałam się jedenastoma dziećmi w wieku od jednego roczku do ośmiu.
- Fascynujące...- powiedział Logan.
- Przepraszam.- wcięła się Marla.- Wspomniała pani, że studiowała. Jak pani pogodziła studia i pracę skoro wymagało to poświęcenia czasu z każdej ze stron?
- Przez ten czas opiekowałam się dziećmi w tygodniu, od czterech do kas ośmiu godzin, zależnie od dnia. Potem był czas na naukę. A studiowałam zaocznie. Każdą wolną chwilę poświęcałam na naukę, a potem na przyjemności. Nie przeszkadzał mi ten układ. Dzieciaczki były kochane. A Państwo mają syna, prawda?
- Tak.- odpowiedział od razu Henderson.- Ma na imię Phillip i niedawno obchodził roczek. Ogólnie jest to bardzo spokojne dziecko, jednak wymaga stałej opieki.
- Rozumiem. To nadal maluszek.
- A jak jest z pani dyspozycyjnością?
- Nie mam swojej rodziny, dlatego miałabym dużo czasu dla państwa syna. Jeśli będzie potrzeba to czasem mogę zostać na godziny wieczorne. Na pewno byliby Państwo zadowoleni. Doskonale wiem jak postępować z tak małymi dziećmi.
- No to fantastycznie.
- Odezwiemy się do pani.- powiedziała znikąd Marla.
- Czy to już wszystko?- spytała trochę zdziwiona kandydatka.
- Na razie tak.- odpowiedział Logan.- Proszę tylko zostawić numer telefonu.
- Proszę bardzo.- podyktowała mu numer, a Logan zapisał go w swojej komórce.- Dziękuję za rozmowę.- wstała.
- To my dziękujemy.- Logan uśmiechnął się, a Marla westchnęła udając uśmiech,
- To do zobaczenia.- następnie wyszła.
- Słyszałeś to Logan? Do zobaczenia... jakby była pewna, że ją zatrudnimy...
- Jest idealna. Ja bym ją brał.
- Ją? Serio?- niedowierzała.
- Nie ma się do czego przyczepić. Z nich wszystkich jest najlepsza.
- Nie za młoda?
- Miała większe doświadczenie niż te starsze. I jest bardzo sympatyczna. Zaprosimy ją na rozmowę i obmówimy kwestię umowy i weźmiemy ją na dzień próbny. Sama mówiłaś... doświadczenie to podstawa, a z tego co ja tu czytam, te wszystkie opinie są naprawdę dobre.
- Jak chcesz.- odpowiedziała czując się jakby była pod ścianą.
- No to mamy opiekunkę do dziecka- powiedział uradowany Logan,


Carlos spacerował samotnie ulicami przedmieścia Los Angeles. Ubrał się do tego odpowiednio żeby nie rzucać się w oczy. To, że jest sławny, nie oznacza że nie ma prawa się po prostu przejść bez jakiejkolwiek ochrony. Błąkał się następnie między ciasnymi uliczkami.bazarków gdzie zainteresowane niskimi cenami kobiety biły się o najlepsze okazy warzyw i owoców. Gdy zaczął iść głębiej w stronę miasta, słyszał kobiecy głos, który go wołał.
- Carlos!- zawołała. Chłopak odwrócił się za siebie, Niedowierzał, że jeszcze kiedykolwiek ją zobaczy. Dziewczyna wracała zawsze jak bumerang.
- Lily? Cześć.- przywitał się łagodnie, ale zmieszanie.- Co ty tu robisz?
- Zahaczyłam dziś o LA, bo mam spotkanie ws prawie mieszkania. Sprzedaję je i znalazł się dopiero dobry klient. Załatwiam sprawy i lecę z powrotem do Georgii.
- Aha, a jak tam ci się układa?
- Chyba zrezygnuję z poszukiwania miłości, bo ostatnio mi nie wychodzi.- westchnęła.- Ale trzeba żyć dalej. A ty? Słyszałam o rozwodzie. Jak się trzyma Alexa?
- W sumie... nie wiem. Dawno ze sobą normalnie nie gadaliśmy, a ostatnio zrobiłem jej przykrość.- zmieszał się jeszcze bardziej.
- To źle. Musisz coś z tym zrobić. To, że nie ma cię jako męża, nie oznacza, że masz ją zostawić. Macie wspólnych przyjaciół. Musicie zacząć umieć żyć ze sobą w inny sposób.
- Wiem, ale nie wiem jak. Lily?
- Tak?
- Nie masz do mnie żalu za to, co zrobiłem?- spytał.
- Miałam, Carlos, miałam.- odpowiedziała.- Ale kieruję się w życiu taką zasadą, że jak nie pogodzisz się z przeszłością, nie będziesz żyć szczęśliwie teraz i jutro. Mimo porażek czuję się teraz szczęśliwa, A czy ty to czujesz?
- Nie bardzo. Myślałem, że rozwód załatwi wszystko...
- Czasami nie jest tak jak nam się wydaje. Przepraszam cię, ale muszę lecieć.
- Nie ma sprawy. Widzimy się po raz ostatni?
- Prawdopodobnie tak.- odrzekła.- Ale czy tak nie będzie lepiej?- wzruszyła ramionami, a Pena przytaknął.- Cześć, Carlos.
- Żegnaj, Lily Collins.






* Udało mi się zdążyć w środę i to jeszcze przed 9, czyli moim deadlinem. Ludzie, jeszcze tylko 5 rozdziałów. Pięć tygodni :( Boli mnie to jak ten czas leci. Mam nadzieję, że będziecie ze mną do końca. Dziękuję za ponad 91 000 tysięcy wyświetleń. Myślicie, że uda się 100 000 przed zakończeniem bloga? Ale byłoby super ;)
Czy Elenie uda się wszystko odkręcić? Czy Marla polubi nową opiekunkę? Co zamierza zrobić Carlos? Piszcie w komciach, kochani :*

9 komentarzy:

  1. Będę pierwsza!
    Tak, już dotarło, że James przestał pić kawę. Za to ja powoli zaczynam. A robię ją w dość specyficzny sposób. Ale to nie jest anemia przewlekła, co nie? To się da wyleczyć. Za dużo kawy, za dużo... Ciekawe, czy się przyznała lekarzowi. Marco Kubiś się kłania. W każdym filmiku gada o kawie i jej przeciw-paranormalnych właściwościach. No tak... Jamesa i Elenę czeka długa rozmowa. I Jamesa i Logana też, bo Elena to jego kuzynka.
    Operacja: Znaleźć opiekunkę! Nie ma nic ważniejszego od opiekunki. Dziewczynka po biologii. No, nieźle... Niech jeszcze zna sztuki wali i będzie idealna!
    Ciekawa jestem jak się ubrał Carlos... Bluza z kapturem i ciemne okulary? Coś w tym stylu? Bo to moje pierwsze skojarzenie. Lily? Ona tutaj? Rety, a dopiero tak nazwałam jedną z pielęgniarek... To żegnaj brzmiało tak... pogrzebowo! Jakby żegnał sie... tak na zawsze. Chociaż może przesadzam...
    Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. James był taki kochany, o jezu 😍 ideolo i już czekałam na jakiś moment kulminacyjny, ale niestety James zmienił temat i przez to się nie spikneli w chacie :( a Elka jakby mu nie nakłamała, to teraz płakałabym ze szczęścia.
    Niestety Marla jest jak życie i pisze inne scenariusze :D
    Jelena Forever i tak ^^
    Czemu mam wrażenie, że Loganowi ta dziewczyna po prostu spodobała się z wyglądu? Nie chodzi mu o jej cechy, po prostu jest nią zaślepiony i nie widzi innych opiekunek. Ale to tylko moje wrażenie.
    Marla wymagająca kobieta, zresztą jak każda chyba :)
    Nadal zastanawiam się nad wyglądem Carlosa, bo nie potrafie sb wyobrazić jak on wyglądał. Idzie sb taki Carlos i jeb wyskakuje Lily nie wiadomo skąd i go woła, a wtedy wszystko co z nią związane wraca i jest jeszcze gorzej... To pożegnanie było takie smutne, aż mi podpasowało pod Supernatural i to żegnaj 😭
    Super rozdział i kurde jakie 5 tygodni? No powiedzcie jak? :O ja chce jeszcze więcej 😭
    Czekam na nn x

    OdpowiedzUsuń
  4. James! Za wcześnie! Sploszyles ją... Ach ta Elka! Mogła nie kłamać wtedy... Teraz niech zdrowieje bo ma żyć z Jamesem długo i szczęśliwie 😍
    Uuu Marla zazdrosna o nową opiekunkę? Coś mi się wydaje że jeszcze przyprowadził jakaś stara zgrzybiala babę żeby Logasia nie kusić ;) a najlepiej to niech w drugą ciążę zachodzi i bd wszystko pięknie 😁
    Carlos i spotkanie z Lily.. Już się bałem że jej znów w głowie pomiesza ale na szczęście nie. Za dużo przez niego już dziolcha cierpiała. Niech się inna znajdzie do krzywdzenia ;p
    Rozdział cudny. Czekam na więcej 😘
    5 kurwa tygodni?? PIĘĆ?! Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!
    Nie zgadzam się! 5 lat!! Nie wyobrażam sb końca... Bloggerownia stanie się taka pusta... 😞😭

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się doczekać środy xo
    Sory ze tak późno
    Czekam xo

    OdpowiedzUsuń
  6. Bosz... No ja nie mam na nich nerwów. Czytam pierwszy akapit i "dobrze, dobrze i... NIE NO! DURNOTY Z WAS! ŁAMAGI JEDNE, ogarnijcie się żesz wreszcie!" Jak tak można ja się pytam?! Jak oni nie będą razem to ja nie wiem... Jeżeli chodzi o Hendersonów to... Współczucie. Trudno o dobrą opiekunkę, a nie dziwię się, że Marla taka dociekliwa. W końcu syna jej porwali to się martwi teraz. Oj, Logan, Logan... Ja nie wiem, po czym ty oceniasz te kandydatki... Ale ta cała Madeline jest jakaś dziwna. Przynajmniej tak mi intuicja podpowiada, a moja intuicja zazwyczaj się nie myli. No nic, wystarczy cierpliwie czekać... ALE JA NIE LUBIĘ CZEKAĆ! Kurczę Carlos i Lily się spotkali. Ojojoj. Wyznali sobie to i owo, a to ich pożegnanie takie... takie... co najmniej dziwne. Smutne. Nie wierzę, że blog, który tak kocham już się kończy... Tylko pięć rozdziałów do końca? Proszę nie... No, ale trzeba się pogodzić ze stratą tak bliskiej osoby... JA NIE CHCĘ KOŃCA! Czekam na następny superowy rozdzialich :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Sorry za nieobecność, ale życie mi się wali :/ Nieważne.
    Coś czuję, że będą najazdy zazdrości ze strony Marli. Oby nie doszło do jakiegoś romansu. Wgl.. nie wiem czemu, ale czasami mam wrażenie, że ten blog się skończy tym, że Marla i Logan się rozwiodą, a Marla będzie z Jamesem, a zrozpaczony Logan z Eleną wyjadą daleko stąd. Wiem że to głupie, ale dla mnie więż między Marla i Jamesem nadal jest taka... inna. No nieważne. To głupie :P
    Elena i JMes są jak dziecki, Chce żeby byli razem. mam nadzieje, ze moje glupie przypusczenie sie nie spelni :P
    Supcio rozdzialek

    OdpowiedzUsuń
  8. Trudno określić co w tej chwili zrobi Carlos. Przez myśl, przechodzi mu pewnie milion myśli zaczynają od początku związku z Alexą do Lilly.. Nie czuję, żeby opiekunka do dziecka była tylko opiekunką, Loganowi dziewczyna się bardzo spodobała, ale Marla jest chyba innego zdania. To widać było tuż w trakcie rozmowy jak i po. A Ty Elena odkręcaj wszystko bo już nie wiele rozdziałów zostało! :( .

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D