Strony

piątek, 20 maja 2016

Rozdział 200 - Ostatni

Marla miała dobre samopoczucie przez ostatni czas, a minęły już trzy miesiące. Przez ten okres, wydarzyły się małe rzeczy, które dla niektórych uznawane są za duże. Jej związek z Loganem, pełen zaufania i miłości, rozkwitał na nowo. Jej kariera również się rozwijała. Okazało się, że praca z Kendallem przyniosła więcej niż mogli oczekiwać. Jo i Chloe też były zadowolone z tego powodu. James i Elena wpadli na szalony pomysł, aby zburzyć po jednej ścianie ze swojego apartamentu i połączyć jej w jeden duży, lecz gdy właściciel się o tym dowiedział, złapał się za głowę. Od tamtej pory żyją na dwa mieszkania. Raz on nocuje u niej i vice versa. Alexa pogodziła się z tym, że została znów singielką. Uważa, że jest za młoda, by mówić o sobie "rozwódka", a to określenie jest nieuniknione, ponieważ portale ciągle używały tego określenia. Carlos postanowił "szukać swojego ja" podróżując po świecie, nie mówiąc nikomu dokładnie gdzie, bo sam nie znał trasy swojej życiowej tułaczki. Jednak, nie chcąc naśladować kiedyś Jamesa, utrzymywał z przyjaciółmi kontakt cały czas. Ciągle dostawali pocztówki z nowych miejsc. Ostatnio słał pozdrowienia z Maroko. Nick zatem zamieszkał na stałe z LA i spotyka się obecnie z Madeline. Była dumna z nich wszystkich, a tym bardziej z faktu, że stoi teraz pod kościołem i trzymając worek ryżu, czeka aż para młoda wyjdzie z kościoła. Logan czekał obok nadal nie mogąc w to uwierzyć.
- Idą!- krzyknęła Jo. Rozbrzmiały dzwony. Para nowożeńców wyłoniła się z kościoła gdzie wszyscy przywitali ich ryżem i deszczem monet. Nadszedł moment kiedy goście mogli zamienić kilka zdań z parą młodą. Logan podszedł jako pierwszy to panny młodej.
- Ah, zerwałem się jako pierwszy, a teraz nie wiem co powiedzieć...
- Zacznij może od życzeń.- uśmmiechnęła się brunetka.
- No to życzę ci, wam, wszystkiego dobrego na wspólnej drodze życia, Camille. Krótko, ale dobitnie, nieprawdaż?

- Ma to dla mnie duże znaczenie.
- Kto by pomyślał, co? Że tak ten los się potoczy.- uśmiechnął się.
- Kiedyś razem szczęśliwi, a teraz oddzielnie i jeszcze szczęśliwsi. Daj dojść innym do słowa, bo się jeszcze rozbeczę.- machnęła ręką. Logan prychnął kolejnym śmiechem i przeszedł do Stevena, aby złożyć mu życzenia.


- I jak ci się podoba wesele?- spytała Camille Marlę.
- Świetnie się bawię naprawdę. Dawno...
- Marla?- Jo pojawiła się znikąd.- Potrzebuję cię.- Henderson przeprosiła Camille i zeszła z przyjaciółką n bok.
- Co się stało?- spytała.
- To nie jest rozmowa na tutaj.- szepnęła i złapała ją za rękę wyprowadzając z sali.
- Zabierasz mnie do łazienki?
- Tu jest najciszej.- zamknęła drzwi na zamek.
- Jo, niepokoisz mnie...- dziewczyna oparła się o umywalkę.
- Musisz mi pomóc.- wyjęła z torebki małe pudełko.
- Jo, czy ty...
- Okres mi się spóźnia, Marla. Niepokoję się.
- Ale ile? Trzy dni? Cztery?
- Dwa tygodnie.- odpowiedziała przejęta.- Marls, ja mam już małe dziecko i ja z Kendallem mieliśmy z Chloe problem. Kendall jest w Ameryce. Ale co potem? Musi jechać w trasę prędzej czy później. Znowu zostanę sama i przeżyjemy de ja vu? Tylko, że na głowie będę miała jeszcze drugie dziecko?
- Jo, nie panikuj. Na razie nie wiesz czy to ciąża. A nawet jeśli to Kendall cię nie opuści. Myślę, że jest na tyle rozsądny, że nie zrobi tego. Zobaczysz.
- I jak ja mu to powiem?
- Tak samo jak na początku.
- Fajnie, a wtedy ucieknie z domu i go Logan i James będą szukać po mieście? Bez Carlosa, bo szczęściarza tu nie ma.- prychnęła.
- Jo, nie o to i chodziło. Zrób ten test i wtedy pogadamy. Ok?- blondynka bez słowa zamknęła się w kabinie i zrobiła test. Dziewczyny poczekały nie wpuszczając nikogo do łazienki w tym czasie każąc iść do innej.
- I jak?
- Jo, to ja powinnam się ciebie spytać.
- No, ale ja nie mogę! Weź ty sprawdź!- przyłożyła dłonie do ust.
- Dobrze, tylko nie obgryzaj paznokci.- spojrzała na test i zareagowała natychmiastowo.- Test pozytywny. Gratulację.- uśmiechnęła się. Jo była w szoku. Wyglądała najpierw jakby ta sytuacja ją nie cieszyła, ale chwilę później się uśmiechnęła.
- Ciekawe jak zareaguje Kendall...
- Idź i się przekonaj.
- Ale co? Jak? Teraz?!
- Im szybciej, tym lepiej.- odpowiedziała.- On teraz jest w dobrym humorze. Duże szanse, że przyjmie to lepiej. Zresztą, im dłużej będzie zwlekała, tym bardziej będzie cię to stresować. I, Jo, zaufaj mi... ucieszy się.- Jo przytaknęła i wyszła z łazienki.


Oczywista rzeczą było to, że osobą towarzyszącą Jamesa była Elena. Maslow starał się żeby dziewczyna dobrze się czuła, nawet jeśli wokół niej siedziało mnóstwo osób, których nie zna. Z Camille miała mało do czynienia. James złapał ja za rękę i dyskretnie wyprowadził na zewnątrz.
- James, serio dobrze się bawię. Nie musisz...
- A co ty na to żeby uciec. Tak po prostu?- spytał.
- Szalony pomysł, ale lubię kiedy masz szalone pomysły.- uśmiechnęła się.
- To chodź. Sam cię jakoś zabawię. Co ty na morski rejs jachtem?
- Aha, serio ładne tu jest jezioro, ale tu nie ma w pobliżu nawet spróchniałej łodzi.
- Tak? To chodź! Przejdźmy na drugą stronę.- okrążyli salę ślubną- Rzeczywiście.
- Panie przodem.
- Tu stoi jacht gotowy do odpłynięcia? Myślisz, że to dobry pomysł do tego wsiadać? A jeśli to należy do części podróży poślubnej.
- No to skłamałem. Wrócimy tu, ale najpierw się przepłyniemy. James wymienił na boku kilka słów z kapitanem, a później ruszyli. Elena położyła się na leżaku i z zamkniętymi oczami, uśmiechnęła się szeroko.- Co się tak uśmiechasz?
- Przypomniała mi się pewna sytuacja. Logan użył fajnego pocieszenia kiedy nie było cię z LA. Powiedział, że kiedyś znajdę swojego mięśniaka, który w romantyczny sposób mi się oświadczy.
- Tak powiedział?- uśmiechnął się.
- No. Wariat.
- Czemu wariat?- spytał.- A wyjdziesz za mnie?
- Hahaha dobry żart.- spojrzała na niego.- Myślałam, że tylko ja jestem takim śmieszkiem...
- No, ale...- James zdjął koszulkę pokazując swoją klatę. Z kieszeni wyciągnął małe pudełeczko z pierścionkiem. I dopiero gdy uklęknął na kolano, Ellie zdała sobie sprawę, że to dzieje się naprawdę. Nie wiedziała jak zdefiniować swój szok. Po prostu patrzyła się na Jamesa jak na wariata.
- Teraz wszystko się zgadza.- powiedział.- Nie masz innego wyjścia jak zostać żoną tego przystojniaka. Chciałem ci powiedzieć jeszcze tyle mnóstwo romantycznych rzeczy, ale czuję, że w tej sytuacji zaczniesz się ze mnie śmiać.
- Nie no skąd!
- Ok. No to...
- Tak!- przerwała mu Elena.- Zgadzam się być twoją żoną!- powiedziała przeszczęśliwa i bliska płaczu.- Ale Logana zabiję za te ustawkę.- przyjęła pierścionek i mocno go przytuliła.
- Cieszę się, I Kocham cię, Ellie.
- Ja ciebie też kocham.
- Zmieniłaś mnie na lepsze. Dzięki tobie czuję się lepszym człowiekiem. I jesteś powodem, dla którego chcę zmienić całe swoje życie.
- Nawet nie wiesz jak się bardzo cieszę, głuptasie.- wtarła dłoń w jego bujne włosy.
- Miało być romantycznie, a wyszło...
- Idealnie.- dopowiedziała szybko.- Tak, wiem.- a następnie zamknęła mu usta czułym pocałunkiem.


Carlos czuł, że jego prawie pięciomiesięczna podróż po świecie, wreszcie znalazła logiczny sens i spełnienie. Samotna tułaczka i zwiedzanie różnorodnych kultur otworzyło jego umysł na nowe horyzonty. Coraz częściej i pewniej myślał o planach na przyszłość. Z powodu tego, że miał z przyjaciółmi dobry kontakt, nie był do końca zaskoczony tym jakie zmiany tu zaszły. Jednak gdy wypakował swoje rzeczy z walizek, czuł się winny, że tego kontaktu nie miał z Alexą. Sam nie wiedział czemu tak wyszło. Może właśnie tym, że to ona była głównym powodem jego wyjazdu. Postanowił od razu do niej pojechać wciąż myśląc i analizując swoje emocje gdy o niej myśli i doszedł do jednego wniosku.
Zapukał do jej drzwi. Oczekiwał tylko tego jednego momentu, w którym ją zobaczy i stwierdzi, że nic się nie zmieniła. Tak właśnie chciał i wierzył w to, bo gdyby coś innego się stało, bardziej poczułby to, że te miesiące to jednak nie było tak krótko. Usłyszał podejrzane głosy w środku. Wiedział, że ktoś tam jest. Nie bardzo zastanawiał się nad tym czy to sama Alexa je powoduje, a fakt czemu nie chce otworzyć mu drzwi. Miał pukać jeszcze raz, gdy nagle drewniane wejście otworzyło się i stanęła w nich Alexa. Nie ukrywała swojego zdziwienia gdy go zobaczyła.
- Cześć.- nie umiał inaczej się z nią przywitać.
- Cześć. Wróciłeś.- obejrzała go od stóp do głów.- Dziwne... jakbym nie widziała cię kilka lat i była zaskoczona tym, że nic się nie zmieniłeś.
- No coś takiego.
- Wejdź.- Carlos zgodził się.- Napijesz się czegoś?
- Nie dzięki. Wypiłem w domu za dużo wody od wypakowywania rzeczy. Dziś wróciłem do LA.
- I postanowiłeś mnie odwiedzić...- dodała próbując ukryć to, że nie spodziewała się, że pierwszą osobą, którą odwiedzi Carlos będzie ona, i to tego samego dnia, nie dając sobie odpocząć.
- Tak. Chcę odwiedzić wszystkich i pogadać o tym co tu się wyrabia.- usiadł wygodnie.
- A no trochę się działo.
- Jak Jo radzi sobie z drugą ciążą?
- Dobrze. Kendall jej bardzo pomaga i to jest słodkie. Ciągle przy niej jest. Chodź nie wiem czy wiesz jak zareagował na wieść, że będzie miał dziecko.
- Aaaa zemdlał?- zaśmiał się.
- No na początku tak to wyglądało, ale potem jak go obejrzeliśmy, to się okazało, że alkohol go tak też zmiótł z ziemi. No, ale pozytywnie to potem przyjął.- uśmiechnęła się.
- To najważniejsze.- odpowiedział. Po chwili usłyszał jak ktoś  chodzi po schodach. Nie spodziewał się, że ktoś jeszcze może być w mieszkaniu. Nie widział żadnego samochodu w pobliżu. Jednak ku jego zdziwieniu, do salonu nie przyszedł nowy partner Alexy, a mała blond dziewczynka w białej sukieneczce. Miała na oko pięć lat, a jej twarzyczka koncentrowała w sobie niezwykłą słodycz. Zaskoczenie został zamieniony na pełne poddanie się urokom tych wesołych jasnych oczu. Od zawsze lubił dzieci, ale nigdy nie spojrzał tak ciepło na żadne dziecko.
- Mamo, mamo.- zawołała dziewczynka, a Carlos zapomniał na chwilę jak się oddycha.- Glofa Barbie znofu odpadla.
- Nie martw się.- powiedział na ułamek sekund zerkając na Carlosa z miną "Zaraz ci to wszystko wyjaśnię''.- Zaraz spróbujemy naprawić, a jak będzie zepsuta, to kupię ci nową, ok?
- Tak.- przytaknęła. Dziewczynka spojrzała na Carlosa, zakryła dłońmi jej uśmiechnięte ze wstydu usteczka i schowała się na Alexę.
- Cześć mała.- przywitał się.
- To wujek Carlos.- wyjaśniła małej.
- Jak masz na imię?- spytał. Przykucnął żeby być mniej więcej tego samego poziomu co ona.
- Hope.- odpowiedziała.
- Piękne imię. Hope, pokażesz mi swoją lalkę? Może ja ci ją naprawię?- dziewczynka przytaknęła i szybko wróciła do swojego pokoju. Carlos spojrzał na Alexę, która opuściła wzrok.
- Adoptowałam Hope. Jestem jej prawowitą matką.- oznajmiła.- Od dawna myślałam o tej decyzji i udało się. Po rozwodzie potrzebowałam kogoś... A ona powoduje, że warto uśmiechać się każdego dnia. To urocze dziecko.
- Prawda...
- Wiesz... przepraszam, że w taki sposób się dowiedziałeś, ale poprosiłam wszystkich, aby ci nie mówili. Przynajmniej na razie.
- Rozumiem.- skłamał. Nie rozumiał po co ukryła to przed nim.- Alexa... Jak chcesz to mogę zająć się nią kiedy nie będziesz mogła.
- Naprawdę chcesz?- spytała.
- Przecież ja kocham dzieci.- uśmiechnął się do niej czule.- A samotne wychowywanie dziecka czasami jest trudne.
- Tak, wiem. Ale kocham ją nad życie.- wyjaśniła.- Wiesz co? Cieszę się, że wpadłeś.- odwzajemniła jego uśmiech. Następnie przyszła Hope i Carlos spędził resztę czasu w domu Alexy na poznanie bliżej dziewczynki.


Drogi Pamiętniku,
Długo zastanawiałam się jak uzupełnić tę ostatnią stronę. Tak dziwnie jest mi to kończyć, ponieważ spisałam tu mnóstwo wspomnień od momentu, w którym przyleciałam do LA. I tak ciężko jest mi to kończyć. Pozostaje ten sentyment... 
Chyba czas na podsumowanie tego, co napisałam na pierwszej stronie, więc przedstawiam odpowiedź. Tak, jestem szczęśliwa. Zdałam sobie sprawę, że zawsze taka byłam. Fakt, działy się w naszym życiu okropne rzeczy. Takie jest ludzkie życie. Nigdy u nikogo nie będzie cały czas kolorowo. Nie tak trudno wcale przyszło mi zorientowanie się, że pomimo wszystko, cały czas byłam szczęśliwa. No bo kto ma tak mocno kochającą rodzinę? Kto ma najcudowniejszych przyjaciół, za którymi warto wskoczyć w ogień? Nie potrzebuje niczego więcej. Pytanie tylko czego zatem szukałam wczesniej zanim zdałam sobie tę sprawę? Chyba to była pogoń za jakąś abstrakcją...
Najzabawniejsze jest to, że teraz im bardziej jestem popularna, tym bardziej czuję się zwykłym człowiekiem. Wszystko, co złe, co kiedyś sprawiało mi ból, wydaje się przeminąć na amen. Życie nie przypomina już filmu dramatycznego. Nie czuję się jak aktorka, która gra, aby zadowolić tłumy. Łańcuchy zostały przerwane.
Tutaj zostawiam to wszystko. Zostawiam ważną część mojej historii. Może ta strona powoli się kończy, ale zawsze jak coś się kończy, to coś się zaczyna. I nawet użyję teraz pełnej wersji mojego imienia, której nie znoszę: Marlabell Henderson zaczyna nowe życie. Fajnie było pisać pamiętnik i poczuć się jak małolata. Będzie z tego wartościowa pamiątka. Ktoś kiedyś powiedział, że szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży gdy się ją dzieli. Absolutnie się z tym zgadzam.



KONIEC


*****




* To już koniec... nawet nie wiecie jak mi się ciężko pisze. Nie jestem do końca zadowolona z tego rozdziału. Naprawdę ciężko mi się do tego podchodziło, bo to w sumie 200 rozdziałów. Od razu dodam, że mój monolog będzie długi i tylko najwytrwalsi podołają go przeczytać, najwierniejsi czytelnicy. I dobrze. Nie mam zamiaru ograniczać słów na ten temat, ponieważ PPP to mój pierwszy blog, moje dziecko, do którego mam sentyment. Kończy się mając ponad dwa lata. Ponadto ma 200 rozdziałów. Jest bardzo mało blogów o takim stażu, dlatego jestem z siebie dumna. 

* Czy mówiłam Wam, że powstanie tego bloga było całkowicie spontanicznym pomysłem? Fakt, miałam napisane opowiadanie, zaledwie dwie części (Big Time Love i Big Time Problems), ale nie myślałam wtedy żeby z kimś się tym dzielić. I kto by pomyślał, że pewnej bezsennej nocy natchnie mnie pomysł na założenie własnego bloga. To był pewnego rodzaju przełom w moim życiu. I wiecie co? Warto było :)

* Nie tylko ze względu na to, że jarał mnie niesamowicie fakt, że ludzie to czytają i komentują. Przeczytałam wiele wspaniałych komplementów, cennych porad, a ponadto zawarłam znajomości, które są dla mnie ważne. Blogger łączy ludzi. Pamiętam swój pierwszy komentarz. Jezu... jak ja się wtedy jarałam. Jaka ja byłam szczęśliwa. I wiecie co? Jakiś czas później dowiedziałam się, że moja siostra go napisała żeby mi było miło. Pamiętam czasy jak cztery komentarze to było dużo, nie mówiąc o siedmiu. Pamiętam jak groziłam, że za minimum 7 komów pojawi się nowy rozdział. Nie sądziłam, że ten blog odniesie (przynajmniej w moim postrzeganiu) sukces. Było Was coraz więcej, a komentarzy czasem po 16 a nawet ponad 20! 

* Rozdziały bywały spokojniejsze, bywały też takie, w których działo się mega dużo. I nigdy nie napisaliście, że Wam się nie podoba, choć wiele razy narzekałam. za każdym razem pisaliście, że jesteście zadowoleni, a ja odczuwałam ulgę :D
Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę z tego ile osób się tu przewinęło. Gdyby zliczyć każdego innego zalogowanego użytkownika to byłoby tu jakiejś 50 komentarzy każdy od kogo innego. Chcę żebyście wiedzieli, mówię do osób kiedyś komentujących, że Was nadal pamiętam każdego z kolei. Może jak jakimś cudem to czytacie, to Was pozdrawiam. Szczególnie Ciri, Stelss, Liv Maslow, Lisa Schmidt, Dark Bunny ( za którą tęsknie na swój sposób).

* Stałam się BloggerMammą. I wiecie co? Stałam się dla niektórych jakimś wzorem, bo są osoby, które inspirowały się mną. Czytałam już coś typu "Historia Marli Henderson" ( za co jest mi miło), powstawały konta o tym imieniu i inne rzeczy, a dwie osoby na snapie zaprosiły mnie posiadając "Marla" w nicku. Czyż to nie jest piękne? W rzeczywistości mogłabym o czymś takim pomarzyć :D Chociaż lubię swoje imię. Marika to też ładne imię.
A! A jedna osoba nawet skopiowałam design mojego bloga, co już nie było fajne, ale nie roztrząsajmy przeszłości :P

* A! Mówiłam Wam, że chcę usunąć bloga z listą blogów? Cofam to :D Co mnie przekonało? Prawie 400 000 udostępnień :D

* Dobra! Czas na krótką przerwę od ciągłego czytania. Czas popatrzeć w statystyki. Oczywiście jak to statystyki ciągle się zmieniają, ale to najbardziej aktualne jak na tę chwilę, czyli "niedawno" :P


Ogólna liczba wyświetleń: 94 234
Ogólna liczba komentarzy : 2 724
Ogólna liczba obserwatorów: 13
Najpopularniejszy rozdział: Rozdział 185 ( 681 wyświetleń )
Najlepiej komentowany rozdział: tu była to moja notka na 1 uro bloga (25 komentarzy )
Najpopularniejsza zakładka: Bohaterowie ( 1 640 wyświetleń )
Najlepsza jednorazówka:
- co do wyświetleń: Possessed ( z Loganem ) 308 wyświetleń
- co do komentarzy: Hot rebel ( z Kendallem) 12 komentarzy
Najlepszy miesiąc ( co do wizyt na blogu ): lipiec 2015 ( 5 397 wejść )

* STATYSTYKA SPECJALNA!!!
Ludu mój... widzieliście ile mam komentarzy. Pliiiis nie zmuszajcie mnie do liczenia kto zostawił najwięcej komentarzy. W sumie pewnie sytuacja jest podobna co do ostatniego podsumowania. Kto dużo komentował to pewnie wie. Jednego jestem pewna, że Chris nadal pilnuje pierwszego miejsca :D Jednak muszę również podziękować Marcie Gadomskiej, ponieważ również zawsze mogłam liczyć od niej na koma. Dziękuję również K.C., która narzeka, że jej avatar anonima się nie wyświetla i dziękuję również Be Betty, która ostatnio bywała tu rzadko, ale znam jej sytuację i zawsze stara się nadrobić rozdziały.

* Czas na wspomnienia...
Mój blog wygląda cudnie, nieprawdaż? Dużo pracy wkładam w design i szczegóły, ale kiedyś nie byłam takim blogerografikiem. Udało mi się zachować screenshoty przedstawiające mojego bloga w trakcie rozwoju. Szkoda, że nie mam pierwszego, bo pamięć kompa uległa zniszczeniu, ale zachowały się dwa screeny kiedy robiłam nowy wygląd:






Tak zwany efekt przed i po :P
Zachował się jeszcze taki banner:



Jest tam Lucy, za czasów kiedy wszyscy ją lubili :P Początkowego banneru nie mam, ale dokładnie pamiętam, które zdjęcie tam widniało :P



Ahhh... wystarczy :)

* Powoli zmierzam ku końcowi, ale czas na szczególne podziękowania!
1. Marta Gadomska, dziękuję Ci za to, że w Twoich komentarzach zawsze znalazłam coś ciekawego. Pisałaś dłuuugaśne komentarze i odnosiłaś się do rzeczy, które Tobie sprawiają przyjemność. Linkowałaś różne rzeczy co też było miłe. Zawsze mi zależało na tym żeby Was lepiej poznać, a pomimo że my nie znamy się dobrze, czuję, że wiem o Tobie dużo :)

2. BeBetty, mam do Ciebie sentyment od kiedy prowadziłyśmy wspólnie bloga. Wtedy Aria nie była tak popularna, a ja potem trochę rozsławiłam "Słodkie kłamstewka". Praca z Tobą to była zabawa i miłe doświadczenie. Ostatnio mi Ciebie brakowało, ale wiem, że jesteś.

3. Kriszu, Ciebie to już oficjalnie przedstawiać na moim blogu nie trzeba. Zostawiłam Cię jako wisienka na torcie, bo... jesteś ważną osobą dla tego bloga. Dlaczego?
LUDZIE! Wiecie dzięki komu mogliście czytać trzecią część PPP? A wiecie kto mnie namawiał i truł dupę o czwartą? To właśnie on. On stoi za pewnymi sprawami na tym blogu, a mało kto o tym wie. Chris jest ze mną naprawdę długo, bo od 7 rozdziału, ale z tego co pamiętam chyba nadrobił :P Tak, 7go, w którym się nawet przyczepił. A w 8 napisałam mu, że jego komentarz to dla mnie zaszczyt. Wtedy był moim idolem, tak samo jak reszta autorów na ich blogu z dirty imagines :D Byłam pod ogólnym wrażeniem i chciałam żeby ludzie czytali moje rzeczy tak samom jak jego. A teraz jesteśmy najlepszymi cyber friendsami :D Ale nadal go szanuję i jego komentarz zawsze uważałam jako uwieńczenie rozdziału, jako aprobatę i informację "Udał ci się ten rozdział" Dziękuję Ci po prostu za to, że jesteś i tyle ze mną wytrzymałeś :*


* Dziękuję Wam wszystkim! Gdyby nie Wy, ten blog nie zaszedłby tak daleko. Podziwiam Was, że tyle wytrzymaliście, no bo nie oszukujmy się... 200 rozdziałów? To trzeba mieć samozaparcie ;D Wiem, wiem. Byliście tu, bo Wam się podobało, z czego się cieszę. Ten blog jest dla mnie wielkim sukcesem i naprawdę żal jest mi go kończyć, ale kiedyś musiało to nastąpić. Nie chcemy drugiej ,,Mody na sukces'' :P
Blog zostaje. Serca bym nie miała gdybym go usunęła. Jest tu spory dorobek mojej twórczości. Marzyło mi się te 100 000 wyświetleń, ale wiem, że kiedyś się doczekam :3 Ostatnią rzeczą o jaką Was proszę to szczery komentarz. Wasze wspomnienia, wnioski, opinie. Wszystko. To jak się czujecie z tym, że to już koniec? Co Wam podobało się najbardziej, a co nie? Wszyściuteńko, może jeszcze jakieś pytanka do mnie, a ja z okazji końca, standardowo odpowiem Wam na każdy komentarz.

* Tak. To już definitywnie koniec. Pozdrawiam każdego z osobna. Jesteście wielcy! Na zawsze tu i teraz. Niech czas tu stanie w miejscu żebyśmy zawsze mogli tu wrócić i powspominać jak tu nam było fajnie :) PPP will never die!

Marla S

                      
                      
______________________________________________________________________________

OGŁOSZENIA PARAFIALNEEEEE!!!

Ja nie odchodzę, nigdzie się nie wybieram. Coś się kończy, a coś zaczyna. Otwieram ostatniego bloga. Teraz czas na komedię! Żadnych dram, tylko śmiech. No może prócz pierwszego rozdziału :D Ten blog nie będzie normalny. To będzie totalny eksperyment! Coś szalonego! Totalnie psychicznego! Dosłownie :D Jeśli lubicie takie klimaty, wbijajcie to zapraszam na ---->
Life with Freaks
Tam wkrótce pojawi się rozdział i od dziś tam będę funkcjonować, ale tu też oczywiście będę zaglądać. Zapraszam!

                   
                  


TU JEST LINK DO BLOGA. BĘDZIE ON OTWARTY DOPIERO W JUTRO, DLATEGO NIE DENERWUJCIE SIĘ JAK WAM NIE DZIAŁA :D
PS link już aktywny









33 komentarze:

  1. To już jest koniec, nie ma już nic...
    Krzysztof se klepie i może iść.
    Wrócę niebawem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noooo nie! Jak mogłeś :O ja miałam być 1 :P

      Usuń
    2. No już spokojnie :) Nie ma sie o co bić :p

      Usuń
    3. najpierw zacznę od rozdziału. Jak pisałaś o weselu i wgl to sb pomyslalem że mowa tu o Jelenie i już taki happy. a To jednak Camille.. Zapomniałem już o tym że ona ma się hajtać. ajaj. ale ta scena z jachtem taka szuodka. Ach :D
      Carlos jeżdża po świecie i szuka sb? Wooow! Dobra ajdija. I wgl zazdro dla niego że tyle miejsc zwiedza :) O jaaaa! Alexa adoptowała dziecko?! Fajnie! Dobrze że się zdecydowała na taki krok. I Hope. Ładnie imię :) Pełne nadziei ;p
      Hendy też se życie układają. Picuś glancuś :D Marlenka swego toksycznego (kiedyś) kuzyna zeswatała z nianką. Hue! Szuper :)
      Jo znów w ciąży?! Aha oł je oł je aha! Wypijmy za to by był to chłopiec! :D
      Rozdział mega! Picuś glancuś i wgl cud miód i orzeszki! A ta kartka z pamiętnika... Lepszego podsumowania wymyślić nie mogłaś. Chylę czoła :*

      Usuń
    4. pora na moje podsumowanie całego tego cudeńka. Przychodzi mi to z ciezkim sercem. Naprawdę. przez te 2 lata tak sie cholernie przywiązałem.... Kochany tasiemiec <3 ja tam byłbym happy gdybyś zrobiłaś jeszcze z 4 części ;p
      Co mi się podobało najbardziej? Szczerze? nie mam pojęcia. Tak dużo sie tu działo... Wszystko było takie cudowne. Tak! raz sie czepiłem! raz! Do koloru oczy Jo! Pamietam :D Wgl gdyby tak przeczytać całe to opowiadanie od początku to tak cholernie bd się rzucać w oczy twoja ewolucja w stylu pisania. Naprawdę! Tak sie wyrobiłaś dziołcha że ohoho :)
      No! cieszę się że uwzględniłaś w statystykach to że wciąż pilnuję swego miejsca. Nikt mi nie dorówna. NIKT! Przecież nie dam się tak łatwo zdetronizować ;p
      I dziękuję za tyle miłych słów pod moim adresem :* Ale to wyłącznie twoja zasługa. Przecież gdybyś Ty nie była tak zajebista i gdybyś tak zajebiście nie pisała to nasza relacja by nie była taka silna. No i wgl.. Dużo bym się tu musiał rozpisać :)
      I tak na marginesie. Każdy jeden twój blog to po części moja zasługa. Przy każdym Ci trułem dupę byś robiła coś w tym kierunku. Każdym! Przy jednym się nie posłuchałaś... Sci Fi odeszło w niepamięć. Ale co do reszty to bardzo ładnie się słuchałaś :) Tatuś jest dumny^^
      I NIE PITOL ŻE ŚWIRY TO TWÓJ OSTATNI BLOG! Będą kolejne! Jak Cię znam to na pewno! :p
      Dałaś zrzuty ekranu ze starym wyglądem bloga. Ja tam tylko widzę to stare piękne zdjęcie profilowe :D Jak ja je kiedyś lubiłem to oj.. wspomnienia wracają ^^
      Dobra.. nie rozpisuję sie więcej.. Jak mi sie coś jeszcze przypomni to dopiszę albo dopowiem na priv :)
      Żegnam PPP które nigdy nie umrze i na zawsze pozostaje w mym sercu i czekam niecierpliwie na Świry! Pa pa :*

      Usuń
    5. Zapomniałem napisac o jednorazówkach! Przecie one były genialne! Najlepsza oczywiście ta z Loganem psychiatrą który ześwirował ale tak naprawdę wszystkie były mega! :)
      CHCĘ WIĘCEJ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :p

      Usuń
    6. Piękne słowa Kriszu :) Nic dodać nic ująć. Nie mam co się rozpisywać. Przecież piszemy ze sobą bardzo często ;)

      Usuń
  2. Klep, bo musze być 1, a ide już do szkoły :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciłam :P nie no dopiero przeczytałam, a wczoraj sb klepnęłam, bo myślałam, ze po szkole wejdę od razu, to oczywiście nie miałam czasu ... także przepraszam, że dopiero dziś komentuje. My się z Chrisem nie bijemy, bo on za daleko mieszka, a fajty przez neta, to nie wypada :"D
      Najpierw miałam taką minę wtf kiedy czytam sb o weselu, bo myślałam, ze to Jelena się hajta i wyprzedziłam sb troszkę treść. A tu się okazało, ze to nasza drga Camille, która na początku namieszała tu tak wiele, że aż szkoda gadać.. hmm, ale w sumie dzięki całej tej jej intrydze, wyszło na jaw, że miłość do Jamesa(pewnie dużo razy tu jeszcze wspomnę o Jamesie.. to jest silniejsze ode mnie :P) to nie taka miłość, tylko inna. Dziękujemy, bo dążąc za tym wszystkim mamy Marle i Logana Hendersonów :D
      Wow nie spodziewałam się aż takiego posunięcia ze strony Jamesa, bo w sumie kto by się spodziewał? ;o Ale jak ja sie ciesze, że się jej oświadczył i ona przyjęła JEEJ! Jelena ^^ Btw Logan jest jasnowidzem, bo już dawno jej o tym powiedział, a przecież nie mógł być w 100% pewny, że oni się zejdą po tym z Lucy. Dlatego też brawo dla Logana i jego paranormalnych zdolności :"))
      Carlos zaliczył wielki come back i tu byłam pewna, w przeciwieństwie do Alexy, że to właśnie ją odwiedzi. Zaskoczyło mnie tylko to dziecko, ale cieszę się, bo Lex chce sb żyć z córką w zdrowiu i szczęściu i to jest najważniejsze. A do tego wujek Carlos bd wpadać z wizytami i naprawi lalki jakby c ;)
      Oczywiście te rozdział być cudowny jak każdy i jest mi tak bardzo, bardzo, bardzo szkoda, że to już koniec twojego najlepszego bloga. Tak, on był najlepszy, ale to oczywiście moje zdanie. Możesz być dumna, na prawdę bardzo dumna z tego co napisałaś. Włożyłaś w to ogromną ilość pracy i wierz, że każdemu się podobało. Historia była ciekawa i za każdym razem było się pełnym pozytywnych emocji po przeczytaniu każdego rozdziału. Przyznam się, że od teraz jak chodzę do technikum, to w środy wstawałam specjalnie wcześniej, tylko o to, aby przeczytać, a komentarze zostawiałam na później, bo rano nie myślę :)
      Te wszystkie statystyki są tylko dowodem na to, ze ludziom się podobało i mi także.
      Co do designu, to wiem jak dużo pracy włożyłaś w to, aby blog tak wyglądał i jesteśmy ci za to wszystko bardzo wdzięczni. Ja pamiętam tylko ten banner od Lucy, także no.. jestem do tyłu :D
      hahah nie no twoja siostra pobiła tutaj wszystkich, ale przynajmniej chciała, zeby nie było ci smutno i żebyś wiedziała,że komuś się podoba XD
      Nie potrafię napisać tu wszystkiego o czym teraz myślę, ale wiedz że się poryczałam, bo ten blog był na prawdę cudowny i ogromnie teraz bd za nim tęsknic :(
      Ale oczywiście bd nowy! tzn już jest :p nawet tam już skomentowałam
      A teraz koniec mojego komentarza... Dziękuję ci za wszystkie wspaniałe środy i nie tyko środy, bo rozdziały były też w inne dni. Pozdrawiam cię gorąco, trzymaj się! xo

      Usuń
    2. zapomniałam o Jo! :O co ze mną? jak cudownie, ze jest w ciąży i wszystko idzie jak najlepiej. Oby doszła do końca i mieli tak kolejne wspaniałe dziecko jakim jest Chloe .. zastanawiam sie czy to bd chłopczyk? taka parka zawsze byłaby spoko :D

      Usuń
    3. Tutaj sami możecie dochodzić płci dziecka :p
      I piękny komentarz. Serio tak miło mi się zrobiło. Warto było czekać do końca by to przeczytać ;)

      Usuń
  3. Trzy miesiące to nie tak znowu dużo. szczerze mówiąc, spodziewałam się trzech lat, czy coś koło tego, ale ta opcja nawet bardziej mi się podoba. Podsumowując pierwszą stronę (wydrukowałam ten post na pamiątkę i na wypadek, gdyby coś Ci strzeliło do łba, żeby usunąć bloga), to... Marla jest szczęśliwa, dzięki niej Schmidtowie też. Jamesowie i Elenie coraz lepiej się układa (podoba mi się pomysł z mieszkaniem), Alexa pogodziła się ze swoim losem, a Carlos... szuka siebie. Może to brzmi jak banał z pierwszego-lepszego lifestyle, ale tak jest. W sumie też jakieś rozwiązanie. Co do Nicka i Madeline miałam szeroki uśmiech, kiedy przeczytałam to zdanie. I to jeszcze ślub Camille (w ogóle jakikolwiek ślub to fajne zakończenie). Spodziewałam się, że będzie lekkie napięcie między nią, a Loganem, bo kiedyś coś ich tak jakby łączyło. Ale nie... wszystko na luzaku, czyli tak, jak jest najlepiej.
    czyżby Jo znowu w ciąży? Ale fajnie! Chloe będzie miała rodzeństwo. I tak na marginesie: Imię Chloe zawsze będzie mi się kojarzyło z jedną postacią: http://pl.smallville.wikia.com/wiki/Chloe_Sullivan To jest silniejsze ode mnie, bo jak słysze, albo widzę "Chole", to myślę o niej. A ponieważ czytałam fora, dla niektórych fanów jest "denerwująca". Ale to nie ważne.
    James integruje Elenę na weselu? No cudownie i muszę przyznać, że to jak się z nią obchodzi, całkiem nieźle mu wychodzi. i to jeszcze zabrał ją jachtem... a co tam? Olać pannę młodą i wyruszyć brzegiem (albo nie do końca brzegiem) wody. I wyszło romantycznie. A ideały są nudne. POGÓDŹ SIĘ Z TYM, ELENA! A teraz jestem ciekawa... co na to Logan, gdyby ich tak zastał.
    Carlos odnalazł siebie? Cudnie. Na serio się cieszę, chociaż nie do końca wiem, jak to okazać. Wszystko się super układa. Chole będzie miała rodzeństwo, Carlos jest Happy, a James i Elena jeszcze pewnie połączą się świętym węzłem małżeńskim. Podsumowując: Wszystko cudownie. A u Marli i Logana jeszcze bardziej cudownie. Hope to jeszcze będzie dobre dziecko. I jeszcze ta notka z pamiętnika. No weź, lepszego podsumowania chyba być nie może.
    Chyba nie ma sensu pisać, że rozdział był świetny, co? To zakończenie jest równie dobre, co całe opowiadanie. Bo czytając Twoje rodziały 1-199 można było się tego spodziewać. Dziękuję Ci za te... lata. Wiem, że nie byłam z Tobą od początku. Zdarzały się rozdziały, kiedy czekałam na ciąg dalszy niczym na kolejną część "Harry'ego Pottera", a wierz mi, okres pomiędzy piątą, a szóstą częścią był najgorszy.
    Nie spodziewałam się, ze uwzględnisz mnie w podziękowaniach. To było bardzo... Miłe. I zaskakujące jednocześnie. Oczywiście po raz kolejny przypominam, że to ja nazwałam Cię BloggerMammą jako pierwsza i jestem teraz z tego dumna.
    Wiesz, że jedna z moich najlepszych przyjaciółek ma na imię Marla? I tak jak Twoja siostra zostawiła mi pierwszy w życiu komentarz. Pokapowałam się niemal od razu, a ona wciąż utrzymuje, że nie ma z tym nic wspólnego. I za to ją właśnie kocham. I będę jej lajkować na konkursach tyle zdjęć jej kotów, ile tylko mogę.
    I ostatnio spięłam tyłek i przeczytałam jednorazówki. I oczywiście dodałam oddzielny komentarz. Tak się złożyło, że Hot Rebel skomentowałam po raz drugi, bo punkt mojego widzenia lekko się zmienił.
    Tak już mam, że jak mi coś przy okazji przyjdzie do głowy, to po prostu to piszę. Nie wiem,czy to dobrze, czy źle. Po prostu miałam takie skojarzenia. Nie wiem w sumie jak to nazwać.
    Dobre rzeczy mają to do siebie, że się kończą. Wiem, jak się z tym czujesz, bo mi było trudno zostawiać "LA is Ours". I cieszę się, że będzie nowy blog, ale zobaczymy się na nim dopiero w poniedziałek, ponieważ w weekend nie będę włączać komputera. A teraz... idę obejrzeć kolejny odcinek "Tajemnic Smallville". Od jakiegoś czasu oglądam to od początku, a jestem dopiero w połowie pierwszego sezonu. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudny i wyczerpujący kom. Takie lubię najbardziej. Dzięki,że podsumowanie się podobało. Co do jednorazówki to widziałam niedawno właśnie.No problemo. Wyczekuję Cię w pon. Jrszcze nie otworzyłam linku ale nastanie to wkrótce :)

      Usuń
    2. No i bardzo się cieszę, bo pisałam to z pół godziny. Wiem, ze wolno, ale ciągle coś mi przeszkadzało. I... niespodzianka. Wpadłam dzisiaj.

      Usuń
    3. Zdążyłam zauważyć :)

      Usuń
  4. To jest już koniec, nie ma już nic
    Ostatni rozdział, ostatni pozostawiony przeze mnie komentarz na tym blogu
    Nie mam kompletnie siły na pisanie tego komentarza.
    No ale ok. Rozdział jak zawsze super :-)
    Kocham tego bloga :-)
    Dobra nie rozpisuje się :-)
    Pozdrawiam pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i równiez pozdrawiam. Zmęczyłaś się, bo to co zamieściłam było dłuuugie :p

      Usuń
  5. Nie wierzę... Po prostu nie wierzę, że to już koniec. Ale wspaniały koniec. Przygoda z tym blogiem była piękna, magiczna, chociaż przyznaję szczerze, że nie jestem tu od początku. Nadrobiłam wszystko, łącznie z jednorazówkami i resztą zakładem oraz blogów :D Przepraszam, że tamtego rozdziału nie skomentowałam, ale mój piękny, długaśny i przepełniony szczerością i miłością do tego bloga... się usunął! No ja myślałam wtedy, że wyjdę z siebie! Nie umiałam tego powtórzyć, ale spróbuję. Może wyjdzie nawet lepiej. Każdy rozdział, każda jednorazówka, każde zdanie i każdy wątek na tym blogu ma w sobie coś niemożliwego, pięknego, cudownego. Niektóre fragmenty czytałam po kilka razy, bo tak mi się podobały. Pewnie też dlatego twój blog zajmuje zawsze kilka pierwszych miejsc w rankingach, a wujek Google uważa się za nr. 1 jeśli chodzi o "blogi o btr". Zaszczyt! Nic tylko bić pokłony! Zresztą należą się. Za taką pracę. WOW! Zazwyczaj jak czytam blogi to mają one po kilkanaście lub kilkadziesiąt rozdziałów i są przerywane. Trochę przykre, ale wiem, że niektórych rzeczy po prostu nie da się ciągnąć. Twój blog, twoje pierwsze dziecko to jeden z najwspanialszych opowiadań jakie czytałam. Myślę, że niejeden pisarz mógłby ci pozazdrościć. Ale czemu się dziwić. Masz dziewczyno talent i to nie mały. Chcę jeszcze tylko żebyś wiedziała, że zawitam tu nie raz i na pewno przynajmniej jeden raz przeczytam go w całości. Brawa! PPP nigdy nie umiera. I niech tak zostanie.
    Jeżeli chodzi o pytania, to mam dwa. Pierwsze, będziesz tu jeszcze coś wstawiać, czy to jest definitywny koniec? Bo było by bardzo miło jeszcze cię tu zastać.
    A drugie. Ten blog, który jutro udostępnisz, też jest o BTR, czy już raczej o czymś innym? Bo jestem bardzo ciekawa czym możesz nas jeszcze zaskoczyć :)))
    No i to już chyba koniec. Wydaję mi się, że powiedziałam wszystko, ale zostawiam jeszcze miejsce dla świętej trójcy tego bloga. Ich komentarze pewnie będą ciekawsze, lepsze i w ogóle, ale nic dziwnego. Bardzo cieszę się, że mogłam być chociaż jakąś malutką częścią tego bloga, bo to był zaszczyt i czysta przyjemność.
    Pozdrawiam, :D
    PS. Łezka się w oku kręci jak to piszę :,(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww to urocze co piszesz i uwierz mi, że Twój kom wcale nie odstaje od reszty. Podoba mi się. I odpowiem chęrnie na Twoje pytania. Na razie nie wiem co mogłabym tu wstawiać jeszcze. Tutaj to raczej koniec i chciałam skończyć tego bloga właśnie na tym rozdziale. A co do drugiego bloga to bihaterami też są chłopy z BTR :)
      Dziękuję za miłe słowa. Było mi bardzo miło to czytać :)

      Usuń
  6. Super! Świetna historia, super blog. Opowiadanie można czytać, od początku do końca kilkanaście razy. Można tutaj było przecytać mnóstwo wzlotów i upadków bohaterów, wiele historii które mroziły krew z żyłach ale i takich przy których człowiek się popłakał.. Ze śmiechu! Świetne zakończenie , i super blog. Oby tak dalej! No, a bohaterom życzę dalszych wspaniałych i nowych przygód! :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że też tu byłaś, Lisa. A ja myślę, że przeczytanie tego raz wystarczy :D Ewentualnie dwa. Za jakis czas pewnie też sobie wszystko przeczytam i zobaczę to z innej strony. Może bardziej krytycznie jednak na bank z sentymentem ;)

      Usuń
  7. Szkoda że to koniec
    Ale cieszę sie ze wszystko się wyjaśniło
    Czekam na kolejne twoje opowiadnia xo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę sie. A link bd otwarty po południu :)

      Usuń
  8. Heej.. em.
    W sumie nie wiem co napisać. Wpadłam, bo chciałam coś poczytać i się mi przypomniałaś i teraz dopiero zauważyłam, że mam twój blog w obserwowanych i.. dobra to dziwnie zabrzmiało. Zapomnij o tym początku.
    To koniec. Nawet nie wiedziałam, że masz już 200 rozdziałów na koncie.
    Jo i Kendall będą mieli 2 dziecko. A mieli już jedno.. za dużo mnie ominęło.
    James i Elena są najlepsi. To było naprawdę słodkie i.. no życzę im szczęścia pomimo tego, że ten blog kończy swoją działalność.
    No chyba, że coś będziesz chciała tu wstawić to przepraszam, że postępuję tak pochopnie.
    Alexa zaadoptowała dziecko, które jest urocze, naprawdę. I jeszcze ta scenka z Carlosem. To naprawdę było słodkie.
    Przepraszam za tamto co kiedyś zrobiłam, naprawdę przepraszam.
    Ale.. zakładasz nowego bloga! Wiesz, może tam wpadnę. Ale nie będę nic kopiowała. Po to tam nie wejdę.Tylko tak po prostu poczytam. I popatrzę jak jedna z moich ulubionych bloggerek się rozwija.
    Wiesz, że to dzięki twojemu opowiadaniu założyłam bloga? Bo rok temu chciałabym być taka jak Ty.. teraz staram się tuszować to wszystko co zrobiłam na podstawie twojego opowiadania. Nie chcę mieć tak, że gdy wspomnę o twoim blogu wspomnę również to co temu blogu zrobiłam..
    Wiedz, że bardzo podoba mi się twój sposób pisania opowiadań. I wiedz, że bardzo cię lubię jako BTR-ową pisarkę.
    Świetne zakończenie bloga i kto wie, może do kiedyś? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miłe :) To co się wydarzyło, było czas temu. Już się nie złoszczę za to. Dlatego topór wojenny zakopany :)

      Usuń
  9. Oto syn marnotrawny powrócił! I tak wiem,że nikt nie tęsknił, ale... Ale wróciłam :p
    Cóż, muszę zacząć od tego, że pomimo tego, że dawno żaden mój komentarz się nie pojawił - byłam na bieżąco z każdym rozdziałem, dzięki czemu przynajmniej lepiej się wstawało w środku tygodnia :D
    A co do samej treści, to... Ciężko jest podsumować dwieście rozdziałów w jednym komentarzu. Były takie, przez które byłam na Ciebie wściekła, chciało mi się płakać, byłam w szoku, ale też takie, gdzie serce mi się rozpływało z radości. PPP to jedno z najlepszych (jeśli nie najlepsze) opowiadań o BTR. Było tu wszystko, od radości po łzy. Chwała Ci za to, że napisałaś opowiadania z wyidealizowanymi bohaterami. To wszystko było takie... naturalne, sytuacje, które faktycznie mogły mieć miejsce.
    Cóż, nie jestem w stanie nic więcej napisać... Po prostu dziękuję, że tutaj byłaś i cieszę się, że to nie koniec Twojej działalności <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justine!!!
      Oczywiście, że tęskniłam ;) Nawet chciałam Cię wpomnieć z notce i myślałam że potem to zrobiłam gdy poprawiałam a nawet nie sprawdziłam ale wiedz że pamiętam o Tobie ;)
      To miło, że byłaś tu cały czas ;)

      Usuń
  10. Tak mnie serce boli ze to juz koniec i mialam tyle rzeczy do napisania ale gdy przeczytalam ten rozdzial to wszystko sie zmienilo. Kocham tego bloga i nie wiem jak ja sobie bez niego poradze. Musze ci powiedziec ze jestem z ciebie dumna. Osiagnelas sukces. Jestes udanym czlowiekiem. Jestes tutaj slawa na blogerze :)
    Tak sie ciesze ze to nie koniec twojej dzialnosci i masz cos tam jeszcze i to mnie cieszy.
    Jesli mi sie przypomni to napisze jeszcse raz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też boli serduszko :(
      I chyba nic więcej Ci się nie przypomniało :p

      Usuń
  11. Dlaczego to koniec?! Ja nie chce! Pisz dalej... Stworz nowe opowiadanie *o* jeśli oczywiście będziesz miała czas! Powodzenia! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Myślałaś o tym aby to przenieść do wattpada? Pozdrawiam bo naprawdę opowieść jest genialna

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D