James odkąd zobaczył swoją matkę w drzwiach, nie ruszył się. Stał jak sparaliżowany. Na zewnątrz nic nie było po nim widać, ale w środku cały się trząsł ze złości. Miał wrażenie, że zaraz ekspoduje jak wulkan. Kiedy Alexa z ciekawości sprawdziła kto przyszedł, bez słowa złapała za torebkę. Poklepała Jamesa po ramieniu dając mu otuchy, a następnie minęła się z panią Maslow w przejściu. Patrzył w oczy matki pełne tęsknoty i smutku.
- Synku… Powiedz coś.
- Nie jestem już twoim synem. Ja nie mam matki.
- James, porozmawiajmy. Nie wpuścisz mnie?- spytała.
- I tak niczego nie wskórasz.- mimo to wpuścił ją do środka. Oparł się o ścianę.- Skąd się tu wzięłaś? Po co przyjechałaś i skąd wiesz gdzie mnie znaleźć?
- Szukałam informacji o tobie u twoich przyjaciół. Marla…
- A więc wszystko jasne.- był zły na przyjaciółkę za to.
- Przyjechałam cię za wszystko przeprosić. Wiem, że wyrządziłam ci krzywdę. Jest mi z tego powodu bardzo przykro.
- Nie! To mi jest przykro za to, że moja matka jest chora na umyśle! Widzę już, że te dolegliwości to odziedziczyłem chyba po tobie! Jak mogłaś myśleć, że faszerując mnie jakimiś narkotykami, robisz to dla mojego dobra?! Odseparowałaś mnie od moich przyjaciół, bo bałaś się, że cię zostawię.
- Bo tak wtedy myślałam…
- Teraz wiesz, że to był idiotyczny pomysł. I mam nadzieję, że mocno tego pożałowałaś. Chciałaś mieć syna blisko siebie, a go straciłaś. Każda matka byłaby lepsza od ciebie!- dyszał ze złości.
- Nie mów tak! Czy nie możesz zrozumieć, że żałuje tego co zrobiłam? Czy nie możesz mi wybaczyć? Każdy ma prawo do błędu.
- To nie jest takie proste. Myślisz, że przyjdziesz tu prosząc o przebaczenie, a ja ci wybaczę? I co jeszcze? Może mam wracać z tobą do domu?
- Nie.- zaprzeczyła.- Tłumaczę ci, że zrozumiałam swój błąd. To jest twoje życie i możesz żyć w nim jak chcesz. Niczego ci nie zabraniam i nie nakazuję. Nie każę ci wracać do Minnesoty. Chcę tylko otrzymać od ciebie wiadomość czy mi wybaczasz. Przez ten cały czas czułam się z tym źle…
- Czułaś się źle?- przerwał jej zakładając ręce.- Czy ty w ogóle coś czujesz? Czy ty kiedykolwiek coś czułaś? Bo jak dla mnie to jesteś zwyczajną bezduszną osobą, bez żadnych emocji. Twarz i serce z kamienia. Nigdy nie otrzymałem od ciebie choćby odrobiny czułości. Nie przytulałaś, nie mówiłaś mi, że mnie kochasz. Pracowałaś w koncernie całymi dniami. Moi przyjaciele stali się bliższą dla mnie rodziną. Pani Schmidt, matka Kendalla, była lepsza niż ty.
- Czy to moja wina, że już taka jestem? Może nie okazywałam ci matczynych uczuć, ale po tym jak twój ojciec zostawił nas gdy byłeś mały, starałam się, abyś miał wszystko czego byś chciał. Dostawałeś każdą zabawkę, każdą rzecz na jaką miałeś ochotę. Brakowało ci czegoś?
- Tak! Brakowało mi matki.
- To przykro mi, że tak myślisz. Cokolwiek bym zrobiła, zawsze będę twoją matką i musisz się z tym pogodzić. To przez niego zamknęłam się jeszcze bardziej.
- No jeszcze jego w to mieszaj. Odszedł, bo nie dawałaś mu żyć. Było nawet dobrze zanim się tu zjawiłaś. Tu chcę poukładać sobie życie i niestety nie ma w nim miejsca dla ciebie, mamo!- ostatnie słowo wypowiedział z drwiną.- A teraz przepraszam cię, ale muszę wyjść.
- Jeszcze do ciebie przyjdę.
- Nie trzeba!- podeszli razem do furtki. Kiedy zauważył, że odchodzi, wsiadł do samochodu.
James wkrótce dojechał na miejsce. Wysiadł zdenerwowany i skierował się do drzwi domu Hendersonów. Mocno walną w drzwi. Kiedy szatynka mu otworzyła, wparował do środka.
- Czemu to zrobiłaś?!- nie mógł się powstrzymać.- Czemu powiedziałaś mojej matce gdzie jestem?!
- Uspokój się, dobrze?! Bo mi dziecko obudzisz.
- Jak mogłaś? Czemu?- spytał już ciszej.- Mówiłem ci, że nie chcę jej widzieć.
- Słuchaj. Skoro przyleciała do LA to i tak by cię znalazła. Tylko do mnie poza tobą znalazła kontakt. Przyszła tu z gazetą w ręce. I ty byłeś na tej gazecie z nagłówkiem Wielki powrót Jamesa Maslow. Byłeś na pierwszej stronie, na wybiegu, w kreacji Eleny. A w tle ja! Razem z całą paczką naszych przyjaciół! Myślisz, że by uwierzyła gdybym powiedziała, że nie ma cię w tym mieście?
- Trzeba było powiedzieć, że nie masz ze mną kontaktu od tamtego czasu. Albo, że wyjechałem czy przeprowadziłem się!
- Tak, chciałam!- założyła ręce.- Ale do domu wparował Logan ogłaszając uroczyście, że po obiedzie skoczy do Jamesa!
- A skąd miałem wiedzieć, że ona tu będzie?- ze schodów zszedł brunet.
- Nie można na was polegać!
- No teraz to trochę przesadzasz, wiesz?- zdenerwowała się Marla.- Od kiedy wróciłeś nie jesteś tym samym Jamesem. Straciłeś kontakt z przyjaciółmi. Może powinieneś się postarać żeby go odbudować. Kiedy my ostatnio tak na spokojnie, w miłej atmosferze sobie rozmawialiśmy? I co? A mamę pewnie tez posłałeś do diabła, co nie?
- Mówiłem wam co ona mi zrobiła! To przez nią oddaliliśmy się od siebie.
- Ale ja tobie jak i jej wybaczyłam. A czy ciebie stać na taki gest? Pamiętaj, matka jest tylko jedna.
- Ja nie mam matki.- odwrócił się na pięcie i wyszedł.
- Zrozumie.- pocieszył ją Logan.- Zobaczysz…
Alexa zaparkowała pod domem Dustina. Nigdy tu nie była. Okolica była dla niej nieznana. Niepewnie wyszła z auta cicho zamykając drzwi. Ścisnęła mocniej torebkę. Spojrzała na wielki budynek. Weszła do środka na hol kierując się wprost do windy. Nacisnęła guzik na czwarte piętro i czekała. Kiedy drzwi od windy otworzyły się, wyszła rozglądając się, w którą stronę znajdzie drzwi z numerem 43. Kendall podał jej wcześniej instrukcję, ale nie utkwiły jej szczególnie w pamięci. Skręciła w lewo. Znalazła. Wzięła głęboki wdech i zapukała do drzwi.
- Alexa?- zdziwił się Dustin gdy otworzył drzwi.
- Wiem, że Carlos mieszka u ciebie. Możesz go poprosić?
- Wejdź, nie wygłupiaj się. Od razu przepraszam za bałagan. Tak to jest jak faceci mieszkają sami.- zaczął szybko ogarniać mieszkanie.- Chcesz coś do picia?
- Nie trzeba. Chcę tylko z nim pogadać.
- Chodź.- zaprowadził ją korytarzem.- Siedzi w ostatnim pokoju.
- Dzięki.- powiedziała i nacisnęła na klamkę uprzednio pukając.
- Co tu robisz?- spytał Carlos który siedział przy biurku.
- Przyszłam porozmawiać.
- Będziemy rozmawiać za kilka dni, aby ustalić szczegóły z naszymi prawnikami. Dostałaś list?
- Dostałam i nie będzie takiej potrzeby.
- Znaczy?- uniósł brew.
- Znaczy, że dam ci ten rozwód. Zgadzam się na wszystkie warunki. Powiadomiłabym cię o tym telefonicznie, ale nie odbierasz ode mnie telefonów.- odpowiedziała obojętnie.
- I… tak po prostu mi go dasz?- wstał zaskoczony.- Zmieniłaś nagle zdanie?
- Jakby cię to obchodziło.- burknęła.- Nie chcę z toczyć z tobą wojny. Chce tylko rozwodu bez orzekania o winę. Przecież wina leży po obu stronach. Zrozumiałam, że to koniec. Nie mam sił na błaganie cię na kolanach skoro nic to nie da. Wiem, że nie stworzysz ze mną takiej rodziny jaką byś chciał. Jestem bezpłodna, nie dam ci potomstwa. Chcę żebyś miał to czego sobie tylko wymarzysz, a nie będziesz miał tego ze mną.- Latynos uniósł brwi. Nie wiedział, że Alexa nie może mieć dzieci.- Do zobaczenia za miesiąc na procesie.- odwróciła się na pięcie i wyszła.
* Hej. Musicie sobie poradzić beze mnie. Nie mam czasu, bo uczę się gramy. Błędów nie wykryłam, bo nawet nie wiem kiedy ich szukać, ale oto jest i rozdział. Enjoy ;)
* Hej. Musicie sobie poradzić beze mnie. Nie mam czasu, bo uczę się gramy. Błędów nie wykryłam, bo nawet nie wiem kiedy ich szukać, ale oto jest i rozdział. Enjoy ;)
Jego matka? O mój Boże... No oczywiście, przecież to nie jej wina, że jest taka porąbana. Alexa, było iść do drugiego pokoju. W razie czego, obroniłabyś faceta. A potem pretensje do biednej Marli... Może ta baba go śledziła, co? Ale i tak nie było... Nie trzeba się tak od razu rzucać z pięściami. I tutaj znowu przydałaby się Alexa, która mogłaby przykuć Jamesa kajdankami do kaloryfera. Wiesz, tak, żeby głupot nie narobił. A tak narobił!
OdpowiedzUsuńBałagan? No fajnie, tak swojsko, że się tak wyrażę. Już dawno się zorientowałam, że Carlos nie wybaczy Alexie tak prędko (jak w Teen Wolfie, z tym, że Liam omal nie zabił Scotta, a nie udawał, że jest z nim w ciąży. No, to by było trochę niemożliwe. Siedemnastolatek w ciąży.) O ja nie wierzę! Zgodziła się? Ale jaja!
No i koniec... Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!
Dziwne jest dla mnie to. Ja rozumiem Jamesa tylko czemu inni nie rozumieją jego? Czy nie pamiętali jakie mieli do niej żale? Wszyscy mają na to teraz troche wyrąbane, ale nie ich to spotkało więc nie wiedzą... mimo to nie powinien tak naskakiwać na Marlę. To nie jej wina. Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńJames trochę przesadził. Fakt, Jego mama nie zachowała się najlepiej, ale to nadal mama! Jakiś szacunek się należy. A w ogóle te pretensje do Marli i Logana. Niby co to miało być? Pani Maslow prędzej, czy później i tak by się dowiedziała, gdzie mieszka James. Marla ma trochę racji, powinien spróbować odbudować relacje z przyjaciółmi.
OdpowiedzUsuńAlexa mnie delikatnie zaskoczyła. Nie pomyślałabym, że zdobędzie się na taką powagę i "obojętność". Jestem ciekawa, czy to, co powiedziała Carlosowi, da mu do myślenia. W sensie fakt, że Alexa nie może mieć dzieci.
To chyba tyle. Powodzenia w nauce! Pozdrawiam :)
Może Carlos przejrzy na oczy, i nie da rozwodu Alexie.. Nie może mieć dzieci, ale to nie powód żeby brać rozwód. Wielka szkoda, może się jeszcze jakoś dogadają. No i James. Jego Mama ma wielki tupet. że przyjeżdza do Jamesa po takiej rzeczy którą zrobiła własnemu synowi.. Masakra. Może i to nie jest poprawne ze strony Maslowa, ale chociaż dał jej się wytłumaczyć. Rozdział bardzo dobry!
OdpowiedzUsuń;).
Super i jeszszcczee raaz suuppeerr. Ta da ta da ta dwa let it snów let ot snow let it snow. Przeczytałam przed szkola i jest super! Nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńJaka pozytywna energia. ktoś tu nie może doczekać się kiedy spadnie śnieg :D
UsuńEj no James walnij sie w łeb! Warczysz na wszystkich kufa a oni chcą tylko twojego dobra... No dobra... na matkę to rozumiem że warczysz ale też bez przesady. Może warto dać jej szansę?
OdpowiedzUsuńAlexa wybrała się do Carlosa? Powiedziała mu o bezpłodności? Czemu wyczuwam że litościwy Carlos do niej pojedzie i bd o tym gadać? Tylko błagam niech oni nie sklejają się na siłę... Przecież to nie ma sensu. Mam nadzieję że to zrozumieją :)
Rozdział superaśny. Czekam na kolejny ^^
Uwierz mi, że na siłę niczego sklejać nie zamierzam :P
UsuńNo i sie podziało ..
OdpowiedzUsuńJames ma chyba okres :D nie no żart haha. Ogólnie to wyjechał na tą matkę jak nwm. Tyle złego mu zrobiła i w sumie nawet pozwolił jej się wypowiedzieć. To świadczy tylko o tym, że ma dobre serduszko ;) ale na Marle nie potrzebnie wyjeżdżał ..
Alexa się przełamała i bardzo dobrze zrobiła, bo ukrywanie tego nic by nie dało. Jak znamy Carlosa to on pełen litości będzie chciał z nią poważnie porozmawiać.
Super i czekam na nn :)
Nie spodziewałam się że to jego matka.Na Marle niepotrzebnie wyjeżdżał.Ali w końcu się przełamała i wyznała Carlito prawdę.
OdpowiedzUsuńPlis o dedyk w następnym rozdziale i życzę weny.:-*
Obiecuję w najbliższym rozdziale. Miałam to zrobić w tym i przepraszam, ale miałam tyle problemów na głowie, że nawet blog spadł na ostatnie miejsce i musiałam zająć się innymi sprawami.
UsuńTak myślałam, że będzie drama z tą matką. james miałby jej tak szybko wybaczyć? Ale czy serio już nikt nie pamięta co zrobiła? Inni tego nie przeżyli, więc nie wiedzą. james pewnie nie rozumie ich zachowania, ale prawda jest taka, że musi naprawić relacje z przyjaciółmi, bo tak to albo słucha wyżaleń Alexy albo siedzi w pracy i randkuje z Jen. Żal i tyle
OdpowiedzUsuń