Przyjaciele postanowili spędzić razem wieczór. Chłopaki dawno nie spotkali się we czwórkę, a teraz siedzieli przy jednym stole i porozmawiali jak za starych dobrych czasów. Poszli razem do baru, aby napić się piwa oraz podyskutować o tym co się dzieje, a potem wyluzować. Logan zauważył, że jego przyjaciele są jacyś posępni.
- Ej, no co się dzieje? Który pierwszy? Los Carlitos?
- Pod koniec miesiąca mam proces rozwodowy. Jak mam się czuć?
- Sam jego chciałeś.
- Tak i nadal chce.- dodał.- Jednak nie zmienia to faktu, że nie zapomniałem o tym co się stało. A dziś przyszła do mnie. Zgodziła się na wszystko.
- Ustąpiła ci?
- Tak. W dodatku wiem, że już nie założymy rodziny.- posmutniał. James wiedział o co mu chodzi. Alexa powiedziała mu, że nie może mieć dzieci.
- Przykro nam z tego powodu.- dołączył się do rozmowy Kendall.- Ty i Alexa byliście jak para namiętnych kochanków. Trzy lata temu braliście ślub…
- Ten czas tak szybko zleciał. Mam wrażenie, że teraz będzie mi się dłużył jak cholera.- westchnął.- Jest jednak pozytyw. Dołączę do Jamesa. Para singli.
- No nie bardzo, Los.- odpowiedział szatyn.- Ja…jakby jestem z Jennifer.
- Chodzisz z nią?- spytał dla pewności Logan. Powinien cieszyć go ten fakt, że kogoś znalazł, ale nie mógł.- I się nie pochwaliłeś?
- Nie lubię się chwalić takimi rzeczami... niepewnymi. Ponadto ona ma dziecko.
- Co ona ma?- Carlos myślał, że się przesłyszał. I wtedy James opowiedział im całą historię.
- No więc co teraz zrobisz?- zainteresował się bardziej Henderson.
- Nie wiem, ok? Chciałem nad tym myśleć póki moja matka się nie zjawiła.- oparł głowę na łokciu.
- A może ona faktycznie żałuje i jest jej przykro za to.- odezwał się blondyn.
- Mam to w dupie. Poradzę sobie bez niej. Mogła o tym pomyśleć kiedy podawała mi narkotyki i odcięła od świata zewnętrznego. A ja ledwo kontaktowałem. Byłem przymulony. Myślałem, że mi się pogorszyło!
- Wybacz stary, że tak wyszło.- przeprosił go Logan.- To moja wina. Gdybym nie wyskoczył z tym to by się nie dowiedziała, bo Marla starała się jak mogła. Serio. Po moim wejściu nie miała wyjścia. Nie miej do niej żalu.
- No dobra…- mruknął.- Może faktycznie niepotrzebnie tak na nią naskoczyłem.- Kendall odłączył się od rozmowy, ponieważ zobaczył jak dziewczyna wchodzi do baru. Odwrócił szybko głowę.
- A co z tobą?- Latynos szturchnął Kendalla.
- Csii…Nie patrzcie na mnie, nie mówcie po imieniu. Nie zwracajcie na mnie uwagi…
- Heeej!- było już za późno. Amelia podeszła do ich stolika.- Kendall, tak miło w końcu zobaczyć na żywo twoich przyjaciół.- wszyscy jak jeden mąż spojrzeli w jego w stronę.
- Idź stąd! Mówiłem, że masz mi zniknąć z oczu!- syknął przez zęby.
- Nie przedstawisz nas może?- spytała.
- Przecież wiesz kim oni są. Zjeżdżaj stąd!
- Jestem Amelia. Poznaliśmy się z Kendallem na trasie koncertowej. Całowaliśmy się.- pokazała szeroki uśmiech w jego stronę, ale on tylko brzydził się jej widokiem.- Mogę się dosiąść?
- To ty się do mnie przyssałaś! Na szczęście ochrona cię zabrała.
- To raczej jest męski wieczór.- odpowiedział Logan zorientowawszy się, że jego przyjaciel nie chce jej towarzystwa.- Spędzamy go we czwórkę. Przykro nam.
- No cóż.- wzruszyła ramionami.- Może innym razem. Pa kochany!- poszła machając w jego stronę.
- Nie jestem twoim kochaniem!- powiedział na do widzenia.
- Czy możesz nas oświecić co to za laska?- spytał James.
- To jest wariatka, psychofanka. Ubzdurała sobie, że jesteśmy sobie przeznaczeni i będziemy ze sobą. Skłóciła mnie i Jo, ale się pogodziliśmy. Chcę się jej pozbyć!
- No to może tak zmiana lokalu?- zaproponował Carlos. Chłopaki nie mieli nic przeciwko, więc opuścili bar.
Elena wstała z samego rana. Nie mogła spać po nocy przez koszmary. W większości z nich występował James, który ją zostawiał. Za każdym razem inaczej. Usiadła sobie na sofie w salonie. Nawet nie wiedziała kiedy znów zasnęła. Gdy otworzyła oczy była już prawie jedenasta. Butów Logana nie było już w korytarzu. Po chwili ktoś zadzwonił do drzwi.
- Już otwieram!- krzyknęła Marla z góry. Phillip rozpłakał się.
- Nie fatyguj się. Ja otworzę!- Elena podniosła się i podeszła do drzwi. Gdy je otworzyła, stanęła w nich nieznajoma dziewczyna z ciemnymi lokami.
- Cześć.- przywitała się.- Jest może Marla i Logan?
- Jest Marla. Proszę wejść. Zaraz zejdzie na dół.- przyjrzała się jej.- Przepraszam. Czy my się znamy?
- Ah, gdzie moje maniery. Jestem Camille Roberts.
- Tak. Kojarzę cię, ale chyba tylko z opowiadań Logana. Nazywam się Elena Henderson.
- A więc to ty jesteś jego kuzynką.- uśmiechnęła się.
- Camille!- zawołała Marla zaskoczona.- Jak milo cię widzieć. Minął szmat czasu.
- Sorry, że tak bez zapowiedzi. Jakoś wyszło.
- Dobra. Ja muszę się ogarnąć.- Elena poszła na górę.
- Nie zostaniesz z nami?- spytała Marla.
- Zostałabym, ale dziś jestem umówiona z gościem od mieszkania.
- No to zostałyśmy same.- westchnęła szatynka.- Opowiadaj lepiej jak przygotowania do ślubu, a ja zrobię nam kawy.
- Przygotowania jak przygotowania…
- Oj widzę, że nie jesteś jakoś z tego zadowolona.
- Nie o to chodzi. Z niecierpliwością czekam na ten dzień, ale boję się, że do niego nie dojdzie.
- Hej?! Nie mów tak. Co się stało?- zmartwiła się.
- Jestem w ciąży.- odpowiedziała.
- No to fantastycznie. Gratuluję.- po chwili jej szczęście przeszło.- Niech zgadnę. Nie powiedziałaś Stevenowi.
- Boję się jak zareaguje. Mówił, że na dzieci jeszcze jest czas.
- Boże, Cam… Nawet nie wiesz skąd ja to znam. Ze mną też tak było. Ale jak widać wszystko wyszło na dobre. Jeśli cię kocha to zrozumie.
- Tak myślisz?
- Ja to wiem. Zresztą ten ślub musi się odbyć. Już kupiliśmy wam prezent.- zaśmiały się obie.- Wiesz co? Zadzwonię do Jo i Aleźy to sobie razem pogadamy.
- Świetny pomysł.
Alexa dostała wiadomość od Marli, że Camille jest u niej i ją zaprasza. Gdy chciała się zbierać, po drodze zauważyła Jamesa w swoim pokoju. Z ciekawości zajrzała do środka zobaczyć co robił. Zaintrygowało ją to, że tam chodził po całej sypialni, więc musiała to sprawdzić. Na jego łóżku leżała mała walizka, do której się pakował.
- Już się wyprowadzasz?- spytała.
- Nie, jeszcze nie.- odpowiedział zwalniając tempo.- Wyjeżdżam.
- James?! Gdzie ty wyjeżdżasz?- przestraszyła się.
- Spokojnie. Tylko na weekend. Muszę odpocząć w spokoju. Tam przemyślę kilka ważnych spraw. Tutaj mi się nie uda.
- No dobrze. A dokąd jedziesz?
- Za miasto do ośrodka wypoczynkowego Leśne wzgórza. Ale im mniej osób wie tym lepiej. Broń Boże mojej matce mówić gdy znów tu przylezie.
- No dobrze. Nie powiem.
- Będę w niedzielę wieczorem. A ty gdzie idziesz?
- Do Marli. Camille przyjechała.- poinformowała go.
- Camille? Dawno jej nie widziałem w Los Angeles. Pozdrów ją ode mnie.- zasunął suwak walizki.- Ja tymczasem spadam.
- Wróć z odświeżonym umysłem.- uśmiechnęła się.
- Może kalifornijskim wzgórzom się uda… Do zobaczenia.
* Hej. Nie powinnam w sumie Was pytać co się z Wami dzieje czasami, bo na innych blogach troszkę gorzej się dzieje, choć tu nawet nie mogę narzekać. Sama nie mam czasu na nic. A teraz muszę robić gramę, więc lecę. Tak... wiem, która jest godzina. Jeśli chodzi o rozdział to mogę dodać, że Jamesowi przydarzy się naprawdę "ciekawa" przygoda na tym wyjeździe. Jaka? Zobaczycie sami :)
A ten rozdział dedykuję dla TINI BLANCO ^^
PS Chcę wrócić do normalności :( I być częściej na bloggerowni ;(
* Hej. Nie powinnam w sumie Was pytać co się z Wami dzieje czasami, bo na innych blogach troszkę gorzej się dzieje, choć tu nawet nie mogę narzekać. Sama nie mam czasu na nic. A teraz muszę robić gramę, więc lecę. Tak... wiem, która jest godzina. Jeśli chodzi o rozdział to mogę dodać, że Jamesowi przydarzy się naprawdę "ciekawa" przygoda na tym wyjeździe. Jaka? Zobaczycie sami :)
A ten rozdział dedykuję dla TINI BLANCO ^^
PS Chcę wrócić do normalności :( I być częściej na bloggerowni ;(
Tak się zastanawiam tylko dlaczego tekst jest zaznaczony na biało, ale to tai drobny szczegół, który mnie dręczy :P CHłopaki spotkali się razem jak za starych czasów i widzę, że James stara się odbudować te relacje. Przemówili mu do rozsądku. Ta Amelia jest psychiczna i może być niebezpieczna. od razu trezba było zadzwonic na policje a nie zmieniać lokal, bo na sobie pomyśli, że wszystko jej wolno, choć pewnie tak myśli i teraz. I nawet Cam się pojawiła. Współczuję ci, bo wiem jak ci teraz ciężko na tych studiach. Aż się dziwię czasami jak ty tu wszystko zdążasz ogarniać :P Super rozdział
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała to wiedzieć. Nienawidzę takich akcji. Psują mi design :P Nie umiem tego zmienić a próbowałam i znam już takie akcje.
UsuńI dzięki. Grama to jest jakiś koszmar. Do tego choroba mnie wzięła i nie mogę się niczym konkretnie zająć
Nie spodziewałam się że Camille przyjedzie.Wypad we czwórkę zawsze spoko.James stara się odbudować te relacje. Ta Amelia jest psychiczną i niebezpieczną osobą.Powinni zadzwonić na policję a nie zmieniać Lokal.Aha i chciałam wspomnieć że współczuję Ci bo wiem jak ciężko Ci jest na studiach ale dziwię się jak to ogarniasz
OdpowiedzUsuńCzasami mniej śpię. Tak to ogarniam :) A potem chodzę jak zombie
UsuńJa śpię 4 godziny w nocy i się nie wysypiam a jakoś ogarniam Tą naukę
UsuńNo i fajnie, że chłopaki się spotkali :D już sobie mieli pięknie gadać, ale nie bo wpadła ta głupia baba no ... ;/
OdpowiedzUsuńCamille ? :O wgl hajta się?? jeszcze większy zaskok i ciąża łooo jezusku :D
Biedna Elena koszmary z Jamesem.. :(
James jedzie wypocząć haha, nwm czemu mi sie wydaje, ze spotka tam Elene i może jeszcze no nie wiem, np spędzą razem tę noc, to wtedy Jen mu sie odwidzi :D ale w takim wypadku wyszedł by na chuja, a nim nie jest ;)
super rozdział i czekam na next :)
ja również współczuje ci tych studiów, bo wiem jak to jest, gdyż moja siostra też chodzi ... i też sie dziwie jak ty to ogarniasz?
Męski wieczór, Kendalla "odwiedza" Amelia, James wyjeżdża, Carlos się rozwodzi, Elena nadal myśli o Jamesie, a Camille odwiedza Marlę... nieźle. :P
OdpowiedzUsuńCiekawe co przydarzy się Jamesowi, zobaczymy. ;)
Pozdrawiam :)
Super i w ogóle zresztą sama wiesz 😚
OdpowiedzUsuńTaki wypad tylko w czwórkę to naprawdę świetny pomysł. No gdyby nie pani A to wszytsko byłoby wyśmienicie. Jak ona mnie wkurza... Takich ludzi powinno sie zamykać. Naprawdę!
OdpowiedzUsuńJames wyjeżdża? Ja też mam wrażenie że Elka też zapragnie wyjechac i spotkają sie tam. I kto wie. Może się razem prześpią. Jamesik miałby dylemacik.. Elka czy Jen i jej dzieciak. ELKA!!! JELENA FOREVER!!!! Gorzej jak spotka tam swoją matkę.. To by mu sie napewno nie spodobało...
Super rozdział !
Czekaj, czekaj, czekaj... GDZIE MOJA JELENA? POTRZEBUJE ICH!!! TO JAK TLEN!!! Wróciłam tak poza tym, ale nie wiem na jak długo. Wgl, jeżeli chodzi o czytanie to miałam 2 rozdziały zaległe, wiec luz. James powinien do Elki wrócić. CAMI JEST W CIĄŻY!!! MAŁA CAMI BĘDZIE!!! WOOHOO! Amelia mnie wkurza... Znam taka jedna ruda, wkurzająca Amelie... Jej brat to większy debil, ale nieważne... James ma racje i dobrze se matka poradził, głupia baba...
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, czekam na nn
Z uwagi na moją nieobecność spowodowaną tygodniową awarią prądu mój komentarz będzie dosyć gołosłowny. Spokojnie, już naprawiłam. Jutro będzie notka, a dzisiaj mam zaległości do nadrobienia. Ale zacznijmy od początku.
OdpowiedzUsuńPodobał mi się początek. Taki zapominalski. Wiesz co mam na myśli. James znowu ucieka. Nawet się nie dziwię, bo na jego miejscu nie miałabym pojęcia co robić.
Wróciła Camille. Fajnie. Brakowało mi jej. Nie wiem co dalej pisać. Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!