Marla, po urlopie macierzyńskim, postanowiła najpierw wrócić do kariery muzycznej, która przez kilka miesięcy stała w miejscu. W jej życiu zawsze przed karierą stała rodzina. To właśnie ją stawiała na pierwszym miejscu. Otoczenie troską swoich bliskich, a potem spełnianie się zawodowe. Zaszła do Rocque Records. Tam zaczynała się jej przygoda ze śpiewaniem i przez te lata nadal tam się toczy. Ma sentyment do tego miejsca, a Gustavo, pomimo czasem nieznośnego charakteru, nie mogłaby zostawić. Czasami dał jej popalić, lecz w głębi duszy wiedziała, że i on żywi do niej coś na kształt przyjaźni. To już cztery lata od kiedy ich drogi się zeszły.
- Wypoczęta po miesiącach obijania się?- spytał na początek.
- Bardzo, choć czuję, że wkrótce tego mogę pożałować.- westchnęła.- Jednak marzy mi się nowa płyta. Nie raz w głowie miałam pewien plan.
- A ja też mam plan. Musisz myśleć tak jak na menagera przystało, ale to nie twoja brocha, tylko moja. Chcesz znów zwrócić swoją uwagę? Spoko. Trudno nie będzie. Ludzie cię kochają i sama wiadomość, że wracasz, przyciągnie ich uwagę. Nie mniej jednak powinniśmy pomyśleć nad współpracą.
- Marla feat...?
- No właśnie. Zobaczysz, kogoś ci odpowiedniego znajdę. Wiem, że chciałabyś może jeszcze jeden singiel z Big Time Rush, ale BTRu już nie ma.- powiedział z wyczuwalnym żalem w głosie.
- Aaaa... czy sama tez mogę zadecydować z kim chcę pracować?
- No przecież nie przywiążę cię do krzesła i nie zmuszę śpiewać z Justinem Bieberem.
- Nie wiem czy wiesz, ale Justin ostatnio się wyrobił.
- Ok. I tak nie wyobrażam sobie z nim współpracy.
- I na to liczyłem. Może drugi żeński głos? Hmm... Dobra. To jaki plan co do płyty?
Pomimo nieprzyjemnej sytuacji przed szpitalem, James postanowił nie przejmować się tym i mimo wszystko wspierać Elenę. Nie chciał drążyć tematu, przynajmniej dopóki poczuje, że Elena się otworzy. Nie rozumiał czemu jest ona taka spięta w jego obecności, taka nieswoja. Uśmiechała się do niego bez wyrazu. Uznał, że jest jej po prostu głupio za to, co wyszło, ale nie umie się przyznać. Przez ostatnie dni odwiedzał ją codziennie. Ich mieszkania dzieliło kilka kroków.
- Kupiłem ci banany.- James wrócił z zakupami.
- James, prosiłam cię... Powtarzałam tyle razy, że sama umiem zrobić zakupy. Anemia to nie zapalenie płuc. Mogę wyjść z domu.
- Nie udawaj teraz takiej niezależnej, bo wcześniej ci nie wyszło i widzisz do jakiego stanu się doprowadziłaś. Wiozłem cię do szpitala.
- Ale trochę i tak przeginasz. Nie jestem dzieckiem. Dziękuję ci, ale umiem zadbać sama o siebie.- trochę ją denerwowała jego opiekuńczość.
- Hmm, to mam sobie iść?- spytał.
- Nie! To znaczy nie.- wzięła głęboki wdech i założyła na siebie koc, który lekko opadł.- Nie wyganiam cię.
- Na pewno?
- Na pewno.- przytaknęła pewnie głową.
- Dałem się przekonać.- wyszczerzył się.- A zjesz banana?
- A zjem.- liczyła, że gdy James się zbliżył, szatyn mu go poda. Tak jednak się nie stało. Maslow kucnął przed nią i zaczął obierać owoc ze skórki.
- Niech Ellie pokaże jak ładnie je.- przybliżył banana do jej ust, a ta zaczęła się śmiać jednocześnie zaciskając zęby.
- Masz zamiar mnie karmić jak małe dziecko? I co jeszcze?- spytała tonem sugerującym, że wcale jej to nie przeszkadza.
- Niech nie jęczy, tylko otwiera usteczka.- nadal spotykał opór.- No, Ellie, zjedz bananka.
- Hahaha!- wybuchła śmiechem.- Kuźwa, nie wytrzymam.
- Hehe, a co w tym śmiesznego?- spytał sam śmiejąc się od ucha do ucha.
- Ty i twój banan.- odpowiedziała bez namysłu.
- Chyba się obrażę i sam go zjem.- podniósł się z kolan.
- Wiesz... zmieniłam zdanie.
- Chcesz mojego banana?
- Chcę.
- No nie wiem.- oddalił się.- Jeśli go chcesz, to powinnaś się o niego postarać.
- Ja mam się starać o twojego banana? Pff!
- Ok.- wziął kęsa.
- Ooo! Jak mogłeś?- wstała.
- No co?- zaczął się śmiać.
- On był dla mnie!- aż wstała.
- Sorry, ale przed chwilą powiedziałaś, że jest mój.
- Kupiłeś je dla mnie.- przypomniała.
- Tam jest reklamówka.- wskazał palcem.- Idź i sobie weź.
- Nie! ja chcę tego!- powiedziała z grymasem na twarzy jednocześnie próbując go dorwać, ale James w ostatniej chwili odsunął rękę.
- No tupnij jeszcze nóżką, Elluniu.- pokazał jej szereg swoich śnieżnobiałych zębów.
- No tupnij jeszcze nóżką, Elluniu.- pokazał jej szereg swoich śnieżnobiałych zębów.
- Zachowujesz się jak dziecko, wiesz?
- Doprawdy? A ty?- nie odpowiedziała na to pytanie.- I co mi zrobisz?- zbliżył się do niej tak blisko, że ich twarze dzieliły centymetry. Elena zdekoncentrowała się i już nie obchodził ją ten banan, teraz na wyciągnięcie jej ręki.
- Tobie nic.- oznajmiła ściszonym tonem.
- Ale ja zrobię,- szepnął. Rzucił banana na blat bez odrywania od jej wzroku, a następnie delikatnie musnął jej usta. Elena stęskniona jego warg, pogłębiła pocałunek i wtedy połączyło ich wspaniałe uczucie. Objęli się tak jakby nie dotykali siebie przez lata. Połączyło ich tak gorące uczucie, że zapomnieli o Bożym świecie. Ba, nawet nie chcieli myśleć o niczym innym. Pragnęli tylko oboje oddać się sobie. I tak też się stało.
- Kendall!- Jo zawołała go z pokoiku Chloe- Kendall!
- Co się stało?
- Nasza córka powiedziała pierwsze słowo!- na te nowinę, natychmiast zjawił się na miejscu.- Szkoda, że cię przy tym nie było. Powiedziała do mnie mama.
- Jestem w szoku.- przybliżył się do kołyski i spojrzał na córeczkę.- Ciekawe czy moje imię również powie...- zamyślił się.
- Kendall?
- Nie mówiąc o imieniu...
- Kendall?
- Co?
- Chloe...
- Co Chloe...- w tym momencie dziewczynka zaczęła płakać. Jo westchnęła głęboko, a zielonooki ściągnął brwi. Spojrzał pytająco na żonę.
- Chciałam zwrócić ci uwagę, że mała już przy tobie nie płaczę, ale chyba tym razem chciała potrzymać nas w niepewności,
- Żartownisia... - powiedział ironicznie, a następnie z bólem skierował się ku wyjścia. Nie mógł znieść jej płaczu. Ten rodzaj płaczu był inny niż ten, w którym informuje, że jest głodna lub potrzebuje zmiany pieluchy. Ten płacz był najbardziej donośny, z odrobiną strachu, ale i gniewu.- Może on anie potrzebuje ojca skoro matka się nią tak dobrze zajęła przez pierwsze miesiące jej życia..- pomyślał na głos.
- Nawet tak nie mów.
- A może tak jest.- w tym momencie dostał smsa.
- Od kogo?- spytała widząc jego tajemniczą reakcję na wiadomość.
- Już wiem.
- Ale co?
- Już wiem co zrobić z trasą...
* Hejeczki mordeczki. Jak tam się trzyma TEAM JELENA? Cieszycie się? Jak bardzo? Ludzie, jedzcie banany, bo one łączą ludzi :D A tak serio to nie wiem o czym myślałam pisząc tę scenkę :P Napiszcie w komentarzu jak bardzo się cieszycie i jak myślicie jakie rozwiązanie wymyślił Kendall w sprawie trasy koncertowej do Europy? A ja się żegnam :*
Pozdrawiam Chrisa, który musi jeść rosół... chiński :D
PS Przepraszam za błędy w rozdziale. ale nie miałam siły tego poprawiać.
Klep!
OdpowiedzUsuńNapisze pózniej, bo na telefonie jestem 😃😃😃
Gustavo chyba nigdy się nie zmieni. Tak, to już pewniak. Nie ogarniam, co jest nie tak w śpiewaniu z Bieberem... Powaga, nie kumam skąd się biorą te wszystkie hejty. A pamiętasz Daca Zevona? To był dopiero gwiazdor.
OdpowiedzUsuńJames jest taki słodki, że aż serduszko boli. Poważnie, on i Elena wydają się dla siebie stworzeni. I wciąż nie podoba mi się to imię. Źle mi się kojarzy. Za to "Ellie" dobrze mi się kojarzy. Teraz przez te banany będę przezywać ich "Bolo" i "Lolo". Te goryle chyba kilka razy zmieniały imiona.
Pierwsze słowo Chloe to... "Kendall"? Nie jest zbyt skomplikowane jak dla tak małego dziecka? No cudownie, teraz będzie zasuwać do swojego taty po imieniu. Gdzie tu szacunek? A ludzie się dziwią, jak do swojego taty mówię "Stary", a jemu się to podoba. A, jednak nie... Szkoda. I czy musiałaś przerwać w takim momencie? Ja się na Tobie zemszczę!
Rozdział świetny! Czekam an nn! Pozdrawiam! Trzymaj się!
PS. Ty też się trzymaj Chris. powodzenia z zupkami w trzy minuty.
Wiesz jaki ja mam talent kulinarny? Potrafię ugotować zupę o 5 smakach i to w kilka minut. Jestem mistrzem ;D całe szczęście jeszcze tylko 2 tyg i mój żołądek bd mógł odetchnąć z ulgą ;p
OdpowiedzUsuńKurwa! Kocham Cię za Jelenke !!!!! Jelonek i jego łania znów razem !!! Taaaaak ! <3 to było takie sweet i ombsuskslnajsu! I śmiechowe ;D
Marlik wraca!!! Jeeee! Chciałoby się powiedzieć że tęskniłem za jej głosem ale nie słyszałem jak śpiewa. Choć.. Nie! W sumie coś tam kiedyś widziałem że śpiewająca Troian. A to prawie jak Marla. I słyszałem prawdziwą śpiewająca Marle. Więc tak! Ludzie mają prawo ja kochać ;)
Biedny Kend... Ta jego córa to nie zna litości. O co jej jeszcze biega? Przecież jego twarz nie jest taka straszna :D
Wymyślił co z trasa? Pewnie zabierze swe kobiety ze sb ;)
Rozdział genialny! Czekam na kolejną środę! ^^
Jakoś się trzymam. Nie jest źle. Nawet nie narzekam ale jak tak dalej pójdzie to mojej wątroby (z przyczyn wiadomych) bd musiał po mieście szukać bo mi ucieknie. I żołądek że sb zabierze ;D
Rozdział jest super.
OdpowiedzUsuńZostały jeszcze dwa?:'( szkoda
Super że w końcu może będą razem, w końcu!
Czekam xo
Zostały 3. Może to jakoś pocieszy ;)
Usuńpocieszylo :P
Usuńnigdy nie bylam dobra z matmy
haha..! Powalił mnie ten banan, dobra owoc owocem ale banan?? Nie było innych owoców takich mniej erotycznych!
OdpowiedzUsuń- Chcesz mojego banana?
- Chcę.
W tym momencie to przegięcie.. Takie coś, to mogą czytać dzieci! Rozwalasz sytem. Jelena górą! Szkoda, ze Chloe nadal płacze na widok Kendalla ale to może się zmieni z czasem jak dorośnie, no i gratulacje dla Marli, że wróciła do pracy. Gustavo jak zawsze z wielkim optymizmem przywitał Marlę, jest lekko gburowaty ale dobry w swoim fachu! Bardzo fajny rozdział!
Kiedy będziesz blogowala?
UsuńJuż jestem, jestem! O czym to ja... JJJJJEEEEELLLLLEEEEENNNNNAAAAAAA!!!!!!!!! Boże kocham cię no! No! To było takie słodziusie... Ach! A jak przeczytałam to o banankach to mi się śmiać chciało. Widocznie prawda, że banany łączą ludzi. Marlusia wraca do pracy. Uuuuuuu. Szanowny pan Gustavo powrócił. Czyżby Schmidtowa kłótnia małżeńska? Co żeś ty masz z tą twarzą Kendallu! Ja już nie wiem co mam ci doradzić. Co się tak do telefonu szczerzysz, co? Znalazłeś lekarstwo na raka? Weźże ty te swoje dziołchy i jedź z nimi kurde blaszka! Ellie i James se poradzą, Marla wraca do pracy, Logan pracuje, Carlos i Alexa na razie nic... Jedź tam z nimi i niech to dziecko cię pokocha wreszcie! Nie wierzę, że jeszcze tylko dwa, tylko dwa, tylko dwa, tylko dwa... Ojojoj... Bez tego bloga będzie tak smutaśnie i w ogóle. Ale nie wolno się zamartwiać, chociaż mi smutno. Rozdział mega, Mega, MEga, MEGa, MEGA! Gromkie brawa! Czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńTrzy... trzy... jeszcze trzy :) 198, 199 i 200 :) Czy to pociesza?
UsuńOj pociesza i to jak :))))))))))
UsuńTo, że do końca coraz mnie czasu doprowadza mnie do łez 😭 nie możesz tego skończyć :( razem z Chrisem zrobimy petycje, żebyś napisała jeszcze 100 rozdziałów :*
OdpowiedzUsuńMarla wróciła do pracy jeej xd w końcu może kontynuować to co kocha, a ludzie pewnie się stęsknili za nią i wzajemnie. Gustavo jak zwykle zajebisty :p duecik hmm, nwm z kim go nagra, ale Bieber jest spoko i nawet mogłoby to zajefajnie wyjść :D
Kurde biedny Kendall z tą Chloe :/ ja nwm za co ona go nie lubi? Takiego tate, to by każdy chciał :D fajnie, że powiedziała w końcu pierwsze słowo, wiadome bylo, że bd to : Mama ;)
Jestem ciekawa, co zrobi z tą trasą?
A teraz uwalniam swój fangirling. Kurde kobieto! JELENA FOREVER! Jestem taka zadowolona woooo. Kocham cię <3
A ta scena był taka słodka, ale jednocześnie zboczona, chyba, że tylko dla mnie ;p
Od razu przypomniało mi się jak byli na tych wakacjach, co Marla zgubiła niebieski zegarek i Elka gadała coś zboczonego do Jamesa o ogonku 😂😂
No i pomijając te teksty, że chce jego bananka, to takie awwww.. On ja pocałował sam z siebie i wgl, a ja WTF? A za chwile wewnętrzny wybuch radości i krzycze TAAAAK! a miny mojej siostry do końca zycia nie zapomne 😂
Kończac ten wywód chciałabym powiedzieć, że jezu nie moge się teraz ogarnąć i ma być ślub i dzieci i żyli długo i szczęśliwie, dlatego potrzebujesz więcej rozdziałów :p weeeee!
Zajebisty, przecudownie zajebisty rozdział i czekam na nn x
Zawsze mnie cieszy to jak czytelnicy wspiminają wątki, które były "wieki" temu :p I Chris chętnie by napisał petycję. To miłe, że po 2 latach nadal chcecie mnie czytać ;*
UsuńJa też. To co? Piszemy?
UsuńHaha, nie piszcie, bo mi będzie jeszcze ciężej :P
UsuńRozdział super. Jak każdy inny z resztą. Nie wierzę że jeszcze trzy rozdziały.
OdpowiedzUsuńPlose daj dedyka😔
Pozdrawiam tini blanco
Hej :):)
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego bloga : http://nataliapiorkowsa.blogspot.com/ o BTR , dopiero zaczynam :)
I nie mam takiego talentu , jak Ty , ale mam hmm ... motywację :) I , nie zanudzam , zabieram się za komentowanie :
PO 1 ) Masz ogromny talent , a Twoje dzieła w postaci rozdziałów świetnie, lekko się czyta .
PO 2 ) Wygląd bloga , zapiera dech w piersi ;) I to tej nie najmniejszej :P ( Nie mówię o sobie :P )
Nie ma Loggie'go :(:( Foch forever :P ( Sorki , głupawka :P)
Co do Marli , to życzę jej by jednak głos żeński z nią zaśpiewał , bo z Justinem to szału nie będzie , jego fanki jej wydrapią oczy ;)
Koniec BTR :( ( Długo mnie tu nie było , widzę ;))
Co do Jamesa i Eleny , to myślę , że pasują do siebie .
Z Tym bananem , to mega :P
( Bez skojarzeń :P )
Szkoda , mi Kendalla ;)
Dziękuje , że mogłam to przeczytać :)
Komentarz , taki sobie , wiem ;)
Życzę weny i czekam na next :*
Jak to jest, że już po dziewiątej, a notki wciąż u Ciebie nie ma? Ja czekam tu!
OdpowiedzUsuń10:11 :( ja też sb czekam :D
Usuń