niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 60

Gdy Marla poszła, James myślał o tym co jej wyznał. Pomyślał, że coś musi być w tej dziewczynie skoro zapomniał o otaczającym go świecie. Zamknął oczy i próbował przywołać swoje uczucia. Chciał, aby jego ciało i umysł powiedziały za niego, co się z nim dzieje. Czy jest to miłość czy tylko szczątkowe zauroczenie. Zaczął myśleć jak wyznać Lucy prawdę. Nagle wszystkie jego problemy zwaliły mu się na głowę i znów poczuł się źle. Stan szczęścia bywa przelotny. Jak zareaguje Lucy? Co mam jej powiedzieć? Nie warto z tym zwlekać. Lepiej żeby dowiedziała się tego ode mnie niż od kogoś innego.- pomyślał wtedy o Natalie. Czasu na zastanowienie nie zostało wiele. Jutro do popołudnia wszystko się rozwiąże. Skończy się jego życie. Lucy i Logan będą tańczyć nad jego i Marli grobem. Miał niepohamowaną chęć teraz wszystko wyjawić, aby jej potem jeszcze bardziej nie zranić. Wiedział, że jak z tym poczeka to będzie tylko gorzej. Na razie postanowił nie mówić o tym video, ale po prostu taka jest sytuacja. Zadzwonił do niej i poprosił żeby za pół godziny była w parku. Ta, zaskoczona, ale szczęśliwa zgodziła się obiecując, że będzie najszybciej jak się da.

Schodził po schodach. Nie zważył na to, że Kendall i Jo kłócili się ze sobą. Nawet nie obchodziło go w tej chwili o co znowu mogło im pójść. Pewnie ponownie o jakąś głupotę. Podszedł do kuchni, do ekspresu do robienia kawy. Wyjął kartonowy kubek specjalnie przeznaczony do tego napoju i do niego wlał sobie kawy. Zorientował się, że znowu sam opróżnił opakowanie, które niedawno kupił. Wyszedł z kawą i skierował się do parku. Lucy siedziała na ławeczce i wypatrywała chłopaka. Gdy go zobaczyła z oddali, wstała, a następnie pocałowała go w policzek. Była taka szczęśliwa, że żal mu było poruszać te tematy.
- Cześć Lucy.
- Co tak poważnie, kocie? Wiesz jaki jutro dzień?
- Środa.
- I…- spojrzała na niego z nadzieją. Dopiero teraz przypomniał sobie co jutro jest za dzień. Pomyślał, że to będzie trudniejsze niż się zdaje.
- Dzień, w którym zostaliśmy parą.
- Już myślałam, że nie pamiętasz.- uśmiechnęła się poprawiając włosy.
- Muszę ci coś powiedzieć. Coś ważnego, czego nie wiesz…
- Ja też cię kocham, kocie.- wyrwało jej się, bo myślała, że to James chce jej powiedzieć. Jamesowi zmiękły nogi.- Hmm. Jak mój kot dziś seksownie wygląda…
- Proszę nie utrudniaj mi tego.- zmarszczył brwi.
- Dobra, zaczynam się niepokoić.- odsunęła się spoglądając na niego pytająco.
- Pamiętasz dzień i powód, dla którego odeszłaś wtedy ode mnie? Nie byłaś jakby wtedy ze mną, tak oficjalnie, ale coś nas już wtedy łączyło. Jak wyjechałaś tłumacząc, że jestem egocentryczną świnią, która potrafi jedynie uwielbiać własne oblicze w lustrze? Że nigdy nie dbałem o ciebie tak jak o siebie samego. Że wrócisz kiedy otworzę w końcu oczy?
- Gdybyś nadal taki był to nie byłabym teraz z tobą. Ale to było dawno i zauważyłam zmianę. Może nadal zostały ci jakieś nawyki. Na przykład długie układanie włosów czy podziwianie własnych mięśni…
- Ale?
- Ale od tamtego momentu twoją pustkę wypełniło coś niesamowitego. Zacząłeś spoglądać na świat pod innym kątem jakbyś dostrzegł dopiero tych, na których ci zależy skoro już sobie tak szczerze rozmawiamy…
- Ta rozmowa znów jest o mnie.
- Słucham?
- Chciałem to zrobić, ale zastanawiam się ciągle… wszystko kręci się wokół mnie. Dlaczego ja to robię? Dlaczego ja? Pytania dotyczą mnie.- spuścił głowę.
- Nie wiem o co ci biega, ale przerażasz mnie. Może usiądziemy?- zmartwiła się. On nie zważał na jej propozycję.
- Jak się czujesz?
- Ja? Wporzo. Pytanie czy to ty dobrze się czujesz?
- Kiedy ostatnio zadałem ci to pytanie?
- Kto by pamiętał…- została wybita z tropu, zaczęła masować sobie ramiona.- Nie wiem.
- Czy ci czegoś nie potrzeba? Kiedy to pytanie ostatnio wypadło z moich ust?- James patrzył na nią doszukując się odpowiedzi w jej rozwartych z wrażenia wargach lecz na darmo.
- Cały się trzęsiesz. Weź ty odpocznij zanim do końca zwariujesz.
- Ja nie zwariowałem. Przejrzałem na oczy. Nie możesz być z kimś takim jak ja. Nie martwię się o ciebie, jestem niebezpieczny i mogę złamać ci serce.
- Cholera, James…- te słowa wyprowadziły ją z równowagi.- Co ty bredzisz?
- Nie zasługuję na ciebie w dalszym stopniu, nie po tym wszystkim.
- Powiedz wprost, bo stoję tu i przechodzą mnie dreszcze na twój widok.
- Nie mogę z tobą być.- powiedział załamanym głosem.
- Słucham?- myślała, że się przesłyszała.
- Nie jestem dojrzały na ten związek…
- I po to była ta cała paplanina?- podniosła nagle głos.- Co się z tobą dzieje? Brałeś coś?
- Kilka bezsennych nocy dało mi wiele do zrozumienia.
- Czego ty ode mnie oczekujesz? Co to za debilna rozmowa…- to ostanie pytanie mruknęła pod nosem do siebie.- Że odejdę? Przecież nadal mnie kochasz, czuję to. Nie zdradziłeś mnie i nie okłamałeś.- na te słowa spojrzał jej prosto w oczy.
- To nieprawda.
- Widzisz jaki jesteś szczery? Zaraz.- teraz do niej dotarło. – Słucham? Masz mi jednak coś do powiedzenia?
- To koniec.- powiedział. Lucy zaszkliły się oczy, ale nie uroniła żadnej łzy. Stała jeszcze chwilę i patrzyła się w jego poważny wyraz twarzy. James spuścił wzrok, bo bolało go to w jaki sposób mu się przygląda. Chciała na niego nawrzeszczeć, zapytać dlaczego, ale zabrakło jej słów. Czuła jak coś traci głos. Kiedy skumulowały się w niej wszystkie emocje, uderzyła go w twarz. Jamesowi pod wpływem jej siły, głowa przekrzywiła się na bok. Złapał się za pulsujący policzek.
- Należało mi się…- mruknął.
- Jeszcze więcej ci się należy, pieprzony debilu!- krzyknęła tak, że reszta spacerowiczów ich usłyszała.- Nie chcę cię znać!- odeszła szybkim krokiem. James przełknął ślinę i patrzył z ciężkim sercem jak się oddala, po czym spacerował tak jeszcze jakiś czas. Po południu dopiero wrócił do domu.

Marla wróciła do swojego apartamentu. Po drodze była u fotografa odebrać zdjęcia z sesji, które zostaną dodane do czasopisma. Kiedy weszła do domu, Lucy nie było. W kuchni stał jeszcze ciepły obiad. Wyjęła naczynia i nałożyła sobie rybnej zapiekanki w sosie śmietanowo- ziołowym, taką jaką lubiła najbardziej. Usiadła na kanapie i włączyła telewizor. Przełączając kanały, napomknęła na Nickelodeon. Zatrzymała się na tym kanale, bo akurat leciał serial Big Time Rush. Uśmiechnęła się, bo kiedyś go oglądała, jakiś rok temu. Aż do ostatniego odcinka wyemitowanego trzy miesiące przed jej przyjazdem do Ameryki. Lubiła oglądać ten serial. Przypominały jej się czasy kiedy to jeszcze nie znała chłopaków, a to było jej największym marzeniem. A teraz rok później siedzi tutaj, a Logan Henderson, o którym leci teraz jej ulubiona scena z tego odcinka, jest jej chłopakiem, a James, Kendall i Carlos jedynymi przyjaciółmi drugiej płci jakich kiedykolwiek miała.
Zbliżał się wieczór, a Lucy jak nie było tak nie ma. Zadzwoniła do niej, ale nie dobierała. Marla poszła się umyć i wcześniej poszła spać, bo musiała się wyspać. Jutro rano musiała iść do studia. Położyła się na łóżku i czekała na jej powrót dopóki nie zasnęła.

Tymczasem o dwudziestej pierwszej chłopaki czekali na mecz. Jo poszła do Alexy, ponieważ nie lubiła hokeya. Carlos, i Kendall z siedzieli na kanapie z zegarkiem w dłoni, choć do meczu jest jeszcze pół godziny. James siedział na fotelu z Foxem na kolanach i popijał kawę. Nie brał udziału w żadnych rozmowach. Logan obejrzał się w lustrze, a następnie przysiadł obok Kendalla.
- Jak już siedzimy razem i się nudzimy to porozmawiajmy o czymś…- zarzucił blondyn.
- A o czym byś chciał?- spojrzał na niego Logan.
- No nie wiem. Niech się jakoś potoczy.
- Ja nie zostanę z wami oglądać meczu, bo idę do fryzjera.- odparł brunet.- Boczki trzeba przyciąć.-uśmiechnął się.- Mój kochany fryzjer zawsze znajdzie dla mnie czas.
- I tak się spóźnisz.- wtrącił Carlos z wrednym uśmieszkiem.
- Ha, ha… śmieszne.- uśmiechnął się ironicznie.
- Co prawda to prawda.- wszedł w zdanie blondyn.- Loggie, nie ogarniam. Jak można tak wszystko planować, a i tak się spóźniać?
- Nie zawsze.- dodał.
- Przeważnie.
- To skomplikowany proces.- zaczął tłumaczyć.- Zdążyłem wywnioskować już pewne podejrzenie.- przybrał mądry wyraz twarzy.- Wiem w czym tkwi przyczyna. Otóż jestem na czas gdy sam coś organizuję, więc analogicznie spóźniam się gdy to ja muszę gdzieś dojść. Przypadkiem oczywiście.
- Zazwyczaj.- poprawił go przyjaciel.
- Spóźniasz się i tyle!- mruknął Carlos.- Dajcie spokój. Ja siedzę tu i czekam kiedy Alexa przypomni sobie o moim istnieniu. I w końcu się zjawia, a potem tłumaczy, że teraz będzie miała dla mnie jeszcze mniej czasu. Jak ja mam do końca tygodnia bez niej wytrzymać?
- Co?- spytał Kendall.- Alexa nie chce się zaopiekować chorym Carlito?
- Jest na planie od rana do wieczora. Mieszkamy tak blisko siebie, nawet nie zajdzie.
- To zobaczysz co będzie jak wyzdrowiejesz i cię Gus zagoni do roboty.- Logan wziął łyk soku.- Sorry, nas wszystkich. Będziesz tak styrany, że…
- Zrozumiałem już…- przerwał mu Latynos.
- Takie są już związki.- westchnął zielonooki blondyn.- Jeśli to ma cię pocieszyć to ja i Jo wciąż sprzeczamy się ze sobą.
- Każdy już przywykł, że nieustannie się kłócicie. A ty Logan?- spojrzał na kumpla.- Ze swoją damą nie masz problemów?- gdy Carlos zadał mu pytanie, James podniósł głowę wyrwany z rozmyślań.
- Ha, no ba! Jest idealnie.- uśmiechnął się.- Jako dziewczyna to ma to co trzeba i zachowuje się jak trzeba. Nie ma takich głupich nastrojów, coś w stylu: Uważasz, że w tym wyglądam grubo? Nic z tych rzeczy. I z tego się cieszę. Wie jacy są faceci i nie kłóci się z takich byle błahostek.
- Nikt nie jest idealny. Jako dziewczyna musi mieć coś co cię denerwuje. Wiem na tyle, że nie umie kłamać.
- Chyba, że gra.- mruknął pod nosem cicho Kendall.
- Coś mruczałeś?
- Nie…
- No i ma słabość do słodyczy.- uśmiechnął się Carlos.- Chcesz ją udobruchać to kup jej coś słodkiego. Jak chciałem żeby zrobiła dla mnie przysługę to przyniosłem ze sobą wielką kokosową czekoladę, którą lubi najbardziej i już była moja.- Logan spojrzał się na niego krzywo.- I nadal nie idzie jej gra na gitarze. To fajnie, że jest pomocna, ale czasem trochę z tą pomocą przegina.
- Będziesz teraz plotkował?- spytał Logan.
- Zostaw go. Zakochany człowiek nie widzi wad w swojej drugiej połówce, choć fakt, że nikt nie jest idealny. Nawet James.
- Co?- szatyn w końcu się odezwał gdy usłyszał swoje imię.
- Obudził się w końcu. Może włączysz się w rozmowę o dziewczynach.
- Właśnie.- wtrącił Carlos.- Jak tam twoja kocica?
- Zerwałem z nią…- odpowiedział.
- CO?!- krzyknęła reszta jednocześnie. Fox się wystraszył i zeskoczył swojemu panu z nóg. Loganowi z wrażenia wypadła szklanka z ręki na stół. Na szczęście była pusta.
- Nie jesteśmy już razem.
- Słyszeliśmy…- powiedział Kendall z wybałuszonymi na niego oczami.
- I ty tak spokojnie to mówisz?- zdziwił się Logan.
- Cierpię wewnętrznie.- odpowiedział krótko.
- James!- skarcił go blondyn.- Co się stało i jak do tego doszło? Dlaczego nam o tym od razu nie powiedziałeś? Przecież gdybym nie zapytał to dalej byś tak siedział jak ten przymuł i siorbał kawusię.
- No właśnie dlatego…- jęknął.
- Nie, no! To jest właśnie stary James. Powątpiewam teraz czy ty się w ogóle zmieniłeś…
- Co to znaczy w ogóle zmieniłeś?- te słowa trochę wyprowadziły szatyna z równowagi.
- Chodzi o to co zaszło rok temu…
- Ej, nie musimy do tego wracać.- spróbował uspokoić ich Logan, bo dla niego nie była to również przyjemna sprawa.
- Ostatnio doszło do mojej świadomości, że nic się nie zmieniło. Wiem doskonale jaki byłem, jestem. Może trochę się zmieniłem, ale sam z siebie nic nie wskóram.- zaczął tłumaczyć szatyn.- Tylko ona potrafiła to zmienić, ale odeszła.- wszyscy domyśleli się, że chodzi o Marlę.- Może to, że poukładałem sobie życie to tylko pozory, aby uciec od tego co było. Może byłem lepszy, bo ona tak mówiła. Ale słowo nie wystarczy. Może zabrakło jej czasu żeby to zmienić. Skoro tylko prawdziwa miłość odklei mnie od szczeniackiego zachowania to dlaczego wciąż taki jestem? Dlaczego Lucy nie nauczyła mnie dojrzeć do trwałego związku?
- Dlatego z nią zerwałeś?- spytał Kendall marszcząc brwi. Wydało mu się to zupełnie nielogiczne. Nie tylko jemu.
- Czy tylko ja czegoś tu nie rozumiem?- podniósł z niewiedzy ręce Carlos.
- Odszedłeś przez Marlę czy przez siebie?- zaczął Logan.
- Co za głupie pytanie?- próbował uniknąć odpowiadania na nie.
- James, czy to ma coś wspólnego z tym co zaszło na imprezie?- spytał go Kendall. James podniósł brwi.
- A ty skąd wiesz?- wydusił z siebie.
- Niektórzy mieli więcej zaufania do przyjaciół.
- To nie jest kwestia zaufania tylko próby nie spieprzenia tego wszystkiego!- podniósł głos.
- Czy to ma coś wspólnego ze mną?- wstał powoli Logan.
- Powiedz mu!- nalegał Kendall patrząc Jamesowi prosto w oczy.
- Nie ma!- odpowiedział.
- Nadal nic nie rozumiem…- wtrącił Carlos.
- Cicho bądź.- uciszył go Logan.- James? O co chodzi?
- To nie ma żadnego znaczenia!
- Kendall, ty też coś wiesz.- Logan patrzył to na Kendalla to na Jamesa.- Czuję to. Ze mnie chcecie zrobić osła? Z waszego mądrali? James to James, ale ty? Ty nie chcesz, abym ja, twój najlepszy przyjaciel się czegoś dowiedział? Przede mną macie tajemnice? Myślałem, że nasza znajomość to coś więcej niż liczba. No bo to w końcu licząc jest…- zamyślił się na chwilę.- Czternaście lat. Sorry, piętnaście.
- Wiesz, że nie mogę.- Kendall spojrzał z bólem na Logana, a potem opuścił wzrok.
- Jeszcze wiem co to znaczy lojalność i dotrzymywanie tajemnicy.- odpowiedział Logan patrząc na blondyna. Widział po nim, że bardzo chciał mu powiedzieć, ale nie mógł. Nie był jeszcze tak głupi i zawistny. A ty Carlos?
- Ja pierwszy raz słyszę. I nie ogarniam do końca o co biega. Nie mam z tym nic wspólnego.
- Skoro nikt nie ma mi nic do wyjaśnienia…- spojrzał na zegarek… Jestem spóźniony do fryzjera.- wziął klucze i wyszedł.
- A nie mówiłem?- i na słowach Carlosa rozmowa się skończyła.






•  I jak wrażenia? Hę? Hę? Chciałabym poznać Wasze zdanie na temat tego jak postąpił James? Czy go rozumiecie czy może nie? Czy byście go rozerwali, a może nie? Huehue :D Logan stanie się bardziej podejrzliwy, ale nie na długo, ponieważ już za tydzień coś się wydarzy :) Nie powiem głośno co, bo myślę, że jesteście mądrzy i sami się domyślicie ;) Do kolejnego poniedziałku :*

PS Do środy postaram się dokończyć jednorazówkę z Jamesem ;) Więc tego dnia można zajrzeć do zakładki. Na 99% się tam pojawi. Jedna rzecz mnie nurtuje. Nie wiem czemu niektóre osoby, któe czytają bloga, nie czytają moich jednorazówek. Nie lubicie?


12 komentarzy:

  1. James! Coś ty zrobił?! Wg mnie to nie było do końca przemyślane, pod wpływem impulsu. Biedna Lucy porzucona dzień przed dniem, na który tak dawno czeka. Nie no serio się tego nie spodziewałam. Miałaś rację. Oni muszą wrócić do siebie. A Logan jest coraz bliżej prawdy. James miał dobrą okazję, ale jej nie wykorzystał! No ku*wa mać. Już drugi raz mu zasadzić tylko. Kendall wiernie dziób na kłódkę. Carlos zpeuntował rozmowę trochę rozrzedzając atmosferę. Taki diss ;) Mam rozumieć, że chcesz przekazać, że Logan dowie się prawdy za tydzień? Uhh nie mogę się doczekać :*

    OdpowiedzUsuń
  2. James łatwo nie miał, a Lucy bynajmniej mu tego nie ułatwiała. Wręcz przeciwnie. Na początku bił się z myślami, potem ta mu słodziła... Już nawet mnie nie zdziwiło pytanie "Brałeś coś?", a potem BACH! Zerwanie? Tchórz! mogę to powiedzieć bez żadnych wyrzutów. James, jesteś tchórzem. Takim z prawdziwego zdarzenia. Ale tak po prostu? Ja nie mogę... Jak tak w ogóle można? On wie, co mu tam chodziło po głowie, ale ona nie bardzo, Jakość wątpię, czy Lucy uwierzyła w tę bajeczkę o pępku świata. Jeny... Pewnie jest mocno zdezorientowana.
    Kolejny przedział dowodzi, że płeć męska też potrafi plotkować. A tak się z tego wypierają... W dialogu wyszło to bardzo zgrabnie. Fajnie się wysłowiłaś. Nie wiem czemu, ale wyobraziłam ich sobie, jak siedzą na tym halogenowym narożniku i gadają jak w serialu. Wiesz... Trochę jak w tym odcinku z kaskiem, z wyprowadzką, czy chociaż z Heather Fox. Teraz powinno zacząć się tzw. "męczenie", czyli "Logan - detektyw w szortach". I znów urwałaś w pół akapitu... No weź proszę cię... Ale rozdział i tak świetny! czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie urwałam. Przecież zakończyłam wątek. Wszystko jest tak jak powinno. No przypomniał mi się odcinek jak Kendall i Camille chodzili na łyżwy i Logan z gitarą wybiegł. Szaleństwo miał w oczach hehe :)

      Usuń
    2. Ale to nie była byle jaka gitara. tylko gitara w kształcie siekiery.

      Usuń
  3. James... no nie pochwalam takiego rozwiazania. Juz myslalam ze to Lucy predzej zerwie z nim. Fakt. Jest tchorzem. Mogl inaczej to rozegrac. Moze chcial jej dobra ale mu to niezbyt wyszlo. No serio nie spodziewalam sie. Kocha ja ale z nia zrywa. Poswiecenie? Boze nie wiem... nie latwo mi go zrozumiec co tam dzieje sie w jego glowce. Zastanawiam sie co Marla zrobi gdy sie dowie. Ta rozmowa na koncu gdy James mowil o Marli... wzbudzila podejrzenia Logana. Zrobilo im sie pewnie niezrecznie. James opowiadal o bylej dziewczynie ktora jest teraz dziewczyna Logana. Rozdzial swietny. Czekam w srode na jednorazowke :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Z jednej strony może i James postąpił źle, ale patrząc na to z innej perspektywy może trochę za bardzo się rozpędził do związku z Lucy. Pierwsza miłość to zawsze coś, może nie była pierwsza ale Marla poruszyła jego serce, i chłopak zaczął inaczej patrzeć na świat. Logan porozmawiaj z Marlą na poważnie, może sprawa się rozwiążę.. Rozdział genialny <3. Czekam na następny, i na jednorazówkę ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. To się porobiło... James zerwał z Lucy, dodatkowo w przeddzień ich rocznicy. Może to i dobrze... Gorzej gdyby zrobił to w dzień rocznicy, wtedy to już wgl... . W każdym razie, już myślałem, że chociaż Logan dowie się prawdy, bo wydawało mi się, że ta rozmowa do tego zmierza. Dobrze, że przynajmniej zrozumiał, że Kendall chce mu wyjawić prawdę, ale nie może. Wgl Logan jest debilem! Taki ważny moment, a ten zamiast dociekać, to se do fryzjera idzie! Jaki frajer! Marla to też agentka. Tyle się dzieje, a ta sb normalnie zdjęcia odbiera i takie tam bzdetki i obiadek sobie wcina w najlepsze. Zastanawiam się czy ona ma taki silny umysł, że nie myśli na okrągło o nurtujących ją sprawach, czy gdzieś tam wewnątrz pod płaszczem uczynnej, miłej i serdecznej Brytyjki, kryje się zimna suka. Ostatnio jej zachowanie daje mi duuuużo do myślenia... I jeszcze ta Lucy... Biedna. Ciekawe co teraz zrobi. świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo Chris rozkłada rozdział na czynniki pierwsze. Ale widać znalazłeś mały plus tego rozstania. Logan wyszedł, bo i tak by się nie dowiedział prawdy i dobrze to wiedział. Przynajmniej tego dnia. Z Marlą to poleciałeś :) Muszę ją obronić :D Ona też się martwi, ale zdjęcia trzeba odebrać i jeść coś też trzeba. Przecież ona przed wizytą u fotografa rozmawiała na poważnie z Jamesem ;) To dobra dziołcha ^^

      Usuń
  6. No to się porobiło :/ James zerwał z Lucy, biedaczka :c szkoda mi jej :'C mam nadzieję, że nie przyszło jej nic głupiego do głowy i wróci cała i zdrowa do domu :)
    A teraz sprawa rozmowy. Przeczuwałam, że Logan dowie się dzisiaj prawdy, ale nie. Kendall nie powiedział prawdy. Czasem się zastanawiam, czy on przypadkiem nie wie ciągle za dużo. To już druga ( czy może trzecia? Nie pamiętam :/ ) sprawa o której on wie, a Logan nie (w sprawie Marli) :/ Denerwujące trochę. Rozumiem chce być dobry przyjacielem, martwi się i stara się jak najlepiej, ale czasem lepiej jest wiedzieć mniej, niż wiedzieć za wiele. Teraz, przez to, że nie może powiedzieć Logan ma do niego dość duży uraz.
    A Marla? Tutaj się zgodzę z Chrisem. To irytujące, bo to na serio ważna sprawa o której Logan powinien wiedzieć zanim dowie się od Natalie lub nawet Jamesa. A to by go bardziej zabolało, niż gdyby to Marla powiedziała mu prawdę. Zwleka z tym, a to nie dobrze. Wyznała Kendallowi prawdę, choć w sumie wyciągnął od niej tą prawdę, ale mówiąc mu o tym, powinna zdać sobie sprawę, że on tez może mieć przez to problem, który już nastał :/
    Mam nadzieję, że Marla szybko powie Loganowi prawdę.W końcu go kocha, prawda? Więc niech powie mu teraz za nim będzie za późno. Zasługuje na prawdę bardziej niż kto inny.
    Dobra kończę, bo się rozpisałam, a moim komentarzem chyba cię leciutko zdenerwowałam :/
    Czekam na nn
    Pozdrawiam Stelss :**********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie. Patrzcie tylko ile tu długich komentarzy. Stelss, nie masz się czym martwić, że się rozpisałaś. No fakt. Marla zwleka z tym. Po prostu boi się i nie wie jak to powiedzieć. Jak zareaguje. Sama bym jej przemówiła do rozsądku no ale nic nie mogę zrobić hehe :D Nie zdenerwowałaś mnie. Każdy niech uważa co chce. Ma takie prawo ;)

      Usuń
  7. Hahaha! Nie opuściłam tego bloga, tylko jak zwykle dodaję komentarz z opóźnieniem </3
    Hmm... Skoro James czuje coś do Marli, a Marla kocha Logana, ale wie, że go zraniła, chociaż on o tym nie wie, a dowie się że James coś do niej czuje, to znaczy że Logan może pomyśleć, że mają romans ;d *MY LOGIC*
    Pochwalam decyzję Jamesa. Tak wiem, że jestem głupia, ale moje myślenie jest typowo męskie, bo skoro czuję coś do kogoś innego, to po co mam z nią być i tylko ją ranić? Chociaż uważam, że źle to rozegrał i mógł jej od razu powiedzieć, co jest grane, albo razem z Marlą przedstawić to Loganowi i Lucy. Takie jest moje zdanie.
    Logan zachował się jak jakaś typowa lala xd - Mają przede mną tajemnicę? Spoko, idę do fryzjera, to się załatwi potem!" :) ale coś mi się wydaje, że z Marlą czeka ją ciężka rozmowa, jeżeli Sratalie jej nie wyprzedzi ;)

    czekam na nn do jutra i informuję, że prawdopodobnie nie będę miała okazji go skomentować, ponieważ wyjeżdżam na caluuuuuutki tydzień pod namioty ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślałam, że wszystko wyjdzie na jaw, a tu znowu tajemnice. James Lucy wyznał, że ją zdradził, ale nie powiedział z kim, tylko po prostu zerwał. Może to jakieś rozwiązanie jest, ale chyba tylko chwilowe. Gdy cała prawda wyjdzie na wierzch nie będzie ucieczki. A rozmowa chłopaków??? Zdziwiło mnie, że Logan tak po prostu poszedł do fryzjera, skoro sam odgadł, że Jamesowi chodziło o Marlę. No, ale ciąg dalszy będzie na co czekam :) Pozdrawiam Ciri

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział