Carlos
tępo patrzył się w wyświetlacz swojego iPhone’a. To, co przeczytał zupełnie nim
wstrząsnęło. Nie spodziewał się tego. Jego głowę zaśmiecało teraz setki myśli.
Nie wiedział co zrobić. Jeszcze raz odczytał tę wiadomość: Carlos, jak mogłeś mi to zrobić? Jesteś egocentryczną świnią skoro
zostawiasz mnie i nasze dziecko, które jest w drodze. Szkoda, że musisz
dowiadywać się tego w taki sposób… Nie tak wyobrażał sobie ten dzień. I co
ma teraz zrobić? Jak ma się zachować? Nie może przecież jej z tym samą
zostawić. Musi wracać do LA i z nią porozmawiać. Zastanawiał się jak powiedzieć
o tym Lily. Wszystko schrzaniło się w przeciągu minuty. Po chwilo
pożałował, że odczytał to. Jednak po kilku kolejnych westchnieniach stwierdził, że mimo wszystko
sprawiedliwie będzie żeby się o tym dowiedziała.
-
Hej, skarbie.- uśmiechnął się gdy ta otworzyła oczy.
-
Witaj.- pocałowała go w ramię.- Jak się spało?
-
Fantastycznie.
-
Coś się stało? Wyglądasz jakbyś dowiedział się o czymś strasznym.
-
Nieee, nic się nie stało. Po prostu będę musiał wrócić do LA i załatwić kilka
spraw.
-
Czyli jednak coś się stało.- zmartwiła się.- Powiedz mi. Chcę wiedzieć. Nie
okłamuj mnie.
-
Jak chcesz. Nie zasługujesz na to, ale sprawa jest skomplikowana. Sam
dowiedziałem się przed chwilą. Tylko proszę, zrozum mnie…- wziął głębszy
wdech.- Alexa spodziewa się mojego dziecka.- po tych słowach nastała cisza. Lily nic nie powiedziała tylko wstała i poszła do łazienki. Nie wiedział
jak to odebrać. Słyszał jak woda leci z prysznica, a potem cisza. Pół godziny
później wyszła i ubrała się.
-
Dlaczego się nie zbierasz?- spytała gdy ten nadal leżał w łóżku.
-
Co ty robisz?
-
Lecę z tobą do Los Angeles.- odpowiedziała wyciągając torbę.- Na jakiś czas
zatrzymam się w hotelu. Ja nie będę mówić ci co masz robić. Nie skomentuję tego
co mi powiedziałeś. Dam ci trochę czasu, abyś na miejscu mógł podjąć decyzję.
-
Nigdy nie widziałem bardziej wyrozumiałej kobiety od ciebie.- podniósł się z
łóżka.
-
Ja po prostu zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji. Zbierz się. Zaraz zabukuję
bilety w Internecie.
James
otworzył Marli drzwi i zaprosił do środka. Skierowali się do kuchni. Szatyn zaparzył kawę i podał ją w filiżance przyjaciółce. Dziewczyna odwróciła głowę,
aby spojrzeć na schody. Nadal nic. Nadal cisza. Bardzo ją to zmartwiło.
-
Czy ona w ogóle wychodzi z sypialni?
-
Tylko rano przyszła na dół w marnym stanie. Napiła się wody, poszła do łazienki
i znów się zamknęła. Słowem się nie odezwała.
-
Jezu, jak mi jej szkoda.
-
Przez to wszystko strasznie mi się tu mieszka. Słyszałem w nocy jak płacze. I
nawet nic nie je. Nie wiem ile potrwa taki stan.
-
Dobrze, że przynajmniej czuwasz tutaj nad nią.
-
Staram się jak mogę.- odpowiedział.- Ale teraz muszę iść do pracy. Może tobie
uda ci się coś wskórać.- odszedł wcześniej klepiąc ją po ramieniu. Kiedy
wyszedł, Marla poszła na górę.
-
Alexa?- zapukała do drzwi.- To ja. Lex? Otwórz drzwi.
-
Zostawcie mnie wszyscy w spokoju!
-
Ja wiem, że cierpisz, ale w takich sytuacjach zamykanie się w pokoju nie jest
dobrym rozwiązaniem.
-
Co ty możesz o tym wiedzieć?- spytała głośniej.
-
A myślisz jak ja się czułam kiedy Logan mnie rzucił? Nie pamiętasz mojej afery
łóżkowej z Jamesem?- nie odpowiedziała.- Czułam się jakby ktoś mi wyrwał serce
z piersi, pociął, zdeptał, wygniótł w ręce, a następnie włożył na miejsce.
Ryczałam całą noc opychając się z Lucy wszystkim co znalazłyśmy w lodówce, wylałam
rzekę łez. Nadal uważasz, że cię nie rozumiem? Albo James?- po tych słowach
zamek w drzwiach się przekręcił. Marla ucieszyła się w duchu. Blondynka była w
strasznym stanie. Marla przytuliła ją mocno.- Nie płacz.
-
Jak mam nie płakać? Ja go kocham! Wszystko bym dla niego zrobiła! Wszystko!-
otarła oczy. Zrzuciła stos chusteczek z łóżka żeby zrobić jej miejsce.
-
Wiem. Musisz coś zjeść. Podobno od wczoraj nic nie zjadłaś…
-
W moim stanie to niedopuszczalne.- stwierdziła.
-
No właśnie… co?- zdziwiła się.
-
Skoro wiadomość o ciąży mu nie przemówi do rozsądku to nie wiem co wtedy
zrobię.- pociągnęła nosem.
-
Jesteś w ciąży?- chciała się cieszyć, ale w tej sytuacji nie umiała tego
okazać.- Moje gratulacje.
-
Proszę… nie mów teraz nikomu. Nawet Loganowi, proszę.
-
Jak chcesz. Wiesz, że na mnie można polegać. Ale w tym stanie nie możesz tak
robić. Chodź ze mną na dół. Przygotuję ci coś do jedzenia. Musisz teraz o
siebie dbać.
-
Ok…- dała się zaprowadzić.
W
ciągu godziny sporo zjadła, wyciszyła się i rozmawiała z Marlą. Była jej
wdzięczna za to, że teraz jest przy niej i pomogła się ogarnąć. Gdyby nie ona,
nadal leżałaby zaryczana na łóżku wdychając zapach pościeli, na której jeszcze
tak niedawno spali razem zupełnie szczęśliwi. Jak mogła nie przewidzieć tego? Owszem,
od wyjazdu Collins bywał nieobecny, ale nie przeczuwała takiego numeru.
Pomyślała, że gdy spotka Lil to wydrapie jej oczy. Kiedy gadały w
salonie, usłyszały jak drzwi wejściowe się otwierają. Myślały, że to James,
więc się nie podnosiły. Jednak potem okazało się, że to Carlos. Gdy Marla go
zobaczyła, szturchnęła przyjaciółkę, która siedziała tyłem.
-
Carlos!- podniosła się.- Mamy sobie dużo do wytłumaczenia.
-
To może ja już pójdę.- Marla szybko się ulotniła.
-
Masz mi coś do powiedzenia?- kontynuowała gdy szatynka wyszła.
-
Przykro mi.
-
Tobie jest przykro? To mi jest przykro!- wydarła się.- Jak mogłeś tak po
prostu do niej uciec? Niby jak ja miałam się dowiedzieć o tym, co?
-
Nie planowałem tego. Nie chciałem cię skrzywdzić. Kiedy otrzymałem wiadomość,
mój mózg i serce eksplodowało. Nie wiem teraz co myśleć i czuć.
-
Kochasz ją?- założyła ręce.
-
Tak, ale ciebie też kocham.
-
Bycie bigamistą nie wchodzi w grę.- wykpiła go.
-
Wiem…
-
Wiesz jak ja się czuję? Gorzej niż porzucony śmieć! Chcesz zmarnować te lata,
te spędzone wspólnie chwile? Nie pamiętasz już jak mi mówiłeś, że jestem tą
jedyną i świata po za mną nie widzisz? Jak klękałeś na kolanach za pierwszym
razem kiedy mi się oświadczałeś, a potem jak błagałeś o wybaczenie kiedy mnie z
tą szmatą zdradziłeś?
-
Wiem, że jesteś na mnie zła, ale teraz nie mogę być z tobą. Muszę to sobie
poukładać.
-
Co sobie poukładać?! Będziesz ojcem! Co masz zamiar z tym zrobić? Zostawisz
mnie z tym?
-
Nie zostawię, ale nie potrafię… Ja wezmę odpowiedzialność za te dziecko. Będę
na nie płacić…
-
No nie wierzę!- złapała się za głowę.- Czyli, że skreślasz ten związek?
-
Ja po prostu chcę ci powiedzieć, że cię z tym nie zostawię samej. Daj mi czas.
Ja naprawdę nie wiem co teraz mam zrobić. Nie podejmę decyzji w przeciągu kilku
minut!
-
Carlos. Wiesz, że kocham cię jak nigdy.- przybliżyła się.- Wszystko dla ciebie
zrobię. Mogę to udowodnić.
-
Jak?
-
Wróć do mnie, a wybaczę ci zdradę. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
Będziemy ty i ja i nasze dziecko. Żyć razem długo i szczęśliwie. Tylko zostaw
ją…- pogładziła go po policzku. On odsunął się.
-
Nie… nie wiem.- pokręcił głową. Pomyślał, że już lepiej żeby go wyzwała do
diabłów i już nigdy nie chciała widzieć na oczy, ale ona jest gotowa mu
przebaczyć. To bardziej komplikuje sprawę. Jego głowa pękała od nadmiaru myśli. W jej spojrzeniu było coś niepokojącego. Coś innego. Czyżby naprawdę była w stanie posunąć się do wszystkiego? Musiał wyjść, pomyśleć o tym sam. Odwrócił się na pięcie.
-
Carlos!- zawołała go.
-
Muszę pobyć teraz sam!- trzasnął drzwiami.
Marla
tymczasem rozmawiała z Loganem o tym, że Carlos wrócił. Martwiła się jak
skończy się ta ostra rozmowa. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Marla podbiegła do
nich i otworzyła. Zupełnie się jej nie spodziewała. Bez słowa wpuściła ją do
środka. Logan na jej widok uniósł brwi.
- Lily?- podniósł się.- Co ty tutaj robisz?
-
Możemy porozmawiać?- spytała.
-
Zdajesz sobie sprawę jaka jest sytuacja?- Marla miała do niej żal.
-
Czyli jednak nie odesłałaś go do domu…- pomyślał na głos.
-
Odesłałam, na początku. No, ale tak wyszło. Nie wiem co robić. Nie chcę
rozbijać małżeństwa, ale Carlos powiedział mi, że mnie kocha. I co ja mam
zrobić?
-
Dokładnie wiesz jaka jest sytuacja.
-
No wiem. Carlos zostanie ojcem, a nie chcę żeby…
-
Co?- przerwał jej Logan.- Alexa jest w ciąży?
-
Cicho tylko.- powiedziała Marla.- Alexa poprosiła o dyskrecję. Na szczęście nie
ode mnie się dowiedziałeś.
-
Kontakt mój i Alexy w tym stanie chyba nie byłby na miejscu, nie chciałabym jej
zaszkodzić. Jakbyście tylko mogli powiedzieć jej jedno. Zaakceptuję fakt jeśli
Carlos wróci do żony i zniknę raz na zawsze, choć nie wiem czy przeżyje kolejny cios w serce, ale jeśli nie będzie chciał do
niej wrócić to…
-
To co?- spytała.
- To Carlos zamieszka ze mną w Georgii...
* No hejeczki. Jestem szczęśliwa, bo w końcu mogę nacieszyć się wakacjami. Nie mam już nic na głowie, a do pracy chodzę tylko w weekendy, więc nie będziecie długo czekać na moją aktywność na Waszych blogach ;)
Na chwilę wszystko kręci się wokół Carlosa, ale to minie. Był James, teraz Carlos... zobaczymy kto następny :D Na koniec CYBER INFO :D
Kriszu ma nowego bloga, więc możecie wbijać TUTAJ! Zapłacił mi za rozgłos, wydał całą swoją miesięczną wypłatę, więc reklamuję z... czystego....serca :D Polecam, Ewa Wachowicz ^^
Żart. Nic mi nie zapłacił Żyd...smuteczeq :(
* No hejeczki. Jestem szczęśliwa, bo w końcu mogę nacieszyć się wakacjami. Nie mam już nic na głowie, a do pracy chodzę tylko w weekendy, więc nie będziecie długo czekać na moją aktywność na Waszych blogach ;)
Na chwilę wszystko kręci się wokół Carlosa, ale to minie. Był James, teraz Carlos... zobaczymy kto następny :D Na koniec CYBER INFO :D
Kriszu ma nowego bloga, więc możecie wbijać TUTAJ! Zapłacił mi za rozgłos, wydał całą swoją miesięczną wypłatę, więc reklamuję z... czystego....serca :D Polecam, Ewa Wachowicz ^^
Żart. Nic mi nie zapłacił Żyd...smuteczeq :(
!
OdpowiedzUsuńBoli mnie ta ciąża.. Sam fakt że to dziecko jest boli mnie bardziej niż zaboli Alexę gdy ich potomek zacznie kopać. Bosz.. A co ona musi czuć.. Biedna.. Ona zwariowała. To jej inne spojrzenie, to głaskanie po policzku. Zwariowała! Jezu... Ona teraz bd sie narzucać.. Nie da Carlosowi żyć.. Nie bd spać, nie bd jeść tylko żydzić o jego miłość... Biedna... Aj,... To wszytsko wina Carlosa! Gdyby nie machał chujem na lewo i prawo to byłoby inaczej!
UsuńJa mimo wszystko lubie Lily. To nie jest jej wina... Nie zamierzam w żaden sposób jej winić. To tylko i wyłącznie sprawka Carlosa. On tu jest świnią. Ona tego nie chciała... tzn.. Podświadomie chciała no ale wiesz o co mi chodzi...
I Logan i tak sie dowiedział. Znalazł się w niewałaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie. I co z tego że był u sb w domu. Mógł uszy zatkać :D
Na miejscu Jamesa też żle bym sie czuł w tym domu.. Współczuję..
REKLAMA?! Hah! Wow! Z tej mojej miesięcznej wypłaty to i tak byś za dużego pożytku nie miała ;p
Ale ze mnie Żyd. huhuehue :D No cóż.. Bywa. Takie życie ;D Dzięki za reklamę :* A już tu miałem spamić w komentarzu :D
Widzisz...ja Cię przechytrzyłam, bo wiem jak to jest z tym spamidłem ;)
UsuńJuż tego doświadczyłaś :) pamiętam, pani Ewo :D
UsuńO kurcze... Lex jest fcionszy :O Czemu ja o tym nie pomyślałam. Lily czasami jest aż zbyt wyrozumiała. To Lil powiedziała Loganowi o ciąży a nie Marla. Ostatnia kwestia mnie przeraża. Carlos nie może opuścić LA!
OdpowiedzUsuńMyślałam o rozwodzie, żalach, ale ciąża?! O Boże... Biedna Alexa. Może i nie zostanie sama, ale w sumie zostanie. Bo co jej z pieniędzy? Dziecko potrzebuje opieki ojca! Co on myśli, że jak zapłaci to po sprawie? Ugh. Carlos bądź człowiekiem! Logan się dowiedział o ciąży i jeszcze teraz się pewnie wygada, albo Alexa pomyśli, że to Marla i kolejna afera. Nie ma co się dziwić, że Jamesowi jest tam ciężko.
OdpowiedzUsuńChyba pora ujawinić się u Chrisa. Jak myślisz Marlo, ucieszy się? ;)
Pozdrawiam :)
Oj, wkradła się literówka. Oczywiście chodziło o "ujawnienie" się o Chrisa :)
UsuńKriszu na bank się ucieszy ;) Głupi by był gdyby nie :D
UsuńBędzie mi bardzo miło :)
UsuńCarlos jest GŁUPI! I on się dziwi, że... Że wiesz co. Co on sobie myśli? Ale wiesz co? Samo się nie schrzaniło. On to schrzanił. No, bądźmy szczerzy. W trójkątach miłosnych zawsze cierpi przynajmniej jedna osoba. To jest jasne od lat. I czemu ta głupia nie została, co ona sobie myśli? Co oni sobie myślą? Lepiej, żeby Alexa ich razem nie widziała. Dla ich dobra.
OdpowiedzUsuńJames i Marla się martwią. Nie dziwię się, bo w końcu chodzi o ich przyjaciółkę. A wszystko przez... Przyjaciela. Carlos baardzo zranił Alexę. Szkoda, bo ją uwielbiam. Lilly jakoś nie ufałam. Wiedziałam, że coś jest z nią nie tak, ale... zbagatelizowałam to i nawet ją polubiłam. Bo gdyby nie pozwoliła na to Carlosowi... to by tego nie było. Nawet nie wiem, co mam o tym myśleć. To okropne. Na prawdę okropne. Oj, dlaczego dajesz tu historyjki rodem z „Ukrytej Prawdy”? Nie mam do Ciebie siły, no!
Cieszę się, że marla jest przy Alexie. Świetna z niej przyjaciółka, szczególnie, że sama cierpi. To nazwanie Carlosa Bigamistą, było... trafne. A reszty nawet nie komentuję. Trudno powiedzieć.
Rozdział śietny, czekam na nn! Pozdrawiam!
PS. Dlaczego Ewa Wachowicz?
Bo Ewa poleca znaczną część polskich produktów. Nawet aktualnie mam mydło w płynie jej polecenia :)
UsuńSuper jak wróci do Lil to będzie idiotą ever
OdpowiedzUsuńNie może zostawić Alexy a jak to zrobi to powieszę za jaja
Czekam xo
klep
OdpowiedzUsuńA ona ciężarna, ja nie mogę... CARLOS MA DO JIEJ WRÓCIĆ. A Lily zaraz zajdzie i do niej tez wróci :D jak potem kolejna se znajdzie to kastratem będzie :p czekam :)
OdpowiedzUsuńCarlos Ty idioto..! Jak możesz zostawić żonę, która jest w ciąży, ale Lily to oczywiście nie interesuje, bo teraz ma to czego chciała :d. Szkoda mi Alexy, teraz z Carlosem zamienili się na miejsca. Oj. Ale rozdział świetny! Oby się wszyscy dogadali! :).
OdpowiedzUsuń<3 .
Dawaj następny rozdział
OdpowiedzUsuń