środa, 10 lutego 2016

Rozdział 187 + 2 URODZINY BLOGA !!!

Powiew chłodnego wiatru unosił jej włosy. Jak na Los Angeles o tej porze taka pogoda była rzadkością. Zawsze słonecznie od rana do wieczora, tak dziś szalał wiatr. Wiedziała, że taka niespotykana pogoda w tym mieście niosła za sobą niespotykane sytuacje. Zawsze, a przynajmniej w jej życiu, gdy zbierało się na deszcz, coś się miało wydarzyć. I nie były to przyjemne zdarzenia. Nastawiona więc źle od samego początku trzęsła się w miejscu gdy zimny powiew opatulał jej ramiona. Jej warga drżała. Nie wiadomo czy to bardziej z powodu temperatury szalejącej przy wyjeździe z Los Angeles przy piątej alejce, czy też ze strachu co może wydarzyć się za kilka minut. Jej głowę zaśmiecało setki pytań. Czy zobaczy syna? Czy nic mu nie zrobili? Jak się nim tak opiekowali  i czy w ogóle to robili? Czy tamta kobieta dotrzyma obietnicy? 
Była przerażona. Niebo coraz bardziej przybierało na szarości. Słyszała jak po osamotnionej drodze jedzie pojazd. Wsłuchiwała się jak wjeżdża na pole pełne małych kamyczków, które trzeszczą pod ciężarem wielkim opon. Czarne auto zatrzymało się sześćdziesiąt metrów od niej. Nie widziała kto prowadził i ile osób jest w środku. Okna były przyciemniane. Dziewczyna nerwowo ścisnęła reklamówkę pełną pieniędzy. Wyprostowała się. Oddychała szybko i głęboko. Podniosła dumnie głowę do góry, aby przynajmniej stwarzać pozory, że się nie boi, że jest dzielna, silna...
Drzwi od strony pasażera otworzyła się. Kobieta postawiła na ziemi najpierw jedną nogę, a następnie drugą. Ubrana od stóp do głów w ciemne kolory, przypominała czarną wdowę, uosobienie ciemności i zła z kontrastującymi blond włosami spiętymi w koński ogon. Kroczyła stanowczo w stronę Marli trzymając ręce schowane za plecami. 
- No proszę, proszę.- uśmiechnęła się złowieszczo.- Mam nadzieję, że jesteś sama.
- Jestem.- odpowiedziała przyduszonym głosem.
- Wiedziałam, że nie będziesz głupia. Jesteś matką. Powinno być dla ciebie oczywiste, że gdybym zobaczyła glinę, jeden mój krzyk, a twój synek dostałby kuleczkę w swoją małą piękną główeczkę. Mój pomocnik siedzi w środku. Ale nie bój się o niego. I naprawdę troszczyłam się o niego gdy nie był z wami. Sama bym chciała takiego bobaska...
- Darujmy sobie babskie pogaduszki. Mam pieniądze. Chcę tylko wrócić z synem do domu. 
- Oczywiście.- przytaknęła. Wyciągnęła lewą rękę w jej stronę.
- Najpierw chcę zobaczyć syna.- uprzedziła.
- Ralph!- krzyknęła.- Przynieś go!- z auta wysiadł niesłychanie wysoki mężczyzna, również ubrany w czerń. Był przeciętnej urody, dosyć blady. Miał nieprzyjemny wyraz twarzy. Nie grało ze sobą żeby taki brutal tak delikatnie niósł dziecko owinięte w jakiś nieznany szatynce koc. Jeszcze gorzej wyglądało to, że w drugiej ręce trzymał broń zwartą i gotową do użycia. Myślała, że serce wyskoczy jej z piersi.
- Philip...- wydusiła z siebie kiedy zobaczyła jego buźkę. Był taki spokojny. Jakby on był bardziej opanowany od niej. Jednak chłopczyk nie ma jeszcze świadomości tego co się teraz dzieje. 
- Widzisz? Od początku nie chcieliśmy krzywdy dla twojego dziecka. Ralph zaraz ci go odda tylko daj nam zawartość swojej torebki. Rób to, co każę, a nikomu nic się nie stanie.
- Dobrze.- odpowiedziała. Kiedy chciała to zrobić, zauważyła w oddali znajomą postać. Logan wychylał się zza krzaków. Czuła jak jej oddech zatrzymuje się w gardle. Nie wiedziała co on tu robi. Potajemnie nie ruszając głową rozejrzała się po ciemnościach lasu. Znalazła po drodze z trzech policjantów. Widziała jak jej mąż przykładał palec do ust.
- Szybciej! Nie mamy nieskończenie wiele czasu.- pogoniła ją blondynka. Wtem po lesie rozniósł się strzał. Marla pisnęła, a maluch zaczął płakać. Kobiety zorientowały się po sekundzie co się stało. Policjant strzelił do Ralpha, który postrzelony w nogę padł na ziemię.- Oszustko! Pożałujesz tego!- zabrała dziecko z jego rąk przykładając pistolet do jego uszka.
- Nie! Zostaw go!
- Nie zbliżaj się!- zrobiła kilka kroków do tyłu.- Strzelę do każdego kto się zbliży!
- Odłóż broń!- policjanci wyszli z ukrycia. Jeden z nich w międzyczasie zwinął postrzelonego w nogę  porywacza. Drugi przeszukał auto. Reszta towarzyszyła w akcji odzyskania Phillipa. Marla płakała  z bezradności stojąc w miejscu. Chciała go zabrać tej kobiecie, ale nie chciała mu zaszkodzić.
- Śmieszni jesteście! To wy odłóżcie broń! Każdy z was albo go zabiję!- warknęła i zacisnęła zęby. Policjanci nie mieli wyboru. Amelia zaczynała się powoli wycofywać nie spuszczając z oka czterech gliniarzy. Marla spojrzała na prawo gdzie Logan wyszedł z ukrycia, a za nim Kendall. Marla zamarła.  Przyjaciele po cichu skradali się za jej plecami, aby ją obezwładnić. Byli coraz bliżej. Dzieliło ich zaledwie kilkadziesiąt metrów. Amelia spojrzała się na Marlę. Widząc jej wyraz twarzy, szybko odwróciła się za siebie. Nie zastanawiając się wycelowała prosto w Kendalla serce mając ogień w oczach. Blondyn padł na ziemię z grymasem cierpienia na twarzy. Potem wymierzyła w Logana, ale źle wycelowała i trafiła go w lewe ramię. Ten wrzasnął hałaśliwie. Marla poczuła jak coś w niej pęka. Następnie padł kolejny strzał. Kiedy Amelia się odwróciła, by strzelić w Logana oraz Kendalla, policjant skorzystał z okazji. Podniósł broń i nie zawahał się nad swoim ruchem. Osunęła się na ziemię na kolanach. Policja obezwładniła ją. Marla podbiegła do nich i zabrała swojego synka z rąk policjanta. Po chwili przyjechała też karetka.
- Phillip, mój skarbie.- szatynka ucałowała go czule w czółko.- Cśśś, nie płacz. Z dzieckiem na rękach podeszła do miejsca strzelaniny gdzie sanitariusze podbiegli do Logana i Kendalla. Z tego co widziała, blondyn oberwał najmocniej, jednak gdy dotarła na miejsce, zielonooki leżał na plecach patrząc na Marlę.
- O mnie się nie martw.- odparł. - Mamy kamizelkę.- pogładził się po brzuchu. Gdy się przyjrzała, rzeczywiście zauważyła jej fragment.- Martw się lepiej o Logana.
- Nic mi nie będzie.- odpowiedział brunet gdy opatrzyli mu ranę.- Aaaa! Znów głośno wrzasnął.
- Musimy jechać do szpitala wyjąć kulę.- poinformował sanitariusz.
- No przecież wiem!- był zdenerwowany.- Pokaż mi syna.- Marla przykucnęła by Logan mógł go dotknąć.- Maleńki... byłeś dzielny jak twoja mama.
- Za to tata był głupi! Wszystko poszło by dobrze gdyby nie ta cała akcja! I to za moimi plecami!- była na niego zła.
- Przepraszam kochanie. Ale tak będzie lepiej. No i co, że mnie trafiła? Dobrze tej suce. Tak zgnije w więzieniu. A normalnie by uciekła z nasza kasą.
- A jakbyś dostał w głowę?
- Nie dostałby.- zaśmiał się Kendall. Marla nie rozumiała teraz jego poczucia humoru.- Takie kobiety jak one nie strzelają między oczy.
- Kobiety są nieprzewidywalne.- odparła.
- Dobra. My idziemy.- sanitariusze pomogli wstać Loganowi. Zaprowadzili go do ambulansu.
- Jedź z Phil'em do domu. Wrócę wieczorem. Kocham was.
- My ciebie też.- patrzyła jak po chwili karetka odjeżdża. Przytuliła mocniej syna.
- Nic pani nie jest?- spytał policjant.
- Nie nic.
- Możemy odwieźć panią do domu.
- Nie będzie takiej potrzeby.- podziękowała.
- Twoja forsa.- Kendall podał jej reklamówkę.- Kuźwa jak mnie klata boli.- skrzywił się. Zajrzał sobie pod koszulkę.- Będę miał siniaka.
- Ciesz się, że żyjesz i nie wylądowałeś na intensywnej terapii.
- Dobra, już nie denerwuj się. Wszystko było zaplanowane. Prócz Logana.- machnął ręką.- Nieważne. Wracajmy do domu.



____________________________________________


Cześć. To ja. Z denerwująco krótkim rozdziałem :D Przynajmniej ten wątek się zakończył. Amelia wyląduje w więzieniu, tam gdzie jej miejsce. Jednak nie jestem tu dziś, aby gadać o rozdziale. 
Miałam zrobić oddzielną notkę w sobotę, ale zmieniłam zdanie. Otóż... 6 lutego minęły równo dwa lata od założenia bloga! Yay! To już dwa lata tutaj :) Kto by pomyślał!

Tym razem bez wielkich statystyk, bo zostawię je sobie na sam koniec, czyli za jakieś 13 rozdziałów. Czas leci nieubłaganie. Przyznam się, że boję się końca tego bloga. Jest dla mnie najcenniejszym skarbem. Zakończyłam całą resztę swoich blogów. Został mi tylko ten :( Pomijam ten ze spisem blogów z BTR ( ponieważ chcę go usunąć z racji tego, że coraz mniej jest aktualnych i mnie to dołuje, dlatego kopiujcie stamtąd linki SZYBKO)

Dziękuję dotąd za 86 000 wyświetleń!!! Jezu jak to dla mnie dużo! I 2564 komentarze do tej pory! :O Czy Wy to widzicie? Tyle komentarzy... i to dzięki Wam! Możecie podać sobie rączki i powiedzieć "Dobra robota" :D Marla jest szczęśliwa :D

Klaszczę w dłonie i zdmuchuję świeczki z wyimaginowanego tortu. STO LAT DLA PPP!

DZIĘKUJĘ <3


 

Zapraszam też na TVOF gdzie znajduje się ostatni już rozdział

PS Kto prowadzi bloga gdzie główną bohaterkę ktoś nazwał też jako Marla? Dziwne uczucie, ale miłe :D
PS Na Snapchacie ktoś o nicku Marla(trzy cyfry) mnie dodał. To ktoś od Was? Przyznać się! :P Czuję, że mam jakieś fanki tutaj :D

And I feel a little bit stalked :D :D :D

12 komentarzy:

  1. Dobrze że Amelia dostała za swoje. Wiedziałam że Logan zdecyduje się wezwać policję. Poszalałaś z długością ale i tak był świetny. Sto lat dla bloga! Teraz czekam na trzeci :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że będzie tu 1234738 komentarzy przede mną, bo już późno, ale się pomyliłam :/
    WOW! Gratuluje ci tych 2 lat. Cudowne przeżycie na pewno :D obym ja tyle wytrwała xd na szczęście mam wszystkie linki u sb, to nie musze kopiować.
    Co do rozdziału: piękny wstęp na prawde. Juz myślałam, że pojdzie z tą kasą, a tu Logan i reszta. Byłam pewna, że K3 dziś zakończy swój żywot, ale była kamizelka, uff :') Logan małe draśnięcia, tak? Bo tak to zrozumiałam, ale czytam i ucze się na spr z pol..
    Najważniejsze, że dziecko jest całe, a ta suka bd gnić w więzieniu!
    Super i czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to już czasem bywa z tymi komami i... u niektórych ferie się skończyły a u mnie jakby dopiero zaczęły ;(

      Usuń
  3. Nie mów, że jest krótki, po prostu składa się z jednej, długiej sceny. No o Ci mogę powiedzieć? Uratowanie Philipa ładnie się zgrało z uratowaniem Lydii Martin, aż chce się zapalić zimne ognie, żeby trochę poświdrować. Teen Wolfa nie oglądasz, a jednak wyszło jednego dnia. Przypadek?
    Na tych strzałach aż się przestraszyłam. Jezu, dziewczyno. Ta Amelia zachowuje się jak prawdziwa kobieta mafii. Tylko tym razem wyszła pierdoła, a nie mafiozka.
    Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam! Trzymaj się. i... wszystkiego najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta glupia sucza ma za swoje! Szkoda tylko ze to nie Marla miala pistolet i nie jebla jej strzala. Byloby bardziej drastycznie :D Chyba wciaz mam w glowie zakonczenie TVOF...
    Kendall mnie rozbraja. Jezu! Dobrze ze mial ta kakizelke :) Logan mial troche mniej szczęścia no ale bd dobrze. To najważniejsze :)
    Mały Philipek wróci do domu a Amelia zgnije w pierdlu. Cieszmy sie i radujmy !! :) jeszcze Tylko powrót Jeleny i bd spelniony ^^
    Cos mam przeczucie ze po tej akcji mała Cloe przestanie sie bac tatusia :)
    Rozdział genialny! Czekam na więcej! :-)
    To juz dwa lata?! O kufa! Zlecialo... tylko 13 rozdziałów?! No ej! Bez jaj... nie chce! :(
    Wszystkiego najlepszego dla PPP! :*
    Nie ma statystyk? I tak wiadomo ze z liczbą komentarzy nikt nie pobije wielkiego Chrisa! Ha ha! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta glupia sucza ma za swoje! Szkoda tylko ze to nie Marla miala pistolet i nie jebla jej strzala. Byloby bardziej drastycznie :D Chyba wciaz mam w glowie zakonczenie TVOF...
    Kendall mnie rozbraja. Jezu! Dobrze ze mial ta kakizelke :) Logan mial troche mniej szczęścia no ale bd dobrze. To najważniejsze :)
    Mały Philipek wróci do domu a Amelia zgnije w pierdlu. Cieszmy sie i radujmy !! :) jeszcze Tylko powrót Jeleny i bd spelniony ^^
    Cos mam przeczucie ze po tej akcji mała Cloe przestanie sie bac tatusia :)
    Rozdział genialny! Czekam na więcej! :-)
    To juz dwa lata?! O kufa! Zlecialo... tylko 13 rozdziałów?! No ej! Bez jaj... nie chce! :(
    Wszystkiego najlepszego dla PPP! :*
    Nie ma statystyk? I tak wiadomo ze z liczbą komentarzy nikt nie pobije wielkiego Chrisa! Ha ha! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super
    Dobrze tej amelii że trafiła do więzienia
    Już 2 lata!?!?!?!??
    Nie wierzę w to
    Ps. Ta co cie dodała na snapie i główna bohaterka mojego bloga to Marla☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc to jednak Ty :) Coś tak przeczuwałam ^^

      Usuń
  7. Ulżyło mi im nic nie jest uff biedna poduszka xd
    Czekam xo

    OdpowiedzUsuń
  8. No hej ;)
    Ja też myślałam, że jak Kend dostał prosto w serce, to będzie walczył o życie w szpitalu albo mu się zemrze :( Ale żyje :D I tylko klata go boli i siniak będzie. Logan da radę! Stał się bohaterem dla swojego syna. Amcia zdechnie w kiciu. Wszystko wraca do normalności. A może i nie? :D
    Sto lat dla bloga :D Doczekałam się tej chwili, ale nie chcę się doczekać końca. 13 to pechowa liczba. Proszę, nie kończ tego bloga! ;(

    OdpowiedzUsuń
  9. Chłopaki dali Sobie radę, ale przez chwilę myślałam, że może Amelia jednak ucieknie z Philipem, no i w żaden sposób jej nie złapią. No a tutaj taki psikus, lecz na szczęscie wszystko się udało a dziecko jest szczęśliwe i z Rodzicami.
    Nadrabiam znowu.. Ech! Ale powoli wracam także do Belli i ekipy! :).
    Najlepszego z okazji urodzin Blogusia! ;D.

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział