środa, 17 lutego 2016

Rozdział 188

Logan leżał w łóżku. Miał ciężką noc za sobą. W szpitalu wyjęli mu kulę. Całą rękę ma zagipsowaną na dobre kilka tygodni. Nie spało mu się z tym komfortowo. Marla przestała się na niego gniewać po tym jak Kendall przyprowadził go do domu. Teraz czekał aż jego żona wróci z łazienki. Mały Henderson leżał sobie na brzuchu taty. Logan uśmiechnął się pod nosem. Tak dobrze czuł się z tym, że miał Phillipa blisko siebie. Maluszek podniósł główkę. Położył rączkę na brodzie Logana, a potem delikatnie ją klepnął.
- Ty mały klepaczu.- wyszczerzył się.- No ciekawe po kim to masz. Kiedyś jak będziesz duży to mi tak klepniesz, że się nie podniosę. Twoja mamusia też potrafiła przywalić. No i co teraz powiesz, hę?
- Da...- powiedział maluszek słodkim głosikiem. Logan ożywił się. Nie spodziewał się tego. Jego syn odezwał się sylabą.
- Marla!- zawołał żonę.- Marla chodź tu!
- Potrzebujesz pomocy?- wyszła z łazienki.
- Phillip się odezwał.- uśmiechnął się.
- Co takiego?- podeszła szybko do łóżka. Spojrzała na dziecko, które leżało brzuszkiem na brzuchu Logana i patrzyło na jego twarz.
- No, mały. Powiedz to jeszcze raz.- złapał syna za rączkę. Ten jednak nie zareagował.- No, klepaczu.
- Klepaczu?- zmrużyła oczy.
- Nieważne.
- A może ci się coś przesłyszało. Może jeszcze nie doszedłeś do siebie.- zażartowała.
- Nie! Ja na serio słyszałem jak mówi...
- Da...- dziecko znów się odezwało. Marla poczuła ogromne szczęście, które wypełniało jej ciało.
- Jezu. Niedługo zacznie mówić.
- Da...da.- machała małymi rączkami.- Da...d-da!- znów zaczął klepać Logana po twarzy.- Dada!
- Zawołał mnie, słyszałaś?- spojrzał żonę, która się rozkleiła.- Nie płacz, kochanie.
- Mówi, że ma tatę bohatera.- Marla wzięła go na ręce.- A może powiesz Mama?
- Dada!- rzucił znów.
- Nie wymagaj od niego za dużo. Nie bądź zazdrosna. W końcu i ciebie zawoła.- Logan uśmiechnął się.- W takich momentach jestem jeszcze bardziej dumny z bycia ojcem.- objął małego zdrowego ręką.
- Ja zejdę na dół. Zaprosiłam dziewczyny do domu.


Marla zeszła na dół. Zadzwoniła wcześniej do Jo i Eleny prosząc ich o spotkanie. Zgodziły się bez namysłu za co była im wdzięczna. Moment, w którym usłyszała pierwsze słowo synka poprawiło jej nastrój. Usłyszała pukanie do drzwi. Obie dziewczyny uśmiechnęły się subtelnie. Szatynka wpuściła je do środka, a następnie wstawiła wodę na kawę. Dopóki każda z nich nie otrzymała swojego kubka, rozmowa nie kleiła się. Mało się odzywały.
- Dziękuję wam, że przyszłyście. Mimo, że ostatnio z moich ust padło mnóstwo przykrych słów, jestem wdzięczna, że jesteście, choć nie musiałyście. Mogłyście obrazić się na śmierć. Zostawić mnie z tym wszystkim samą...
- To źle myślałaś. Jesteśmy rodziną.- powiedziała Elena.- A rodzina się rozumie i sobie wybacza. A przede wszystkim kocha. Traktuję cię jak najukochańszą siostrę.
- Też cię kocham.- Marla uśmiechnęła się.
- A ja rozumiem wtedy twoje zachowanie.- kontynuowała Jo.- Ja nie wiem jak to jest być porwanym albo mieć kogoś kogo porwano. Nie to co ty. Nie umiem postawić się w twojej sytuacji. Mogę tylko zrozumieć, że cię poniosło. Przyjaciele sobie wybaczają i wspierają w każdej sytuacji.
- Tak się cieszę, że was mam. Gdy się uspokoiłam, byłam na siebie taka zła. Jednak cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniłyśmy. Nawet nie wiecie jak mi teraz lżej.


Po wizycie w domu Hendersonów Elena od razu objęła kierunek na swój apartament. Szybko zauważyła różnice pomiędzy mieszkaniem z kimś a mieszkaniem samej. Kiedy mieszkała z Marlą i Loganem zawsze miała do kogo się odezwać. Czuła, że ktoś jest przy niej. Było jej wesoło wiedząc, że ktoś jeszcze jest w domu. A tak wracała do pustego mieszkania. Fakt, jest teraz niezależna i może swobodnie chodzić po mieszkaniu nie tylko w samej bieliźnie jak i nago. Jednak to nie to samo. Lecz wiedziała, że jest to konieczne. Czuła się ciężarem dla nich, chociaż tysiąc razy mówili jej, że jest inaczej. Ponadto nie chciała być gołosłowna. Gdy się wprowadzała, powiedziała, że zostanie na góra miesiąc, a nie dużo miesięcy. Gdy wspięła się po schodach na swoje piętro, zatrzymała się pod drzwiami. Rozsunęła suwak w torebce i zanurzyła rękę do środka w poszukiwaniu kluczy.
- Kuźwa... gdzie są te przeklęte klucze?- oparła się o drzwi. Podparła jedną nogę o drzwi i położyła na niej torebkę. Wsadziła prawie głowę do ciemnej dziury. Zdenerwowała się. Zaczęła wyciągać wszystko po kolei. Po chwili usłyszała jak dźwięk zamka sąsiada obok przekręca się. Nie miała czasu żeby w końcu przyjrzeć się swoim sąsiadom i zobaczyć kto jeszcze mieszka w tym apartamentowcu, lecz uniosła głowę na chwilę. Ta wrodzona ciekawość była od niej silniejsza. Gdy go zobaczyła, torba zsunęła jej się z nogi i upadła. Nie mogła uwierzyć w to co widzi. Zupełnie nie przejęła się tym, że jej rzeczy rozsypały się na jej wycieraczce. Mężczyzna schylił się i szybko pozbierał jej rzeczy.
- Proszę.- powiedział. Elena wsadziła je do torebki.
- Dzięki. James? Co ty tutaj robisz?- spytała.
- Mieszkam. Wprowadziłem się niedawno.
- Ja też. I tak się mijaliśmy, że nie zauważyliśmy, że mieszkamy obok siebie?
- Ostatnio twoje życie to ciągła praca. Ty zostajesz po godzinach...
- A no możliwe.- przytaknęła.- To miła niespodzianka mieć sąsiada, którego dobrze znam.
- Też tak myślę.- uśmiechnął się.
- To może wpadniesz kiedyś tak do mnie po sąsiedzku i napijemy się kawy, co?
- Chętnie. Ty możesz wpadać do mnie kiedy chcesz.- poczuła jak jej serce zaczyna szybciej bić.
- Gdy tylko znajdę czas, wykorzystam to.
- A twój klucz pewnie jest tu.- dotknął palcem bocznej kieszonki, o której zupełnie zapomniała.- A ja zmykam. Kendall czeka.- pomachał jej, a następnie wszedł do windy. Elena oparła o drzwi głowę żeby ochłonąć. Dlaczego takie trudne jest go kochać?- pomyślała.






* Tak... nie śpię po nocach jak widać po godzinie publikacji, która mnie zdradziła. Tak to jest jak się wstaje o 11, bo ma się ferie 3 tygodnie. Egzaminy zdane za pierwszym razem to o odpoczynek jest... i mam już go dość. Stęskniłam się za aktywnym trybem życia :p
Ostatni rozdział pewnie ucieszy wielu z Was. Szczególnie tych, co liczą na spiknięcie Jamesa z Eleną :) Pamiętajcie tylko, że nie można być pewnym aż do samego końca ;)
Na koniec bym chciała Was prosić, abyście przypomnieli się w komentarzach u kogo na blogu ostatnio nie byłam. Mogłabym to sama sprawdzić, ale pulpit bloggera zawalony jest notkami z blogów Kłamczuch ( bo tam też należę do fandomu) a mam kilka obserwowanych i dziewczyny publikują tam nawet po 5+ notek dziennie. Jak mi się to zbierze to wooow... nie dokopię się. Pomóżcie :) Bo za leniwa jestem żeby skrolować :)


9 komentarzy:

  1. Klep! :D
    U mnie chyba nie byłaś, chociaż ostatnio rozdział był w styczniu :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Philip to takie kochane dziecko. Ta scena była piękna, a jak już powiedział pierwsze słowo to ahausbshisjs :')
      Marla dogadała się z laskami to teraz wszystko jest cacy :D jak najmniej problemów dla Hendersonów do końca! ;p
      Jelena woooo! Ta końcówka cieszyła mnie przez cały dzień w szkole ^^ James znalazł się tam tak nagle? No ja nwm :'D ale i tak cudownie, cudownie... Moja radość nie zna granic, dziękuję :D
      Cudny i czekam ;)

      Usuń
  2. Ten rozdział sprawil ze juz z samego rana mam dobry humor dzękuję ^^
    Scena z tatą i synkiem byla taka kochana.. a potem jeszcze to "dada" . Fajnie jest czytać znowu o szczęściu u Hendow :)
    Sabat czarownic sie zebrał :D dziewczyny sa kochane. Dobrze ze sie nie fochnely.. Uwielbiam je normalnie :)
    Ha! Jelena! Ale zajebiscie ze on sie tam wprowadził :D Tylko.. czemu wydaje mi sie ze to nie przypadek? On nie byl za bardzo zaskoczony zaistniałą sytuacją... podstępny cwaniak :D Pewnie chce sb POKLEPAC Elke klepaczek jeden ^^
    Rozdzial świetny. Uwielbiam go :)
    U mnie na blogach masz drobne zaległości. Chyba ze narobiłaś a ja o tym nwmw. W każdym razie oba moje blogi to już taki przeżytek. Pajeczynami obrosly a mi brak motywacji... aj dobra. Spadam stąd :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet weź tak nie mów! I znajdź motivation bo Cię trzasnę :p

      Usuń
  3. Wiedziałam! 😁 Wiedziałam! Ha! Ze go tam spotka 😋
    Czekam xo

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta scena z tatusiem była urocza!
    Nie ma co rozdział najlepszy! Zresztą jak każdy inny
    U mnie chyba nie byłaś
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie fanka-love-btr.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że tutaj niektórzy są zdania, że James nie przypadkiem tam zamieszkał obok niej, a ja sama nie wiem czy to było zamierzone. I James i Ellie od dawna planowali wyprowadzkę. James nie chciał przebywac w towarzystwie kłócących się Alexę i Carlosa, a Elka od dawna rozpatrywała przeprowadzkę, a jeszcze bardziej gdy się Philek urodził, więc... oboje chcieli się wyprowadzić i żadne z nich nawzajem nie wiedziało gdzie drugie się przeprowadza przez ograniczone kontakty, więc sawiam na czysty przypadek, a raczej... przeznaczenie :)
    Scena z Philkiem była przeurocza. Klepacz. Ty mały klepaczu. Rozbroiło mnie ze słodyczy to wszystko. Dobrze, że się unormowało. Fantastyczny rozdział. Niestety nie mam cię gdzie do siebie zaprosić na rzdział, bo nawet bloga nie posiadam :P

    OdpowiedzUsuń
  6. No to Logan dosunął z tym klepaczem... Na prawdę. Jezuniu, co za człowiek?
    Marla zaprosiła koleżanki. Czyżby impreza? A może... przeprosiny? Aczkolwiek słowo „Przepraszam” nie padło.
    James i Elena są teraz sąsiadami? A może coś go do niej przyciągało? Jak Nemeton siły nadprzyrodzone. Wiem! James i Parrish, a Elena to Lydia. Banshee i Piekierny Ogar. Dwa zwiastuny śmierci, w pewien sposób ze sobą połączone. Na bank są połączeni.
    Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam.
    I tak jak Chris cierpię na brak nawenowania, a do tego mam dużo nauki. Skończyłam siódmą notkę i jestem w ciemnej dupie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Klepacz.. Jak Ty to wymyśliłaś? Szok! haha, ale Marli pewnie szkoda, że mały nie powiedział Mama, tylko od razu wystrzelił Dada. No dziewczyny trochę porozmawiały i może się polepszy, a już myślałam, że jakiś zupełnie nowy mężczyzna się wprowadził a tutaj.. James! Sprytnie :).
    Bardzo fajnie, bardzo :).

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział