Marla, po urlopie macierzyńskim, postanowiła najpierw wrócić do kariery muzycznej, która przez kilka miesięcy stała w miejscu. W jej życiu zawsze przed karierą stała rodzina. To właśnie ją stawiała na pierwszym miejscu. Otoczenie troską swoich bliskich, a potem spełnianie się zawodowe. Zaszła do Rocque Records. Tam zaczynała się jej przygoda ze śpiewaniem i przez te lata nadal tam się toczy. Ma sentyment do tego miejsca, a Gustavo, pomimo czasem nieznośnego charakteru, nie mogłaby zostawić. Czasami dał jej popalić, lecz w głębi duszy wiedziała, że i on żywi do niej coś na kształt przyjaźni. To już cztery lata od kiedy ich drogi się zeszły.
- Wypoczęta po miesiącach obijania się?- spytał na początek.
- Bardzo, choć czuję, że wkrótce tego mogę pożałować.- westchnęła.- Jednak marzy mi się nowa płyta. Nie raz w głowie miałam pewien plan.
- A ja też mam plan. Musisz myśleć tak jak na menagera przystało, ale to nie twoja brocha, tylko moja. Chcesz znów zwrócić swoją uwagę? Spoko. Trudno nie będzie. Ludzie cię kochają i sama wiadomość, że wracasz, przyciągnie ich uwagę. Nie mniej jednak powinniśmy pomyśleć nad współpracą.
- Marla feat...?
- No właśnie. Zobaczysz, kogoś ci odpowiedniego znajdę. Wiem, że chciałabyś może jeszcze jeden singiel z Big Time Rush, ale BTRu już nie ma.- powiedział z wyczuwalnym żalem w głosie.
- Aaaa... czy sama tez mogę zadecydować z kim chcę pracować?
- No przecież nie przywiążę cię do krzesła i nie zmuszę śpiewać z Justinem Bieberem.
- Nie wiem czy wiesz, ale Justin ostatnio się wyrobił.
- Nie obchodzi mnie to,- mruknął.