Uwaga! Jednorazówka może zawierać treści wulgarne i nieprzyzwoite. Czytasz na własną odpowiedzialność.
Co złego to nie ja :-)
****************
Czarne spodnie, czarna skórzana kurtka i nasza charakterystyczna bandana na głowę. Dosiadłem swojego granatowego motocyklu. Słońce już zachodziło, to był czas dla mnie i dla mojego gangu. Idealna pora, aby się trochę zabawić, naładować ciało adrenaliną, która po pewnym czasie uzależnia. Ostra gra, łamanie prawa, sznur policji na karku na pewno to zapewnia. Nie raz się o tym przekonałem. Beztroskie życie to dla mnie takie, w którym jestem panem i robię to co chcę. I co z tego, że poszukuje nas policja? Czy to nie jest ekscytujące? Nasz demoniczny, siejący apokalipsę kwartet już śmiga po pustej szosie na obrzeżach Los Angeles. Ja z dowództwem na czele, za mną na skrzydłach moich dwóch pomocników. Gości takich, że jeślibym ich nie znał, to bym się bał przejść obok nich przez ulicę. A na samym ogonie ona, Amelia. Nie lubi tego imienia. Za grzecznie się w nim czuje. Robiła już wszystko co zabranione. Kradła, robiła demolkę brała dragi. Moja gorąca buntowniczka. Mówimy na nią więc Mel. Dojechaliśmy na długo przez nas wypatrywane miejsce.
Co złego to nie ja :-)
****************
Czarne spodnie, czarna skórzana kurtka i nasza charakterystyczna bandana na głowę. Dosiadłem swojego granatowego motocyklu. Słońce już zachodziło, to był czas dla mnie i dla mojego gangu. Idealna pora, aby się trochę zabawić, naładować ciało adrenaliną, która po pewnym czasie uzależnia. Ostra gra, łamanie prawa, sznur policji na karku na pewno to zapewnia. Nie raz się o tym przekonałem. Beztroskie życie to dla mnie takie, w którym jestem panem i robię to co chcę. I co z tego, że poszukuje nas policja? Czy to nie jest ekscytujące? Nasz demoniczny, siejący apokalipsę kwartet już śmiga po pustej szosie na obrzeżach Los Angeles. Ja z dowództwem na czele, za mną na skrzydłach moich dwóch pomocników. Gości takich, że jeślibym ich nie znał, to bym się bał przejść obok nich przez ulicę. A na samym ogonie ona, Amelia. Nie lubi tego imienia. Za grzecznie się w nim czuje. Robiła już wszystko co zabranione. Kradła, robiła demolkę brała dragi. Moja gorąca buntowniczka. Mówimy na nią więc Mel. Dojechaliśmy na długo przez nas wypatrywane miejsce.
Zgasiliśmy
silniki. Wydałem polecenie, które już wcześniej ustaliłem z moimi gorylami.
Wyciągnąłem z plecaka spluwę. Jedną rzuciłem Mel. Skrzydłowi już poszli
rozwalić system ochronny. Schowaliśmy się w krzakach. Po jakimś czasie
dostaliśmy znak, że zabezpieczenia do chaty najbogatszego faceta w mieście są
wyłączone. Spojrzałem na dziewczynę.
-
Stajesz na czatach, skarbie.
-
Pozwól mi choć raz uczestniczyć w akcji.- poprosiła patrząc na mnie swoim
głębokim spojrzeniem. Oczami mocno podkreślonymi czarną kredką.
-
A co ja za to dostanę, mała?- ona przyssała się do moich ust, a następnie mocno
przegryzła dolną powodując u mnie ekscytujący ból.
-
Nigdy do mnie nie mów mała, niegrzeczny chłopczyku.
-
Chyba nadajesz się do tej roboty.- wziąłem ją ze sobą.
Właściciel
z tego co wiem dziś powinien być sam. Żona jego wyjechała w sprawach
służbowych. O tej godzinie i tego dnia służba ma już wolne. Tak bardzo mi nie
przykro tego faceta, bo zaraz zrobimy mu istne piekło. Unieruchomimy gościa przygotowując go do naszego rytuału,
rozpierdolimy wszystko gorzej niż tornado. Trzeba się trochę pobawić. A na
końcu zabierzemy to co nam się podoba.
Nasza
czwórka wkradła się już do środka. Mel była podekscytowana jak nigdy. Ja
zresztą też. Aż mi się zachciało zrobić z nią porządek, wiele nieprzyzwoitych
rzeczy kręciło mi się po głowie. Jednak takie zabawy trzeba zostawić sobie na
deser. Skrzydłowi zaczęli rozglądać się za cennymi błyskotkami kiedy ja i Mel
wzięliśmy się za najbrudniejszą robotę. Stanęliśmy przed drzwiami do sypialni
gościa. Wjebałem mu z buta do pokoju i co ja tam widzę. Nasz cel jeździ po
jakiejś dziwce. Cycata kobieta pisnęła i zeszła z faceta. Mel szybko się nią
zajęła. Zbyt głośno się darła, więc moja buntowniczka przyjebała jej w
plastikowego ryja aż do nieprzytomności.
-
Proszę, nie zabijajcie mnie!- otyły i brzydki jak noc facet schował się za
kołdrą. Nawet jeśli sobie wyobrazi, że jest kuloodporna to mało mu teraz
pomoże.
-
Twoja żoneczka nie będzie zachwycona z tego co tu się wyrabia, Peterson.-
mierzyłem w niego bronią zdecydowanie. Sprawiało mi to chorą przyjemność.
Patrzeć z jakim przerażeniem na mnie patrzy. Był taki zdesperowany, że gdybym
kazał mu srać pod siebie to zrobiłby to szybciej niż gołąb ze sraczką.
-
Bierzcie wszystko tylko nie róbcie mi krzywdy! Nie wezmę policji.
-
Takie bajeczki to możesz wciskać swoim dzieciom. Masz cholernego farta, że ich
teraz tu nie ma. Wpadłem na cudowny sposób. Mel, podrzuć mu tą szmatę na
łóżko.- dziewczyna podniosła ją z ziemi i rzuciła mu ją na łóżko traktując jak
worek kartofli. Trzymałem broń już tylko w lewej ręce żeby prawą wyciągnąć
telefon.- Twoja żonka będzie skakać z radości gdy zobaczy to zdjęcie. Na co
czekasz?
-
C-co?
-
No bierz się za nią!- rozkazałem.- Zrobimy gorący filmik, to jeszcze lepsze.
-
Co j-ja mam z-zrobić?- jąkał się z nerwów. Miał taki wzrok jakby zaraz jego
oczodoły miały wyrzygać mu oczy.
-
No jak to co alfonsie? Myślisz, że nie poznaliśmy się na twojej tajemniczej
działalności? Posuwaj ją.
-
Ale…
-
Chcesz kurwa kulkę w łeb?!- wydarłem się.- Powiedziałem posuwaj!
-
No d-dobrze!- wyłonił się spod kołdry i przyjął pozycję gotową do ruchania
nieprzytomnej suki. Widzieliśmy z jakim to robi niesmakiem gdy nagrywałem go
telefonem.- No co? Wcześniej wychodziło ci to lepiej! Postaraj się!- facet już
płakał kiedy wbijał się w jej szparę swym kutasem. Mel wyglądała jakby
podniecał ją ten widok. Za to ją kochałem. Nasze chore fantazje i ekscytacje.
Aż sam nabrałem jeszcze większą ochotę.- Masz skończyć na jej twarzy,
rozumiano?- nie dostałem odpowiedzi.- Rozumiano?!
-
T-tak.- był cały czerwony na twarzy. Zniesmaczony i upokorzony. Jego osoba
została zmieszana z najgorszym świństwem tego świata. Chyba mu się zbierało na
strzelenie z petardy, więc wyciągnął z niej członka żeby mógł spuścić spermę na
jej twarz. Biały płyn popłynął po jej policzku.
-
Zaraz sprawdzimy czy sperma ma właściwości tapetobójcze.- zaśmiała się Mel.
Puściłem do niej oczko.
-
Bardzo dobrze się spisałeś. Wróżę ci zajebistą karierę, nowa gwiazdo porno.-
poklepałem go po nagich plecach, a ten wzdrygnął się.- spojrzałem na moją
ognistowłosą Mel.- Zwiąż go.
-
Tak jest.- wzięła się do roboty.
-
Widziałem już dużo takich akcji.- kontynuowałem jeżdżąc bronią po jego
policzku. Mocno zacisnął powieki.- Ale ta była najlepsza. Możesz być z siebie
dumny. Może teraz zmienisz po tym swoje życie. Widzisz, Mel? Jakie my spełniamy
dobre uczynki? Jednego fagasa mniej na tym świecie.
-
Jesteście chorzy…- wymamrotał.- Wy nie jesteście ludźmi…
-
Bardzo dziękujemy za takie miłe słowa.- ukłoniłem się.- Ale nie bój się. Twoje sex video zrobi furorę. Miłej nocy życzę.- wyszedłem, a Mel posłała mu buziaka.
Gdy
znajdowaliśmy się na korytarzu, nie mogłem się powstrzymać żeby nie rzucić się na
dziewczynę.
-
Byłaś niesamowita.- wyszeptałem między pocałunkami na jej szyi.
-
Może więcej takich akcji?
-
Oczywiście, że tak.- położyła rękę na moim kroczu, a następnie ścisnęła. Ostra z niej towar.
-
Lubisz się bawić, mała?- spytałem. Ona podrapała mnie paznokciem po policzku.
-
Mówiłam ci żebyś tak do mnie nie mówił.- przejechała językiem po mojej żuchwie
kończąc na ustach.
-
Przeszkadzamy wam, Kendall?- odezwał się jeden ze skrzydłowych z worem pełnym
zdobyczy.
-
Żebyś kurwa wiedział.- odwróciłem głowę.
-
Zmywajmy się stąd.- powiedział drugi.
Obiecałem
sobie, że gdy wrócę do naszej mrocznej kwatery to dokończę to co zacząłem. Ale
chłopaki mają rację. Trzeba się streszczać. Wyszliśmy tylnym wyjściem. I tego
się kompletnie nie spodziewałem. Nagle alarm zawył jak wściekły. Ten huczący mi
w uszach wyk był nie do zniesienia. Spojrzałem wkurwiony na kumpli.
-
Mieliście rozjebać system! Od tego jesteście!- wrzasnąłem gdy uciekaliśmy.
-
Musiał mieć drugi.- usprawiedliwił się.
-
Spierdalajmy, bo zaraz zjawią się psy.- Mel wsiadła pierwsza na swój motor.
Dosiadłem
swojego i docisnąłem gazu wychodząc na prowadzenie. Te dwa zjeby kołysały się
na motocyklach. Pełne wory łupów robiły swoje.
-
Psy!- zawył skrzydłowy. W tle rozniosły się dźwięki syren policyjnych. No i się
zaczęło. To co najbardziej lubiłem od razu po wykorzystywaniu pośrednio seksualnie
swoich zakładników. Policyjny pościg. Wiatr mierzwi włosy, adrenalina osiąga
punkt krytyczny. Mogłem aż się naćpać tymi hormonami, tyle ich było. Moje serce
biło tak jakby dawało rockowy koncert. A dodatkowo nadal czułem podniecenie.
Zajebisty stan. Jednak po chwili wszystko zaczęło się jebać.
-
Kendall!- Mel zwróciła mi uwagę. Odwróciłem na chwilę głowę. Straciłem dwóch
skrzydłowych. Wypierdolili się na zakręcie. Durnie, mogli puścić te wory, a
teraz chapnie ich glina. Nie wierzyłem żeby na komendzie zdradzili naszą
kryjówkę, ale już wiedziałem, że nie ma po co tam wracać. Zostaliśmy tylko ja i
moja rudowłosa seksowna kocica. Jechaliśmy tak szybko jak się dało, a pościg
trwał dalej. Siedzieli nam cały czas na ogonie. Okay…robiło się bardziej
niebezpiecznie niż zazwyczaj, ale nie poddawałem się. Nie wiem ile czasu
próbowaliśmy ich zgubić, a trzymali się nas jak rzep psiego ogona. Miałem już
ich masakrycznie dość.
Półgodzinny
pościg osiągnął stan mega krytyczny. Psów chyba się za nami namnożyło. Wpadłem
spontanicznie na jakże szalony pomysł. Most portowy. Chyba zbliża się godzina
przepływu statku. Dałem krótki sygnał Mel, że obieramy kierunek zachodni na
most. Od razu zrozumiała. Szczęście jest dla mnie chyba zajebistym panem, bo
dał mi to czego chce. Most zaczął się podnosić. Przycisnąłem już dobre ponad
dwieście i wjechaliśmy na most wciąż się nie zatrzymując. Tak się
rozpędziliśmy, że nasze pojazdy wyskoczyły w powietrze. Czułem się jak władca
przestworzy. Jeszcze czegoś takiego nie przeżyłem. Wszystko było tego warte.
Ludzie ze statku patrzyli się na nas z szeroko rozwartymi japami. Wylądowaliśmy
po drugiej stronie z wielkim hukiem. Aż podskoczyłem i przywaliłem w członka. Syknąłem z bólu. Nieudane lądowanie. Niestety motocykl Mel gorzej to zniósł, ponieważ się
rozjebał. Policję na jakiś czas mieliśmy z głowy. Kilka nędznych minut.
Zgasiłem swojego byka i podbiegłem do niej.
-
Nic ci nie jest?- spytałem.
-
Raczej nie.- pomogłem jej wstać.
-
Wsiadaj do mnie na tyły. Most zaraz opadnie.- tak też zrobiła. Usiadła i
oplotła się rękami wokół mojego brzucha. Znów ruszyliśmy w drogę. Nie wiadomo skąd
z bocznych dróg wyjechały psy. Musiałem przyspieszyć. Deptali nam po piętach.
To największa moja ucieczka wszechczasów. Kombinowałem którą drogą się wybrać
kiedy Mel wrzasnęła na mnie.
-
Kendall!- wskazała na tarczę pokazującą nędzny poziom paliwa. Było źle, a nie
mogłem pozwolić żebyśmy zgnili za kratami. Wszystko jest lepsze od tego.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i rzuciłem w trawę mając nadzieję, że znajdą ten
zajebisty filmik mojego autorstwa. I wiele innych. Żal by było gdyby się
zmarnował.
-
Chyba nie mamy innego wyjścia, Mel.- powiedziałem gdy zdałem sobie sprawę w
jakiej części drogi jesteśmy.
-
Zrób to.- powiedziała tylko tyle. Zjechałem na pobocze. Oczywiście psy za mną.
Nie bałem się swojej decyzji. Tak będzie lepiej. Lepiej dla nas obojga. Nie znalazłbym
lepszego rozwiązania.- Kocham cię.
-
Ja ciebie też. I już zawsze będę.- odpowiedziałem. Czułem jak mocniej ściska
mnie w pasie, a ja nie zwalniałem wiedząc, że ta droga kończy się przepaścią do
oceanu. Zamknąłem oczy i znów wylecieliśmy w powietrze. Tym razem do wody,
puściłem się kierownicy i… koniec.
-
Super film nam wyszedł, co nie?- wyłączyłem telewizor. Spojrzałem na
roztrzęsione twarze Logana, Carlosa i Jamesa.
-
Jezu… dobrze, że to był tylko film, bo nie widzę cię w tej roli, stary.- James popił
swoje słowa piwem.
-
Nasz dobry Kendall jako przywódca gangu?- spytał Logan.- Nigdy w życiu.
-
Co jak co, ale ja chcę numer do tej rudowłosej, pięknej aktoreczki.- uśmiechnął
się Carlos.
- Nie ma takiej opcji, Los.- pokręciłem głową.- Ta mała jest moja…
* Wiecie co? Wstydziłam się tego. Co w mojej głowie siedzi. Boże... nie pytajcie. Możecie dziękować trzech rzeczom, które się do tego przyczyniły:
1. Zdałam sobie sprawę, że powinnam przestać się fochać za to, że nie komentujecie mych one-partów. Muszę docenić bardziej swoich wiernych czytelników. Lubię pisać i nadal będę to robić czy Wam się chce czy nie chce skomentować. Powoli zaczynam mieć to głęboko w poważaniu.
2. Śniło mi się, że byłam w gangu właśnie i stąd początkowa inspiracja. Stałam na czatach i też był tam moment z mostem :P
3. Idealny klimat do pisania dzięki piosence, którą słuchałam cały czas gdy to pisałam. One Republic "Love runs out".
No i chyba trzy razy zmieniałam tytuł jednorazówki...Nie myślcie o mnie źle. Po prostu odczułam taką wewnętrzną potrzebę. Gdy słuchałam tej nutki to przeszła przeze mnie dzika energia. No i już zobaczyliście czym się objawiła. Podobało Wam się chociaż?
JA PIER- DO-LE! To było coś takiego... ekscytującego. Nie spodziewałam się czegoś takiego po tobie. No po prostu wow. O czym ty śnisz? Ja muszę wysłuchać chyba tej piosenki też żeby zrozumieć :)
OdpowiedzUsuńTen moment jak Kendall nagrywał tego typa telefonem był najlepszy. Tekst :" Miał taki wzrok jakby zaraz jego oczodoły miały wyrzygać mu oczy." rozwalił mnie. MEGA! MEGA! MEGA!
Dzięki, że nie spodziewałaś się po mnie czegoś tak "ekscytującego" :P To wiele dla mnie znaczy :D Jak widać na co dzień robię same nieekscytujące rzeczy ;)
UsuńMatko Święta! Egzorcysty! Marlę opętał szatan!
OdpowiedzUsuńMarlik jakiej do tej pory nie znałem.... Podoba mi się to! Więcej taki opowiadań poproszę :)
Opowiadanie jak najbardziej w moim stylu: ostre słowa, ostra jazda, ostry sex. Ogólnie wszystko takie pikantne i takie zajebiste. Nie wiem czego się wstydziłaś. To kawał świetnej roboty.
Jeden tekst Mel rozjebał mnie w szczególności: "Zaraz sprawdzimy czy sperma ma właściwości tapetobójcze". No po prostu MEGA.
Szkoda tylko, że ta końcówka jest taka, a nie inna. Jak dla mnie to oni powinni zdechnąć w tym oceanie, albo wypłynąć na brzeg i ruchać się na plaży (jestem zjebem) :D. Ale mimo wszystko i tak bardzo, mega, mega bardzo mi sie podobało. Coś pięknego :******* Urzekłaś mnie tym. Dziękuję <3
Ja cię po prostu kocham :* To było zupełnie coś innego niż dotychczas. Jestem pod wrażeniem. Każda twoja jednorazówka zaskakuje mnie czymś nowym. Powinnaś mieć z tym oddzielnego bloga. Kendall jakiego nie znałam. Majstersztyk :) See ya, K.C.
OdpowiedzUsuńPs Masz rację. Nie pisz dla głupich komentarzy, ale przede wszystkim dla siebie i dla tych, którzy doceniają twoją pracę. A w tej nutce można się zakochać :*
Uhuhuhu tyle dobrych słów od Ciebie to rzadkość :D Niestety nie podołałabym prowadzić czwartego bloga, więc zakładka musi wystarczyć :) Czasem mi się zdarzy napisać coś, ale żeby prowadzić o tym bloga... no nie wiem. A może sama byś założyła bloga, a nie... :P
UsuńWiesz, że ja nie mam do tego talentu. No chyba, że miałabym go prowadzić razem z Tb hehehe :D Ale jakie cztery blogi jak ty masz tylko dwa? Pomyliłaś się w liczeniu czy ja oczymś nie wiem... K.C.
UsuńMoże zawierać? Dobrze, że przynajmniej uprzedzasz. Rety... Trochę się do tego wybierałam. Chyba mam pecha do tych jednorazówek, bo ledwo jak otworzę stronę, to zaraz mi ktoś przeszkadza. Wybacz... Opowiadanie przepiękne! Na serio.
OdpowiedzUsuńCzytając to, mogłam Sobie wyobrazić Kendall jako takiego, złego chłopaka. Naprawdę myślałam że historia jest prawdziwa, to zajebista film. ' Ta mała jest moja.. '. Wyobrażałam Sobie to jak Kendall to mówi. Genialne!
OdpowiedzUsuńKendall w tej wersji był jakiś inny, lepszy
OdpowiedzUsuńKendall w tej wersji jest taki... Mrrr :D świetnie piszesz <3
OdpowiedzUsuńWiem, że już to czytałam, ale za drugim razem wywarło to na mnie trochę inne wrażenie. Było ostro i zaskakująco. Nie wiem czemu, ale myślałam o Bad Boyu, ale ten numer z prostytutką już się w głowie nie mieści.
OdpowiedzUsuńO! Po takim czasie wrócić do tej jednorazówki i zobaczyć, że ktoś niedawno to czytał po raz kolejny bezcenne :)
Usuń