Carlos
odjechał spod domu Kendalla z piskiem opon. Był teraz pewny, że kocha Lily.
Nie zazna spokoju jeśli nie pojedzie do niej do Georgii i się z nią nie
zobaczy. To nic, że nie odbierała od niego telefonów, nie odpisywała na
wiadomości. Musiał powiedzieć jej prawdę. Zadzwonił do niego telefon od
Kendalla. Nie odebrał. Ciągle wydzwaniał co go zdenerwowało. Wyłączył telefon.
Kendall
tymczasem siedział w domu z przyjaciółmi i denerwował się ściskając komórkę w
ręce.
-
Wyłączył!- powiedział.
-
Czy on jest głupi?- podniósł się Logan.- On ma żonę! Co my powiemy Alexie?
-
A co mamy jej powiedzieć?- uniósł się Kendall.- Mamy jej oznajmić, że jej mąż
pojechał do Georgii, która leży po drugiej stronie Ameryki? I to do Collins?
Nie no! Tego to się w ogóle po nim nie spodziewałem. Jak można być takim
głupim?
-
To nie ty powinieneś się tak denerwować.- wtrącił James.
-
A co? Pochwalasz jego zachowanie?- założył ręce.
-
Oczywiście, że nie.- pokręcił głową.- Nie wiem co mam o tym myśleć. Przyjeżdżam
do Los Angeles i okazuje się, że tu jednak problemów nie brakuje.
-
Ej… ludzie.- wszedł w słowo Logan.- Collins to dobra i mądra dziewczyna. Kiedy
dowie się co zrobił, ochrzani go i odeśle do domu. Ile godzin mu zajmie dojechanie
do Georgii?
-
Zależy czy pojechał na lotnisko czy nie.- odpowiedział Kendall. Nagle zadzwonił
telefon Logana. Przyszła do niego wiadomość od Marli.
-
No super…- westchnął.
-
Co jest?- spytał James.
-
Marla napisała mi, że twoja matka znów do niej dzwoniła.
-
Co? Dzwoniła do was?- ożywił się jeszcze bardziej.- Nie mówcie jej, że wróciłem
tu, bo jeszcze przyjedzie.- pokręcił głową.
-
Nie ma nawet takiej opcji! Ja nie chcę jej znać, nie chcę jej widzieć! Dziwisz
mi się?
-
Nic a nic.- zaprzeczył.- Też bym był zły gdyby moja matka mi zrobiła coś
takiego.
-
Zastanówmy się na tym co jest teraz ważne.- przypomniał szatyn.- Poszukiwanie
mózgu Carlosa o ile kiedykolwiek go miał…
-
Dzwonię do Alexy.- powiedział Kendall.- Ona musi wiedzieć.
-
Nie za szybko?-spytał Logan.- A może on jednak wróci z podkulonym ogonem i o
sprawie można zapomnieć, a tak… Pomyśl jeszcze. Ja do złego nie namawiam.
-
Nie wiem co robić do jasnej cholery! Cjloe proszę, nie teraz…- usłyszał płacz
dziecka. Poszedł do jej pokoiku.
-
A ja będę musiał tam wrócić i z tym żyć na oczach Alexy.- jęknął James.- Wracam
do domu.
-
Podwieźć cię? Carlos jak zawsze pomyślał o przyjacielu i zostawił go bez
transportu.
-
Nie trzeba.-machnął ręką.- Pięć kilosów… przejdę się.
-
Jesteś pewien?- dopytał na wszelki wypadek.- Ja też zaraz idę, więc…
-
Tak. Dawno mnie tu nie było, a do tego nie mam nic dzisiaj do roboty. Muszę
oczyścić umysł.- podszedł do drzwi wyjściowych.- Powiedz mu, że wyszedłem.
Trzymaj się.
Do
domu Carlosa było już całkiem niedaleko. Mimo, że przeszedł taki szmat drogi,
nie bolały go nogi. Znajdował się już na osiedlu kiedy zauważył jak jego
tymczasowa sąsiadka wychodzi z domu. Stwierdził, że nie ma nic do stracenia,
więc do niej podszedł. Jennifer uśmiechnęła się na jego widok i poprawiła włosy.
-
Cześć.- przywitał się.
-
Cześć. Nie spodziewałam się, że cię tu spotkam. Też tu mieszkasz?
-
Carlos mnie przygarnął na jakiś czas. Pieniądze mam, a od jutra szukam jakiegoś
mieszkania do wynajęcia. Wiesz, że twój dom wcześniej należał do mnie?
-
Serio?- zdziwiła się.- Kupiłam go od Carlosa, wiec myślałam, że jest jego.
-
Też był po części aż zostałem w nim sam. Razem z psem, który…- urwał.- Trzeba
było go uśpić.
-
Tak mi przykro.
-
Ciężko mi było się z tym pogodzić. Miałem go trzy lata. No cóż…- westchnął.-
Trzeba żyć dalej.
-
Przykro mi. Wiesz co? Spieszę się teraz na ważne spotkanie, ale może pogadamy potem, co?
Zapraszam do siebie o piątej. Co ty na to?- spytała.
-
Przyjdę na pewno.- uśmiechnął się szeroko. Dziewczyna poszła dalej, a on wrócił
do domu. Patrzył przez okno z jak wielką gracją chodzi po chodniku jak modelka
po wybiegu. Pomyślał, że by się nadawała. A tak marnuje się na backstage’u i
charakteryzuje modelki. Już od pierwszego spotkania polubił Jennifer. Sprawiała
wrażenie ciepłej oraz sympatycznej kobiety i taka w rzeczywistości jest. Musiał
ułożyć swoje życie. W końcu dojrzał do tego, aby założyć rodzinę. Brakowało mu
tylko wybranki, a Jennifer była w sam raz.
Pół
godziny później do mieszkania wróciła Alexa. Zmęczona rzuciła torebkę na ziemi,
a następnie rzuciła się na kanapę. James podał jej coś do picia. Dziewczyna
wypiła wszystko duszkiem. Miała za sobą bardzo pracowity dzień w pracy. Chłopak
bał się jej spojrzeć prosto w oczy.
-
Carlos jeszcze nie wrócił?- spytała.
-
No najwyraźniej…
-
Ale on dziś nie pracuje. Nie wiesz gdzie polazł?
-
Nie wiem…- skłamał. Czuł się strasznie z tym uczuciem.
-
Zadzwonię do niego.- wyciągnęła komórkę i wystukała jego numer.- No nie
odbiera… Ma wyłączony telefon. To dziwne, bo rzadko wyłącza telefon.
-
Mnie też to zastanawia.- spoczął po drugiej stronie.
-
James?- zmrużyła oczy.- Ty coś wiesz. Widzę to.
-
Co?- uniósł brwi.- Ja… o niczym nie wiem.- pokręcił głową.
-
Nie wierzę ci. Kryjesz go.
-
Alexa…- westchnął. Musiał jej to powiedzieć. Nie znał lepszego rozwiązania.- I
tak się dowiesz. Prędzej czy później. Powinnaś o tym wiedzieć, ale proszę cię…
nie denerwuj się.
-
O czym ty mówisz?- wyprostowała się.
-
Tak mi przykro, że musisz dowiadywać się tego ode mnie.- skrzywił usta.
-
James do jasnej cholery! Co się dzieje?!
-
Carlos pojechał do Lily. On chyba…- nie dokończył.
-
Powiedz, że żartujesz.- spojrzała na niego z bólem w oczach.- Proszę…
-
Bardzo bym chciał w tej chwili żartować.- odpowiedział.
-
Ale…- urwała, ponieważ wielka gula stanęła jej w gardle. Łzy cisnęły jej się do
oczu. Czuła jak jej serce trzaska jak lód polany wrzątkiem. Nie mogła w to
uwierzyć. Jej mąż zostawił wszystko i pojechał do byłej kochanki, której ona
postanowiła wybaczyć i się z nią zakumplowała. Poczuła się podwójnie zdradzona.
-
Wszystko dobrze? Dobrze się czujesz? Zbladłaś…- zmartwił się.- Przepraszam. Ja
nie powinienem…
-
Dobrze zrobiłeś.- otarła łzy. Wstała.- Sorry, muszę zostać sama.- wyszła prędko
z salonu do swojej sypialni i zamknęła za sobą drzwi.
* Daaaah, nic specjalnego, wiem :P Jak to się skończy? Czy Lily przygarnie Carlosa czy odeśle go do domu? Czy wyniknie coś więcej ze znajomości Jamesa i Jenn? Czy wgl ktoś chce, aby coś było między nimi? :D Piszcie :)
Znów muszę Wam podziękować za komy. Przypominają czasy dobrego powodzenia na tym blogu. Teraz też tak jest i jestem szczęśliwa z tego powodu. Robicie wszystko, aby było mi jak najciężej pogodzić się z końcem. Wiem, że jeszcze jest czas, ale zanim się obejrzę, będę musiała wziąc się za pisanie rozdziału 193, bo na nim skończyłam. Niby mam plan jak to skończyć, ale wciąż się zastanawiam czy ma być happy end czy nie? A jestem zdolna do wszystkiego. Pamiętacie jak skończyła się tamta część. Ja się nie rozpisuję. Lecę :*
Jezuuu masz napisane do 193? Kobieto! podziwiam cię ! normalnie nie wierze... ja to ma może kilka zdań napisane czasem, a ty tyle do przodu :O
OdpowiedzUsuńEmm matka Jamesa wypad, głupia stara! Takie rzeczy mu robiła, a teraz go szuka. brak słów :/
Carlos to jest wariat. Na każdym twoim blogu wariuje, jak nie jakieś śledztwa, to szukanie byłej kochanki.. aż głowa boli :p
Kurde, ej chłopaki to sa tak zajebiści przyjaciele, na prawdę :') aż mi łezka leci <3 martwią sie o Carlosa i próbują go kryć, ale coś Jamesowi nie wyszło. W sumie to dobrze, że Alexa się dowiedziała, bo po co ją okłamywać?
James i Jennifer? :O nie :'((( a co z Eleną? ja się nigdy nie pogodzę z tym że oni nie są razem..
super rozdział i czekam na nn :)
No już od dłuższego czasu przygotowywałam się do 200 rozdziałów. Lubię czasem spędzić więcej czasu i do końca wycisnąć z siebie wenę żeby mieć zapas i potem nie przejmować się terminami. FTS napisałam w miesiąc i potem miałam luz do ostatniego rozdziału, więc opłaca się :D
UsuńI dzięki za +1 na tamtym blogu :P NIe myśl, że nie zauważyłam :*
Super rozdział czekam na następnym
OdpowiedzUsuń-
Mega rozdział czekam i plis pogódź Jamesa i Ellie!
OdpowiedzUsuńO, witaj Izabell :) Miło, że pokazałaś, że też tu z nami jesteś ^^
UsuńCześć i czołem!
OdpowiedzUsuńJuż sie nie mogę doczekać następnego
Nw czemu ale nie bardzo pasuje mi z tą sąsiadką.
Carlos to debil do kwadratu, Alexa powinna go wyrzucić na zbity pysk.
No to daleko poleciałaś
Czekam xo
Carlos idioto! Zraniłeś Alexę, bo pojechałeś do Lily zgłupiały ośle. Marlik proszę się swataj Jamesa z Jennifer to nie może być tak. A ja nadal wyczekuję rozmowy Jamesa z Elenę najulubieńszą. ❤ I nawet nie chcę słyszeć, aby człowiek wciągający kisiel cytrynowy zakładał rodzinę z Jennifer lepiej z Elcią. Elcia tak się zmieniła od czasu przyjazdu. Wiem to, gdyż czytałam ponownie stare rozdziały. Dojrzała bardziej od tamtego czasu, może i dojrzała do rodziny? Huehue :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :3 Czekam na następny niecierpliwie. Pewnie przeczytam go dopiero w czwartek, gdyż szkoła już się niedługo zaczyn. :/
Całuski :* ❤
Ps. Rozdziały już piszę. Musiałam pisać tutaj, bo trudno z tobą pisać w prywatnych, więc tutaj jedynie mogę ciebie złapać. XD
Zapomniałam o części Marika. XD
UsuńLepiej Happy End ! A i tak nie chcę, by coś wynikło ze znajomości Jamesa i Jennifer mają być tylko przyjaciółmi. A wgl dajemy znicza dla Foxa. :'(
Fox [*]
Racja. Znicz dla Foxa [*] jak mogłaś go zabić? Eeej najlepsze jest to, że nikt się nie zorientował, że jego nie ma. Smutne jest to że James stracił rodzinę. W sensie matka dla niego nie istnieje a pies też był rodziną :( Jakto Jenn jest w sam raz? Nie jest! Chce Elene! No i Alexa sie załamie. Oby Lil go odesłała z kwitkiem. Świetny rozdział ! :*
OdpowiedzUsuńFoxi! Czemu?! Spoczywaj w spokoju [*]
OdpowiedzUsuńCarlos to idiota! Alexa powinna mu spakowac rzeczy i wyrzucić walizkę za ddrzwi. A nawet nie pakować ttylko powywalac wszystko przez okno! Collins też niech go w tyłek kopnie. Niech ma za swoje! Może se isc do tej całej Jen. Jak jest taka ciepła i miła to niech zostanie dla niego pocieszeniem. A James niech do Elki wypierdala! Jelena rządzi!
Matka Jamesa atakuje. Strzezcie się ludziska! To pewnie przez nią biedny Fox musiał umrzeć. Głupia pipa...
Super rozdzialicho. Czekam na kolejne!
Czy ma być happy end? Jeśli to ma być już end end i żadnej części więcej to wolałbym żeby był happy. Jak nie jest happy to się bardziej chce kontynuacji. Jezu! Jak ja uwielbiam twe blogi!
Carlos... brak mi słów. Z jednej strony, nie pomyślał o własnej żonie, a z drugiej: zakochał się. Tylko co z Alexą? Jej już nie kocha? Poza tym, dopóki Lily nie wyjechała jakoś sobie radził. Sama już nie wiem. Biedny Fox :( Jakoś nie przepadam za Jennifer. Być może to się zmieni, ale nadal mam cichą nadzieję, na jakieś spotkanie Jamesa i Eleny. Jestem za happy endem :) Fajny rozdział, już czekam na nn! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie ogarniam Carlosa, o tak, w Twoich historiach jest kilka osób, których nie ogarniam. Na przeskład ta Dolores z Wey'a, ale ona to już wyższa szkoła jazdy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ze znajomości Jamesa i Jenn nie wyniknie nic więcej niż przyjaźń. Przynajmniej na razie. Za wcześnie dla niego. Scott i Kira odczekali kilka miesięcy po śmierci Allison, a potem dopiero zaczęli się spotykać. So wyszło samo, bo on odruchowo ją pocałował jakby była jego babcią. A ponieważ to już zachodzi przed "nieodpowiednią treść", to trzeba się wziąć za temat. Najlepiej będzie od początku.
Carlos, ja wiem... serce nie sługa, ale błagam... opanuj się. A Kendall się martwi. Dziwisz się? No tak, skąd masz wiedzieć, skoro nie odbierasz? Szkoda Alex, no... Ona kocha Carlosa, a tu nagle pojawia się taka Lily i gościu od razu się w niej zakochuje.
Matka Jamesa ciągle wydzwania? Łoo... Stara, sama sobie naparzyłaś tej herbaty, to sama to teraz wypij. Przynajmniej mniej tylko przyzwoitości i daj mu trochę czasu, żeby emocje opadły. I dzieci pobudzili... Aj... Wiesz ile to jest pięć kilometrów piechotą? Półtorej godziny marszu. Oj...
Integrujemy się z sąsiadeczką, co? Jakoś miło jak na na razie. Fox zdechł? Oj... przyjaciel Jamesa poszedł do piachu... Ale to tylko opowiadanie. Nie zapalę mu świeczki... Już o dziewczynach myślisz? Oj TY! Lucy właśnie przewraca się w grobie.
Kurde, Alexa! Trzeba Ci to powiedzieć wprost: "Twój mąż się zakochał. Nie w tobie". No już, przełknij czarę goryczy... Ale nie wyładowuj się na biednym Jamesie... On tylko przekazuje złe dla Ciebie wieści. Mogę się "na niby" obrazić na Carlosa? Gościu mnie denerwuje. Rozdział świetny! czekam na nn! Pozdrawiam!
Podoba mi się jak mówisz na mojego drugiego bloga. I dzięki za kontrolowanie się z nieodpowiednią treścią haha :)
UsuńFajny rozdział jestem za happy endem
OdpowiedzUsuńendem.Biedny Fox czemu go uśmierciłaś dajemy dla znicz.Czekam na następny!Pozdrawiam:)
No dobra, Carlos pojechał do Lily. Ale Ona sama mówiła, że nie chcę wchodzić w drogę jemu i Alexie.. Więc. Carlos jesteś głupi! Tak. Obraziłam go i jest mi z tym lżej, głupi jest bo ma świetną żonę a ugania się za innymi. Fox pamiętamy [*] . Odcinek bardzo dobry! Czekam na następny! :).
OdpowiedzUsuńJak mogłam tu nie skomciać? Na moim ulubionym blogu? Muszę się skarcić za to :D Sytuacja u Carlosa jest przejebana. żeby nie było tak, że zaraz wszyscy się od niego odwrócą. Killnęłaś Foxa? K.C. ma rację. Po powrocie nikt nie skapował sie, że Foxa nie ma, a teraz większość mu znicz stawia :D Jak w normalnym życiu. Ja już się dowiedziałam, że rozmowa Jamesa i Eleny bd w kolejnym więc czekam i odwiedzę bloga ze Spencer wieczorem ;P
OdpowiedzUsuńWow, akcja świetna :) Carlos przechlapał sobie , może został chwilowo oślepiony , Collins jest ładna , trzeba przyznać ;)
OdpowiedzUsuńJames i Jennifer , może coś z tego wyjdzie ;)
Piszesz świetnie , czekam na nexa :)
GOD. CARLOS, NIE PO TO ŚLUB BRAŁEŚ, BY ZAPIERDZIELAĆ 3/4 AMERYKI DALEJ DO SWOJEJ KOCHANKI. Oby Lily go odesłała do domu :P Pieffa zabiłaś, biedny Foxi. James ma największe problemy z kobietami. Najpierw to Marla próbowała go zmienić, potem Lucy go opuściła, poznał Elenę, a Lucy wróciła, zaś kiedy Lucy zmarła, to załamał się chłopak, wyjechał na długo i do Eleny trafił i poznał nową laske. Ja chcę go z Eleną, JAMES + ELENA = <3 Ale jak coś wyjdzie z Jennifer to może się przekonam, chyba, że z drugiej strony będzie podłą suką. Chociaż wolę Jelenę. Już mnie ta Jennifer wkurza, ale może być tak jak z Lily.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, a ja lecę nadrabiać. Tłinta jutro nadrobię, ale za Ofiary się dzisiaj wezmę, obiecuję!