Następnego
dnia Marla z samego rana zaczęła się stroić. Jeszcze nie wiedziała dlaczego, ale
czuła taką potrzebę. Chciała poczuć się jeszcze piękniej niż zazwyczaj. Taki
nastrój był spowodowany również wczorajszym dniem. Przez wieczór myślała czy
zadzwonić pod numer na wizytówce. Zastanawiała się nad plusami i minusami.
Stwierdziła, że jeśli taka sesja miałaby się odbyć, to koniecznie w jakiejś
odzieży. Nie chciała nikomu innemu pokazywać swojego ciała w stroju kąpielowym.
Ostatecznie skonsultowała pomysł ze swoim menagerem Gustavo. Ten na początku
sceptycznie do tego podszedł, bo bał się, że porzuci śpiewanie. Jednak kiedy
dowiedział się, że jego powątpiewania są mylne, nie miał nic przeciwko, choć
też powiedział ( nie dosłownie) żeby wiele przed obiektywem nie pokazywać.
Definitywnie zgodziła się biorąc to za dobre doświadczenie. Wzięła za telefon i
umówiła się na spotkanie. Logan nie mógł jej dzisiaj towarzyszyć, ponieważ zaczynali pierwsze nagrania do nowej płyty, która zostanie wydana nie
szybciej jak na początek zimy, czyli na następny rok. Ta data nie jest jeszcze
pewna. Wzięła torebkę i wyszła upewniwszy się czy zamknęła drzwi. Była
spokojniejsza, bo przekonała kierownika, aby wymienił zamek w drzwiach.
Czekając na taksówkę, pomyślała o kupnie samochodu. Pomyślała, że to dobry
pomysł. Na koncie czeka na nią ogromna suma pieniędzy, która niecierpliwi się
kiedy zostanie wydana. Marla została wychowana na skąpca. Ma wiele pieniędzy,
ale ich nie wydaje. Trzyma je i zbiera, ale sama nie wie na co. W końcu wsiadł
do taksówki. Podała taksówkarzowi adres agencji z wizytówki. Potem okazało się, że to wcale nie było tak daleko, gdzieś za centrum miasta.
Wysiadła
z taksówki. Spojrzała w górę na wielki wieżowiec i szyld Cascade Magazine. Pewnym krokiem weszła do środka. Podeszła do
recepcji zgłaszając umówione spotkanie. Sympatyczna recepcjonistka wskazała jej
numer drzwi, pod który ma się udać pokazując jej palcem na wielkiej tablicy
wiszącej na ścianie. Dziewczyna weszła do szklanej windy, przez którą było
widać pięknie urządzone wnętrze. Wjechała na trzecie piętro. Skręciła w lewo
szukając drzwi numer dwadzieścia. Były na końcu korytarza. Marla zapukała do
drzwi. Była to typowa sala gdzie odbywają się castingi. Sala była biała. Przy
ogromnych wielkości oknach, przez które było widać pnące się w górę wieżowce
stały wieszaki z kreacjami. Na końcu sali znajdowało się biurko, przy którym
siedziały trzy osoby. Poznany wcześniej fotograf w szarym sweterku i
szmaragdowej apaszce. Czarnowłosa kobieta z jastrzębim nosem, którą skądś
kojarzyła, ale nie mogła sobie przypomnieć i druga kobieta. Miała blond włosy
spięte w kok. W swoich dłoniach miętosiła pióro.
-
Dzień dobry.- przywitała się.
-
Pani Marla Steward.- spojrzała w kalendarz kobieta w środku.- Proszę usiąść.
Nazywam się Cassie Lorenz i jestem projektantką marki odzieżowej.- Marli
przypomniało się skąd ją kojarzy. Jej nazwisko to nazwa bardzo dobrej marki
odzieżowej znanej w tej części Ameryki i nie tylko.- To jest redaktor naczelny
czasopisma Judy Oxford, a to nasz fotograf, którego Pani poznała. Właśnie dzięki
niemu tutaj dzisiaj się spotkaliśmy. Zdjęcia, które przedstawił nas
zaciekawiły, więc możliwe jest, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
-
Jak dokładnie ma to wyglądać? Nigdy jeszcze nie byłam na sesji i nie jestem
zawodową modelką.
-
Tak, wiem. Kojarzę Panią z telewizji. Mogę Pani mówić po imieniu?- kiwnęła
głową.- Marlo. Lipcowe wydanie czasopisma to wydanie na okres letni, w którym
zaprezentujesz odzież letnią. Będzie trochę przebieranek.- dziewczynie ulżyło z
ulgą, ze nie musi pozować w bieliźnie.- Wszystko później wytłumaczyłby ci nasz
fotograf. Mówiąc tak między nami tutaj zgromadzonymi, miło byłoby gdyby naszą
markę prezentowała taka gwiazda jak ty. To dla nas spora reklama i prestiż,
zarówno jak dla ciebie. Muszę to jeszcze obmówić ze swoimi współpracownikami.
Aby było sprawiedliwie, musisz przejść casting jak reszta modelek, które
ubiegają się o tę pracę.
-
A co miałabym zrobić?
-
Tam jest przymierzalnia, w której wisi kreacja. Przebierz się w nią i zrobimy
ci kilka zdjęć.
-
Dobrze.- szatynka wstała i pomaszerowała do szatni. Wiedziała, że ta sesja może
nie być pewna, bo najpierw musi przejść wybór, ale to działo się tak szybko.
Spojrzała na wieszak, na którym wisiała piękna, zwiewna pomarańczowa sukienka.
Założyła ją z wielką chęcią. Wpasowała na nogi obuwie, które było trochę
przyciasne i założyła biżuterię. Mężczyzna z aparatem już na nią czekał. Marla
wyszła z przebieralni.
-
Wspaniale. Teraz stań tu i zapozuj.- dziewczyna podeszła na wyznaczone miejsce
i nie wiedziała co zrobić. Uśmiechała się, ale wciąż stała nieruchomo trochę
zmieniając pozycję ciała.- rozluźnij się, zaimprowizuj. Nie ma się czego bać.
Wyobraź sobie, że mnie tu nie ma, a ty jesteś sama ze swoim lustrem.- Marla
spróbowała posłuchać rady. Na początku nie szło jej plastycznie, ale potem
spodobało jej się miejsce przed aparatem.- Właśnie o coś takiego mi chodziło. I
jeszcze większy uśmiech. Tak! Naturalność, przede wszystkim! Jeszcze trochę!
Tak. Idealnie.- wkręciła się w klimat.- Prawa ręka trochę wyżej, podnieś głowę.
Tutaj! Tak. Brawo. Dziękuję, to wszystko. Możesz się przebrać.- to trwało tak
szybko. Marla pożegnała się z piękną kreacją. Po chwili wróciła na swoje
krzesełko.
-
Obejrzymy zdjęcia, skonsultujemy się i jutro o trzeciej damy znać. Proszę tylko
wypełnić ten formularz z danymi osobowymi.- podała jej kartkę i długopis.
Szatynka wypełniła puste pola.
-
Czy to wszystko?
-
Tak, dziękujemy.
-
Do widzenia.- wyszła zamykając drzwi. Weszła do windy i spojrzała na zegarek.
Dochodziła godzina dwunasta. Na parterze nagle pojawiła się gromadka modelek
ustawiające się w kolejce do recepcji. Marla przypadkiem usłyszała, że to
modelki na ten sam casting. Marla spojrzała na wszystkie dziewczyny i dopiero
teraz zwątpiła w swoje siły. Tym bardziej, że Natalie również się pojawiła.
Dziewczyny minęły się patrząc tylko sobie w oczy. Marla wyszła i usiadła na
ławeczce przed agencją.
-
Przecież mam nikłe szanse, że dostanę tę pracę…- pomyślała. Założyła okulary i
zdecydowała, że wybierze się do wytwórni transportem miejskim.
BTR
kończyło nagrania kiedy przyszła Marla. Opowiedziała chłopakom po krótce co się
wydarzyło w agencji kiedy mijali się na korytarzu. Niedługo Marla miała swoją
kolej. Pożegnała ich do piątku, bo jutro się nie spotkają. Marla jedzie rano na
wywiad, a wieczorem ma występ.
W
czwartek według jej planów pojechała na wywiad, w którym ogłosiła współpracę z
Jeremy Watson, wokalistą dawnego zespołu grającego muzykę indie. Jeremy
poprosił ją o zaśpiewanie z nim najnowszego singla i wystąpienie w teledysku,
na które czeka z niecierpliwością wiele osób. Sam wokalista towarzyszył jej w
telewizji. Mężczyzna zbliża się wiekiem do trzydziestki, ale nadal wygląda
niesamowicie.
Kiedy
wróciła do domu, Lucy oglądała telewizję.
-
Oglądałam cię!- powiedziała zadowolona.
-
A ty kiedy masz zamiar wystąpić, co?- uśmiechnęła się nakładając sobie
zapiekanki z brokułami.
-
Kapela musi się rozwijać. Na razie płyta jest na początku swojego powstawania.
Wiele ludzi dziwi się, że porzuciłam karierę solową i stworzyłam zespół. Do
dziś męczą mnie na Twitterze.
-
Ja ci powiem, codziennie przeglądam i nie nadążam.- jadła szybko patrząc na
zegarek.
-
Co za dzień. Dopiero wróciłaś, teraz jesz, a za chwilę musisz przygotowywać się
do następnego wyjazdu.
-
Dzisiaj mam urwanie głowy. A jeszcze czekam na telefon od Lorenz.- włożyła
talerz do zlewu wycierając usta.- Ja idę się myć. Tu kładę telefon, bo w
łazience i tak nie usłyszę jak będę się myła. Jakby dzwonili to odbierz i daj
mi znać.
-
Ok… nie ruszam się stąd.
Dochodziła
godzina trzecia. Lucy wciąż trzymała jej biały telefon. Nie chciała przegapić
połączenia. Wsadziła go sobie do kieszeni. W końcu ktoś zadzwonił. Lucy nerwowo
wzięła telefon do ręki. Niestety to nie od agencji tylko połączenie od Logana.
Odebrała.
-
Logan, nie teraz. Czekamy na ważny telefon!- rozłączyła się nie dając mu dojść
do słowa. W końcu telefon zadzwonił jeszcze raz. Wyświetlił się numer agencji.
Zaczęła walić do drzwi!- Marla! Dzwoni!- dziewczyna otworzyła drzwi w samym
ręczniku. Przejęła telefon i odebrała.
-
Halo?... Tak, przy telefonie… Tak…Naprawdę.- uśmiechnęła się od ucha do ucha.-
Nie nic, bardzo się cieszę… Kiedy?...Pasuje mi, jak najbardziej… jeszcze raz
dziękuję! Do widzenia!- odłożyła telefon.- Zostałam modelką!- krzyknęła.
Dziewczyny pisnęły i przytuliły się.
-
Gratulacje! Kiedy masz spotkanie?
-
Dopiero w poniedziałek. A jacie, jak się cieszę.- podskoczyła.- Dobra, musze
się szykować. Jeszcze w drodze się nacieszę.
-
Mogę powiedzieć chłopakom czy sama chcesz im to powiedzieć? Proszę…- błagała
Lucy.
-
Dzisiaj nie zdążę, więc masz wolną rękę.
-
Tak. Uwielbiam rozdawać newsy.- klasnęła w dłonie.
Marla spieszyła się jak mogła. Wyskoczyła na korytarz wprost do windy. Wściekła się kiedy przeczytała informacje, że winda jest chwilowo nieczynna. Nie miała tyle czasu, więc pobiegła w stronę schodów. Kiedy robiła zakręt, zderzyła się z kimś czołem. Prawie upadła, ale w ostatniej chwili podparła się ścianą. Podniosła głowę, aby sprawadzić z kim weszła w kolizję.
- Sorry.- powiedział.- Mogłem uważać pod nogi.
- James? Co ty tu robisz? Czy to nie dziwne, że zderzamy się ze sobą na korytarzu?
- To przeznaczenie.- zażartował.
- Czy to jest to o co ja widzę?- spytała dziewczyna kiedy zauważyła co przyjaciel trzyma w ręce. Był to serialowy kask Carlosa.- Mogę wiedzieć po co ci on?
- Dla ciebie.- odpowiedział.- Zwinąłem mu go z pokoju.
- James, spieszę się i...- już mu się powoli wymykała.
- No chwilka!- zatrzymał ją łapiąc za rękę. Nie miała innego wyjścia, bo trzymał ją mocno. Cicho jęknęła pod nosem.- Sprawę mam. Weź go i odpicuj, ok? Wykorzystaj swoje manualne zdolności i finezję, bo żaden z nas się do tego nie nadaje.
- A co za to dostanę?- droczyła się.
- Nie ma nic lepszego w podzięce od tego cudownego uśmiechu.- wyszczerzył się.
- No dobrze, zrobię to tylko puść już moją rękę.- nagle usłyszeli czyjeś kroki na korytarzu.
- A co tu się dzieje?- podeszła do nich Lucy. James natychmiast puścił Marlę z uścisku. Lucy patrzyła to na nią to na niego.
- Ja przyniosłem kask.- tylko tak umiał się wytłumaczyć.
- A ja go zabieram.- wzięła go pod pachę, ale szybko się wróciła.- No przecież nie mogę z nim iść. Wcisnęła go lokatorce do rąk.- Zostaw go w domu. Ja spadam, bo się spóźnię.
Według niej do niczego między nimi nie doszło, ale zastanawiała się jak to mogło wyglądać dla jej przyjaciółki i czy James będzie musiał się z tego tłumaczyć. Z tego co usłyszała na korytarzu to Lucy przymknęła na to oko. Szatyn zawsze umiał wyjść z opałów. No... prawie zawsze. Zbliżała się do chodów kiedy ktoś ją nagle mocno popchnął. Marla runęła na dół po schodach...
* Ta końcówka to tak na ożywienie po nudach, które czytaliście na początku :P Jeszcze ten rozdział przeżyjecie. Ale chyba nadal Wam się podoba? Kolejny będzie dłuższy i ciekawszy. I będzie biba dla Carlosa :D Jak myślicie? Kto mógł doprowadzić do upadku Marli? Jakie będą tego skutki? Zobaczycie sami :D
PS Zauważyłam, że ankiety już działają, więc w końcu ją zrobiłam. Znajdziecie ją po prawej stronie. Ta ankieta może zmienić w każdej chwili moje zdanie co do zawieszania bloga w wakacje. Prosiłabym o oddanie głosu, bo jak widać ankietę zrobiłam na 5- 6 dni. Cudów się nie spodziewam, bo znając życie większości osób nie będzie się chiało dwa razy kliknąć i będzie jakieś 10 głosów, a 27 czerwca chciałabym już ogłosić co zrobię z tym faktem.
Do środy :*
Marla spieszyła się jak mogła. Wyskoczyła na korytarz wprost do windy. Wściekła się kiedy przeczytała informacje, że winda jest chwilowo nieczynna. Nie miała tyle czasu, więc pobiegła w stronę schodów. Kiedy robiła zakręt, zderzyła się z kimś czołem. Prawie upadła, ale w ostatniej chwili podparła się ścianą. Podniosła głowę, aby sprawadzić z kim weszła w kolizję.
- Sorry.- powiedział.- Mogłem uważać pod nogi.
- James? Co ty tu robisz? Czy to nie dziwne, że zderzamy się ze sobą na korytarzu?
- To przeznaczenie.- zażartował.
- Czy to jest to o co ja widzę?- spytała dziewczyna kiedy zauważyła co przyjaciel trzyma w ręce. Był to serialowy kask Carlosa.- Mogę wiedzieć po co ci on?
- Dla ciebie.- odpowiedział.- Zwinąłem mu go z pokoju.
- James, spieszę się i...- już mu się powoli wymykała.
- No chwilka!- zatrzymał ją łapiąc za rękę. Nie miała innego wyjścia, bo trzymał ją mocno. Cicho jęknęła pod nosem.- Sprawę mam. Weź go i odpicuj, ok? Wykorzystaj swoje manualne zdolności i finezję, bo żaden z nas się do tego nie nadaje.
- A co za to dostanę?- droczyła się.
- Nie ma nic lepszego w podzięce od tego cudownego uśmiechu.- wyszczerzył się.
- No dobrze, zrobię to tylko puść już moją rękę.- nagle usłyszeli czyjeś kroki na korytarzu.
- A co tu się dzieje?- podeszła do nich Lucy. James natychmiast puścił Marlę z uścisku. Lucy patrzyła to na nią to na niego.
- Ja przyniosłem kask.- tylko tak umiał się wytłumaczyć.
- A ja go zabieram.- wzięła go pod pachę, ale szybko się wróciła.- No przecież nie mogę z nim iść. Wcisnęła go lokatorce do rąk.- Zostaw go w domu. Ja spadam, bo się spóźnię.
Według niej do niczego między nimi nie doszło, ale zastanawiała się jak to mogło wyglądać dla jej przyjaciółki i czy James będzie musiał się z tego tłumaczyć. Z tego co usłyszała na korytarzu to Lucy przymknęła na to oko. Szatyn zawsze umiał wyjść z opałów. No... prawie zawsze. Zbliżała się do chodów kiedy ktoś ją nagle mocno popchnął. Marla runęła na dół po schodach...
* Ta końcówka to tak na ożywienie po nudach, które czytaliście na początku :P Jeszcze ten rozdział przeżyjecie. Ale chyba nadal Wam się podoba? Kolejny będzie dłuższy i ciekawszy. I będzie biba dla Carlosa :D Jak myślicie? Kto mógł doprowadzić do upadku Marli? Jakie będą tego skutki? Zobaczycie sami :D
PS Zauważyłam, że ankiety już działają, więc w końcu ją zrobiłam. Znajdziecie ją po prawej stronie. Ta ankieta może zmienić w każdej chwili moje zdanie co do zawieszania bloga w wakacje. Prosiłabym o oddanie głosu, bo jak widać ankietę zrobiłam na 5- 6 dni. Cudów się nie spodziewam, bo znając życie większości osób nie będzie się chiało dwa razy kliknąć i będzie jakieś 10 głosów, a 27 czerwca chciałabym już ogłosić co zrobię z tym faktem.
Do środy :*
Tak na ożywienie NUDÓW.. Nudów?! Jak dostaniesz kopa w zacny tyłek, to Cię tak ożywi, że zobaczysz! Dobra, ogarnij się, chłopie masz do czynienia z kobietą.
OdpowiedzUsuńJak to ktoś ją ze schodów zepchnął? Co za skurwiel/ skurwielka (istnieje takie słowo?) się odważył/ odważyła?! Podejrzewam Grega, bo jak dla mnie to podejrzany typ lub Natalie, która nie wygrała konkursu na twarz znanej marki odzieżowej. Ach ta zazdrość... Dziwne, że nie podejrzewam Nicka, ale no cóż, jakoś mi się nie wydaje żeby to był on.
Hmm... Z tą Marlą i Jamesem to zapewne jeszcze się coś wydarzy... Boję się o nich.
Super rozdział, ŻADNE NUDY!!! :*
Nie zaszkodzi jej kop w zacny tyłek, uwierz mi ;) Nie pomoże jej to, że jest kobietą. Może trzeba raz a porządnie od jakiegoś silnego faceta, aby zrozumiała, że to co pisze jest fantastyczne.
UsuńKto mógł zrzucić Marlę ze schodów? Mam tu swoich podejrzanych. Może zazdrosny Nick też widział jak Marla i James ładnie trzymają się za rączki, bo wcześniej z tego co pamiętam to Nick powiedział, że pożałuje za to co zrobiła. No i oczywiście Natalie. Tylko skąd wzięła się w hotelu? Nobo nie sądzę żeby zrobiła tu Lucy. No way! Rozdział ekstra, też twierdzę, że żadne nudy, więc się dokleiłam ;P See ya, K.C.
Kurcze... nie mogę być stuprocentowo pewna kto mógł Marli to zrobić. Natalie ma motyw zazdrości, a Nick motyw zemsty i...też po części zazdrości. No to mam zagadkę. Czytam ten rozdział i czytam i jest ok, a potem z takim czymś wyskakujesz!
OdpowiedzUsuńJEZU! JAK ONA ZŁAMIE NOGĘ TO NIE WYSTĄPI JAKO MODELKA! Teraz wpadło mi do głowy.
" No dobrze, zrobię to tylko puść już moją rękę." ciekawe ile ją tak za tą rękę trzymał, że się tak "zagapił" ? hehe. Ja też się o nich boję, że może dojść do czegoś wiecej i zostaną przyłapani na maksa i będą problemy!!! Super rozdział. Nie wytrzymam do środy :*
Marla wychowana na skąpca? Czyżby Sknerus McKwacz maczał w tym płetwy? I tak jest bardzo zapracowana. Męczenia na Twitterze, to miła wzmianka, szczególnie, że mój od miesięcy nie działa. Kask Carlosa to też miłe wspomnienie. Taki niczego sobie dodatek. I nie mam pojęcia kto mógł Marlę popchnąć. Dopuszczam do siebie jakiegoś zazdrośnika i Natalie, chociaż nie wiem, jak by się tam znalazła. Mam tylko nadzieję, że nic jej się nie stanie. Rozdział cudny, zero nudy! Pozdrawiam! Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńTo Natalie, to na pewno ona. Zepchnęła ją ze schodów bo jej się nie udało a Marli tak. Złamie nogę. Sz**ta z Natalie.Ciekawe co Logan chciał powiedzieć Marli xdd. Jak ostrzec przed ta dzi**ą to dobrze robi. Jeśli nie to nie żyje. LOGAN!!!!!! JEŚŁI MNIE SŁYSZYSZ TO SIĘ CHOWAJ BO JAK CIĘ DORWĘ TO UMRZESZ BUAHAHAHA!!!!! Nie na żart, szkoda by było takie ciacho zabic. I blog nie jest nudny. POZDRO
OdpowiedzUsuńO jak miło zobaczyć komentarz od Ciebie. No fakt, Logana żal zabijać nawet jeśli jestem na niego zła o medialne milczenie ;) Logan, ogarnij się!
UsuńNie zostawiłam tutaj komentarza?! o.O wydawało mi się, że zostawiałam. Jeny opanuj się kobieto. Już mi mózg siada ;/
OdpowiedzUsuńCo ty masz z tym "nudny rozdział". Nudne to mogą być moje rozdziały, lecz nie twoje! Zrozumiałaś!
Co do rozdziału. Tez jestem przekonana, że to Natalie. Grrrrr nie lubię jej -_- Na stos z nią!!!!
Czekam niecierpliwie na nn :**********
Pozdrawiam Stelss :****************
Ps. W razie czegoś, jakbym nie skomentowała, to upominaj się, mi to nie będzie przeszkadzało ;)
Nic się nie stało. Przez mój internet też czasem mam problemy ze wstawieniem komentarza. Nie często informuję Cię o nowym rozdziale, bo nie lubię zbytnio się narzucać, ale skoro nie masz nic przeciwko to proszę bardzo ;)
UsuńMarla gratuluję dodatkowej albo nowej pracy ;D. Waham się pomiędzy Natalie a Nickiem.. Być może się mylę, ale mam takie podejrzenia ;). Ty i te Twoje ' nudy ' . Żadne nudy ! Rozdział genialny <3. Już nie chcę mówić, gdzie masz te Swoje nudy wsadzić ;P. huhu.. ;3 . Wyczuwam romans między Marlą a Jamesem.. huhu <3. Czekam na dalszy ciąg wydarzeń ;).
OdpowiedzUsuń