-
Ktoś puka!- krzyknęła Lucy z łazienki.- Marla! Otwórz.- dziewczyna wybiegła w
samej pidżamie z sypialni rzucając się na drzwi. Przekręciła klucz w zamku.
-
James? Co ty tu robisz tak wcześnie?- zapytała zdziwiona. Potem zauważyła, że
szatyn trzyma swojego pupila na rękach.
-
Prośbę mam. Wiesz, że wyjeżdżamy na te trzy dni do San Diego. Kierownik ma
uczulenie na sierść, więc nie mogę zabrać Foxa. Normalnie Alexa by się nim
zajęła, ale jest na planie. Ja muszę jechać, a nie ma nikogo kto mógłby się nim
zaopiekować.
-
Ale ja nie mam zielonego pojęcia jak się nim opiekować.- złapała się za głowę.
-
Normalnie. Co ty nie miałaś nigdy zwierzaka?- kiwnęła głową z potwierdzeniem.-
Karmi się go dwa razy dziennie, w ciągu dnia możesz dać mu chrupkę, ale tylko
jedną... ewentualnie dwie za dobre sprawowanie. Spacer trzy razy dziennie. Nie
dawaj mu słodyczy ani żadnej szynki z lodówki. Pilnuj, aby nie zbliżał się do
domu numer sześć, bo tam sąsiadka ma wielkiego psa, strasznie się nie lubią.-
powiedział prawie jednym tchem, dziewczyna ledwo zapamiętała.- Jego karma jest w
kuchni, w szafce po lewej od zlewu.
-
W waszej kuchni? To jak ja mam…
-
A no właśnie.- wyjął z kieszeni klucze do mieszkania.- Wiem, że w Palmwoods nie
wolno mieć zwierząt, więc postanowiłem z chłopakami, że dam ci
klucz do naszego mieszkania tak żebyś miała je na oku. Żeby ci nie było smutno
to możesz tam się z Lucy wprowadzić na te trzy dni.
-
Rany, nie wiem…
-
Prosimy…- wziął łapkę Foxa i zaczął nią delikatnie machać w jej stronę.-
Chcemy, aby Marla zaopiekowała się mną i domkiem kiedy nas nie będzie.- szeptał
słodkim głosikiem w imieniu psa.
-
No dobrze.- uśmiechnęła się.
-
Dzięki ci!- wcisnął jej kluczyki do ręki i cmoknął w policzek. Dziewczyna się rozpromieniła.- Ratujesz nam życie. Naprawdę jestem twoim dłużnikiem i
Fox też. Jakbyś miała jakieś pytania czy problemy to dzwoń. Biegnę, bo czekają
na dole. Jeszcze raz dzięki. Słuchaj się Marli, Fox!- pies szczeknął, a James
pobiegł. Dziewczyna zamknęła drzwi.
-
To był James?- Lucy wyszła z łazienki.- O! Fox!- pies podbiegł do niej i zaczął
skakać. Pogłaskała go.- Mamy się nim zaopiekować? Ale tu nie można mieć psów.
-
Zgadza się, dlatego mam pytanie. Chcesz ze mną pomieszkać sobie przez trzy dni
u chłopaków?
-
No pewnie, że tak!
-
To pakuj manatki i w drogę.
Godzinę
później zamknęły mieszkanie. Wzięły ze sobą podręczną torbę. Marla zapięła
pupilowi smycz i weszła z nim do windy. Gdy zjechały na dół, modliły się, aby
nikt nie przyczepił się do obecności czworonoga. Na szczęście recepcjonista nie
zauważył. Niektórzy tylko rozglądali się za nimi, ale nic nie powiedzieli.
Wybrały się drogą przez park tak, aby powdychać świeżego powietrza. Kiedy
przeszły te kilkaset metrów, Marla po raz pierwszy dostąpiła zaszczytu
otworzenia tej wielkiej bramy od bladego
osiedla.
- Wchodź do domu, Fox.- pies wszedł
posłusznie i trzymał się blisko Lucy.
-
Wyobrażasz sobie mieszkanie tutaj?- szatynka rozejrzała się jeszcze raz.
-
Niezbyt. No wiesz… mogę, trzy dni, góra miesiąc. Ale jest tu dla mnie za
spokojnie. Nie podobają mi się takie klimaty.
-
Nie wiesz co mówisz. Jakbyś sobie trochę pożyła w takim stresie to chętnie byś
chciała tu zamieszkać. Mówiłam ci, że Alexa zaproponowała mi mieszkanie u niej?
-
Nie? Serio? I co powiedziałaś?
-
No… odmówiłam.- odpowiedziała.
-
Dlaczego? Przecież wspominałaś nie raz, że fajnie by było tu mieszkać.
-
Tak, ale przecież cię nie zostawię.- uśmiechnęła się.
-
Oooo kochana jesteś.- przytuliła ją.
-
W sumie to nie mam powodu, aby wyprowadzać się z Palmwoods, prawda? Na
przeprowadzki będzie jeszcze czas.
-
A teraz to możesz na próbę spróbować jak tu się mieszka.
-
Ty też. Może ci się spodoba.- Lucy nie była przekonana co do jej słów.
Otworzyły
furtkę, a następnie wkroczyły dostojnym krokiem na posesję.
-
Jak to mówił Logan kiedyś coś w stylu… Witamy w posiadłości Państwa
Hendersona, Schmidt'a, Maslow'a i Peny!
-
Mi casa es tu casa!*- zaśmiała się.- Czujesz to? Basen tylko dla siebie. Coś
czuję, że mam ochotę się w nim zanurzyć.- weszły do środka. Zdjęły buty i
położyły na podłodze swoje torby.- Kiedyś też będę miała taki dom. Mogę
wchodzić tu po raz tysięczny, a ten widok cały czas będzie robił na mnie
wrażenie.
-
Już się tak nie fascynuj, Lucy.
Kiedy
już się rozgościły, skorzystały z gier jakie posiadają. Włączyły sobie wielki,
plazmowy telewizor z całym sprzętem i urządziły domowe rozgrywki. Nagle
usłyszały, że ktoś na podwórku trzasnął furtką. Marla ściszyła sprzęt. Przez
okno przeleciała czyjaś twarz tak szybko, że nie zdążyła zauważyć kto to.
-
Włamywacze! Wzywam policję!- po okolicy zaczęły roznosić się kobiece krzyki.
-
O mój Boże, to ona.- westchnęła Marla wychodząc z domu.- Czego krzyczysz?
-
To ty?- Natalie zdziwiła się.
-
No jak podglądasz kogoś w oknie to byś się mogła przynajmniej dobrze przyjrzeć
czy to rzeczywiście złodzieje czy my.
-
A co wy tu robicie?
-
Dobre pytanie.- założyła ręce.
-
No właśnie.- dodała Lucy.
-
Chłopaki wyjechali, więc pod ich nieobecność doglądam czy tutaj nikt się nie
wałęsa.
-
Naprawdę nie musisz, bo to akurat jest moje zadanie. Widzisz to?- machnęła
kluczami w powietrzu.- Ja dostałam klucze do mieszkania, więc pozwól, że cię
wyręczę z tego zadania. Możesz już wrócić do siebie. Bo nie sądzę, żeby ktoś
cię prosił, abyś to robiła.
-
I co? Macie zamiar tu mieszkać przez ten czas?- oburzyła się.
-
Dokładnie. Do widzenia.- Marla odprowadziła mroźnym wzrokiem modelkę, która
została oburzona tym jak ją potraktowano. Odwróciła się na pięcie i zniknęła.
-
Ale dałaś jej popalić… no, no, no… Marla robi się nam niegrzeczna.- Lucy była
pod wrażeniem jej zachowania.
-
A co miałam zrobić? Po co ona w ogóle się tu przywlekła i w okna zagląda? W
dodatku drze się w niebogłosy bez powodu. I jeszcze myśli, że ktoś będzie jej
potrzebował.
-
Lubię jak jesteś taka agresywna.- zaśmiała się.
-
Oj, przestań. Chodź. Idziemy na spacer z Foxem.
Wieczorem
Marla i Lucy przyrządziły sobie smakołyki na seans filmowy. Wypożyczyły rekomendowany
film, dokładnie horror. Pracownik wypożyczalni podał informację, że to zupełna nowość,
więc jeśli nie chcą spać w nocy oraz zwariować to lepiej tego nie oglądać.
Marla się trochę zlękła, ale Lucy jeszcze bardziej to podsyciło. Fox już dawno
drzemał. Kiedy zrobiło się ciemno, Lucy włączyła film. Usadowiły się wygodnie
na kanapie wokół sterty poduszek. Marla przyniosła wcześniej wszystkie
przekąski i napoje, aby nie wstawać w trakcie z miejsca. Lucy nie mogła już
wytrzymać, więc odpaliła film. Pierwsze minuty nie były straszne. Jednakże
kiedy akcja zaczęła się rozwijać, Marla otrzymała porcję wielkich wrażeń.
Lubiła oglądać horrory. Zazwyczaj ją śmieszyły, ale to było coś innego. Z dumą
patrzyła na przyjaciółkę, która śmiała się z drastycznych kawałków. Marla
przemogła się, przytuliła się do Lucy i oglądała dalej. Cała się trzęsła. Bała się,
ale nie chciała przestać oglądać. Nie chciała wyjść na tchórza. Poduszkami
próbowała stłumić swoje dreszcze. Nagle poczuła, że coś dotknęło jej łokcia.
Krzyknęła i podskoczyła w górę. Fox szczeknął nie wiedząc co się dzieje.
-
Ha, ha! To tylko Fox…- uspokoiła ją Lucy.
-
Fox! Przestraszyłeś mnie na śmierć. Chodź tutaj.- pies wskoczył jej na ręce i
do końca filmu leżał jej na kolanach. Ona jak i pupil Jamesa czuli się razem
bezpiecznie. Po horrorze pies zmęczony ześlizgnął jej się z nóg i podreptał na
swoje miękkie posłanie. Dziewczyna zdjęła z kanapy poduszki. Kiedy wzięła się
za rozkładanie kanapy, rockmenka chrząknęła.
-
Khym? Co ty robisz?
-
Ścielę łóżko. Nie widać?
-
Chcesz tu spać?- wskazała palcem na sofę.
-
Tak. Myślałam, że razem będziemy tu spać.
-
Aha… no, bo myślałam, że… a nic.
-
No powiedz!
-
Ja miałam zamiar spać w łóżku Jamesa. Jest takie wygodne...- rozmarzyła się.- A ty? Nie chcesz wypróbować łóżka swojego
chłopaka?
-
W sumie…- podrapała się po głowie.- Może masz rację. To jedyny powód?
-
Nie. Ciągle śpimy razem w jednym pokoju. Weźmy sobie odpocznijmy od siebie.-
powiedziała żartobliwie.
Po
kąpieli dziewczyny poszły do pokoi swoich chłopaków. Marla weszła do sypialni
Logana. Bywała tutaj tylko wtedy kiedy przychodziła do nich, a chcieli być
sami. Wspólnie rozmawiali sobie i się całowali. Zanim weszła do łóżka zatoczyła
kółko wokół wielkiego pokoju rozglądając się dookoła. Zgasiła lampkę. Tylko
sufit i ściany w kolorze, które normalnie w kolorze cappuccino, a teraz ciemniejsze były widoczne jej oczom. Meble zrobiły się czarne, zdjęcia na ścianach, nagrody na półkach i dyplomy
stały się rozmazane lecz z zarysowanym konturem. Położyła głowę na miękkiej
poduszce i przykryła się kołdrą. Jak tak leżała, czuła jego obecność, jakby był
przy niej, spał obok niej. Mimo wrażeń z oglądania horroru, zasnęła spokojnie.
Kiedy
obudziła się o siódmej, w domu była tylko ona i czekający na nią Fox. Lucy
wyszła do pracy. Marla założyła swój niezastąpiony zegarek. Za dwie godziny muszę iść do studia.- powiedziała
do siebie. Wyprowadziła psa na krótki spacer, a po spacerze nasypała mu
jedzenia do miski. W łazience zaczęła się szykować. Nigdy nie korzystała z
górnej łazienki, tylko raz ją przelotnie widziała. Zawsze korzystała z tej
mniejszej na dole. Zdziwiła się jak zadbana jest ta łazienka. W tym domu
mieszka zespół złożony z czterech chłopaków, a tutaj było czysto. Dało się
dostrzec pewne nie dociągnięcia przy sprzątaniu i trochę kurzu gdzieniegdzie,
ale w końcu to zrozumiałe. Jedyne czego brakowało to ręczniki i szczoteczki do
zębów, które powinny stać na tej półeczce przy zlewie, ale chłopaki je zabrali.
Potem ubrała się i przyszykowała do końca. Pożegnała psa i poszła do pracy.
Kiedy
wróciła do domu, jej przyjaciółki nie było i nie zapowiadało się, żeby szybko
wróciła. Nie było jej tylko trzy godziny. Zabrała Foxa na dwór, aby się
wyszalał. Marla poprawiła sobie humor kiedy Fox aportował frisbee. W końcu
stwierdziła, że jej się nudzi i sama nie ma co do roboty. Włączyła wieżę, z
której zaczęła lecieć muzyka. Przebrała się w coś lżejszego, znalazła środki
czystości i wzięła się za sprzątanie. Wszędzie starła kurze. U chłopaków w
pokojach szczególnie zadbała o czystość, w łazienkach poprawiła to co przykuło
jej uwagę. Następnie wzięła odkurzacz i przeczesała każdą powierzchnię zarówno
panelową jak i dywanową. Zrobiła pranie z rzeczy, które były w koszu do prania.
Poczuła się jak prawdziwa pani domu. Od dawna sprzątanie nie sprawiło jej
takiej radości. Może dlatego, że sprząta w takim bajecznym mieszkaniu.
Skończyła o szóstej, aby wyrobić się na serial, który lubiła oglądać. Wciąż nie
dowiedziała się kto dojdzie do serialu. W czasie na przerwę, Lucy doszła do
domu z torbą zakupów.
-
Jeny… jak tutaj czysto.
-
Zauważyłaś.
-
Byłam w naszym mieszkaniu zobaczyć czy tam wszystko w porządku, a potem
zrobiłam zakupy. Mam świetny pomysł na kolację.- wyciągała produkty z
reklamówki.
-
To świetnie. Zrób coś dobrego, bo ja jestem wykończona.
Kolejny
minął podobnie. Marla tylko zamiast robić porządki, postanowiła zrobić sernik.
Będą mieli niespodziankę kiedy wrócą z koncertowania. Potem sobie przypomniała,
że James nie może spożywać mleka, więc znalazła przepis w Internecie na
drożdżówkę ze śliwkami. Z przyzwyczajenia chciała podlać kwiaty, ale nie była u
siebie. Na zewnątrz nie mieli zbytnio dużo kwiatów. Najwyżej dwa i to stojące
gdzieś w rogu. Carlos jest uczulony na pszczoły i im mniej kwiatów tym większe
prawdopodobieństwo, że tu nie przylecą. Przynajmniej
drzewa ogradzają płot.- pomyślała. Wieczorem
zrobiła to co miała zrobić. Położyła się do łóżka myśląc o tym, że to jej
ostatnia noc w tym łóżku.
Kiedy
spała poczuła, że coś łaskocze ją po policzku. Delikatnie otworzyła oczy.
Przetarła je, bo obraz był niewyraźny. Przed łóżkiem przykucnął Logan i czekał
aż się obudzi.
-
Dzień dobry. Kto śpi w moim łóżku?- zapytał żartobliwie.
-
A nie wiem…- uśmiechnęła się.- Co tak wcześnie?
-
Muszę ci coś powiedzieć.- uśmiech zniknął mu z twarzy. Dziewczyna bała się, że
coś się stało.
-
Logan? Co się dzieje? Coś się wydarzyło? Gdzie jest reszta?
-
Nic im nie jest, spokojnie. Żaden wypadek.
-
To co się dzieje? Zrobiłeś się taki poważny.
-
Bo muszę ci coś powiedzieć… zejdź na dół.- dziewczyna założyła szlafrok na
pidżamę ze zdenerwowaniem. Razem z chłopakiem zeszła schodami na dół. Na dole
zauważyła, że Natalie siedzi sobie w fotelu i przegląda jakieś czasopismo. Gdy
zobaczyła Marlę, uśmiechnęła się złowieszczo tak jakby właśnie coś poszło po
jej myśli. Ze stołu podniosła talerz z ciastem, które upiekła wczoraj.
-
Co ona tu robi?
-
Może to nie pora, ale powinienem ci powiedzieć to od razu. Mogłem przed tobą
tego nie ukrywać…
-
Nie podobają mi się te słowa. Już skądś kojarzę ten ton. Ty tak mówisz jak…
-
Poczekaj. Postanowiłem, że nie będę z tym zwlekał, a trzymanie tego w tajemnicy
nie ma żadnego sensu. Ja i Natalie jesteśmy ze sobą.
-
Co?!- poczuła się jakby ktoś przyłożył jej po twarzy czymś ciężkim.
-
Ja i…
-
Słyszałam! Nie musisz powtarzać. A jednak! Mogłam rozszyfrować to w twoim
głosie. Ten ton rozstania. Camille miała rację, ty durny jegomościu! Chcesz być
znowu taki honorowy?
-
Historia lubi się powtarzać.- zaśmiała się Natalie.
-
A ty się zamknij!
-
Uspokój się…- uciszył ją Logan.
-
Ty karzesz mi się uspokoić? W takim momencie? Jak długo to trwa?
-
Od tygodnia. Wiem, masz rację. Może ja niepotrzebnie jestem taki
spokojny i próbujący to załatwić w takim spokoju. Podaruje sobie.- Logan
machnął ręką.- Więc mówię krótko. Nie kocham cię. Nie chcę z tobą być.
-
Nie. No to jest jakiś koszmar.- popłynęły jej łzy.- A myślałam, że ty jesteś
inny…
- To się pomyliłaś.- wtrąciła brunetka tuląc się do Logana. Pękło jej serce. Dopiero co wstała, a jej
życie straciło wszelki sens...* Moja siostra czytała ten rozdział ( zazwyczaj czyta przed publikacją ). Miała taką minę o.O Wiem...z Jamesa zrobiłam wroga laktozy, a Carlosa uczuliłam na pszczoły. Ale to chyba nie jest najważniejsze w tym momencie ;) Co myślicie o ostatnim akapicie? Jestem złaaaa buhahahaaaa >.<
* Mi casa es tu casa znaczy Mój dom jest twoim domem
PS Dziękuję za miłe miłe słowa w zakładce. Na wszystko tam Wam odpowiadam. Założyłam się o coś z Oliwią Maslow, że nie wrzucę pewnej konwersacji z Hangouts ( serdecznie zapraszam ), która by ujawniła, że ma zapłon jak stary Japończyk
( znaczy, że strasznie wolny i zamulający ).Powiedziała, że się nie odważę. Myli się. Odważyłabym się, ale Ci tego nie zrobię :P Zatrzymaj tą dychę z zakładu, będziesz miała na te klapki :D
PS PS Kto jeszcze nie czytał nowego rozdziału na moim drugim blogu to serdecznie zapraszam ;)
Do środy :*
To jakiś koszmar musi być! Marla ma rację. Przecież to niemożliwe żeby on i Natalie... Aj! Nie to nieprawda! To jej się śni! To na 100 jest sen! Przecież gdyby chciał ją zostawić, to czy budziłby ją tak miłym akcentem? TO JEST SEN !!!
OdpowiedzUsuńSerio? Ona jeszcze nigdy wczesniej nie spała u niego w łóżku? O jaaaaa... Słabo Logan, słabo ;D
Super rozdział! :***
jak to nie sen, to idziesz ze mną z widłami na Logana? ;D
UsuńTak! Zajebiemy gnoja! :)
Usuńdostanie frajer wpierdol B|
UsuńIdę z Wami!
UsuńRozdział wydaje się z początku i dalej taki niepozorny, a na koniec załamka. Że co qrwa?! Co tu się dzieje? Jak to Logan jest z Natalie. Wtf? To nie może być prawda! Ja się nie zgadzam!
OdpowiedzUsuńJa tu myslalam ze pierwsza bede a juz mnie wyprzedzono. Tak. To musi byc koszmar!
UsuńTeż mam kogoś, kto mi czyta notki przed publikacją, wiesz? Ale ten to tylko przeczyta, powie, że nudne i odkłada na bok. I bardzo mi się podobała ta scena łóżkowa. No a resztę już powiedziało, a ja znowu mam mętlik w głowie, bo mało spałam. Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że w końcu uda mi się zgadnąć, że to był sen. A jeśli nie to Logan jest totalnym palantem, ale trzymam się swojego. Twoja moc nieprzewidywalności gaśnie w oczach :D :D :D Tak tylko sobie żartuję ;) Nawet najlepszy może mieć gorsze momenty ;) See ya, K.C
OdpowiedzUsuńHaha pewnie gdybym miała gorszy dzień to przyczepiłabym się, że Twój kom dla mnie podobnie jak:" Zmarł ci chomik, ale możesz go zatrzymać." :) ale spoko. Zdaję sobie sprawę z tego, ale wkrótce się zregeneruję :)
UsuńTo na pewno koszmar jest ! Rozdział super. Ta Natalie mnie tak wkur.... to znaczy wkurza. Czekam na następny rozdział. Wiedziałam, że nie wstawisz rozmowy ! No widzisz ?! Twoja Oliffka zawsze ma rację i nie ma zapłonu jak stary japonczyk . :-P
OdpowiedzUsuńCałuski :* <3
Zgadzam się z innymi, którzy mówią, że to jest sen. Nie wierzę, że Logan tak po prostu mówi jej, że z nią zrywa dla Natalie. To jest trochę nie logiczne. jeśli w następnym rozdziale okazałoby się, że to prawda, to dlaczego tak bardzo starał się o jej uznanie i wg? Tak wszystko co przeżyli,zniknie jak bańka mydlana? Nie wierzę w to, więc mówię, z ręką na sercu, że to sen :)
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na nn :************
Pozdrawiam Stelss :***********
O nie, nie, nie ! To musi być jakiś sen albo coś gorszego! Natalie i Logan?! NIE ! To jest nie możliwe! Nie może się tak stać, może niech Marla nie ogląda horrorów na noc? :). Rozdział świetny ;). Carlos i uczulenie na pszczoły, James na mleko ;D. Logan i jakaś.. Ech ;d. A Kendall? Oj ;d. Już czekam na następny ! ;).
OdpowiedzUsuńJak pisałam wcześniej.... pozostają tylko widły. No bo kurwa tak nie może być! ( z góry przepraszam za słownictwo! ) Co ty sobie gnoju myślisz? Że wystarczy jej tak po prostu powiedzieć? I ona sobie nic z tym nie zrobi? Ale ja i tak wiem, że ona z Jamesem, ale co tam xd
OdpowiedzUsuńCzekam nn ;*
To na bank sen, bo inaczej... nie sądzę. Tyle razy mówił, że ona nic dla niego nie znaczy, że chce być tylko z Marlą. No i wkurzyłby się, że ta spała w jego łóżku skoro jest z inną. Poza tym nie sądzę, żeby Gustavo odpuścił jeden dzień koncertowania i wrócili tak szybko. Ajć jeśli jednak Logan i Natalie - ubić to za mało :) Pozdrawiam i zapraszam http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl Ciri
OdpowiedzUsuńmój blog otwarty! zapraszam -btr-friends.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuń