Carlos
siedział na kanapie i dochodził do siebie. Wciąż czuł się źle, a choroba to
spotęgowała. Logan pojechał po leki dla przyjaciela. Kendall z Jo siedzieli na
dole oraz dotrzymywali mu towarzystwa. James niespokojnie siedział na kanapie
pijąc kawę. Rzadko ją pił, ale dzisiejszy dzień sprawił, że zaczął pić jej
coraz więcej. Nic prawie dzisiaj nie zjadł. Przez cały dzień pił kawę. Trzymał
w dłoni już trzeci kubek. Machał nogą nerwowo na lewo i prawo.
-
James, ile tej kawy już dzisiaj wypiłeś?- spytał Kendall.
-
Kto by to liczył? A ty się po co mnie od rana czepiasz?
-
Nie czepiam się. Po prostu od rana nie jesteś sobą. I nie pij tyle kawy, bo
cały chodzisz.
-
Dawno jej nie piłem, dlatego tak działa.
-
Aha…- wstał.- James, chodź na chwilę na dwór. Chciałbym ci coś pokazać.
-
Teraz? Naprawdę?- zdenerwował się. Blondyn podniósł gęste brwi do góry i kiwnął
głową. Wstał i wyszedł za nim. Kendall zamknął za nimi drzwi.
-
Dobra. Powiedz co się z tobą dzieje.
-
Ze mną nic się dzieje. Mam gorszy dzień, każdemu się zdarza. Dlaczego tylko ty
musisz zawsze zachowywać się jak swoja własna matka? Czy tylko po to mnie
wyciągnąłeś na dwór?
-
Kogo ty próbujesz oszukać? Jesteśmy przyjaciółmi, przecież możemy sobie
powiedzieć wszystko.
-
Mam taki pomysł… zajmij się sobą.- w tym momencie przyjechał Logan swoim
srebrnym mercedesem.
-
To powinno mu pomóc.- przy furtce brunet podniósł reklamówkę z lekami.- Trochę
to trwało, bo fanki rzuciły się na mnie w aptece.- spojrzał na ich ponure
miny.- Co się dzieje? Mamy taki piękny dzień. Nadal trochę boli mnie głowa, ale
po co mam się tym zamartwiać przy tak pięknej pogodzie?- uśmiechnął się
pokazując dołeczki. Zatrzymał się przy drzwiach.- A! James...- szatyn został
wyrwany z rozmyślań.- Ty jesteś mi coś winien.- skrzyżował ręce na klacie.
-
Co? Ja nic nie zrobiłem.- gorączkował się James.
-
Spokojnie…- zdziwił się jego reakcji.- W drodze przypomniała mi się, że nasza
rozmowa. Wspomniałeś, że warto byłoby popracować nad rzeźbą. Zdałem sobie
sprawę, że te mięśnie to rzeczywiście są takie niezbyt pokaźne. Warto byłoby to
zmienić. Więc może od następnego tygodnia zacznę chodzić z tobą na siłkę, co?
-
Tak…- jęknął.- Pożyczysz mi motor?- wypalił James.
-
Twój jeszcze nie wrócił z naprawy?- spytał Logan. Przyjaciel przytaknął.- No dobra…
tylko niech wróci cały. Kluczyki są tam gdzie zawsze.- Logan wszedł do środka. James
i Kendall zostali na zewnątrz.
-
Chcesz jechać na motorze w tym stanie?- spojrzał ze zmartwieniem blondyn.
-
Daj spokój. Nic mi nie jest.- zaparł się.
-
Może niech cię szofer zawiezie tam gdzie chcesz…
-
Jedziemy z nim zazwyczaj wtedy kiedy jedziemy na koncerty. Nie będę do niego
specjalnie dzwonić.- naburmuszył się. Wszedł na chwilę do domu po kluczyki.
Następnie otworzył bramę, potem garaż. Dosiadł motocyklu i pojechał przed
siebie. Bezsilny Kendall wszedł do środka. Carlos siedział na kanapie z nosem w
laptopie.
-
Co tam robisz?- przysiadł obok.
-
Wstawiam zdjęcia z imprezy na stronę, te jeszcze z początku gdzie wyglądaliśmy
na ludzie. Niech się fani cieszą razem z nami.- uśmiechnął się i kaszlnął w
rękaw.
-
Ty chyba jesteś uzależniony od Internetu…- stwierdził.
-
Eh.- machnął ręką.- Patrz ile już mam komentarzy.- Kendall spojrzał w monitor
uśmiechając się.
-
No ja też już wstawiłem.- dołączył Logan podając tabletki Carlosowi.- Kendall?
A co z tobą?
-
Czuję, że coś jest nie tak z Jamesem.- nie dopowiedział, że z Marlą również, bo
nie był tego pewien.- Idę do pokoju zobaczyć czy Jo nadal śpi.
Kiedy
Logan i Carlos grzebali w Internecie, ktoś zapukał do drzwi. Logan podbiegł do
drzwi. Przez szybę zauważył, że to jego dziewczyna.
-
Mówiłem ci, że jak pukasz to żebyś wchodziła.- przypomniał śląc jej całusa
w policzek.
-
Wiem, wiem… ale wiesz, że nie mogę. Jest James?
-
Yhm, nie.- zawiódł się, bo myślał, że przyszła do niego.- Pojechał gdzieś na
motorze. Wejdź.- posłuchała się. Zobaczyła Carlosa przy komputerze. Usiadła
niedaleko, aby się nie zarazić.
-
I jak zdrowie?
-
Głowa boli już mniej. Mam katar i czuję delikatne drapanie w gardle.- wysmarkał
nos w chusteczkę.
-
Widzę, że macie już czysto.- rozejrzał się.
-
Akurat tak wypadło, że dzisiaj jest kolej Carlosa na sprzątanie.- włączył się
Logan.
-
Jestem niedyspozycyjny, więc zadzwoniłem po odpowiednie służby. I nic nie mów
Logan. Wiem, że wy też czasami tak robicie.
-
Wiecie co? Postanowiłam, że jednak kupię sobie auto.
-
To super. Mogę pomóc ci wybrać?- zaoferował Carlos.- Uwielbiam auta. Pomogę
wybrać ci idealne jeśli będziesz miała jakieś problemy.- ożywił się Latynos.
-
A co z twoją chorobą?- przypomniał mu Logan.
-
Daj spokój…- przeniósł wzrok na dziewczynę i zamknął laptopa.- A jakie byś
chciała?
-
Jeśli chodzi o kolor to na pewno nie biały, może być srebrny i nie czarny, ale
pochodzący pod ten kolor… może grafitowy. Musi wyglądać na smukły i wiecie…
taki z opływowym kształtem.- przedstawiła figurę w powietrzu.- Jednak musi być
w środku pojemny. Ogólnie musi być dobrze wykończony, mieć dobre radio, wygodne
siedzenia, jakieś gadżety… A reszta, to się zobaczy. Jeśli chcecie pójść w
poniedziałek ze mną do salonu to byłabym wdzięczna.
-
Wróciłem!- krzyknął w wejściu James.- Motor jest cały.- był w lepszym humorze
kiedy się przewietrzył. Kupił paczkę kawy, którą dzisiaj dokończył. Kiedy James
zobaczył Marlę, jego uśmiech odrobinę zesztywniał.
-
Dobrze, że jesteś. Muszę z tobą porozmawiać.- Marla wstała kurczowo trzymając
brązową, skórzaną listonoszkę.
-
Chodź do mnie na chwilkę…- powiedział tylko tyle i poszedł do swojego pokoju po
drodze oddając kluczyki Loganowi. Marla posłusznie poszła za nim.
James
zamknął ich w pokoju na klucz.
-
Widzę, że nie przeżywasz tego tak źle jak ja…- powiedział James spojrzawszy na
jej zwyczajną twarz, która przybrała codzienną minę.
-
Myślałam trochę o tym i miałeś rację. Jesteśmy niewinni, więc nasze sumienia są
czyste. Nie ma powodów do zmartwienia. Powinieneś zapomnieć o tym co się
wydarzyło. Spójrz.- wyjęła z torebki pudełko. W środku był test ciążowy. James
podniósł brwi.
-
Zrobiłaś test?- pisnął.
-
Dla pewności.- wyjęła tester z pudełka.- Wyszedł negatywny. Nie ma powodów do
obaw. Nie spaliśmy ze sobą.
-
Czy ten test jest w stu procentach wiarygodny?
-
Czy ty na pewno chcesz odzyskać spokój ducha? James, ja nie wierzę i ty nie
wierzysz w to, że my moglibyśmy coś takiego zrobić nawet jeślibyśmy mieli po
nie wiadomo ile promili we krwi. Nie spinaj się tak.- położyła mu rękę na
karku. Pod dłonią wyczuła jaki jest spięty.- Jezu… rzeczywiście ty jesteś
spięty. Cały jesteś zesztywniały. Usiądź.- wykonał polecenie.- Zrobię ci masaż.
Niektórzy sądzą, że mam dar.
-
Jeśli ci się uda…- dał jej pozwolenie.
Marla
wzięła się do roboty. Usiadła za jego plecami. Przyłożyła prawą rękę na jego
klatce piersiowej, aby rozpiąć suwak od bluzy. Zdjęła ją szybkim ruchem. Marla
przyłożyła mu potem obie ręce do koszulki przylegającej idealnie do jego
umięśnionego ciała. Zaczęła ugniatać przeróżne miejsca. James lekko jęknął z
bólu, który pomimo, że sprawiał trochę boleści, potem przynosił ukojenie.
Dziewczyna nie zważała na to uwagi. Dalej robiła swoje. Pływała dłońmi po jego
sprężonym karku.
-
Rozluźnij się…- szepnęła. Jamesowi trochę to zajęło. Czuł na sobie ciepłe dłonie
Marli, które z każdą sekundą sprawiały, że było mu coraz lepiej. W końcu
rozluźnił się. Dziewczyna miała teraz lepsze pole do pracy. Jamesowi poprawił
się humor, problemy wyleciały mu z głowy. Nie pamiętał kiedy ostatnio czuł się
tak dobrze. W końcu poczuł, że jednak coś jest nie tak. Położył dłoń na przy
swoim udzie i poczuł stwardnienie. W jednej chwili James znowu się spiął,
przełknął ślinę. Natychmiast wstał.
-
Co się dzieje?- szatynka nie wiedziała o co chodzi. Bała się, że coś mu zrobiła.
Coś co sprawiło mu ból.
-
Lepiej już wyjdź.- podszedł do drzwi przekręcając kluczyk. Wyszedł szybkim
krokiem do łazienki trzymając rękę przy spodniach. Rozczarowana Marla nie
zrozumiawszy zachowania przyjaciela, wstała i zeszła na dół.
-
Już idziesz?- zadał jej pytanie Logan.
-
Tak. Więc widzimy się chłopaki rano w poniedziałek?- Logan i Carlos
potwierdzili ruchem głowy.- Sprawdźcie co tam z Jamesem i trzymajcie się. Pa pa!
Opuściła
ich mieszkanie nie przeszkadzając w oglądaniu filmu, którym byli przejęci.
* Jak widzicie Marla nie jest w ciąży, ale tu nie chodzi o to czy spali razem czy nie ( choć niby wszystko jest jasne, ale okaże się, że nie do końca). Problem polega na tym co wydarzy się później. Chciałam wstawić kolejny rozdział w środę, ale przypadkowo go opublikowałam i musiałam go usunąć, a nie zapisał mi się cały... no i jednak go nie będzie. Takie usterki. Sorki.
Wypoczywam w Grecji. Niby mam jakieś tu wifi, ale informuję, że Wasze blogi nadrobię gdy wrócę. Kontakt ze mną jest trudny, ale staram się jak mogę ;) Nie wiem czy rozdziały udostępnią się na Google +, bo zazwyczaj gdy biorę autopublikacje to mi nie udostępnia, więc jeśli nie będzie go na Waszych profilach to wpiszcie adres :*
Pozdrowienia z wakacji i jeszcze raz do poniedziałku :*
Nie jest w ciąży? Buu... A tak na to liczyłam. James najzwyczajniej w świecie przegina z tą kawą. Aż trzy kubki na raz? A już szczególnie, że dawno tego nie pił? "Mam taki pomysł… zajmij się sobą." To jeden z najczęściej używanych tekstów w mojej szkole, kiedy ktoś wtrąca się w nieswoje sprawy. Carlos miłośnik samochodów? No, no no... Pięknie. No cóż. Czekam na nn! Miłego wypoczynku! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUfff...nie jest w ciąży, ale ponoć to nie koniec problemów. Najwidoczniej coś go jeszcze nurtuje... Kendall taki mądry i spostrzegawczy wie, że coś się dzieje. Jak James wsiadł na motor to myślałam, że się rozbije. Drugie uff :) I te wyrzuty sumienia. A może i Logan zacznie kumać, że coś jest nie tak? Super rozdział i szkoda, że ze środą nie wyszło ;)
OdpowiedzUsuńKrótko, bo czekam na przystanku. Wizja o dziecku Jamesa na szczęście nie spełniła się. Czekam na rozwinięcie problemu, o którym wspomniałaś. See ya, K.C.
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam co może jeszcze z tego wyjść. Marla powiedziała Jamesowi, że nie jest w ciąży. Wyjaśnili sobie kilka spraw. Tylko co to może znaczyć, że to dopiero się zacznie? Gdyby zachowali to oboje w tajemnicy to nikt by się nie dowiedział. Ale Kendall wciąż węszy a zachowanie Jamesa jest podejrzliwe. Nie wiem czy się wygadają. No nie wiem... K.C.
UsuńPs Przywieź mi pamiątkę z Grecji :p
Dowiesz się o co kaman w 58. Nie wiem tylko jak to rozegrać. Być może w pon wstawię 57 a w środę 58. Zobacze jeszcze.
UsuńRzucę tobie w okno kamieniem. Ale nie wyrzucaj go. To bd kamień z Grecji :D :D
Myślę, że "przepiękna" multipla byłaby spełnieniem marzeń Marli :D Oj James, James, James... Sam z siebie by mu tak nie stanął. Musiał mieć jakieś brudne myśli. :) Kendall dociekliwcze, zostaw już w spokoju tego biednego Jamesa! Nie widzisz, że jest strzępkiem nerwów! :p
OdpowiedzUsuńBiedny Logan... Marla ostatnio ciągle go zlewa. Współczucie :(
Hahahaa! Carlos, dobry pomysł z tym serwisem sprzątającym. Zdrowiej biedaku. ;D
Takie podsumowanie bohaterów sb urządziłem. ^^ świetny rozdział, szkoda, że z środy nici, ale widocznie tak musiało być. :*
No tak musiało być. Ja jestem za to zła, bo mi się plany zepsuły, bo już w pon chciałam wprowadzić w głębszy temat. Cudowne podsumowanie. Jamesa najlepsze ;*
UsuńJames! Tyle kawy! Rozmowa z Kendallem mnie rozbawiła. "(...) - Mam taki pomysł… zajmij się sobą.(...)" HaHaHa XD To mi się podobało ;)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Marla nie będzie w ciąży. Choć na pewno byłoby ciekawie. Wtedy to by się namieszało, że hoho. Ciekawa jestem dlaczego James, aż tak bardzo to przeżywa. Nie może mieć takiego samego podejścia co Marla. Chociaż ona też na początku panikowała i to nieźle.
Czekam na nn :*************
Pozdrawiam Stelss :**************
Ps. Życzę ci udanych wakacji :****************
Co za dużo to nie zdrowo, chodzi o kawę ;)). Na szczęście Marla w ciąży nie jest i, to chociaż plus. Ale z chęcią bym chciała znać reakcję Logana ;). Cud się stał, że nikt nie nakrył Jamesa i Marli podczas masażu.. ;d . Uf ^^. Było gorąco ;d. Już czekam na następny ;3. Pozdrawiam ! ;).
OdpowiedzUsuń