W tle rozniosły się stukot metalu i dziwne jęki. Marli wróciła świadomość. Powoli otworzyła oczy. Myślała na początku, że nadal śni, ponieważ znajdowała się w zupełnie innym miejscu niż wcześniej. To nie było wygodne siedzenie w samochodzie Logana tylko jakieś pomieszczenie, w którym panował półmrok. To było zbyt realistyczne żeby było snem. Rozejrzała się nieprzytomnie po wielkiej hali ze stertami urządzeń przykrytych zakurzonymi, płóciennymi płachtami. Po nogach wiał jej chłód. Chciała wstać, ale nie mogła. Poczuła jak jej nogi przywiązane są do metalowego krzesła. Zaczęła się niepokoić. Natychmiast się ożywiła. Była cała przywiązana. Nie mogła ruszyć żadną kończyną. Na nic zdawały się szarpaniny. Stukot metalowego krzesła o posadzkę był jeszcze głośniejszy. Nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa. Nawet jakby chciała, nie mogłaby tego zrobić. Jej usta zamaskowane były pod mocną taśmą klejącą. Poczuła jej obrzydliwy zapach. Wydobywała z siebie tylko ciche pojękiwania. Serce zaczęło walić jej mocniej. Kompletnie obezwładniona dotarło do niej, że została porwana. Znowu usłyszała stukot metalu, tylko tym razem nie z jej krzesła. Dopiero teraz zorientowała się, że w półmroku, gdzieś sześć lub siedem metrów przed nią jest ktoś jeszcze. To był Logan. Motał się i szarpał z całych sił, a liny zaciskały mu się na nadgarstkach i kostkach jeszcze bardziej. Chłopak też ją zobaczył. Spojrzeli na siebie jednocześnie, co spowodowało jeszcze większe poruszenie. Nagle gdzieś zza dziewczyny doszły do ich uszu kroki jakiegoś człowieka. Przypatrywali się ze strachem postaci w ciemnych ubraniach. Nie mogli zauważyć jej twarzy gdyż stał za daleko. Ale zbliżał się z każdym krokiem. Dało się tylko dostrzec przyciemniane okulary na jego twarzy co wydało się dziwne. Szerokim łukiem omijał strużki szarego światła, które wpadały przez malutkie szparki w ścianach. Okna były zasłonięte jakimś materiałem. Tajemnicza postać krążyła w ciemnościach i chichotała cichutko. To był głos młodego mężczyzny, lecz taki cichy, że trudno rozpoznawalny. Mężczyzna położył swoją dłoń na ramieniu dziewczyny, która machinalnie drgnęła.
- Nie szarp się tak. Nic ci to nie da.- szepnął.- Teraz odkleję ci taśmę, ale masz nie krzyczeć. Jasne?- kiwnęła głową. Włożył paznokciem między koniuszkiem taśmy na jej ustach i mocno pociągnął. Dziewczyna wrzasnęła z bólu.- Coś powiedziałem!- podniósł głos.
- Ja…- zaczęła gdy zwilżyła swoje usta językiem.- Skądś kojarzę ten głos.- postać odeszła od niej zbliżając się do Logana i postąpiono z nim tak samo.
- Nic ci nie jest?- spytał Logan gdy tylko taśma odkleiła się od jego ust.
- Jesteś przywiązany do krzesła w starym opuszczonym budynku, a ty pierwsze słowa jakie wypowiadasz to Nic ci nie jest?- w pomieszczeniu rozniósł się głos mężczyzny. Logan zamilknął.- Odpowiadaj jak do ciebie mówię!
- Czy to takie dziwne, że się martwię?- powiedział do mężczyzny, którego widać było tylko zarysowany kontur i niewiele głównych elementów jego ubrania.- Jak chcesz to proszę… Ratunku! Pomocy!- zaczął krzyczeć.
- Nikt was tutaj nie usłyszy.- zaśmiał się triumfalnie. Przykucnął przed nim, aby skonfrontować się twarzą w twarz. Jego rysy twarzy były teraz wyraźniejsze.- Niech ja ci się jeszcze raz przyjrzę, Logan.
- Skąd znasz moje imię?
- Sam podałeś mi swoje dokumenty, pamiętasz? Ale nie. Nie jestem gliną. W sumie to kiedyś cię widziałem, i to nie raz.
- Ja cię chyba znam…- zawahał się na chwilę.- To ty!- wybałuszył oczy.
- Tak, to ja.- podszedł do włącznika światła. Nad twarzą trójki rozbłysła mała żaróweczka. Wszyscy zobaczyli swoje twarze, które w jednej sekundzie stały się widzialne. Marla zamarła gdy zobaczyła oblicze porywacza. Jak mogła na początku nie skojarzyć jego głosu. Światło rozświetliło jego rude włosy i bladą twarz, która w ciemnych ubraniach wyglądała jeszcze bardziej upiornie. Na pozór miły sąsiad Greg, teraz pokazał swoją prawdziwą stronę.
- Zwariowałeś? Wypuść nas!- gdy Logan skojarzył jego osobę, nabrał większej pewności siebie.
- Nie zrobię tego.- wyszczerzył się.
- Nie ujdzie ci to na sucho psychopato!
- Niech do ciebie dotrze. Jestem teraz porywaczem. Nie powinieneś wymieniać ze mną ostrych słówek, bo coś ci się może stać.
- Daj spokój. Przecież już cię poznałem. Jesteś kolegą tego Nicka dręczyciela, ale teraz widzę, że z ciebie gorszy frik. Porównując was to tamtemu należą się przeprosiny.
- No to się pomyliłeś, bo on też tutaj jest.- zaśmiał się.
- Co?- zbladł na twarzy.
- Nick! Pokaż się naszym gwiazdom.- po chwili ciemna czupryna Nicka pojawiła się w zasięgu ich widzenia. Marli i Loganowi zrobiło się gorąco. Bez słowa wrócił do pomieszczenia, w którym przebywał wcześniej.
- Dlaczego to robicie?
- Mamy swoje powody. Nie wyglądasz na takiego, który się nas boi.
- Bo nie boję.- odpowiedział.- Jestem raczej zdenerwowany.
- To dziwne, że w obliczu zagrożenia ty się robisz taki pyskaty, Henderson. Patrz na nią.- wskazał palcem na trzęsącą się szatynkę.- Siedzi cichutko jak mysz pod miotłą.
- Ona w panice nie jest w stanie wydusić z siebie słowa.- usprawiedliwił ją Logan.
- Nie zadzieraj ze mną, bo zrobię ci krzywdę.
- Twoje istnienie do dla nas wystarczająca krzywda.
- Cholera jasna!- krzyknął rudy. Wyciągnął jednym zwinnym ruchem pistolet i wymierzył w niego. Logan przełknął ślinę. Czuł jak przez jego ciało przechodzą dreszcze i jednocześnie zalewa go fala gorąca.- I co? Chcesz odpyskować?- chłopak nawet nie drgnął. Ten spuścił go z celownika, podszedł do dziewczyny.- Marla, ah Marla… Jak miło jest mi ciebie znów zobaczyć.- czekał na jej odpowiedź, ale nawet nie otworzyła ust.- Odpowiadaj jak do ciebie mówię! Masz ze mną rozmawiać!- Marla zamknęła oczy gdy wrzeszczał jej do ucha.
- Schowaj pukawkę to pogadamy…- odważyła się zabrać głos. Greg zadowolony schował broń.- Czego od nas chcesz?- zaczął się śmiać.- Zadałam ci pytanie!
- Widzę, że wrócił ci głos na dobre. Ach… nie trzeba było opuszczać Palmwoods.
- To o to ci chodzi? Na to jesteś zły? Wypuść nas to znowu się tam wprowadzę.- skłamała.
- Proszę cię. To nie jest moje największe zmartwienie. Cofnijmy się w czasie. Do września dwudziestego. Pamiętasz co wtedy było?
- Jak mogłabym nie pamiętać pierwszego koncertu?- odpowiedziała pytaniem.
- Dobrze, że pamięć cię nie zawodzi.- wyprostował się. Zaczął chodzić w kółko.- Ale czy do końca? Podobało ci się?
- Co to za pytanie?- zmarszczyła brwi.
- Pamiętam to jak dziś. Miałaś na sobie takie miętowe spodnie, brzoskwiniową tunikę i skórzane buty…- udawał, że się rozmarza.
- Byłeś tam?- zdziwiła się.
- Pamiętasz piosenkę Blind love?- nie odpowiedział wprost, ale domyśliła się.- Opowiedz co wtedy się działo.
- A co to ma wspólnego ze sprawą?- Greg spojrzał groźnie.- No więc normalnie. Tak jak przez resztę koncertu. Śpiewałam. Tylko, że… w pewnym momencie ktoś próbował wejść na scenę.- próbowała odtworzyć z pamięci tamtą scenę.- Ochrona go zatrzymała i wyprowadziła. Nie przejęłam się nim, bo mi nie przeszko…- przerwała.- O mój Boże!
- Tak?
- Czy… czy to byłeś ty?- pisnęła.
- Brawo.- klasnął w dłonie.
- Nie zapamiętałam wtedy twojej twarzy…
- Wiem.
- O to chodzi? Mścisz się?
- Opowiem ci jaki jest mój plan.
- Nie!- wtrącił Logan.- Jeśli nam to opowie to już nas stąd nie wypuści.
- Naoglądałeś się za dużo bajek. Jednak to prawda. Ale kto w ogóle powiedział, że ja was stąd wypuszczę? A te informacje i tak zabierzecie ze sobą do grobu.
- Jeśli myślisz…- zaczął Logan.
- Jak babcię kocham zaraz odstrzelę ci ten wymodelowany łeb jeśli się nie zamkniesz!- chłopak chciał już mu powiedzieć jak stylizuję włosy, bo widać, że tego potrzebował. Jednak w ostatniej chwili powstrzymał się.
- Logan, proszę…- spojrzała na niego błagająco.
- Tak dobrze. Otóż tak, to byłem ja. Przyszedłem na koncert, na którym źle mnie potraktowano. Chciałem tylko posłuchać twojej muzyki i ciebie dotknąć… Nick to mój bardzo dobry kolega. Dowiedziałem się przez przypadek, że mieszkasz w Palmwoods od rozmowy przypadkowym ludzi na widowni. I wtedy mnie oświeciło. Powiedziałem Nickowi, że menager, który wcześniej posłał mu wilczy bilet jest w kiciu.
- Skąd ty masz takie informacje?- wtrąciła.
- Umiem węszyć. Nie przeszkadzaj. Otóż taniec to tylko przykrywka. Ja nie umiem tańczyć tak jak Nick. Namówiłem go, że skoro nie ma Bittersa to można wprowadzić się do Palmwoods. I wtedy nas poznałaś. Ucieszyłem się, że mnie nie rozpoznałaś, bo mogłem wcielić swój plan w życie. Przez pierwsze miesiące próbowaliśmy poznać cię lepiej, dowiedzieć czegoś ponadto.
- To dlaczego Nick zrobił się potem taki natarczywy?
- Bo mu kazałem. Myślałaś, że to tak naprawdę? Wszystko kazałem mu robić.
- Kto by się dał tak zmanipulować?
- Ma spory dług wdzięczności, który musiał spłacić.- założył ręce.
- To jest bez sensu. Chcieliście zdobyć moje zaufanie, a gdy tak się stało, zachowywał się jak psychol.
- Żeby odwrócić uwagę ode mnie. To, że cię nachodził, kwiaty, wszystko to mój pomysł. Mówiłem wam ostatnio, że szukacie wroga tam gdzie go nie ma. Nick był tylko marionetką, ja się za nim kryłem. Te buty w gwiazdy to też były moje.
- Ty włamałeś mi się do mieszkania?
- Tak, i to podwójnie.- Marla chciała zapytać po co, a wtedy Greg wyciągnął z kieszeni jej czerwone majtki. Wykrzywiła się z obrzydzeniem kiedy przyłożył je sobie do policzka. Logan zareagował podobnie. Wolała jednak nie wypowiadać się na ten temat.- Kiedy to zrobiłem, kazałem mu w nich chodzić żeby naprowadzić na fałszywy trop.
- Musiałeś się nim wysługiwać?
- Na wszelki wypadek gdybyś wezwała policję. Nie wykonałbym wtedy swojego planu. No, ale w końcu go zniszczyłaś. Jak miałem ciebie kontrolować skoro się wyprowadziłaś na zastrzeżoną ulicę? Chciałem was porwać później, ale gdy podsłuchałem w Palmwoods twoją rozmowę z Lucy o wyjeździe, przyspieszyłem gotowy wcześniej plan.
- I powiesz mi jeszcze, że ty go nasłałeś żeby przekonać mnie, abym się nie wyprowadzała, tak?
- Jesteś mądrzejsza niż myślałem.
- Trzymanie mnie przy sobie jest bez sensu. Nie jestem twoją własnością. Przecież te tłumaczenia nie są tego warte. Bo cię wyrzucono ze sceny? Powinieneś się leczyć.
- Nie tylko. Ja od początku ciebie pragnę.
- A dlaczego Logana w to mieszasz? On nie ma z ty nic wspólnego?
- Ma. Jestem zazdrosny…- pogładził ją po policzku.
- Nie dotykaj jej!- ostrzegł brunet.
- Na chwilę zapomniałem, że tu jesteś.- odwrócił się w jego stronę.- Logan Henderson…- westchnął.- Z tego żałosnego zespołu, ty wkurzasz mnie najbardziej.
- Vice versa.- burknął.
- Co ona w tobie widzi?- przypatrywał mu się.- przeczesał mu włosy swoimi palcami.- Fryzura już nie taka piękna…
- Zostaw go!- krzyknęła.
- Nawzajem się bronicie. Jakie to słodkie…- zironizował.- Do czasu…
- Nie znasz mnie.- powiedziała.
- Wiem o tobie więcej niż myślisz. O nim też.- odwrócił się do nich.
- Gdzie idziesz?
- Wrócę niebawem.- zniknął za małym zasięgiem światła z żarówki.
Para spojrzała po sobie zmartwionym wzrokiem. Wymienili kilka zdań, a potem zamilkli. Nie mieli sił na nic. Marla myślała, że nie zmruży oczu tej nocy. Nie zorientowała się nawet kiedy zasnęła. Logan jeszcze długo nie mógł zasnąć. Zastanawiał się jak stąd uciec. Nie mógł skupić myśli w jednym miejscu, ciągle krążyły w jego głowie w nieładzie. Nadeszła noc. Wkrótce również zasnął.
ROZDZIAŁ 77
I tak minął pierwszy dzień. Przez górne, nieprzykryte materiałem okna, które znajdowały się przy samym suficie wpadało poranne słońce. Wokół nie było słuchać nic. Okolica na zewnątrz wydawała się jakby nie zamieszkiwała jej żadna żyjąca istota. Loganowi zsunęła się głowa z oparcia metalowego krzesła. Wtedy się obudził. Ziewnął głucho i pokręcił głową w każdą stronę. Wszystko go bolało. Miał za sobą ciężką noc. W ciągu nocy budził się kilka razy tak samo jak jego dziewczyna. Chciał zdjąć z siebie liny i przynajmniej się rozciągnąć. Czuł jak wszystkie jego mięśnie napinają się przy każdym ruchu co było niewygodne. Teraz mógłby obudzić się w wygodnym i miękkim łóżku hotelowym z Marlą u jego boku. Zszedł na ziemię i jeszcze raz rozejrzał się po nieprzyjaznym otoczeniu. Szukał czegokolwiek co mogłoby pomóc mu się stąd wydostać. Niestety wszędzie były tylko pudła oraz sterty kurzu. Nagle kichnął. Marla poruszyła się delikatnie. Po chwili otworzyła oczy i jęknęła. Spojrzała na chłopaka zmęczonym wzrokiem. Zaczęła się szarpać mając nadzieję, że liny może są trochę luźniejsze. Kiedy tak się nie stało, z bezsilności zaczęła płakać.
- Nie płacz. Bądź silna.- pocieszył ją.
- Łatwo ci mówić, choć się dziwię. On przecież nas zabije.- łzy spływały jej po policzku.
- Nie wściekaj się za to co teraz powiem.- Marla podniosła na niego wzrok pytająco.- Jak zasnęłaś wczoraj w aucie, schowałem komórkę do skarpetki tak na wszelki wypadek gdybyś przeszukała mi kieszenie.- szepnął.
- Wziąłeś go?
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj. Dobrze zrobiłeś. To ja byłam uparta, że kazałam ci tak postąpić. Już nigdy się do tego nie przyczepie. Obiecuję. To twoja sprawa czy potrzebujesz jednego czy dwóch. Ale dlaczego pomyślałeś, że będę ci grzebać w kieszeniach skoro nigdy tego nie robiłam?
- Nie wiem.- Logan chciał powiedzieć, że to z przyzwyczajenia po Camille, która nieustannie to robiła, choć myślała, że on o tym nie wie.- Jeśli jakimś cudem do niego sięgnę to może uda nam się wezwać pomoc…
- Jak chcesz to zrobić?- odżyła w niej nadzieja.
- Nie mam zielonego pojęcia.
- Spróbuję się do ciebie przybliżyć.- zaczęła podskakiwać na krześle. Przysuwała się powoli do przodu.
- Ciszej.- syknął Logan rozglądając się czy nie idzie.
- Inaczej się nie da.- Kiedy z trudem pokonała metr, Nick otworzył drzwi.
- Co to za hałasy? Co wy robicie?- popatrzył na nich. Nie zauważył, że ich krzesła są bliżej niż zwykle.
- Nick, słuchaj…- zaczęła Marla.
- Czego?- widać było, że nie był w dobrym nastroju.
- Przepraszam cię.- wypaliła. Logan podniósł brwi z zaskoczenia. Nick również, lecz miał gorszy wyraz twarzy.
- Za co? Spójrz gdzie ty jesteś. Nie powinnaś mnie przepraszać.
- Przepraszam za wszystkie oskarżenia na twój temat. Wiem, że byłeś zmuszany, bo masz jakiś dług do spłacenia. Rozumiem twoje postępowanie.
- Kłamiesz! Nie uda ci się ta manipulacja!- uparł się.
- Zrozum. Co to za przyjaciel, który wykorzystuje drugiego. Czy z tego wyjdziemy czy nie, policja i tak was złapie. Chcesz żeby zniszczył ci życie mimo, że coś tam jesteś mu winny?
- On uratował mi życie.- odpowiedział krótko. Zapadła niezręczna cisza. Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć.
- I szybko ci je zmarnuje.- odezwał się Logan przejmując pałeczkę.- Rozumiem, że żyjesz dzięki niemu , ale nie pocieszysz się tym w więzieniu. Wypuść nas, a my nie wspomnimy o tobie gliniarzom ani słowa.
- Nie mogę…
- Możesz, tylko nie chcesz. Przemyśl to jeszcze.
- Wrabiacie mnie! Nie jestem taki głupi.- założył ręce.
- Ależ jesteś, i do tego naiwny. Dajesz się wykorzystywać. Nie widzisz tego?
- Zamknij się!- podniósł głos.
- Ty wiesz, że to prawda.- nie poddawał się.
- Nie! Znam te gierki. Nie dam się podpuścić żadnym chwytom psychologicznym.- w trakcie mówienia, jakiś dźwięk rozniósł się po hali. Logan zrobił minę jakby zjadł cytrynę i przegryzł wargę. Marla z wrażenia otworzyła usta. Telefon w jego skarpetce dzwonił. Nick rozwścieczył się.- Telefon? Przecież sprawdzałem wam kieszenie… jak?- Nick podszedł do Logana i zaczął jeszcze raz sprawdzać każdy zakamarek jego ciała.
- Puszczaj!- zaczął się szargać. Nick doszedł do jego nóg. Odkrył nogawkę.
- No proszę!- telefon przestał dzwonić. Wyłączył go.- Nie wiedziałem, że należysz do osób trzymających komórkę w skarpecie.
- Bo nie należę...- odburknął.
- Kontaktowaliście się?
- Mam ręce związane za tyłem krzesła. Jasne, że nie!- przewrócił oczami.
- Macie szczęście.- schował czarne urządzenie do kieszeni i wyszedł.
- Nasza jedyna nadzieja…- jęknął Logan. Po jego słowach, drzwi od wielkiej hali znowu się otworzyły.
- No nie ładnie!- krzyknął Greg. Trzymał coś w dłoni. Przestraszyli się, bo myśleli, że coś im zrobi, aby ich ukarać.- Nie ma telefonu!- Podszedł do Marli trzymając dwa waciki i mleczko do demakijażu. Dziewczyna spojrzała na niego z politowaniem.
- Żartujesz?
- Tak myślałem, że się rozmażesz, więc chciałem to z ciebie zmyć. Przypomniałem sobie, że to niezdrowe spać w makijażu.- nalał trochę mleczka na biały płatek i przyłożył do jej oka. Nie protestowała, ponieważ tego potrzebowała. Drugim przejechał jej po całej twarzy.- Nie ma za co. Nadal wyglądasz pięknie.- odpowiedział i zniknął.
- To było dziwne.- uśmiechnął się Logan.
- No tak… Ale co teraz?
- Jakoś z tego wyjdziemy…- odpowiedział.
- Jak? Nie mamy nic, zabrali ci telefon. Nie wiemy co z nami będzie, a to wszystko moja wina.
- Przestań. To nie twoja wina. Raczej wina ludzi, którzy jeszcze nie zamknęli go w pokoju bez klamek.
- Nie wiem co robić…
- Wymyślę coś. Jeszcze nie wiem co, ale wymyślę. Nie pozwolę nam zginąć.
- Proszę, tylko nie mów za dużo, bo cię zastrzelą.
- Nie zrobią tego.- pokręcił głową.
- Tego nie wiesz.
- Trzeba ich zastraszyć…- podniósł głowę i spojrzał bez celu w sufit.
- Chcesz im grozić?- pomyślała, że to niebezpieczny pomysł.
- Delikatnie ich nastraszyć, więc jak coś powiem to masz się z tym zgadzać, choćby było to nieprawdą. Jasne?- kiwnęła głową. Zauważył, że coś ją dręczyło.- Co jest?
- Umieram z głodu i chcę do łazienki…
- Właśnie!- w głowie Logana rozświetlił się pomysł.
- Co?
- Mam plan, ale muszę go jeszcze przemyśleć.
- Jaki plan?
- Powiem, że muszę skorzystać z toalety. Wątpię żeby w takiej norze było jakieś WC, więc jest możliwość, że wyjdę na zewnątrz. Skorzystam z okazji i ucieknę. Wezwę policję, aby cię odbić i wrócimy do domu. A nawet jeśli jest tu coś takiego to w łazience musi być jakiś przyrząd, który pomoże nam w ucieczce. Musimy się o to tylko modlić…
- Jesteś pewien, że to wypali?
- Masz inny pomysł?
- No nie.
Dopóki nikt z porywaczy się nie zjawiał, Logan obmyślał swój plan. Wszystkie możliwe posunięcia i opcje. Marla nie odezwała się ani słowem. W pomieszczeniu zrobiło się jeszcze jaśniej. Szukała jakiegoś zegarka ściennego. Czuła się zagubiona i niepewna gdy nie wiedziała jaka jest godzina.
- Jest osiem minut po południu.- odezwał się Logan.- Szukasz zegara? Jest za tobą.
- Super, że nie mogę go zobaczyć.
- Masz mnie.-uśmiechnął się. Było dla niej niezwykłe, że nawet w takich chwilach mógł się uśmiechać. Kilka minut później zjawił się Greg.
- No co tam?- zapytał.
- Chcę się odlać.- spojrzał na niego Logan poważnym spojrzeniem.
- To ty używasz takich stwierdzeń?
- A co ty myślałeś? Że jestem biskupem z Watykanu?
- Ja też chciałabym skorzystać z ubikacji.- wtrąciła szatynka.
- Po kolei. Nick!- zawołał asystenta. Drugi porywacz stanął w drzwiach.- Najpierw dziewczyna. Greg rozwiązał ją. Nick pilnował jej.
- Wstawaj.- odrzekł Nick. Gdy to zrobiła, poczuła ulgę. Rozprostowała wszystkie kości. Pomasował się po pośladkach, które były obolałe.
Okazało się, że toaleta jest w tym samym pomieszczeniu. Po prostu sterty rzeczy zasłoniły im widok do drzwi. Nick otworzył je. Była to mała klitka z miejscem na ustęp i małą umywalkę. Żadne z tych rzeczy nie nadawało się do użytku codziennego. Wszystko było brudne oraz śmierdzące. Rozejrzała się wokół.
- To się nazywa toaletą?- jęknęła.
- Jak ci się coś nie podoba to trzymaj aż pękniesz. Chyba, że chcesz iść do lasu.
- Wolę do lasu.
- Nie myśl o ucieczce, dlatego zrobisz to tutaj.- Greg puścił ją. Weszła do środka. Chciała zamknąć drzwi, ale Nick trzymał za klamkę.
- Chyba ze mną nie wejdziecie?
- Masz minutę, a potem otwieram drzwi.- ostrzegł.
- Tylko minutę? Nie jestem facetem.
- Dwie…- dziewczyna kiwnęła i zamknęła drzwi, w których nie było zamka. Zrobiła szybko swoją potrzebę, a z czasu , który jej pozostał, rozejrzała się za czymkolwiek co mogłoby się jej przydać. Niestety nic takiego nie znalazła.
- Wyłaź już!- dało się usłyszeć wołania zza drzwi. Z porażką na twarzy opuściła łazienkę. Poprowadzili ją z powrotem na krzesło. Po kryjomu pokiwała głową dając Loganowi znać, że nie ma żadnych szans. Związali ją z powrotem.
- Teraz ty, Henderson.- Nick zaczął go rozwiązywać.
- Idziemy do lasu?- spytał.
- Chciałbyś…- wtrącił Greg.- Jak ci się podobają lasy, to możemy cię potem tam pogrzebać. Zaprowadzili go do łazienki. Marla dziwnie się poczuła spędzając tą minutę sama. W końcu wrócili.
- Siadaj.
- No już…- burknął. Logan cały czas udawał posłusznego żeby uśpić ich czujność. Gdy złapali za liny, postanowił wcielić swój plan.- Co ona robi?!- krzyknął wskazując na nią palcem. Gdy Nick i Greg spojrzeli na nią, Logan wyrwał im się i zaczął uciekać. Marli serce stanęło w gardle.
- Osz ty!- Greg zaczął go gonić. Logan już prawie dobiegł do drzwi. Niestety w ostatniej chwili złapali go. Siłą zaprowadzili na krzesło. Ten zaczął się wyginać. Greg nie mógł go uspokoić, więc złożył rękę w pięść i przyłożył mu z całej siły w brzuch. Brunet zwinął się w pół opadając na krzesło. Związali go. Jęknął z bólu.
- Logan…- tylko tyle z siebie wyrzuciła.
- Nie umiesz uspokoić swojego kochasia?- zdenerwował się rudy.- Może po tym zacznie się grzeczniej zachowywać.
- Bądźcie grzeczni to może przyniesiemy wam coś do jedzenia.- dodał Nick.
- Naprawdę?- spytała.- Bo myślałam, że zagłodzicie nas na śmierć.- nie odpowiedzieli tylko wyszli.- Boli?- spytała Logana, który dyszał ciężko.
- Jak cholera. Skąd w takim chudzielcu tyle siły?
- Musiałeś?
- Trzeba się stąd urwać.
- Ale nie kosztem zdrowia.- zakończyła rozmowę.
Przebywając w takim miejscu stracili ochotę na rozmowę. Logan myślał, że dziewczyna jest na niego obrażona, dlatego się nie odzywał. Marla natomiast nie odzywała się, bo sądziła, że nie chce wchodzić z nią w dyskusję. Tak zamilkli na dwie godziny. Dopiero potem przynieśli im coś do jedzenia. Były to dwie sałatki warzywne i kromka chleba. Greg stwierdził, że po tym co zaszło to sam go nakarmi. Logan oburzył się odpowiadając, że nie da się tak upokorzyć i woli zdychać z głodu niż jeść mu z ręki. Marla namówiła ich żeby ich rozwiązali obiecując, że do niczego nie dojdzie. I tak się stało. Znowu mogli poczuć luz w swoich kończynach. Nawet nie pomyśleli o ucieczce kiedy w rękach porywaczy zawisła broń. Grzecznie dokończyli jeść i pozwolili się związać. Żadne z nich nie miało ochoty na rozmowy. Siedzieli w ciszy z minami jak na skazanie.
Pod wieczór Marla czuła się tak źle z taką ciszą, że zaczęła nucić piosenkę BTR Like nobody’s around. Logan podniósł głowę. Kiedy śpiewała, podniosło go to na duchu. Przyłączył się do śpiewania. Robili tak prawie dwie godziny. Śpiewali wszystko co im przyjdzie do głowy. Jego i jej utwory. Chcieli zabić ten dłużący czas na czymś co sprawia im przyjemność. Tak poprawili sobie humory.
* Jezuu. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę z tego, że nie chciało mi się odklikać wyśrodkowanie tekstu na początku rozdziału? No klikam i nic. Masakra... Mniejsza o to.
A jednak nikt z Was nie wskazał jako takiego głównego porywacza Grega :) A jednak dobrze się kamuflował. To znaczy ja to tak rozegrałam żeby nie było aż tak przewidywalne.Pamiętacie tę paczkę, którą miał Nick. Była dla Grega, więc wsadził to do jego szafki. Nikt się nie domyślił huehue :) (prócz Stelss, która niedawno napisała kom) Co będzie dalej z naszymi bohaterami już w środę :*
* Jezuu. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę z tego, że nie chciało mi się odklikać wyśrodkowanie tekstu na początku rozdziału? No klikam i nic. Masakra... Mniejsza o to.
A jednak nikt z Was nie wskazał jako takiego głównego porywacza Grega :) A jednak dobrze się kamuflował. To znaczy ja to tak rozegrałam żeby nie było aż tak przewidywalne.Pamiętacie tę paczkę, którą miał Nick. Była dla Grega, więc wsadził to do jego szafki. Nikt się nie domyślił huehue :) (prócz Stelss, która niedawno napisała kom) Co będzie dalej z naszymi bohaterami już w środę :*
Czy zwrot "wymodelowany łeb" był komplementem? Jeśli tak, to dość nietypowym. Czekaj... Jednak to Nick? Jał... Do ostatniej chwili myślałam, że czymś nas zaskoczysz, ale widzę, że tu stare, ale dobre... wiesz co. Tylko w co oni grają? To jest przynajmniej dziwne. Karmią ich tam? dają pić? Rety... Wróżbitka ze mnie marna, ale przewiduję, że poznają jakieś urodziwego pana oficera (który przypomina Michael'a Weatherly'a), który zakocha się w Marli na zabój, będzie się o nią troszczył i tak dalej... A Logan znowu pójdzie w odstawkę (ale tylko na jakiś czas), potem się unormuje i wszystko będzie cacy, ale tylko na jakiś czas. Dobra, ja już kończę. Rozdział jak zwykle świetny. Czekam na nn! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA więc to Greg... Kolega kolegi psychopaty, który jest jeszcze większym psychopatą. Dziwę się, że jeszcze nie zgwałcił Marli na oczach Logana. Przecież to taki nieogarnięty człowiek, że wszystkiego można się po nim spodziewać. A więc ta szafka należała do Grega? To nie Nick miał obsesję, a ten rudzielec. Sprawdza się powiedzenie "co rude to wredne" ale że psychiczne to nie wiedziałem. Mam nadzieję, że uda im się przerobić Nicka i uciekną. A tak wgl to Logan jest głupi. Nigdy w życiu bym stamtąd nie uciekł, nie zostawiłbym mojej dziewczyny z takimi psycholami... Bałbym się o nią. Strach pomyśleć co mogliby jej zrobić. Już bym wolał się na nich rzucić i dać się pobić, ale oni też by ucierpieli. Logan niech lepiej zamilknie, bo Greg odstrzeli mu ten "wymodelowany łeb". Szkoda by go było. Fajny mają sposób na rozluźnienie atmosfery. Tak sb śpiewali :) Przydałbym im się tam. Jak bym zaczał śpiewać, to od razu by mnie wypuścili, byleby więcej mojego głosu nie usłyszeć. Chyba, że by mi łeb odstrzelili... Takie dwie opcje :D Jak ja kocham czytać takie cudeńka! Już chcę środę. ^^
OdpowiedzUsuńCzyli to Greg jest najgorszy. Cały czas jak chował się za Nickiem. Aż mi nawet przeszło nienawidzenie go co nie zmienia faktu, że Nicka nadal nie lubię. No jednak Greg sb to wszystko dobrze rozegrał. Śmiechłam na momencie biskupa z Watykanu :) Ja myślałam, że uda im się wezwać pomoc skoro Logan miał telefon w skarpecie, a tu taka porażka. I co teraz będzie? Rozdziały cudowne. Zawsze lubiłam poczytać o porwaniach. Widzimy się w środę :)
OdpowiedzUsuńNikt z Was nie zostawił sobie na jutro, choćby na potem jednego rozdziału? Ktokolwiek? :)
OdpowiedzUsuńA myślisz, że to jest takie łatwe nie przeczytać takiego cuda jeśli się ma je przed oczami? Ja bym na przykład chciała wiedzieć co dalej z Loganem i Marlą. Wyobraź sobie, że Chris na przykład wstawił dwa na raz. Zostawiłabyś jeden na później? :D
UsuńNo ok. Zamykam się już :D
UsuńHaha no widzisz. Więc nie wymagaj prawie niemożliwego ;) Skoro emitujesz teraz po dwa rozdziały to trzecia część będzie szybciej. I znowu zadam to pytanie, choć mogłabym sama to wyliczyć, ale mi się nie chce...Kiedy trzecia część?
Usuń5 listopada ty leniwa dupo :D
UsuńTak długo? Jeszcze miesiąc! Jak zmienię datę w kompie na 05.11.2014 to będzie rozdział?
UsuńNie jestem leniwą dupą!
UsuńPS I tak się trzeba cieszyć. Wcześniej przepowiadała na 26 października, ale rozdziały posklejała :P Niestety jej kalendarz jest najważniejszy...
Ekhem... 26 listopada :)
UsuńCo prawda, straszne rozdziały, ale w pierwszym nie mogłam przestać się śmiać!
OdpowiedzUsuń"- Cholera jasna!- krzyknął rudy." - Prawie spadłam z krzesła.
"- Jak babcię kocham zaraz odstrzelę ci ten wymodelowany łeb jeśli się nie zamkniesz!" - Dobiło.
A jednak obaj to psychopaci! Kurde, zabrali im telefon! Ciekawe kto dzwonił? Może operator?
"- Tylko minutę? Nie jestem facetem."
"- Chcę się odlać.- spojrzał na niego Logan poważnym spojrzeniem.
- To ty używasz takich stwierdzeń?
- A co ty myślałeś? Że jestem biskupem z Watykanu?"
Drugi rozdział też dowalił, więc tego strachu nie odczułam tak bardzo, a to + dla Ciebie, bo żarty w trudnych sytuacjach są najlepsze :)
Dziwię się, że jeszcze ich nie zgwałcili... Po co oni ich porwali? Bo "tak"? Rozdziały zajebiste! Na to czekałam! Musiałaś zrobić tak by ich porwano?! Kurde, ja zabiję tego Grega!
Od razu go nie polubiłam, Nicka też, ale Greg był taki dziwny... Do tego rudy!
Najpierw Nick, potem Natalie, a teraz Greg?!
Henderson, niech już zamilknie, bo jeszcze coś głupiego powie, to mu łeb odstrzelą, a wtedy nie zaśpiewa. Ten rozdział podniósł mnie na duchu, bo tak szczerze trochę się boję tej zabawy Kendalla z duchami... Luj! Świetnie Ci to wyszło, ale ja chcę by byli wolni!!! Zabić Grega i Nicka!
Ok. To mnie dziewczyno zaskoczyłaś! Wiedziałam, że z tą sprawą będzie miał coś wspólnego Greg, ale że to on za wszystkim stoi? Przyznam szczerze, przemknęło mi to przez myśl, ale szybko wyleciało XD
OdpowiedzUsuńAle teraz przechodzą mi przez myśl dwa pytanie. Skoro to wszystko zaplanował Greg i jak sam powiedział, Nick, to jego 'marionetka' to po co, trzy lata temu ( o ile mnie pamięć nie myli) Nick nękał Jo??? Na nią też Greg miał chrapkę???
I drugie. Wtedy kiedy Jo postawiła się Nickowi, chciał jej powiedzieć co grozi Marli?? Bo teraz tak to zinterpretowałam. Myślałam, myślałam i doszłam do wniosku, że może Nick zmądrzał i pojął na jakie niebezpieczeństwo naraża Marlę. Ale gnębi mnie to pierwsze pytanie.
Ahhhh ktoś musiał mieć niezłe wyczucie czasu, skoro w takim momencie zadzwonił do Logana.
Czy dobrze zrozumiałam. Czy Greg kazał chodzić Nickowi w majtkach Marli czy w tych butach w gwiazdki??? o.O Czy mi do reszty sie coś popieprzyło w tej głowie XD Raczej w tych butach, bo musiałby być chory psychicznie... Nie! Zaraz! On jest chory psychicznie! Więc nie zdziwiłabym się kiedy kazałby mu chodzić w kobiecej bieliźnie XD
Jest coraz ciekawiej, aż nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów *-*
Czekam na nn!!!!!
Pozdrawiam Stelss :*************
Greg ? A myślałam że to będzie Nick, każdy na Niego stawiał ;). No i pojawił się Nick, to by było piękne, jakby go nie było.
OdpowiedzUsuń- Jak babcię kocham zaraz odstrzelę ci ten wymodelowany łeb jeśli się nie zamkniesz! <- Poniosło chłopaka, ale ciekawie to wyszło, nie wiedziałam że jest taki pyskaty ;d.
Spać? Poszli spać? W takim momencie, nie wierzę.. Ale przypomina mi to scenę z jednego serialu, ale tam była dziewczyna i jej siostra.. Coś podobnego, ale inna historia.
No Logan mógł jakoś związać chłopaków, albo chociaż jednego, mieli by jakąś szansę, a teraz to już tylko cud.. :).
Rozdział taki kryminalny ;d. Ale ciekawy, czekam na następny :).