Porywacze wrócili dopiero wieczorem. Przez ten cały czas Marla zastanawiała się co będzie z Loganem. Czy na pewno go uwolnili a jeśli tak, to gdzie teraz się podziewa. Greg i Nick przyszli zadowoleni. Marla zdążyła pozbierać
się do kupy.
- No i pozbyliśmy się tego nieudacznika.- otrzepał dłonie
Greg.
- Co mu zrobiliście?- zapytała spokojnie.
- Wywieźliśmy daleko stąd jego wozem. Będzie bardzo
zdziwiony…
- Ale żyje?
- Żyje…- machnął ręką.- Teraz będziemy mieć dużo wolnego
czasu dla siebie.
- Teraz nie ma ochoty i miło byłoby gdybyś mnie rozwiązał.
- Jak sobie życzysz…- po chwili była już wolna.
- Greg, przecież ona ucieknie.- wtrącił Nick.
- Wcale nie i nigdzie się stąd nie ruszam. Po prostu jestem
wycieńczona. Zjadłabym coś i położyłabym się do wygodnego łóżka. Kąpiel też bym
wzięła.- grała na zwłokę. Jednak mówiła prawdę. Nie miała zamiaru nigdzie
uciekać. Przynajmniej nie dziś. Jest już ciemno.
- Słyszałeś?- Greg szturchnął kolegę.- Wykombinuj
natychmiast te rzeczy.
Następnego dnia Marla obudziła się na niezbyt wygodnym
łóżku, równie metalowym jak krzesła. Jednak była to jakaś nowość, bo mogła się
wyprostować. Szara pościel pachniała podejrzanie. Przynajmniej trochę czuła się
odświeżona. Nie wiedziała do wczoraj, że za tymi wielkimi drzwiami jest
zwyczajne mieszkanie, w którym nikt od dawna nie mieszka. Nick i Greg zatem tam
przebywali, a ją dla pewności przetrzymywali nadal w wielkiej hali.
Przeciągnęła się i przegładziła włosy palcami u ręki. Drzwi zaskrzypiały.
Wyszedł z nich Nick trzymając talerz z jajecznicą i szklankę wody. Postawił to
obok niej, a sam przysiadł obok. Bez słowa zaczęła jeść. Przypatrywał się jej
jak jadła. Speszyła się, więc odłożyła jedzenie.
- Rzeczywiście nie uciekłaś.- rzekł.
- Mówiłam, że nigdzie się nie wybieram. Gdybym nawet chciała
to nie mam szans.
- A chciałabyś?- na te słowa machinalnie wyprostowała się.
- O czym ty mówisz? Teraz ci się na to zebrało? Jest już za
późno.
- Ach…
- Nie dam się nabrać. Nie jestem taka głupia.
- Ja też nie.- zwilżył wargi językiem.- Musisz go naprawdę
kochać… Logana.
- Nie wiem o czym mówisz.- skłamała.
- Ja wiem.
- Dlaczego się nie poskarżyłeś?
- Mam go już po dziurki w nosie. Rozkazuje mi i traktuje jak
sługusa.- zaczął się żalić.
- To ucieknijmy razem. Nie wniosę na ciebie skargi.
- W to wątpię, ale nawet jeśli mówisz prawdę, to Greg na
mnie doniesie. Jak go złapią to już nie będzie mu zależało. Nie zniesie, że mi
się udało, więc… A ja wiem, że i tak tego nie uniknę.
- Twoja kara może być mniejsza.
- Nie wiem…
- Nad czym się zastanawiasz?- zdziwiła się.
- Boję się.
- A ja to się nie boję? Płakałam przez sen, ale znowu
skończyły mi się zły. Powoli czuję jak rośnie we mnie znieczulica. Chodźmy,
ucieknijmy. Nie wiem… wyleć gdzieś do Australii.
- Gdyby było to takie proste…- wetchnął.- Dlaczego ze mną o
tym w ogóle rozmawiasz. Porwałem cię i trzymam tutaj piąty dzień.
- Nie ty, tylko Greg.- wbiła wzrok w poduszkę.
- Też jestem winny.
- A chciałeś tego?
- Nie.
- Jesteś idiotą. Dałeś się wykorzystać i wciągnąć w to bagno.
Rozumiem twoją sytuację. Ale przecież to jest głupie…- przeniosła wzrok na
resztki jajecznicy.
- Wiem. Byłaś jeszcze kiedyś w takich beznadziejnych
sytuacjach?
- Wiele razy.- uśmiechnęła się.- Ale ta jest najgorsza.
- Jak wyobrażałaś sobie bycie tutaj nadal?
- Jak teraz. Chciałam namówić cię na ucieczkę.
- Ale ja tego nie zrobię. Nie mogę…- zapierał się.
- Litości…- odważyła się spojrzeć mu w oczy.- A w zamian
otrzymasz ode mnie chrześcijańskie rozgrzeszenie.
- Nie będzie mi potrzebne, bo będę smażyć się w piekle.-
pogładził ręką po pościeli.
- I tak ucieknę. Z tobą czy bez ciebie.
- Nie mów mi tego!
- Za późno…- nie przejęła się tym co zrobiła. Zamyśliła się
i uśmiechnęła pod nosem.
- O czym myślisz?
- Jestem głupia. Mogłabym teraz uciec daleko przed siebie,
tam gdzie mnie nogi poniosą, a rozmawiam z porywaczem. Mogłabym przeprosić
Logana i prosić o zrozumienie.
- Nie udałoby ci się. Greg jest na dworze i złapałby cię.
- Nie mów mi tego.
- Za późno.- uśmiechnął się.
- Co dalej ze mną będzie?- spytała.
- To nie ode mnie zależy.
- A jednak jest to najdziwniejsza rozmowa mojego życia. Nic
jej chyba nie przebije.
- Wiem. Ciekawe czy za kratami za mną tęsknią…- zmienił
temat.
- Proszę cię, skończ.- podniosła rękę w jego stronę.
- Może ja już pójdę.- chciał się podnieść, ale go
zatrzymała.
- Zostań.
- Nie mamy o czym rozmawiać i nie powinniśmy.
- To posiedź ze mną w ciszy. Czuję się taka samotna.
Potrzebuję towarzystwa, a ponadto musisz ze mną zostać, bo nie dokończyłam
jeść.
- Jesteś najdziwniejszą osobą jaką poznałem.
- Ty też to takich należysz.- dokończyła jedzenie.
- Ja jednak pójdę. Nie chcę żeby Greg nas razem zobaczył.- co było dziwne, Nick pożegnał ją szerokim uśmiechem, lecz ona go nie zauważyła.
- Ja jednak pójdę. Nie chcę żeby Greg nas razem zobaczył.- co było dziwne, Nick pożegnał ją szerokim uśmiechem, lecz ona go nie zauważyła.
Zbliżała się godzina piąta. Niebo nadal było jasne jak
zazwyczaj o tej porze roku. Kiedy Marla planowała ucieczkę, Greg przyszedł do
niej.
- Tu jest moja księżniczka.
- Nie mów do mnie księżniczka.- naburmuszyła się jak małe
dziecko.
- Coś się stało? Jesteś agresywna…
- Tak! Z każdą chwilą zastanawiam się czy wyjdę z tego żywa.
- Jeśli będzie grzeczna to na razie nic ci się nie stanie. Przecież
wiesz.- zaczęła płakać.- Nie płacz.- chciał ją przytulić, ale ona odskoczyła od
niego.
- Zostaw mnie. Chcę wrócić do domu!
- Myślałem, że chcesz zostać ze mną.- zaskoczyły go jej
słowa.
- Nie! Już nie chcę.
- Pakuj się. Wyjeżdżamy!- stwierdził po chwili z wielką
rozrzutnością w słowach. Dokładnie nawet tego nie przemyślał.
- Słucham?- myślała, że się przesłyszała.
- Słyszałaś. Przecież tu nie zostaniemy. Tu jest
niebezpiecznie. Wyjedziemy daleko stąd.
- Jak mam się niby spakować skoro nie mam niczego przy
sobie?!
- To jeszcze lepiej. Szybciej się z tym uwiniemy.
- I tak nigdzie się z wami nie wybieram.- skrzyżował ręce.
- Wami? Nicka nie będzie. Wyślę go do domu. Nie będzie nam
już potrzebny. Tylko ty i ja.- uśmiechnął się krzywo.
- Ty chyba sobie tego nie przemyślałeś. Jak ty sobie to
wyobrażasz? Jestem osobą publiczną. Miliony osób zobaczy moją nieobecność i
wybuchnie afera. Tego chcesz? W dodatku nie wywieziesz mnie poza teren Stanów,
bo nie mam przy sobie dokumentów. A na byle jakim dworcu ktoś i tak mnie
rozpozna.
- To w takim razie zginiesz szybciej…- stwierdził z łatwością.- Wiem,
że będą cię szukać. Myślałem, że zdążę spędzić z tobą ostatnie chwile twojego
życia, ale skoro się upierasz…
- Nie rozumiem. To nie chcesz ze mną…
- O!- przerwał jej.- Nagle chcesz ze mną spędzić trochę
czasu? To już nieaktualne. Cały czas coś kręciłaś. Powinienem wrócić się po
tego twojego kochasia i zabić was oboje.
- To dlaczego nadal żyję?- załamał jej się głos.
- Bo mi się tak podoba. A co? Chcesz to uwinę się z tym
szybciej.- ciśnienie krwi mu podskoczyło.
- Zachowujesz się jakbyś był Panem życia i śmierci.-
odsuwała się od niego powoli kiedy on się przysuwał.
- Bo nim jestem…
- Jesteś popieprzonym psychopatą. I nie jest to przekleństwo,
tylko obelga.- odsuwała się tak długo dopóki nie trafiła na opór na swojej
drodze, a dokładniej ścianę.
- Sama się prosisz.
- Nie zbliżaj się!- szarpnął ją mocno za rękę.- Puszczaj!-
złapał ją mocno objęcia. Spanikowała.- Nick!- zaczęła go wołać mając nadzieję,
że pomoże.- Nick!
- Nie wołaj tego durnia!- uciszył ją Greg i przykładając
dłoń do jej ust. Szarpała się, lecz nie mogła uwolnić się z jego uścisków. Mężczyzna zaczął całować ją zachłannie po szyi. Zaczął schodzić coraz niżej. Trzymał ją mocno w talii tak, że wyrwanie mu się było prawie niemożliwe.
- Nie jestem durniem.- w drzwiach stanął Nick.
- Ależ jesteś.- Greg przerwał na chwilę swoje czynności.- Spójrz na siebie . Nędza w nędzy. Jesteś jak
ten Henderson. Głupi i naiwny. Nic z ciebie nie będzie.- Marla patrzyła na
Nicka z załzawionymi oczami. Wciąż ją mocno trzymał. Bała się co może dalej z
nią zrobić.
- Puść ją.- ostrzegł Grega.- Puść zanim będzie za późno.
Możesz się jeszcze wycofać.
- Nie mów mi co mam robić!- wrzasnął.- Ja tu rządzę.
- Puść ją, bo inaczej wezwę policję.
- Chcesz nagle przejść na dobrą stronę mocy?
- Wszędzie będzie mi lepiej niż tu!
- Ach tak!- Greg szarpnął Marlę za włosy i rzucił na ziemię.
Upadła. Nie miała siły się podnieść. Przeczołgała się tylko chowając za wielki
karton. Rudy wyjął swój sztylet.- Pożałujesz ty niewdzięczny nieudaczniku.
Mogłem wtedy zostawić cię nad tą górską przepaścią i czekać aż zasypie cię
lawina!
- Nie wzbudzaj we mnie poczucia winy, bo to już nie działa.
Mam ciebie dość. Żałuję, że ciebie poznałem, nawet jeśli tobie żyję!
- Nie na długo.- czaił się na niego ściskając za rękojeść. W
końcu rzucił się na niego. Marla patrzyła jak siłują się. Nick za wszelką cenę
próbuję uniknąć ugodzenia sztyletem. Jednak Greg był szybszy i wbił mu go w
brzuch. Marla zasłoniła sobie usta dłońmo żeby nie pisnąć Odwróciła głowę.
Słyszała tylko jego jęk i dźwięk upadającego jego ciała. Dyszał głośno nie
mogąc wydusić z siebie ani słowa. Greg znalazł Marlę i wyciągnął ją z kryjówki.
- Chodź tutaj!- jednym ruchem przyciągnął ją do siebie. Zaczął ją całować.
- Nie całuj mnie! Nie dotykaj!- zaczął rozpinać jej bluzkę.
Wnet zza drzwi dało się usłyszeć jakieś odgłosy. W jednej
chwili do hali wparowało kilku gliniarzy w bronią wycelowaną w porywacza. Inny
czarnoskóry policjant zabrał rannego Nicka ze sobą. Dziewczyna chciała wołać
pomocy, ale nóż miała przy gardle. Czuła jeszcze mocniej zapach jego potu. Bała
się i dygotała. Patrzyła z przerażeniem na trzech gliniarzy.
- Stać! Policja!- krzyknął jeden z nich.
- Co?- Greg nie wiedział jak to się mogło stać.
- Nie ruszaj się! Budynek jest otoczony.
- Nie podchodźcie, bo podetnę jej gardło!- syknął ze złości.
Szatynka wylewała z siebie łzy, bo wiedziała, że jest w stanie to zrobić.
- Rzuć sztylet na ziemię!
- Po naszym trupie!- przycisnął ją mocniej do siebie.
- Dajemy ci szansę. Wycofaj się. Otrzymasz mniejszą karę.
Puść dziewczynę i oddaj się w ręce policji! Chcesz całe życie spędzić za
kratkami?
- Ja się tam nawet nie wybieram. To wy rzućcie broń, bo
zabiję.
- Wcale nie chcesz jej zabić.- upierał się gliniarz.
- Jeśli nie będzie moja, nie będzie niczyja!- Greg miał już
wykonać nacięcie na jej szyi kiedy usłyszano strzał. Sztylet spadł na ziemię.
Dopiero teraz zauważyła co się wydarzyło. Policjant strzelił prosto w jego
przedramię. Kiedy pod wpływem bólu, nóż spadł na ziemię, dwaj policjanci
zwinęli go i założyli kajdanki. Marla padła na kolana i zaczęła jęczeć. Trzeci
gliniarz pomógł jej wstać.
- Chodź z nami. Jesteś już bezpieczna.
- Dziękuję…- nie mogła powstrzymać emocji i przytuliła do
siebie mężczyznę. Ten wyprowadził ją na zewnątrz gdzie stały dwa trzy wozy
policyjne i ambulans. Wśród tego zamieszania znalazł się jeszcze jeden
samochód, van Kendalla. Rozwarła lekko usta gdy zobaczyła blondyna w środku, a
serce jej zabiło kto stoi przy samochodzie. Logan oparty był o maskę samochodu.
Na głowie miał przepaskę z bandaża. Gdy zobaczył Marlę, podbiegł do niej i
mocno ją przytulił.
- Zrozumiałem…- tylko tyle z siebie wydusił. Nie byli w
stanie nic więcej do siebie powiedzieć. Wciąż trzymali siebie w objęciach.
- Będziesz musiała jeszcze pojechać na komisariat i złożyć
zeznania.- wtrącił policjant.
- Zawieziemy ją teraz.- odpowiedział za nią Logan. Spojrzał
na dziewczynę.- Wejdź do środka.-zanim jednak tak się stało, Kendall wyszedł z
samochodu i uściskał dziewczynę.
- Kendall. Jesteś…
- Opowiemy ci wszystko po drodze. Jesteś cała?- kiwnęła
głową.
Wsiedli do samochodu i pojechali za wozami policyjnymi na
komisariat. Kiedy tylko usiedli wygodnie na siedzeniach, Logan nie wytrzymał.
- Dlaczego to zrobiłaś?- spojrzał jej prosto w oczy.
- Kiedy leżałeś taki nieprzytomny, dał mi do zrozumienia, że
jeśli cię zostawię to cię wypuści. Musiałam ci naopowiadać tyle przykrych
rzeczy żebyś uwierzył. Wolałam żebyś nie był ze mną niż żeby cię zabili.-
popłakała się. Logan objął ją mocno i pocałował w czoło. Logan spojrzał, że na
szyi ma lekkie zadraśnięcie od noża, delikatnie zakrwawione. Lekko otarł palcem
kropelkę krwi.
- Zabiję gnoja. Nie daruję mu tego. Mam nadzieję, że go
nigdy nie zobaczę i zgnije w psychiatryku. Albo niech w ogóle idzie do paki o
zaostrzonym rygorze to zrobią z nim porządek.- po chwili się uspokoił.- Na
początku myślałem, że to jakaś następna gra, aby wywieźć go w pole. Potem sam
dałem się na to nabrać. Naprawdę uwierzyłem, że mogłaś być zdolna do takich
rzeczy…
- To wszystko co mówiłam to nieprawda. Kocham cię.
- Ja ciebie też.- głaskał ją po włosach.
- Było mi tak z tym ciężko. Modliłam się żebyś mi wybaczył
kiedy być może się uwolnię.
- Domyśliłem się już po tym jak dałaś sygnał. Rzeczywiście
miał rację. Jestem naiwny…- rozmowa się urwała.
- Kendall?- Marla przypomniała sobie o co chciała zapytać
kierowcę o miodowych włosach.- Skąd się tutaj wziąłeś?- zielonooki nawiązywał z
nią co jakiś czas kontakt wzrokowy patrząc do lusterka.
- Kiedy Logan zadzwonił do mnie i dał sygnał, wiedziałem
już, że coś jest nie tak. Ostatnim razem użył tego siedem lat temu jak złamał
nogę w lesie, bo ześlizgnął się z leśnej górki i potrzebował pomocy. Nawet się
nie zastanawiałem co zrobić. Wiedziałem, że to nie są żarty.
- No, ale jak go znalazłeś?
- Zapomniałaś, że nasze telefony są połączone. Nie muszę też
tłumaczyć co to GPS. Dlatego Logan zabrał ten telefon, bo on jest powiązany.
Wsiadłem w samochód i tak trop na mapie mojego wyświetlacza doprowadził mnie do
auta Logana na jakimś pustkowiu. Był ledwo przytomny, zawiozłem go do szpitala.
- Ci idioci nie zostawili ani trochę paliwa w moim wozie. A
kiedy chciałem zadzwonić, telefon rozładował się. Na szczęście Kendall zdążył
na czas. Moje auto jest teraz przed komisariatem.
- Ten kazał się szybko ewakuować ze szpitala i jechać na
policję. Pielęgniarki chciały już go tam podczepiać, a on uciekł ze szpitala.
Na komisariacie Logan opowiedział całą historię. Oni zebrali ekipę i razem z
nimi pojechaliśmy cię szukać. Kazali nam zostać, ale nie posłuchaliśmy. Na
początku chcieliśmy cię namierzyć, ale tamten telefon po pierwsze nie miał GPS,
a po drugie był wyłączony. A za długo trwałoby inne namierzanie. Logan jednak
wiedział, że była to opuszczona fabryka. Policja wiedziała gdzie to jest. I tak
się zjawiliśmy.
- Jak dobrze, że to wszystko się skończyło. On chciał mnie
zabić. Już nastawiałam się na to, że zginę. Chociaż Nick próbował mnie ratować.
- On?- odezwał się Logan.
- Tak. Kazał mnie puścić. Pokłócili się. Greg wbił mu nóż w
brzuch. Nie wiem czy raz czy dwa razy… to było straszne. Gdyby nie on spowolnił
tą akcję to pewnie byłoby po mnie…- wtuliła się jeszcze mocniej w jego ciepłe
ciało.
- Byłaś dzielna. Nawet gdybym się nie zorientował, że to co
mówiłaś o mnie kłamstwo, nie zostawiłbym cię tam.
- Carlos i James już wiedzą co się stało.- wtrącił blondyn.
- Nie mam sił żeby jeszcze im się tłumaczyć…- jęknęła.
- Niestety musisz teraz powiedzieć wszystko na policji.-
Kendall zaparkował pod komisariatem.
* No i się skończyło :) Oczywiście nie obyło się bez akcji policji. No to musiało być, nie ma bata. Jak ocenicie postępowanie Grega a jak Nicka, który... zrezygnował z bycia tym złym? Wypowiedzcie się na ten temat. Czeka nas jeszcze jeden rozdział, który kończy ten wątek. Stells jakiś czas temu zadała mi pytanie na temat Nicka i Jo. I dowie się tego właśnie w kolejnym :-)
A tymczasem do soboty :*
* No i się skończyło :) Oczywiście nie obyło się bez akcji policji. No to musiało być, nie ma bata. Jak ocenicie postępowanie Grega a jak Nicka, który... zrezygnował z bycia tym złym? Wypowiedzcie się na ten temat. Czeka nas jeszcze jeden rozdział, który kończy ten wątek. Stells jakiś czas temu zadała mi pytanie na temat Nicka i Jo. I dowie się tego właśnie w kolejnym :-)
A tymczasem do soboty :*
O tak! Wszystko wraca do normy. Niech zamkną Grega w pace i już nigdy nie wypuszczają! Niech tam zdycha. Nick mnie trochę zaskoczył swoim postępowaniem. Do końca nie wiem co go nawróciło. Może jeszcze się dowiem. Gdyby Nick nie odwrócił uwagi Grega od Marli to byłoby z nią źle. Na szczęście teraz może wrócić do domu. Logan zrozumiał jej postępowanie a Kendallowi gratulujemy inteligencji :) Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJuż nie nie lubię Nicka tak bardzo jak na początku ( napisałam z sensem? ) Kiedy sobie tak gadali poczułam taką dziwną więź między nimi, która powstała. Wstawił się potem w jej obronie. Dlaczego obronił dziewczynę, którą pomógł porwać? Czy można mu przebaczyć? Czekam na decydujący o tym kolejny rozdział. Gregowi gwałt się nie udał. I dobrze. Co za skurwysyn. Kendall wziął sobie cztery słowa do serca. Polać mu :) Jeszcze tylko trzeba wróciç do domu. James, Carlos i cała reszta pewnie się martwią. Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńTe pytania, które potem zadałaś mogła powiedzieć i ja :)
UsuńTak! Brawo Nick! Pokładałem w Tb wielkie nadzieje. Wiedziałem, że się złamiesz. Gdyby nie Ty.... szkoda gadać. Greg to sukinsyn. Dobrze, że nie udało mu się zgwałcić i zabić Marli. Wykastrować na żywca a potem powiesić! Chuj! Skoro dowiemy się w kolejnym o Nicku i Jo tzn, że on przeżyje. Zastanawiałem sie, czy bd mu palić świeczki na grobie, czy podziękują mu twarzą w twarz. Ciekawe jak to tam z nimi było... Logan uciekający ze szpitala w mej wyobraźni wygl bardzo zabawnie. :D
OdpowiedzUsuńKendall.... Dla niego też podziękowania. Jest miszczem czterech słów. I oczywiście podziękowania dla policjantów. I wgl wszystkim dziekuję i dziękuję Tb za ten jakże genialny rozdział. Cudo :)
Można się wzruszyć :D
UsuńJak dobrze, ze są już bezpieczni... Uff... Teraz to sobie przemyślałam i myślę, że... Że on po prostu oszalał z miłości. Pamiętasz piosenkę "Love sick"? Chory z miłości... Ale z tej Marli Famme fatale.. Ty też taka jesteś? Czy nie? Teraz to tak widzę. Myślę, ze teraz Marli przyda się niezła terapia. Kendall... Brawo, widać, ze grzeszysz inteligencją. Logan... Zuch chłopak! Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNa szczęście wszystko się dobrze skończyło. Myślałam że to Greg jest tym normalniejszym, no a Nick to psychopata.. Ale role się odwróciły. Nie darzyłam sympatią Nicka, ale teraz mu naprawdę współczuję. Szkoda chłopaka, ale z drugiej strony mógł na początku pokazać że chcę pomóc Marli. Cud, cudem ale na szczęście wszyscy są cali :). Dobrze że jednak Logan dał się wywieść porywaczom, w ten sposób mógł jakoś uratować Marlę.
OdpowiedzUsuńCud , miód i rozdział świetny :). Czekam na następny ! :).
Cholera!!! Ja zabiję bloggera!!! Pisałam dzisiaj rano ok. 7:10 komentarz usunął się, a napisać nie mogłam, bo do szkoły musiałam lecieć, po szkole wyczerpana, piszę komentarz i... NIE MA!!
OdpowiedzUsuńDobra... Ogarniam się...
Nick stał się troszkę fajniejszy :) dobrze, że przyjechała policja, ale Greg musiał go dźgnąć?! :((( Jakie szczęście, że z Loganem wszystko okay! A Kendall skumał o co chodzi w "cztery słowa" i bardzo dobrze ! :D Rozdział świetny :) (muszę skopiować ten komentarz...)
Spoko, też miałam takie sytuacje. Ale taki jest już blogger :/ Dlatego jak napracuję się nad komem to muszę go kopiować żeby nie zniknął z nieznanych czeluściach :D
UsuńJak dobrze! :D Wyszli z tego cało ^^ Chwała Kendallowi, że skapował o co chodzi z "czterema słowami"
OdpowiedzUsuńGreg ty deklu! Psychopato jeden. Przypomniał mi się co powiedziała mi dzisiaj koleżanka z klasy. Kolega się dziwnie zachowuje, a ja mówię do siebie "czy ty kretynizm?" a ona na to "chyba raczej debilizm, kretyna byś jeszcze jakoś zniosła" XD Ahahahaah XD No nie mogłam z tego. Tak samo jest z Gregiem, mimo, iż to człowiek chory psychicznie XD Jeszcze chciał zgwałcić Marlę!
Ale całe szczęście wszystko się ułożyło ;)
No i jestem bardzo ciekawa kolejnego rozdziału. Wreszcie dowiem się co w sprawie Nicka i Jo ^^
Czekam niecierpliwie na nn :**********
Pozdrawiam Stelss :************