Logan namówił Marlę, aby przenocowała u nich w domu. Zgodziła
się bez namysłu. James i Carlos zostali ostrzeżeni przez Kendalla, że mają jej dać
spokój do końca dzisiejszego dnia. Marla tylko ich wyściskała jakby nie
widziała się z nimi przez kilka lat. Ciężko nie było im pytać o szczegóły, ale
rozumieli sytuację. Carlos postanowił tę noc spędzić tutaj. Nie chciał jednak
zdradzić Alexie przyczyny. Będzie lepiej gdy dowie się o tym jutro. Dziewczyna
przygotowała się do snu i położyła obok Logana. Czuła się bezpiecznie w jego
objęciach. W takiej pozycji też zasnęła.
Następnego dnia Marla czuła na sobie spojrzenia wszystkich
domowników. Zebrała się w sobie i usiadła na kanapie wołając zaciekawionych.
James, Carlos, a potem jeszcze i Alexa, Lucy i Jo słuchali historii. Tego dnia
usłyszała najwięcej ciepłych słów otuchy i przytulasów bliskich przyjaciół.
Marla i Logan spędzili razem cały dzień, następny i jeszcze kolejny. To
przeżycie złączyło ich jeszcze mocniej tworząc nierozerwalne więzy. Byli
przekonani, że jeśli przeżyli to, to przetrwają wszystko.
Z każdym dniem wszystko wracało do normy. Marla wróciła do
domu Alexy gdzie mieszkała. Coraz częściej jej głowę zawracały myśli, że tylko
przeszkadza narzeczeństwu. Jednak pani domu przekonywała ją wiele razy, że się
myli i może tu mieszkać ile chce. Szatynka odetchnęła z ulgą, ale obiecała
sobie, że po ich ślubie na wiosnę, poszuka sobie mieszkania. Nie wyobrażała sobie
mieszkania z parą małżonków nawet jeśli są to jej przyjaciele i dokłada się
sprawiedliwie do rachunków.
Kendall pokazał przyjaciołom apartament, który kupił.
Znajduje się jakieś pięć kilometrów od bladego
osiedla, na Sunrise Drive. Jo tylko czeka aż dostanie dokument od
wyprowadzki. Twierdzi, że to kwestia czasu. A na razie dom stoi pusty. Oboje
nie mogą się doczekać aż się tam wprowadzą. To co powiedział Kendall się
sprawdzało. Czas, aby każdy z nich poukładał sobie już życie. Okazało się, że
Jo wyprowadzi się z Palmwoods dopiero w listopadzie, czyli za jakieś trzy
miesiące. Ten czas bardzo im się dłużył.
Carlos zebrał się w sobie i przepakował do Alexy. James
cieszył się jak głupi, że ma go z głowy. Carlos nie daje mu zapomnieć o tym, że
mieszka naprzeciwko. Przychodzi tak często, że prawie nie widać różnicy w tym,
że już tu nie mieszka. Natomiast szybko się ulatnia gdy Alexa wraca do domu.
Kiedy nadszedł listopad, w willi mieszkali już tylko Logan,
James i jego Fox.
Stacja Nickelodeon potwierdziła, że ma być wyemitowany piaty
sezon serialu. BTR dostali już scenariusze, podpisali formalności i wzięli się
do nauki tekstu. Następnie znikali na plan do Palmwoods gdzie był osobny
przedział do kręcenia odcinków. Marla nie mogła się doczekać pierwszego odcinka
sezonu. Jednak Logan ostatnimi czasy chodził jakiś przygaszony. Gdy go pytała
co się dzieje, wymigiwał się zmęczeniem. Nadszedł jednak dzień, w którym
odkryła co go dręczy.
- Właśnie wracam z planu.- rozgościł się i nalał sobie soku.
Tym razem uważał żeby nie uderzyć się w nos.
- Dostałeś nowy skrypt czy jak to się tam nazywa? Nie będę
prosić. Wiem, że nie możesz, ale gdybyś uszczknął rąbka tajemnicy to byłabym
wdzięczna. Co masz tak minę?- krzywił się w tym momencie.
- Chyba wiesz, że Camille gra w serialu?- zaczął niepewnie.
Bo jej bladym wyrazie twarzy stwierdził, że się mylił.
- Ale ona przecież ma teraz inny serial…
- No tak, ale poproszono ją o zamknięcie wątków z
poprzedniego sezonu i się zgodziła.
- Jakiego wątku? O co ja w ogóle pytam…
- Ufam ci.- podszedł do niej i złapał ją za ręce.- Camille
wystąpi w dwóch odcinkach. W serialu zyskuję wielką sławę i musi się
przeprowadzić zostawiając mnie samego i takie tam…- przerwał. Logan czekał na
jej reakcję.
- No przecież siłą jej się nie pozbędę skoro jest tam od
samego początku.- uśmiechnęła się. Chłopak zaskoczył się takim pozytywnym
nastawieniem.
- Więc nie będzie ci przeszkadzało, że w niektórych scenach
będziemy musieli… no wiesz…
- Całować się? Nie…- kręciła głową.
- Serio? Znaczy tak. Miałem nadzieję, że zrozumiesz.
- W sumie oglądając kiedyś ten serial, wasz pokręcony
związek podobał mi się najbardziej. I wierzę w to, że to tylko praca na planie,
a nie prawdziwe życie. A ty jesteś wyśmienitym aktorem i dasz sobie radę.
- To super, że rozumiesz, bo już się bałem…- uśmiechnął się.
- Nie jestem aż taką awanturniczką.
- W ogóle nią nie jesteś.- poprawił ją.- Pomyślałem sobie,
że może przyjdziesz na plan i zobaczysz to wszystko z innej strony. Ale
zrozumiem, bo będzie tam ona i jeśli nie chcesz jej widzieć…
- Chętnie pójdę.
- Tak?- nie wiedział co się zmieniło od ostatniego razu.-
Znaczy, cieszę się.
- To skąd to zdziwienie?
- Nie, nic…- machnął ręką.
Nadszedł kolejny dzień na planie. Marla przyszła tak jak
obiecała.
- Co za niespodzianka!- wyszczerzył się Carlos.- Występujesz
w serialu?
- Nie.- zaprzeczyła szybko.- Przyszłam pooglądać. Logan dał
mi przepustkę.
- Zobaczysz jaka zabawa jest na planie BTR.- dołączył do
nich James. Kendall widząc, że rozmawiają, też się przyłączył do kółeczka.
- Co więcej moja mama i Katie wróciły na pewien czas do
Palmwoods.- Marla wybałuszyła oczy na tę informacje.
- Co tak sobie rozmawiacie?- zaskoczył ją od tyłu Logan.
- Powiedziałeś Katie?- szatynka nie zważyła na bruneta,
który się przykleił do jej pleców, bo imię jego siostry obijały jej się w
głowie.
- Tak. Jest gdzieś tutaj i się kręci.- odpowiedział Kendall.
- Dokładnie tu, starszy bracie. Super, że znowu spędzimy
trochę czasu.- podeszła do nich Katie, który jakiś czas już się przysłuchiwała
im. Była mało podobna do Kendalla, ponieważ mieli innego ojca. Ojciec blondyna
odszedł kiedy on był jeszcze mały.
- Kurcze, żeś wyrosła…- Carlos przyłożył wyprostowaną dłoń
do jej głowy, a potem przeciągnął ją do swojej szyi.- Niedługo mnie
przerośniesz.
- Jak tam życie w Minnesocie?- spytał ją James.
- Leci powoli. Tata otrzymał pracę w Arizonie. Być może
przeprowadzimy się tam na stałe. Zawsze bliżej do Kendalla stamtąd niż z
Minnesoty.
- Byłoby super.- ucieszył się zielonooki.
- Potem ci wszystko opowiem.- jej wzrok skierował się do na
chwilę nieodzywającej się szatynki.- Cześć Marla.
- Cześć Katie. Dawno się nie widziałyśmy.
- Sorka za ten basen.- okazała wyraz skruchy.
- Już dawno o tym zapomniałam.- uśmiechnęła się do niej i
przytuliła do Logana. Po kryjomu Katie puściła jej oczko.
- Dobra!- wtrącił Logan.- Reżyser każe nam wracać na
stanowiska.
Marla przez godzinę obserwowała aktorów. Była pod wrażeniem,
bo od tej strony to zupełnie inaczej wyglądało. Wszyscy robili sobie żarty i
traktowali to na luzie, dlatego praca szła im wygodniej. Gdy przyszedł czas na
przerwę, Logan przysiadł się do swojej dziewczyny.
- Jesteś świetny.
- Przestań.- machnął ręką.
- Powinieneś robić to zawodowo.- na jego twarzy zagościł
uśmiech, lecz szybko się ulotnił. Camille ich zauważyła. Najwyraźniej szła w
ich stronę.
- Wiem, Camille tu idzie.- wyszeptał jej do ucha.
- Cześć…- stanęła przed nimi.
- Ja muszę się czegoś napić…- chciał wstać i szybko się
ulotnić.
- Zostań.- szybko dopowiedział brunetka.- Chciałabym wam coś
powiedzieć, a szczególnie tobie.- spojrzała na Marlę.
- Co takiego?
- Wiem, że między nami relacje się zniszczyły i była to
przede wszystkim moja wina. Sądzę, że nie ma sensu wypominać tego jeszcze raz.
W skrócie chciałam was przeprosić. Nie powinnam tak postępować. To po prostu
było z zazdrości…- ukazała skruchę.
- Skąd mam wiedzieć, że to nie jest twoja następna gra?-
spytał Logan.
- Bo pogodziłam się z prawdą. W dodatku poznałam fajnego
faceta, z którym aktualnie jestem. Możemy przynajmniej zostać przyjaciółmi?
- Nie wiem… tu nie chodzi tylko o mnie.- podrapał się w
głowę i zerknął na szatynkę.
- Nie mam nic przeciwko. To wasza sprawa.
- Naprawdę?- ucieszyła się Camille.
- Tak. Prawda jest taka, że wina leży po obu stronach. Wiem,
że w jakiś sposób weszłam w wasz związek. Próbuję na to spojrzeć obiektywnie.
Myślę, że każda z nas ma za co przeprosić drugą i będzie kwita.- uśmiechnęła
się.
- Dlaczego zmieniłaś zdanie? Kiedy przyjechałam, patrzyłaś
na mnie z wrogością i jeszcze tego samego dnia wyprowadziłaś się. Unikałaś ze
mną konfrontacji tyle czasu, a teraz rozmawiasz z przyjaznym nastawieniem.-
cieszyła się, ale nie mogła ukryć zdziwienia.
- Ostanie miesiące mojego życia dały mi zrozumienia, że
istnieją osoby, które wyrządziły mi większą krzywdę niż ty. Miałam trochę
czasu, aby jeszcze kilka razy to przemyśleć.- wytłumaczyła. Logan wiedział o co
jej chodziło. Położył jej dłoń na ramieniu.
- Czyli między nami Ok?
- Tak, ale wciąż będę miała ciebie na oku.- uśmiechnęła się.
- Proszę bardzo. Myślisz, że jest możliwe, że wrócimy do
znajomości sprzed naszych kłótni?
- To pokaże czas.
- To co, Loguś?- Camille zwróciła się teraz do niego.-
Między nami też jest Ok?
- Teraz już tak.- przytaknął.
Po tych słowach przerwa się skończyła. Logan i Camille
wrócili na plan, a między wspólnymi scenami panowała lepsza atmosfera.
W godzinach wieczorowych Marla siedziała na wygodnym fotelu patrząc się w wyłączony telewizor. Alexa i Carlos wyszli razem do restauracji. Szatynka drążyła palcem kółka na oparciu fotela. Od przykrego wydarzenia w jej życiu minęły już pięć dni. Pięć dni, a ona nadal nie zdobyła się na rozmowę z Jo. Dobrze pamiętała o tym o co poprosił ją Nick. Obiecała mu. Była mu to winna. Jednak dziś zebrała się w sobie i zaprosiła ją do siebie. Przeniosła wzrok na swój niebieski zegarek. Miała się zjawić lada moment. Tak też było. Jo należała do osób punktualnych. Kiedy Marla otworzyła jej drzwi bez tego znanego uśmiechu na twarzy, wyczuła, że coś jest nie tak. Usiadły w salonie.
- Stało się coś?- spytała blondynka.- Camille powiedziała mi, że się pogodziłyście. Bardzo się cieszę tylko ty jakoś nie wyglądasz jakby...
- Nie chodzi o Camille.- wtrąciła się.- Ta rozmowa jest dla mnie równie ciężka jak dla ciebie, więc błagam. Nie utrudniaj mi tego.
- Marls, weź mnie nie strasz. O co chodzi?- ściągnęła brwi. Zacichła oczekując odpowiedzi.
- Tamtego dnia rozmawiałam z Nickiem...- zaczęła. Jo zareagowała natychmiastowo. Na początku była zszokowana samym pojawieniem się jego imienia, a potem założyła ręce kręcąc głową.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł żeby o tym rozmawiać. Ja nie chcę. Pragnę o nim zapomnieć. Tam gdzie jest teraz to idealne miejsce dla niego. Szkoda tylko, że dostał pięć lat.- prychnęła.- Mam nadzieję, że go więcej nie zobaczę.
- I nie zobaczysz jeśli sobie tego życzysz.- dodała szybko.- Obiecał ci to.
- Mnie to obiecał?- zdziwiła się.- Ciekawe kiedy.
- Powiedział to mnie. Odwiedziłam go przecież w szpitalu. Uratował mi w końcu życie.- urwała na moment, a twarz Jo złagodniała.- Chciał cię przeprosić, błagać o wybaczenie. Chciał się zmienić...
- Ale tego nie zrobił.
- Ja nie wiem jak ci to wytłumaczyć. Moim zadaniem było tylko powiadomienie cię o tym. Mu jest naprawdę przykro. Nie wymaga od ciebie żebyś mu wybaczyła. Prosił tylko o przekazanie jego słów.- zapadła cisza. Jo schyliła głowę.- Proszę, nie mów tylko, że ja niczego nie rozumiem i nie wiem jak to jest być w twojej sytuacji, bo dobrze to znam, a nawet przeżyłam gorzej. I fakt, Nick był jaki był. Zawsze będę o tym pamiętać. Mimo, że w jakiś sposób odkupił swoje winy, zawsze gdzieś tam głęboko w moim sercu będzie mała zadra. Jednak jest to zadra, która mnie już prawie nie boli. Mam nadzieję, że i twój ból, może nie teraz, ale kiedyś ustąpi. Pomyśl nad tym.
- Ja... cię przepraszam.- wstała.- Muszę sama to sobie wszystko poukładać.- opuściła mieszkanie nie patrząc w oczy przyjaciółki. Marla nawet się nie odezwała. Nie próbowała jej zatrzymać. Wiedziała, że nie ma to najmniejszego sensu...
* Tak więc dosłownie nie dowiecie się czy Jo wybaczy Nickowi. Sami musicie do tego dojść. Sami musicie odpowiedzieć sobie na to pytanie. Wiem, że na początku trochę przynudziłam, ale mam szczerą nadzieję, że potem było lepiej :P Camille i Marla pogodzone. Szczęśliwi? :D
Do kolejnego rozdziału dam Wam podpowiedź co będzie, ale nie mówcie ( piszcie ) tego głośno :)
Będą celebracje, alkoholowe libacje. Tyle wystarczy :D
Oh! Tylko dwa rozdziały i zakończymy Big Time Problems. Pewnie zauważyliście, że kolorystyka bloga trochę się zmieniła. Miałam z tym poczekać jeszcze tydzień, ale jaram się trzecią częścią. Za szybko poczułam ten stan ( nie wiem jak Wy ), że to się już kończy i coś nowego zaczyna, dlatego w taki sposób postąpiłam. Mam nadzieję, że się podoba :* That's all. Do soboty :*
Tak dobrze się zaczyna układać. Za dużo było tych problemów hehe :) Nie wiedziałam, że Marla tak szybko wybaczy Camille. Nawet wątpiłam czy w ogóle to zrobi, a zrobiła. Fakt, były osoby o wiele gorsze od Cam, np. Natalie czy Greg ( nawet Nick przez jakiś czas). I co taka Camille w porównaniu do nich? Ona po prostu była zazdrosna i tyle. A teraz wszystko się układa. Niech Jo się cieszy, że nie zwaśnionych przyjaciółek. Jeśli chodzi o rozmowę Marli z Jo na temat Nicka to sądzę, że teraz nadal ma do niego żal, ale z pewnym czasem nie wiadomo jak długim, wybaczy mu. Takie jest moje zdanie. Rozdział świetny. Poczułam już tą końcóweczkę :)
OdpowiedzUsuńPo woli wszystko wraca do normy ale wiem ze nie na długo. TWA podpowiedzi do następnego rozdziału az się prosi o komentarz ale prosilas by tego nie robić wiec muszę ugryźć się w język (kciuki). Jo ma metlik w głowie. Nie dziwie się. Fajny gest ze str Camille. Ciekawe ze zdobyła się na niego... Ja chce 5 sezon w realu... Wgl ten rozdział skojarzył mi się z odc w którym Kendall był na planie serialu Jo. Ale Marla na szczęście nie zachowywała się tak jak Schmidt ;D super rozdział ;) rzeczywiście czuć juz ta końcówkę ^^
OdpowiedzUsuńW sobote możesz rozpisać się na temat tego co chciałeś napisać a nie mogłeś ;p
UsuńMi także skojarzyło się ten odc. gdzie Kendall był na planie :D
UsuńNo widzę kolorki zmienione. Ładnie ładnie :) Wiesz, że ja czekam od dawna na trzecią część. Jeśli chodzi o rozdział to świetny, jak zawsze zresztą. Marla i Camille pogodzone. Jo musi poukładać sobie sprawy z Nickiem. Ach... Celebracje i alkohole libacje? Mnie też się ciśnie coś, ale no dobrze...nie napiszę tego. Napiszę potem :) Więc do soboty. To nic, że akurat wypada wtedy święto. Całego dnia na cmentarzu nie spędzę :P
OdpowiedzUsuńMarla i Camille pogodzodze! Woo Woo! Przypomina mi się tekst mojego kumpla "O, już są pogodynkami". Ten to potrafi rzucić ripostą błyskotliwą inaczej. Ja właściwie też... Dobraliśmy się, co? Marla i Jo też sporo wnoszą do akcji. Widać, że się przyjaźnią, mimo, ze nie zgadzają się w pewnych kwestiach. I nawet nie pytaj, skąd ten wniosek, bo sama pojęcia zielonego nie mam. No dobra... Idę oglądać wywiady. Trzymaj się. Rozdział świetny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńByło, o tym, że Jo wyprowadzi się do Kendalla w listopadzie i ten końcowy wątek, było, o Loganie i Marli, było, o Carlosie i Lex, ale nie wiem co z Jamesem i Lucy.Rozdział świetny, też już czuję, że się kończy Big Time Problems. Boję się o Big Time Tragedy, bo w tragedii najczęściej ktoś umiera... :O
OdpowiedzUsuńCóż, nie zostaje nic innego, niż czekać na nn. :3
Oj jeszcze się naczytasz o Jamesie. Uwierz mi :P
Usuń
OdpowiedzUsuńŚwietnie że dziewczyny się ze Sobą dogadały, może nie będą największymi Przyjaciółkami ale zawsze coś na początek. Carlos się wyprowadził, Kendall też już się pakuję. Brakuję tylko Jamesa. ChociażLogan też mógłby zamienić willę na coś mniejszego, po co im taka posiadłość. Ale to już zostawię Tobie. Bardzo mnie cieszy że wszystko powoli wraca do normy :).
Ach ♥ . Świetny rozdział <3. Pozdrawiam ;* .
Cieszę się, że Camille i Marla się pogodziły. Miejmy nadzieję, że to nie chwilowe i do żadnej większej afery znów nie dojdzie. Nie dziwię się, że Jo tak ciągle ją to boli. Marla też dużo z nim, a przede wszystkim Gregiem przeżyła. Ale uważam, że Marla po prostu jest silna i wytrwała, a Jo to taka delikatna dziewczyna, którą łatwo zranić. Więc Jo, to co zrobił jej Nick, odbiera poważniej, niż Marla i ciężko jest jej się z tym wszystkim teraz pogodzić. Ale jestem pewna, że mu wybaczy :) Jak nie teraz to później ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że Carlos się wyprowadził. Kendall też niedługo będzie wybywać z domu.
Zainteresowałaś mnie kolejnym rozdziałem ^^ Czyżby był taki sam melanż jak na urodzinach Carlosa? Czy może jeszcze większy?? ^^
Czekam niecierpliwie na nn :***********
Pozdrawiam Stelss :************