Po wszystkich próbach nauczenia chłopaków choreografii,
nadszedł czas na teledysk do piosenki promocyjnej. Nikt nie spieszył się z jego
nakręceniem, ponieważ zostało mnóstwo czasu. Idealnie, aby dopracować perfekcyjnie każdy szczegół. Marla uczestniczyła we wszystkich próbach do
klipu. Nadzorowała ich taniec. Czasem poprawiała ich malutkie niedociągnięcia.
Logan i Kendall byli najlepszymi tancerzami. Przykładali się całym sercem do
swojej pracy. James oraz Carlos również. Szatyn, żeby osiągnąć takie efekty jak
u Logana, musiał ciężej ćwiczyć. Carlos, który zazwyczaj radził sobie dobrze i
często podsycał Logana do robienia z nim żartów, ostatnio zrobił się bardziej
rozkojarzony.
- Carlos!- przywołała go do porządku. Chłopak spojrzał na
nią przestraszony. Rozejrzał się. Reszta zespołu stała inaczej niż on.- Carlos,
to nie jest teraz ten układ. Tak tańczycie pod koniec.
- Sorry.- poprawił nerwowo swoje spodnie. W tej samej chwili
na plan zostały wpuszczone Lucy, Jo i Alexa. Usiadły z boku, aby nie
przeszkadzać. Chłopak pomachał do Alexy.
- Carl, musisz się skoncentrować.- przywołała go jeszcze raz
do porządku Marla.
- I… akcja!- krzyknął reżyser siedzący obok Gustavo.
BTR ustawili się na miejsce i zaczęli tańczyć. Marla
potakiwała głową, bo wszystko szło tak jak to przygotowała. Niestety Carlos
znów pomylił się w tym samym miejscu co wcześniej.
- Przerwa!- krzyknął reżyser nie mogąc znieść drugiej takiej
samej pomyłki. Marla z opanowaniem podeszła do niego.
- Co się dzieje? Na próbach szło ci genialnie. Coś jest nie
tak? Chcesz odpocząć?
- Nie…- odpowiedział grzecznie.- Ale…
- Tak?
- Przepraszam. Jestem trochę spięty.- chciał coś powiedzieć,
ale w ostatniej chwili wymigał się tymi słowami. Spuścił głowę, po czym jeszcze
raz spojrzał na blondynkę siedzącą na ławce pod ścianą. Rozmawiała o czymś z
Lucy, a Jo się głośno zaśmiała. Ponieważ była przerwa, James i Kendall poszli w
stronę swoich dziewczyn. Logan podszedł do stolika napić się wody.
- Alexa cię tak rozprasza?- uśmiechnęła się.
- Nie, nie o to chodzi.
- Jak coś to możemy to przełożyć…
- Nie. Po prostu ostatnio dużo myślałem nad pewną decyzją w
swoim życiu.- Marla spojrzała na niego pytająco.- Jestem bardzo pewny swojej
decyzji, ale jestem jednocześnie i podekscytowany i zestresowany. Pomożesz mi?
- Ale w czym?- pisnęła.
- A może jednak nie…- mruknął pod nosem do siebie drapiąc
się w swoje czarne krótkie włoski. Marla klepnęła się w czoło.
- Czy możemy już zaczynać?- zapytała reżysera. Dał jej
znak.- Chłopaki, na miejsca. Ostatnie podejście. Kendall? James? Chodźcie tu.
- I… akcja!- krzyknął reżyser.
Chłopcy jeszcze raz zaczęli tańczyć. Wszyscy czekali na ten
moment, na którym poprzednio stanął Carlos. Marla ścisnęła kciuki. Carlosowi
udało się zatańczyć tak jak powinien. Po cichu klasnęła w dłonie. Cała
choreografia została perfekcyjnie wykonana. Zadowolony reżyser ogłosił koniec
na dziś. Ekipa zaczęła zbierać sprzęt kiedy niespodziewanie Carlos zabrał
megafon od reżysera.
- Chwila!- głośny głos chłopaka odbił się od ścian wielkiej
hali. Wszyscy odstawili na bok wykonywane wcześniej przez nich rzeczy.- Zanim
skończymy, chciałbym coś powiedzieć.- wypatrzył swoją dziewczynę w chaosie,
który wcześniej zapanował.- Alexa, podejdź do mnie.- w jednej sekundzie
dziesiątki par oczu spoczęły na aktorce. Rozejrzała się niepewnie, wstała z
ławki i powoli skierowała się w jego stronę nie wiedząc co się dzieje. Nikt nic
nie wiedział. Zapanowała cisza. Gdy Alexa stanęła przed nim, nawet nie zapytała
po co miała przyjść. Chłopak odłożył megafon. Logan podszedł do Marli i ścisnął
ją za rękę.
- Wiesz co się tu dzieje?- szepnęła mu na ucho Marla.
- Nie mam pojęcia.- odpowiedział.
Alexa nie chciała jeszcze raz patrzeć na przyjaciół i
wpatrującą się w nią ekipę. Carlos uspokoił ją swoim słodkim uśmiechem. Nikt
nie spodziewał się tego co zrobił. Carlos klęknął na kolanie i załapał
blondynkę za rękę.
- Alexa. Odkąd cię poznałem, świata za tobą nie widzę. Za
dnia myślę o tobie, a w nocy śnię o tobie. Czuję cię mocno w moim sercu nawet
gdy cię nie ma obok mnie, ale to nie ma żadnego znaczenia. Czas i miejsce nie
są w stanie nas rozdzielić. Od naszego pierwszego spotkania codziennie
wstawałem szczęśliwy, bo wiedziałem, że mam taką niesamowitą dziewczynę jak
ty.- jego druga ręka poszybowała do kieszeni w spodniach. Puścił rękę
uśmiechniętej dziewczyny i otworzył małe pudełeczko z pierścionkiem.- Może i
nie jestem romantykiem… ale czy chcesz wyjść za tego nie romantyka?- po hali
rozniosły się westchnienia przyjaciółek.
- Oh, Carlos…- Alexie popłynęła z oczu łza.
- Zlituj się nade mną skarbie.- spojrzał jej prosto w oczy.-
Strasznie bolą mnie nogi.- uśmiechnął się nerwowo.
- Przy tobie do końca życia nie przestanę się śmiać. Tak.
Wyjdę za ciebie.- wszyscy zaczęli klaskać. Carlos włożył jej przepiękny
pierścionek na palec, wstał i pocałowali się. Zgromadzeni zaczęli klaskać
jeszcze głośniej.
- Ty ciołku!- po chwili wtrącił się między nimi James.-
Zabijemy cię za to, że nic nie pisnąłeś.- roztargał mu włosy.
- Bo wszystko byście zepsuli.- zaśmiał się.
- No co ty?- dodał Logan.
- A ty szczególnie. Przyciągasz problemy.- wykrzywił się na
te słowa.
- Pokaż ten pierścionek!- Marla podeszła do Alexy i ją
wyściskała. Lucy i Jo zrobiły tak samo.
- Alexa Pena.- uśmiechnęła się dziewczyna.
Minęło jeszcze dużo czasu zanim opuścili plan. Ekipa zwinęła
się, a przyjaciele poszli świętować zaręczyny.
- Zdrowie państwa młodych!- wzniósł toast Logan podnosząc
swój kieliszek.
- To jeszcze nie ślub przygłupie.- Kendall pociągnął kolegę
w dół. Alexa zaczęła się śmiać.- Masz słabą głowę do alkoholu. Weź już nie pij.
- Ha! Śmieszny jesteś.- opróżnił kieliszek.
- Kocham cię, ale mógłbyś w końcu zastopować.- powiedziała
stanowczo Marla.
- No co ty.- wtrącił James.- Jeszcze nikt temu
imprezowiczowi nie przemówił do rozsądku.- Marla spojrzała na swojego chłopaka,
który złapał się za butelkę. Ich oczy się spotkały.
- Proszę…- poprosiła cicho. Logan zatrzymał się w miejscu i
przełknął ślinę. Spojrzał na szklaną butelkę, którą ściskał, po czym zwolnił
uścisk i położył rękę na kolanie głośno wzdychając. Reszta spojrzała z
niedowierzaniem.
- Jak ty to zrobiłaś?- spytał się jej James.
- Miłość…- usprawiedliwiła się jednym słowem.
- Właśnie, miłość…- spojrzał Carlos na Alexę i ją pocałował.
- Pamiętam Carlosa rok temu.- zaczęła Jo.
- Tak.- przytaknął Kendall.- Pamiętam jak narzekał na
samotność. My mieliśmy dziewczyny, a on użalał się nad sobą. James śmiał się z niego, że zjeżdża ze zjeżdżalni samotności. A teraz proszę.
Jako pierwszy zdobędzie żonę.
- Co było to było.- machnął ręką Carlos.
- I jak to będzie teraz z wami?- zapytała Lucy włączając się
do rozmowy.- Kto do kogo się przeprowadza?
- W sumie to jeszcze o tym nie pomyślałem.
- Nie widzę natychmiastowej potrzeby, nasze domy dzieli
uliczka.- dodała Alexa.- Ale wolałabym już żeby to Carlos wprowadził się do
mnie. Nie chcę opuszczać jeszcze tego domu. Mieszkała w nim część mojej
rodziny.
- Co tylko zechcesz, słońce.- objął ją ręką Latynos.
- O Boże, dziękuję ci dziewczyno.- James złożył ręce jak do
modlitwy.- Weź go zabierz. Możesz już teraz. Mam go po dziurki w nosie.- Carlos
wyszczerzył się.
- W sumie…- wtrącił Kendall spoglądając dyskretnie na Jo.-
Miałem wam to powiedzieć, ale skoro już napoczęliście temat przeprowadzek...-
westchnął. Zmieszał się. Wszyscy patrzyli na niego. Blondyn spojrzał błagalnym
spojrzeniem na swoją dziewczynę.
- Mój serial jest jednym z najbardziej popularnych, a co za
tym idzie, większy sukces. Palmwoods jest narażone na paparazzi, więc… muszę
wyprowadzić się z hotelu. W końcu nadszedł mój czas.
- Mamy na oku bardzo ładny apartament.- uśmiechnął się
niepewnie.
- Czyli rozchodzimy się?- podsumował James.
- Nie w tym sensie. No co ty.- uspokoił go Kendall.- To, że
jesteśmy zespołem nie znaczy, że mamy mieszkać ze sobą do końca życia. Może
czas w końcu przejść na inny poziom? Razem, ale oddzielnie.
- Rozumiem…- mruknął Logan.- Może to nawet i dobrze.
Powoli miałem już was dość.- zaczął się śmiać. Carlos razem z nim.
- Zawsze możemy się spotkać. Przecież wszyscy zostajemy w
LA.- rozejrzał się po stole Kendall.
- Jak ten czas szybko leci, co?- Lucy wtuliła się w
umięśnione ramię szatyna. Puścił jej oczko.
- Wszyscy się wyprowadźcie.- uśmiechnął się James.- Ja nie
opuszczę tego basenu. Nie-e. Mnie się tam podoba.
- Zapomniałeś o kimś?- oparł ręce na stole Logan patrząc mu
prosto w oczy.
- No tak, jeszcze ty.- westchnął żartując.- W końcu
potrzebny mi jest ktoś kto będzie sprzątał, gotował, prał…
- Ha, ha! Nie rozpędzaj się.- przeniósł po chwili swój wzrok
na Marlę.- Skoro tak po kolei każdy coś ogłasza to ja też chciałbym. Marla,
wiesz jaki zbliża się dzień?- kiwnęła głową.
- Jaki dzień?- zaciekawiła się Alexa.
- Pojutrze jest równy rok od momentu, w którym zaczęliśmy ze
sobą chodzić.- pochwaliła się szatynka.
- Z tej okazji chciałbym zabrać cię w jedno miejsce. Zacznij
się pakować, bo wyjeżdżamy na kilka dni.
- Super, ale dokąd?
- Niespodzianka.- odpowiedział.
- Ekstra!- krzyknął James.- Będzie wolna chata!- położył
potajemnie rękę na kolanie Lucy, która zachichotała.
- Przepraszam, że przerywam…- wtrącił Carlos.- Tu siedzą
narzeczeni i domagają się większej uwagi.
- No to wznawiam toast, drodzy zgromadzeni.- Logan podniósł
szklankę soku pomarańczowego.- Za państwo młodych!- nikt już nie poprawił
bruneta. Wszyscy poszli w jego ślad i bawili się dalej.
ROZDZIAŁ 75
Nastał piękny poranek. Marla wstała jeszcze przed budzikiem. Leżała chwilę na poduszce wpatrując się w mały punkcik na suficie. Wczoraj zapomniała zasłonić firanek, dlatego teraz światło przebijało się do jej pokoju. Ziewnęła głośno i przeciągnęła się. Pomyślała o wczorajszym dniu. Cały dzień spędziła w Palmwoods rozmawiając z Lucy o tym co mógł zaplanować Logan na trzydniową wycieczkę w okazji rocznicy bycia parą. Do teraz nie wiedziała gdzie jedzie, ale była podekscytowana tym. Walizeczka czekała przy komodzie. Zadzwonił budzik, który natychmiast wyłączyła i poszła do łazienki. Potem pokierowała nogi do swojej szafy wyciągając zestaw ubrań na dzisiejszy dzień. Gdy się ubrała, zeszła po cichu na dół, aby nie budzić Alexy i Carlosa. Jest teraz najczęstszym gościem tego domu. Wprawdzie można powiedzieć, że już tutaj mieszka, jednak nie jest aż tak zorganizowany żeby zabrać wszystkie swoje rzeczy. Otworzyła lodówkę i zaczęła przygotowywać sobie szybkie śniadanie. Zjadła szybko, ponieważ za kwadrans miała wyjść. Pobiegła umyć zęby i poprawiła włosy. Wzięła pod pachę walizeczkę. Zamknęła dom. Logan stał już przed domem czekając na dziewczynę z otwartym bagażnikiem. Kiedy ją zobaczył, pomachał do niej. Logan wziął od niej walizkę, a następnie włożył do środka. W tym samym czasie pozwoliła sobie otworzyć drzwi od strony pasażera. Logan dosiadł miejsca przy kierownicy, włożył klucz do stacyjki i zapalił samochód uśmiechając się. Nie odezwała się dopóki nie opuścili Los Angeles.
K: No co tam Logan?- krzyknął Kendall przez słuchawkę.- Włącz głośnomówiący to sobie we trójkę pogadamy.- posłuchał przyjaciela.- Dlaczego tak bez pożegnania uciekliście?
- Włączyć radio?- odezwał się w końcu.
- Jak chcesz…- chłopak westchnął i wcisnął przycisk.
- Czemu nic nie mówisz? Jesteś zła?- spojrzał na nią z zaciekawieniem i zmartwieniem jednocześnie.
- Nie. Wstałam wcześnie, jeszcze się nie wyspałam.
- To połóż się.
Nie odezwała się. Ziewnęła tylko, ale nie poszła spać. Widok z okna ją zaciekawił.
- Możesz mi powiedzieć gdzie mnie wieziesz?
- Mówiłem, że to niespodzianka.- uśmiechnął się zadziornie.
- Muszę wiedzieć czy trafiłam z ubraniami. Mam same letnie rzeczy i zaledwie jeden sweter.
- Jak to? Teraz mi mówisz?- zatrzymał samochód na środku pustej drogi. Marla przestraszyła się.- Jedziemy do miejsca, w którym się wychowywałem.
- Do Minnesoty?- pisnęła.- Przecież tam jest śnieg!
- No trudno. Najwyżej zmarzniesz…- zaczął się śmiać. Zapalił samochód.
- Z czego się śmiejesz. To nie jest śmieszne!
- Żartowałem. Nie jedziemy do Minnesoty.- dziewczyna uderzyła go w ramię.- Auć…
- Miało boleć.- zamilkła na kilka sekund.- To dokąd jedziemy?
- Stan Teksas, mała.- puścił oczko.- North Richland Hills. Tam się urodziłem i spędziłem siedem lat swojego życia.
- Wiem.
- Podoba ci się?
- No jasne. Zastanawia mnie czy trudno było ci się tak przestawić na inny klimat.
- Na początku… Ale potem mi się nawet spodobało. Poznałem chłopaków. To chyba jakieś przeznaczenie, bo Carlos dwa miesiące po moim przyjeździe do Minnesoty przyjechał z Columbii.
- Trochę daleko do tego Teksasu…
- Trochę. Będziemy też przejeżdżać przez Arizonę. Zwiedzisz trochę kraju. A może kiedyś pojedziemy w taką wycieczkę po całych stanach, co?
- Bardzo chętnie.- uśmiechnęła się.
Po trzech godzinach przekroczyli granicę Kalifornii. Marla wzięła głęboki wdech żeby sprawdzić jak się oddycha powietrzem z Arizony. Mimo, że nie czuła różnicy, cieszyła się. Nie miała okazji zwiedzić żadnego stanu nawet będąc w trasie. Nie miała wtedy czasu na turystykę, ponieważ szybko trzeba było przedostać z jednego punktu do drugiego.
- Masz ochotę coś zjeść? Coś wykwintnego lub niezwykłego?
- Mam ochotę pochłonąć zwykłego hot doga ze stacji, ewentualnie zapiekankę.- ścisnęła się za brzuch.
- Ok. A ja zatankuję przy okazji. Jest gdzieś taka stacja z takim dobrym żarełkiem…- rozejrzał się po obu stronach drogi.
- Weź najpierw zwolnij…
- Spokojnie. To tutaj.- wskazał palcem na stację paliw na poboczu.
Założyli okulary i wyszli z samochodu. Marla oparła się o maskę auta wpatrując się na Logana, który tankuje. Założyła ręce oraz skierowała twarz w stronę słońca. Gdzieś w międzyczasie przejeżdżał wóz policyjny, jednak nie zwróciła na niego uwagi gdy zaparkowali po drugiej stronie. Para poszła potem do środka kupić coś do jedzenia. Zdziwili się ogromną wielkością hot doga, który był jak zwyczajne dwa. Usiedli przy stoliku, aby spokojnie je zjeść. Gdy skończyli, wrócili do samochodu. Furgonetki policyjnej już nie było. Po chwili znowu znajdowali się na drodze. Pół godziny później wyjechali za miasto. Logan przyspieszył. Dziewczyna skrzywiła się i ścisnęła pas.
- Co ci jest?- spojrzał w jej stronę.
- Boję się. Czasami jeździsz jak szatan. Albo demon szybkości.
- Nie lubisz czasem poszaleć na szosach?- uśmiechnął się.
- Jeszcze chciałabym sobie pożyć…- westchnęła. Na te słowa Logan trochę zwolnił.- Dziękuje i za to.
- Spokojnie. To nie ja straciłem prawko na dwa lata i nie rozbiłem wozu.
- Właśnie. Jest możliwe żeby ot tak zabrano prawko na taki czas?
- Inny stan inne prawo. W sumie nie pamiętam gdzie to się wydarzyło. Nie jest to teraz istotne…
Rozmowa urwała się na chwilę. Marla podziwiała piękny zielony krajobraz uśmiechając się do szybki w samochodzie. Jej wzrok znów stał się nieobecny. Logan znowu musiał zapytać.
- O czym myślisz?
- Dlaczego ciągle mnie o to pytasz?
- Jest wiele powodów.- odpowiedział zanim zdążyła zapytać.- Jestem ciekawy, nie podoba mi się muzyka w radiu i chciałbym zagłuszyć ją twoim głosem i martwię się dlaczego nie rozmawiasz ze mną tak jak zazwyczaj. Nudzę cię?
- Nie nudzisz. Po prostu, tyle się dzieje, że nie wiem kiedy o tym myśleć. Teraz na przykład myślę o Carlosie i Alexie.
- Zastanawiasz się czy to nie za szybko na ślub?
- Czytasz mi w myślach.
- Jeśli są tego pewni to niech robią co chcą. Pasują do siebie. Mówi się, że po ślubie to człowiek już się nie pobawi, ale oni są podobni. Mogą szaleć razem. Ale sama słyszałaś. Ślub planują dopiero na maj. Będą mieli wiele czasu, aby się zastanowić czy odpowiada im życie ze sobą na wieki.- wyłączył radio.- O tym ciągle myślisz?
- Nie.- zaprzeczyła.
- To o czym?- podniósł brew.
- Miałam ci nie mówić, ale ciągle po głowie chodzi mi taki jeden mężczyzna.
- Hmm… jak wygląda.- zdjął okulary i odłożył je patrząc na drogę.
- Może go znasz. Pociągający brunet, niezwykle przystojny. Te oczy, te usta, po prostu me gusta.- pocałowała palce jakby oznajmiała, że smakuje jej jakieś danie.- Ma niesamowicie seksowny uśmiech. Mam kontynuować?
- Myślę, że wiem co to za gość.- spojrzał na nią kładąc rękę na jej kolano. Chciał ją pocałować, ale się odsunęła.
- Patrz na drogę.- nakierowała jego policzek w stronę przedniej szyby. Westchnął ciężko.
Po chwili odpięła pas. Podniosła ręce do góry, a następnie wsunęła je sobie za koszulkę macając po plecach. Robiła przeróżne kombinacje rąk wyginając jej w każdą stronę.
- Co ty ćwiczysz?- zaśmiał się.
- Ramiączko mi się odpięło i próbuję je zapiąć…- wysapała. Logan zareagował natychmiast. Skręcił w boczną ścieżkę prowadzącą do gęstego lasu. Samochód stanął.- Dlaczego tu stanąłeś?
- No przecież trzeba ci pomóc. Sama tego nie zrobisz.- Marla uśmiechnęła się. Odwróciła się od niego plecami. Wsunął swoje ręce pod jej bluzkę. Zachichotała cicho. Zamiast zrobić co trzeba, objął ją w pasie i zaczął całować po szyi. Przekręciła się, aby znaleźć jego usta. Połączył ich namiętny pocałunek. Obejmowali się wzajemnie. Kiedy jego dłonie powędrowały nieco niżej, przestała go całować. Spojrzała mu prosto w oczy. Ich twarze były tak blisko, że stykali się nosami.
- Zostawmy sobie takie wrażenia na później, kiedy dojedziemy. Zapniesz mi te ramiączko?- bez słowa zrobił co trzeba.- Dziękuję.
- Masz, kusicielko.- zapiął swój pas i odpalił samochód wciąż się jej przypatrując.
- Uaaach!- ziewnęła głośno.- Niewyspanie daje mi się we znaki. Pozwól, że się położę.- oparła się wygodnie.
- Wyśpij się, bo będzie ci to potrzebne.- wjechał na główną drogę. Nagle zadzwonił telefon Logana. Dziewczyna zdziwiła się, bo czarny telefon leżał na półeczce, ale nie on dzwonił. Skrzywił się i wyciągnął niebieskiego iPhone’a z kieszeni. Odebrał.
K: No co tam Logan?- krzyknął Kendall przez słuchawkę.- Włącz głośnomówiący to sobie we trójkę pogadamy.- posłuchał przyjaciela.- Dlaczego tak bez pożegnania uciekliście?
L: Przecież nie żegnamy się na zawsze. Za trzy dni wracamy.
K: No wiem. Weź się nie powtarzaj. Marla? Jak tam nastrój?
M: Jestem zła, bo Logan miał zostawić pracę w domu, a rozmawia właśnie z tego telefonu.
L: Wydałeś mnie.- dodał Logan.
K: No sorry, ale przecież i tak zazwyczaj dzwonię na ten numer. Zgubiliśmy numer do tamtego telefonu, musisz później podać. Wyczuwam niepozytywne wibrację, więc pogadamy później. Koniecznie zadzwońcie kiedy dojedziecie na miejsce.
L: Ok.
K: Narka.- rozłączył się.
- Tia…- spojrzał ostrożnie na swoją dziewczynę przegryzając wargę.- Jesteś zła?
- Umawialiśmy się, że zostawisz jeden telefon kiedy wyjedziemy. A szczególnie ten niebieski.
- Przepraszam, ale jak zadzwoni do mnie ktoś ważny z branży to…
- To mogą zadzwonić do Kendalla, Jamesa albo Carlosa i wtedy podadzą twój drugi numer.- przerwała.
- O tym nie pomyślałem. Może dlatego, że do niego jestem bardziej przywiązany. Ale masz rację. Mówiłem, że odpuszczę i skłamałem. Patrz.- otworzył szafeczkę od strony pasażera i włożył tam niebieski telefon.- Nie ma go już.- drugą komórkę wrzucił za siebie na siedzenie.- Tej drugiej też. Należy mi się.- dziewczyna uśmiechnęła się i położyła na boku.
- Pójdę już spać.
Siedem minut później Marla zasnęła twardym snem. Logan sprawdził czy rzeczywiście śpi. Sięgnął do tyłu po telefon i po cichu podwinął nogawkę u spodni. Wsadził komórkę do skarpetki u lewej nogi. Wiedział, że robi źle, ale nie mógł wytrzymać bez łączności. Kiedy wjechał na główną drogę gdzie nie jechał żaden pojazd, postanowił przyspieszyć. Docisnął gazu, od razu poczuł się lepiej. Na zakręcie zauważył, że z bocznej uliczki wyjechał wóz policyjny. Natychmiast zwolnił. Zauważył gesty policjanta przez lusterko, który daje mu znak, że ma zjechać na pobocze. Ścisnął z nerwów kierownice i przeklął pod nosem. Ostrożnie zjechał na pobocze. Spojrzał na Marlę modląc się żeby się nie obudziła. Po chwili wysoki policjant w przyciemnianych okularach zapukał w szybę. Stanął tak, że nie było widać jego twarzy. Logan rozsunął szybę.
- Prawo jazdy i dowód rejestracyjny proszę.- zabrzmiał młody głos. Brunet był taki roztrzęsiony i zły na siebie, że wszystko dookoła przestało istnieć. Ze wzrokiem wbitym w kierownicę wręczył dokumenty.- Wie Pan, że przekroczył dozwoloną prędkość?
- Nikt nie jechał i nie jechałem tak szybko.- był pewien, że nie przekroczył prędkości, ale w toku mówienia zwątpił w to.
- Nie zauważył Pan znaku dwieście metrów temu?- oddał dokumenty.
- Tam był jakiś znak?- zdziwił się. Sięgnął pamięcią wstecz te kilka minut wcześniej.
- Proszę wysiąść z samochodu. Dmuchnie Pan w alkomat.
- A proszę bardzo!- otworzył drzwi.- Jestem zupełnie trzeźwy.- wysiadł w samochodu. Nagle ktoś złapał go mocno od tyłu i przyłożył coś do ust. Zanim zdążył zareagować, zmiękły mu nogi. Poczuł dziwną, nieznaną woń i odpłynął.
* Niespodzianka! Supraaajs! Czy byliście zdziwieni dwoma rozdziałami? Część może i tak :) Przejrzałam parę rozdziałów naprzód i stwierdziłam, że takie sklejenie jest potrzebne. Nadchodzący wątek był rozbity na kilka rozdziałów. Chciałabym przyspieszyć akcję. Będzie szybciej nam do części trzeciej :D Takich duplikacji możecie spodziewać się jeszcze trzy razy. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko. Ja tam mogę to porozbijać jeśli większości się nie spodoba ten pomysł. A jeśli ktoś ma silną wolę to może jeden rozdział przeczytać jednego dnia następnym razem, a drugi kolejnego. I w takim razie komentarze dłuższe by się przydały huehue. Żartuję :P
Czy popieracie decyzję Carlosa? Co powiecie na temat przeprowadzki Kendalla? I co z końcówką? Tu jestem bardzo ciekawa. Do soboty :*
Carlos się oświadczył! To wspaniale. Będzie ślub, będzue wesele :) Alexa szczęściaro! Kendall wziął się za swój związek. Przenieśli się na wyższy etap. Zamieszka razem z Jo i bd pić winko na balkonie haha. Tak jak chciała :) Ale wgl szok! Było tak fajnie i przyjemnie a koniec bum! I co dalej? Co z nimi będzie?! To musi być sprawa Nicka. Jego plan w końcu się spełnia. Oby nic im nie było! Świetne rozdziały. Suprajs się udał. Byłam mile zaskoczona, ale nie mam tyle wolu by zostawić sobie kolejnym razem jeden rozdział na pozniej, bo to jest takue genialne! :)
OdpowiedzUsuńDwa rozdziały powiadasz? To aż cztery tygodniowo, ale czy narzekam? Nie :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że Carlos wyskoczy z oświadczynami. Zabawny a zarazem uroczym momentem było gdy powiedział, że bolą go nogi i nie może tyle czekać. No i Carlito przeniesie się do Alexy. Kendall i Jo zamieszkają sobie razem. James i Logan zostaną sami. James się cieszy, bo bd mógł z Lucy poszaleć w sypialni gdy Logana nie bd :) Wycieczka jego i Marli chyba nie dojdzie do skutku. Co z nimi bd? Zostaną porwani? Tak. Napewno tak. Nie mogę się doczekac kolejnej dawki rozdziałów!
Oczywiście, że jest to pewne. Łatwo jest się domyślić :p
UsuńCarlos, mordo Ty moja! Gratulacje. Pojąłeś w końcu mięską decyzję i obyś się na tym nie przejechał. Rety, jakże jestem z Ciebie dumna! Kendall - spodziewałam się tego od momentu, odkąd się pogodzili. Wiadomo. Młodzi są i muszą być wolni. Zastanawia mnie końcówka z Eterem, bo nie mam pojęcia co innego to mogłoby być. Ale kto za tym stoi. Mam dwójkę podejrzanych: Nicka i Natalie (wiadomo). Raju, jest akcja. Kryminał pełną gębą. I czekam na nn, a ponieważ w weekend mnie nie będzie, co jest chyba normą (chyba, że zdążysz opublikować w sobotę przed piątą rano, to może...) to pewnie skomentuję w poniedziałek, sorry. Rozdziały jak zwykle świetne! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno. Za końcówkę tutaj, zemszczę się. Dzisiaj! Czekaj, muszę najpierw przestawić tekst.
UsuńNo nie! Znowu zemsta? Tak nie można :D Kolejne rozdziały opublikuje tak jak to zazwyczaj było...albo po północy albo wcześnie rano, więc może się załapiesz :)
UsuńPs Tak. To eter. Dietylowy podajże
Można, można! Zobacz sobie. tak sobie myślę... Że po tym przestawianiu jest nawet lepiej niż wcześniej.
UsuńŚwietnie! Carlos z Alexą się zaręczyli *awwww*, a Jo i Kendall będą razem mieszkać *awwww*, Loggie wziął Marlę na wycieczkę *awwww*....
OdpowiedzUsuńBoję się o Loggiego i Marlę... Dlaczego komplikujesz życie?! (Ale kto tego nie robi...?) Dziś nie mam zastrzeżeń, było idealnie! Z jednej strony rozdziały *awww*, słodkie, śmieszne, a tu taka akcja!
Do soboty nie wytrzymam, to wiem na pewno... Musiałam się pół godziny męczyć, bo mi limit internetowy się skończył i mam meeeeeeeeega wolny internet, ale jutro jest dostawa :D. James i Lucy poszaleją sobie, a kto im zabroni? Czekam na ten ślub, będzie słodko!
Nick psychopata = Nick winny.
Czekam na sobotę ♥ Pozdrawiam :***
OGHMCYKUMPUHYGRUP! Ja pierdolę, kurwa jego mać! Co ten Nick zamierza? Porwać na pewno, ale co on z nimi dalej zrobi? Może ma zamiar zabić Logana, a Marlę gwałcić co noc? W każdym razie jedno jest pewne. LOGAN MA TELEFON W SKARPECIE WIĘC WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE! Jak to dobrze, że on nie umie żyć bez łączności. :)
OdpowiedzUsuńJak Carlos zaczął mówi o decyzji życia, to zaśmierdziało mi zaręczynami i BACH, miałem rację. Nie wiedziałem jedynie, że zrobi to w taki sposób.Brawo dla przyszłej młodej pary. A wgl to Marla jest niemożliwa. Nikt nie mógł odciągnąć Logana imprezowicza od alkoholu a ona se prosi i se ma. Ach ta miłość.... A wgl to se seksa nie dokończą, gdy dojadą na miejsce, bo na nie nie dojadą. Trza się było seksić w aucie :D Może kolega psychopata by się dołączył i rżnąłby Marlę piłą łańcuchową, a Loganowi obciągał maszynką do mielenia mięsa.... Booooże mój łeb... :D
Uhuhu.... Big Time House pustoszeje. Kto wie... Może do Logana i Jamesa wprowadzą się Marla i Lucy. Marla na pewno, bo pewnie będzie czuła się dziwnie z zakochanymi pod jednym dachem, a jeśli Lucy też się wprowadzi, to przyjaciółki znów będą razem. Byłoby supcio. ^^
Taki miły suprajs :) Dwa rozdzialiki na raz. Gdy mówiłaś mi o niespodziance, myślałem, że może będzie jakiś mały bonusik lub może rozdział i jednorazówka, a tu takie cuś. Cudnie :* Czekam na kolejne cudeńko lub cudeńka. Do soboty :)
No, no. Carlos gratulację! Och.. Zazdroszczę Alexie ;D. Szczęściara :). Gdy się tylko dowiedzieli o zaręczynach, to nagle wszyscy chcą się przeprowadzać i wyprowadzać. Oj. Źle się dzieję w tym świecie :)). Coś mi się nie podoba ta kontrola policyjna, coś tu jest nie tak.
OdpowiedzUsuńLecz rozdziały świetne ! :). Chociaż się zdziwiłam że dodałaś dwa, ale jest ok. Genialne <3. Czekam na następne ;).
Osz ty cwana bestio!!! A zapowiadało się tak fajnie. Te oświadczyny Carlosa były słodkie, a rozbawił mnie tekst. " Zlituj się nade mną skarbie (...) strasznie bolą mnie nogi" Ahahaahahaha XD
OdpowiedzUsuńRozumiem, że BTR się wyprowadza? Carlos zmyka do Alexy ;) Kendall i Jo we własnym apartamencie. Spełni jej życzenie. Będą popijać winko na balkonie ^^ i w domu został James i Logan. Przeczuwam, że Lucy wprowadzi się do Jamesa, a Logan i Marla będą chcieli gdzieś wybyć. Jak Kendall i Carlos.
No i 75 rozdział. Wyjazd. Fajnie, pięknie wszystko gra, sialalalala :D A tu nagle BUM! Albo to sprawka Nicka i Gregga, albo nie wiem kogo. Kiedy dawałaś nam "tytuły" kolejnych rozdziałów, to napisałaś, że w 76 opadną nam kopary. Więc wszystko może się zdarzyć.
Czekam niecierpliwie na nn :*************
Pozdrawiam Stelss :********
Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń