środa, 11 lutego 2015

Rozdział 115

Marla, Elena i Jo spacerowały po plaży. Było już ciemno, ale niebo rozświetlała paleta gwiazd. Usiadły sobie na piasku, a woda łaskotała ich w bose stopy. Rozmawiały o życiu i o tym, że faceci czasami są beznadziejni oraz bez kobiet nie daliby sobie rady. Elena przemyciła wcześniej trzy puszki piwa, więc wypiły je razem. Marla uśmiechnęła się patrząc przed siebie, nad morski widnokrąg. Do szczęścia brakowało jej jeszcze Alexy u jej boku. Mimo, że tu bawi się dobrze, wciąż myślami wraca do związku przyjaciółki. Jo przypomniała sobie śmieszny kawał i tak pociągnęła się lawina śmiechów. Opowiadały sobie zabawne rzeczy jeszcze z pół godziny, a potem postanowiły wrócić na pijackie obozowisko. Spodziewały się harców oraz swawoli, ale było wręcz odwrotnie. Nastała cisza. Przy stole siedział James ledwo przytomny, a Logan zasnął na ławce.
- Witam Panie.- mówił z zamkniętymi oczyma.- Znalazłem wiśniówkę u Kendalla. Jestem w stanie się z wami z nią podzielić.
- A gdzie jest Kendall?- spytała Jo.
- Poinformował, że musi się odlać, a kiedy przyszedł, rzekł, że chyba widział jednorożca i poszedł go szukać. Powiedział też, że go upoluje i przygotuje na śniadanie.
- Co?- Elena zaczęła zwijać się ze śmiechu.
- I ty pozwoliłeś mu tak po prostu pójść?- wrzasnęła na niego blondynka.
- A co? Miałem go zatrzymać? Nic mu nie będzie.- machnął ręką.- Tak się zastanawiam… skoro mięso z konia to konina, to jak się nazywa mięso z jednorożca?
- James!- zaśmiała się Elena.- Wciągałeś coś więcej prócz tego swojego kadzidełka?
- Jezu, a kiedy poszedł?- zmartwiła się Jo.
- A wiesz, że nie wiem?
- Muszę go poszukać.- powiedziała.
- Nie pójdziesz sama do ciemnego lasu.- wtrąciła Elena.- Znajdzie się. Pewnie zgonuje gdzieś pod drzewem.- spojrzała na śpiącego Logana.- Dlaczego Loggie nie ma butów? Co tu się w ogóle działo?
- Logan?- Marla szturchnęła męża. Ten jęknął i chciał przewrócić się na drugi bok. Nie pamiętał, że śpi na ławeczce, więc spadł na ziemię. Skrzywił się i otworzył oczy.- Zaniosę cię nędzniku do namiotu. Pomoże mi ktoś?
- Ja.- zaoferowała Elena. Wzięły go tak jak wcześniej Logan z Kendallem Lily.
- Dobra.- szatynka otrzepała ręce.- Ty spróbuj znaleźć jego buty, a ja zobaczę co z Lil.- wiśniowłosa wykonała rozkaz.
Marla podeszła do namiotu Collins. Schyliła się, aby zerknąć przez okienko czy już śpi. Wytężyła wzrok. To co tam zobaczyła, kompletnie ją wstrząsnęło. Rozwarła usta z wrażenia. Wstrzymała powietrze w płucach. Nie wiedziała czy jakoś zainterweniować. Ta jednak podniosła się i wróciła do przyjaciół z tępym wyrazem twarzy.
- Znalazłaś buty?- wybełkotała szatynka w ogóle nie patrząc na kuzynkę męża.
- A ty znalazłaś może Carlosa?
- Tak…
- No przecież te buty nie mogły tak po prostu wyparować!- zdenerwowała się Elena. 
- Ty się denerwujesz o zwykłe buty, a mi męża wcięło w lesie…- usiadła tam gdzie jeszcze niedawno leżał Logan. Jej wzrok natrafił na drzewo, które miała zgwałcić Lily.- O mój Boże!- podniosła się gwałtownie. Reszta spojrzała tam gdzie w tej chwili patrzyła ona.- Tam na drzewie! Jest but Logana.
- Nikt teraz nie będzie się wspinał na nie.- powiedziała Marla.- Jeśli Logan wchodził na tą sosnę to jutro sam sobie ściągnie tego trampka. Jestem zmęczona.- wróciła do namiotu.
- James. Do namiotu i to natychmiast.- rozkazała mu Elena.
- A dostanę buzi?- spytał.
- Zapomnij. Wali ci z paszczy.- odsunęła go od siebie. Ten posłusznie wrócił do namiotu. Elena i Jo zostały same.- A ty? Będziesz tu na niego czekać? Robi się trochę zimno…
- A mam jakiś inny wybór?
- Tak. Na przykład wrócić do namiotu i nie czekać na tego pijaczynę. Ty się martwisz, a on śpi gdzieś na trawie i mech mu się przykleił pewnie do twarzy.
- Masz rację.
- Ehm… nie chcę spać z Jamesem w jednym namiocie kiedy jest w takim stanie. Mogę z tobą?
- No jasne.- wróciły razem do jej namiotu.

Następnego dnia, a raczej tego samego, bo incydenty z tamtejszej nocy działy się jeszcze po godzinie dwudziestej czwartej, zaczęło budzić się całe towarzystwo. Pierwsza wstała Marla. Nie wyspała się, ponieważ Logan kręcił się w nocy i burczał coś przez sen. Gdy spojrzała na jego czarne skarpetki, zmarszczyła brwi. Jak najszybciej chciała stąd wyjść. Przy drewniany m stole, obok wygasłego ogniska, siedzieli już Carlos oraz Lily. Wtedy przypomniało jej się to, co widziała u niej w namiocie. Wolała jednak nie robić na razie żadnych awantur. Usiadła na ławce, jednak jak najdalej od nich. Logan wygrzebał się z namiotu. Zorientował się, że jego trampki wyparowały. Przeszedł kilka metrów do przyjaciół.
- Ej? Widzieliście może moje buty?
- Tak. Jeden jest na drzewie.- odpowiedziała Marla.
- Ooo kurcze… wspiąłem się aż tak wysoko?- podrapał się po głowie.
- Zaszalałeś jak zawsze.- westchnął Carlos.
- No to idę.- drzewo było dość daleko co dla jego stóp oznaczało katusze w postaci wbijających się kamyków. Szedł próbując omijać niebezpieczne miejsca. Nagle w krzakach coś się poruszyło. Wszyscy to zauważyli. Akurat z namiotu wychodziła Jo i widziała, że krzewy nienaturalnie się trzęsą.
- Kendall?!- nie była pewna czy to on, bo nic nie było widać.
- A co ten buszmen? Spał w krzakach?-zaśmiał się brunet. Podniósł kamyk do ręki i cisnął w krzaki. Po chwili dało się usłyszeć ryk. Średniej wielkości zwierzę, groźne i włochate wyszło zza krzaków. Mina Logana zmieniła się diametralnie. Wysoko uniesione kąciki ust opadły nisko wraz z całą dolną wargą. Oczy miał wielkości spodków od talerzy. Wiedział, że należy zachować spokój i nie uciekać, bo będzie go goniło. Nawet jakby chciał uciec to nie mógł. Strach go sparaliżował. Logan spojrzał na jego ślepia, a potem na paszczę z dwoma kłami, w której trzymał… jego trampka.
- Logan!- przejęła się Marla. Nie wiedziała co zrobić. Wszyscy z bezpiecznej odległości obserwowali to zdarzenie.
- O żesz…- z namiotu wynurzył się James. Zobaczył jak pięć metrów od Logana, stoi jakieś ciemne bydle.
- Spokojnie.- powiedział do niech Logan.- Nic mi nie zrobi póki się nie ruszę.- podniósł ręce do góry nie spuszczając wzroku ze zwierzęcia.
- Będziesz tam stał w nieskończoność?- spytał Carlos.- Zadzwonię po kogoś.
- Nie…- zaprzeczył Logan. W tej chwili wydało mu się, że coś trafiło zwierzę. Na ziemię upadł kamień. Bydło ryknęło tak, że Logan podskoczył w miejscu. Następnie wypluło jego trampka i zawróciło się za krzaki. Bestia zniknęła.
- Co go trafiło?- podeszła Marla.- Kamień?- spojrzała w tamte miejsce. Po chwili krzaki znów się poruszyły. Logan odsunął od siebie dziewczynę, aby ją ochronić przed tym co czyhało w zieleninie. Wynurzył się z nich Kendall. Miał potargane włosy, gdzieniegdzie była w nich trawa. Cały był wysmarowany w ziemi, a buty były tak czarne od błota, że nikt by nie przyznał, że te obuwie jeszcze wczoraj było białe. Trzymał w ręce wielkiego kija.
- Kendall!- wrzasnęła na niego Jo.
- To nie był jednorożec.- uśmiechnął się.- Tylko dzik. Widziałem wtedy dzika.- na to James parsknął śmiechem.
- Z czego się śmiejesz? Ja się zamartwiałam, że coś ci się stało!
- No przepraszam. Obudziłem się gdzieś na trawie. Chciałem wrócić, a tu patrzę, że dzik się czai na Logana, więc go rzuciłem jakimś kamieniem. Problem był taki, że ta bestia potem mnie za to goniła, ale jej uciekłem.
- Żadnego biwakowania, nigdy więcej.- powiedziała Jo, która odwróciła się na pięcie.

Logan wrócił do mieszkania bez butów. Ten, który dzik zmielił w swojej paszczy, nie nadawał się do dalszego użytku, więc po tego, co wylądował na drzewie, nie warto było się wspinać. Oczywiście Carlos musiał opublikować zdjęcie z jego butem na drzewie. Dostało mu się za to porządnie, ponieważ wyszedł na jakąś małpę, która wspina się po gałęziach. On sam nie pamięta co go podkusiło, aby tam wejść. Rzucił wszystko i poszedł do łazienki. Ściągnął z siebie czarne skarpetki. Popatrzył na nie z obrzydzeniem, po czym wyrzucił do śmieci. Nie nadawały się do prania. To już druga strata z biwaku. Wszedł pod prysznic, aby zmyć z siebie ten leśny zapach.

Tymczasem Kendall próbował przeprosić Jo za swoje nieumyślne zachowanie. Ta jednak była nieugięta. Zdawało jej się, że w ogóle nie rozumiał tego, przez co ona musiała przechodzić.
- No proszę.- złożył ręce jak do modlitwy.- Wybacz mi.
- Weź się lepiej wykąp, bo wyglądasz jak dziecko puszczy…- burknęła.- Widziałeś się w lustrze?
- Byłem pijany…
- Najpopularniejsze wytłumaczenie.
- Ale ty też sobie wtedy poszłaś nie wiadomo gdzie i też się martwiłem.- próbował się wymigać.
- Tak?- spojrzała na niego groźnie.- Po pierwsze widziałeś gdzie szłam, a po drugie nie poszłam tam sama.
- No dobra. To wyznacz mi jakąś karę.- usiadł na podłodze w łazience.
- Ok…- wyszła z pomieszczenia, a po chwili wróciła z jego czarnymi butami. Rzuciła mu je pod nogi. Obok postawiła w misce wodę. Dolała do niej płynu czyszczącego.- Wyczyścisz swoje buty. Mają być tak białe jakbyś je dopiero kupił.
- Luz.
- Swoją szczoteczką do zębów.- podała mu przedmiot.
- Żartujesz, prawda?- zadał jej to pytanie wątpiąc czy to są żarty.
- Ja mówię poważnie. Masz dziesięć minut.- zostawiła go samego w łazience.
- Diablica…- mruknął do siebie i wziął się za czyszczenie. Myślał , że będzie to prostsze, ale nie było. Zaschnięte błoto oraz inne brudy nie dawały za wygraną taką szczoteczką. Musiał się mocno naszorować.- Jo!- krzyknął.
- Czego?
- No weź się zlituj!
- Szoruj!
- Tia…- mruknął. Miał lepszy pomysł. Włożył całego buta do miski i próbował go wypłukać. Niestety został przyłapany.
- Nie słyszę szorowania. Aha!- spojrzała jak blondyn szybko wyciąga obuwie z miski.- Na skróty lecisz? To ja tu ciebie przypilnuję.- usiadła na muszli.
- Czyszczenie tych butów to jak wybielanie murzyna. Niemożliwe!
- Po prostu się nie starasz. Bierz się do roboty.- pogoniła go klaszcząc w ręce.
- Kiedyś się odwdzięczę…- burknął pod nosem.

Carlos nie mógł zapomnieć o tym, co się wydarzyło u Lily w namiocie. Czuł się rozdarty. Uznał, że jest to niestosowne zachowanie wobec Alexy nawet jeśli ona też wywinęła mu podobny numer. Kiedy James brał prysznic, postanowił ulotnić się z domu i spróbować to wytłumaczyć. Wsiadł do auta i kilka minut później był już na miejscu. Dziewczyna od razu otworzyła mu drzwi. Najwyraźniej się go spodziewała. Bez słowa wpuściła go do środka. Usiedli razem na kanapie w salonie. Zapadła niezręczna cisza, którą Carlos postanowił przerwać.
- Słuchaj… Jeśli chodzi o to co się wydarzyło to…- urwał.
- Rozumiem. Nic nie znaczyło. Przecież ty masz żonę.- wbiła wzrok w ziemię.
- Właśnie. Wiem, że Alexa sama nie jest święta, ale podejrzewam po tym wszystkim jednak, że ona nie spała z Thomasem. To nie powinno się wydarzyć.- ściskał dłonie z nerwów.
- Poniósł nas chyba alkohol. Takie rzeczy się zdarzają.- nie była na niego zła. Było jej przykro. Poczuł się samotny i chciała go pocieszyć, ale sprawy wymknęły się spod kontroli. Biła się w myślach za taką rozrzutność emocjonalną. To nie było w jej stylu ani w stylu Carlosa.- Jak się czujesz?
- Sam nie wiem co mam czuć i myśleć. Alexa mnie zdradza, a ja zrobiłem to samo. Nie wiem czy się cieszyć, że jej dowaliłem czy bić się za to, że zachowałem się podobnie. Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji.
- Powiesz jej?
- Wiem, że może ją to zaboleć, ale myślę… tak. Zrobię to. Powiem jej. Nie będę jej okłamywać mimo to, że ona to robi. Nie chcę być taki jak ona. Nie wiem, może jakoś to odkręcę. Będę miał wyrzuty sumienia jeśli zatrzymam to tylko dla siebie. A ty jak myślisz?
- Powinieneś jej powiedzieć. Ja mogę z nią też porozmawiać. Wytłumaczyć dlaczego to się stało jeśli to pomoże. Nie chcę, aby przeze mnie rozbił się… wasz związek.- zawahała się nad ostatnimi słowami.
- Ok.- wstał. Podszedł do drzwi. Brunetka podążyła za nim. Położył dłoń na klamce. Chciał ją nacisnąć, ale zatrzymał się i spojrzał jej w oczy.- Wiesz… będzie najlepiej jeżeli przez jakiś czas nie będziemy się odwiedzać.
- Jak chcesz. To żegnaj, Carlos.- powiedziała swoim melodyjnym głosem. Latynos patrzył jej na usta kiedy wypowiadała te słowa. Jakiś ciężar przygniatał jego żebra. Nie potrafił się kontrolować. Instynktownie przybliżył swoją twarz i pocałował ją w jej miękkie usta. Nie wiedział co go do tego podkusiło. Kiedy dotarło do niego co zrobił, odskoczył od niej jak oparzony i wybiegł z domu. Przy bramie złapał się za głowę.
- Co ja zrobiłem?- zadał sam sobie to pytanie.
Wsiadł do auta i ostrożnie wjechał na główną ulicę. Trzęsły mu się ręce. Przez kilka sekund gładził swoje wargi opuszkami palców. Traktował je jak dowód zbrodni. Czemu to zrobiłem? Czemu ją pocałowałem? Nie chciałem tego!- myślał. Potem zastanowił się poważnie nad tym ostatnim, czy naprawdę tego nie chciał. Przecież ot tak po prostu nie pocałowałby żadnej dziewczyny. Kochał Alexę. Teraz zwątpił czy jej o tym powiedzieć. Bił się z myślami. Nie wie jakby na to zareagowała. Wrócił do domu. Pierwszy raz od trzech dni zjawia się w ich wspólnym mieszkaniu. Postanowił jednak, że jej wszystko powie. Nie wiedział jeszcze jak i bał się konsekwencji. Im bliżej zbliżał się do salonu tym głośniej do jego uszu dochodziła rozmowa. To była Alexa i Thomas. Postanowił ich podsłuchać.
- Wiem jak to wygląda.- powiedziała Alexa.- Ale ja dłużej tak nie mogę. Mój związek z nim nie ma sensu.
- Uspokój się…- odpowiedział Thomas.
- Jak mam się uspokoić? Życie mi się wali. On już wie o nas. Nie ma czego ukrywać. Boję się najgorszego. Nie wiesz jaki on jest.
- Nie musisz przez to przechodzić. Ucieknijmy gdzieś razem. Tylko ty i ja.
- Jesteś szalony. Niby gdzie?
- Mam dom w Miami. Zobaczysz. Wszystko będzie dobrze. Kocham cię i chcę żebyś wiedziała, że zrobię dla ciebie wszystko. Daj tylko znak kiedy będziesz gotowa.
Carlos gdy to usłyszał, poczuł się jakby dostał czymś ciężkim po twarzy. Miał ochotę wparować tam do nich i rozbić czaszkę temu blondasowi. Ten jednak szybko opuścił mieszkanie. Wsiadł do auta nie znając celu podróży. Kobieta, którą kochał rzeczywiście miała romans ze swoim byłym. Carlos myślał, że był głupi i naiwny kiedy do jego głowy przyszedł pomysł, że to zwykłe nieporozumienie. Była w końcu dobrą aktorką. Swoje potrafiła zagrać i to bardzo dobrze. Jeśli będzie chciała, to zaleje się łzami na zawołanie. Mogła nabrać jego przyjaciół, ale z nim nie ujdzie jej na sucho. Zastanawiał się ile czasu to trwa. Na darmo poszły dwa lata spędzone z tą kobietą. Czuł złość. Złość, która wypalała go od środka. Czuł również i ból. Odrzucił połączenie od Jamesa wyłączając telefon. Jechał samotnie pustą szosą w nieznanym mu jeszcze kierunku.







* Koniec pijackiego biwakowania. I po dziku :) To nie jednorożec. Tak przeglądałam kolejne rozdziały i wkrótce zacznie się dziać. Co najlepsze, rozdziały będą dłuższe. Pytanie dnia: Co dalej z Alexą i Carlosem?
A teraz wracam do mojego serialu. Kończę już trzeci sezon huehue :)

PS Zapraszam na dekadę na drugiego bloga. I do soboty :*


13 komentarzy:

  1. zaklepuje miejsce i lecę czytać :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym jednak powiedziała że to jednorożec... Co jak to czarny jednorożec? Pfsz, Kendall się nie zna! Stawiam że mięso z jednorożca to konina z rogiem albo zaczarowane kopytka. Chwyt reklamowy - udany ^^
      Akcja z dzikiem czy czymkolwiek mnie rozbawiła. Aż mi się przypomniały moje tegoroczne wakacje pod namiotami: opuszczasz "obóz" około 23, dokoła tylko las i ciemność, idziesz nad jezioro z kuzynką, a tu nagle zza drzewa wyskakują ci kuzyni, którzy mieli spać. Polecam!
      Co do Carlosa i Lily byłam pewna, że między nimi do czegoś dojdzie. Byliby 100x lepszą parą niż Carlexa (jak dla mnie...). No Carlos, teraz się rozwodzimy! A Alexa niech sobie jedzie z tym idiotą, mam jej dosyć. Ale aktorką faktycznie jest dobrą :3

      Czekam na następny :* ♥

      Usuń
  2. Oni są głupi, jedyny Kendall zachował rozum szukając jednorożca. Mięso z jednorożca to chyba jednorożnina, ale idk :P Biedny but Logana utknął na drzewie, a drugi został zjedzony... CO ON DO CHOLERY ROBIŁ TEJ NOCY?! Jeździł na dziku a potem stał się małpą... James mnie rozwala :D Czytam, czytam i czegoś mi brakuje CARLOS! Ten to ma przejebane, ale kurde Larla (Logan i Marla), Jendall i Jucy też kiedyś mieli, więc czas na Carlosa :P Lubiłam Carlexę, a oni się rozstają :'( Carlos przespał się z Collins? No nieźle.. Jest mi przykro :( Alexa jest z Thomasem-przydupasem i Carlexa się rozstanie. Luj. Tak to już jest w ff :D
    Super rozdział i czekam na sobotę!
    P.s. Beliebers i Selenators mogą jedynie nam zazdrościć, bo ich Jelena nie jest razem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza Jelena ma się dobrze :D Nie powiem co Logan robił tamtej nocy, bo sama tego nie wiem huehue :D

      Usuń
    2. Nasza Jelena ma się dobrze, ale nie istnieje :D

      Usuń
  3. Nie wiem jak się nazywa ciało z jednorożca. Może to tak samo jak konina? To też koń tylko, że magiczny. A skoro Kendall go widział to gratulki. Miał szczęście :) Logan nie musiał wdrapywać się na drzewo. Mógł tym butem rzucić w wiewiórkę, która podkradała orzeszki do piwa. Carlexa się rozpada :( A przecież oni jako pierwsi się pobrali. Hmm. Super roz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Głupoty głupotami. Chłopaki zaszaleli z tym alkoholem. No ale co z Carlexą? Tyle wspólnego czasu sobie poświęcili. Zjawia się jakiś typ Thomas i to wszystko ma się rozpaść? Carlos powinien go zlać i walczyć o żonę, a nie myśleć o zastępstwie. Nie wiem kto ma rację. Nie wierzę, że Alexa mogła zrobić coś takiego. Chce uciec z tym typem. Udawała tylko poszkodowaną. On chciał dac jej szansę, a tutaj... no brak słów! Świetny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i bardzo dobrze tak Kendallowi, że musiał buty szczoteczką do zębów czyścić. Może juz nigdy nie zapuści się sam w nocy do lasu w poszukiwaniu jednorożca :D

      Usuń
  5. Kendall widział... jednorożca? Ktoś tu przedawkował Szeregowego. Ale żeby pomylić z dzikiem... Rety, koleś musiał mieć nieźle w banię. Chociaż ja zawsze wolałam Rico. Buzi dla Jamesa... A jednak nie. No i tak wiem, że nie zasłużył, przynajmniej na chwilę obecną. Carlos, człowieku zostaw Lily w spokoju, a pogódź się z Alexą. W końcu z którą brałeś ślub? Ale widzę, ze sama panna Vega też gra na dwa fronty. Co ta Thomas? Jest w kolażach jego focia? Zaraz sprawdzę. Jednak nie ma... Dopiero teraz zobaczyłam, ze dałaś to ładne zdjęcie Carlosa. Rozdział świetny, czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię Rico. On jest taki szaluny :D A Szeregowy jest przesłodzony. Thomasa nie ma w bohaterach, bo nie jest taką ważną postacią. Pobędzie, pobędzie i zniknie. To ładne zdjęcie Carlosa? Chyba tylko to się nadawało. No może nie tylko to, ale mało ma takich gdzie wygląda normalnie. Tam gdzie nie ma czapuchy albo nie wywala jęzora :P

      Usuń
    2. O tak, Carlos lubi wystawiać język.

      Usuń
  6. Pijacka impreza była naprawdę mocna.. Opisywałaś tego dzika, jak nie wiem co, Myślałam o innym zwierzaku. A tu proszę. To zwykły dzik, zabawna historia. Marla, Jo i Elena mają ubaw z chłopakami. Jeżeli Alexa tak dobrze gra, to może nie jest żaden romans, po dzisiejszym tylko rola do nowego filmu. To mnie zastanawia. Świetny rozdział! :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Ok. Wkraczam :-) co prawda laptopa nadal nie mam, ale przynajmniej telefon mi służy ;-)
    Kendall i jednorożec? Hahaha XD Szoruj te buty i nie narzekaj sam sobie taki los zgoowales. Ale ostatni dialog zaciekawił mnie. Jestem ciekawa jak się odplaci XD
    Czy tylko Ja się cieszę, ze zaistnialo coś pomiędzy Carlosem a Lily? Zawiodłam się na Alexie. Myslam że jest inna ( choć potwierdzenia na 101 pro nie mamy :/) jednak jestem po stronie Lily :-)
    Czekam na nn :******
    Pozdrawiam Stelss :*******

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział