Patrzył właśnie na nią. Lucy stała przed nim. Powoli to do
niego dochodziło. Wszystko to co przeżył przez ostatnie miesiące, wróciło do
niego. Niedowierzał, że to rzeczywiście ona. Bał się jej dotknąć. Być może to
zjawa albo wytwór jego wyobraźni. W końcu nie dawała znaku życia tyle czasu i
nagle się zjawia.
- Wróciłam.- znowu próbowała nawiązać z nim jakąkolwiek
próbę rozmowy.
- To nie jest dobry pomysł. Co ty tu robisz w LA?- zadrżał
mu głos.
- Przyjechałam wczoraj wieczorem do Palmwoods.
- P-po co?- zatrząsnął się z nerwów.
- Będziemy tak stać na dworze?- spytała.
- Jamie!- w tej chwili Elena zeszła po schodach. Zdążyła się
ubrać.- Z kim rozmawiasz?- podeszła do korytarza.- O!- spojrzała na brunetkę. Z
tego co opowiadał jej James, miała czerwone pasemka. Teraz ich nie miała. Podajże
wróciła do naturalnego koloru. Była bardzo ładna. Ubrana w jeansy i
czarną skórzaną kurtkę.- Chyba przeszkodziłam…- wróciła się do salonu.
- Ale…- urwał. Spojrzał znowu na Lucy.
- Rozumiem. Jesteś teraz zajęty.- bez słowa pożegnania
opuściła jego posesję. Zamknął za nią drzwi, po czym oparł się o nie, ponieważ
myślał, że zaraz upadnie. Jego nogi były jak z gumy.
- Kto to był?- spytała Elena.
- Lucy.- przełknął ślinę.- Lucy wróciła…
- Nie wiem…- usiadł.
- Dobrze się czujesz? Zbladłeś strasznie.- podała mu
szklankę wody. Bała się jak jej wizyta wpłynie na jego naruszone zdrowie
psychiczne.
- Tak.- skłamał. Nie chciał jej martwić. Zorientował się, że
dziewczyna mu się ciągle przygląda.- Co?
- Nie pasowaliście do siebie.- stwierdziła. Westchnęła i
przysiadła się.- Wszystko będzie dobrze.
Camille myślała nad całą sytuacją. Wczoraj bez żadnej
zapowiedzi Lucy wróciła do Palmwoods. Przygarnęła ją do swojego apartamentu.
Przecież nie zostawi jej na lodzie. W końcu to ona kiedyś tu mieszkała i
dzięki niej tu jest. Oczywiście, że miała do niej mnóstwo pytań. Była na nią
zła, bo przecież zniszczyła Jamesowi życie, jednak nie potrafiła się długo
gniewać. Lucy zdradziła jej jakie ma plany związane z jej powrotem. Rano ubrała
się szybko, ugryzła raz kanapkę i wyszła z hotelu. Pojechała samochodem swojego
chłopaka Stevena, który był kompozytorem.
Zaparkowała pod domem Hendersonów. Rozejrzała się po
podjeździe. Zauważyła auto Kendalla. Poprawiła swoje loki i zapukała do drzwi.
Marla z półuśmiechem wpuściła ją do środka. W salonie siedzieli Logan, Kendall
oraz Jo. Pomachała blondynce.
- Dawno u nas nie byłaś.- zaczęła Marla.- Napijesz się
czegoś?
- Nie, dzięki.- usiadła obok Jo.- Jak tam u was życie?-
spytała reszty.
- Ok.- odpowiedział Logan.
- Nuda.- jęknął Kendall.- Chcę już wrócić do pracy.- oparł
się wygodnie.
- Gdzie jest Carlos? Dawno go nie widziałam.
- A…- spojrzał na nią brunet.- Bo ty chyba nie wiesz. Alexa
ci nie mówiła?- zaprzeczyła. Z koleżanką również się nie widziała.- Są w
separacji. Carlos pojechał do Columbii, aby to sobie wszystko
poukładać.
- To przykre.- zmarszczyła brwi. Zamilkła. Głęboko się
zamyśliła. Jo zauważyła, że dziwnie się zachowuje.
- Cam?- położyła rękę na jej ramieniu.- Co się dzieje? Coś
nie tak ze Stevenem?
- Ze Stevenem wszystko gra.- próbowała się uśmiechnąć, ale
nie wychodziło jej to.- Nie o niego chodzi.
- Niepokoisz mnie.- zgarbił się Kendall, aby mógł lepiej ją
widzieć.
- Dobra, nie ma co owijać w bawełnę. Nie wiem czy wiecie,
może się dowiecie… Lucy wróciła do Palmwoods.
- CO?- wrzasnęli jednocześnie Kendall, Logan i Marla. Jo się
nie odezwała.- Co ona tu robi?- zdenerwował się Logan. Z nich wszystkich to on
był najbardziej wrogo nastawiony na rockmenkę.
- Wróciła na stare śmieci.- odpowiedziała.- Zostawiła Dianę
i Jasona w Nowym Yorku. Przyjechała do mnie wczoraj.
- Zróbmy coś, aby nie spotkała Jamesa.- zaczął blondyn.- Nie
potrzebujemy kolejnej afery.
- Za późno.- rzekła.- Poszła do niego rano, jeszcze nie
wróciła.
- Dlaczego ona to robi?- spojrzała na nią Marla.- Czy ona
nie wie jaką krzywdę mu zrobiła?
- To wy jej nie chcieliście powiedzieć, ze James chciał się
zabić.- wytłumaczyła.- Uważaliście, że tak będzie lepiej, a jej powrót tylko
pogorszy sprawę.
- Niech spieprza…- wstał Logan podchodząc do barku. Nalał
sobie alkoholu i duszkiem go wypił krzywiąc się.- Ja już sobie z nią
porozmawiam.
- Ty lepiej usiądź i nawet się do niej nie wybieraj, bo nie
wiadomo co ci odbije.- uspokoiła go Marla.
- Przez nią mój przyjaciel mógł zginąć!- tłumaczył się.-
Carlos też nie będzie zachwycony jak wróci.- pokręcił głową.
- Ja pitole.- wciął się Kendall.- Czy tu nigdy nie będzie
spokojnie? Jo? A ty co tak cicho siedzisz? Nic nie powiesz?
- Co mam powiedzieć? Ja też jestem zaskoczona i zła. Nie
zmienia to faktu, że jest moją przyjaciółką.
- Nie odezwała się do ciebie przez pół roku…
- Ale do mnie się odzywała.- wtrąciła się Camille.
Informowałam Jo o wszystkim co się u niej dzieje.
- Super…- westchnął ironicznie Kendall.
- A ty byś zostawił Logana po czymś takim?- próbowała się
wytłumaczyć.- Zrozum. Jestem na nią zła, ale nie będę zmuszać się, aby
nienawidzić ją do końca życia żeby ci się tak podobało. Muszę się
przewietrzyć.- wyszła.
- O Matko…- Logan pomyślał o najważniejszym.- Elena…- złapał
się za głowę.
- Logan. Będzie dobrze.- powiedziała szatynka.
- To co z tym robimy?- spytał Kendall.
- Nie wiem. Nie zostaje mi nic innego jak porozmawiać z
nią.- rzekła Marla.- Camille, chodźmy. Może już wróciła do hotelu.- kiwnęła i zabrała
koleżankę ze sobą.
Palmwoods… Marli tak dawno tu nie było. Ostatnio była tu
jakieś trzy miesiące temu jak spotkała się z Camille na kawie. To miejsce
uspokajało jej duszę. Znów znajdowała się w tym holu. Zaskoczyła ją osoba,
która siedziała na recepcji. Zabłysły jej oczy. Mężczyzna też ją zobaczył. Nie
wiedział jak zareagować. Po prostu stał jak kołek. Marla przeprosiła na chwilkę
Camille i podeszła do biurka.
- Dzień dobry, Panie Bitters.
- Dzień dobry.- odpowiedział.
- Wrócił pan do pracy?
- T-tak. Po tym jak odsiedziałem swoje minęło już trochę
czasu. Szef postanowił dać mi drugą szansę.- robił palcem kółka na blacie.
- Niech się pan tak nie denerwuje.- uśmiechnęła się.- Nie ma
po co.
- Nie ma pani do mnie żalu za to co pani kiedyś zrobiłem?-
zmrużył oczy spod swoich okularów.
- Minęły trzy lata. Prawie zapomniałam. Zresztą, byli gorsi
od pana co zaleźli mi za skórę…- odgarnęła długie włosy, które spadły jej na
czoło.
- Jest pani naprawdę dobrą osobą.- uśmiechnął się.
- Wiem.- kiwnęła głową i poszła dalej.
- Palmowego dnia!
Camille czekała na nią w korytarzu. Weszły razem do windy i
już po chwili znalazły się pod mieszkaniem 4A. spojrzała za siebie. Kilka drzwi
dalej mieszkali chłopacy. Wydało jej się, że było to tak niedawno. Brunetka
wpuściła ją do środka. Lucy jeszcze nie było. Camille zadzwoniła do niej, ale
nie odbierała. Marla usiadła na ulubionym miejscu w swoim dawnym apartamencie,
w narożniku kanapy. Koleżanka podała jej szklankę z sokiem pomarańczowym, który
tak bardzo uwielbiała. Przez chwilę poczuła się jakby nadal tu mieszkała. Jej
dobry humor prysł, bo w mieszkaniu pojawiła się Lucy. Marla podniosła się
natychmiast. Gdy Lucy ją zobaczyła, uśmiechnęła się skrycie, ale nie
podjęła żadnego kroku. Cieszyła się, że może ją zobaczyć czego nie można
powiedzieć o szatynce.
- To ja pójdę zrobić zakupy.- Camille znalazła pretekst, aby
wyjść z mieszkania i zostawić je same.
- Marla…- do uszu szatynki doszedł dawno jej nie słyszany
głos.
- Lucy…- odpowiedziała.
- Jak ja cię dawno nie widziałam.- dawna przyjaciółka
spojrzała na Marlę.- Wypiękniałaś. Włosy ci urosły…
- Daruj sobie.- powiedziała spokojnie.
- Aha.- usiadła.- No dajesz. Nawrzeszcz na mnie.- chciała
godnie przyjąć obelgi.
- Mam tylko jedno pytanie… Dlaczego?- próbowała kontrolować
emocje.
- Dlaczego uciekłam? Dlaczego go skrzywdziłam? Czy dlaczego
wróciłam? Wiem, że wszyscy jesteście na mnie teraz cholernie wkurzeni i w
ogóle. Postanowiłam wrócić i naprawić wszystkie błędy. Doszło do mnie, że źle
zrobiłam.
- Trochę już za późno! Znikasz i wracasz jak syn
marnotrawny. Myślisz, że wszyscy nagle zapomną…
- Nie wierzę.- zaoponowała.- Nie oczekuję też cudu. Ja po
prostu chcę wszystko naprawić.
- Co cię tak nagle skusiło? Akurat teraz? Tak po prostu
przyjechałaś? A może coś się stało w NY?- zaczęła wysuwać swoje wnioski.
- Nie!- zaprzeczyła od razu.- O co ty mnie podejrzewasz?
- Nie wiem. Jesteś po prostu zdolna to wielu rzeczy. A wiesz
co jest najgorsze? Pluję sobie w brodę za to, że zadzwoniłam do ciebie trzy
lata temu i poprosiłam, abyś spotkała się z Jamesem. Gdybym wiedziała, że tak
to się potoczy… to bez ciebie byłby szczęśliwszy. To też jest moja wina.
- Ty w ogóle od kiedy pojawiłaś się w Ameryce diametralnie
odmieniłaś ich życie.- uniosła się.- Od kiedy stanęłaś na ich drodze, patrz ile
złych rzeczy się wydarzyło. Może faktycznie to wszystko jest twoja wina?-
przeszyła ją wzrokiem. Nie była już tak miła jak na początku.- Gdybyś nie
przyjechała, Camille i Logan byliby razem, James nie zostałby przez ciebie
rzucony i znalazł sobie kogoś innego, choć w sumie i tak miałam przyjechać.
Może i by poukładał sobie życie. A potem… było jeszcze gorzej. Gdybyś bardziej
pilnowała tego co pijesz na imprezach, nie wylądowałabyś z Jamesem w łóżku i
nie byłoby tej całej afery. Nie zerwałby ze mną i nie miał problemów ze
zdrowiem, a ta modelka nie siedziałaby w więzieniu. A! nie zapomnijmy o tym, że
ze względu na ciebie Logan został porwany, a co ostatnio się dowiedziałam…
gdybyś nie zabrała tej całej Lily na biwak, Carlos nie zdradziłby Alexy.
Tego jest znacznie więcej. Myślisz, że jak by wyglądało ich życie? Myślisz, że
byłoby lepsze?
- Ty…- urwała. Łzy napłynęły jej do oczu. Poczuła ogromny
ból. Wybiegła z mieszkania. Przebiegła przez korytarz, a na dół zbiegła
schodami. Jak najszybciej chciała opuścić to miejsce. Zalała się jeszcze
większymi łzami. Nie obchodziło ją wtedy jak wygląda i czy ludzie oglądają się
za nią z ciekawością. Nawet nie zauważyła jak minęła się z Jo.
- Marla!- zatrzymała ją blondynka.- Co ci się stało? Czemu płaczesz?
- Bo zdałam sobie sprawę ile wszystkim wyrządziłam krzywdy.-
pociągnęła nosem i wtuliła się w jej ramię.
- Chodźmy stąd. Usiądziemy w jakimś spokojnym miejscu.- Jo
objęła przyjaciółkę i zabrała ją do parku. Spoczęły na ławeczce pod drzewem.
Wyjęła chusteczkę z torebki i podała ją szatynce.- No już… nie płacz.- patrzyła
jak ociera łzy.
- Co ty tu robisz?- spytała Marla gdy się uspokoiła.
- Szłam właśnie do Lucy.- odpowiedziała.
- No właśnie od niej wracam.- wzięła kilka głębokich
wdechów.
- Co się tam wydarzyło?- spytała. Marla opowiedziała jej
całą rozmowę.- Nie wierzę, że mogła coś takiego ci powiedzieć.- pokiwała
głową.- Jak ona mogła?
- No najwyraźniej. Jezu, to wszystko przeze mnie. Może
gdybym nadal mieszkała w Anglii, przez te ostatnie lata obylibyście się wszyscy
bez tych problemów. Przynoszę jakiegoś pecha. Boję się wrócić do domu. Może na
Logana też spadnie jakieś nieszczęście?
- Głupiutka ty.- przytuliła ją.- Takie rzeczy się zdarzają i
nie jest to tylko twoja wina. Wszyscy bierzemy w tym udział. W jakiś sposób,
nawet nieumyślnie, przykładamy się do jakiś rzeczy. Powiedziała tak, bo była
zła. Poniosło ją. Znasz ją. Ona wcale tak nie myśli.
- Ale to prawda!
- Ja też popełniłam wiele błędów, ale to jest życie. Nic nie
robimy tak jakbyśmy chcieli. Tak dokładnie i precyzyjnie. No nie da się
wszystkiego dobrze zaplanować. Nie wiadomo co przyniesie los. Taka już ludzka
natura. Spójrz na mnie. Jesteś niesamowita dziewczyną. Zamiast patrzeć na te
złe rzeczy, spójrz na te dobre. Przecież od kiedy pojawiłaś się w naszym życiu
stało się wiele radosnych rzeczy. James po większej części zmienił się dzięki
tobie co pozwoliło mu znaleźć dziewczynę, którą naprawdę kocha. Dzięki tobie
Logan przejrzał na oczy, że chodzi z dziewczyną, której w ogóle nie zna, mogła
go kiedyś skrzywdzić. Wiem, że to moja przyjaciółka, ale czasami głupie pomysły
przychodzą jej do głowy. Ty poznałaś ze sobą Carlosa i Alexę. Co z tego, że są
teraz w separacji. Kochają się. To kwestia czasu zanim wrócą do siebie.
Odmieniłaś też moje życie. Twoje małe uczynki doprowadziły do tego, że spełniły
się moja marzenia. Mam w końcu męża, wiesz jak długo na to czekałam. Gdyby nie
te wszystkie wypadki, nie zrozumiałby tego. Sama nie wiesz ile dobra zrobiłaś.
Przestań się mazać.- otarła jej łzę z policzka.
- Masz rację.- uśmiechnęła się.
- Głowa do góry. Pokaż Lucy, że to co powiedziała wcale cię
nie złamało. Przeszłaś przecież tyle przeciwności losu. I ma cię złamać to?
Nigdy nie znałam tak dzielnej dziewczyny jak ty.- Odprowadzić cię do domu?
- Ale miałaś iść przecież do…
- Poczeka.- odpowiedziała szybko.
Marla w takich dniach wiedziała właśnie jak potrzebni w
życiu są przyjaciele. W końcu od kiedy przyleciała do Ameryki spotkała ją
najwspanialsza rzecz na świecie. Znalazła prawdziwych przyjaciół.
* Ja wiem, że większość z Was nie chciała powrotu Lucy, ale stało się. Trochę śmiałam się z poprzednich komów. Ta złość :) Ja nie mam nic do dodania. Mogę zdradzić, że nie tylko Lucy wraca. Wkrótce nadejdzie kolejny "powrót". Tylko kogo? Piszcie komentarze.
Do środy :*
* Ja wiem, że większość z Was nie chciała powrotu Lucy, ale stało się. Trochę śmiałam się z poprzednich komów. Ta złość :) Ja nie mam nic do dodania. Mogę zdradzić, że nie tylko Lucy wraca. Wkrótce nadejdzie kolejny "powrót". Tylko kogo? Piszcie komentarze.
Do środy :*
zaklepuję :)
OdpowiedzUsuńLucy! Diablica bez pasemek! Nic tylko rzucić na ziemię i umyć podłogę taką szmatą! W sumie to nie... Od niej to ta podłoga byłaby jeszcze brudniejsza. Jak ona mogła tak Marli powiedzieć?! Co za durna sucz! Ugh!
UsuńTa załamka Jamesa... Oby z nim było wszystko w porządku. I Elena.. Co teraz? Przecież ich związek jest genialny. Taka pizda nie może go zniszczyć! LUCY WYPIERDALAJ!
Wgl dzięki kłamczuchom mogłem sb lepiej wyobrazić wyraz twarzy Marli. Aż sie serce kraja. Cudownie! :)
Jo jest kochana. Uwielbiam ją. Ta to umie pocieszyć człowieka w rozsypce. I jeszcze zrezygnowała z Lucy dla Marli. LUCY WYPIERDALAJ! :D
Ogólnie Camile w tym rozdziale też jest w porządku. Wszyscy są spoko tylko ta Lucy... LUCY WYPIERDALAJ!
Kto jeszcze powróci? Oczywiście że ten zły który później okazał się dobrym. Jak mu było? Nick? Bo Greg to był ten gorszy co nie? Ciekawe jak to wpłynie na Jo. Pewnie ona odczuje najbardziej jego powrót. No cóż. Pożyjemy zobaczymy. Super rozdział. Jestem bardzo ciekaw co dalej. Srodo nadchodź a ty LUCY WYPIERDALAJ! ^^
Na tym kończę swój komentarz. Sorki za chamską zaklepkę ale lajf is brutal drogie dzieci a Chris musi być pierwszy :D
Mówiłem już że Lucy ma wypierdalać?
Hahahaha i to dogłębnie powiedziałeś żeby to robiła. Cztery razy oficjalne LUCY WYPIERDALAJ i jeszcze jedno w pytaniu daje już razem pięć. Widzisz jak można człowieka znienawidzić? Oczywiście Kłamczuchy pomagają we wszystkim :)
UsuńCiężko mi się powstrzymać po tym wszystkim co ona uczyniła i co Chris napisał, że chyba nie będę się opierać i też to zrobię. LUCY WYPIERDALAJ! Ja nie ogarniam czemu powiedziała Marli takie rzeczy? Przegięła pałę. Na szczęście Jo przemówiła pięknie do Marli. Po tym całym zdarzeniu kiedy Lucy uciekła do NY to zauważyłam, że Jo zajęła miejsce Lucy jeśli chodzi o przyjaciół. Marla i Lucy były najlepszymi przyjaciółkami. Teraz taką osobą, na którą może polegać (tzn wczesniej też była przyjaciółka, ale o nie tak mocnyhc więzach). I kto powróci? Na pewno nie Greg. On musi zdychać. Mam nadzieję, że już nie żyje. Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńEj, właśnie ja też nadrabiam Słodkie Kłamstewka.Zastanawiałam się jak to zrobić, bo przecież w tamtym roku oglądała drugi sezon i taka przerwa nagle nie wiem czemu, a teraz... ale oglądam od trzeciego sezonu :)
UsuńJa jeszcze dwa odc i nadrobię. Ale nadrabiaj nadrabiaj. Będzie też o czym gadać :)
UsuńEj no Lucy nie chciała jej pewnie mówić tych wszystkich złych rzeczy, że od kiedy jest w Ameryce to wszyscy mają źle. Poniosło ją, bo wszyscy na nią teraz naskakują. Nie bronie jej, ale pamiętam jak działo się coś złego to zawsze powtarzała, że to nie Marli wina. Więc zdania chyba nie zmieniła nagle. Ale Jo jest kochana :) Fajnuśny rozdział :) Nowy przymiotnik określający roz dla odmiany
OdpowiedzUsuń"Niech spieprza…- wstał Logan podchodząc do barku. Nalał sobie alkoholu i duszkiem go wypił krzywiąc się." Chciałam mu polać, ale skoro sam to zrobił.. "- A ty byś zostawił Logana po czymś takim?" Kendall Logana? KOGAN IS REAL!!!! Lucy... Nah.. Mam zakład ze znajomymi, że nie będę przeklinać do końca lutego, a jest 28...
OdpowiedzUsuń1) Lucy zamiast się loffciać z Jamesem samau dała być mu z inną laską, a teraz to taka zakichana.
2) Sprawiła, że Marla płakała,chociaż to ona ich ze swatała.
3) Rzuca "miłość" swego życia dla kariery w NYC
4) Wraca i robi szumu
5) Jest debilką
6) Jest głupią dziwką,która rzuca Jamesa, a potem jakby nigdy nic wraca.
7) Wraca tylko dlatego, bo próbował się zabić (kiedy to było? Wtedy nie mogła przyjść)
8) Może sobie ułożyć życie w NYC, ale nie,bo po co ?!
9) Wrzeszczy na Marlę, zmaist się pogodzić ze znajomymi.
10) Brakuje jej musku
11) MARLA I NIKT INNY JEJ NIE POTRZEBUJE, JEST ELENA, JEST JO, JEST ALEXA, WIĘC NIKT SIĘ Z NIĄ NIE ZAPRZYJAŹNI I NIE DA JEJ FRIEND BACK.
LUCY WON DO AFRYKI NIAŃCZYĆ OWCE NA PUSTYNI BEZ WODY I POZNAJ JAKIEGOŚ BEDUINA CZY JAK IM TAM, WYJDŹ ZA NIEGO I PO PROSTU WON STĄD , BO CIĘ NIKT NIE LUBI I SIĘ Z CIEBIE ŚMIEJE!!! Palmwoods! Kochane Palmwoods <3 Nawet Bitters fajny. Mimo zasranej Lucy to Palmwoods wzbogaciło ten rozdział ;) Ale chyba był błąd w rozdziale, bo nad tym Palmwoods powinny być czarne chmury, bo Lucy tam jest. WON GŁUPIA, BEZ MUSKA, IDIOTKO, BEZ SERCA DO TEJ CHOLERNEJ AFRYKI!
Kto wróci? Idk. Btło wspomnienie o Nathalie więc może ona, ale mówiłaś,że Diana i Jason też powrócą lub Nick, bo Greg powinien zdychać, a Nick ma coś wspólnego z Jo o chyba to nie było rozwikłane, albo po prostu nie pamiętam ...
Super rozdział, a ta Mamba Lucy niech wdepnie w rybę i porwą ją, wywiozą do afryki i znajdzie Beduina :P W każdym razie niexh Lucy zegar.
P.s. Mamba- Kur** Ryba- gówno, Zegar-WYPIER***** taki słowniczek, bo nie mogę prxeklinać :D
P.p.s. Jak z wyświetleniami?
Usuń*zakochana, nie zakichana :D
UsuńAch jedna literówka i znów Kogan. Zdarza się :) Co do wyświetleń to troszku lepiej ;)
UsuńA tak liczyłam na Lucy! Aj, ajaj! Ja wiem... miałaś z tego beke i pewnie nadal masz. Ja ja nie mam natchnienia na pisanie nawet komentarzy. tak, źle ze mną... No, ale się postaram. Teraz odniosłam wrażenie, że Elena jest następczynią Lucy. Ostatnio pomaga mi na pisanie granie w MovieStarPlanet. Wiem, to jest dla dzieci, ale teraz przestało to pomagać, więc to rzucam. Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń