Marla cały czas zastanawiała się nad związkiem Carlosa i
Alexy. Dobrze wiedziała, że nie powinna się mieszać w ich sprawy i sami powinni
rozwiązać swój problem. Nie chciała nikogo oskarżać oraz wszczynać śledztw w
tej sprawie. Była po prostu typem osób, które bardziej troszczą się o innych
niż o samych siebie. Chciała tylko sprawdzić jak trzyma się jej przyjaciółka.
Ona od samego początku wierzyła w jej wersję wydarzeń. Zdrada nie pasowała do
niej. Zabrała torebkę i za chwilę była już na miejscu. Zapukała do drzwi i z
cierpliwością czekała na odpowiedź.
- Nie ma mnie w domu!- krzyknęła Alexa zza drzwi.
- Ali, to ja.- powiedziała.- Otwórz…- położyła rękę na
klamce. Po chwili usłyszała jak przekręca się zamek w drzwiach. Szatynka
zobaczyła w jak opłakanym stanie jest jej przyjaciółka. Nie powiedziała nic
tylko mocno ją przytuliła. Nie musiała się niczego dopytywać. Zorientowała się,
że Carlos jej powiedział.
- Co ja mu takiego zrobiłam?- żaliła się.- Naprawdę
zasługuję na coś takiego?- ocierała łzy.
- Oczywiście, że nie.
- Co ja mam teraz zrobić?
- Nie mogę zadecydować za ciebie… Kochasz go?
- Tak. Jak nikogo.- odpowiedziała.- Ale nie wiem czy mu
wybaczę…
- Pewnie żałował tego co zaszło. Gdyby był w pełni
trzeźwości, zdecydowanie nie doszłoby do tego. Na pewno żałuje.
- Kim jest ta dziewczyna?- zmieniła temat.
- Ta Lily Collins?- poruszyło ją to.- Jezus Maria…
- Ej. To fajna dziewczyna. Rozmawiałam z nią. Ona nie chce
się mieszać między was. To był wypadek. Sama tak powiedziała. To nie jest w jej
stylu odbijać facetów.- posłała jej ciepły uśmiech.
- Nie wiem co mam myśleć.- poprawiła swoje włosy.
- Myślę, że każdy zasługuje na drugą szansę.- w tym momencie
zadzwonił jej telefon.- Przepraszam, ale muszę odebrać.- tak też zrobiła.- Elena…
Dlaczego dzwonisz do mnie za taką głupotą?... Nie wiem… Spróbuj coś z tym
zrobić… Zaraz będę.- rozłączyła się.- Sorry za nią. Znów cos zepsuła. Dom mi
się rozleci.
- Spoko. Idź już. Ze mną wszystko ok.
- Na pewno?
- Tak.- kiwnęła głową. Żeby udowodnić, że nie kłamie,
posłała jej uśmiech, który ten jednak był fałszywy.
- No to do zobaczenia, Ali.- posłała jej buziaka i wyszła.
Kiedy wróciła do domu, rozejrzała się za Eleną. Siedziała na
podłodze w kuchni. Męczyła się z robotem kuchennym. Marla złapała się za głowę
i wstrzymała oddech. Zabrała od niej sprzęt i sama sprawdziła czy działa.
Urządzenie odmawiało posłuszeństwa. Elena spojrzała na jej niezadowolony wyraz
twarzy przegryzając wargę.
- Przepraszam…
- Przepraszam? Dziewczyno, w tej kuchni właśnie ten przyrząd
kocham najbardziej, a ty go zniszczyłaś!
- Może da się go naprawić.- popatrzyła się na nią niewinnie.
- Nie wiem! Zrób coś! Ma działać!- zdenerwowała się.
- Spokojnie. Najwyżej odkupię ci go.- zasugerowała.
- Ale ja chcę ten! Dostałam go od Kendalla i Jo w prezencie
ślubnym. Służył mi wiernie ponad rok dopóki ty nie wzięłaś go w swoje ręce.-
łypnęła na nią groźnie.
- Co tu się dzieje?- do mieszkania wrócił Logan.
- Napraw, bo ją zabiję!- wcisnęła mu na powitanie robota.-
Ma działać, bo inaczej nie ugotuję ci nic przez tydzień i będziesz żarł zupki
chińskie!- odwróciła się na pięcie i poszła na górę mocno stukając piętami od
podłoże. Ten zdezorientowany spojrzał na Elenę z miną w stylu: A co to miało znaczyć?
- Co ją ugryzło?- spytała kuzyna.
- A który dzisiaj?
- Siedemnasty.- odpowiedziała szybko.
- A to wszystko wyjaśnia.- westchnął.- Zobaczę co da się z
tym zrobić.- wyjął z szafki narzędzia i zaczął go rozkładać.
- Znasz się na tym?- zerknęła na jego pracę.
- Nie.- uśmiechnął się ironicznie.- Nie jesteś mężczyzną,
więc ja ci to wytłumaczę. Jeśli kobieta grozi ci podczas okresu, to trzeba być
ostrożnym.
- Aha. No przecież wiem.- dodała. Dopiero teraz miała czas,
aby mu się przyjrzeć. Miał na sobie ciemne, materiałowe spodnie, a jego koszulę
przykrywał niebieski sweter w poziome paski.- Dzisiaj dziwnie wyglądasz, wiesz?
- Nie jestem babą. Nie rusza mnie to.- burknął.
- Dlaczego tak wyglądasz?
- Jak?- odwrócił wzrok od pracy, aby mógł nawiązać z nią
kontakt wzrokowy.
- Jak nerd, kujon, szkolny pantofel…
- Wystarczy.- uciszył ją.
- Gdzie byłeś jak cię nie było?- drążyła kolejny temat.
- Nie muszę ci się tłumaczyć.
- Musisz, bo powiem Marli i będziesz żarł zupki chińskie.-
zaśmiała się.
- Szantażujesz mnie? Jeśli już musisz wiedzieć to byłem na
uniwersytecie.
- Jeszcze tam ciebie brakowało!- parsknęła śmiechem.-
Wracasz na studia?
- Nie.
- Dajesz tam korki?
- Nie.
- Ty tam sprzątasz?!- ta wyliczanka ją tylko rozśmieszała.
- Nie.
- Zgubiłeś się?
- Nie!- denerwowało go to.
- Chcesz przedwcześnie zapisać swoje dziecko na studia?
- Nie.
- Rozdajesz ulotki studentom? Oferty mieszkania?
- Nie.
- A powiesz mi?
- Nie.- zaśmiał się. Zapadła cisza.
- Dajesz tam jakieś solówki?- zapytała po namyśle.
- Nie.
- Możesz odpowiadać coś innego prócz nie, bo to nudne.
- Nie.
- Masz romans z dyrcią? Albo dyrciem…-spojrzała
podejrzliwie.
- Nie!- spojrzał się na nią jakby urwała się z księżyca.
- A…
- A-a-a!- przyłożył jej palec do ust.- A czy nie uważasz, że
jesteś strasznie irytująca i wścibska?
- Wiesz, że ja się nie ugnę?
- Jak chcesz. Ja tam od dzisiaj uczę.
- Słucham?- myślała, że się przesłyszała albo Logan robi
sobie z niej żarty.- A możesz w ogóle? Przecież ty nie masz kwalifikacji.
- Primo, mogę, ponieważ sam byłem studentem medycyny z
najwyższą średnią i uczę pierwszorocznych. Secundo, to tylko przez tydzień póki
profesor nie wróci do pracy. Zawsze bardzo mnie sobie cenił i nie chciał nikogo
na zastępstwo prócz mnie. Dyrekcja się nie zgadzała, ale musiała mu ulec, bo to
jeden z najlepszych wykładowców w stanie California. Zostałem poinformowany i
się zgodziłem. Z miłą chęcią powspominam te czasy.
- I tak jesteś głupi.- uderzyła go w potylicę.- Lamus.
- Lamuska.- wystawił język.
- Tępa dzida.- pchnęła go tak mocno, że omsknęła mu się
ręka, w której trzymał śrubokręt. Logan spojrzał co się stało i zajrzał do
środka urządzenia, po czym się uśmiechnął.
- Działa!- krzyknął.
- To dzięki mnie.- wskazała na siebie.
- Tak.- przytaknął.- Ty jak odnosisz sukces, to tylko przez
przypadek.- znowu wystawił jej język i poszedł do kuchni odstawić na miejsce
robota kuchennego.
Rozdział 118
Carlos nie spał całą noc, aby przemyśleć trudną sytuację. Przeskakiwał myślami między dwoma dziewczynami. Alexa jest jego żoną, którą kocha, jednak poświęca mu za mało czasu i ma wrażenie, że się oddalają. Lily natomiast to wspaniała dziewczyna, a między nimi coś iskrzy, ale znają się tak krótko. W dodatku pobił niewinnego faceta i za to też będzie musiał go przeprosić. Przestudiował wszystkie za oraz przeciw, przewidział też konsekwencję swoich czynów. Zgadzał się ze swoją podjętą decyzją na sto procent, ewentualnie dziewięćdziesiąt dziewięć. Najpierw pojechał do Lily. Ta czekała na niego w oknie. Gdy zobaczyła parkujący samochód, otworzyła drzwi. Z jej twarzy nie dało się wyczytać żadnych emocji. Carlos ze spuszczoną głową wszedł do środka.
- Przemyślałeś to wszystko?- spytała w końcu gdy zasiedli do kuchennego stolika.
- Tak…
- I?- zawahała się. Nie była pewna czy chce to słyszeć.
- Postanowiłem, że nie zostawię Alexy. To moja wina, więc zawalczę o ten związek. Muszę go naprawić. Ale ciebie też lubię. Musisz zrozumieć… może między nami coś było, ale ja chyba byłem zły na Alexę, dlatego to zrobiłem. Czułem się też jakiś taki odrzucony. Też jednak coś do ciebie czuję, jednak nie jest to to czego się spodziewałem. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz.- zamilkł. Nie miał już nic więcej do powiedzenia. Zresztą nie mógł. Było mu przykro, bo rozpalił w tej dziewczynie nadzieję, a teraz musiał zrównać to do zera. Na twarzy brunetki zrobiła się mała zmarszczka między brwiami. Wstała i podeszła do blatu. Nalała wody do szklanki, a następnie wróciła na miejsce. Wzięła kilka łyków wody.- Powiesz coś w końcu?
- Myślę co ci powiedzieć.- odpowiedziała.- Spodziewałam się takiej rozmowy, dlatego wiesz dlaczego cię odrzuciłam wczoraj. Nie chciałam się w to wgłębiać, a teraz przekonałam się, że dobrze zrobiłam. Od samego początku powinieneś z nią pogadać. Wtedy nie byłoby tego wszystkiego.- westchnęła z bólem.- Co ja sobie wyobrażałam? No trudno…
- Nie jesteś zła?- zdziwił się jej reakcji.
- Jestem, ale bardziej na siebie, wiesz? Bo też coś do ciebie poczułam, a nie powinnam. Też ściska mi serce. Chora sytuacja… Co my z tym zrobimy? Mamy teraz udawać, że się nie znamy?
- To by było głupie.- podrapał się po głowie.- Może…- zawahał się.- Zostańmy przyjaciółmi? Wiem.- dodał szybko.- Najgorszy tekst świata. Coś w stylu zdechł ci kot, ale możesz go zatrzymać.- spojrzeli na siebie, a po chwili oboje zaczęli się śmiać.
- Ok, zostańmy tymi przyjaciółmi.- przytaknęła. Wstała, aby go uściskać.- Aby wam się powiodło z Alexą.
- Znajdziesz kogoś lepszego ode mnie. Kogoś kto na ciebie bezgranicznie zasłuży.- uśmiechnął się subtelnie. Lecę. Mam jeszcze dwie rozmowy.- opuścił jej mieszkanie machając ręką.
Wsiadł do auta po raz setny w ciągu tego tygodnia. Uznał, że Lily to niesamowita dziewczyna. Przyjęła to z godnością nie robiąc żadnej afery. Umiała pokazać klasę. Rzadko spotykał na swojej drodze takiego typu kobiety. Wjechał na autostradę. Następny w kolejce był Thomas. Najtrudniejszą rozmowę z Alexą zostawił sobie na koniec. Bał się tego spotkania jeśli w ogóle będzie chciała go widzieć. Czuł się paskudnie. W końcu zaparkował pod jego mieszkaniem. Zadzwonił dzwonkiem stojąc pod bramą do jego posiadłości. Blondyn wychylił się zza drzwi. Jego nos przypominał niedojrzałą śliwkę. Sinofioletową z odcieniami zieleni. Poczuł się jeszcze fatalniej.
- Mam wzywać się ochronę?- upewnił się Thomas.
- Nie będzie takiej potrzeby. Nie… nie otwieraj mi.- uprzedził jego czyny.- Ja tylko na chwilę.
- Ok.- zbliżył się do bramy.- Słucham.-założył ręce.
- Chciałbym cię przeprosić za tamto. Poniosło mnie trochę.
- Masz szczęście, że już skończyłem grać sceny, bo żaden normalny make up tego nie zatuszuje.- powiedział sucho.- Jeśli chodzi o Alexę…
- Już wszystko wiem. Niesłusznie was oskarżyłem.
- Za tamten pocałunek co nas przyłapałeś to sorry.
- Rozumiem. Też przeżyłem coś podobnego.- przytaknął.- Ja już będę znikał. I jeszcze raz przepraszam za nos. Nie chciałem…
- Jakoś to przeżyję.- odpowiedział. Odprowadził go wzrokiem do samochodu, po czym zniknął za drzwiami swojego domostwa.
Carlos czuł się dziwnie z tym, że musiał pukać do swojego domu. Wiedział, że Alexa jest w środku. Jeszcze przed chwilą słyszał jak coś brzdęka w kuchni. Czekał niecierpliwie aż mu otworzy. Ucieszył się kiedy mu otworzyła. Nie była jednak szczęśliwa z tego powodu. Nie dziwił jej się. Miała minę jakby chciała coś powiedzieć, ale ciągle się powstrzymywała. W końcu nadrobiła wczorajsze emocje i wydarła się dla niego.
- Powiedz mi za co?- spojrzała na niego. Miała worki pod oczami co oznaczała, że płakała przez całą noc.- Chciałeś się zemścić? Nie raz się upijałeś do nieprzytomności i jakoś nie przespałeś się z żadną aktorką!
- Przepraszam. Nie chciałem tego.- próbował ją uspokoić, ale nie wiedział jak.- Kocham cię i tylko ciebie. Musisz mi uwierzyć.
- Czy gdy się kogoś kocha to się go zdradza?- skrzyżowała ręce na piersiach.- To ja przez cały czas martwiłam się o ciebie. Płakałam i zastanawiałam jak ci to wszystko wytłumaczyć, że do niczego nie doszło. A ty proszę! Bawisz się świetnie na integracyjnym biwaku z nowo poznaną koleżanką.
- No trochę przesadzasz…- zmarszczył brwi.- Mówiłem, że to był wypadek. Nie mogłabyś o tym zapomnieć, abyśmy mogli znów być razem i żyć tak jak dawniej? Źle ci jest ze mną?
- Nie, ale ja ciągle myślę o tym co zrobiłeś i nie mogę przestać, a gdy patrzę na ciebie, to potęguje we mnie. Nie umiem ci tego zapomnieć. Boli mnie to o tutaj.- wskazała na swoje serce.- Nie wiem jak mam określić stan, w którym się teraz znajduję.- ściszyła ton głosu.- Beznadziejny?
- Nie chcę cię stracić. Wiem, że to wszystko moja wina, ale sądzę, że mogłabyś dać mi drugą szansę. Przypomnij sobie. Nigdy cię nie zawiodłem. Przecież byłem idealnym mężem.
- Dobrze to ująłeś. Byłeś idealnym mężem.
- Co ja mam zrobić żebyś mi to wybaczyła?- złożył ręce modlitewnie.
- Nie wiem. Nie jestem Bogiem. Nie umiem dawać rozgrzeszenia.- wciąż mówiła do niego suchym głosem. Traktowała go z dystansem. Gdy on do niej podchodził, ona automatycznie odsuwała się od niego jak dwa magnesy tej samej wartości.- Kochasz ją?
- Nie, trochę mnie poniosło.- odpowiedział. W sumie nie był obojętny wobec Lily, ale jego zona była dla niego najważniejsza.
- No tak…- prychnęła ironicznie.
- Ale ciebie kocham bezgranicznie.- dopowiedział.- Wierzę, że mimo tego możemy nadal być razem.
- Co? Już nie grozisz mi rozwodem?- uniosła się.
- A czy ty chcesz to zrobić?- zląkł się.- Jak w ogóle masz zamiar postąpić?- jako jedyny próbował trzymać emocje na wodzy, jednak czuł jak miękną mu nogi, a serce uderza o jego żebra jakby chciało się przez nie przebić.
- Nie wiem.- usiadła. Carlos nie mógł się ruszyć.- Myślę, że najlepiej będzie gdy…
* Tak... Wiem, wiem. Miałam już więcej nie dodawać podwójnych rozdziałów, ale... zrobiłam to. No bo kto bogatemu zabroni? No bo kto adminowi zabroni? No bo kto MI zabroni? Ktoś chce mi naskoczyć? Zapraszam :D
Chyba mi się nudziło. Tak bardzo, że majstrowałam i posklejałam. w dodatku jestem zła, bo rozdział 118 urwałam w połowie zdania. Co zamierza zrobić Alexa?
Jestem tak zmęczona. Klikam "Opublikuj" i lecę do mojego łoża się wyspać. Widzimy się w sobotę :*
* Tak... Wiem, wiem. Miałam już więcej nie dodawać podwójnych rozdziałów, ale... zrobiłam to. No bo kto bogatemu zabroni? No bo kto adminowi zabroni? No bo kto MI zabroni? Ktoś chce mi naskoczyć? Zapraszam :D
Chyba mi się nudziło. Tak bardzo, że majstrowałam i posklejałam. w dodatku jestem zła, bo rozdział 118 urwałam w połowie zdania. Co zamierza zrobić Alexa?
Jestem tak zmęczona. Klikam "Opublikuj" i lecę do mojego łoża się wyspać. Widzimy się w sobotę :*
Kurde, normalnie Moda na Sukces :D Elena mnie rozwala, a Marla podczas okresu jest, jak "zrób jeden fałszywy krok, a cię zabiję". Logie wykładowcą? I żaden student nie kojarzy tego z Big Time Rush? Pewnie słuchają teraz tylko Dawida Kwiatkowskiego :P Alexa wybacz mu, ale się z nim pobaw ;) Jak on nie chciał ci wybaczyć. W ogóle jestem po stronie Alexy, żeńska solidarność! Carlos jest głupi głupi czy głupi? "Nie chcący..." Walnął go nie chcący i zostawił ogromnego siniaka?! ŁOT?! Pierwsza (chyba)... Dawno nie byłam pierwsza na PPP :D Dobrze, że skleiłaś te rozdziały, ale kończyć w takim momencie?! A jak mnie przejedzie auto i się nie dowiem o co chodsi?! Warto ryzykować :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i czekam na nn :3
Moda na Sukces? :O Nie cierpię tego, więc to najgorsza rzecz jaką mogłaś mi napisać. WHY DID YOU DO THAT? Hyhy płaczę ;__;
UsuńKto bogatemu zabroni? :D Nie płacz, bo utoniesz. W sumie to nie moda na sukces tylko bardziej M jak Młotek :D W Modzie na Sukces jedna babka polała drugą (przywiązaną do krzesła) miodem i przyszedł niedźwiedź :P
UsuńPrzeczytałam a tak bardzo nie chce mi się napisać koma. Ludzie stają się coraz bardziej leniwi. A co jeśli kiedyś ludzie nie bd pisać komów? :O
OdpowiedzUsuńSprawa Carlosa to skomplikowana jest. I mogę się tylko domyślać co Alexa chciała mu powiedzieć. Aaa zabij mnie! Jestem taka leniwa! Grejt roz :)
Kiedyś po wybuchu radioaktywnych mieszanek chemicznych Twoje lenistwo będzie ewoluować do tego stopnia, że nawet nie będzie Ci się chciało tu wejść ;P Skłodowska-Curie złapie się za głowę, powie głośne "ja pie*dolę", które narodzi na niebie dywan pełen culumonimbusów ( nie mylić z gimbusami, to chmury zwiastują ce deszcz) aż jasna, uwaga, jaskrawożółta błyskawica tak Cię popieści, że zrobi z Twojego ciała prześwietlenie na żywo. Twoje lenistwo wtedy wyparuje z Twojego spalonego na wiór organizmu w postaci pary wodnej, które będą przez setki lat wdychać nowe pokolenia tworząc erę lenistwa tak bardzo rozwiniętą, że stanie się największym mocarstwem na ziemi. Z powodu tej wyjątkowej radioaktywności. Ludzie będą tak leniwi, że nawet jeśli mruganie jest samoczynne, to nie będą chcieli tego robić, no bo po co kużwa?
UsuńZanim jeszcze raz napiszesz coś takiego, zastanów się, bo Twoje lenistwo może zniszczyć naszą planetę, naszą cywilizację. THINK ABOUT IT. THANKS :D :D :D
Hahahaha, ok zapamiętam :P Nie chcę żeby Curie przeze mnie przeklinała :D
UsuńNajlepiej co ? Dać sobie drugą szansę czy rozwód. ??. Logan i Elena najlepsi !! Ciekawe co wymyślisz powrót Lucy.? Dawaj w następnym rozdziale coś o Kendallu i Jo
OdpowiedzUsuńTa rozmowa Logana i Eleny. No jak dzieci. jak dzieci :) Bardzo lubię ich "zażyłość". Trochę dziecinną, ale jak dochodzi co do czego to troszczą się o siebie. Elena znów coś zniszczyła, ale tym razem Marla nie miała tyle cierpliwości :D Dobrze, że Carlos chce walczyć o swoje małżeństwo, chociaż szkoda mi Lily, bo jak to mówiła Marla, to fajna dziewczyna. Carlos dał jej trochę nadziei tym pocałunkiem, a potem tym, że chce się rozwieźć z Alexa, a teraz bach. Chce wracać, bo jednak ona go nie zdradziła. Ale on to zrobił. Kurcze...jak to będzie.... Super rozdział. Jesteśmy coraz bliżej 120 rozdziału, na który czekam. pamiętam o nim :)
OdpowiedzUsuńPoprawiłaś mi humor, wiesz? Uśmiałam się na rozmowie, która polegała głównie na odpowiedziach "nie". To było takie... rezolutne. Co do Carlosa, nie zmieniłam zdania. Siedzę przed kompem, próbuję pisać, oglądam Ostry Dyżur, próbuję pisać, siedzę na asku, składam filmik, próbuję pisać... Oni na prawdę pogodzić się powinni. Ale rozwód? O nie! Nie pozwalam. Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJestem rozdarty. Nie wiem czy chcę żeby Carlos był z Alexą czy z Lily. Alexa jest fajna ale wiecznie jej nie ma a Lily jest nowa i w sumie spodobała mi się. Tylko wydaje mi się że jak nadejdzie jakaś wielka produkcja to moze być jeszcze gorzej niż z Lex. W sumie szkoda takiego małżeństwa dla kilkudniowej znajomości, nieprawdaż? Biedna Alexa. Nie dziwię się że tak to przeżywa. Powinienem być solidarny z Carlosem ale nie i chuj! Carlos jest idiotą!
OdpowiedzUsuńA Logan i Ellie? Z nich to mam bekę jak zawsze. Jak tak o nich czytam to widzę siebie i moją kuzynkę. Tacy sami :D
Co do Marli... Myślałem że to ciąża ale skoro Logan mówi że to okres to pewnie tak jest. Wgl Henderson wykładowcą? WoW! Brawo dla pana w pasiastym sweterku! Bo on był pasiasty prawda? Czytałem rozdział rano i nie pamiętam pewnych szczegółów a nie chce mi sie sprawdzać. Leniwy jak K.C. ^^
Super rozdział. Do kolejnego :*
Tak. Był w poziome paski. Czemu Wy jesteście tacy leniwi? :)
UsuńBardzo zabawne to było, śmieszna sytuacja z tym robotem kuchennym. Jednak Logan i Elena cało z tego wyszli :d. Alexa nie może tak zostawić Carlosa, a niech i Ona zdradzi Carlosa będą kwita :). Poczują się lepiej, no i do Siebie będą mogli wrócić. Ach.. Te moje głupie pomysły :p. Rozdziały bardzo fajne, ale tak skończyć to już przesada. Ale kto Ci zabroni ;d. Czekam na następny :).
OdpowiedzUsuń