Logan otępiał po słowach Jamesa. Powoli dochodziło do
niego, że dziewczyna, którą ostatnio tak okrutnie potraktował, nie żyje. Zrobiło
mu się przykro. Gdyby wiedział, nigdy by tak nie postąpił. Nie czuł już do niej
żalu. Znów poczuł jakby była jego dobrą dawną koleżanką. Zawsze pewną siebie,
energiczną i zdolną dziewczyną. A teraz już jej nigdy więcej nie zobaczy. Ścisnęło
go serce gdy zobaczył Jamesa w tak opłakanym stanie. Następnie przeniósł wzrok
na Marlę. Przestraszył się. Dziewczyna zbladła i wyglądała jakby zaraz miała
zemdleć. Podparła się o ścianę. Logan złapał jej opadające ciało w ostatniej
chwili chroniąc głowę przed zderzeniem z podłogą. Leżała nieprzytomna w jego
ramionach.
- Marla!- zawołał jej imię wciąż gdy trzymała ją na
swoich kolanach twardo przyklejonych do podłoża.- Zawołajcie lekarza!
- O matko!- wstał Kendall gdy ich zobaczył. Pobiegł do
lekarza. James też wyglądał źle, więc jedna z pielęgniarek zabrała go ze sobą,
aby dać coś na uspokojenie. W tle wciąż nie ucichał rzężący płacz Camille.-
Tutaj!- blondyn wskazał drogę lekarzowi.
- Co się stało?- zapytał doktor Logana.
- Żona zemdlała, nie widać?!- wydarł się na niego
brunet.
- Proszę nie krzyczeć. Czy choruje na coś?-
kontynuował.
- Nie, no skąd.
- Ona jest w ciąży.- oznajmił mu Kendall. Przysiągł
jej, jednak sytuacja byłą tak poważna, że musiał myśleć teraz o dobru jej i
dziecka.
- Co?!- Logan zmarszczył brwi. Rozchylił wargi z
niedowierzania. Te słowa obijały się wciąż w jego uszach.
- Przykro mi stary, że musisz się dowiadywać w takim
momencie.- położył mu rękę na ramieniu.- Chciała ci powiedzieć.
- Siostro!- zawołał mężczyzna.- Zabieramy ją na
oddział.
Zabrano Marlę na oddział. Logan wciąż znajdował się na
podłodze. Od kiedy dowiedział się, że zostanie ojcem, zastygł w miejscu. Wiele myśli
biło się w jego głowie powodując zamieszanie. Zadawał sobie wciąż
najprzeróżniejsze pytania. To, co mówił nieustannie nad jego głową Kendall
puszczał mimo uszu. Za dużo się wydarzyło jak na jeden dzień. Musiał poważnie
nad tym pomyśleć.
- Logan. - potrząsnął nim blondyn.- Podnieś się w
końcu.
- C-co? A tak…- powoli wstał prostując się na końcu. Spojrzał
na przyjaciela.- Wiedziałeś?
- Nie mogłem…- wytłumaczył.- Nie mogłem ci powiedzieć.
Jak się czujesz?
- Chcę zostać na razie sam.- odwrócił się od niego i wyszedł
ze szpitala, aby złapać świeżego powietrza.
- Carlos…- blondyn zwrócił się do niego.- Zabierz Jo i
Camille do domu.
- Camille zniknęła. –wytłumaczył Latynos.- Na chwilę
się odwróciłem, a jej już nie było.
- To proszę zawieź Jo do domu i sam też wracaj.
- A ty?- spytał.
- Zobaczę co z Marlą. Logan poszedł to przetrawić.-
westchnął.- Oby mądrze…
- No to trzymaj się.- uścisnęli się po bratersku.
Kendall po pozwoleniu od lekarza, mógł odwiedzić
Marlę. Z jej stanem zdrowia było już lepiej, niestety wciąż cierpiała po
stracie przyjaciółki. Kiedy wszedł, szatynka leżała na boku ściskając w dłoni
kraniec pościeli. Gdy usłyszała, że wchodzi, podparła się na łokciach.
- Jak się czujesz?- zadał podstawowe pytanie.
- Strasznie…- oznajmiła lakonicznie.
- Przepraszam.- spojrzał jej prosto w oczy.
- Za co?- uniosła brwi.
- Powiedziałem Loganowi.- schylił głowę z pokorą.-
Musiałem… zemdlałaś, a to mogło wam zaszkodzić. Pytali się...
- No trudno.- westchnęła.- A gdzie on w takim razie
jest?
- Na dworze.- odpowiedział posłusznie.
- Wspaniale.- zironizowała kładąc z powrotem głowę na
poduszkę.- A James?
- Zabrała go pielęgniarka, ale ty nie możesz się o nic
martwić. Rozumiesz? Nie myśl teraz o Lucy, Loganie czy Jamesie. Pomyśl o sobie.
Nie możesz się tak stresować. To szkodzi wam obojgu.
- Żeby to było takie łatwe… Już nawet nie mam sił
płakać. Nawet nie zdążyłam się z nią pożegnać, choć nie mówię, że w ogóle bym
tego chciała.
- Nikt by nie chciał.- w tym momencie ktoś zapukał do
drzwi. wychyliła się głowa Logana. Marla poczuła ulgę widząc go u siebie.
Kendall uśmiechnął się subtelnie i zostawił ich bez słowa. Brunet złapał za
najbliższy taboret. Postawił go przy jej głowie, a następnie na nim usiadł.
- Jak się… czujecie?
- Chyba sam wiesz.- przewróciła się na plecy.
- To się porobiło.- przyłożył rękę do szyi.- Marla…
- Tak?
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?- miał do niej o to
żal.
- Chciałam, ale było to trudniejsze niż myślałam.
Chciałam ci powiedzieć, ale przerwał mi telefon od Camille. I dalej to się tak
potoczyło, to już wiesz. Bałam się. Powiedziałeś, że nie chcesz mieć teraz dzieci.
- Ale nie powiedziałem, że w ogóle nie chcę ich mieć.-
pokręcił głową.- Ah, skarbie… Co ty myślałaś? Że cię z tym zostawię? Do takich
nie należę.
- Ale mówiłeś…
- Nie chciałem, ale teraz chcę.- uśmiechnął się.-
Cieszę się, że zostanę ojcem. Po prostu zareagowałem tak, bo dużo się dziś
wydarzyło i byłem mocno zszokowany nawałem takich informacji. Przemyślałem to
na spokojnie. Bardzo się cieszę. Kocham ciebie i to maleństwo. Teraz sobie
myślę co to jest za różnica mieć z tobą dzieci teraz czy za trzy lata skoro i
tak się kochamy oraz zawsze będziemy razem.- złapał ją za rękę.- Przepraszam jeśli
przeze mnie narobiłaś sobie trudów. A ja byłem głupi. Mogłem się domyślić, ale
chyba wtedy sam nie chciałem. Ta cudowna wiadomość potrząsnęła mną porządnie i
postawiła na równe nogi, wskazała dobry kierunek.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tak myślisz.
- Będę musiał teraz się o ciebie podwójnie troszczyć.
- Dobrze tylko, że ja nie chcę tu leżeć. Wiesz, że nie
lubię leżeć bezczynnie.
- Ale przyzwyczajaj, bo przez najbliższe dziewięć
miesięcy będziesz tylko wypoczywać.
- A może ja zacznę pracować tak przynajmniej do
któregoś miesiąca?- zaproponowała.
- Ani mi się śni! Zabraniam kategorycznie.- powiedział
z nutą żartu. Po chwili posmutniał.- Ja się cieszę, a przecież…- nie dokończył.
Przypomniała mu się Lucy.
- Logan?- do pomieszczenia wszedł Kendall.- Sorry, że
przerywam, ale musisz to zobaczyć.
- Co?!
- Chodź natychmiast. Chodzi o Jamesa…
* A wygadał się Kendall :) Podoba Wam się taka wersja? Dużo się dzieje. Pytanie dnia: Co z Jamesem? Opieka pielęgniarek nie pomogła?
Ja pamiętam, że od czerwca miało być po jednym rozdziale tygodniowo, ale jakoś znalazło się trochę czasu.
* A wygadał się Kendall :) Podoba Wam się taka wersja? Dużo się dzieje. Pytanie dnia: Co z Jamesem? Opieka pielęgniarek nie pomogła?
Ja pamiętam, że od czerwca miało być po jednym rozdziale tygodniowo, ale jakoś znalazło się trochę czasu.
W nn tygodniu zaczyna się sesja. Pragnę więc zawiesić swoją działalność... albo nie. Ograniczę ją do minimum. Wasze blogi nadrobię po sesji. Obiecuję!
Trzymajcie się do środy na przedostatni rozdział :*
Trzymajcie się do środy na przedostatni rozdział :*
Yeah, nareszcie Logan sie dowiedział. Szkoda tylko że od Kendalla a nie od Marli ale spoko. Jak powiedział że wychodzi to myślałam że sie wkurzy i nie bedzie chciał tego dziecka. Ale fajnie że tak dobrze zareagował. Taki kochany Loggie.
OdpowiedzUsuńCo do Jamesa to mam nadzieje że nie stało mu sie nic złego. Przecież ma Elene... Już jej nie kocha? Mam mieszane uczucia co do ich dalszego związku... O ile będą nadal razem.
Supi rozdział, czekam na next :)
James pewnie dostał jakiegoś wstrząsu i go przykuli do łóżka :D huehuehue to by było fajne. No w końcu Loganek się dowiedział. W KOŃCU! W KOOOŃCUUUU!!! Jestem radosna z tego powodu, ale z drugiej strony 2 chapters left :( Nieeeee! Nie kończ, proszę!
OdpowiedzUsuńBiedna Marla... I dowiedział się od Kenda. Wyjście dobre jak każde inne, ale wciąż miałam lekką nadzieję, że uKochana mu powie. W tej sytuacji nie mogła. Mówi się trudno i żyje się dalej. Jamesa też mi szkoda. W końcu Lucy była jego dziewczyną, a on widział jak umiera. Trochę jak ze Scottem i umierającą Allison w jego ramionach. Tylko Lucy była nieprzytomna... Ale i tak gościu musi to przeżywać. No... To w środę czekam na depresję. Rozdział świetny! czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCo do cholery z Jamesem?! Co się stalo?! Jezu... Biedny Maslow... I biedni my bo nie wiemy co się dzieje.... Zła Ty! :p
OdpowiedzUsuńLogan się dowiedział. No wreszcie! Dobrze ze nie strzelił focha. Jak to określił Kend przetrawil to mądrze. Teraz u Hendersonow może być tylko lepiej :)
Gdzie zniknęła Camille? Sama rzuci się pod auto?? Albo obmysla plan jak zniszczyć Jamesa. Przecież to jego obwinia o śmierć Lucy a wiemy ze jest zdolna do wszystkiego szczególnie gdy jest w stanie silnego wzburzenia a uczucia biorą górę. Zobaczmy...
Jak to dwa rozdziały?! Jak?! Nieeeeeee! Ja.nie chce!! ;(
Powodzenia na sesji :*
Ja też nie chcę, ale co ja zrobię? Jeszcze tydzień. Czujesz to?
UsuńMoże i dobrze, że się dowiedział ale w taki normalny sposób i nie od Żony. Ale wszystkiego mieć nie można. James, chociaż Ty nie umieraj.. Bo to będzie tragedia, a Cam też coś wymyśli.. I same tragedie na wakacje :). Ale odcinek świetny, oby do następnego! :).
OdpowiedzUsuńLogan już wie!!! :D Dobrze, że podszedł do tego jakoś tak na spokojnie, przez chwilę bałam się, że pokłóci się z Marlą, czy coś :/
OdpowiedzUsuńBiedny James, za mocno się obarcza winą, choć z drugiej go rozumiem. Już się boję, co tym razem wykombinował. Z drugiej strony, pomyślał ktoś, jak się z tym wszystkim poczuje Elena i kiedy się dowie?
Nie wyobrażam sobie końca opka. Co ja będę czytać? :( No chyba, że po cichu planujesz coś nowego... ;)
Już czekam na nn i powodzenia na sesji! :)
Heeeej noooo. Przecie ja mam jeszcze dwa blogi aktywne :P
UsuńMaaałooo!!! :D
Usuń- Kim jesteśmy?
- Czytelnikami!
- Czego chcemy?
- Więcej notek i blogów!!!
Także tego... wiesz co robić :D
Zostały dwa rozdziały, czyli dwie notki.... 2*2=4 rozdziały, a jeśli będą cztery rozdziały to cztery notki i będzie 4*4=16 rozdziałów, 16*16=256 rozdziałów... :P James pewnie rozwalił łazienkę, jak na BTRAS :P Logan wie, Logan wie, nic zuego nie stanie się! Camille pewnie poszła zabić Jamesa, a to nie jego wina, że ich przyjaciółka była chora psychicznie.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i czekam na nn :)
Hahah ta matma rozwala. Wiesz...zastąp to dodawaniem :p
UsuńLogan zna prawdę. Szczerze to spodziewałam się jakiejś afery a on przyjął to spokojnie. W sumie to dobrze, nie będzie żadnych problemów.
OdpowiedzUsuńCo z Jamesem? Kurcze, pierwsze co narzuca mi się na myśl to że znów próbował się zabić, ale pewnie nie mam racji. Czekam na następny, żeby się dowiedzieć co się stało. Pozdrawiam xx