Chłopaki skończyli nagrania. Logan ulotnił się ze
studia najszybciej. Dobrze się nie obejrzeli, a jego już nie było. Kendall
zabrał ze sobą Carlosa, aby mu doradził w sprawach organizacyjnych związanych
ze ślubem. Carlos już przez to przechodził, więc stwierdził, że przyda mu się
jego pomoc. James na spokojnie opuścił mury wytwórni. Założył okulary
przeciwsłoneczne na nos i z ulgą westchnął. Miał zamiar mile spędzić resztę
dnia u boku swojej Eleny. Jednak coś pokrzyżowało mu plany. Lucy przejechała
obok niego na swoim motorze. Gdy go zatrzymała, zdjęła kask i zalotnie
poprawiła włosy. Szatyn zrobił krok do tyłu i zamierzał iść w swoją stronę.
Żałował wtedy, że był pieszo, jednak po co miałby brać samochód skoro ma tak
niedaleko do pracy?
- James!- zatrzymała go dziewczyna.- Nie unikaj mnie
tak.- dorównała jego tempu.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Myślałem, że tamtym razem
widzę cię po raz ostatni, więc chciałbym, aby tak zostało.
- No widzisz… jest już za późno.
- No to ten jest ostatni raz.- odpowiedział patrząc
przed siebie.- Będziesz teraz tak szła przy mnie aż nie zamknę ci przed nosem
drzwi od mieszkania?
- Gdybyś był naprawdę tak złowieszczo zły, nie
odzywałbyś się do mnie.
- No to się nie odzywam!- wyrzucił z siebie, a po chwili ucichł. Szedł dalej przed siebie
nie zważając na nią.
- Ale skoro to jest niby ten ostatni raz to moglibyśmy
go pożytecznie spożytkować.- nie poddawała się.
- Nie, nie wydaje mi się.
- Ale ty jesteś niedostępny.- uśmiechnęła się.- Podoba
mi się to.- zaszła mu drogę i pogładziła po policzku.
- Nie dotykaj mnie!- gwałtownie złapał jej rękę w
nadgarstku i zabrał ze swojej twarzy. Oczy płonęły mi ze złości. Lucy poczuła
dziwny dreszcz.
- Ok. Chciałam być miła, ale z tobą się nie da.
Zatrzymaj się!
- Czego?!- wrzasnął lecz jej rozkaz zadziałał. Chłopak
stanął w miejscu.
- Chciałabym, abyś przynajmniej raz dał sobie coś
przetłumaczyć. Długo nad tym myślałam, Wiele, za wiele się wydarzyło między
nami i wiem, że jest marna szansa, prawie żadna, aby to odbudować.
- Do rzeczy.- pogonił ją.
- Chcę przyjaźni.- wypaliła. Przegryzła delikatnie
wargę oczekując na jego odpowiedź. James złagodniał na twarzy, jednak wciąż
twardo trzymał się ziemi.- I co ty na to?
- Dlaczego miałbym się na to zgodzić?- założył ręce.
- Ponieważ każdy zasługuje na drugą szansę. A ja tobie
kiedyś też ją dałam kiedy mnie o to prosiłeś, pamiętasz? Myślę, że najwyższy
czas się odwdzięczyć.
- Tylko, że my już nie jesteśmy razem, więc tamta
szansa straciła na ważności. Możesz ją zabrać z powrotem.- machnął ręką w
powietrzu.
- Marla mi wybaczyła…
- Marla ci wybaczyła?- na początku był zszokowany tą
informacją, że rzeczywiście do tego doszło, jednak szybko się otrząsnął.- Jej w
to nie mieszaj.- wyminął ją i poszedł dalej.
- Czy twoja kochana pani psycholog powiedziała ci, że
od problemów się nie ucieka?- na te słowa James odwrócił się.
- Co ty możesz wiedzieć…- spojrzał jej prosto w oczy.
Ten głęboki brąz jej tęczówek przypomniał mu cały ból. Pomimo to przypomniał
również mu uczucie, którym ją darzył. Skrzywił się i znów odwrócił unikając
bezpośredniego kontaktu.
- Więc jaka jest twoja decyzja?- spytała za jego
plecami. Już za nim nie szła. Nie miało to sensu.
- Zastanowię się.- burknął i poszedł dalej.
James nie chciał niepokoić Eleny o tym co zaszło.
Rozejrzał się po mieszkaniu. Nie było jej. Był tak nieobecny, z głową w
chmurach, że nie zważał nawet na Foxa, który skakał wokół niego, a był już
naprawdę dużym psem. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Wyjął telefon z kieszeni i
wybrał numer do Marli.
M: Hej Jamie.- odezwała się już po pierwszym sygnale.
J: Cześć… Masz czas, aby pogadać?- chciał załatwić
ostrożnie, aby jej nie denerwować.
M: Dla ciebie zawsze. To o co chodzi?
J: Spotkałem niedawno Lucy…- gdy wypowiedział te
słowa, z drugiej strony słuchawki zapadła cisza.- Halo? Jesteś tam?-
przestraszył się, że mogła zasłabnąć.
M: Jestem, jestem. Musiałam chwilę pomyśleć i nic mi
nie jest. Słyszę zmartwienie z twoim głosie. I co ci powiedziała?
J: Chce przyjaźni.
M: A jednak.- dało się usłyszeć, że się cieszy.
J: Ale o co chodzi?
M: Nie mówiłam ci, ale pogodziłyśmy się no i…
J: Dowiedziałem się od niej.- wtrącił.
M: Nie masz nic przeciwko?-spytała.
J: A dlaczego miałbym mieć. To co wydarzyło się między
mną a Lucy ciebie nie dotyczy. Nic złego ci nie zrobiła.
M: Ale tobie zrobiła i to też jest dla mnie ważne.
Jednak dałam jej drugą szansę pod warunkiem, że sobie ciebie odpuści i chyba
jej zależy skoro tak postąpiła.
J: Nie wiem co o tym myśleć. Znów mąci mi w głowie.-
westchnął.- Co powinienem zrobić?
M: Zrób to, co uważasz za słuszne. Nie chcę ci niczego
narzucać. Przypomnij sobie to, co mówiła tobie jeszcze niedawno terapeutka jak
jeszcze do niej chodziłeś.
J: Pamiętam.
M: No to zastanów się najlepiej kilka razy. Nie spiesz
się.
J: No dobrze… a jak tam samopoczucie?- zmieniła temat
na bardziej przyjemny.
M: Może być. Czasami mnie tylko mdli. W następnym
tygodniu mam wizytę u ginekologa. Mam nadzieję, że do tego czasu zdążę
powiedzieć Loganowi. Na szczęście Kendall już tak na mnie nie naciska po tym
jak przekonał się na sobie, że mówienie prawdy nie jest takie łatwe.
J: No to dobrze… Będę już kończyć.
M: No to pa i trzymaj się.
J: Pa pa.- rozłączył się.
Ta rozmowa dała mu wiele do zrozumienia. Położył się
wygodnie na kanapie podkładając ręce pod głowę. Patrząc się w sufit, rozmyślał
nad Lucy. Do mieszkania wróciła Elena. Z początku nie zauważyła, że w środku
jest James. Gdy przeszła przez salon, wystraszyła się.
- James! Dlaczego nie dajesz znaku życia?
- Ale po co?- spojrzał na nią.
- Może dlatego, że od kilku minut jestem w domu i
myślę, ze nikogo tu nie ma. Wystraszyłeś mnie.
- Przecież nic się nie stało…
- Ale godzinę wcześniej się stało! Lucy tu była.
- Czego chciała?- ożywił się gwałtownie podnosząc.
- Posłałam ją do diabła.- wzruszyła ramionami, jednak
jego reakcja ją zaskoczyła.- Sam byś tak zrobił, prawda?- założyła ręce.
Przypatrywała się chłopakowi, który odpłynął po chwili.- James? Słyszysz co do
ciebie mówię?
- Tak, słyszę.- wstał.- Ja muszę wyjść.- bez dalszych
wyjaśnień opuścił mieszkanie.
Złapał się za głowę. To co robił teraz sprzeczało się
z tym co jeszcze niedawno myślał. Miał nadzieje, że takie rozdwojenia myśli już
mu się nie przydarzą, a jednak. Czuł się nieswój. Jego nogi prowadziły go do
miejsca, do którego iść nie miał zamiaru. Serce łopotało mu choć nie musiało.
Myślał o niej choć nie powinien. Coś go tam niosło, jakaś magiczna siła. Czuł,
że jeśli tego nie zrobi to ta cała nosząca go siła rozerwie go od środka. Jednak
każdy krok szedł mu ciężko, pełen zwątpienia i wyrzutów. Minął tyle znajomych
twarzy, ale przed żadną nie zatrzymał się choćby na chwilę. Wbrew sobie wcisnął
guzik od windy prowadzący na czwarte piętro. Minął swoje dawne mieszkanie
obojętnie. Nie tam go ciągnęło. Zapukał do apartamentu 4A.
- Miło mi cię widzieć, James…- uśmiechnęła się Lucy.-
Zastanowiłeś się nad tym co ci powiedziałam?
- Tak.- odpowiedział krótko.- Chcę ci powiedzieć tylko
jedno…
* Witajcie o pierwszej w nocy. Właśnie się przebudziłam, bo zasnęłam ucząc się na kolokwium z gramy. Łapajcie rozdziała. Ja wracam spać. Wiem, że zaniedbuję te gwiazdeczki ostatnio, ale sytuacja jest poważna. Obiecuję, że nn razem bd piękna gwiazdeczka :) do soboty :*
* Witajcie o pierwszej w nocy. Właśnie się przebudziłam, bo zasnęłam ucząc się na kolokwium z gramy. Łapajcie rozdziała. Ja wracam spać. Wiem, że zaniedbuję te gwiazdeczki ostatnio, ale sytuacja jest poważna. Obiecuję, że nn razem bd piękna gwiazdeczka :) do soboty :*
Logan tak popędził, że sie pewnie az kurzyło.
OdpowiedzUsuńJuż widze Carlosa i Kendalla jak organizują ślub hahaha :D
A tak to cały rozdzaiał o Jamesie xD no dobra ja nwm czm urwałaś w takim momencie? Niech jej powie że NIE i sb jak najdalej pójdzie. Moim zdaniem ona powinna dać mu spokój i oboje powinni o sb zapomnieć.
Świetny i czekam na nn ;)
The Unforgiven
Zapomnieć o sobie i odejść? To zbyt proste, nie uważasz? :)
UsuńDziwisz sie, ze Logan u mnie obraża się jak panienka, a Ty co robisz? To samo! No może nie dosłownie. A takie pseudofochy mogę zniszczyć przyjaźń! NA ZAwsze! Zawsze! A Kendall i Carlos wydają się rozgarnięci i chyba dobrze im pójdzie z organizowaniem. A najwyżej skończy się katastrofą, ale myślę, że Ci tutaj się do tego przyzwyczaili. Rozdział świetny! czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMARLA!!! Mało nie padłam! :O
OdpowiedzUsuńLucy... WON! Nie wierzę w jej przyjaźń, ani w dobre intencje. James jest przecież mądrym facetem, a dał się omamić! Jeśli wróci do Lucy i tym samym skrzywdzi Elenę, to nakopię mu do tyłka, a Logan mi pomoże! -.-
No, to chyba tyle. Do następnej! :)
Nie padaj. Czemu padasz? ;)
UsuńBo mnie straszysz! :O
UsuńJames głupio robi idąc do Lucy... Nie powinien wgl z nia rozmawiać po tym wszystkim! Czy tylko ja mam wrażenie że oni bd razem i James zostawi Elene? Ale nie, nie! Nie moga byc razem! Logan przecież zabiłby Maslowa gdyby sie dowiedział że ten zranił jego kuzynke. A co do Logana, to mam nadzieje że w sobote zobaczymy jego reakcje na wieść o ciąży. Bedzie sie działo :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i do sobotki :*
To była pierwsza noc, kiedy się wyspałam, więc skomentuję ... Lucy wypierdalaj, James opanuj się... JELENA IS REAL, JUCY SIĘ SKOŃCZYŁO. Lucy jest wkurzająca. Każdy chciał jej powrotu, ale to tak jak w PLL, raz kogoś lubisz, potem nie :/ Oby James nie zostawiał Elki tylko Lucy. Wgl. Ja chcę Logana, by dowiedział się o ciąży.
OdpowiedzUsuńSUper rozdział, czekam na nn :)
Lucy wpierdalaj, bo wpadnę z minigunem do twojego mieszkania i rozjebię ci łeb! James powaliło?! Na gówno do niej idziesz? Jeżeli wrócisz do niej to nie masz już życia. Zatroszczę się o to. Czekam na reakcję Logana, kiedy się dowie o ciąży. :D Każdy czeka! A wracając do rozdziału. JELENA FOREVER!!!! JUCY IS END!!!! Jak fajnie znowu się podzielić swoim zdaniem prawda Marlik? Ucz się ucz. :p Rozdział zajebisty sama wiesz, że jak zawsze.
OdpowiedzUsuńCałuski :*❤
A ja myślałam, że odeszłaś z blogerowni, bo się nie odzywasz od miesięcy
UsuńHaha xD Ja miałabym odejść?! Marlik nie wciskaj głupot. :* Po prostu jestem leniwa, a po za tym gówniana nauka. Trzeba parę ocen poprawić, bo mało czasu zostało. ;)
UsuńCiekawe gdzie Logi się tak spieszył. I po kiego grzyba Lucy wraca? Znowu? Mogła nie wracać. Nikt jej już nie chce. Mam nadzieje, że to ostatni raz kiedy James widzi się z Lucy. ŚWIETNY ROZDZIAŁ :)
OdpowiedzUsuńJames chce jej powiedzieć tylko jedno... więc raczej to koniec. Bo jeśli chciałby z nią się "przyjaźnić" to nie użyłby chyba takiego stwierdzenia. Przynajniej ja to tak rozumiem, a tylko ja tu rozkładam rozdziały na czynniki pierwsze. Oczywście nie zawsze mi wychodzi. Do końca zostało 5 rozdziałów. W którymś z tych Logan musi się dowiedzieć prawdy o ciąży. CHyba, że coś strasznego się stanie :P
OdpowiedzUsuńFantastico, a teraz lecę szybko na TVOF, bo widzę, że jest już 6 rozdział :P
PS Oglądałaś nowy odc Kłamczuch? Ale ciary miałam :P
To jest jakieś podejrzane.. James coś ewidentnie czuję do Lucy, albo nie może się zdecydować która kocha bardziej. To nie będzie nic dobrego, a Marla niech powie Loganowi..Chociaż to nie wiem czy będzie jakieś zaskoczenie. Dobry rozdział! Oby do następnego! :).
OdpowiedzUsuńJak mogłaś przerwać w takim momencie?! Chcesz mnie wykończyć? Będę cały czas o tym myśleć.
OdpowiedzUsuńTrochę się domyślam, co James chce jej powiedzieć, ale zapewne się mylę, bo znając ciebie to napiszesz coś, czego nikt nie będzie się spodziewał.
Jestem też ciekawa kiedy wreszcie Marla powie Loganowi o ciąży, albo kiedy ten głupek sam się domyśli.
Oczywiście rozdział jest cudowny i już nie mogę się doczekać soboty.
Pozdrawiam xx
CO JAMES JEJ POWIE?! Kutfa! Jesteś zła! Zła i przebrzydła i kocham Cie za to! Ta ciekawość mnie kiedyś wykończy..
OdpowiedzUsuńLogan wyszeł wcześniej? Spieszyl sie gdzieś? czemu mam wrażenie że on słyszał ich rozmowę? I czemu mam wrażenie że potem jak wyjdzie że Logan wie to chłopaki pomyślą że to wina Losa? Ciekawe czy mam rację.
Elka. Ja sie jej nie dziwię że nie lubi Lucy. Też bym na jej miejscu jej nie znosił.
Super rozdzialicho i czekam na kolejne :)