środa, 10 września 2014

Rozdział 66

Nie zorientował się kiedy padł na ziemię i stracił przytomność. Marla z resztą zauważyli jak James ląduje na chodniku.
- James!- krzyczała Marla. Natalie z ciekawości wyszła z mieszkania. Kiedy dziewczyna zaczęła krzyczeć, Logan zatrzymał się i odwrócił za siebie. Stał nieruchomo w miejscu patrząc na nieprzytomnego przyjaciela. Chciał uciec, ale kiedy zobaczył go w takim stanie, podszedł do niego. Kendall, Carlos i Marla dobiegli do przyjaciela.
- Trzeba wezwać pogotowie!- Carlos wyciągnął telefon i zadzwonił.
- Przecież to zwykłe omdlenie.- wytłumaczył Logan.
- Nie poznaję ciebie.- spojrzał na niego Kendall.- Mógł uderzyć się poważnie w głowę.
- Podnieś mu ręce.- powiedział Logan. Marla klęczała obok niego zdruzgotana. Kendall podniósł mu ręce.- Krew musi dopłynąć do mózgu.- kiedy to mówił sam podniósł mu nogi.
- Może dla ciebie to zwykłe omdlenie, ale to nie pierwszy raz ostatnio!- wtrąciła Marla.
- Jak to?- zdziwił się Logan.
- Niedawno zasłabł, a teraz zemdlał. Coś się z nim dzieje. Może jakbyś nie był tak uparty to byś zauważył. Myślisz, że tak by to przeżywał gdyby mu nie zależało?- spojrzała na niego z wyrzutem.
- Zaraz przyjadą.- powiadomił ich Carlos.- Was przy tym nie było, ale wczoraj wieczorem też źle się czuł.
- No super!- fuknął Kendall. Zwrócił się do Logana.- Sprawdzisz czy coś mu nie jest w tą głowę czy ja mam to zrobić i uszkodzić mu kręgosłup?- brunet bez słowa kucnął przy jego głowie. Chciał jej dotknąć, ale powstrzymał się.
- Żeby mu zrobić krzywdę?- wstał i oddalił się kilka kroków. Miał wyrzuty sumienia. Był zły na Jamesa, ale teraz nie potrafił się na niego wściekać. Patrzył jak leży taki nieprzytomny. Poczuł dziwną pustkę.
Niedługo po tym przyjechała karetka. Zabrała go ze sobą. Odzyskał już przytomność, ale ledwo kontaktował z otoczeniem. Kiedy zobaczył Logana, zamknął oczy. Marli samochód był najbliżej, więc wszyscy weszli do jego. Kendall z przodu, a Carlos z Loganem z tyłu. Logan trzymał głowę spuszczoną i siedział w takiej pozycji dopóki nie zaparkowała samochodu na parkingu. Nikt się do niego nie odzywał.

Czekali z niecierpliwością w szpitalnym korytarzu. Lekarze zabrali go na badania. Marla usiadła i schowała twarz w dłoniach. Kendall oparł czoło o ścianę i zamknął oczy. Carlos chodził w kółko tupiąc butami. Logan siedział zamyślony, nie kontaktował z otoczeniem. To było jedne z najgorszych pół godziny ich życia. W końcu podszedł do nich lekarz. Wszyscy się włączyli do świata ich otaczającego.
- Co z nim doktorze?- spytał Kendall.
- Pacjent przytomny. Możecie wejść do środka to razem się dowiecie co było przyczyną omdlenia.- wszyscy weszli z wyjątkiem Logana. Stanął przed drzwiami, zawahał się. Zatrzymał się przy otwartym wejściu. 
- Mogłem się tego spodziewać, że jak otworzę oczy to was zobaczę.- uśmiechnął się James. Nie miał na sobie kołnierza, więc uznali, że z głową wszystko w porządku. Miał tam tylko niewielki opatrunek.
- No Panie Maslow.- zaczął mówić lekarz.- Powinien Pan trafić do rekordów Guinnessa.
- Dlaczego?- zdziwił się James.
- Pobił Pan rekord na najszybsze wypłukanie magnezu z organizmu. Pije Pan kawę?
- Ostatnio dużo…- podrapał się po głowie. Trochę jęknął, bo jeszcze bolała. Zorientował się, że ma tam opatrunek.- Nawet kilka dziennie.
- Mówiłem ci żebyś tyle nie żłobał.- pouczył go Kendall.
- I niech zgadnę…- dokończył lekarz.- Dużo stresu. Brak magnezu powodował objawy o takich jak Pan wspominał. Ból mięśni, kłucia w sercu, odrętwienia i inne. W dodatku ciągły stres i ta parna pogoda spotęgowały działanie i stąd to zemdlenie. Podamy Panu magnez i jeśli Pan będzie chciał to wieczorem wróci Pan do domu. Przyjdzie Pan tylko na zmianę opatrunku, a przede wszystkim… zaczyna Pan przyjmować magnez i zero kawy. Rozumiemy się, Panie Maslow?- kiwnął głową.- To do zobaczenia.- wyszedł.
- Nooo.- uśmiechnął się Carlos siadając mu na łóżku. Zrobił sobie z nim zdjęcie.
- Weź tylko tego nigdzie nie wstawiaj.- ostrzegł go szatyn.
- Udostępnię po fakcie, dla dobra szpitala.- zachichotał i oddalił się.
- I jak się czujesz?- spytał Kendall.
- Głowa boli, ale leki przeciwbólowe zaczynają działać.- James zauważył dopiero Logana, który opiera się o framugę drzwi. Po chwili zniknął. Marla poszła za nim.
- A ty gdzie?- dogoniła go.
- Czy to prawda? To co mówicie?
- Prawda. To był pocałunek po pijaku i tylko tyle. Czego ty się spodziewałeś? Że wskoczyłam mu do łóżka?
- Raczej…- podrapała się zmieszany po głowie.
- Logan. Ja…- przełknęła ślinę. Nie wiedziała czy mu powiedzieć.- Jeśli tak bardzo chcesz to wiedzieć to proszę. Jestem dziewicą.- załamał jej się głos.- Może w to nie uwierzysz, ale z nikim nie byłam jeszcze tak blisko. Chyba, że nie wierzysz i chcesz sprawdzić. Ach, z resztą.- machnęła ręką. Wyjęła telefon Jamesa z kieszeni i wcisnęła mu do ręki.- Masz! Obejrzyj nagranie. Może wtedy przejrzysz na oczy jakim byłeś upartym osłem. I wiesz co jeszcze? To mnie jest przykro, że to właśnie nam nie potrafiłeś zaufać.- nie usłyszała od niego ani słowa, bo stał jak słup soli. Wróciła na salę.
- Może czegoś potrzebujesz?- zapytała Jamesa jakby za drzwiami nic się nie wydarzyło.
- Niczego mi nie trzeba.- uśmiechnął się.- Chcę tylko stąd wyjść.
- Zostaniemy z tobą aż do wieczora.- odpowiedział Carlos.
- A ty co? Już się nie gniewasz na mnie?
- Nie. Dotarło do mnie, że to musiała być pomyłka.- uśmiechnął się.
- Spoko.- przybili sobie piątkę.- Zjadłbym hamburgera.
- Pielęgniarki się przewrócą gdy zobaczą takie jedzenie na oddziale.- Marla usiadła na taborecie. James się zasmucił.- Nie przejmuj się. Zjesz coś lepszego.
- Nie o to mi teraz chodzi…
- A o co?- zapytał Kendall.
- Jest mi przykro, że Logan mi nie wierzy…- zapadła krótka cisza.
- Wierzę ci.- w drzwiach pojawił się znowu Logan. Wszedł do środka, położył jego telefon na stoliku.- Obejrzałem to. Przepraszam…- na twarzy bruneta malował się ból po tym, co usłyszał i skrucha.
- Spoko, ale to nie mnie w pierwszej kolejności powinieneś przepraszać.
- Wiem.- wstał i podszedł do Marli.- Przepraszam za niesłuszne oskarżenia. Za to, że ci nie ufałem i tak potraktowałem. Ale postaw się w mojej sytuacji.
- Dobrze zdaję sobie z tego sprawę.- siedziała nadal obrażona.- To nie jest czas ani miejsce na takie tego typu rozmowy.- Logan zawiedziony kiwnął głową i wrócił na swoje miejsce.
- Macie rację. Zachowywałem się jak uparty osioł. Mam nadzieję, że sprawy się naprostują.
- Nie mówmy teraz o tym.- powiedział James.
- A co jest na tym telefonie?- nie mógł powstrzymać się Carlos.
- Weź i sam się przekonaj.- podał mu sprzęt James. Carlos i Kendall usiedli pod ścianą, aby to obejrzeć. Lampili się w wyświetlacz z otwartymi ustami. Kiedy skończyli podnieśli głowy i spojrzeli na siebie.
- Co za larwa!- powiedzieli jednogłośnie.
- Coś tu jest nie tak.- wtrącił Kendall.- Co do tego nagrania. Jak zostało nakręcone?
- Ha, ha!- zaśmiał się pacjent.- No jak to jak? Siedziałem na drzewie.
- I to on to zaplanował.- wtrąciła Marla.- Zadzwonił do mnie w nocy powiedzieć jak nakryć Natalie. James przypomniał sobie, że za jego oknem jest drzewo, które łączy ich sypialnie.
- A no tak!- klepnął się w czoło Carlos.- Raz po pijaku próbował się przedostać to z niego spadł.
- Dlatego chciałam rozmawiać z Natalie w jej pokoju. Szczęście nam sprzyjało. Przez pogodę, okno było otwarte, więc wszystko lepiej słychać.
- James?- niespodziewanie pojawiła się Lucy. Wszyscy kiedy ją zobaczyli, nagle opuścili pomieszczenie zostawiając ich samych.
- Skąd wiedziałaś, że tu jestem?- zdziwił się na jej widok, ale cieszył się, że przyszła.
- Marla napisała do mnie. Niedawno, raczej dopiero co go odebrałam, bo nie słyszałam.- usiadła na łóżku.- Co się stało?
- Niedobór magnezu, stres, taka sytuacja.- odpowiedział po krótce. Spoważniał po chwili i spojrzał w jej oczy.- Przepraszam. Przepraszam za to, że cię zostawiłem. Byłem zagubiony, nie wiedziałem co mam myśleć. Moja głowa pękała od tego wszystkiego w szwach. Zwątpiłem w swoje uczucia. A z tą całą sytuacją z Marlą, nie chciałem cię zranić.
- I wcale nie jesteś taki jak mówiłeś. Że myślisz tylko o sobie. Powiedziałeś, że jesteś niebezpieczny i możesz złamać mi serce. Dotarło do mnie, że chcesz mnie bronić przed krzywdą, bo ci na mnie zależy.
- Chyba mi nie wyszło…
- Wszystko na swój sposób.
- Jesteś na mnie zła?
- Już nie.- uśmiechnęła się.
- Widzisz mój sweter tam na krześle?- zapytał.- Podasz mi go?- Lucy zrobiła jak kazała.- Miałem cię zamiar dziś przeprosić, ale… nie zdążyłem i zostanę tu do wieczora. Zrozumiałem, że cię kocham i nigdy nie czułem do żadnej dziewczyny tego, co do ciebie. Wybacz mi za wszystkie przewinienia.- wyjął z kieszeni małe, czerwone pudełeczko.- Chciałem dać ci to w środę. Prezent z okazji rocznicy.- otworzył pudełko ze srebrnym pierścionkiem.- Może to mało romantyczne miejsce na takie wyznania… Lucy Stone, czy zostaniesz jeszcze raz moją dziewczyną?
- Tak!- przyjęła pierścionek z uśmiechem i pocałowała go. Zza drzwi przyjaciele bili oklaski.
- Nieładnie tak podsłuchiwać.- zaśmiał się James, a następnie wrócił do całowania dziewczyny.

Wieczorem James został wypisany ze szpitala. Jeszcze przed tym dołączyła do nich Jo, która była zła, że tak późno jej ktoś o tym powiedział. Wszyscy wrócili do domu. Lucy opiekowała się Jamesem. Kendall i Jo sprzeczali się o to co wcześniej. Marla zaś nadal nie odzywała się Logana. Carlos patrzył w okno i dał wszystkim sygnał.
- Uwaga! Zbliża się larwa!
- I jak tam James?- Natalie zaczęła swoje wejście od pytania. Carlos zamknął za nią drzwi mrugając do Kendalla.
- Jakby cię to obchodziło…- prychnął James. Natalie spojrzała na Marlę.
- A co ona tu robi, Logan?- wszyscy spojrzeli na nią jak na idiotkę.
- Jak mogłaś?- spytał wstając do niej.- Nigdy nie spotkałem takiej manipulantki jak ty!
- Nie wiem o czym ty mówisz!
- Gra skończona.- podniosła się z krzesła Marla.- W końcu wszyscy się na tobie poznali. Pokonałam cię twoją własną bronią. Nasza rozmowa została nagrana. Może czas ściąć to drzewko?- Natalie zrobiła się czerwona na twarzy ze złości. Wiedziała, że jej słowa mało dadzą. Jednak nie mogła się powstrzymać, aby nie uderzyć Marlę w twarz. Ta zamknęła oczy i złapała za policzek. Logan zbliżył się, ale dziewczyna zatrzymała go odpychając go lekko od siebie.
- Posmakuj tego!- Marla złożyła rękę w pięść i przywaliła jej w nos, z którego zaczęła lecieć krew. Wszystkim z wrażenia opadły szczęki. Najbardziej zadowolony był Carlos z uśmiechem jak banan od ucha do ucha. Lucy spojrzała na nią jakby była z niej dumna. Natalie złapała się za nos i jęknęła. Wyjęła sobie chusteczkę, a potem przyłożyła do nosa.- Pięknie wyjdziesz na najbliższej sesji.
- Jeśli lubi czarno białe zdjęcia.- dodał Kendall wyglądając przez okno. Zza drzwi było słychać syreny wozu policyjnego. Carlos otworzył drzwi policjantowi. A drugiemu podał stary telefon Jamesa z nagraniem.
- A oto dowód.- wręczył go policjantowi.
- Co tu się dzieje? Dokąd mnie zabieracie?- spytała przerażona Natalie kiedy zakładali jej kajdanki.
- Na komisariat. Za nielegalne posiadanie narkotyków i użyciu ich na dwóch osobach.- miotała się i krzyczała. Wpakowali ją do radiowozu i odjechali.
- Drapieżnicy wygrywają, a ofiary umierają.- westchnęła Marla.- Kto wezwał policję?
- Ja.- pochwalił się Carlos.- Dziękuję, nie ma za co.- ukłonił się.
- Jak dobrze, że wszystko wraca do normy.- uśmiechnął się Kendall.
- Nie wszystko.- wtrącił Carlos.- Moja Alexa…- po chwili jak na zawołanie magiczne, Alexa weszła do mieszkania.
- A co tu jakaś impreza się szykuje?- rozejrzała się po zatłoczonym salonie.
- O! Mój tygrysek!- pisnął Carlos i rzucił się na blondynkę.- Co tu robisz?
- Stęskniłam się. Żyć bez ciebie nie mogę. Zażądałam kilka dni wolnego żeby spędzić z tobą trochę czasu.- nie mogli się powstrzymać i zaczęli się całować, a raczej pożerać swoje twarze. Nie patrząc na resztę gapiów, dziewczyna wzięła chłopaka za rękę i zaciągnęła do swojego mieszkania. Na twarzach wszystkich zawitały zawstydzone uśmieszki.
- Jak oni idealnie do siebie pasują.- uśmiechnęła się Jo.
- Teraz dopiero wszystko wróciło do normy.- Kendall objął dziewczynę i pocałował w głowę.






* I tak oto w ten sposób kończy się wątek z Natalie? Zadowoleni, że już nie musicie wyzywać jej od najgorszych? :) Epicki prawy sierpowy Marli. Brytyjka potrafi :) Za bardzo nie wiem co napisać. Zostawiam to w Waszych rękach. Do soboty :*

9 komentarzy:

  1. YEAAAH! Papa Natalie! Nikt za tobą płakać nie będzie. No nareszcie każdy się na niej poznał. Wybuchłam śmiechem kiedy Marla przywaliła jej w nos. Tego się nie spodziewałam. A jaką Carlos miał uciechę. James sfilmował je siedząc na drzewie? Kaskader :) Jednak to co sprawiało, że czuł się źle nie jest tak poważne jak sądziłam. I yeeaah! Lucy wróciła do Jamesa. Jeszcze tylko Marla się focha. Rozdział extra :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cud, miód i orzeszki. Rozdział czytałem na raty w czasie praktyk a komentuje w trakcie drogi do domu. Jade sb autobusem a ten kierowca pędzi jak pojebany swym starym gruchoten... Boże co za autobus....
    Wracając do rozdziału. Wiedziałem ze Logan wróci! Kendall sie myli bo nie wszystko wróciło do normy. Związek Logana i Marli nie jest w normie. Ha ha! Dobrze tak tej suce ze po ryju dostała i jeszcze pójdzie siedzieć. Wypierdalaj głupia szmato! Rozwalil mnie Carlos "uwaga larwa idzie" czy jakoś tak... I jeszcze ta magicznie pojawiająca sie Alexa. Ta to ma wyczucie czasu. No to chyba tyle bo mi tu strasznie trzesie. Super rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozbiła mnie kwestia z Jamesem. Wiesz... Nie wiedziałam, że załatwisz to tak ostro. Nathalie. Nie lubiłam jej, ale uważam, ze to było trochę za ostro. Nie tłumacz mi, że z nią trzeba dobitnie. Moim idolem jest alfa, który nie potrafi spuścić łomotu, ale za to ma bardzo fajne podejście. Marlo, następnym razem zachowaj swój prawy sierpowy tylko w razie konieczności. Rozdział jak zwykle super. czekam na nn! Jak będzie w sobotę, przeczytam w poniedziałek. Trzymaj się! I nie jestem kłamczuchą. Googluj sobie, to zobaczysz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobrze, dobrze. Cofam tamto. Nie jesteś kłamczuchą :) Czyżby przeczuwam wspaniały weekend skoro mam się ciebie spodziewać dopiero w poniedziałek? :)

      Usuń
    2. Nie o to chodzi. Po prostu jak w weekend usiądę przed kompem na kwadrans, to już jest osiągnięcie.

      Usuń
  4. No i dobrze! Polać Marli. Trzeba było jej przywalić. Za to wszystko co zrobiła. Jeszcze niech tylko Marla i Logan się pogodzą. Miała ona rację. Jeszcze to on bd ją za to przepraszał. Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i prawidłowo. Natalie dostała za swoje, a reszta wróciła do normy :). Nie wiedziałam że James i Lucy będą razem, ale że przyjęła od Niego pierścionek to mnie zszokowało.. ;O. Rozdział świetny. Zastanawiam się co wymyślisz następnym razem ;).
    Czekam <3.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak! I wszystko szczęśliwie się skończyło! Jak na razie, ale nie kraczmy, jeszcze dużo rozdziałów przed nami. Just super. James i Lucy do siebie wrócili! ♥ Słodkie to było *-* Carlos i Alexa też razem ♥ Kendall i Jo kolejna sprzeczka, choć nie dziwię się, że Jo była zła, też bym się zdenerwowała, gdybym o tak ważnej sprawie dowiedziała się ostatnia, ale minęło. Jest ok ♥ Natalie pójdzie za kratki!!!! TAK!!!! To był zdecydowanie najlepszy moment! Nie, nie zaraz, najlepszy był, kiedy Marla jej przywaliła! Kocham ją za to! ♥ No i Logan i Marla. Nie wybaczaj mu tak łatwo! Niech pomęczy się trochę! Jego sytuacja, pod jaką widział tą całą sprawę, nie jest aż takim wielkim wytłumaczeniem! Powinien bardziej ufać własnej dziewczynie i najlepszemu przyjacielowi! Mimo, to mam nadzieję, że w miarę szybko się pogodzą :D ♥
    Czekam niecierpliwie na nn :**********
    Pozdrawiam Stelss :**********

    OdpowiedzUsuń
  7. I used to be able to find good advice from your blog articles.


    Also visit my blog post ... cheap hosting solution net hit counter id

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział