Po wyjściu ze studia, Marla pojechała prosto do domu. Była
pierwsza godzina. Zaskoczyło ją to, że Alexa była w mieszkaniu. Drugim zaskoczeniem
było to, że coś gotowała. W garnku gotował się makaron na spaghetti, a na
patelni dochodził sos. W kuchni roznosił się cudowny zapach.
- Spróbujesz czy będzie ci smakowało.- powiedziała Alexa
kiedy zauważyła lokatorkę siedzącą na krześle przy stole. Alexa przygotowała
jej talerz i nałożyła spaghetti.
- Dziękuję.- następnie włożyła trochę dania do ust
podmuchawszy wcześniej. Blondynka patrzyła na nią ściskając kciuki, które
trzymała na piersiach.- Hmm… dobre. Udało ci się.
- Bo kupiłam książkę kucharską.- pokazała jej zakup.- Aż
dwieście przepisów na przeróżne dania.
- To super, ale wiesz, że ja mam odrobinę więcej czasu
wolnego od ciebie i to ja mogę zawsze coś przygotować?
- Ale mnie to wciągnęło.- patrzyła na książkę błyszczącymi
się oczami.
- Hmm…- Marla zajadała się spaghetti.
- Upiekę dzisiaj kurczaka dla Carlosa. Przychodzi dzisiaj na
noc, więc…
- Nie będę przeszkadzać. Ja też jestem umówiona.-
uśmiechnęła się.- Idę ogolić nogi.- pobiegła na górę.
Zanim jednak to zrobiła, leżała na łóżku rozmyślając. Nie
mogła się już doczekać godziny dwudziestej. Była podekscytowana i pewna swego.
Myślała o tym nie raz. Dzisiaj zadba o każdy szczegół. Zamknęła oczy myśląc, że
czas szybciej zleci. No i zleciał. Nie wiadomo jakim cudem dziewczyna obudziła
się o trzeciej. Nie panikowała, ponieważ miała mnóstwo czasu. Poszła do
łazienki nalewając sobie do wanny ciepłej wody. Zrobiła sobie relaksującą kąpiel. Nie
spieszyła się. Czuła jak w jej ciało wsiąka aromatyczny olejek. W końcu wyszła i
wysuszyła sobie włosy. Użyła odżywki żeby włosy ładnie się układały. Owinięta
ręcznikiem przeszła do precyzyjnego makijażu. Wytuszowała dokładnie rzęsy, które układały się w dwa piękne czarne
wachlarzyki. Usta pomalowała delikatną różową, błyszczącą się pomadką. Dodała
jeszcze kilka kosmetyków i makijaż gotowy.
Wyjęła z szafy przygotowaną wcześniej kreację nie zapominając o
radach Lucy. Spojrzała na zegarek. Miała jeszcze dwie godziny czasu. Bez
pośpiechu zdjęła z wieszaka czerwoną spódnicę o długości do połowy uda i
baskinkę w tym samym kolorze do kompletu. Z tyłu zapinana była na złoty suwak.
Przebrała się w kreację ledwo radząc sobie z suwakiem na plecach. Kiedy teraz
zobaczyła się w lustrze, przeszły ją dreszcze ekscytacji. Wyjęła jasny żakiet i
nałożyła na siebie. Poperfumowała się i założyła na szyję złoty naszyjnik. Założyła jeszcze czarne szpilki. Była już gotowa, a został
jej czas. Postanowiła przez ten czas odwiedzić swoją stronę. Uśmiechała się do
komentarzy, które dostała. Na jej głównej tablicy wyświetliło się zdjęcie od przyjaciół. Na pierwszym miejscu zdjęcie Carlosa ze szpitala. Napisała
komentarz: Maslow, miałeś fachową opiekę. Po chwili pojawił się pod spodem jego
komentarz: Czekam na wpisanie mnie do
rekordów Guinnesa. Carlos też napisał odpowiedź: Marla, ty też dostaniesz zdjęcie ode mnie. Hihi. Szybko odpisała: Ale najpierw zastanów się czy nie ukręcę ci
szyi jak je zobaczę. Szybko dostała odpowiedź: Nie groź mi publicznie! Wszyscy to widzą. Daj mi minutę. Marla założyła ręce i czekała co wymyśli Carlos. Niestety
miał racje. Trzeba myśleć o czym się publicznie pisze. Pod ostatnim jego
komentarzem pojawiły się nowe od naszych fanów, którzy okazywali swoje
pozytywne zdziwienie tym, że piosenkarkę a BTR łączy taka bliska znajomość. Po
chwili pojawił jej się komunikat, że Carlos wysłał do niej zdjęcie. Zdjęcie
zostało zrobione jeszcze wtedy gdy impreza urodzinowa Carlosa się dopiero
zaczynała. Zupełnie zapomniała o tym zdjęciu. Przedstawiało ich piątkę na
tarasie. W tle było widać kawałek basenu z balonami. Chłopaki pozują do
zdjęcia, a Marla z boku całuje Logana w policzek. Opis do zdjęcia: Przed
imprezką z naszą przyjaciółką. Pierwszy komentarz należał do niej: Masz szczęście, Los. Nie ukręcę ci szyi. Znowu
dołączył się James: Carlito. Zamykaj ten
sprzęt, na ciebie już czas. Faktycznie trochę się zasiedzieli, dochodziła
siódma. Carlos napisał ostatni komentarz: Dobrze
mamo. A wszystkim życzę udanego wieczoru. PS Logan sra szcześciem w gacie i rzyga tęczą pełną ekscytacji. Marla wybuchła głośnym śmiechem. Odpowiadała na wiadomości, te prywatne i te do fanów. A liczba
komentarzy pod zdjęciem ciągle rosła.
Marla wylogowała się i zamknęła laptopa. Poprawiła jeszcze
drobne detale i zeszła na dół. Carlos siedział z Alexą w salonie. Poinformowała
ich tylko, że wychodzi nie zaglądając do salonu. Latynos podszedł do okna. Odnalazł wzrokiem przyjaciółkę, której Logan następnie otwiera drzwi.
- Oj, będzie się tam działo...- powiedział do siebie pod nosem.
- Co się będzie działo?- podeszła do niego Alexa.
- A nic. Czy ja czuję kurczaka?- zaciągnął się tym zapachem unoszącym się w powietrzu. Danie właśnie czekało już gotowe w piekarniku.
- Nosek cię nie zawodzi.- uśmiechnęła się. Alexa wyłączyła piekarnik.
- Mój tygrysek zrobił mi kurczaka?- objął dziewczynę w talii.- A co tygrysek ma na deser?
- Nie zdążyłam nic zrobić.
- Myślę, że trzeba będzie zadowolić się innych kąskiem.- ugryzł blondynkę delikatnie w szyję.
- Carlos...- zachichotała.
- Taką to bym jadł codziennie.- zaczęli się zachłannie całować. Spleceni w swoich objęciach padli na kanapę. Zatraceni w sobie zapomnieli o czekającym na nich kurczaku.
James przekroczył już teren Palmwoods. Lucy rano zaprosiła go do siebie. Korytarz o tej porze już się rozrzedzał. Recepcjonista kilkał jeszcze coś w biurowym laptopie. Poszedł do windy, która miała go zabrać na pierwsze piętro. Wiedział już o przeniesieniu się Lucy do mieszkania Diany, czyli jego dawnym mieszkaniu. Nie było go tam od bardzo dawna. Z Dianą nie utrzymował tak dobrych stosunków żeby się spotykali, dlatego pierwszy raz od dobrych paru miesięcy będzie miał okazję tam wejść. Zdał sobie sprawę, że jest sentymentalny. Zapukał do drzwi. Od wejścia Lucy naskoczyła na niego zasłaniając oczy. Szybko zawiązała mu opaskę.
- To znaczy, że nie zobaczę jak wygląda teraz moje dawne mieszkanie?
- Tylko się nie opieraj.- zaśmiała się.- Rób to co każę...
- Nie śmiem się sprzeciwić twojemu zdaniu.- wyszczerzył się.
- Nic nie mów, bo buźkę ci zatkam.
- Nie omieszkam... Dokąd mnie prowadzisz?
- Zobaczysz w swoim czasie.
- Już mi się podoba.- szedł na oślep prowadzony przez swoją dziewczynę.
- Powiedziałam żebyś był cicho!- spoliczkowała go delikatnie.
- Przepraszam mojego drapieżnego kociaka.- zaśmiał się. Lucy pchnęła go na łóżko. James ułożył się wygodnie nadal nic nie widząc, jednak cieszył się jak głupi. Tego się nie spodziewał. Lucy zaczęła zaciskać na jego nadgarstkach kajdanki. Był podekscytowany. Takiej niespodzianki się nie spodziewał.- Czy mam się bać?
- Powinieneś. -mruknęła seksownie.- Mogę zrobić ci krzywdę.
- W takim razie się boję.- uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Lucy!- nagle Diana zawołała ją za drzwiami wejściowymi do mieszkania.- Lucy! Zapomniałam klucza!
- Ja pierdole...- przeklęła pod nosem rockmenka.- Zaraz wracam.- Lucy szybkim krokiem otworzyła drzwi.
- Uaaach, Lucy. Wyglądasz sexy.
- Czyś ty zapomniała, że miałaś zniknąć?- pisnęła.- James jest u mnie...
- Ups! Sorry.- przegryzła wargę. Lucy wcisnęła jej wkurzona klucze do ręki.- Już zmykam.
- A kysz!- zamknęła za nią drzwi. Napuszyła włosy, poprawiła biust i jak gdyby nic weszła z powrotem do sypialni.- To na czym skończyliśmy?- skoczyła na łóżko...
Niebo powoli robiło się coraz ciemniejsze. Kendall i Jo spędzali razem czas leżąc na kocu w parku w Palmwoods. Jo oparła głowę o jego silne ramię. Patrzyli w niebo czekając na pierwsze gwiazdy. O tej porze nie było w parku nikogo innego.
- Kendall?
- Tak?- obrócił lekko głowę.
- Jak myślisz? Jak będzie wyglądać nasze życie w przyszłości?- zadała pytanie, które wzięła znikąd.
- To znaczy?- nie do końca chyba wiedział o co jej chodzi.
- No jak sobie wyobrażasz nasz związek za kilka miesięcy.
- Jesteś ty, jestem ja. Czy czegoś więcej potrzeba? Nie zastanawiałem się. Dla mnie liczy się teraz. A teraz czuję się fantastycznie, bo ty tu jesteś.- uśmiechnął się.
- Aww.- objęła go.
- A ty wyobraziłaś sobie naszą przyszłość?
- Wyobraziłam sobie nas szczęśliwych i kochających się z każdym dniem mocniej. Mieszkamy sobie w niewielkim, ale pięknym mieszkanku. Jest tam wielki balkon, na którym lubimy przesiadywać i podziwiać piękną panoramę. Czekać tam na gwiazdy tak jak my teraz. Siedzimy na wygodnych fotelach. Wznosimy toast lampką czerwonego wina, za naszą miłość...- rozmarzyła się.
- Piękne.- westchnął.- Obiecuję ci, że kiedyś tak się stanie.- pocałował ją w czubek głowy.- I zawsze będę cię kochał...
* Tak, wiem. Ten rozdział jest beznadziejny. No jednak przemęczyliście to i macie za sobą. Napisałam ten rozdział jakiś rok temu i teraz czytając go i poprawiając jak każdy, pękłam ze śmiechu kiedy Marla poszła ogolić nogi. Za nic nie wiem czemu mnie to śmieszyło, ale tak po prostu było :D
Pewnie ten kto jest bardziej zainteresowany tym blogiem lub śledzi zakładkę poświęconą Wam to wie, że jeszcze 16 rozdziałów i zakończy się druga część bloga, a zacznie się trzecia. Moja ulubiona <3 Po prostych jak budowa cepa obliczeniach ( biorąc pod uwagę rozdziały dwa razy w tygodniu) wychodzi, że koniec nastąpi za osiem tygodni, czyli dwa miesie :D
- Oj, będzie się tam działo...- powiedział do siebie pod nosem.
- Co się będzie działo?- podeszła do niego Alexa.
- A nic. Czy ja czuję kurczaka?- zaciągnął się tym zapachem unoszącym się w powietrzu. Danie właśnie czekało już gotowe w piekarniku.
- Nosek cię nie zawodzi.- uśmiechnęła się. Alexa wyłączyła piekarnik.
- Mój tygrysek zrobił mi kurczaka?- objął dziewczynę w talii.- A co tygrysek ma na deser?
- Nie zdążyłam nic zrobić.
- Myślę, że trzeba będzie zadowolić się innych kąskiem.- ugryzł blondynkę delikatnie w szyję.
- Carlos...- zachichotała.
- Taką to bym jadł codziennie.- zaczęli się zachłannie całować. Spleceni w swoich objęciach padli na kanapę. Zatraceni w sobie zapomnieli o czekającym na nich kurczaku.
James przekroczył już teren Palmwoods. Lucy rano zaprosiła go do siebie. Korytarz o tej porze już się rozrzedzał. Recepcjonista kilkał jeszcze coś w biurowym laptopie. Poszedł do windy, która miała go zabrać na pierwsze piętro. Wiedział już o przeniesieniu się Lucy do mieszkania Diany, czyli jego dawnym mieszkaniu. Nie było go tam od bardzo dawna. Z Dianą nie utrzymował tak dobrych stosunków żeby się spotykali, dlatego pierwszy raz od dobrych paru miesięcy będzie miał okazję tam wejść. Zdał sobie sprawę, że jest sentymentalny. Zapukał do drzwi. Od wejścia Lucy naskoczyła na niego zasłaniając oczy. Szybko zawiązała mu opaskę.
- To znaczy, że nie zobaczę jak wygląda teraz moje dawne mieszkanie?
- Tylko się nie opieraj.- zaśmiała się.- Rób to co każę...
- Nie śmiem się sprzeciwić twojemu zdaniu.- wyszczerzył się.
- Nic nie mów, bo buźkę ci zatkam.
- Nie omieszkam... Dokąd mnie prowadzisz?
- Zobaczysz w swoim czasie.
- Już mi się podoba.- szedł na oślep prowadzony przez swoją dziewczynę.
- Powiedziałam żebyś był cicho!- spoliczkowała go delikatnie.
- Przepraszam mojego drapieżnego kociaka.- zaśmiał się. Lucy pchnęła go na łóżko. James ułożył się wygodnie nadal nic nie widząc, jednak cieszył się jak głupi. Tego się nie spodziewał. Lucy zaczęła zaciskać na jego nadgarstkach kajdanki. Był podekscytowany. Takiej niespodzianki się nie spodziewał.- Czy mam się bać?
- Powinieneś. -mruknęła seksownie.- Mogę zrobić ci krzywdę.
- W takim razie się boję.- uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Lucy!- nagle Diana zawołała ją za drzwiami wejściowymi do mieszkania.- Lucy! Zapomniałam klucza!
- Ja pierdole...- przeklęła pod nosem rockmenka.- Zaraz wracam.- Lucy szybkim krokiem otworzyła drzwi.
- Uaaach, Lucy. Wyglądasz sexy.
- Czyś ty zapomniała, że miałaś zniknąć?- pisnęła.- James jest u mnie...
- Ups! Sorry.- przegryzła wargę. Lucy wcisnęła jej wkurzona klucze do ręki.- Już zmykam.
- A kysz!- zamknęła za nią drzwi. Napuszyła włosy, poprawiła biust i jak gdyby nic weszła z powrotem do sypialni.- To na czym skończyliśmy?- skoczyła na łóżko...
Niebo powoli robiło się coraz ciemniejsze. Kendall i Jo spędzali razem czas leżąc na kocu w parku w Palmwoods. Jo oparła głowę o jego silne ramię. Patrzyli w niebo czekając na pierwsze gwiazdy. O tej porze nie było w parku nikogo innego.
- Kendall?
- Tak?- obrócił lekko głowę.
- Jak myślisz? Jak będzie wyglądać nasze życie w przyszłości?- zadała pytanie, które wzięła znikąd.
- To znaczy?- nie do końca chyba wiedział o co jej chodzi.
- No jak sobie wyobrażasz nasz związek za kilka miesięcy.
- Jesteś ty, jestem ja. Czy czegoś więcej potrzeba? Nie zastanawiałem się. Dla mnie liczy się teraz. A teraz czuję się fantastycznie, bo ty tu jesteś.- uśmiechnął się.
- Aww.- objęła go.
- A ty wyobraziłaś sobie naszą przyszłość?
- Wyobraziłam sobie nas szczęśliwych i kochających się z każdym dniem mocniej. Mieszkamy sobie w niewielkim, ale pięknym mieszkanku. Jest tam wielki balkon, na którym lubimy przesiadywać i podziwiać piękną panoramę. Czekać tam na gwiazdy tak jak my teraz. Siedzimy na wygodnych fotelach. Wznosimy toast lampką czerwonego wina, za naszą miłość...- rozmarzyła się.
- Piękne.- westchnął.- Obiecuję ci, że kiedyś tak się stanie.- pocałował ją w czubek głowy.- I zawsze będę cię kochał...
* Tak, wiem. Ten rozdział jest beznadziejny. No jednak przemęczyliście to i macie za sobą. Napisałam ten rozdział jakiś rok temu i teraz czytając go i poprawiając jak każdy, pękłam ze śmiechu kiedy Marla poszła ogolić nogi. Za nic nie wiem czemu mnie to śmieszyło, ale tak po prostu było :D
Pewnie ten kto jest bardziej zainteresowany tym blogiem lub śledzi zakładkę poświęconą Wam to wie, że jeszcze 16 rozdziałów i zakończy się druga część bloga, a zacznie się trzecia. Moja ulubiona <3 Po prostych jak budowa cepa obliczeniach ( biorąc pod uwagę rozdziały dwa razy w tygodniu) wychodzi, że koniec nastąpi za osiem tygodni, czyli dwa miesie :D
Teraz przedstawię najgorszy, a jakże żenujący trailer reszty rozdziałów Big Time Problems. Choć raz przeczytacie to potem zapomnicie:
71 - będzie namiętnie
72 - będzie lajtowo i trochę zabawnie
73 - nic specjalnego
74 - przełomowy moment w życiu Carlita
75 - będzie wielkie WTF?
76 - dzida. Opadną kopary
77 - kombinatorka
78 - skrywana tajemnica Marli wyjdzie na jaw
79 - będzie drastycznie. Zawał
80 - trudno określić...
81 - będzie boleśnie
82 - będzie się działo show. Scena z filmów akcji
83 - będzie spokojnie. Pożegnanie
84 - wyrównanie starych rachunków
85 - wesoło i romantycznie
86 - niespodzianka. Koniec
Dziwne, nie? Nie wymagajcie ode mnie więcej o godzinie nocnej. Zresztą zobaczcie o której to dodałam. Idę spać. Ja się żegnam. Do soboty :*
Nie no trzymajcie mnie. Powiedz jeszcze raz "beznadziejny" a się z tb policzę! Bosz Lucy jaki drapieźca i te "ja pierdole" mnie rozśmieszyło. Tak samo jak trailer rozdziałów :) Ciekawi mnie 74, 76, 79, 82...a co tam wymieniać bd. Wszystkie bd super !!!
OdpowiedzUsuńBEZ-NA-DZIEJ-NY! :D
UsuńNo nie! Wsiadam na rower i jadę do ciebie! Jadę ci włożyć! :)
UsuńTrochę za późno. Przeprowadziłam się buhaha :) I co ty mi chcesz włożyc? I gdzie haha :)
UsuńBeznadziejny? Przesadzasz. I to porządnie. Nie było źle. nawet fajnie. I nie wiem, czemu, ale wydaje mi się, że ostatnio coraz więcej czytam o kurczaku. Nie mówię, że tylko u Ciebie, ale odnoszę takie wrażenie. Głupie, wiem. Końcówka, takie aww... Wiesz o co chodzi. I ciekawi mnie, dlaczego trzecia część jest Twoja ulubiona... Rozdział jak zwykle świetny. Czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOhoho to jeden z tych rozdziałów gdzie jest o każdym bohaterze :) Też się zastanawiam czemu tak lubisz trzecią. Rozdział fantastyczny. Sorry za jakośc koma ;)
OdpowiedzUsuńSuper, ale spodziewałam się czegoś lepszego, :( ale nie był beznadziejny. Był miły, ale po 69 rozdziale spodziewałam się czegoś mocnego :D
OdpowiedzUsuńTak czekam na tą 3 serię, nie mogę się doczekać!!! Cholera, nie mogę przez to usiedzieć w miejscu!!! TWOJA WINA! TRZYMASZ MNIE POD PRESJĄ!
Pozdro :**** Czekam na nn.
Wiesz co jest beznadziejne? Beznadziejne jest twoje podejście do tego co piszesz ;p Przecie to wspaniałe :*
OdpowiedzUsuńPowiadasz, ze każdy z naszych kochanych bohaterów (oprócz Kendalla) się dziś seksował? Czy może Kendall też się później postarał? O Logana to nawet nie pytam, bo skoro on "srał szcześciem w gacie i rzygał tęczą pełną ekscytacji'' , a Marla była nie mniej podekscytowano, to to musiało prowadzić tylko do jednego. Dziewiczy pociąg odjechał CIUCHU CIUCHU CIUCHU CIUCHU CIU CIU! I Marla straciła swą cnotę :) Łooo James dostał taką niespodziankę, że ten wieczór na pewno zapamięta do końca swych dni. Ależ ta Lucy jest zadziorna. :D Szkoda tego kurczaka Alexy. Pewnie się spalił a pachniał tak pysznie.... Jakby nie mogli się chrupać na deser ^^
Zaciekawiłaś mnie tymi baaaaaaaaaaaardzo okrojonymi streszczeniami kolejnych rozdziałów. Chciałbym wybrać który mnie najbardziej ciekawi ale to trudne ;p
Mało ważne PS: Na końcu rozdziału zauważyłem taki mały ale zabawny błąd: "Jestem ty, jesteś ja" ale to mi wgl nie przeszkadza. Ważne że reszta rozdziału jest czudna. To pozdrówki i już Ci więcej nie truję. Odjeżdżam tak jak dziewictwo Marli. CIUCHU CIUCHU CIUCHU CIUCHU CIU CIU ! Papapa :*
Teraz wszyscy sprawdzają to "Jestem ty, jesteś ja" :D
UsuńChris, jeszcze ona cnoty nie straciła. Co do błędu haha. Lecę poprawić :p
UsuńA wiec czeka nas opis randki i "bd namiętnie" :) ja chce sobotę ! :)
UsuńJuż się nie mogę doczekać rozdziałów :). Ale czuję że będzie dobrze :). Dzisiejszy rozdział pełen romantyzmu i.. ach ! Genialny ;). Wszyscy się dzisiaj spotykali na igraszki ;D. Oj. Koniec. Już nic więcej nie pisze :).
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ♥ . czekam na następny ;).
WYJASNI MI KTOŚ DLACZEGO PRZEGAPILAM JEDEN ROZDZIAŁ? ;-; Wrodzone roztrzepanie ;-;
OdpowiedzUsuńUhuhuhu, Marla jaka determinacja, podziwiam ;)
Pierwsze skojarzenie - Logan walił konia w łazience, bo Marla xd Ale to chyba było w poprzednim rozdziale :)
Jak słusznie zauważyłaś wcześniej, Marla JESZCZE nie straciła dziewictwa. Znając Logana to będzie chciał schrupać Marlę jak Carlos Alexę xd
Czekam nn, mam nadzieję że go nie przegapię xd
PS nie wiem, czy zadawałam to pytanie, ale przymierzam się do napisania ff o Neymarze, i pytam, czy chciałabyś Znaleźć się w gronie szlachetnych obdarzonych linkiem? xd
Z Neymarem to mam mało wspólnego :( Jeśli jest tam jakiś członek btr ( bo tylko z nimi czytam blogi) to możesz podać ;)
UsuńNominowałam cię do Libster Blog Awards Super blog i zapraszam na mój:
OdpowiedzUsuńhttp://wielkaprzyja.blogspot.com/
Jestem :) Melduje się :D Szczerze, to rozdział przeczytałam już o wiele wcześniej, aczkolwiek miałam małyy problem z napisaniem komentarza. Tak wiem, leń ze mnie, ale i tak mnie kochasz :D :****
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału. To sama nie wiem jak go nazwać. Taki namiętny? Niee, namiętny będzie kolejny. Ten był taki dziki i słodki ^^ Lucy, nie wiedziałam, że z ciebie taka bestia ^^ James na pewno był zachwycony, no bo jaki facet nie byłby zadowolony z tego, że kobieta sama zachęca go do seksu w taki sposób ^^ Carlos i Alexa, też zaszaleli ^^ Kurczak poczeka. Igraszki z ukochaną ważniejsze :D Kendall i Jo słodziaki *-* ♥ Im się nie spieszy, chyba, że wyczytamy coś w kolejnym rozdziale. Ale kolejny będzie poświęcony Logankowi i Marlii :D ^^ ♥ Ahhhh będzie ciekawie ^^
Widać, że poprawiłaś błąd "Jestem ty, jesteś ja". Nie powiem, zmieszałaś mnie tym tekstem. Przeczytałam go chyba z kilka razy i zastanawiałam się 'Ona popełniła błąd, czy ja tego zdania nie rozumiem' hahaha XD
Czekam niecierpliwie na nn :**********
Pozdrawiam Stelss :**************
Oczywiście, że kocham :* Mnie tam nie przeszkadza kiedy skomentujesz, Czy to będzie tego samego dnia kiedy opublikuje czy później... Ważne, że jesteś :* No tak. Palnęłam błąd. Zastanawiam się sama jak mogłam go nie zauważyć. Piszcie mi o takich rzeczach. Nie bójcie się :)
UsuńPS Czekam na rozdział u Cb ^ ^