środa, 16 grudnia 2015

Rozdział 179

James siedział zapatrzony w małe światełko na szczycie jaskiniowej groty. Dziesiątki razy sprawdzał czy nie ma stąd innego wyjścia. Byli tu uziemieni już cztery  godziny, choć dla niego to liczyło się jak cztery dni. Nie było szans żeby wezwać pomoc. Nie wiedział na ile starczy mu jedzenia i picia z jego plecaka. Myślał teraz o przyjaciołach. O tym jak bardzo chciałby się z nimi teraz zobaczyć. Megan podeszła do niego z butelką wody.
- Może chcesz się napić? Widziałam, że twoja się skończyła.
- Odejdź...- szepnął z małą siłą w głosie.
- James, proszę. Wybacz mi. Nie wiem jeszcze jak mam cię przepraszać i co ma zrobić żebyś mi to wybaczył.
- Wydostań nas stąd to pomyślimy.
- Aj, James.- usiadła koło niego.- Nie umrzemy tutaj. Ktoś się zorientuje, że nas nie ma. Pewnie już się zorientowali i nas szukają. Zobaczysz. Jeszcze dziś wrócisz do domu. Nie umrzemy.
- Miałem dwie szanse żeby umrzeć. Nie chcę trzeciej.- na te słowa zamilkła. Nie wiedziała co dokładnie kolega chciał przez to powiedzieć. James spojrzał na jej zaskoczony wyraz twarzy.- Chciałem się zabić. Wszystko przez kobietę. Była tak łudząco do ciebie podobna...- spojrzał na nią przechylając głowę.- Wziąłem proszki nasenne, a obudziłem się w szpitalu. A gdy ona umarła, chciałem skoczyć z mostu. Gdyby nie moi przyjaciele, nie byłoby mnie tutaj.
- Tak mi przykro.
- I co z tego?- wzruszył ramionami.- Moje życie to pasmo przykrych wydarzeń. Kiedyś inaczej wyglądało moje życie. A teraz? Nienawidzę swojej matki. Nie wiem co z Jennifer. A teraz to...
- I tak ci zazdroszczę. Moi rodzice umarli kiedy byłam mała. Uwierz mi. Chciałabym mieć byle jaką matkę, ale żeby po prostu była. Nie mam nikogo. Mój chłopak był moim jedynym bliskim. Nie mam rodziny ani przyjaciół. Był tylko on... A ty masz i przyjaciół. Masz i matkę. Wiem, ze zrobiła ci krzywdę, ale przecież cię kocha. Chciała się przeprosić. Gdybym ja miała matkę, dałabym jej drugą szansę, bo przecież... cokowiek by nie zrobiła, zawsze byłaby moją matką. Dzięki niej jesteś na tym świecie. Ona cię wychowywała gdy sam byłeś mały. 
- Nie była taką matką...
- A myślisz, że już nie potrafiłaby taką być?
- Nigdy nie powiedziała mi, że mnie kocha.- wtrącił.
- Ale czy to znaczy, że cię nie kocha?-przyjrzała mu się.- Serio, zazdroszczę ci. Ciesz się swoją matką póki możesz, ponieważ pewnego razu odejdzie. Dopiero wtedy docenisz jak bardzo jej potrzebowałeś. Wiem co mówię.- podniosła się.- Gdy uda mi się stąd wyjść, zacznę wszystko od nowa. To sobie przyrzekłam. Wybaczę swojemu chłopakowi. Dam mu drugą szansę. Może faktycznie mówił prawdę i nie chciał tego. Nadal strasznie go kocham.
- Wybaczysz mu pomimo tego, że cię zranił?- zmarszczył brwi.
- Tak.- przytaknęła.- Bo czy tak nie robią osoby, które naprawdę kochają?- zatkwili na moment w swoich ledwo widocznych spojrzeniach. Wtedy James oprzytomniał. Doszło do niego coś ważnego. Przysiągł sobie, że gdy się stąd wydostanie, to coś zrobi.
- Przepraszam, że tak na ciebie nawrzeszczałem. Byłem taki zły...
- Nic się nie stało. Zasłużyłam na dużo więcej. Jeśli się stąd wydostaniemy, będę twoją dłużniczką do końca życia.
- Myślę, że nie będzie takiej potrzeby.- podniósł się.- Może to, co powiem jest głupie...- urwał.
- Co takiego?
- Może to się stało po coś? To, że cię spotkałem. To, że siedzimy zakamieniowani w jaskini. I dopiero w obliczu śmierci zdajemy sobie z czegoś sprawę. Jak ważni są dla nas bliscy. Kiedy patrzę w twoje oczy, widzę tam właśnie Lucy, która mówi mi co mam zrobić. Pewnie tak by powiedziała gdyby tu była. Spotkałem ciebie, bo ona chciała tego. Chciała ci przekazać przez ciebie to, co myśli. Ten wyjazd u mnie pojawił się znikąd. Sam nie wiem co mnie do tego skłoniło. Chęć odpoczynku, a bardziej jakaś nieznana mi siła. Ona mnie tu prowadziła i ona mnie też stąd wyciągnie. Już wyciągnęła. Duchowo.- odwrócił się.- Duchowo czuję się już wolny.- spojrzał w górę na mały jasny otwór, przez które wpadało światło.- Jest jak jasny promyk w mojej ciemnej duszy. Czuję jak ją rozpala. Zawsze chciała tego bym był szczęśliwy, więc też będę do tego dążył. Zmienię swoje życie ten jeden ostatni już raz skoro wcześniej się nie udało. Czuję, że teraz to będzie to. Ja będę szczęśliwy to ona tam na górze również.- poczuł jak coś skapnęło na niego z góry na jego policzek. Przetarł delikatnie palcem. To była jedna kropelka. Nic już więcej nie spadło. Tylko ta jedna kropelka. Uśmiechnął się pod nosem. Spojrzał następnie na Meg, po której spłynęła łza.
- Tak dawno nie płakałam.- otarła ją delikatnie.
- Nie ma w tym nic złego. Nawet twarde dziewczyny czasem muszą płakać.
- Hej!- usłyszeli wołanie z zewnątrz.
- Ktoś tam jest!- ożywiła się.- Znaleźli nas!- pobiegli szybko do zawalonego wyjścia.- Tutaj! Tu jesteśmy!
- Czy jesteście ranni?
- Nic nam nie jest!- odpowiedział głośno James.
- John!- wrzasnął mężczyzna.- Znaleźliśmy ich. Są w zasypanej jaskini. Wezwij posiłki!
- Wyjdziemy stąd!- uśmiechnęła się.- Wrócimy do domu.- przytuliła się do niego.


Marla chodziła w kółko zdenerwowana. Od godziny nie mogła dodzwonić się do Jamesa. Logan wrócił do mieszkania z torbą zakupów. Powkładał produkty do lodówki. Gdy zobaczył żonę, która nie może usiedzieć w miejscu, musiał wiedzieć co się stało.
- Czemu tak krążysz zdenerwowana?
- James nie odbiera ode mnie telefonów!
- Przecież on wyjechał do tego ośrodka. Wróci dopiero jutro.
- Jakiego ośrodka? Czemu ja o niczym nie wiem?
- Serio?- zdziwił się.- Myślałem, że wiesz.
- Nie ważne.- machnęła ręką.- Ja się zamartwiam, a on sobie wypoczywa na łonie natury.-usiadła.- Oby mu to pomogło.
- Spokojnie. Pewnie zanudził się tam na śmierć i już jutro przyjdzie nam się pożalić czemu nie poleciał na Majorkę.- zażartował.
- O, jesteście oboje.- Elena zeszła ze schodów dźwigając dwie walizki.
- Mogę wiedzieć co ty robisz?- spytał kuzynki.
- Wyprowadzam się. Wyszło trochę wcześniej niż zapowiadałam, ale dobrze się składa.
- To miało być w przyszłym tygodniu.- powiedziała Marla.
- Ale będzie jeszcze w tym. Właściciel dał mi rano klucze.
- Czyli już nie da się zmienić twojego zdania?- spytała Marla z resztką nadziei.
- Niestety. Tak będzie lepiej. To jest wasz dom. Nie mogę mieszkać z wami w nieskończoność. Nie wyprowadzam się też na koniec świata.
- Pomogę ci w takim razie.- Logan zabrał od niej walizki i zabrał do samochodu.
- Zawsze będziesz tu mile widziana.- poinformowała szatynka.
- Wiem wiem.- uśmiechnęła się.- A mnie w drogę. Trzymaj się.- Elena wsiadła do auta od strony pasażera. Brytyjka patrzyła jak po chwili auto odjeżdża. Westchnęła ciężko i wróciła do domu zajrzeć do Philipa.





* Hej. Dziś rozdział pojawił się później. Mam nadzieję, że pamiętacie MAM CZAS DO 9 Z PUBLIKACJĄ. Więc nie trzeba mnie poganiać. Czasami wychodzą różne sytuacje i po prostu nie jestem w stanie, więc proszę o wyrozumiałosć. Jestem tylko człowiekiem.
Jak ta sytuacja wpłynęła na decyzję Jamesa, dowiecie się za tydzień 

10 komentarzy:

  1. Hejka!
    Jejku wydstaną ich! James jaka przemowa, nie no nmg ;') nwm do czego doszedł, ale żeby było to coś dobrego i zwiazanego z Eleną :D
    Oooo a teraz takie to ona sie miała wyprowadzać? Nie wiedziałam.. :p
    Ship do Jeleny! :*
    Super i czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była amber? Pewnie tak a ja znów się nie skupiłam na nowym imieniu xd
      Rozdział super czekam xo

      Usuń
  2. No,. to w tej jaskini było... epickie. Już Ci zrobiłam Bu na czacie, ale zorientowałam sie, że wciąż nie skomentowałam, to wysyłam to teraz.
    A Marla jak zwykle się martwi. Biedna. Rozdział świetny! Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  3. Epicka przygoda ich spotkała.James
    Jaka wypowiedź no nie mogę.To słodkie jak Marla się o niego martwi.No to na tyle mogłam się bardziej postarać ale nie mam siły
    a muszę robić maife
    Ps.życzę weny i do następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozdrawiam każdego, kto to nadrabia. Niby sporo, ale tak naprawdę leci szybko. Za szybko.
    Sporo dialogów, ale jak dla mnie ok, przeżycia emocjonalne wyrażone impulsywnie zawsze są najciekawsze.
    Ale jak James zaczął wyrażać swoje zdanie, to powstał wręcz taki zajebiaszczy monolog! XD
    Elena wieje z domu wariatów, ale i tak się od nich nie uchroni ;-;
    Czekam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. W następnym rozdziale proszę o dedyk dla mnie,Chrisa,THE UNFORGIVEN i magicdream

    OdpowiedzUsuń
  6. W ciało Megan weszła odrobinę Lucy i James zakocha się ponownie ;d. Takie głupie myślenie, ale podoba mi się. No rodział bardzo fajny!

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział