Logan wstał rano obudzony dzwonkiem telefonu. W tym samym momencie wybudził też
Kendalla, który spał po drugiej stronie pokoju. Brunet spojrzał na wyświetlacz
gdzie pokazała się informacja o połączeniu od Camille. Zanim zareagował,
przestała dzwonić. Chwilę później ponownie spróbowała. Logan wyłączył telefon.
-
Ej, stary…- mruknął niewyspany Kendall. Miał roztrzepane włosy i mrużył oczy z
powodu pięknego wstającego słońca za oknem.- Czy to znowu Camille? Nie
odbierasz od niej od tygodnia. Może chcę porozmawiać o czymś ważnym.
To
pogada ze mną kiedy wróci pod koniec tygodnia, za pięć dni.- włożył urządzenie
pod poduszkę. Podniósł się i wyciągnął napinając mięśnie. Przetarł swoje oczy i
wyszedł z pokoju.
-
Obudź mnie za pół godziny…- poprosił go kolega.
-
Ok…
Logan
włączył telewizję i oglądał ją wystarczająco cicho, aby nie zbudzić reszty.
Poszedł włóczącym się krokiem do kuchni. Postanowił, że zrobi na śniadanie
jedno z niewielu dań, które umie przyrządzić. Wyjął z lodówki mleko i jajka, z
szuflady mąkę, cukier i mikser. Otworzył drzwi na balkonie, aby przygotować tam ciasto i nikogo nie obudzić. Następnie wrócił z gotowym
ciastem. Przygotował patelnię do smażenia. Naleśników wyszło więcej niż się
spodziewał. Porcja dla konia. Najwyżej przyjdą jego przyjaciele i zanim się
obejrzy, wszystko zniknie. Wrócił do oglądania telewizji. Wziął tę nieszczęsną
wczorajszą gazetę. Najbardziej lubił stronę z nowościami. Niedługo w kinach
miał się pojawić film, który chciał obejrzeć. Już pomyślał o tym żeby zaprosić
swoją dziewczynę do kina. Potem jego wzrok spoczął na spotkaniu z autorem
jakieś powieści kryminalnej, ale to go mało obchodziło. Na samym dole jego
wzrok przykuł znany widok płyty Marli. Dostępna w sklepach już od najbliższej
środy. To działo się tak szybko. A wydawało mu się, że dopiero wczoraj się
poznali. Martwił się jak dalej będzie z pobytem Marli w hotelu. Płyta został
nagrana. Kontrakt jest zapisany na trzy miesiące z czego jest jeszcze czwarty
dodatkowy miesiąc na reklamę produktu. Jeśli przez ten miesiąc dziewczyna nie
zostanie zaakceptowana przez
słuchaczy, będzie musiała wrócić do Anglii, a tego by nie chciał. Najwyżej
będzie musiała znaleźć sobie inną pracę. Przynajmniej wiedział, że Marla
wczoraj otrzymała prezent od hotelu w sprawie tej całej przykrej sprawy. Do
końca roku hotel pokrywa wszystkie koszty za jej mieszkanie w ramach
rekompensaty szkód jakie wyniósł ich pracownik. Wrócił do pokoju obudzić
Kendalla, bo zapomniał to zrobić. Zamiast pół godziny, przespał pięćdziesiąt.
Kendall nawet nie zauważył różnicy. James i Carlos też podnieśli się z łóżek.
Kiedy zobaczyli na stole naleśniki, rzucili się do nich smarując je dżemem,
zwijając w dłoniach, a następnie pożerając.
-
Ale to dobre!- zajadał się Carlos z pełną buzią.
-
Co? Nie brakuje wam już mojej cudownej mamy?- rozłożył ręce blondyn.
-
Oczywiście, że brakuje, ale trzeba myśleć o tym co jest teraz. Naleśnika?
-
No jasne.- Kendall dosiadł się do stołu.- Logan. A ty?
-
Ja już jadłem. Zjedzcie wszystko.
Dzień
aż do popołudnia minął im dość szybko i nijako. Wrócili z Rocque Records,
Gustavo ani razu na nich nie nakrzyczał. Wszystko minęło dziwnie spokojnie i
bez szału. Marla miała tak samo. Dzisiaj się nudziła, bo jej praca w studio się
skończyła. Nic już nie nagrywała, nie przychodziła na próby dźwięku. Prace nad
choreografią nie są teraz potrzebne. Spotkali się w parku siedząc na wielkich
huśtawkach. Logan pchał ją, aby wzbijała się w powietrze, choć stanowczo
zaprotestowała, aby to robił. Niestety na darmo. Carlos siedział na drugiej
huśtawce. James z Lucy poszli gdzieś razem, a do Kendalla zadzwoniła Jo. Ten
zerwał się na równe nogi i pobiegł do domu. Carlos posmutniał. Patrzył się na
Logana i Marlę jacy są ze sobą szczęśliwi. Carlos czuł, że potrzebuje osoby
takiej jak ona dla Logana. Kumpel spostrzegł, że coś go trapi.
-
Carlito? Co się dzieje?
-
Ja chyba pójdę. Nie chcę wam przeszkadzać. Dobrze się sobą razem zajmiecie.
-
Zostań!- zatrzymała go Marla zeskakując z huśtawki.- Dlaczego idziesz?
-
Bo każdy z was kogoś ma… wy tu jesteście razem. Teraz jest czas kiedy
powinniście tak jak Kendall i James spędzać razem czas, a ja czuję się
niekomfortowo. Nie, że jestem zazdrosny albo coś, po prostu… no nie wiem.
Umiesz mnie zrozumieć?
-
Rozumiem cię, ale naprawdę możesz tu być z nami. Jeśli my chcemy być sami to
wieczorami sobie gdzieś wychodzimy. Mamy i czas dla was i dla siebie.
Poczekaj…- zadzwoniła jej komórka.- Ciiii. To Gustavo.- odebrała.- Halo? Tak,
Gustavo… Przecież wiesz, że nie… Serio?... Kiedy?...Na poważnie?...Oczywiście,
że się cieszę!... Dobra, przyjdę. Cześć.- rozłączyła się.
-
Czego chciał?
-
Muszę iść do Gustavo.- mówiła uśmiechnięta od ucha do ucha.- Musimy obmówić szczegóły
o moim teledysku!
-
To wspaniale!- uśmiechnął się Logan.
-
No pewka!- rozchmurzył się Carlos.
-
Nie mogę w to uwierzyć… Co za niespodzianka! Dobra… muszę was zostawić. Pa!-
pobiegła przed siebie.
-
Pa! Zobaczymy się wieczorem!- pożegnał ją Logan.- No i zostaliśmy sami. Chodź.
Przebierzmy się i chodźmy na boisko zagrać w kosza. Co ty na to?
-
W porządku.- przybili sobie piątkę i wrócili do hotelu.
Przyjaciele
poszli na boisko. W drodze Carlos robił pokazy z piłką. W końcu podeszli do
swojego kosza i zagrali mecz do dwudziestu, jeden na jednego. Początkowo Carlos
pełen energii przejmował prowadzenie zupełnie wybijając z rytmu Logana. W końcu
gdy ten przejrzał jego taktykę, wykorzystał ją przeciwko niemu i wyrównał
punkty aż nareszcie wygrał. Byli już cali mokrzy, ale dobrze im to zrobiło.
Carlos nie mógł dopuścić do siebie, że mógł przegrać, więc w następnej
rozgrywce dał z siebie wszystko i wygrał. Wynik jeden do jednego.
-
Ok, Carlito! Ten set zadecyduje kto wygra. Do dziesięciu. Jesteś gotowy?- spytał
pewny swego Logan kozłując ciągle piłkę.
-
Dajesz Loggie Bear!- podskoczył.
-
Proszę… w twoich ustach ten pseudonim brzmi jeszcze gorzej.- zniesmaczył się.
Następnie szybkim energicznym ruchem zrobił unik wykorzystując jego zamyślenie.
Logan wrzucił pikę do kosza!- Ha, ha!- krzyknął z triumfem.- zobaczył, że
Carlos zupełnie gdzie indziej patrzy. Teraz wiedział dlaczego. Marla wracała od
Gustavo z jakąś dziewczyną. Z takiej odległości nie mogli rozpoznać kim jest owa nieznajoma. Marla zaś spostrzegła ich i im pomachała. Carlos wykonał
zapraszający ruch ręką. Dwie dziewczyny szły w ich kierunku. Ich oczom twarz
tajemniczej blondynki się zaostrzyła. Wyglądała dość znajomo, jakby gdzieś już
ją widzieli. Logan szybko zorientował się kim jest.
-
Carlos… poznajesz ją?- szepnął mu na ucho gdy się zbliżały.- Ta aktorka… Jak
jej tam…
-
Alexa Vega…- westchnął Carlos. Od zawsze ją uwielbiał. Filmy z jej udziałem
oglądał po kilkanaście razy, a w sekrecie trzymał schowany na dnie szuflady jej
plakat z filmu o małych agentach. Gdy ją zobaczył, cała reszta straciła jakieś
znaczenie. Był zapatrzony w niej jak w obrazek.
-
Hejka znowu.- machnęła do nich Marla.- Zgadnijcie z kim przyszłam.- wskazała na
nią rękoma.- Alexa. To jest Carlos i Logan.
-
Cześć.- powiedziała swoim subtelnym głosem.- Kojarzę was z zespołu.
-
Tak to my!- wyrwał się Carlos.- Jestem twoim fanem.- wypalił. Logan niezręcznie
uśmiechnął się i przywitał z aktorką.- Uwielbiam wszystkie filmy, w których
grałaś. Ja cię ubóstwiam!- nie mógł się powstrzymać. Zawsze chciał ją spotkać.
Ta jednak nie miała nic przeciwko. Uśmiechnęła się uroczo do niego.
-
Przepraszam za niego.- poklepał go po plecach kumpel.- Carlos nie ma w sobie za
grosz samokontroli.
-
Mówię co myślę…- usprawiedliwił się.
-
Gustavo powiedział mi, że teledysk zaczniemy już jutro. Im szybciej tym lepiej.
Nie będziemy marnować czasu, a ja zwariuję z braku zajęcia. Postara przygotować
się wszystko na jutro i myślę, że w kilka dni się wyrobimy. A Alexa będzie moją
przyjaciółką w teledysku. Producent stwierdził, że ładnie razem ze sobą
wyglądamy.- poinformowała ich szatynka.
-
No bo wyglądamy.- potwierdziła Alexa poprawiając swoje średniej długości blond włosy.
-
I tak sobie pomyślałam, że skoro mamy razem pracować to fajnie byłoby się
poznać, więc szłyśmy do mnie.
-
Chcecie się dołączyć?- zapytała aktorka spoglądając na Carlosa, który wydał się
jej bardzo słodki.
-
Z miłą chęcią…- odpowiedział bez zastanowienia. Marla i Logan wykonali
potajemnie między sobą porozumiewawcze spojrzenia i we czwórkę poszli do
mieszkania Marli.
Po
rozmowie, w której się zapoznawali ze sobą i opowiadali swoje ciekawe historie,
Alexa powoli zaczęła się zbierać. Zasiedziała się dwie godziny, a musi jeszcze
jechać do swojego hotelu i załatwić formalności. Po całej trasie z miejsca na
miejsce, była strasznie zmęczona. Carlos bardzo chciał żeby została, ale nie
miał na to wpływu. Alexa pożegnała się i poszła. Dogonił ją potem ze
spontaniczną sugestią odprowadzenia do holu.
-
Widziałaś go?- założył ręce Logan.- Kompletnie oszalał na jej punkcie. Ja
wiedziałem, że ją lubi, ale on ją pożerał wzrokiem.
-
Daj spokój. Zresztą… on chyba też wpadł jej w oko. Wiesz, uśmiechała się tylko
do niego i takie tam. Ślepa nie jestem. Skoro jest wolna i tak się miło im ze
sobą rozmawia to może byśmy… ich ze sobą…
-
O nie! Ja kumpla swatał nie będę! Wstaję i wychodzę.- zażartował.
-
Byłoby fajnie gdyby byli razem. A jak nie to Carlos oszaleje z samotności i
będzie miał coś w stylu, nie wiem jak to jest u was, coś w rodzaju męskiego
przypadku starej panny z kotem.
-
Ja uważam, że Carlos to fajny gość i w swoim czasie znajdzie kogoś
odpowiedniego. Na razie nie wierzę żeby to była prawdziwa miłość.
-
Hej ludzie!- akurat w tej chwili wrócił Carlos.- Mówię wam. Ona jest genialna!
Wszystko w niej przyciąga mnie do siebie. To jak patrzy, jak seksownie
pachnie…- rozmarzył się i usiadł obok Logana.
-
Opanuj się. To nie jest prawdziwa miłość.- sprowadził go na ziemie.
-
To niby co mądralo…
-
Fanatyczne zauroczenie. Uwierz mi,
nie mówię tego, aby cię zdenerwować tylko przywołać do porządku dla twojego
dobra.
-
Logan, nie wiesz co czuję.- podniósł lekko głos Latynos.- Pamiętasz jak było z
Marlą?
-
Oj przepraszam.- wtrąciła się.- Może rzeczywiście na początku byłam w was zauroczona,
ale mi przeszło, bo się zakochałam. Tak to działa. Osobiście myślę, że na to
uwielbienie najlepszym sposobem jest miłość. Może gdybyście spotkali się razem
i byście wspólnie ze sobą porozmawiali to byś wtedy przekonał się co naprawdę
czujesz.
-
Masz rację.- odrzekł Carlos.
-
No w końcu…- mruknął z uśmiechem Logan.
-
Umówię się z nią na randkę.- wypalił Carlos. Logan klepnął się w czoło z
bezsilności.
-
Dobra. Ja się poddaje. Rób co chcesz…
-
Marla!- podszedł do niej Carlos, złapał za ramiona i zaczął trząść do tyłu i
przodu.- Musisz mi dać jej numer! Proszę!
-
Ok, tylko nie potrząsaj mną jak grzechotką.- wyjęła komórkę i podyktowała mu
numer. Przyjaciel uścisnął ją i wyszedł zadzwonić.- A właśnie, Logan. Dzwoniłam
do ciebie. Masz wyłączony telefon?- Logan przypomniał sobie, że jego telefon
leży wyłączony pod poduszką.
-
Zapomniałem go włączyć. Pójdę już. Może ktoś z czymś ważnym do mnie dzwonił.-
dał jej całusa w policzek i wyszedł.
Logan
poszedł do sypialni. Włączył telefon. Wyświetliły mu się wszystkie połączenia.
Jedno od Gustavo, dwa od swojej dziewczyny i osiem od Camille. Nie dawała mu
spokoju. Pomyślał, że oddzwoni. Może to coś pilnego skoro tyle razy próbowała się
z nim skontaktować. Wybrał jej numer. Nikt nie odbierał. Po chwili zadzwonił
drugi raz tez bezskutecznie. No trudno… przynajmniej próbował. Potem oddzwonił
do Gustavo. Ten odebrał wrzeszcząc na niego, że nie odbiera od niego telefonu i
ma natychmiast iść do niego. Logan na sygnale pobiegł do Rocque Records.
Zdyszany stanął przed nim i zapytał czego od niego chce.
-
Dlaczego dzisiaj nikt nie odbiera ode mnie telefonu? Powiedz Kendallowi,
łącznikowi między wami a mną żeby nosił telefon przy d… przy sobie.-
powstrzymał się od powiedzenia za dużo.
-
Dzisiaj to wyjątkowa sytuacja. Kendall jest zajęty…
-
Nie obchodzi mnie to!- wręczył mu do ręki cztery kartki papieru.- To jest nowy
tekst, który musicie się nauczyć na piątek.
-
No dobrze…- spojrzał na tekst i na przeznaczone partie. Zdziwił się kiedy
zobaczył, że ma najwięcej do nauczenia.- Dostałem główną partię muzyczną?
-
Coś nie pasuje? Dawno nie miałeś swojej kolejki, a doszło do mnie, że chciałeś
odejść.
-
No wiadomości szybko się rozchodzą, ale to od dawna nieaktualne.
-
Posłuchaj… nawet jeśli tak było to nie miałeś racji.
-
Gustavo? Czy ty chcesz właśnie powiedzieć mi coś miłego?- niedowierzał własnym
uszom.
-
Tylko tyle, że przez dwa tygodnie pisałem ten utwór z myślą o tobie.-
powiedział sucho.- Miałem tego nie mówić, ale James wyjaśnił mi tą całą sprawę
z piosenką. To nieprawda, że jesteś niepotrzebny. Każdy z was, pieski, gra
swoją rolę, a przedstawienie musi trwać. Więc jeśli jeszcze raz przyjdzie ci do
głowy moment zawahania to módl się, abym nie musiał go tobie wybijać, jasne?
-
Jasne i… dzięki za wszystko.
-
Taaak.- mruknął.- I jeszcze jedno. Kiedy będziemy przygotowywać się do
następnego albumu… kiedyś tam w przyszłości… to chcę, abyś był gotowy, bo
poproszę cię o napisanie piosenki.
-
Będę gotowy.- uśmiechnął się.
-
Ok, a teraz zmykaj mi stąd!- Gustavo powrócił do swojej roli bycia wrednym
szefem. Mimo to Logan był zadowolony.
Wrócił
do hotelu. Jego mieszkanie było zamknięte. Szukał kluczy w swoich spodniach.
Wyciągnął je i otworzył drzwi. Trzy kartki położył na stole. Jedną wziął dla
siebie. Nalał sobie soku wciąż trzymając kartkę i czytając tekst. Gustavo jak zawsze,
spisał się doskonale. Opróżnił kubek kiedy ktoś zapukał do drzwi.
-
Już otwieram!- krzyknął. Nacisnął na klamkę. Kiedy zobaczył kto stoi w wejściu,
z wrażenia kubek wyślizgnął mu się z ręki i stłukł. Ale nie zwracał na to
uwagi. Serce podskoczyło mu do gardła. Zmroziło go w miejscu. Zupełnie nie był
na to gotowy.
- Cześć Logan.- przywitała go nijako Camille...* Witajcie moi kochani! I jak Wam się podobało? Bo ja o dziwo zadowolona :) Co wyniknie z powrotu Camille? Co powie Logan? Czy między Carlosem a Alexą będzie coś więcej? Przekonacie się już w następnym rozdziale. Dzisiaj specjalny dzień, ponieważ mam trochę newsów...
Wiadomość 1: Postać Alexy dołączyła do Bohaterek.
Wiadomość 2: W końcu dodałam drugą jednorazówkę ( z Jamesem). Zwie się Sexy robber :3 Wszystkie jednorazówki znajdziecie po prawej stronie.
Oliwio Maslow... ta jednorazówka jest z dedykacją dla Ciebie <3
Wiadomość 3: To już ponad 4000 wyświetleń. Dziękuję!
PS Do wtorku <3
O cholera! She's back ... o rajuśku! Ile się dzieje! Cieszy mnie strasznie fakt, że Carlos na reszcie znalazł miłość swojego życia (tak mi się na razie zdaje i mam nadzieję, że się nie mylę :D
OdpowiedzUsuńWięc czekam niecierpliwie na nn :*********
Pozdrawiam Stelss :********
Jak mogłaś mi to uczynić Ty potworze?! Serio urywasz w takim momencie? Znęcasz się nade mną psychicznie, ale i tak Cię kocham. Ten rozdział był fenomenalny! Tyle się działo, że woo hoo! Ogółem- coś pięknego. ;*
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z komem powyzej, jestes potworem :) ale mimo to i tak cie uwielbiam. Jak ty to robisz? Carlos moze w koncy nie bd sam a koncowka po prostu mna wstrzasnela! No jak ty moglas tak po prostu to urwac. Serca nie masz dziewczyno! Rozdzial bomba :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za jednorazówkę zaraz pójdę ją przeczytać. I jak mogłas mi to zrobić przerywając w tym momencie ?! Mam nadzieję, że między Carlitem, a Lex coś zaiskrzy. Rozdział boski :* <3 Pozdro :* <3
OdpowiedzUsuńKilka dni choroby, a mam do nadrobienia kilkanaście postów. Szalejesz kobieto :) Super super, super. Już myślałam, że Logan rzeczywiście odejdzie z zespołu, a James... ty baranie jeden. Ale na szczęście wszystko się wyjaśniło. No i Logan w końcu wiąże się z Marla tylko ten powrót Camille... brr Czekam na ciąg dalszy i serdecznie pozdrawiam Ciri
OdpowiedzUsuńCamille wróciła? Jak faajnie... Albo nie fajnie. Zależy, co planujesz. Dobra, jak widzisz, mam niezły zapłon. Odpowiadam po dwóch dniach. Rozdział świetny! Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńDla mnie nie liczy się kiedy. Ważne, że w ogóle jesteś i napisałaś :)
UsuńCamille <3 . Świetnie .
OdpowiedzUsuńCarlos. Słodziak, się zakochał!
Świetny rozdział ;3.
kurcze Camille wróciła a to oznacza kłopoty ..... Carlos wreszcie szczęśliwy!!! yeah <3
OdpowiedzUsuń