Logan w końcu wrócił do mieszkania. Był przybity. Niedawno jego życie straciło sens. Na miejscu byli już jego przyjaciele.
-
Co ci się stało?- zapytał Carlos.
-
Biegłem z kilometr…albo i więcej.- zdjął czapkę i rzucił ją na krzesło. Odłożył okulary na
komodę. Bez tego wyglądał jeszcze gorzej, ale nikt mu tego nie powiedział. Nie
wiedzieli o co chodzi, ale nie chcieli go denerwować. Logan zauważył, że Carlos
trzyma w ręce kopertę.- Co to jest?
-
Właśnie wróciliśmy i to leżało na ziemi. Miałem to właśnie otworzyć.- spojrzał
na kopertę.- Dziwne… jest zaadresowana do mnie, Kendalla i Jamesa, ale twojego
imienia na niej nie ma.- rozwinął list.
-
Czytaj głośno.- powiedział James.
-
Drodzy Przyjaciele,
Piszę ten krótki list, aby Was powiadomić o
tym, że wylatuję do domu. Nie będę pisać dlaczego, bo możecie o to poprosić
Logana. Muszę to wszystko przemyśleć na spokojnie. Nie będzie mnie w Ameryce
góra miesiąc i być może gdy wrócę, to nie do Palmwoods. Nie chciałabym żegnać
się z Wami na zawsze. Jeszcze nie wiem co z tym zrobię. Muszę zebrać myśli na spokojnie. Przepraszam, że musiałam zakończyć naszą współpracę oraz znajomość. Nie
przejmujcie się mną. Z bólem serca żegnam się z Wami. Nigdy Was nie zapomnę.
Jesteście najlepsi. Marla.
-
Logan?- zapytał Kendall.- Co tu się wydarzyło?
-
Jak to wyleciała? Tak po prostu?- zdziwił się James.
-
Dobra. Powiem wam od początku jak to było.- Logan opowiedział im wszystko ze
szczegółami. Chłopaki słuchali uważnie łącząc fakty i próbując go zrozumieć.- I
tak to wyglądało właśnie.
-
Nie znałem jeszcze takiej Camille…- westchnął Carlos.
-
A ty, Logan. Jesteś głupi!- podsumował Kendall.- Dałeś się tej swojej byłej tak
podejść. Do tego w ogóle nie powinno dojść. Trzeba było na tym balu z samego
początku posłać ją do diabła!
-
No. Jesteś najmądrzejszy, ale to ty ostatnio pakujesz się w największe
kłopoty.- założył ręce James.
-
Może ja do niej polecę…- pomyślał głośno brunet.
-
To nie ma sensu.- odrzekł lider.- Nie chciała ciebie wysłuchać tutaj to nie
zrobi tego tam. Ona potrzebuje czasu.
-
Czy ktoś mi doradzi co mam więc zrobić?
-
Na razie nie możesz nic zrobić.- Latynos odłożył kartkę. Rozumiemy cię, ale
dzisiaj musisz sobie odpuścić. Może gdy wróci to uda ci się z nią porozmawiać.
Przecież będzie musiała wrócić się po resztę swoich rzeczy. Dowód masz,
wszystko będzie dobrze.
-
Taki sobie ten dowód.- westchnął James, który sądził, że jednak jego przyjaciel powinien lecieć za nią. Nagle do Kendalla zadzwonił Gustavo.
Nie odebrał. W końcu zadzwonił drugi raz. James namówił go, aby odebrał, bo
jeszcze się na nich zemści.
-
Gustavo, nie możesz zadzwonić później?... Tak… Nie… Jesteśmy trochę zajęci… Ok…
Może tak być… Zobaczy się… No dobrze, nie krzycz… Cześć.- Kendall rzucił
komórkę na poduszkę.- Gustavo chce nas wieczorem widzieć.
-
Ja nie idę.- zaoponował Logan.
-
No czego on od nas chce? Za dwa tygodnie jedziemy w trasę, a potem mamy dwa
miesiące odpoczynku!- James wstał i poszedł do łazienki. Był trochę zły na
Logana, że Marla wyjechała bez słowa, ale starał się to zrozumieć. Carlosowi i
Kendallowi też było przykro, że tak nagle postanowiła ich zostawić. Współczuli
Loganowi. Widzieli w jakim jest stanie.
Logan czuł się wewnętrznie rozerwany. Z jednej strony chciał lecieć do niej i jej wszystko wytłumaczyć. Wyjaśnić, że to była sprawka mściwej Camille. Plus w tym, że więcej jej nie zobaczy. Z drugiej strony bał się pomimo swojej niewinności. Dobrze wiedział, że nie będzie skora to przyjęcia informacji i go odrzuci. I być może ona rzeczywiście potrzebuje czasu. To już drugi raz kiedy Marla zawiodła się na nim, a obie sprawy tyczyły się Camille.
Logan czuł się wewnętrznie rozerwany. Z jednej strony chciał lecieć do niej i jej wszystko wytłumaczyć. Wyjaśnić, że to była sprawka mściwej Camille. Plus w tym, że więcej jej nie zobaczy. Z drugiej strony bał się pomimo swojej niewinności. Dobrze wiedział, że nie będzie skora to przyjęcia informacji i go odrzuci. I być może ona rzeczywiście potrzebuje czasu. To już drugi raz kiedy Marla zawiodła się na nim, a obie sprawy tyczyły się Camille.
Wieczorem
Kendall namówił Logana, aby poszedł z nimi. Nie chciał, aby siedział sam w domu
i ciągle o niej myślał. Wiedział, że to o co prosi jest bezskuteczne. Po
namowach dał się zaciągnąć do Rocque Records. Gustavo czekał na nich w biurze.
-
Nareszcie, pieski. Mam dla was ważną wiadomość dotyczącą Trójki.
-
My już wiemy…- odparł Kendall.
-
Właśnie. Jak mogłeś się zgodzić i ją tak po prostu wypuścić?- zapytał James.
-
A co miałem zrobić? Przekonywałem ją żeby została, ale była bardzo zdecydowana.
Nie mogłem zatrzymać jej siłą. Zawiesiłem współpracę z nią. Gdy wróci
podpiszemy zerwanie umowy. No chyba powinniście to wiedzieć. I jeszcze jedno…
Wiem, że pracę nad płytą zaczynamy w następnym roku, ale już mam dla was
genialny kawałek.
-
Musimy teraz?- jęknął Carlos.
-
Nie każę wam się jej teraz uczyć. Chciałem wam tylko pokazać, bo w końcu
będziecie ją śpiewać.- wstał i zasiadł do fortepianu. Zaczął stukać w klawisze.
Z instrumentu wychodziły piękne dźwięki. Gustavo zaczął śpiewać. Wszyscy
uważnie wsłuchali się w melodie i tekst. Logan zmarszczył brwi. Przypomniał
sobie, że skądś kojarzy te słowa. W jego pamięci odtworzył się obrazek kartki z
notesu Marli. Dobrze pamięta tamten dzień. Wpadł na nią na korytarzu i jej
notatki rozsypały się. Została ta kartka, z tą piosenką.
-
Na razie tyle.- skończył mężczyzna.- I jak?
-
Jest genialna. To będzie hit.- zachwycił się James.
-
Ja jej nie zaśpiewam.- odparł Logan.
-
Dlaczego? Jest świetna!- uśmiechnął się Carlos.
-
To piosenka Marli…- odpowiedział. Wstał i bez słowa wyszedł.
-
No tak… chciałem wam teraz powiedzieć. Piosenka jest od Trójki dla was w
prezencie, na pamiątkę.
-
Ta piosenka?- zdziwił się Kendall.
-
Dobra. Idźcie już. Rozumiem sytuację, głupi nie jestem.
Chłopaki
wyszli z pomieszczenia.
-
Logan! Czekaj!- zatrzymał go blondyn.
-
Wszystko mi się z nią kojarzy. Wszędzie gdzie nie spojrzę to ją widzę. Mógłbym
nawet być z nią gdyby miała na sobie te musztardówki i ten sztuczny aparat, no
wszystko… ale żeby tu była.
- Spoko, stary…- poklepał go po plecach blondyn.-
Ja coś wymyślę...i chyba wiem co.- James skojarzył o co mogłoby mu chodzić po głowie jakby czytał mu w myślach i mimowolnie się uśmiechnął.* To chyba jeden z najkrótszych rozdziałów jaki się tu pojawił. Jakoś tak wyszło. Mam nadzieję, że pomimo tego macie coś do powiedzenia. Musicie wiedzieć, że historia ta dobiega końca. Spokojnie, dopiero pierwsza część :) To dopiero początek :*
Ponieważ mam dwa blogi, tak się złożyło, że codziennie od wtorku do soboty coś dodałam Szaleństwo. Należy mi się jakaś nagroda za rozrzutność :) Ale to się więcej nie powtórzy :*
Do środy :*
Co wymyślił??? No co??? Musisz trzymać nas w napięciu?? Zawsze kończysz w takich sytuacjach! Przynajmniej jeden rozdział mogłabyś nam wstawić, bez żadnych niespodziewanych zakończeń!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jaki ten pomysł by nie był ;) to zadziała i sprowadzi Marlę z powrotem do Palm Woods.
Czekam na nn :************
Pozdrawiam Stelss :*************
Oj nie zawsze kończe w takich momentach :p W kolejnym rozwieje Twoje niepewności :) Wszystko stanie się jasne :*
UsuńCieszy mnie to :)
UsuńBiedny cierpiący Logan. Był taki słodki kiedy mówił że mogłby z nia być gdyby Marla wyglądała jak te brzydkie kaczątko jak ją wtedy pierwszy raz poznali. Usmiech Jamesa na samym koncu jest intrygujący ;) a jesli zbliza sie koniec czesci Big Time Love tzn że rozwiązanie problemu już niebawem :*
OdpowiedzUsuńOł Gasz! Kendall coś Ty wymyślił? Jeśli to zadziała, bd bogiem ;) James zczaił o co biega, a się nie podzielił- ukrzyżować go!!!
OdpowiedzUsuńMoja droga, jak zwykle trzymasz w napięciu i szczerze mi się to podoba, aż chce się wracać :**
Dlaczego Ludzi kończą w takich ważnych momentach?!! Kendall myśl szybciej, chcę wiedzieć co będzie dalej !! ;) . Loggie nie smuć się, będzie dobrze ;* . Już czekam na następny ;3 .
OdpowiedzUsuńAle co wymyślił ?! No co ?! Jestem mega wkurzona, a to nie ważne. Rozdział super. Kochana ja widziałam o wiele krótsze np. moje. Całuski :*
OdpowiedzUsuńAle to było słabe... żartuje :) A ja chyba wiem co się tam kroi, ale tak jak James się z tym nie podzielę. See ya, K.C.
OdpowiedzUsuńŚwietne biedny Logi czk nn
OdpowiedzUsuńOj Camille nabroiłaś!!! Chciałaby wrócić do Logana, a takimi sposobami próbuje to zrobić, że tylko pogarsza swoją sytuację. Szkoda mi Logana, Marla tak szybko uciekła co więcej nie chce z nim rozmawiać i nawet wróciła do Londynu. Mam nadzieje, że wszystko się im ułoży :) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ Ciri
OdpowiedzUsuńNO BEZ JAJ! Logan... Albo potrzebujesz powrotu Marli, albo odwyku. Wybacz, ze krótko, ale nie mam za wiele czasu. Rozdział świetny! Czekam na nn!
OdpowiedzUsuń