Logan tępo patrzył się w postać Camille stojącej w jego drzwiach. Teraz bił się w myślach, że mógł odbierać od niej te przeklęte telefony. Może mógłby być wcześniej uprzedzony. Powoli oswajał się z tym, że wróciła szybciej niż się tego spodziewał, a teraz nie wiedział co zrobić.
- Nie wpuścisz mnie?- bez słowa uchylił je szerzej.
- Nie wpuścisz mnie?- bez słowa uchylił je szerzej.
-
Co ty tu robisz tak wcześnie? Miałaś wrócić za…
-
Za pięć dni. Tak, wiem. Nie takiego powitania się spodziewałam.- podniosła brwi brunetka.
-
Cześć.- tylko tyle przeszło mu przez gardło. Nie wiedział co miał ze sobą
zrobić.- Poczekaj, tylko posprzątam po tym kubku.- wziął miotłę i szufelkę
zamiatając wszystko. W tej chwili Kendall i James wrócili do mieszkania. Spojrzeli
na Logana, który zamiatał. Spojrzał na nich z miną w stylu: Błagam, wyciągnijcie mnie z tego. Nie wiedzieli o co chodzi dopóki
nie spojrzeli kto stoi w kuchni. Od razu zrzedły im miny. Do tego przyszedł
jeszcze Carlos.
-
Jest! Umówiłem się!- spojrzał na Camille.- O jacie… szepnął pod nosem.-
Cześć Camille.
-
Tak, cześć.- dołączyli się do powitania. Logan odłożył miotłę.
-
Dlaczego wróciłaś wcześniej?- ponowił swoje pytanie.
-
Żeby coś wyjaśnić. Nie odbierasz ode mnie telefonów, a do tego w Internecie
znalazłam coś bardzo interesującego.- wyciągnęła kartkę z wydrukiem jakieś
strony plotkarskiej ze zdjęciami Logan i Marli. Reszta połapała się o co
chodzi. Loganowi zrobiło się gorąco. Nie tak ułożył swoje plany.
-
My może…- wciął się Kendall.- My nie będziemy wam przeszkadzać, pójdziemy do
siebie.- pociągnął Jamesa i Carlosa do pokoju zamykając drzwi. Potem Carlos po
cichu uchylił drzwi, bo chciał podsłuchać rozmowę. James się przyłączył, a
Kendall sam był zaciekawiony jak to się skończy.
-
Masz mi coś do powiedzenia?- zapytała go Camille.
-
Posłuchaj… miałem ci to już dawno powiedzieć. To nie jest kwestia jakiegoś
tygodnia czy dwóch… tylko nawet miesięcy.
-
Może akurat tych miesięcy, w których Marla zawitała w nasze progi?
-
To nie ma sensu. Chciałem ci powiedzieć kiedy przylecisz. To nie była rozmowa
na telefon. Chciałem być fair i powiedzieć ci to prosto w oczy, ale chyba nie
jestem na to gotowy…- ze spokojem próbował jej wytłumaczyć.
-
Bo zostałeś przyłapany na gorącym uczynku. I co? Teraz mi będziesz mówić jaki
chciałeś być honorowy i zerwać ze mną z klasą i pomyślisz, że ja to lepiej
przyjmę ? Trzeba było zrobić jednak telefonicznie to bym nie robiła sobie
nadziei kiedy bym wracała do domu. Ale kiedy zobaczyłam to w Internecie… wiesz
jak ja się poczułam? Jakby mi ktoś wbił nóż w serce!
-
Masz prawo myśleć o mnie co chcesz. Nie będę się usprawiedliwiał. Niestety nie
chciałem, abyś dowiedziała się tego w taki sposób.
-
Bo co? Myślałeś, że ta informacja zatrzyma się na terenie Ameryki? Co za niefart!
-
Teraz nie chodzi o to. Nasz związek od dawna nie miał sensu. To było bez
przyszłości.
-
Ach tak!- spoliczkowała go. Logan złapał się za prawy policzek, który zaróżowił
się od uderzenia.- I to dziwne, że mówisz to w taki spokojny sposób! Jakby te
wszystkie spędzone razem chwile nie miały dla ciebie żadnego znaczenia!
-
Ok. Należało mi się. Miały dla mnie znaczenie. Ale zrozumiałem, że to nie jest to.
-
Ty świnio! Miałam cię za kogoś jedynego w swoim rodzaju, ale wy wszyscy
jesteście tacy sami!- miała już wyjść kiedy do drzwi ktoś zapukał cztery razy.
Logan kręcił głową modląc się, aby to nie była ona. Pierwszy raz skrzywił się
kiedy Marla przyszła do niego. Akurat teraz nie chciał, ale było już za późno.
Marla spojrzała na gościa z lekkim przestrachem.
-
No to teraz się zacznie…- szepnął do kolegów Carlos.
-
Trochę współczucia dla kumpla.- skarcił go James.
-
Ciii… bo nas usłyszą.- uciszył ich Kendall.
-
Camille…- Marla spojrzała na dziewczynę, która miała łzy w oczach.- Może ja
przyjdę później…
-
Nie, zostań!- krzyknęła do niej.- Dobrze się składa, że przyszłaś!-
zironizowała.- Ty… ja uważałam cię za dobrą koleżankę aż wywinęłaś mi taki numer!-
wrzasnęła.
-
Posłuchaj mnie na spokojnie.- próbowała ją uspokoić, ale ta wybuchła płaczem.
-
N-nie! Ciągle karzecie się siebie słuchać, a kto wysłucha mnie? Nie z nim
miałaś być! Miałaś być z Jamesem!
-
Ale…
-
Teraz ja mówię!- przerwała jej brunetka.- Znasz ich dzięki mnie. Tyle zrobiłam,
abyś mogła ich poznać. Mówiłam ci na samym początku, abyś trzymała się od
Logana z daleka!
-
Kazałaś jej się trzymać ode mnie z daleka?- niedowierzał Logan.
-
No i co z tego? Chciałam nas bronić. To był mój pomysł żeby James był z tobą!- spojrzała na nią zabójczym spojrzeniem.- Jego miałaś wybrać!- krzyknęła jej w twarz. Marla próbowała zachować spokój,
ale nie dała rady słuchać głupot jakie opowiadała. Gotowało jej się w środku aż
zawrzała.
-
To teraz ty mnie posłuchaj, jasne?- wydarła się na nią tak, że aż Logan
podskoczył.- Nie jesteś jakimś żałosnym kupidynem żebyś decydowała kto się ma w
kim zakochać. Ja robiłam to co chciałaś. Starałam się do niego nie zbliżać w
ten sposób, ale się nie dało. To było silniejsze. I nie wychwalaj się tak z
tym, że wszystko mam dzięki tobie, bo to nieprawda! Gdybym wiedziała, że wygram
ten konkurs i że będziemy z BTR razem ze sobą pracować i spotykać wszyscy kilka
dni w tygodniu to bym na tą twoją chorą grę nigdy się nie zgodziła. Przyznaję…
byłam słaba i łatwowierna, ale teraz gdybym miała cofnąć się w czasie do
pierwszego naszego spotkania to posłałabym cię do diabła!- napłynęły jej łzy
złości do oczu.- Jesteś chora i żałosna. Chciałam załatwić to w mądrzejszy
sposób, ale mi na to nie pozwoliłaś.
-
Wiesz co? Wiesz dlaczego się wtedy zgodziłaś? Dałaś się wykorzystać w planie
mojej zemsty. A byłaś taką desperatką i zapatrzona w nich jak w święty obrazek,
że robiłaś wszystko co ci kazałam. Pamiętasz? Powiedziałaś, że zrobisz
wszystko, aby ich spotkać.
-
To nie ma teraz żadnego znaczenia, już ci mówiłam. I tak bym ich poznała, może
w jakiś cywilizowany sposób. Ja nie chcę już więcej poruszać tego tematu, bo
dawno wyrzuciłam go do kosza wszystkie rzeczy z tobą związane. Twoje śmieci
są do odbioru w moim schowku.- założyła ręce.
-
Ej, uspokójcie się!- wciął się między nie Logan. Nie był już taki miły jak na
początku.- Camille. Dobrze, że już nie jesteśmy razem, bo widzę, że to wszystko
nie miało sensu. Bo ja cię w ogóle nie znałem. Nie jesteś tą samą osobą, którą
poznałem dwa lata temu.
-
No to szybko się uwinęliśmy, co? Ot tak! Przyszłam, ty ze mną zerwałeś i ma być
teraz ok.
-
Zaraz, zaraz…- wtrąciła się Marla.- Ty z nią zerwałeś teraz?
-
Ja wiem jak to wygląda.- Logan zbliżał się do niej powoli jakby bał się każdego
swojego kroku jak saper.
-
Chodziliśmy razem, więc myślałam, że z nią zerwałeś!- wyrzuciła z siebie
szatynka.- A tu się okazuje, że miałeś dwie dziewczyny jednocześnie! Jak mogłeś
mi o tym nie powiedzieć? I chciałeś to rozwiązać na szybkiego teraz za moimi
plecami?
-
Widzisz?- zaśmiała się Camille.- Jakie to niezłe z niego ziółko?
-
Chciałem jej o tym powiedzieć osobiście. Ja ciebie tylko kocham!- wyciągnął po
nią ręce. Dziewczyna odsunęła się.
-
Nie mogę w to uwierzyć.- złapała się za głowę.- Spędzaliśmy razem tyle czasu
kiedy ona czekała na ciebie za oceanem? Nie pomyślałeś o tym, że wyrządziłeś
jej krzywdę? I mi również?
-
To teraz jej bronisz?!
-
Nie bronię, ale rozumiem!- spojrzała na jego policzek.- Widzę, że po Camille
nie trzeba poprawiać. To koniec. - ze łzami wybiegła z mieszkania.
-
Marla! Marla, zostań!- na darmo ją wołał. Nie gonił za nią. Wiedział dobrze, że teraz nic nie zdziała.
-
Idę się rozpakować.- uśmiechnęła się i wyszła.
-
O to ci chodziło cały czas, prawda? Super! Świetnie ci to wyszło! Nie chcę cię
więcej widzieć na oczy!- wydarł się na nią przy drzwiach.
-
Loganku… i kto to mówi?- pokazała ironiczny uśmieszek i poszła korytarzem. Cierpiała,
ale musiała się odegrać. Logan trzasnął za nią drzwiami.- Co za jędza!- oparł
się plecami od drzwi i schował twarz w dłoniach.- Zołza i manipulantka!
Carlos,
Kendall i James ujawnili się. Podeszli do przyjaciela. Kendall położył mu rękę
na ramieniu.
-
Może przyniosę ci lód. Camille przyłożyła ci też pierścionkiem.- Carlos
spojrzał na jeszcze malinowy policzek Logana i odcisk od pierścionka.
-
Co z tego…- mruknął.- Już nic nie ma sensu. Co ja mam teraz zrobić?
-
Porozmawiać.- naprowadził go James.
-
Ona nie chce mnie znać! Wszystko poszło nie tak! Chcę zostać sam!- Logan nagle wyszedł z mieszkania.
James, Kendall i Carlos siedzieli w ciszy na kanapie zastanawiając się nad sytuacją swojego przyjaciela. Kendall, choć stało się to coś się stało, nadal uważał, że przyjaciel zrobił dobrze mówiąc Camille prawdę osobiście. James był zły na Logana za to, że skrzywdził przez to jego przyjaciółkę, jednak nie jest aż tak oburzony żeby teraz strzelać focha. Carlos natomiast był rozdarty. Podzielał zdanie obu przyjaciół. Westchnął ciężko i się podniósł. Zniknął za drzwiami sypialni. Wrócił do salonu dwadzieścia minut później odstrojony w najlepszą koszulę i spodnie.
- Idę na randkę.- wyprzedził ich tok myślenia.
- Z kim?- spytał James.- Bo jak powiedziałeś wcześniej to myślałem, że znów ci się coś przyśniło.
- Z Alexą Vega.- odpowiedział śmiesznie poruszając brwi.
- Haha.- zaśmiał się.-A tak serio?
- Nie chcesz wierzyć to nie.- założył ręce.- Kendall mi wierzy.
- Kto tak powiedział?- uśmiechnął się blondyn.
- Bardzo śmieszne.- zironizował.- Jeszcze wam udowodnię. Czekajcie w domu, bo opadną wam kopary, wy trolle.- odwróciła się na pięcie i wyszedł.
Pojechałby pod jej hotel, ale policja zabrała mu prawo jazdy w wieku osiemnastu lat za karambol na drodze. Kiedy sobie o tym przypomniał, zaśmiał się pod nosem. Do konkretnej godziny miał jeszcze sporo czasu, więc na spokojnie zrobił sobie spacer. Po kwadransie przekroczył teren hotelu. Alexa siedziała na ławce z głową skierowaną w niebo. Miała zamknięte oczy i z uśmiechem na twarzy przyjmowała promienie słoneczne. Wyglądała tak pięknie oraz niewinnie. Zaszedł ją od tyłu kładąc ręce na jej oczach. Uśmiech na jej twarzy rozszerzył się. Wymacała opuszkami palców ręce tajemniczego gościa.
- Carlos?- spytała.
- Jak poznałaś?- zdjął dłonie z jej oczu.
- Twoje ręce były dla mnie zupełnie nowe w dotyku. Mam wielki dar do rozpoznawania ludzi samym dotykiem, wiesz?- zatrzepotała uroczo rzęsami.
- To możesz mnie za nią złapać i poznać mnie lepiej.- wyciągnął ją. Alexa przez chwilę nic nie zrobiła trzymając go w napięciu, a następnie ścisnęła jego miękką dłoń. Carlosowi zrobiło się gorąco mając ją tak blisko siebie.- Tak sobie pomyślałem, że może byśmy coś zjedli...
- O tak!- ożywiła się.- Umieram z głodu. Ja bym najlepiej wszamała teraz wielkiego hamburgera.- rozmarzyła się.
- Serio?- spytał mile zaskoczony.
- Powiedziałam coś nie tak? Aaaa... zachowuję się trochę nieprzyzwoicie, prawda?
- Nie, skąd.- uśmiechnął się szczerze- Dobrze, że jesteś sobą. Lubię cię taką i też bym wszamał hamburgera. I wiesz co? Wiem gdzie robią najlepsze buły pod słońcem. Zechciałabyś?
- Oczywiście.- kiwnęła głową.
- To super. A potem prosiłbym cię o małą przysługę. Zrobisz coś dla mnie?- złożył ręce jak do modlitwy, a dziewczyna nie miała serca mu odmówić.
Logan jeszcze nie wrócił, a tymczasem James i Kendall oglądali film. Musieli jakoś ochłonąć po tym całym dniu. Spojrzeli na zegarek. Było już dość późno. Zaczęli się martwić o Logana. Nagle usłyszeli jak otwierają się drzwi. Machinalnie spojrzeli w tamtym kierunku, ponieważ myśleli, że to ich zdołowany przyjaciel. W wejściu stanął Carlos.
- Hejka.- zarzucił.
- Jak tam twoja niby randka z wyimaginowaną Alexą?- spytał na powitanie James lekko rozbawiony.
- Myślę, że by się obraziła gdyby to usłyszała. -założył ręce Latynos.
- Uważam, że niewiele może usłyszeć z dna twojej szuflady...
- Oh wypraszam sobie!- nagle ich oczom ukazała się sylwetka dziewczyny, która stała wtedy na korytarzu wszystko słysząc.- Stoję tutaj i słyszę więcej niż myślisz.-zażartowała.
- Kendall...- szatyn szturchnął go łokciem.- Czy to prawdziwa Alexa Vega?
- Nie, fałszywa.- wywrócił oczami i wstał.- Jestem Kendall.- uścisnęli sobie ręce.- A tamta ciemna masa na kanapie to James.- blondynka pomachała szatynowi. W tym momencie do mieszkania wrócił Logan. Nawet nie zauważył co się działo w salonie, ponieważ z wbita głową w ziemię zanurzył się szybko w wnętrznościach jego sypialni. Woleli zostawić go teraz samego.
- A mu co się stało?- spytała.
- Długa historia.- odpowiedział Carlos uśmiechając się do niej. James tak się im przyglądał, że aż musiał wstać. Stanął przed nimi, a potem zlustrował Alexę wzrokiem.
- To ile ci Carlos zapłacił żebyś poszła z nim na randkę?- spytał wprost z lekkim żartem w głosie. Kendall spojrzał się na niego jak na kosmitę. Dziewczyna podniosła wysoko brwi.
- Myślisz, że nie mam co robić tylko umawiać się na kupowane randki? A Carlos to najmilszy i najsłodszy chłopak z jakim miałam do czynienia.- po tych słowach podeszła do Latynosa i pocałowała go w usta. Następnie pogładziła go po policzku i zaśmiała się lekko z jego zaskoczonego wyrazu twarzy i równie zszokowanego co u Jamesa.- No to na razie.- machnęła im na pożegnanie.- Mam jeszcze trochę do zrobienia. Będę się zmywać.
Gdy Carlos oprzytomniał, zatrzymał ją na końcu korytarza.
- Czekaj. Ten pocałunek... nie był w naszym planie.
- No wiem.- uśmiechnęła się słodko.- Ale nie podobało ci się?
- N-no p-podobało...- zająkał się.
- No to w takim razie do jutra, Carlos.- puściła mu oczko.- Lecę, bo taksówka czeka.- chłopak odprowadził ją wzrokiem do windy. Czuł się tak cudownie, jakby odżył na nowo. Jeszcze nigdy nie czuł się tak dobrze jak dzisiaj. Teraz był pewny, że kochał ją, kochał bezgranicznie.
* Jak się czujecie? Bo ja chora :P
Jak myślicie? Czy Marla wybaczy Loganowi? Czy Camille da o sobie jeszcze znać? Piszcie komcie :) W następnym rozdziale kogoś naćpamy a w dodatku zainteresujemy się w końcu Kendallem :) Mały dramacik należy się i jemu :) Mam dzisiaj poczucie czarnego humoru :P
PS Zakładkę z jednorazówkami przeniosłam na górę.
Do czwartku (")> ♥ <(")
- Idę na randkę.- wyprzedził ich tok myślenia.
- Z kim?- spytał James.- Bo jak powiedziałeś wcześniej to myślałem, że znów ci się coś przyśniło.
- Z Alexą Vega.- odpowiedział śmiesznie poruszając brwi.
- Haha.- zaśmiał się.-A tak serio?
- Nie chcesz wierzyć to nie.- założył ręce.- Kendall mi wierzy.
- Kto tak powiedział?- uśmiechnął się blondyn.
- Bardzo śmieszne.- zironizował.- Jeszcze wam udowodnię. Czekajcie w domu, bo opadną wam kopary, wy trolle.- odwróciła się na pięcie i wyszedł.
Pojechałby pod jej hotel, ale policja zabrała mu prawo jazdy w wieku osiemnastu lat za karambol na drodze. Kiedy sobie o tym przypomniał, zaśmiał się pod nosem. Do konkretnej godziny miał jeszcze sporo czasu, więc na spokojnie zrobił sobie spacer. Po kwadransie przekroczył teren hotelu. Alexa siedziała na ławce z głową skierowaną w niebo. Miała zamknięte oczy i z uśmiechem na twarzy przyjmowała promienie słoneczne. Wyglądała tak pięknie oraz niewinnie. Zaszedł ją od tyłu kładąc ręce na jej oczach. Uśmiech na jej twarzy rozszerzył się. Wymacała opuszkami palców ręce tajemniczego gościa.
- Carlos?- spytała.
- Jak poznałaś?- zdjął dłonie z jej oczu.
- Twoje ręce były dla mnie zupełnie nowe w dotyku. Mam wielki dar do rozpoznawania ludzi samym dotykiem, wiesz?- zatrzepotała uroczo rzęsami.
- To możesz mnie za nią złapać i poznać mnie lepiej.- wyciągnął ją. Alexa przez chwilę nic nie zrobiła trzymając go w napięciu, a następnie ścisnęła jego miękką dłoń. Carlosowi zrobiło się gorąco mając ją tak blisko siebie.- Tak sobie pomyślałem, że może byśmy coś zjedli...
- O tak!- ożywiła się.- Umieram z głodu. Ja bym najlepiej wszamała teraz wielkiego hamburgera.- rozmarzyła się.
- Serio?- spytał mile zaskoczony.
- Powiedziałam coś nie tak? Aaaa... zachowuję się trochę nieprzyzwoicie, prawda?
- Nie, skąd.- uśmiechnął się szczerze- Dobrze, że jesteś sobą. Lubię cię taką i też bym wszamał hamburgera. I wiesz co? Wiem gdzie robią najlepsze buły pod słońcem. Zechciałabyś?
- Oczywiście.- kiwnęła głową.
- To super. A potem prosiłbym cię o małą przysługę. Zrobisz coś dla mnie?- złożył ręce jak do modlitwy, a dziewczyna nie miała serca mu odmówić.
Logan jeszcze nie wrócił, a tymczasem James i Kendall oglądali film. Musieli jakoś ochłonąć po tym całym dniu. Spojrzeli na zegarek. Było już dość późno. Zaczęli się martwić o Logana. Nagle usłyszeli jak otwierają się drzwi. Machinalnie spojrzeli w tamtym kierunku, ponieważ myśleli, że to ich zdołowany przyjaciel. W wejściu stanął Carlos.
- Hejka.- zarzucił.
- Jak tam twoja niby randka z wyimaginowaną Alexą?- spytał na powitanie James lekko rozbawiony.
- Myślę, że by się obraziła gdyby to usłyszała. -założył ręce Latynos.
- Uważam, że niewiele może usłyszeć z dna twojej szuflady...
- Oh wypraszam sobie!- nagle ich oczom ukazała się sylwetka dziewczyny, która stała wtedy na korytarzu wszystko słysząc.- Stoję tutaj i słyszę więcej niż myślisz.-zażartowała.
- Kendall...- szatyn szturchnął go łokciem.- Czy to prawdziwa Alexa Vega?
- Nie, fałszywa.- wywrócił oczami i wstał.- Jestem Kendall.- uścisnęli sobie ręce.- A tamta ciemna masa na kanapie to James.- blondynka pomachała szatynowi. W tym momencie do mieszkania wrócił Logan. Nawet nie zauważył co się działo w salonie, ponieważ z wbita głową w ziemię zanurzył się szybko w wnętrznościach jego sypialni. Woleli zostawić go teraz samego.
- A mu co się stało?- spytała.
- Długa historia.- odpowiedział Carlos uśmiechając się do niej. James tak się im przyglądał, że aż musiał wstać. Stanął przed nimi, a potem zlustrował Alexę wzrokiem.
- To ile ci Carlos zapłacił żebyś poszła z nim na randkę?- spytał wprost z lekkim żartem w głosie. Kendall spojrzał się na niego jak na kosmitę. Dziewczyna podniosła wysoko brwi.
- Myślisz, że nie mam co robić tylko umawiać się na kupowane randki? A Carlos to najmilszy i najsłodszy chłopak z jakim miałam do czynienia.- po tych słowach podeszła do Latynosa i pocałowała go w usta. Następnie pogładziła go po policzku i zaśmiała się lekko z jego zaskoczonego wyrazu twarzy i równie zszokowanego co u Jamesa.- No to na razie.- machnęła im na pożegnanie.- Mam jeszcze trochę do zrobienia. Będę się zmywać.
Gdy Carlos oprzytomniał, zatrzymał ją na końcu korytarza.
- Czekaj. Ten pocałunek... nie był w naszym planie.
- No wiem.- uśmiechnęła się słodko.- Ale nie podobało ci się?
- N-no p-podobało...- zająkał się.
- No to w takim razie do jutra, Carlos.- puściła mu oczko.- Lecę, bo taksówka czeka.- chłopak odprowadził ją wzrokiem do windy. Czuł się tak cudownie, jakby odżył na nowo. Jeszcze nigdy nie czuł się tak dobrze jak dzisiaj. Teraz był pewny, że kochał ją, kochał bezgranicznie.
* Jak się czujecie? Bo ja chora :P
Jak myślicie? Czy Marla wybaczy Loganowi? Czy Camille da o sobie jeszcze znać? Piszcie komcie :) W następnym rozdziale kogoś naćpamy a w dodatku zainteresujemy się w końcu Kendallem :) Mały dramacik należy się i jemu :) Mam dzisiaj poczucie czarnego humoru :P
PS Zakładkę z jednorazówkami przeniosłam na górę.
Do czwartku (")> ♥ <(")
I rozstanie na dobry sen ;)
OdpowiedzUsuńJak ja kocham żywic się czyimś bólem (oczywiście tylko bohaterów opowiadań) cudo! Ja nie myślę tylko wiem że Marla i Logan bd razem i to pewne że Camille tak łatwo nie dopuści. Wspaniały rozdział, czekam na kolejny ;*
Nieee tak niedawno stali sie parą a juz rozchodzą :( czuje ze Camille jeszcze cos wymysli. Powracaj do zdrowia kochana :* i nie krzywdz Kendalla :)
OdpowiedzUsuńA ja bym jakiś dramacik o Kendallu przeczytała. Nieudana próba samobójcza, załamanie nerwowe, czy coś podobnego. Tak, żeby poczuł, że ma przyjaciół... I tak, wiem. Kendall jest ze mną biedny.
UsuńHa ha ty mój potworku ! Jeszcze mało tam kochana namieszałaś ? Chcesz dostać patelnią w łeb ? Nie no, a teraz na serio. Rozdział boskie. OJ i należało się Logan'owi za to, że nie zerwał z Cam i był jednocześnie z Marlą i wyżej wymienioną. Całuski :* <3
OdpowiedzUsuńChroń Panie Boże moją głowę przed patelnią :D Już wystarczająco boli mnie głowa. I w końcu ktoś ochrzanił Logana :) A dramatów nigdy za wiele. Przecież niektórzy tak jak, np. Chris to się nimi żywią... :)
UsuńJa też się żywię takimi dramatami. Ale spoko patelnia jeszcze jest brudna to nie mogę cię jeszcze nią strzelić. :D
UsuńMyślę, że się pogodzą... A przynajmniej mam taka nadzieję. Ale końcówka... Boska... Na poważnie. Z resztą, jak cała notka. Rozdział cudny! Czekam na nn! Pozdrawiam., I zdrowiej tam, słyszysz?
OdpowiedzUsuńNo ładnie! Dwa zerwania jednego dnia! Pięknie! Może nich jeszcze Lucy z Jamesem i Kendall z Jo zerwą, wtedy będzie super!! Oczywiście żartuje kochana :****** więc nie bierz tego na poważnie.
OdpowiedzUsuńZdenerwowała mnie Camille, ale nie ukrywam, że faktycznie źle Logan zrobił nie wyjaśniając jej tego wcześniej, a Marla, współczuje jej, lecz moim skromnym zdaniem (hehehe ;) jaaa janse) postąpiła zbyt pochopnie.
Dziewczyno nie strasz mnie. Kto znów przeżyje dramacik?? Musisz mieszać, co nie?? Ale nie powiem, za to cię lubię, bo wtedy jest jeszcze ciekawiej :)
Czekam niecierpliwie na nn :**********
Pozdrawiam Stelss :*******
W końcówce kolejnego rozdziału będzie rozpoczęty wątek Kendalla :) Tak znienacka :D Takie "drobne" poruszenie.
UsuńDobrana była z Nich para, może w końcu dojdą do porozumienia :)).
OdpowiedzUsuńNo, no.. Więcej Kendalla ♥ .
No nasz Carlito wreszcie zakochany!!! Eh ale troszkę okrutna jesteś.... żal mi Logiego....Kocha Marlę a tu taki numer...
OdpowiedzUsuń