Teledysk
od kiedy pojawił się na stacjach muzycznych został hitem. Na listach przebojów
zajmował pierwsze miejsca. W ciągu tygodnia, w Internecie wzrosła jego
oglądalność i ciągle rośnie. Gustavo jako jej menager przekazał, że w
najbliższym czasie została zaproszona na dwa wywiady, do muzycznego programu
telewizyjnego i galę dla gwiazd, którą mogła dotychczas obejrzeć w magazynie.
Te wszystkie gwiazdy na czerwonym dywanie. Jej koleżanka Alexa Vega zaprosiła
Marlę i BTR na premierę filmu, w którym gra główną rolę. Tym oczywiście się
pochwaliła w ostatniej chwili. Marla była tak zajęta jeszcze kręcąc swój
teledysk, że kompletnie nie wiedziała, że Alexa i Carlos są parą. Gustavo
zasugerował swoim pieskom żeby
pojawili się na premierze razem, ale oddzielnie. Sądzi, że Carlos u boku Alexy
to dobra reklama dla zespołu, a Logan i Marla to ostatnio rozchwytywana para
oraz wokół nich będzie trochę szumu. Nikt nie mógł uwierzyć co ten człowiek
wygaduje.
-
Ja też czytam gazety i znam wszystkie ploteczki ze świata show biznesu!-
wytłumaczył się szef.- Dlatego macie mi się ubrać tam wszyscy ładnie i świecić
jak milion dolców. Czy to zrozumiano?
-
Dobrze tylko się tak nie unoś…- uspokoił go Kendall.- To zwykła premiera.
-
Jestem też waszym menagerem, czyli na moje nieszczęście muszę martwić się za
was! A teraz odmaszerować, pieski! Trójka jedzie ze mną do telewizji.
Marla
wróciła po południu do mieszkania. Wszystko ją bolało, ale była z siebie
zadowolona. Postawiła wygrana statuetkę z muzycznego teleturnieju. Rzuciła się
z hukiem na łóżko. Nie miała pojęcia w co się ubierze w ten piątek na premierę.
Ktoś zapukał do drzwi. Krzyknęła: Otwarte!
Do mieszkania weszła Camille. Marla od razu się podniosła. Pożałowała, że
nie podeszła do wizjera, bo by jej nie wpuściła.
-
Czego chcesz?- powiało chłodem od szatynki.
-
Chciałam się pogodzić.- ukazała skruchę.
-
Chcesz się godzić? W jakiej sprawie? Bo jeśli o tą początkową akcję to proszę
bardzo.
-
No właśnie. Zrozum. Jak byłam z Loganem, chciałam go chronić przed tobą. Jesteś
ładniejsza i zdolniejsza. To fakt jeśli chodziło o tą sprawę z Jamesem, żeby
wiesz… polubił cię za wnętrze, ale to pozwalało odwrócić Logana uwagę od
ciebie.
-
Ale nie pokochał mnie za to jak wyglądam. Od samego początku się polubiliśmy, a
potem jak się wydało jak wyglądam to jeszcze byłam przez jakiś czas z Jamesem,
a Logan był z tobą. Potem jak się poznaliśmy bliżej… Aj! Po co ja ci to w ogóle
opowiadam? Tak mi przykro, że tak wyszło.
-
Spoko… Dobra, w skrócie. Nie będę się rozwijać. Przepraszam za wszystko.
Chciałabym, abyś zapomniała o tym co się wydarzyło. Zacznijmy wszystko od
początku. A ja postaram się nie pchać z butami między was. Czemu mi się tak
przyglądasz?
-
Bo jest to dla mnie niezrozumiałe. Super, przepraszasz mnie, ale ja na twoim
miejscu nie wytrzymałabym patrząc jak ja i Logan… już ci nagle nie zależy?
-
Zależy, ale co to zmieni? Mam dość użalania się nad sobą. A tak między nami to…
myślę nad wyprowadzką z Palmwoods. W końcu coś mi się udało i dostałam rolę w
serialu. Niestety dość daleko. Aż w Seattle. Muszę zapomnieć o tym miejscu. Tu
już nie ułożę sobie życia.- Camille spuściła głowę. Marla poczuła, że skoro ma
się wyprowadzić to może warto jej wybaczyć.
-
Ok, między nami wszystko w porządku. Ja też źle się czuję z tym. No bo w końcu
jakby… odbiłam ci chłopaka, no nie oszukujmy się.
-
Dość dziwna rozmowa. Powinnyśmy sobie do gardeł skoczyć.- uśmiechnęła się
Camille.
-
Jestem z Anglii. Prawdziwa ze mnie dama z klasą.- odpłaciła jej szerszym
uśmiechem.
-
To ja już pójdę. Mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. I dzięki za wszystko.-
poszła. Zamknęła za nią drzwi. To była dziwna i krótka rozmowa, ale wszystko
się nagle wyjaśniło. Choć postanowiła, że będzie ją nadal miała na oku.Kendall spacerował sobie wzdłuż holu. Wciąż myślał o Jo i o tym, że przez dwa tygodnie będzie musiał udawać, że z nią nie jest. Było mu z tym ciężko, ponieważ nigdy nie lubił niczego ani nikogo udawać. Swoje motto Bądź sobą będzie musiał wsadzić sobie do kieszeni. Oprzytomniał kiedy Pan Taylor szedł korytarzem. Blondyn podrapał się po głowie patrząc na ścianę z udawanym zaciekawieniem. Jak gdyby nic następnie spojrzał na mężczyznę.
- Dzień dobry, proszę Pana.- ukłonił się lekko.
- Ty tu jeszcze mieszkasz?- spytał na powitanie.
- Eeeh... tak?- zmarszczył brwi.- A dlaczego Pan pyta?
- A nie można?- założył ręce.
- No można. Oczywiście, że można...- zmieszał się wyraźnie.
- Myślałem, że razem z Carlosem, Jamesem i ty trzecim nie możecie już tu mieszkać.- powiedział. Ojciec Jo słynął z tego, że zawsze był szczery do bólu.
- Ten trzeci ma na imię Logan.- przypomniał mu.
- Nie poprawiaj mnie, chłopcze.- pokręcił głową zniżając głos. Kendall nie wiedział jak ma się zachować.
- Hym... tak. Normalnie nie powinniśmy już tu mieszkać, ale nie chcemy zostawiać tego cudownego miejsca. Wiążemy z nim wiele wspomnień. Mamy układ z właścicielem hotelu.- zmienił temat.
- Aha.- potarł się po podbródku badawczo go obserwując. Wyglądał jakby chciał go jeszcze sprawdzić.- A na jakich relacjach jesteś z moją córką?
- Hmm...- opuścił głowę.- Po tym jak Pańska córka mnie rzuciła, trudno mi było się pozbierać.- najbezpieczniej było powiedzieć mu, że to ona go rzuciła, bo w przeciwnym razie Pan Taylor miał by wtedy do niego pretensje, że skrzywdził Jo.- Potem na szczęście znalazłem sobie inną dziewczynę i...
- Jak to inną dziewczynę?- uniósł się. Blondyn spanikował.
- No, ale z nią długo nie byłem. Zaledwie dwa dni.- wtrącił coraz bardziej zapętlając się w kłamstwo. Przełknął nerwowo ślinę. Ten człowiek go przerażał. Doskonale wiedział, że ojciec Jo za nim nie przepada.
- Kendall!- na korytarzu pojawił się Carlos. Spojrzał na mężczyznę.- Dzień dobry, Panie Taylor. Przeszkadzam?- oboje zaprzeczyli ruchem głowy.
- Czego chcesz?- spytał Kendall.
- Chciałem spytać czy nie zechciałbyś dzisiaj wyjść ze mną, Alexą i twoją...- zielonooki na szczęście szybko się zorientował co Carlos chce powiedzieć.
- Carlos!- wrzasnął powodując, że Latynos się zamknął nie dokończając tego co miał powiedzieć.- Przypomniało mi się, że muszę ci coś ważnego powiedzieć w naszym mieszkaniu!- spojrzał na mężczyznę przepraszająco i złapał przyjaciela pod rękę ciągnąć w stronę wyjścia. Kiedy już oddalili się na bezpieczną odległość, blondyn rozejrzał się ostrożnie w każdą stronę, a następnie spojrzał na Carlosa. Wypuścił go z uścisku.
- Jeśli chciałeś pobyć ze mną sam na sam to trzeba było powiedzieć, Kendallku...- Carlos zatrzepotał rzęsami zrobił dziubek. Ten jednak nie był w nastroju do żartów.
- Jedno słowo za dużo, a byłbym przez ciebie pogrzebany.- przeciął placem swoją szyję.
- A to co teraz pokazałeś znaczy powieszony.- wtrącił.
- Jeden pies! Póki jest tu ojciec Jo, nie może się dowiedzieć o tym, że jesteśmy z Jo razem. Kapisz?
- To chore...- podrapał się po głowie.
- Dla mnie też, ale obiecałem.- wyjaśnił.- I lepiej przekaż reszcie.
- Chcesz ukrywać przed Panem Taylor, że jego córka jest z tobą?- powtórzył się mrużąc oczy.
- Lepiej żeby się nie dowiedział...- pogroził mu palcem.
- Ekhem...- osoba stojąca za nimi oparta o ścianę dała o sobie znać.- A co jeśli ja już wiem?- ojciec Jo spojrzał na blondyna zabójczym spojrzeniem...
* Tam tam taaaaaam :D Znowu zła ja urwałam w najlepszym. Jak już zauważyliście pewnie rozbiłam rozdział 32 na dwie części, bo był za dłuuuugi :) Jak myślicie co z tego dalej wyniknie? Czy era Camille się skończyła? Co postanowi Pan Taylor? Czy rzuci się z pięściami na biednego Kendalla i zabierze mu córkę? Piszcie w komciach :) A na kontynuację zapraszam w sobotę :3 W niej zakończymy wątek Kendalla i Jo... a może on się dopiero rozpocznie ?
* Tam tam taaaaaam :D Znowu zła ja urwałam w najlepszym. Jak już zauważyliście pewnie rozbiłam rozdział 32 na dwie części, bo był za dłuuuugi :) Jak myślicie co z tego dalej wyniknie? Czy era Camille się skończyła? Co postanowi Pan Taylor? Czy rzuci się z pięściami na biednego Kendalla i zabierze mu córkę? Piszcie w komciach :) A na kontynuację zapraszam w sobotę :3 W niej zakończymy wątek Kendalla i Jo... a może on się dopiero rozpocznie ?
Pierwszy komentarz należy tym razem do mnie. Jak ja uwielbiam zaznaczać teren :) Camille sie wyprowadza? Bardzo dobrze, nikt za nią płakać nie będzie :p Pan Taylor to zły człowiek jest. Jezu dowiedział sie... muszę czekać aż do soboty co z tego wyniknie :)
OdpowiedzUsuńJak mogłaś przerwać w takiej chwili ?! Na serio prosisz się, aby dostać patelnią w łeb. :D Skoro pisałaś wcześniej, że zdrowiejesz to mogę już tobie przylać. :D I coś mi tu nie gra. Co tak Camille skłoniło do przeprosin ? Dobra bd czytać to się dowiem czy to prawda czy nie. :D Rozdział mega !
OdpowiedzUsuńCałuski :* ♥
Tak wiem, jestem zła :) A w dodatku już zdrowa, ale patelnią nie chcę :) Patelnia to tylko na Carlosa, głównie przez niego się wydało, należy mu się :D A Camille miała w tym swój interes żeby przeprosić. Przekonasz się za jakiś czas :)
UsuńJak ja nie lubię jak ktoś non stop urywa notki w takich momentach. Zwariować można.
OdpowiedzUsuńAkurat na razie to taka ostatnia, w której tak urywam :) Następnym razem prosiłabym przynajmniej o dopisanie imienia u anonima, zazwyczaj to powtarzam :)
UsuńNo i mam nadzieję, że ojciec tej ofiary losu nie zrobi Kendallowi krzywdy (a może tak by było fajnie?) No i doprawdy, nie wiem, co kombinujesz, ale właśnie wywracasz Kendallowi życie do góry nogami. Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń"Ofiary losu??" Na serio?? :/
UsuńWydaje mi się że przeprosiny Camille nie były szczere... Ona coś knuje... A co do Kendalla i pana Taylor powiem Ci szczerze, że jak poszli z Carlosem na ubocze, to domyslalem się że ten stary piip ich podsłuchuje ;) jestem ciekaw jak to wszystko dalej się potoczy. Czekam ba kolejny ;**
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Chrisem, też mi się coś wydaje, że przeprosimy Camille nie były szczere. I jeszcze Kendall i Mr. Taylor heh ;) jeszcze ciekawiej :***
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na nn :*******
Pozdrawiam Stelss :*******