poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 64

Logan nie wiedział co ze sobą zrobić. Chodził, a raczej błąkał się po domu. Niby był Carlos i Kendall, ale nie miał ochoty na rozmowy. Nie mógł się niczym zająć. Nie mógł skupić się na czytaniu książek. Do pracy nie pójdzie, ponieważ miał wolne do końca tygodnia. Potem stwierdził, że to dobrze, bo nie chce pracować z Jamesem. Nie chciał na niego patrzeć. Kendall chodził z kuchni do salonu i z powrotem. Myślał jak to wszystko odkręcić lub jakoś zaradzić. Chciał ratować tę przyjaźń. Widział jak Logan drepcze po domu i wariuje, a James zniknął. Najwyraźniej nie chce pokazywać mu się na oczy. Nie wiadomo jak on na to zareaguje. Pomyślał o wyjeździe, ale nikt by się na niego nie zdecydował. Chciał wyjechać z Jo na wycieczkę. Zostało jej jeszcze kilka dni urlopu. Blondynka wiedziała w jakiej wszyscy są sytuacji i postanowiła, że wróci do Palmwoods. Kendall nie miał sił przekonywać jej i pozwolił jej się wyprowadzić. Blondyn usiadł na kanapie opierając głowę na ręce. Myślał co dalej z zespołem. Czy jest możliwość żeby Logan zniósł Jamesa na nagraniach, koncertach, wywiadach. Wiedział, że nie. Bał się, że trzeba będzie rozwiązać zespół, a tego by nie chciał. Mogłoby nie być zespołu, ale przynajmniej niech oni w końcu się pogodzą.
Logan siedział obok niego. Kiedy do domu wrócił James ze spaceru z psem, brunet bez słowa poszedł na górę. Napięcie w domu odczuwała reszta domowników. James czuł się z tym źle. Na początku próbował z nim zacząć rozmowę, ale za każdym razem zamykał się w pokoju. Kiedy James mówił do niego przez drzwi, wychodził z domu. Nie upijał się już do nieprzytomności. Błąkał się po parkach albo rozmawiał z Natalie. Logan czuł, że tylko ona ostatnio go rozumie i może z nią normalnie porozmawiać jakby nic się nie stało. Przynajmniej tak myślał dopóki dziewczyna go nie pocałowała. Na początku nie miał nic przeciwko, ale w końcu otrząsnął się i odskoczył od niej.
- Natalie, nie mogę.- w jego myślach wciąż krążyła Marla.
- Przepraszam, ale uznałam, że potrzebujesz teraz ciepła.
- Nie jestem gotowy i nie rób tego więcej.- wciąż czuł się winny, że do tego doszło.
- Ok, ale pamiętaj, że ja będę czekać na ciebie. Powinieneś o niej zapomnieć. Zrobiła ci krzywdę.
- Nie rozmawiajmy o niej.
- Dobrze.- przytuliła go z triumfalnym uśmiechem, który ukryła za jego ramionami.

James nie raz rozmawiał o tym z Kendallem. Rozpatrzał ostateczną opcję, wyprowadzić się. Już nie mógł dłużej tego znieść. Kendall za każdym razem wybijał mu to z głowy tłumacząc, że jeśli się wyprowadzi to Logan pomyśli, że faktycznie coś zrobił i ma wyrzuty sumienia. A ma mu udowodnić, że jest odwrotnie.
James zrobił niespodziewaną wizytę w Palmwoods. Marla otworzyła mu drzwi, ale nie wpuściła go do środka, ponieważ była tam Lucy. James nie było gotowy na starcie z nią twarzą w twarz. Usiedli na korytarzu.
- Co tu robisz?- spytała go.
- Nie mam co ze sobą zrobić. A muszę z kimś porozmawiać. Boję się, że tak już będzie zawsze. Wydawałoby się tak z perspektywy kogoś innego, że to taka błahostka, bo w sumie… A tu taki bigos. Ja sobie nie radzę. W domu popiera mnie tylko Kendall, Carlos jest rozerwany pomiędzy stronami. Czasami coś powie, a czasami w ogóle się nie odezwie. Kendall próbował rozmawiać z Loganem to też się posprzeczali. On jest taki uparty…
- Wiem.
- A rozmawiałaś z nim dzisiaj?
- Przecież wiesz, że nie dałby mi dojść do słowa. Dlatego pomyślałam, że dam mu czas i wtedy strzelę z procy.
- O czym ty mówisz?- zaciekawił się James. Marla powiedziała mu wszystko co się dzisiaj wydarzyło, ze szczegółami. Przyjaciel słuchał uważnie każdego słowa wychodzącego z jej ust.- Wiesz co?- podsumował James.
- Tak?
- Ty jesteś głupia! Leć do niego natychmiast. Na co ty czekasz?
- Nie! A ty ani się waż komuś o tym choć słówka pisnąć. Rozumiano? Mam już plan. Jeśli mam rozmawiać z Loganem to muszę uzbierać wszystkie dowody. Wiem, że to Natalie. Ale czy wziąłeś pod uwagę, że ona może się wszystkiego wyprzeć? To super. Jesteśmy niewinni, ale musimy udowodnić w niej winę żeby oczyścić siebie.
- Więc co proponujesz?
- Ja z Lucy podjęłyśmy już wszelkie ryzyko. Ty też na pewno tego chcesz?
- Jesteście obłędne i tak. Nie mam nic do stracenia.- uśmiechnął się z podniecenia.
- To miej telefon na posterunku, bo jak najnowszy plan Lucy nie wypali to się przydasz.
- Jaki plan?
- Pójdę do niej jeszcze raz tylko, że z dyktafonem. Zmuszę ją do powiedzenia prawdy i wszystko będę miała czarno na białym. A potem ze wszystkimi dowodami idziemy do Logana. Wszystko będzie tak jak dawniej. Weź się tylko nie przejmuj.
- Lucy… z jaką ja byłem kombinatorką?- uśmiechnął się do drzwi.
- A ty zastanów się co czujesz. Lucy to naprawdę świetna dziewczyna mimo, że wkradała się tej jędzy do mieszkania.- zaśmiała się.
- Do zobaczenia.- wstał.
- Weź przykład ze mnie i weź się garść. I cześć.- otworzyła drzwi. Odprowadziła Jamesa wzrokiem.

Pod wieczór Marla tak jak mówiła była pod domem Natalie. W samochodzie przygotowała dyktafon i wsadziła do kieszonki w torebce tak, aby nie zagłuszyć dostępu do niego. Marla zdecydowanym ruchem podeszła do drzwi i zapukała. Natalie otworzyła jej drzwi z wyrazem obrzydzenia.
- To znowu ty?- jęknęła.
- Nie wyjaśniłyśmy sobie wszystkiego.
- A o czym ty chcesz jeszcze rozmawiać?
- Zdziwiłabyś się. Mogę wejść?- spytała.
- Skąd ta zmiana? No cóż… wejdź, ale nie na długo. To czego chcesz?- zapytała kiedy były już w środku. Marla zagapiła się na wystrój wnętrza. Na ścianach wszędzie panowała biel, a na podłodze ciemny brąz. Jasne meble skomponowane były z czerwonymi dodatkami. Nie spodobało się jej to, że na ścianach było mnóstwo luster. Gdziekolwiek spojrzała, widziała swoje odbicie.- Hello? Ziemia! Mówię do ciebie.
- A tak… chciałam ci zadać kilka pytań. Pytanie pierwsze, podstawowe. Czy wiedziałaś co nam dosypujesz do drinków podczas imprezy?- Natalie odwróciła wzrok.
- Nie wiem o czym mówisz…
- Tak? Na twoje nieszczęście jeszcze tego samego dnia zrobiłam sobie badania. Chyba nie muszę ci mówić co tam wykryto, bo dobrze o tym wiesz!
- Co ja mam z tym wspólnego?
- Ty podałaś nam drinki, to były ostatnie jakie wypiliśmy.
- To jeszcze nie znaczy, że miałam z tym coś wspólnego. O co ty mnie oskarżasz?- zaczęła się śmiać. Marla nie wiedziała czemu.
- Z czego się śmiejesz?- zmarszczyła brwi.
- Co? Marla? Jak możesz? Ty mnie nagrywasz?
- Słucham?- coś ścisnęło jej gardło. Jednym szybkim ruchem Natalie wyciągnęła dyktafon z jej torebki i skasowała nagranie. Marla patrzyła na nią otępiałym spojrzeniem.- Skąd wiedziałaś?
- Domyśliłam się po twojej ostatniej wizycie. Czułam, że coś wiesz kiedy mówiłaś mi, że chcesz udowodnić swoje. A widać jaki jest jedyny sposób. No to się nie pomyliłam. Proszę cię, wyjdź. Nie będę marnować na ciebie czasu.- Marla nie miała już nic do powiedzenia. Wyrwała sprzęt z jej ręki i wyszła zdenerwowana. Nie mogła się powstrzymać żeby nie płakać.
Kiedy Lucy zobaczyła w jakim stanie wróciła jej przyjaciółka, która ze złością trzymała dyktafon w ręce, wiedziała już o niewypale. Bez słowa przytuliła ją do siebie. Postanowiła, że wyręczy ją w prowadzeniu samochodu. W międzyczasie zadzwoniła do Jamesa i powiedziała, że wszystko poszło nie tak. Ten poinformował, że przyjedzie jak tylko będzie mógł. Lucy nie miała pretensji o to, że Marla go zaprosiła.

Siedziały w domu i nie wiedziały co zrobić. Inaczej to sobie wyobrażały. Teraz Natalie będzie wiedziała, żeby trzymać język na zębami za każdym razem gdy ją spotka, bo nie wiadomo kiedy zostanie nagrana. A to był jedyny sposób.
- Nie martw się. Coś wymyślimy.
- Co niby? Serum prawdy chcesz jej wstrzyknąć?- wysmarkała nos w chusteczkę. Zaczęła jeść ciastka myśląc, że może to trochę poprawi jej humor, choć sama w to wątpiła.
- Może coś podobnego…
- Proszę cię!- uspokoiła jej wyobraźnię. Zapadła długa cisza. Lucy zerkała na lokatorkę i ciągle przegryzała wargi. Marla zauważyła, że najwyraźniej chce jej coś powiedzieć.- No nie męcz się tak. Powiedz czego chcesz.
- James tu przyjdzie?
- Tak, ale możemy pogadać na korytarzu jeśli nie masz nic przeciwko.- dodała szybko.
- Nie. Ja pójdę. Ale muszę cię o coś poprosić…- podeszła bliżej.
- Oby było to coś rozsądnego…- podrapała się po policzku.
- Uwiedź Jamesa.- powiedziała krótko. Marla zakrztusiła się ciastkiem, które akurat jadła.
- CO?- krzyknęła kiedy mogła się już odezwać.- Czy ci kompletnie odbiło? O co ty mnie prosisz?
- To chyba nie jest trudne… chodzi mi o to, abyś wiesz… no…
- Nie wiem!- spojrzała na nią takim wzrokiem jakby jej w ogóle nie poznała.
- Pocałowała go. Tyle wystarczy. Wiem jak to wygląda.
- Po co mam to zrobić?! Lucy? Weź ty się lecz. Zmuszasz mnie, abym pocałowała naszego eks?
- Muszę mieć pewność dlaczego mnie rzucił. No wiesz… czy to przez niego czy przez ciebie. Nie chciałabyś tego wiedzieć? Nie masz nic do stracenia. Nie jesteś z Loganem. Ja muszę wiedzieć czy on coś do ciebie jeszcze czuje. Nikt się o tym nie dowie.
- Ale…
- Proszę. Ja pomogłam tobie. Więc ty pomóż mi.
- I nie będzie ci z tym źle?- zdziwiła się.
- Może i będzie. Nie jesteśmy już razem, więc nie mogę mieć do niego za złe. W sumie jakbym miała dopuścić żeby ktoś go całował po za mną to byłabyś to tylko ty. Innej bym łeb urwała.
- To dla mnie zaszczyt?- wybełkotała niepewnie, lekko ironicznie.
- Ja muszę to wiedzieć Marla. Od tego wszystko zależy…
- I jak ja mam to zrobić? Rzucić mu się na szyję?
- Nie wiem. Użyj swojego kobiecego wdzięku, ewentualnie talentu aktorskiego. Idę.- wzięła torebkę i wyszła.
Marla została sama ze sobą. Zastanawiała się jak mogła się na to zgodzić. Gdyby była z Loganem to nawet o tym by nie pomyślała. W sumie Lucy miała trochę racji mimo tego, że jej pomysły są specyficzne. Pomyślała: Lucy naprawdę musi mnie lubić i bezgranicznie ufać skoro powierza mi takie zadanie. Ale jak to wygląda? Logan mnie rzucił przez mój pocałunek z Jamesem i oszustwa, a teraz ja mam znowu to zrobić? Jest różnica. Teraz jestem sama i nie muszę się tłumaczyć ze swoich czynów. Logan obściskiwał się z Natalie, więc ja też mam prawo coś zrobić. Ja też chcę wiedzieć co siedzi w głowie Jamesa, a raczej kto. Usłyszała pukanie do drzwi.
- Otwarte!- zawołała. James wszedł do środka rozejrzawszy się wcześniej.
- Jest Lucy?
- Nie ma, wyszła. I prędko nie wróci.- rysowała palcem kółka na stole ze zdenerwowania.- Zamkniesz drzwi na zamek?- chłopak przekręcił klucz. Marla usiadła na kanapie. James stał tak przez chwilę, a następnie usiadł obok niej. Zapadła niezręczna cisza.- Jaka ja jestem głupia. Nie zaproponowałam ci nic do picia.
- Niczego nie chcę.- podziękował.
- Zrobię ci.- wstała. Wlała wody do czajnika elektrycznego.
- No to niech już będzie kawa.- westchnął głośno rozciągając się. Marla wyjęła dwa naczynia i wsypała do nich kawy. Wróciła na swoje miejsce.
- Więc plan nie wypalił?- zaczął James.
- Co? A, tak. Natalie mnie rozszyfrowała. Jestem kompletnie załamana. Nie wiem co robić.
- Spróbuję jeszcze nad tym pomyśleć jak wrócę do domu. A jak samopoczucie ogólne?- spojrzał jej w oczy.
- Nie wiem. Czuję się rozdarta. Raz myślę tak, a już po chwili inaczej. Dostaję kręćka. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
- Ale teraz jesteś jeszcze bardziej zdenerwowana niż kiedykolwiek…- zauważył. Marla przegryzła wargę.
- Widzisz jaki jesteś spostrzegawczy?- próbowała się uśmiechnąć, ale się nie dało.
- Co się stało?
- Myślałam o tobie. O tej rozmowie na ławce. Jak mówiłeś, że coś do mnie czujesz… I wiesz co? Wiem jak ci pomóc.- wzięła jego rękę. Jego dłoń na chwilę drgnęła, ale nie protestował.
- Chcesz jeszcze raz powtórzyć te swoje badania?- uśmiechnął się.
- Zapomnij o tych wygłupach James…- zaśmiała się krótko. Odwróciła nagle wzrok.
- Hej, nie odwracaj głowy jak ze mną rozmawiasz.- czuła, że się uśmiecha, choć tego nie widziała. Serce zaczęło jej mocniej bić. Ponownie spojrzała na jego twarz, a potem na usta. Przybliżyła się. Jamesowi zniknął uśmiech. Marla przyłożyła wargi do jego. Minęła chwila od kiedy zwykły kontakt warg zamienił się w namiętny pocałunek. Marla objęła go wokół szyi. Dziewczynę wypełniło dziwne ciepło. Czuła jak James ujmuje jej twarz, aby zbliżyć się do niej jeszcze bliżej. Dopiero zorientowała się, że siedziała mu już na kolanach, ale nie przestała go całować. Nagle sygnał od czajnika zadzwonił. Marla obudziła się jak z transu, podniosła się i poszła do kuchni. Nie mogła się odwrócić i na niego spojrzeć. Nie była w stanie. Drżącą się dłonią nalała wody do filiżanek. Niosła dwa naczynia skupiając się na tym, że niesie wrzątek niż na Jamesie. Usiadła teraz naprzeciwko niego. James cały zmieszany wbił wzrok w podłogę. Nie wiedziała co myśli, ale znała przynajmniej swoje .
- Przepraszam.- wybąkał w końcu.
- To ja przepraszam. Nie powinnam.
- Ja powinienem zatem się kontrolować.- po tych słowach zamilknął na chwilę.
- O czym myślisz?- była ciekawa.
- Cieszę się, że to zrobiliśmy…- odważył się spojrzeć na nią.
- Serio?
- Tak. Teraz mogę sobie wszystko poukładać. Powoli rozgardiasz, który panuje w mojej głowie zaczyna znikać. Pojawia się czysty porządek.
- Czyli…? Nie za bardzo cię rozumiem.
- Czy jest możliwe kochać dwie osoby jednocześnie?- spytał.
- Nie wiem.
- Bo tak się czuję. Ten pocałunek… Hym. Doszło do mnie, poczułem to przed chwilą. Gdy mnie pocałowałaś, część mnie chciała tego, a część karciła mnie za to i kazała myśleć o Lucy. Jeszcze nigdy tak nie było, że gdy całowałem dziewczynę, myślałem o tej drugiej. I to była ta większa część.
- I gdybyś miał to powtórzyć to…?
- Nie zrobiłbym tego.- odpowiedział zadowolony. -Kocham cię, ale chyba nie taką miłością jak ją, nie tak silną. Ja zacząłem traktować cię jak siostrę. Chyba o to uczucie mi chodziło. Jesteś dla mnie jak siostra, której nie miałem.- uśmiechnął się sam do siebie. Ten pocałunek może mnie trochę zamroczył, ciebie chyba też. Ale wiadomo… taka sytuacja, chwila desperacji, to wszystko co się teraz dzieję. Wiesz do czego czasami dochodzi gdy człowiek jest zagubiony? Nie mógłbym Loganowi tego zrobić. I z tego się cieszę.
- Ja też. Ale co teraz zamierzasz?
- Muszę się poważnie zastanowić. Teraz nie odpowiem ci na to pytanie.
- Dobrze, bracie JD.
- Mówiłem ci żebyś tak do mnie nie mówiła. Te pseudo przypomina głupią postać, którą grałem. A w dodatku to inicjały.
- Niech będzie, Jamie.- uśmiechnęła się.
- Do tego przywyknę.- łyknął kawy.- Znowu muszę ci dziękować za wszystko.
- Nie musisz.
- Muszę.- wstał.- Moje życie zmieniło się odkąd cię poznałem. Muszę już iść. Będę jeszcze myślał o tej sprawie z Natalie. Zobaczysz. Coś wymyślę.
- Do jutra!
Marla pożegnała Jamesa i ze spokojem położyła się na kanapie. Kiedy wróciła Lucy, zdała jej relacje ze spotkania. Rockmenka odetchnęła z ulgą. Kazała się dziewczynie położyć, bo jutro mają ważny dzień. Mimo, że wcześnie trafiły do łóżek, długo jeszcze nie spały myśląc o spisku. Kiedy Marla z Lucy rozmawiały ze sobą, do szatynki zadzwonił James.
- A ten czego chce o tej porze?- zdziwiła się Lucy.
- Zaraz zobaczymy.- odebrała telefon i włączyła głośno mówiący pod warunkiem, że lokatorka będzie cicho co obiecała.- Wiesz, która jest godzina?... Ano pierwsza… Tak?...No dajesz…Aha…- siedziały słuchając jaki plan wymyślił James.- Wiesz co? Jesteś porąbany, ale plan może się udać… No jasne, że w to wchodzę… Załatwimy ją własną bronią. Cześć.- rozłączyła się.
- James…- westchnęła Lucy.- Z jakim ja byłam kombinatorem.- Marla tylko uśmiechnęła się słysząc te słowa, bo takie same wypadły dzisiaj z jego ust.






* Wiecie, że na 80% myślałam, że rozdział się nie pojawi? Było jeszcze rano sześć komów, ale wyrobiliście się :) A ja zdążyłam napisać specjalne wyjaśnienie. Mam nadzieję, że nigdy nie zobaczycie go zamiast rozdziału.
Ah... gdy James i Marls się pocałowali, przypomniały się czasy jak jeszcze byli jakby razem. Te pierwsze rozdziały. Ah :) Może domyślscie się na jaki plan wpadł James? Jeszcze dwa rozdziały i zakończenie tego wątku.
Info: Rozdziały teraz częściej będą pojawiały się rano niż nocą, więc żeby się ktoś w nocy nie zdziwił, że nie ma. Do godziny 9 powinien się pojawić.
Ponieważ w ankicie wzięło udział 14 osób z czego 13 było za dwoma rozdziałami w tygodniu, ogłaszam... POWRACAM DO PUBLIKACJI W ŚRODY I SOBOTY! 
W tym tyg jeszcze nie bd w środę, ale zapraszam w sobotę  na kolejny rozdział :*

11 komentarzy:

  1. Jak Lucy wyskoczyła z tym uwiedzeniem Jamesa to wybałuszyłam oczy. Serio ta dziewczyna słynie z ekstremalnych pomysłów. Skoro chcą pokonać Natalie jej własną bronią to pewnie albo ją naćpają albo ją nakręcą. Już nie mogę doczekać się soboty :) i na szczęście rozdział się pojawił

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam dwa opowiadania i ok... A teraz nie mogę się skupić. Szlag! Zaczynam od nowa!
    Zobacz, co rzuciło mi się w oczy: "Lucy… z jaką ja byłem kombinatorką?". Przeczytałam to zdanie nie wiem... Pięć razy. I wciąż się z tego śmieję. Wiem, że mi też trafiają się takie wpadki, a do brata potrafię powiedzieć "Widziałaś?". James kombinuje. Jak koń pod górę. Nawet zastanawiam się nad wgraniem kilku twoich notek do komórki. Nie wiem czy mi pozwolisz, bo to twoje teksty. Jak przeczytałam "Ej, bracie JD", przypomniały mi się Tajemnice Smallville. Jimmy (świeć panie nad jego duszą) często mówił do Clarka "CK". Ale kiedy umierał na ekranie... JA SIĘ PORYCZAŁAM. Przed telewizorem. Przyznaję się do tego, chociaż wiem, ze to głupie. Załączam obrazek: https://www.youtube.com/watch?v=fsSnsqdLn0Y Pogrzeb w bonusie: https://www.youtube.com/watch?v=u5FR6hleRiI A teraz już kończę, bo czuję, że się poryczę jeszcze raz na samo wspomnienie tego odcinka. Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo to ze mną jest coś nie tak albo ja nie widzę nic złego w tym zdaniu Jamesa " Lucy... z jaką ja byłem kombinatorką?" Wiesz on tak wypowiedział jej imię zamyślony, a potem powiedział co myśli.
      Jeśli chodzi o moje teksty żebyś wgrała...miło, że pytasz o pozwolenie. Pozwalam tylko do użytku własnego, do czytania, bez udostępniania dalej ;)

      Usuń
    2. A to ze mną jest coś nie tak. Uciekło mi "z". Chyba było jeszcze za rano, albo muzyka grała za cicho.

      Usuń
  3. Tak bardzo chce mi się spac, ze z gory przepraszam za jakość tego koma.
    Rozdział świetny. Zastanawiam się co kombinuje i mam dwie opcje. Albo chce jej czegoś dosypać lub ew. ulic by zaczeła mówić prawdę i wyleeać żale lub chce ją uwieść i liczy na to, ze ta zakochana po uszy wyjawi mu prawdę. Pozostaje mi tylko czekać ;)
    Szkoda mi najbardziej tej przyjaźni. Niech oni się juz pogodza ;D Wgl. wydaje mi się ze Lucy i James zejda się jeszcze wcześniej niż Logan z Marla. Nadal wierzę w te związki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww Marla i James nie są już tylko przyjaciółmi. Teraz są i "przybranym" rodzeństwem. Skoro tak się kochają to kto im zabroni ;)
    Nie no serio. Lucy jest mistrzynią w wywoływaniu u innych miny WHAT THE FUCK?! Pan i pani kombinatorzy muszą się zejść. Tak samo jak Logan i Marla. A Reed- Goldenmayer jeśli dobrze pamiętam jej dwuczłonowe nazwisko, posłać do diabła.
    Oby tym razem udało się ją załatwić. Czekam na sobotę :*
    Zazdroszczę ci. Masz jeszcze jeden miesiak wakacji :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Natalie! Ty żmijo! Musiałaś? Na serio? Na serio?!
    A ten pocałunek Jamesa i Marli. Oooooooooo ♥ Kocha ją, jak siostrę, a ona jak brata. Ciesze się, że już przekonała się w 100% o swoich uczuciach do Lucy ♥ I pomyśleć, że gdyby nie ona, wcale by do tego wniosku nie doszedł ;)
    No i ciekawa jestem co takiego wykombinował James ^^ Brzmi bardzo zachęcająco :*
    Czekam niecierpliwie na nn :********
    Pozdrawiam Stelss ♥
    Ps. Jakbyś chciała zapraszam do mnie na kolejny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie wierzę że Marla pocałowała Jamesa ;o. Byłam w wielkim szoku, jak przeczytałam plan Lucy :d. Ale nie wiedziałam że Natalie tak dobrze rozgryzie Marlę. :). Rozdział pełny akcji i ciekawy :]. Czekam na plan Jamesa i następny rozdział <3.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam ten rozdział roztrzęsiona po przeżyciach dzisiejszego dnia (nie, nie chodzi o rozpoczęcie roku) i po głowie chodzi mi jedno: Natalie, ty szmato...
    No to cholera nie można pokazać Loganowi po prostu wyników? No tak, zapomniałam, że kobiety lubią bardziej skomplikowane sprawy... To i tak nie dla mnie xd
    Żądam związku Jamesa i Lucy! Oni tak szczerze to są oboje dość mocno pojebani xd James może w mniejszym stopniu...

    czekam nn ;*

    Z góry informuję, że jeżeli interesuje cię moja działalność na bloggerze, to niestety teraz będę miała maaaaaaaaało czasu, bo szkoła muzyczna wypełnia mi cały grafik i w domu będę chyba tylko spać i to, co będzie się pojawiać ( o ile będzie) to w bardzo ograniczonym stopniu ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jestem zainteresowana Twoją działalnością, dlatego smutno jest mi to słyszeć. Mimo to rozumiem. Ja też teraz bd miała mało czasu. Nie wpłynie to jednak na moją działalność. Bd czekać ns Ciebie ;)

      Usuń
    2. Nowyyyyyyy! :) Zapraszam, polecam wziąć jakieś środki przeciwbólowe i na ukojenie nerwów xd http://btr-friends.blogspot.com/2014/09/rozdzia-95.html

      Usuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział