środa, 17 września 2014

Rozdział 68

Z samego rana poczuła jak powraca jej dobre samopoczucie. Po wczorajszym hamburgerze nie było śladu. Kiedy się obudziła, Lucy już nie było. Poszła do kuchni upichcić coś dobrego. Miała dzisiaj wyjątkowo dobrą wenę do gotowania. Niestety lodówka nie była dość zaopatrzona do takich rarytasów, a nie chciało jej się iść do sklepu. Przygotowała sobie jajecznice. Kiedy miała rano czas, oglądała powtórki serialu, w którym gra Jo. Trafiła na reklamę mówiącą, że od lipca pojawią się nowe odcinki. Po obejrzanej powtórce poszła się umyć i oporządzić. Wyciągnęła z szafy brzoskwiniową koszulę. Ubrała ją, a jej koniec wsadziła w granatowe spodenki, dla kontrastu. Dodała pasujące dodatki i założyła beżowe buty na koturnie. Taki zwyczajny zestaw na dziś.- westchnęła i powiedziała do swojego odbicia w lustrze.
Zeszła na dół do holu głównego. Po drodze spotkała trzy zawsze trzymające się Jeniferki. Jak zawsze traktowały ją jak powietrze. Nie przejmowała się tym, ponieważ wszystkich tak traktowały prócz samych siebie i swoich psiapsiółek. O dziwo, jedynymi osobami z jakimi rozmawiały trzy boginie jest BTR. Kiedy Marla zapytała się ich jak to zrobili, odpowiedzieli, a raczej Carlos odpowiedział: Trzeba mieć ten urok, no nie? Wtedy wtrącił się James i mu przypomniał: Żadna cię nie chciała. Kendall zaśmiał się: Carlos próbował poderwać każdą po kolei, ale w ostateczności nic z tego nie wychodziło. Chodziliśmy razem do jednej klasy w Palmwoods. Kiedy potrzebowaliśmy pomocy, one nam pomagały i jakoś tak wyszło. Ale nadal są nieznośne.
Marla postanowiła przejść się dla zdrowia. Gdy wyjrzała na parking, zauważyła Jo. Szybko do niej podeszła.
- Hej. Nie jesteś dziś na planie?
- Dzisiaj nie.- odpowiedziała zaskoczona blondynka.- A ty nie w Rocque Records?
- Przecież wiesz, że zaczynam o dziesiątej. Co jesteś taka spięta?
- Ładnie dziś wyglądasz… tak świeżo.- próbowała się uśmiechnąć, ale jej nie wyszło.
- Ty również. Ale nie zmieniaj tematu. Coś się stało? Czy czekasz na Kendalla?
- Tak. Czekam, ale nie na niego.- spojrzała na zegarek przegryzając wargi.
- To na kogo?- zaciekawiła się.- Jeśli mogę oczywiście wiedzieć, bo jak nie to…
- Tylko nie bądź zła.- wtrąciła.
- Dlaczego miałabym się na ciebie złościć?
- Nie na mnie.- w tej chwili na parking podjechała żółta taksówka. Zaparkowała kilka metrów od Jo. Drzwi od samochodu otworzyły się i wysiadł z nich taksówkarz, który wyciągnął walizki z bagażnika. Po chwili tylne drzwi otworzyły się. Wysiadła z nich brunetka. Miała jeszcze pełniejsze loki niż przedtem. Marla zamarła w miejscu. Jo podeszła do Camille i uściskała ją. Szatynka z wrażenia nie mogła dłużej na nią patrzeć i poszła szybkim krokiem do parku. Jo wołała ją na darmo.
- To są chyba jakieś żarty!- powiedziała do siebie i usiadła na ławeczce. Postanowiła wybrać się do Logana na piechotę. Szybkim marszem dotarła pod blade osiedle w zaledwie dziesięć minut. Zapukała do drzwi i weszła. Logan i Kendall siedzieli przed telewizorem i grali na konsoli.
- Ha!- krzyknął Kendall mu prosto w twarz.- Znowu wygrałem! Kłoń się przed swoim mistrzem.
- Chciałbyś.- objął jego twarz dłonią i odsunął od siebie.
- Logan.- wtrąciła Marla uznając, że nie słyszeli jej pukania.
- Hejka!- pomachał jej chłopak.
- Łapa!- uśmiechnął się Kendall. Wyciągnął rękę, ale Marla nie przybiła. Przeszła do rzeczy.
- Camille wróciła do Palmwoods.- jęknęła. Loganowi uśmiech zniknął z twarzy.- Widziałam jak Jo czekała na jej przyjazd. Nawet mi nie powiedziała.
- Obejmuje ją kontrakt.- rzekł blondyn.- Camille dołączyła do serialu i jest związana z kontraktem. Jo mi mówiła, że chciała ci powiedzieć. Od dawna bardzo chciała, ale...
- Ale ci to powiedziała?
- Nie. Ja się domyśliłem po naszej rozmowie.
- Hej.- przytulił ją Logan.- Nie masz po co się nią przejmować. Jakoś to będzie.
- Kiedy ja już o tym wszystkim zapomniałam to ona wraca? Nie zniosę mijać ją na korytarzach.
- Tu jesteś…- wysapała Jo.- Wiedziałam, że cię tu znajdę.- złapała powietrza do płuc.- Zanim coś powiesz, wysłuchaj mnie do końca.
- Proszę.- założyła ręce.
- Kiedy dowiedziałam się, że tą nową osobą, która dołącza do serialu jest Camille, chciałam ci powiedzieć. Niestety wiąże mnie tajemnica. Naprawdę było mi z tym ciężko, bo nie wiedziałam jak zareagujesz. Rozmawiałam z nią. Ona nie ma zamiaru wchodzić ci w drogę. Zależy jej tylko na karierze. Musisz pogodzić się z tym, że będzie mieszkać u mnie w apartamencie, bo przecież Jason zajął jej mieszkanie. Zrozum. Będę z nią pracować i nie zdziw się jak spotkasz ją w hotelu. A ja jej nie zostawię. Wiem jaka była sytuacja między wami, ale to w końcu moja przyjaciółka. I Lucy też. We trzy przyjaźniłyśmy się zanim przybyłaś do Palmwoods i ty o tym wiesz. Camille była, jest i myślę, że zostanie moją przyjaciółką. Ciebie też lubię, dlatego jest to dość ciężkie was pogodzić.
- Nie będę się z nią godzić. Chciałam o niej zapomnieć.
- Ty jesteś już trochę uprzedzona. Ona się zmieniła. Dzwoniłam dziś jeszcze do Lucy. Ona nie ma nic przeciwko.
- Może wy nie, ale ja tak.- odparła sucho.
- Proszę…- nie mogła dokończyć.- Każdy zasługuje na drugą szansę i wiem, że ona u ciebie już swoją zmarnowała. Wiem, że żywisz do niej urazę, ale postaw się też w jej sytuacji. W końcu mniej więcej odbiłaś jej chłopaka. Ona też ma uczucia. Ja próbuje zrozumieć was dwie. I sądzę, że naprawdę jesteś uprzedzona, bo ona nie zareagowała tak jak ty gdy zaczęłam rozmawiać o tobie. Zastanów się.
- Tu już nie chodzi o to czy jej nie lubię czy się postaram ją zaakceptować. Przypomina mi ciężkie czasy kiedy patrzę na nią.- usiadła. Chłopaki nie mieszali się w dyskusję.- Może i się zmieniła może i ją kiedyś zaakceptuje… Ja ją przeprosiłam za to, że tak wyszło między nią a Loganem. Ona za swoją drugą ostatnią gierkę nie przeprosiła, więc sama widzisz. Czy między nami się poukłada czy dalej będę drzeć z nią koty, to nie ma znaczenia. Czasu nie cofniemy. Ona myśli, że powie, że się zmieni i będziemy żyć długo i szczęśliwie? A masz w ogóle tyle miejsca u siebie? Twoje mieszkanko jest małe.
- Jakoś sobie poradzimy.
- Aha.- zapadła cisza.- To wiem. W ramach zadośćuczynienia za grzechy…- pokazała symbol cudzysłowia na dwóch palcach każdej ręki.- Za to, że odbiłam jej chłopaka, a ona zachowała się podwójnie jak żmija i nie chcę na nią patrzeć… mam pomysł. Niech Lucy przeprowadzi się do Diany, bo ma dużo miejsca, a Camille niech sobie zamieszka w naszych apartamencie.
- Nie rozumiem…- zmarszczyła brwi Jo.- Chcesz z nią dzielić apartament?
- Nie. Mnie tam nie będzie. Ja się wyprowadzam.
- Co?- zdziwiła się Jo. Opadła jej szczęka.- A ty gdzie się podziejesz?
- Zamieszkam u Alexy. Przypomniało mi się, że proponowała mi swoje mieszkanie, ale jej odmówiłam, bo nie byłam przekonana. A teraz sądzę, że to będzie dobry pomysł.
- Nie przemyślałaś tego porządnie…
- Słuchaj. Nie będę wtrącać się w super trio przyjaźni. Skoro twoja i Lucy przyjaciółka powraca jak syn marnotrawny to dla waszego szczęścia chcę wam to ułatwić. Nie, nie jestem na ciebie zła.- dodała widząc jej próbę zadania pytania.- Rozumiem. Przyjaźnicie się, nie będę stawać między wami. A my nadal możemy ze sobą rozmawiać. I z Lucy. Nadal między nami jest jak dawniej. Po prostu… będę mieszkać w innym miejscu.
- Czyli ty mówisz poważnie? Przez nią chcesz aż się wyprowadzać?
- Tak i zdania nie zmienię. W końcu moje dni w tym hotelu są policzone. Umowa się kończy. Porozmawiam jeszcze z Lucy i Alexą. Wie ktoś czy w domu jest Alexa?
- Poszła z Carlosem na zakupy. Dawno poszli, więc niedługo powinni wrócić.- wstał Kendall.

Marla wypatrywała Alexy przez okno. W końcu zauważyła jak podjeżdżają pod dom. Dziewczyna wyszła i przybiegła do pary. Carlos pomachał jej.
- Cześć.- odpowiedziała.
- Hejka!- uśmiechnęła się Alexa niosąc torbę.
- Mam do ciebie sprawę.
- Co tylko chcesz.- zatrzymała się.- A może wejdziesz?
- Nie. Ja tylko na chwilę. Pamiętasz jak proponowałaś mi żebym się do ciebie wprowadziła?- spojrzała na nią z nadzieją, że oferta jest ciągle aktualna.
- Zdecydowałaś się?- jej twarz rozjaśnił jeszcze większy uśmiech. Marla kiwnęła głową.- To super!- zaczęły piszczeć jak nastolatki. Carlos zatkał uszy.
- Czyli znowu zostaniesz naszą sąsiadką?- zapytał.
- Na to wygląda.
- Gdzie masz walizki?- spytała aktorka.
- Nie zaczęłam się jeszcze pakować.
- To szybko!- pogoniła ją.- Jeszcze dzisiaj chcę cię mieć u siebie. Przyszykuję ci pokój, a potem mi opowiesz co się skłoniło do zmiany decyzji.
- Camille…
- Camille wróciła?- Carlos wybałuszył oczy.
- Tak. Dobra, zostawiam was. Logan pomoże mi z przeprowadzką.

Do pomocy włączyła się reszta chłopaków. Logan z Jamesem pomogli jej się pakować, a  Kendall i Carlos zajęli się przewozem. Marla wytłumaczyła Lucy swoją decyzję. Było jej przykro, że się wyprowadza, ale zrozumiała. W końcu nie przeprowadzała się na drugi koniec świata. To zaledwie tylko najbliżej położone od Palmwoods prywatne osiedle. Wszyscy w hotelu już wiedzieli, że Marla opuszcza to miejsce. Wiadomość ta doszła również do tancerzy. Nick przyszedł do niej i poprosił o rozmowę.
- Nick nie teraz.- wyprowadziła go na korytarz.- Jestem zajęta.
- Musisz się wyprowadzać?- wygęgał.
- To już postanowione. Mieszkanie tutaj już nie sprawi mi przyjemności.- wytłumaczyła po krótce.
- To moja wina? Za moje zachowanie?
- Nie, to nie twoja wina, choć jeszcze niedawno zastanawiałabym się nad tym.
- Nie możesz opuścić hotelu.- rzucił natychmiast.
- A to dlaczego?- miła rozmowa przeinaczyła się w lekko denerwującą.
- Nie mogę ci powiedzieć, ale jeśli to zrobisz to popełnisz błąd. Zastanów się. Jeszcze możesz się z tym wycofać.
- Pozwól, że nie ty o tym zadecydujesz. Powinieneś już iść.- zmierzyła go wzrokiem. Wiedział, że nic nie wskóra, więc poszedł.- Co to w ogóle miało znaczyć? Czy to była groźba?- pomyślała gdy wchodziła do apartamentu. Spojrzała na zegarek. Dochodziła już siódma. Logan podniósł ostatnie pudełko i zaniósł do bagażnika. Marla i Lucy zostały same. Przytuliły się mocno do siebie.
- Szkoda, że już nie będziemy razem mieszkać.- mruknęła Lucy.
- Ale nadal będziemy się przyjaźnić.- pocieszyła ją.
- Będę przychodzić do ciebie jak tylko się da.
- Ja też spróbuje przyjść do ciebie jak nie napotkam Camille.- uśmiechnęła się.- Czas na mnie. I wiesz co? Przeprowadź się do Diany. Będzie wam razem raźniej. 
- Wezmę to pod uwagę, bo jak mogłabym teraz sama tu mieszkać?- zrobiła jej żartobliwie wyrzuty sumienia.
- Nie sama. Możesz jeszcze mieszkać z Camille.
- Pomyślę co zrobię. Trzymaj się.
- Do zobaczenia.- wyszła.

Zeszła do recepcji załatwić formalności. Oddała klucze i usłyszała od mężczyzny: Palmowego dnia. Będzie jej brakować tego. Rozejrzała się jeszcze raz po hotelu jakby pierwszy raz go widziała na oczy. Nie traktowała tego jak pożegnania. Wiedziała, że zawsze będzie mogła tu przyjść. Wsiadła do samochodu i odjechała. Wcześniej dostała klucz od bramy. Po raz pierwszy dostąpiła zaszczytu wciśnięcia guzika otwierającego bramę, do której następnie wjechała. Zaparkowała samochód. Chłopaki właśnie odstawili wszystkie rzeczy do pokoju. Podziękowała im za pomoc i kazała odpocząć. Alexa na progu wręczyła jej klucz do mieszkania. Wyglądało to trochę jak koronacja króla, uroczyście.
- Byłaś kilka razy u mnie, więc chyba nie muszę cię oprowadzać po tym cudnym domostwie.- oznajmiła Alexa.- Twój pokój to ten na górze, po prawej.
- Super.- z dwóch wolnych pokoi, ten właśnie chciała dostać.
Sypialnia była większa niż jej poprzednia, którą dzieliła z Lucy. Nie odczuła jednak swobody i wolnej przestrzeni, ponieważ na podłodze zalegały pudła z jej rzeczami. Gdy wchodziło się do pokoju, spore łóżko znajdowało się po środku ściany naprzeciwko. Od lewej strony tkwiły w ścianie dwa wielkie okna. Ściany były koloru wrzosowego, a na ścianie, przy której stało łóżko, przez środek przechodził szeroki pas w czekoladowym kolorze na rozpiętość łoża. Meble z jasnego drewna komponowały się z całą resztą. Spodobała jej się toaletka z wielkim lustrem. Dopiero zauważyła, że ma drzwi do własnej łazienki.
- Zawsze chciałam mieszkać w takim pokoju.- uśmiechnęła się.
- To proszę, rozgość się.
- Nie wiem jak ci się odwdzięczę. Będę oczywiście dokładać się do czynszu.
- Ten dom jest kupiony, a raczej dostałam go. Chciałam szukać mieszkania tu, w Los Angeles, ale okazało się, że ten należał do mojej cioci. Niestety umarła… a miała dopiero pięćdziesiąt trzy lata.
- Przykro mi.- w głębi duszy i tak da namówić Alexę na dokładanie się przynajmniej do rachunków.
- Dowiedziałam się rok temu. Dzięki, że dotrzymasz mi towarzystwa mieszkając ze mną w tym domu.
- I tak będziemy spotykać się przeważnie wieczorem.
- Spójrz na to z innej strony. Cztery numery dalej mieszka twój chłopak.
- Twój też.- dodała.
- Nie jestem taką świetną kucharką jak Lucy, więc w obawie przed zepsuciem jakiegoś dania co zazwyczaj się zdarza, zamówmy pizzę.
- Dobry pomysł lokatorko.- uśmiechnęła się.

Następnego dnia Jo i Kendall przechadzali się hotelowym korytarzem. Ich relacje poukładały się ostatnio. Zrobili wszystko żeby znaleźć dla siebie czas. Spacerowali tak jak za dawnych dobrych czasów kiedy życie nie sprawiało im tyle problemów. Po drodze minęli Camille, która zdążyła już zaklimatyzować się ponownie w Palmwoods. Pomachała im tylko i poszła dalej. Kendall nie miał nic do brunetki, ale po tym co ostatnio zrobiła jego przyjaciołom, miał do niej pewny dystans.
- Kolejne zmiany... Szkoda, że Marla wyprowadziła się. Bez was tutaj i bez niej jest tak inaczej.
- Musisz a końcu zaakceptować jej decyzję.
- Akceptuję.- wtrąciła.- Myślisz, że one kiedyś się pogodzą?- spytała.
- Nie mam pojęcia. Jakoś się nie zapowiada.- odpowiedział.
- Bo fajnie byłoby mieć je wszystkie w jednej kupie. Żebyśmy we czwórkę się przyjaźniły. 
- Nie można mieć wszystkiego, kochanie.- objął ją mocniej.- Pójdę do ubikacji. Poczekasz na mnie?
- Tak.- oparła się o ścianę.
Kiedy tak czekała na Kendalla, przez korytarz prezchodził Nick. Szybko odwróciła głowę żeby nie nawiązywać z nim kontaktu wzrokowego. Chciała tak bardzo już nigdy go nie zobaczyć. Przypominał jej złe czasy. Nadal czuła do niego strach. 
- Jo Taylor...- zatrzymał się przed nią.- Nie udawaj, że mnie nie widzisz.- dziewczyna była w szoku, że ten się do niej odezwał, bowiem wcześniej trzymał się od niej z daleka.
- Czego chcesz? Odejdź ode mnie... 
- Chcę porozmawiać o twojej bardzo dobrej koleżance Marli.
- Co?- pisnęła.- Zostaw ją. Zostaw ją w spokoju!- nie chciała, aby ona przechodziłą przez to samo co ona z nim kiedyś.
- Nic się jej nie stanie.- oparła rękę na ścianie blisko jej głowy.- Ale mam jedną małą prośbę. Spraw, aby wróciła do Palmwoods.
- Niczego takiego dla ciebie nie zrobię. Tam gdzie jest będzie jej lepiej. Niech trzyma się od ciebie z daleka.
- Popełniasz błąd, Jo Taylor...- szepnął jej do ucha.
- Ej!- nagle znjawił się Kendall. Widząc jak Nick szepcze coś do ucha przestraszonej dziewczynie, zareagował natychmiast. Odsunął go siłą od niej.
- Tylko bez nerwów...
- Masz zakaz zbliżania się do niej, rozumiano?- warknął blondyn. On też go nie lubił. Pamięta doskonale to co było kiedyś.- Bo już nie tak łagodnie się z tobą porachuję...
- Tylko spokojnie. Już sobie idę.- poszedł dalej.
- Co ci powiedział? Nic ci nie jest?- przytulił ją mocno do siebie.
- Zmieniłam zdanie. Bardzo dobrze, że Marla już tu nie mieszka...- następnie wtuliła się w jego tors.





* Ten kto niedawno pytał czemu Jo jest taka dziwna i co ukrywa dostał odpowiedź. Postanowiłam, że Camille powróci. Czy wyniknie z tego coś więcej? I czy Marla dobrze zrobiła wyprowadzając się do Alexy? Czy pożałuje swojej decyzji? Trzeba czytać mojego bloga żeby się dowiedzieć :P

Po ostatnim rozdziale 67 i wyczynach jakie tam powstały dotyczące SPAMU ( ten kto nie jest wtajemniczony może się wrócić żeby skumać o co chodzi ) coś postanowiłam. Pod okienkiem gdzie wpisuje się komentarz znajdziecie informacje dotyczące komentowania. W trzech punktach jasno się wyraziłam co i jak, więc prosiłabym się do tego dostosować :P

A ja się z Wami żegnam. Czekam aż wywołacie uśmiech na mojej twarzy i do soboty ;*

14 komentarzy:

  1. Camille wróciła? Nie spodziewałam się. Tam nigdy nie bd spokojnie. Bosz... Camille. Czy Jo mówi prawdę, że ona nie zamierza się wtrącać w życie Marli? Oj nie wiem. I jeszcze ten Nick. Na miejscu Jo też bym się bała. Nie wiem nawet czy to była groźba czy ostrzeżenie. Marla zrobiła papa Palmwoods. Znowu jest sąsiadką chłopaków, tylko czy to dobrze... O matko. Dzieje się. Czekam do soboty :*
    I akceptuje twoje punkty do komentarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to ta suka wróciła?! I o co chodzi temu idiocie Nickowi?! Czemu tak bardzo chce zeby Marla wróciła?! Staje mu gdy ją widzi i bardzo to lubi?! Nie ogarniam ludzia ale mam wrażenie że te dziwne telefony powrócą i to w zespoł z jakimiś innymi przykrymi zdarzeniami.
    Jo jest taka naiwna... Żeby Marla i Camille się pogodziły to chyba niemożliwe. Chociaż... Pogodzić się mogą ale przyjaciółek raczej z nich nie bd. Wgl mam wrażenie że Camille zaprzyjaźni się albo nawat połączy ją coś więcej z Nickiem a wtedy to uuuuu... Mieszanka wybuchowa!
    Teraz Marla jest szczęśliwa. Alexa godnie ją przyjęła, ma zajebisty pokój i wgl... Mieszka blisko swego rycerza i czuje się jak księżniczka ale czy jej szczęście potrwa długo?A może jej życie zmieni się w koszmar? Pozostaje mi tylko czekać.....
    Super rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego ja ostatnio mam bekę z Twoich komentarzy? :) I dlaczego mi się wydaje, że ostatnie cztery zdania wyglądają jak zapowiedź do kolejnego rozdziału? I Bosz :)

      Usuń
    2. Nie tylko Tb się tak wydaje :D
      Jak czytałem swój kom zanim go opublikowałem, to przy końcówce miałem wrażenie jakbym napisał coś od siebie pod swoim rozdziałem. :) Skoro bawią Cię moje komy, to się cieszę. Lubię rozśmieszać innych ^^
      Zastanawiam się teraz, czy będziesz chciała mnie zabić, bo wydaje mi się, że coś dobrze trafiłem, ale nie jestem pewien ;p Okaże się jak wrócisz z pracy. Czekam i tęsknię :** <3

      Usuń
    3. Yyyy?! Czy wy macie jakiś romans? ;p

      Usuń
    4. Hahahahahahahahaha jebłam prawie z krzesła :D Zostawię to bez komentarza haha

      Usuń
  3. Ło hoho. No to się rozpędziłaś dziewczyno ;) Camille wróciła. Będzie ciekawie. Jak nie Natalie, to teraz jeszcze Nick i Camille. Nie wiem, czy można ufać Cam, czy nie. Równie dobrze, może być, tak, że Nick zechce Camille w swojej drużynie. I wtedy gdyby wszystko im łatwo poszło ( a nie pójdzie XD ) To Nick miałby Marlę, a Camille Logana, ale szczerze w to wątpię. Też w ogóle nie wiemy, czy Camille zamierza zrobić coś w kierunku M&L.
    Ciekawe co Nick takiego zamierza, że chce, aby Marla została w PalmWoods. Nie dziwię się Jo, że się przestraszyła. Na jej miejscu też bym się bała. Od dłuższego czasu odczuwam w twoim blogu, że z Jo to taka kruszynka, milutka dziewczyna, która chce, aby zapanował pokój :) teraz też chcę, aby Marla i Camille się pogodziły. Czy będą chciały zawierać między sobą stosunki przyjazne? Wątpię, ale pogodzić się mogą :) tylko teraz wszystko zależy od tego, czy Camille niczego nie knuje. Hmmm... ciekawe. Na prawdę ciekawe.
    I jestem również bardzo ciekawa, czy Lucy zostanie w apartamencie z Camille! To też non stop chodzi mi po głowie.
    Czekam niecierpliwie na nn :************
    Pozdrawiam Stelss :**********
    Ps. Mam dwa pytanka i malutką prośbę, ale to napiszę w zakładce "Do czytelników" :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja już zapomniałam o Camille a tu tadaaaa! Suprajs. Wróciła i nie podoba mi się to. A Nick przegina pałę. Marla wyprowadziła się? Teraz mam wątpliwości czy to dobrze. Oby nic jej się nie stało. Ekstra rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyjaciel jest na całe życie i nie można tego tak po prostu zmarnować. To tak na przyszłość. Gdyby tylko można było wyostrzyć słuch i sprawdzić, czy ktoś kłamie... Oj, jakie to by było cudowne. Z Kendallem i Jo jest wszystko super. To taka słodka para... Fajnie, że są szczęśliwi. Przynajmniej na razie. Nie zawsze wszyscy będą szczęśliwi. To za skomplikowane. Nie wiem co szykujesz. Ale kiedyś się dowiem. Rozdział świetny. Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. To się będzie działo.. Wróciła Panna Camille, jeszcze Nick ma jakieś dziwne plany wobec Jo i Marli. Ale związek Kendalla się dobrze rozwija, Marla może mieszkać niedaleko Logana i wszystko zapewne powoli wraca do normy ^^.
    Rozdział genialny <3. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pretty! This was a really wonderful article. Thank you for supplying this info.



    Here is my blog post cheap hosting uk forum

    OdpowiedzUsuń
  8. Camille, Nick, a ja i tak mam dobry humor, wróg numer 1 zniknął - Sratalie. Ale Logan powinien dostać w tyłek, że za taką szmatą się oglądał... :)
    Wydaje mi się, że Nick miał pewien związek z Natalie, może się mylę, może chciał zemścić się za swoją przyjaciółkę. To byłoby w sumie logiczne, bo rozwaliliby związek Marl i Logana, więc Sratalie wzięłaby Hendersona, a Nick zabiegałby o Marlę. Ale to tylko takie moje przypuszczenia. Te słowa w jego ustach brzmiały jak u gwałciciela, ale to już moja bujna wyobraźnia xd Będę się łudzić, że Camille nie będzie chciała odbić Logana ;__; W sobotę pierwsze co zrobię, jak się obudzę to paczam na telefon i czytam rozdział, mam nadzieję, że zacznę dzień z dobrym humorem, żołnierzu! ;3
    czekam ;* <3

    zapraszam na mózgojeb: http://btr-friends.blogspot.com/2014/09/rozdzia-98.html jeden z ostatnich :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żołnierzu! Zdążyłam już przeczytać Twój rozdział. Powoli dochodzi do mnie ta myśl, że to już prawie koniec. Tak ciężko to przyjęłam do świadomości :( To miłe, że tak myślisz o sobocie :*

      Usuń
    2. mi tez jest ciężko się z tym pogodzić, ale wolę zrobić coś nowego, niż ciągnąć to w nieskończoność. :) mi tez jest miło, chyba nie wytrzymam ♥

      Usuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział