Nadszedł długo wyczekiwany przez Alexę i Carlosa dzień.
Ślub. I to nie byle jaki ślub, nie byle gdzie i nie byle o jakiej porze.
Najbliższa rodzina i przyjaciele zlecieli się aż na Hawaje przed pierwszym
dniem wiosny, aby jutro zobaczyć jak para łączy się węzłem małżeńskim. Marla
miała okazję poznać ich rodzinę. Ten ślub był nietypowy, ale jaki przepiękny. Dobrali do tradycyjnej bieli nutę złota. Nawet stroje świadków, którymi byli siostra Alexy i brat Carlosa
( nie brał nikogo z przyjaciół, bo by się pozabijali o to miejsce), kreacje
drużb i druhen, a przede wszystkich pary młodych musiały mieć kolory
przewodnie. Alexa w pięknej białej sukni trzymała zielony bukiecik przepasany złotą wstążką. Carlos miał biały garnitur ze złotym krawatem. Kendall, James i
Logan wyglądali uroczo w kremowych ( dla odmiany) garniturach ze złotymi
muchami. Najmniej narzekał Kendall. Najbardziej James, który uważał, że źle
wygląda w tych kolorach. Przed uroczystością wyznał Marli, że państwo młodzi nie mają za grosz wyczucia gustu. Logan obiecał sobie, że szybko pozbędzie się tej
muchy, bo ich nienawidził. Taki los drużb. Marla należała do druhen wraz z
Lucy, Jo i kuzynką Alexy, Amandą. Miały na sobie zwiewne sukienki w kolorze kremowym z drobnymi złotymi dodatkami, które mogły same sobie dobrać. Ceremonia
odbywała się na świeżym powietrzu na łące, niedaleko plaży. Hawaje dawały temu
wszystkiego egzotyczną atmosferę. Piękne, czyste niebo, a w jego centrum lekko
prażące słońce. Wszyscy znaleźli miejsce na białych ławeczkach, które
kontrastowały z zielenią traw. Przy altance stał już ksiądz i czekał na pannę
młodą. Ślub ten wywołał sporo przyjemnych emocji, także łez u ich matek.
Gdy było już po wszystkim, nadszedł czas na wesele, które
odbywało się w dwóch miejscach. W specjalnym weselnym pawilonie gdzie jedzono i
na zewnątrz gdzie tańczono. Między tymi strefami grała kapela. Nie ważne gdzie
się przebywało, każdy się dobrze bawił.
- Jak się bawisz?- spytał Logan Marlę. Nie miał na sobie już
muchy. Zdjął ją od razu po zdjęciach.
- Odjazdowe weselicho. Cieszę się, że ty nadal trzymasz
fason.
- Nie chcę żeby Carlito i Alexa nabijali się ze mnie do
końca życia jeśli coś przeskrobię. Nie zapominajmy, że tu kręci się kamera i
wszystko będzie uwiecznione. Jak już ktoś będzie robić z siebie pijaka to
będzie to James, ewentualnie Kendall.
- Trzeźwy Logan na imprezie to rzadkość.- uśmiechnęła się.
- Chcę jeszcze pamiętać ślub swojego kumpla.- dokończył pić
szampana.- Nadal uważasz, że to nieodpowiedni wiek na ślub?
- Nie. To nie ma żadnego znaczenia. Jeśli jest to silna
miłość, która przetrwa całe życie to…- nie dokończyła tylko się rozmarzyła.
- Hejka! O czym gadacie?- z tańców wrócił James.- Chodźcie!
Zaraz kroją tort.
- Uwielbiam torty!- Marla wstała natychmiast ciągnął Logana
za rękę.
Po zjedzeniu tortu, Logan i Marla poszli na parkiet
potańczyć trochę. Byli najlepiej tańczącą parą, ale nie chcieli się zbytnio
popisywać swoimi zdolnościami, ponieważ nie do nich należał ten dzień. Bez
przerwy tańczyli nie wiadomo ile czasu. W końcu zasapali się i usiedli do
stolika gdzie siedział Kendall.
- Nogi mnie bolą od tego tańczenia z tobą.- rzuciła się na
krzesło, a potem do szklanki z wodą.
- Mnie też…- otarł kropelki potu z czoła.
- Odpocznijmy trochę. Chyba, że chcesz zatańczyć z panną
młodą to nie zatrzymuję.
- Będę miał jeszcze okazję. Teraz Carlito nie chce nikomu
jej użyczyć.
- Mi też nie dał.- odezwał się blondyn.- Nigdy jeszcze tak
nie żydził.- para spostrzegła, że jego mucha jest wymiętolona.
- Popraw tę muchę.- wskazała mu palcem.
- Bo wyglądasz jak menel.- zaśmiał się Logan, który potem
dostał od przyjaciela po głowie.
- Się czepiacie.- poprawił ozdobę.- A ty Loggie? Zrobiłeś
już to co miałeś zrobić?- wysłał mu porozumiewawcze spojrzenie, którego
dziewczyna nie mogła rozszyfrować.
- Co miałeś zrobić?- nie wytrzymała.
- Miałem, ehm… no.- wstał.- Iść do toalety? Tak właśnie
zrobię.- odwrócił się na pięcie i wyszedł.
- Co się tak dziwnie zachował?- spytała Kendalla.- No bo
przecież chyba nie musisz mu przypominać żeby odwiedzał toaletę.
- To ten hawajski klimat tak na niego działa.- opróżnił
kieliszek z alkoholem i wstał.- Powodzenia.- poklepał ją po ramieniu i poszedł.
Marla nie wiedziała co to miało znaczyć, ale nie przejęła się, bo był już po
kilku kieliszkach.
- Już jestem.- zaskoczył ją od tyłu Logan powodując, że
poskoczyła na krześle. W międzyczasie jak go nie było, zatańczyła raz z
Jamesem.
- Wszystko z tobą w porządku?- zmarszczyła brwi.
- Tak, ale dlaczego miałoby być inaczej?- zapytał odrobinę
spięty.
- Patrz.- jej wzrok oderwał się od chłopaka, bo niebo
zmieniało powoli kolor.- Słońce zaraz zacznie zachodzić.
- Hej.- Logan przysunął swoje krzesełko do jej siedzenia.-
Możemy urwiemy się na chwilę na zewnątrz? Nikt nie zauważy, że znikniemy na
chwilkę. Spędzimy trochę czasu we dwoje. Pokazać ci takie fajne miejsce?-
uśmiechnął się łobuzersko.
- Bardzo chętnie.- dała się poprowadzić na dwór.
- Tędy.- złapał ją mocniej za rękę.
Odwrócił się do tyłu patrząc czy nikt za nimi nie idzie.
Gdy byli już wystarczająco daleko, Logan poprowadził ją na
zbocze. Dziewczyna nie wiedziała gdzie jest prowadzona, ale coraz bliżej
kierowali się w stronę plaży. Tak przynajmniej myślała. Jej oczom ukazało się kamieniste
wzgórze. Logan kazał jej wejść. Było jej ciężko wchodzić po kamiennych,
nierównomiernych schodkach na górę w butach na obcasie, dlatego brunet
asekurował ją od tyłu. To nie było zbyt wysokie wzgórze, ale wystarczające, aby
podziwiać morski krajobraz wyspy. Stali teraz na wielkim szczycie w kształcie
koła, porośniętym wokół krzewami i drzewami. Zachwyciła się tym i zastanawiała
jak natura mogła wyrzeźbić takie cudowne miejsce. Po środku znajdowała długa
ławeczka pomalowana farbą w kolorze pudrowego różu. Z tego miejsca czuła, że
jest bliżej słońca i oddycha jeszcze świeższym powietrzem. W tle ćwierkały
egzotyczne ptaki.
- Podoba ci się?- objął ją.
- Tu jest pięknie.- usiedli na ławeczce.- Nigdy nie
widziałam równie pięknego miejsca na żywo. A ty?
- Ja widziałem…- spojrzał jej głęboko w oczy.
- Co takiego?
- Ciebie.- pocałował ją w policzek. Uśmiechnęła się.
- Nieładnie tak skradać buziaków…
- Mogę też skraść drugiego. Nikt nas tu nie zobaczy.
- No to nie omieszkam.- pozwoliła się pocałować w usta.- Wielka
ta ławka, prawda?
- Jak chcesz to się na niej połóż. Nogi ci odpoczną.-
położyła się na całej szerokości. Głowę położyła mu na kolanach. Patrzyła w
zachodzące słońce, fale różu i pomarańczy na niebie.- Wygodnie?
- Bardzo. Mogłabym tak leżeć całą noc…
- Chciałbym żeby już zawsze tak było.- gładził ją po
włosach.- I żebyś zawsze była tylko moja.
- Przecież jestem.- położyła mu dłoń na udzie.
- Widzisz ten różany krzew?- Logan wskazał palcem na
roślinkę średniej wielkości.
- Tamten? Widzę.- odpowiedziała. Brunet wstał uwalniając się
z jej objęć.- Gdzie idziesz?- zobaczyła jak chłopak podchodzi i zaczyna grzebać
w różanym krzewie. Marla wstała kiedy zobaczyła, że Logan wyciąga coś z
krzaka.- Co tam znalazłeś?- podeszła zaciekawiona.
- Nie wiem.- trzymał w dłoniach pudełeczko w kształcie róży,
podobnej do tych co rosły obok. Podał jej różowe pudełko.- Weź otwórz.
- O mój Boże…- jej oczom ukazał się pięknie zdobiony srebrny pierścionek, który lśnił w blasku zachodzącego słońca. Logan
w tym momencie uklęknął na jednym kolanie i złapał ją za wolną rękę. Zamarła w
miejscu. Rozchyliła wargi z powodu ogromu emocji, które przechodziły przez jej
ciało. Czuła dreszcze po całym ciele.
- Jesteś moją muzą, nadzieją, gwiazdą na niebie, kwitnącą
różą, boginią, światłością, moją największą radością. Jesteś jak tlen, bez
którego nie mogę oddychać. Uosobieniem tego wszystkiego co jest mi w życiu
niezbędne. Dzięki tobie odrodziłem się na nowo, a każda rozterka spowodowała,
że kocham cię jeszcze mocniej. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Ty
wskazujesz mi właściwy kierunek. Jesteś jak przewodnik, który prowadzi mnie za
rękę.- mówił prosto ze swojego serca. Widać było, że się denerwował, jednak
uśmiech nie znikał mu z twarzy.
- Logan…- nie mogła wydusić z siebie słów.
- Może nie jestem idealny. Marny ze mnie kucharz. Ciągle się
spóźniam na spotkania. Tyle razy nie było tak jak być powinno, ale mogę dać ci
szczęście o jakim tylko nie śniłaś. Powiedz tylko jedno słowo.
- Ja…- emocje wciąż nią szargały. Oczy zrobiły się wilgotne.
- Obiecuję, że będę…- zaczął znowu nerwowo coś mówić byle w
ciszy nie czekać na jej decyzję. Nie zdążył, bo Marla przyłożyła mu palec do
ust.
- Dlaczego?- nie tego się spodziewał. Dziewczyna się tylko
uśmiechnęła.
- Nie mogę… też sobie wyobrazić życia bez ciebie!-
dokończyła. Logan odetchnął z ulgą. Wstał i pocałowali się namiętnie.- Mówię
tak!
Chciała włożyć sobie pierścionek na palec, ale Logan ubiegł
ją i sam to zrobił. Otarł jej łzy z policzka, następnie znów pocałował. Ona
przyssała się do jego ust i oplotła się wokół jego szyi. Brunet ujął jej twarz
w dłonie. Dziewczynę rozpierała taka energia, która prosiła się, aby uwolnić ją
na zewnątrz. Poczuła się bezpiecznie wśród gąszczy zieleni i jego objęć.
Stanowczo przytwierdziła narzeczonego do pnia drzewa przejmując inicjatywę.
Zobaczyła miłe zaskoczenie na jego twarzy. Zdjęła z niego marynarkę i rzuciła
na ławkę. Odpięła trzy guziki od jego pachnącej koszuli żeby dostać się bez
problemów do jego szyi. Logan dał się wciągnąć w namiętną grę i postanowił
przejąć pałeczkę. Włożył dłoń pod jej sukienkę, zaczął dotykać ją po udach. Nie
odklejając od siebie ust, wylądowali na ławeczce.
Kiedy było już po wszystkim, dziewczyna położyła mu się z
powrotem na udach. Patrzyli na niebo. Po słońcu nie został ślad. Zrobiło się
jeszcze bardziej romantycznie. Pojedyncze gwiazdki pojawiały się na sklepieniu
aż zaczęło ich migać coraz więcej. Logan gładził ją po włosach i uśmiechnął
się.
- Będę musiał oświadczać ci się częściej.
- Oj będziesz. Musimy wracać. Długo nas nie było.- podniosła
głowę.
- Jeszcze trochę.- zamruczał.
- Potem…- zetknęli się nosami jak Eskimosi.
- No dobrze, ale musimy doprowadzić się do porządku.-
poprawili sobie nawzajem fryzury. Logan dopiął koszulę i założył białą
marynarkę. Otrzepała mu plecy z resztek kory. Brunet przejechał palcem pod jej
powiekami, aby poprawić rozmazany makijaż. Ogarnęła też swoją niechlujnie
wygniecioną sukienkę.
- Chyba wszystko.- stwierdził.
- Rozporek.- spojrzała w dół. Logan uśmiechnął się
niewinnie, a następnie wrócili na wesele gdzie zabawa dopiero się zaczynała.
- Gdzie wyście się podziewali?- u progu stał już James.-
Ktoś was porwał?- szatyn uznał, że nie trafił z żartem patrząc po ich minach.-
Sorry…
- Spoko. Mamy coś do ogłoszenia.- dodał Logan.
- No tutaj jesteście!- przybiegła do nich Jo.- Alexa będzie
rzucać bukietem!
- O tej porze?- zdziwiła się Marla.
- To hawajski zwyczaj, więc tak. Szybko!
Alexa czekała już na szczycie schodów. Wszystkie dziewczyny
ustawiały się. Marla wylądowała za Lucy. Po bokach stały Diana i Jo.
- Ja go złapię.- wskazała na siebie Jo.
- Nie żeby mi zależało, ale będzie mój!- wtrąciła wstawiona
Lucy.
- Przestańcie!- uspokoiła je Diana.- Wszyscy wiedzą, że ja
go złapię. Mam najdłuższe ręce.- uśmiechnęła się z przekąsem.
- Zachowujecie się jak dzieci.- westchnęła Marla, która
obserwowała to wszystko z boku.
- Ty zostaniesz w takim razie starą panią z kotem!- odparła
Lucy.
- Nie.- uśmiechnęła się.- Bo ja jestem…
- Uwaga dziewczęta!- wyznanie Marli przerwała Alexa.-
Ustawcie się! Będę rzucać!- odwróciła się.
- Alexa! W lewo!- krzyknęła Diana.
- W prawo!
- Uczciwie po środku!- próbowała przekrzyczeć je Lucy.
- Na trzy!- oznajmiła- Raz, dwa, trzy!- zamachnęła się i
rzuciła bukiecik. Całe stado dziewczyn przepychało się patrząc jak bukiecik leci w powietrzu. Marla śmiała się ze zgromadzonych, bo przypomniała
jej się scena z koncertu BTR jak szalone fanki chciały ich przynajmniej
dotknąć. Nagle podskoczyła w miejscu. Bukiet ugodził ją prosto w twarz, szybko
go złapała. Spojrzała na niego z błyszczącymi, zwycięskimi oczętami i w
wielkiej chwale podniosła go do góry. Logan widział tę scenę i uśmiechnął się.
- Złapałam!- okrzyknęła szczęśliwa, aby każdy usłyszał.- Ha!
- Nie jaraj się tak. To tylko zwyczaj.- Lucy dąsała się.
- Już się spełniło!- wyszła z kółeczka, które ją otaczało i
podniosła rękę z pierścionkiem zaręczynowym.- Zostanę panią Henderson.- wszyscy
spojrzeli na szatynkę z uśmiechem na twarzy. Chwaliła się każdemu. Państwo
młodzi podeszli na końcu i złożyli gratulacje. Alexa pochwaliła Logana, że w
taki romantyczny sposób to załatwił. O tym co zamierzał Logan, wiedział tylko Kendall,
więc gdy to się wydało, brunet dostał w czerep od Jamesa i Carlosa krzycząc: Ty zdrajco! Potem jednak sami uściskali
narzeczonych. Trzeba było to uczcić. Zgromadzeni poszli na parkiet i tańczyli
wokół kółeczka państwa młodych i narzeczonych.
* Kto zgadł, że chodzi o wesele? Przyspieszyłam trochę bieg wydarzeń z października na marzec. W następnym będzie już czerwiec, a nawet lipiec, więc sunęłam po tym kalendarzu :D Marla zostanie panią Henderson. Cieszycie się? Bo ja tak :P
Przedostatni rozdział za nami i jeszcze tylko jeden i koniec! Nie ukrywam, że ja to bym już chciała skończyć tę część, odbębnić tygodniową przerwę między częściami i zacząć trzecią. Ah! Nie mogę się doczekać. Tyłek pali :3 Do środy - ostatniego rozdziału części:*
* Kto zgadł, że chodzi o wesele? Przyspieszyłam trochę bieg wydarzeń z października na marzec. W następnym będzie już czerwiec, a nawet lipiec, więc sunęłam po tym kalendarzu :D Marla zostanie panią Henderson. Cieszycie się? Bo ja tak :P
Przedostatni rozdział za nami i jeszcze tylko jeden i koniec! Nie ukrywam, że ja to bym już chciała skończyć tę część, odbębnić tygodniową przerwę między częściami i zacząć trzecią. Ah! Nie mogę się doczekać. Tyłek pali :3 Do środy - ostatniego rozdziału części:*
Logan jakiś ty romantyczny. No pozazdrościć takiego :) Kolejny ślub się nam szykuje. Nie wiem czy to dobre dla ciebie, bo z tego co wiem ty nie lubisz pisać o ślubach :P Ale mniejsza o to. Marlabell Henderson brzmi tak po szlachecku huehue. Wiesz co? Ja czekam też na ten ostatni tylko...yyy ta przerwa tygodniowa?! A może byś darowała tym razem ;P Tydzień bez ciebie? Już mnie głowa boli od samego myślenia. Superowski rozdział :*
OdpowiedzUsuńZapomniałabym... nie mam nic co do pisania o ślubach. Nie lubię za to pisać o ich przygotowaniach. Więc o przygotowaniach do ślubu też nie lubię czytać. Szczerze omijam takie tematy. To tak dla sprostowania :)
UsuńO Mój Boże jak tu romantycznie! :D Nie znałem Logana od tej strony. Fajnie to wykombinowal. Jak Marla powiedziała ze nie może to serce stanęło mi w gardle ale okazało się ze tylko go wrabiala. Troll jeden ;D. I potem ten seksik na laweczce. Ajjj szkoda ze nie rozpisalas sue bardziej w tym temacie ale wiem ze nie chcesz by na tym blogu były takie sceny. W każdym razie byli bardzo mrrrrraśnie ;)
OdpowiedzUsuńŚmiać mi sie chciało z dziewczyn przy lapaniu bukietów. Tak się o to biły a Marla ze spokojem go złapała. Alexa zachowała się bardzo nieładnie bijąc przyjaciółkę swymi chwastami po twarzy. Jak Jo mowila "Jo go złapie" to przez chwile mialem rozkmine czy mówi o sb w trzeciej osobie czy moze zaciąga wiejskim jezykiemy. Potem zacząłem się śmiać i stanowczo stwierdzilem ze to to pierwsze. Jak Kendall spytał Logana czy zrobil to co miał zrobić a ten się speszyl i zaczął kręcić ze idzie do toalety to zaczynalem domyślać się o co chodzi i bam zgadlem. Nie wiedziałem tylko ze zrobi to w taki sposób. Ach ten Logan. Zawsze czymś zaskakuje. ^^
Co do tej przerwy to zgadzam się z Betty moglabys nam ja odpuścić. Choć z drugiej str należy się cieszyć ze to nie takie przerwy jak pomiędzy sezonami seriali. Ale oboje wiemy ze więcej niz tydzień bys nie wyttymala. Tyłek by Ci chyba spłonął. Świetny rozdział malenka :*
Serio napisałam JO GO ZŁAPIE? Miało być JA GO ZŁAPIĘ. Chyba za bardzo wtedy myślałam o Jo pisząc to i teraz wiem, że sprawdzanie rozdziału przed północą nie jest dobre :) Zaraz poprawię. Fakt. Tyłek by mi płonął. Razem ze spodniami jak u Kendalla w Big Time Lies :)
UsuńHahaha przypomniał mi się Kendall w spodniach swojej mamy :D
UsuńSo romantic :) Logan oświadczył się Marli na Hawajach, na pięknym wzgórzu z widokiem na zachód słońca, na ślubie przyjaciół. Coś niesamowitego. Wstrzymałam oddech jak Marla odpowiedziała, że nie może. Spytałam głośno Dlaczego?! Ale potem się wyjaśniło. A potem jeszcze dostała po twarzy bukiecikiem. Alexa ty to masz rzut :P
OdpowiedzUsuń"- Popraw tę muchę.- wskazała mu palcem.
- Bo wyglądasz jak menel.- zaśmiał się Logan." Ha wyobraziłam sobie Kendalla takiego menela, weselnego żula, zawsze z kieliszkiem w ręce. Ah... czeam na ostatni rozdział, a potem BTT ! UUUU!
Oooo nowy banner zauważyłam. Jaki piękny. Widzę zmiany, same zmiany wraz z tą nadchodzącą trzecią częścią :)
UsuńDokładnie. Same zmiany :) I dzięki. To miło, że się podoba :*
UsuńI mamy dwa szczęścia! Ślub naszego Carlitka i Alexy oraz zaręczyny Logusia i Marli ^^ Na początku jak przeczytałam "Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale... nie mogę" zrobiłam wielkie oczy O.O takie WTF?! Ale później było spoko.
OdpowiedzUsuńCzemu zmieniłaś to 'Jo go złapie"? Gdy to przeczytałam, to mimowolnie się zaśmiałam. Powiedziała tak zabawnie i pewna siebie ;)
Hahahahaha Kendall wyglądasz jak menel w tej pomiętej muszce XD To mnie rozwaliło. Przyznaje się ;)
No więc do pełni szczęścia potrzebujemy jeszcze zaręczyn Jamesa i Lucy oraz Kendalla i Jo ^^
Czekam niecierpliwie na nn :**************
Pozdrawiam Stelss :***********
Oooooo widzę, że zmieniłaś nagłówek bloga! Śliczny *-* ♥♥♥
UsuńChciałam cię poinformować o nowym rozdziale na moim blogu ^^
Zapraszam serdecznie ♥
Przerwa sezonowa się zbliża, mam rację? Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo, bardzo, bardzo się cieszę. Menel? Poważnie? Dobrze, ze dziewczyny się tam nie pobiły. Chłopaki właściwie też. Czyżbyś planowała lawinę ślubów? Haha... Najgorzej byłoby, chyba, kiedy coś by się zrobiło nie tak. Ale dlaczego zaczynam nazywać części sezonami? Pojęcia nie mam. I nie wiem dlaczego, ale ostatnio udało mi się napisać taki "schemat" sezonu serialu i opowiadania:
OdpowiedzUsuń1. Jest fajnie, poznajemy się.
2. Coś zaczyna się dziać.
3. Jest źle.
4. Jest bardzo źle.
5. Jest tragicznie.
6. Dobra, czas coś z tym zrobić. Zaczynają się zwroty akacji.
7. Powoli sobie radzimy.
8. Zaczynamy sobie radzić coraz szybciej.
9. Poradziliśmy sobie. Wszystko jest ok. Trzeba dojść do siebie.
10. Jest fajnie. Happy End, albo i nie, ale jak planujemy ciąg dalszy, to trzeba troszeczkę zapowiedzieć kolejny sezon.
Nie wiem, czy jest w stanie się pod tym podpisać. Zrobiłam to z obserwacji "Chucka", "Teen Wolfa" i "Tajemnic Smallville". Ale teraz już kończę. Rozdział świetny. Czekam na nn. Pozdrawiam.
No patrzcie! A jednak znalazła się jedna osoba, która cieszy się z przerwy. Czyż nie? A co do dalszej części komentarza to okaaaay :D
UsuńNie z tego się cieszę. Ja wiem, przerwa jest konieczna. Z wesela się cieszę. Niepotrzebnie patrzyłam na komentarz Chrisa...
UsuńHaha! A co ja takiego tam napisałem ? :D
UsuńSuper , świetnie . Cieszę się że Loganowi udało się to utrzymać, aż w takiej tajemnicy przed Marlą. Ach. Cieszę się ich szczęściem. Nastrój full Romantic ♥ . Oby doczekać ślubu i zaręczyn reszty par to już będzie świetnie ! Czekam na następny ;* .
OdpowiedzUsuńLogan się oświadczył, dobrze, że psa nie mają, bo jeszcze by uklęknął i kolano z gówna. Carlos i Lex wzięli ślub *awww*. Nic więcej nie napiszę, bo nie ma co. Nic dodać nic ująć. Świetnie! Ich kolega bierze ślub, a Ci marudzą... Cóż czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńWspaniały, wspaniały rozdział :) Ja to jednak jestem romantyczką :) Uwielbiam śluby i cieszę się ze szczęścia Carlosa, a tu proszę i Logan się oświadczył i to w iście cudny sposób :) Ech co tu więcej pisać - SWEET :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ Ciri