sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 89

Alexa wzięła torebkę, burknęła coś przed nosem i wyszła. Nie wiedział gdzie i po co. Mógł się domyślać tylko dlaczego. Więcej uwagi koncentrował na Jamesie niż na własnej żonie. Cóż mógł poradzić? Obie te osoby są ważne w jego życiu, zarówno jego żona jak i przyjaciel, którego zna od dzieciństwa. Nie chciałby stracić nikogo z nich przez drugą osobę. Carlos podszedł do lodówki i wyciągnął piwo. Zasiadł do wielkiej plazmy i zaczął oglądać talk show, którego nawet nie chciał oglądać. Program się skończył, więc poszedł po jeszcze jedno piwo. Nic nie mógł znaleźć w telewizji godnego uwagi. Patrzył się bezczynnie w program przyrodniczy o kangurach. Nie liczył już, którą puszkę z rzędu wypił. Poczuł się jakoś weselej i miał ochotę z kimś porozmawiać. Założył kurtkę i wyszedł z domu.

Tymczasem Marla sprzątała w kuchni. W ten sposób chciała się zająć czymś do powrotu Logana. Rozejrzała się i stwierdziła, że jest tak czysto, że można z tej podłogi jeść. Usiadła na krześle odpoczywając. Chciała zrobić sobie herbatę. Ktoś jej przerwał pukając do drzwi. Szybko podbiegła do wejścia, w którym stanął Carlos lekko oparty o framugę. Kiwał się lekko i uśmiechał swoim bieluśkim uroczym uśmieszkiem.
- Można?
- Hello Carlito!- uśmiechnęła się. Potrzebowała właśnie rozmowy z którymś z przyjaciół.- Co cię sprowadza?
- Widzę, że humorek dopisuje. Jesteś sama?- kiwnęła głową.- To nawet dobrze.- odwiesił kurtkę na metalowym haczyku. Przysiadł sobie w kuchni i oparł się o łokieć.
- Powiesz mi o co chodzi?
- Co ty na to żeby dołączyć do mojej tajnej służby zwiadowczej?- przyjrzał się jej uważnie.
- Ha, ha! Słucham? Zostałeś detektywem?- zażartowała. Carlos zawsze wiedział jak rozśmieszyć każdego.
- Można tak to nazwać…
- A kto jeszcze do niej należy?- założyła ręce z uśmiechem na twarzy.
- Tylko ja.- wskazał kciukami na siebie.
- Los?- teraz ona mu się przyjrzała.- Piłeś coś?
- Jedno piwo, dwa… ewentualnie siedem.- wyszczerzył się.- Słuchaj.- przybliżył głowę do jej twarzy, która znajdowała się naprzeciwko. Wyglądał jakby chciał jej powierzyć sekret.- Ta akcja może wymagać od ciebie dużo czasu i poświęcenia. Wchodzisz w to?
- Weź wracaj do domu i wytrzeźwiej.- poradziła mu.
- Ale ja muszę zyskać sojusznika.- walnął na żarty pięścią w stół.- Kendall jest beznadziejny, Logan będzie się przemądrzać, więc ty jesteś najlepszym kandydatem.
- Alexa jest w domu?
- Nie-e.
- To dobrze. Lepiej żeby nie słuchała tych głupot jak wrócisz do domu.
- Ale ona się wścieka.- powiedział głosem małego dziecka, które boi się rodzica.
- Na co się wścieka?
- Na mnie, bo koczuję w oknie.- jego twarz wylądowała na obrusie.
- Ta rozmowa nie ma sensu, Los. Wracaj do domu.- uśmiechnęła się.
- Nie...- jęknął i podniósł głowę.- Nie po to przeszedłem pięć kilosów żeby teraz wracać. I nie jestem aż tak pijany!
- Ano tak.- wstała.- To cię odwiozę.- Carlos wstał. Razem poszli do samochodu.
- To pośledzisz ze mną Jamesa?
- Dlaczego miałabym to robić?- spytała gdy siedzieli już w środku.
- Bo James przygotowuje zorganizowaną akcję samobójczą.- na jego słowa Marla odwróciła wzrok od drogi.- Kupił już sznur.- zaczął tłumaczyć.- A kto wie? Ma pomocnika.
- Co ty pleciesz?
- James jest podejrzany. Musimy go przesłuchać jak w tym filmie… tytułu nie pamiętam.- zamyślił się.- Jedziemy do niego?
- Jedziemy do ciebie.- wkrótce byli już na miejscu. Carlos zauważył jak mija ich samochód, który wcześniej stał pod domem Jamesa.
- To ten samochód!- wskazał palcem na oddalającego się mercedesa.- To jego pomocnik!
- Uspokój się, bo sama to zrobię.- zaparkowała.
- Ciekawe jak?
- Nie chcesz wiedzieć. Wysiadaj.- wysiedli z auta.- Daj klucze.- dziewczyna wyciągnęła rękę do Carlosa, a po chwili wcisnął jej tam proszoną rzecz.- A teraz weź prysznic i się oporządź.- patrzyła jak Carlos posłusznie wchodzi po schodach do łazienki.- Jak dziecko…- rzekła pod nosem.
- Gdzie idziesz?- wychylił głowę z łazienki.- Już wychodzisz?
- Zajrzę przy okazji do Jamiego. Wrócę.- zamknęła drzwi.

Carlos był wstawiony, ale gdy powiedział o tym samobójstwie, to zwątpiła czy to są żarty czy domniemania pijanego przyjaciela. Nie myślała też, że mówi prawdę. Chciała po prostu przy okazji z nim porozmawiać. Zapukała do drzwi. W szybce było widać, że się zbliża.
- Hej, James.- nagle na jego widok uśmiech spłynął jej z twarzy. Na białej bokserce Jamesa była wielka czerwona plama. Rozwarła usta.- Co ci się stało?!
- Gdzie? A, to!- spojrzał w dół i uśmiechnął się.- Nic mi nie jest. To nie krew, tylko wino. Widzisz?- dziewczyna powąchała koszulkę. Rzeczywiście to było wino.
- Ale mnie przestraszyłeś.- położyła rękę na sercu. Myślała, że podejrzenia Carlosa się spełniły.
- Carlos cię tu przysłał?- spytał wprost.
- Nie. Skąd ci to do głowy przyszło?
- Może dlatego.- wskazał palcem na dom sąsiada oraz domownika, który szybko zniknął za firanką.
- Wybacz mu. Wypił odrobinę za dużo.
- Nie. On robi tak codziennie.- zaczął się żalić. Marla zdziwiła się.- Czasem mam ochotę strzelić go wiatrówką, ale nie chcę owdowieć Alexy i rozjuszyć Penatorek.- powiedział z nutą żartu w głosie.
- Nie wiedziałam…- miętoliła końcówki włosów palcami.
- Ja rozumiem, że po tym co się wydarzyło, on może mieć takie jazdy, ale bez przesady.- oparł się o framugę co chwilę patrząc na obserwującego Latynosa w oknie.
- On twierdzi, że znowu chcesz się zabić.- wypaliła prosto z mostu.
- Powtórzę po raz ostatni.- odrzekł głosem jakby się spodziewał tego co powiedziała.- Nie chcę kończyć swojego życia.- powiedział przekonująco prosto w jej oczy.- Mam dość już powtarzania każdemu i przekonywania, że mówię prawdę. Zmęczyło mnie to. Dajcie mi spokojnie żyć na nowo i nie przejmujcie się mną. To ja mogę wam mieć jedynie za złe, że mi nie ufacie.
- Ufamy ci, ale Carlos jest przewrażliwiony. On chyba przeżył to bardziej niż ty. Masz rację. Porozmawiam z nim.
- I to szybko.- ściągnął z siebie brudną koszulkę na jej oczach i rzucił je na oparcie krzesła.
- Podobno jakiś facet przyjeżdża tu codziennie do ciebie wieczorami...
- To też ci zdążył powiedzieć?- był pod wrażeniem jaki Carlos ma niewyparzony język.
- Kim jest ten mężczyzna?- spytała.
- Taki jeden Dave.- odwrócił się. Złapał za koszulkę jeszcze raz i miętosił ją w dłoniach. Wbił w nią wzrok jakby znalazła tam coś interesującego. Coś bardziej interesującego niż przytwierdzony do jego pleców wzrok najlepszej przyjaciółki.- Czy mógłbym was o coś prosić?
- O co takiego?- już nie miała sił przypominać mu, że nie odpowiedział dokładnie na jej pytanie.
- Jestem wam naprawdę wdzięczny za to, że się troszczycie i wspieracie po tym wszystkim co się wydarzyło, ale mam dość. Było fajnie, ale do czasu. Męczy mnie fizycznie i psychicznie wasze codzienne odwiedzanie mnie. Każdy z was odwiedza mnie o różnej porze dnia żeby w ten sposób sprawdzić czy jestem cały. Głupkiem nie jestem, domyśliłem się.- zmierzwił swoje włosy.- Tak samo równie bezsensowym pomysłem było proszenie o pomoc mojej matki...
- Wiesz co ja miałam do powiedzenia na ten temat.- przegryzła wargę.
- Tak wiem. To Carlos... Jednak proszę, nie chcąc was jakoś urażać, ale zostawcie mnie w spokoju. Traktujcie mnie tak jak zawsze, jakby nic się nie stało.
- Naprawdę nabrałeś do tego takiego podejścia?
- Staram się.- nawiązał z nią kontakt wzrokowy.- Jest to trudne, ale się staram.
- No dobrze. Więc pójdę już. Gdybyś czegoś chciał...
- Wiem.- przerwał.- Wtedy się odezwę.- pożegnali się. Marla wróciła do Carlosa.
Stał już w korytarzu.
- Widziałaś tą krew? Co mu się stało?- naskoczył na nią.- Co?
- Wino!- odparła.- Carlos, przeginasz. Daj mu swobody, bo jak będziesz naciskać, to pogorszysz sprawę. On nic sobie nie zrobi i nie stój przy tym oknie. James wie, że go podglądasz. Marny z ciebie detektyw.
- Ale…
- Żadnego ale! Jeśli się dowiem od niego, że zobaczył za firanką ciemniejszą karnację ciekawskiego człowieczka to obiecuję, że własnoręcznie ci te okno zamuruję. Dotarło?
- No dobra.- przewrócił oczami.
- Na pewno?
- Tak!- kiwnął głową.
- W takim razie zostawiam cię.- nacisnęła na klamkę.- Bądź grzeczny.
- Dobrze, mamo!






* Tak więc uprzedzałam, że rozdziały mogą być krótsze, ale przynajmniej niektórzy mają teraz pewność, że James chciał popełnić samobójstwo. W następnym rozdziale odejdziemy na jakiś czas od tego wątku i wrócimy do Kendalla oraz Jo. Istotnego momentu w ich życiu, więc zapraszam na środowy rozdział ;)

12 komentarzy:

  1. Rzeczywiście krótki rozdział, ale przynajmniej bardziej wiadomo co z Jamesem. Ten Carlos to niech się palnie w ten jego pusty łeb, bo idzie 5 kilosów do Marli, po pijaku wiedząc, że paparazzi na niego czekają i jeszcze jakby tak nie dramatyzował. Los musisz się ogarnąć, chłopie.
    P.s. jestem geniuszem, nie śpię tylko dla tego, że czekam na rozdział, a jak dochodzi północ robię refresh i nic nie ma. Naturalnie, taka debilka jak ja refreshuje poprzednie rozdziały, a nie stronę główną.
    Świetny rozdział i czekam na nn oraz wyjaśnienie co z Jamesem i Jo i czy Carlos przestanie się, aż tak strasznie przejmować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wtedy nie spałam :) Położyłam się nawet po pierwszej :P

      Usuń
    2. Ja też, ale od tygodnia się nie wysypiam, a jak mam okazję to czekam na rozdział.

      Usuń
  2. Czyli James faktycznie chciał popełnić samobójstwo. Czy jego matka miała z tym coś wspólnego? No i kim jest w końcu ten facet? Dave... Kim jest ten Dave? I gdzie jest Lucy? Gdzie ona zniknęła. Tyle pytań. Tyle trzeba czekać. Ja nie mam już więcej nic do powiedzenia. Rozdział jest świetny jak zawsze. Czekam na Kendallowe story :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawia mnie dalej motyw Jamesa co do tego samobójstwa. Czy to ma związek z Lucy? Gdzie ona wgl jest? I kim jest ten cały Dave? Wierze Jamesowi ze chce żyć ale wydaje mi się ze Carlos może mieć trochę racji. Maslow w cos się wplątał tylko jeszcze nie wiem co. W każdym razie ten cały Dave to dla mnie podejrzany typek.
    Dobrze ze Marla wkroczyła do akcji ale watpie ze to pomoże. Może James nie bd juz tak kontrolowany ze str reszty przyjaciół ale Carlos nadal bd kombinowal.
    W środę bd kendallowo? Czyżby Kendall i Jo dowiedzieli się ze bd rodzicami? Tak przeczuwam. Zobaczymy czy dobrze. Świetny rozdział i czekam ba kolejny :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Krótki rozdział, a tyle przekazanych informacji. Widzę, że nie tylko mnie zastanawia kim jest Dave. Podejrzany typek. No właśnie. Imię Lucy nie pojawiło się od samego początku nowej części jakby to było jakieś tabu. Oj uwielbiam tę część :) Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Carlos mnie rozbił. Pijany, owszem, ale przejść pięć kilometrów... szacunek. Bo przecież mógł wezwać jakąś taksówkę, czy coś... Wiesz, co mam na myśli. Zdeterminowany jest chłopak. Za bardzo nie mam czasu na komentarz... W środę Kendallowo? No to czekam. Rozdział świetny. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział. Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Carlos strasznie się martwi o Przyjaciół, ale chyba najbardziej o Jamesa. Alexa za bardzo zareagowała, moim zdaniem.. Co do rozdziału krótki ale można się dużo dowiedzieć ;). Czekam na Kendalla ♥ . Pozdrawiam ;).

    OdpowiedzUsuń
  8. James, James..... Rozdział zajebisty, a ja się w końcu dorwałam do telefonu i sobie przypomniałam o blogu. Gópia Oliffka. Pff.... Czekam na następny rozdział. :*
    Całuski :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurczę! Nadal zastanawia mnie co z ta Lucy?! Co ty żeś z nią zrobiła?? nie daje oznak życia dziewczyna. Boję się o Jamesa. To dobry aktor, więc umie kłamać! Skąd mamy wiedzieć, że lada chwila nie popełni samobójstwa?! I wciąż domagam się wyjaśnienia, kim jest Dave!!! Może to diler??? Może James zacząć ćpać?? Nieee, James chyba myśli racjonalnie, c'nie? Choć skoro Lucy nie ma, to nic nie jest wyjaśnione, może ta sprawa tak go wciągnęła, że zaczął brać narkotyki? Jeju, tyle opcji przychodzi mi do głowy i dlatego zawsze przez ciebie! mam mętlik! Musisz tak kombinować???
    Dobra, poczekam spokojnie na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam Stelss :************
    Ps. Zapraszam na 2-część (i ostatnią) jednorazówki ^^

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział