Przez całą drogę powrotną Elena myślała o Jamesie, o tym dziwnym
zachowaniu i nie tylko. Zaparkowała pod domem. Minęła się z Loganem w drzwiach,
a Marla krzątała się jeszcze po salonie. Szatynka zauważyła jaka przybita wróciła od
Jamesa. Postanowiła ją o to podpytać.
- Ellie? Co ci jest?- położyła rękę na jej ramieniu.
- Rozmawiałam z Jamesem…- westchnęła ciężko.- To była dziwna
rozmowa.
- Dziwna?- wzruszyła się trochę.- James jest dla mnie jak
brat. Pytaj mnie jeśli chcesz coś wiedzieć, choć nie wydaje mi się żeby Jamie
był dziwny.- uśmiechnęła się subtelnie.- Oczywiście jeśli tylko mogę ci
udzielić takiej odpowiedzi.- dodała.
- Skoro tak to może mi powiesz dlaczego tak się podejrzanie
zachował jak zapytałam go o dziewczynę?- Elena rozwarła wargi ze zdziwienia,
ponieważ Marla zrobiła taki sam wyraz twarzy jak James kilka minut temu. Wiśniowłosa zrobiła
minę pod tytułem O co tu do cholery
chodzi?- Najpierw on, a teraz ty. Powiedziałam coś złego? Nie wiem o co wam biega. Przecież ja nie chcę z nim chodzić…- chciała szybko dodać, że nie
miałaby jednak nic przeciwko, ale powstrzymała się.
- Nie wiem czy powinnam ci o tym mówić…- opuściła rękę.
- Jesteśmy w końcu rodziną. Może nie wydaję się zupełnie
normalna, ale można mi zaufać.
- Marla!- krzyknął z dworu Logan.- Bo się spóźnimy!
- Już idę!- poinformowała go głośno. Spojrzała na Elenę.- Ten
temat jest tematem tabu. Nigdy więcej nie wspominaj mu o tym, jasne? Ja ci nic
nie powiem. Jeśli sam będzie gotowy ci powiedzieć, to zrobi to. Muszę zmykać.
Pa!- wyszła prędko.
- Teraz na pewno nie skończę tego projektu.- mruknęła do
siebie.
Elena rozsiadła się ze swoją pracą na dole w salonie. Udało
jej się ulepszyć kilka elementów, ale nic ponadto. Była na siebie zła, bo nigdy
nie szło jej aż tak beznadziejnie. Zwinęła papier, ponieważ zdała sobie sprawę,
że dziś tego nie zrobi. Włączyła telewizor. Dochodziła godzina dziewiętnasta. Zachciało
jej się pić. Poszła do kuchni i otworzyła lodówkę. Zapatrzyła się tępo w karton
mleka, a następnie trzasnęła drzwiczkami. Miała ochotę na coś innego.
Rozejrzała się po barku i wyciągnęła butelkę wina. W tej chwili ktoś zapukał do
drzwi.
- Hej. Jest Logan?- powiedział na wejściu James.
- Nie ma. Nagle postanowili gdzieś wyjechać i siedzę sama w
domu. Może wejdziesz?
- Mam dotrzymać ci towarzystwa?
- Byłabym wdzięczna. Nie lubię siedzieć sama w domu. Wpadam
w szał.- zaprosiła go do środka.- Rozgość się. Jak widzisz przyszedłeś w porę.-
trzymała a ręce butelkę wina. James spojrzał na nią z politowaniem.
- Więc tak spędzasz samotne wieczory?
- Mniej więcej.- kiwnęła głową i podała mu kieliszek.
- Mam podobnie.- odpowiedział. Usiadła obok niego.- Elena.
Chciałbym cię przeprosić za dzisiaj.
- Aaa, za to. Już o tym zapomniałam. Nic wielkiego się nie
stało.- skłamała.- Może obejrzymy coś?
- Dobrze się złożyło, że przyszedłem. Miałem spędzać wieczór
w podobny sposób, ale teraz nie muszę robić tego sam.
W telewizji zaczęła lecieć jakaś komedia. W międzyczasie
zdążyli opróżnić całą butelkę mimo, że nie byli jeszcze w połowie filmu.
- Dziękować Loganowi za jego bogaty barek.- Elena wróciła z
drugą butelką wina. Była w miarę trzeźwa, James trochę mniej. Gdy otworzyła ją,
straciła ochotę na picie. Zaciągnęła się tym zapachem i odstawiła szkło.-
Naleję ci.-wzięła jego kieliszek i napełniła go.
- Ty chcesz mnie upić.- zaśmiał się, ale nie protestował.
- Pij!- tak też zrobił.- Ale z ciebie beczka bez
dna.- zachichotała.- Bierz całą. Mnie już mdli od tego.
- Jak chcesz…- wziął całą butelkę i napił się z gwinta.
Nagle zaczął się śmiać.
- Z czego się tak ryjesz?
- Nie wiem. Jest mi po prostu wesoło. Dobrze znam to
uczucie.- pokiwał głową.
- Bycia wesołym czy pijanym?
- Oba.- wyszczerzył się.- O kurczę. Czuję jak działa. Jakieś
mocne to wino było… Hmm. Skądś kojarzę ten wyjątkowy smak.- rozmarzył się.-
Taa… Lucy takie lubiła najbardziej.
- Lucy?- powtórzyła.
- Moja była.- odpowiedział.- Była, ale się zmyła. Wyfrunęła
hen daleko.- machnął ręką w powietrzu.- Fru!
- Gdzie?
- Do Nowego Yorku. Ha! Może i dalej? Kto to wie? Mówiłem ci już o
niej?- zaprzeczyła. Czuła, że dzisiejsza zagadka zaraz się rozwiąże.- Naprawdę?
To taka beznadziejna historia, długa i pokręcona. Takie anty love story.-
zaśmiał się. Gdyby był trzeźwy, na pewno nie opowiadałby tego z takim
nastrojem. Nie chciała mu przerywać. Czekała aż się rozwinie.- Było tak
pięknie. Miałem tyle dziewczyn, tyle super lasek, a z nią byłem najdłużej.
Tamte to były zauroczenia lub zabawa, a ona byłą moją pierwszą, prawdziwą
miłością. Kiedyś byłem dupkiem. Takim strasznym, że chodziłbym z tobą i
zostawił po tygodniu. Może dwóch…
- Aha…- zmarszczyła brwi. Nie wiedziała czy to prawda czy
zwykła pijacka paplanina. Jednak czuła, że jest w tym sporo prawdy.
- Z Lucy zrywaliśmy i się schodziliśmy. Może nie tyle razy
co Logan z Camille kiedyś, ale wystarczająco. I już kiedy myślałem, że
zostaniemy razem na zawsze, ona chciała być gwiazdą. Sława strzeliła jej do
głowy. Zawinęła zespół i wiu! Nie ma. Wyjechała pół roku temu.
- I co było dalej?- wciągnęła ją ta historia. James już mniej rozbawiony niż na początku.
- Jak to co? Życie mi się rozwaliło. Nie zniosłem tego. Sam
nawet nie wiedziałem, że bez niej jestem taki słaby. Pierwszy raz poczułem taki
ból i rozpacz. Coś nie do opisania. Kochałem ją mocno. Przyjaciele starali
podnieść mnie na duchu. Też chciałem o niej zapomnieć, ale nie potrafiłem.
Przecież ona jest wszędzie. Wszędzie ją widziałem. Na każdym kroku. Mentalność
ludzi popularnych…- westchnął.- Czy to radio, telewizja, gazety, Internet.
Wpadłem w depresję. Szał rozrywał mnie od środka. Jak miałem zapomnieć o kimś,
pomimo, że… po pierwsze, nie dało się, a po drugie, też nie chciałem. Myślałem,
że może jeszcze wróci. Oddzwoni, odpisze, ale nic. I kiedy zdałem sobie sprawy,
że moje życie bez niej jest niemożliwe, postanowiłem je zakończyć.
- Mój Boże. Żal takiego ciała na drugą stronę przeprawiać.-
zmarszczyła brwi. Przejęła się jego słowami.
- Ha ha! Dobre.- zaśmiał się.
- Ja mówię poważnie. Jesteś super facetem. Ona musiała być
wyjątkowo głupia żeby cię zostawiać.
- I to drugi raz zrobiła taki numer. Tylko, że za pierwszym
razem nie byliśmy razem. Jak się Marla dowiedziała co zrobiła, zdenerwowała się
na nią strasznie. Lucy chciała utrzymać z nią kontakt, ale ta się nie dała.
Przepraszała mnie setki razy, bo to niby przez nią. Miała wyrzuty sumienia. Ona
nas ze sobą sparowała tak w ogóle. Jeszcze dłuższa historia. Nieważne… nie
miałem do nikogo żalu. Może sam do siebie go miałem. Teraz w tym wszystkim
pomaga mi moja terapeutka.
- Długo już do niej chodzisz?
- Trzy miesiące, raz w tygodniu. Ale od tamtej pory czuję
się znacznie lepiej. Gdyby nie Carlos to…- urwał.
- Carlos?- gdy usłyszał to imię w jej wydaniu, natychmiast posmutniał. na jego twarzy zagościł ból.
- Tak. To był ten dzień kiedy postanowiłem się zabić. Nie
chciałem robić tego w jakiś brutalny sposób, bo też mi było ciężko. Kilka dni
nad tym się zastanawiałem jak to zrobić. Powieszenie albo porżnięcie żył to nie
na moją psychikę. Jak sama powiedziałaś… nawet po śmierci chciałem wyglądać tak
cudownie. Kupiłem jakieś prochy. Umyślnie wziąłem ich więcej, znacznie więcej.
Zasnąłem. Obudziłem się w szpitalu. Myślałem, że tak wygląda niebo, bo było
niesamowicie biało, ale gdy rozejrzałem się, dotarło do mnie, że przeżyłem.
Kiedy zobaczyłem ich miny, twarze moich zmartwionych przyjaciół, ścisnęło mi
serce. Pożałowałem tego co zrobiłem. Carlos wtedy wiedział, że jestem w
mieszkaniu. Martwił się o mnie od dłuższego czasu i przyszedł. Ponieważ mu nie
otwierałem, wszedł wejściem od tarasu. Gdybym nie zapomniałbym go zamknąć, nie
żyłbym.
- Jezu, to jest straszne.- przytuliła się do niego.
- W ostatniej chwili mnie odtruli. Nigdy nie widziałem
swoich przyjaciół w takim stanie. Nawet jak to wspominam, czuję ten ból. Jaki
ja byłem egocentryczny. Nie pomyślałem o nich. Najbardziej przeżył to Carlos,
bo to on widział mnie wtedy w domu w takim stanie. Wyobraziłem sobie jak to
musiało wyglądać. Kiedy otworzyłem oczy w szpitalu, miał łzy w oczach. Nie
widziałem u niego łez odkąd był siedmiolatkiem i zepsuł mu się rower. Wargi i
dłonie mu się trzęsły… wyglądał tak strasznie. Padł wtedy na kolana i płakał ze
szczęścia, że wybudziłem się ze śpiączki. Na pewno cierpieliby tak samo po
mojej stracie jak po śmierci kogoś z rodziny. Zdałem sobie sprawę, że jestem
głupi. Przecież mam dla kogo żyć.
- Oczywiście, że masz.- spojrzała mu głęboko w oczy.
Napłynęły do nich dwie pojedyncze łezki wzruszenia.- Cieszysz się dzisiaj, że
żyjesz?
- Tak. Jestem pewien. Byłem wtedy załamany i zdesperowany.
Potrzebowałem pomocy, a ciągle odrzucałem ją od przyjaciół.- spojrzał w sufit.-
A żebyś wiedziała co się działo jak dostałem wypis i mogłem wrócić do domu.
Kendall, Carlos i Logan przychodzili na zmianę na nocki. Nie było dnia kiedy
bym nie został sam. Ciągle byłem kontrolowany. Przestali dopiero wtedy kiedy
Logan namówił mnie po wielu próbach na wizyty u specjalisty.
- Chyba nadal się martwią.- przypomniała sobie zachowanie
Marli z dzisiaj.
- Wiem. Carlos szpiegował mnie jeszcze do niedawna. Ale
chyba już przestał. Dzięki i za to. Wcześniej zaciągali mnie do klubów żebym
znalazł dziewczynę. Żebym mógł zapomnieć… Ale ja nie miałem ochoty.
- Musiałeś je chyba odklejać od siebie, bo było ich pełno
jak robactwa.
- Dokładnie!- poprawił mu się humor po smutnej opowieści.-
Nadal nie mogę im darować tego, że zadzwonili po moją matkę. Ta nie dała mi
wtedy spokoju. Ale dobra. Skończmy tą rozmowę.
- Dobrze. Wiesz co? Powinieneś jednak znaleźć dziewczynę,
która się tobą zaopiekuje.
- Kto wie?- spojrzał jej w oczy.- Może już znalazłem.-
zbliżył się do jej ust, aby móc ją pocałować. Elena odsunęła go od siebie.
- James. Jesteś pijany. Nie powinniśmy.- nie chciała, aby
tak to się potoczyło.
- Sorry.-odsunął się.-Poniosło mnie. Będę już wracał do
domu.
- Nie puszczę cię w takim stanie. Zaraz północ. Zostań.
Pościelę ci na kanapie.
- Dzięki ci, mój aniele.- zanim jednak dziewczyna zabrała
się za posłanie, James zasnął twardym snem.
* No i tadaam. Wszystko jasne. Zagadka rozwiązana. Wiadomo gdzie jest Lucy, co zrobiła i jak radził ( a raczej jak nie radził ) sobie z tym James. Niektórzy byli bliżej, niektórzy dalej ze swoimi pomysłami, W następnym rozdziale w końcu będzie Kendall i Katelyn :P W dodatku miałam kontynuować pisanie jednorazówki, ale kompletnie nie mam czasu :( Zdałam sobie sprawę, że gdybym pisała rozdziały na bieżąco to byście się chyba nie doczekali...
Ostatnio zastanawiam się nad pewną rzeczą jeśli chodzi o tego bloga. Mogę Wam zdradzić, że w ostatnią sobotę na bloga było 322 wyświetlenia. Oczywiście za to dziękuję, bo to rekord na tym blogu. Jednak tyle wejść na 10 Waszych komentarzy ( bez moich, bo ich nigdy nie liczę ) no to jest tak średnio ;/ Nie uważacie też, że to wyraźna dysproporcja? Ja nie zmuszam Was do komentowania, ale byłoby mi miło dostać koma nawet od anonima. Ja rozumiem, że też się nie chce... Ale zrobicie dobry uczynek :D Do soboty :*
PS Przesyłam linka, który przeniesie Was w fajne miejsce gdzie egzystuje rozdział 6, na TWTN :D
PS PS Nie jestem przyzwyczajona do rozdziałów rano :)
* No i tadaam. Wszystko jasne. Zagadka rozwiązana. Wiadomo gdzie jest Lucy, co zrobiła i jak radził ( a raczej jak nie radził ) sobie z tym James. Niektórzy byli bliżej, niektórzy dalej ze swoimi pomysłami, W następnym rozdziale w końcu będzie Kendall i Katelyn :P W dodatku miałam kontynuować pisanie jednorazówki, ale kompletnie nie mam czasu :( Zdałam sobie sprawę, że gdybym pisała rozdziały na bieżąco to byście się chyba nie doczekali...
Ostatnio zastanawiam się nad pewną rzeczą jeśli chodzi o tego bloga. Mogę Wam zdradzić, że w ostatnią sobotę na bloga było 322 wyświetlenia. Oczywiście za to dziękuję, bo to rekord na tym blogu. Jednak tyle wejść na 10 Waszych komentarzy ( bez moich, bo ich nigdy nie liczę ) no to jest tak średnio ;/ Nie uważacie też, że to wyraźna dysproporcja? Ja nie zmuszam Was do komentowania, ale byłoby mi miło dostać koma nawet od anonima. Ja rozumiem, że też się nie chce... Ale zrobicie dobry uczynek :D Do soboty :*
PS Przesyłam linka, który przeniesie Was w fajne miejsce gdzie egzystuje rozdział 6, na TWTN :D
PS PS Nie jestem przyzwyczajona do rozdziałów rano :)
Oesu... jak Lucy mogła zrobić coś takiego? Jak zespół i kariera mogły być ważniejsze od niego? To się w głowie nie mieści. Nie spodziewałam się tego po niej. Biedny James. Nie dziwie się mu, ale samobójstwo? Nie warto. Nie dziwie się Marli, że nie chciała utrzymać z nią kontaktów. James jest jej najlepszym przyjacielem. Lucy zresztą też, ale no jak to pogodzić? Nie wiem co bym zrobiła na jej miejscu. Rozdział super :)
OdpowiedzUsuńCzekałam w nocy jakieś siedem minut, ale stwierdziłam, że wstawisz rano, bo coś wspominałaś. i dużo tych wyświetleń miałaś ty fejmie :P
Ile? No i ile ja razy mam powtarzać, że nie jestem fejmem? Już Chris mi o ty gadał wczoraj to teraz Ty :P
UsuńWiem jaka jesteś, Uparta. Zawsze chcesz mieć rację, choć najczęściej ją masz. Skromna, a jak już jesteś taka, że "Oho jaka ja genialna" to mówisz dla żartów. Mówisz, że nie jesteś fejmem,bo twierdzisz, że są osoby, które są w tym lepsze. Racja. Są osoby z większym stażem, bardzo popularne, ale to nie oznacza, że ty nie jesteś. W ciągu zaledwie niespełna roku osiągnęłaś to czego inni nie osiągnęli. Opublikowałaś tyle świetnych rozdziałów. Założyłaś tego bloga, potem fts, potem nasz wspólny, potem twtn, potem listę i jeszcze posiadasz bloga, którego nikomu nie chcesz zdradzić. To bardzo dużo. Włożyłaś w to mnóstwo pracy i serca. Zawsze byłam pod wrażeniem Twojego tempa. No spójrz czego się dorobiłaś. Jesteś genialna :)
UsuńPS I daj mi w końcu tego linka do tego skrywanego bloga :D
Aj jak Ty mnie znasz :) To mile, ale na razie do mnie nie dociera. Może kiedyś... I nie dam ci linka od bloga z btr w klimacie science fiction :D Neva!
UsuńPoczątek opowiadania, a ja się zastanawiam, kto to jest "Ellie". No głupia ja... Oj James, ty się lubisz upijać, co nie? Przypomniała mi się Isabelle w "Mieście Zagubionych Dusz", która upiła się tequilą i raptem nabrała odwagi na wyznanie swoich uczuć. Jeszcze ten dialog:
OdpowiedzUsuńJordan: "Wiesz chociaż, które okno jest Clary?" (u niej nocował Simon)
Izzy: "Niee"
Normalnie to samo. Chociaż nie dosłownie. Rozdział super. czekam na nn! Pozdrawiam!
Smutne wyznania upitego Jamesa :D On się chciał zabić? Ja mu w ten łeb przypierdzielę,a mu się odechce samobójstwa! Dobrze, że Carlito mu pomógł, bo z Maslowa by zostało tylko ciało. Lucy,ajj... ty niedobra! "- Moja była.- odpowiedział.- Była, ale się zmyła. Wyfrunęła hen daleko.- machnął ręką w powietrzu.- Fru!" :DDD Ciekawe czy Lucy wróci, tak jak w odcinku Big Time Dreams, że wróciła do Jamesa <33 Logan to się chyba zdenerwuje, że mu wino wypili :P
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ^_^ Czekam na nn :3
P.s. W tym fandomie jesteś fejmem, Betty ma racje :D
P.S.2 Wejdź w ten link do Tłinta, a przeniesie Cię do bloggera :D
UsuńJak to? Zaraz naprawię.
UsuńJak Lucy mogła to zrobić? No jak? Ja się pytam! Domagam się odpowiedzi! Ja bym nie zostawiła nigdy dla kariery takiego faceta jak James. Ona faktycznie musiała być jakaś głupia. A ja ją tak lubiłam. Dla mnie była zawsze spoko. Hmm James chciał kissnąć Elenę, ale ona nie chciała. pewnie wolałaby żeby zrobił to na trzeźwo i powiedział jej, że ją kocha.czekam na jaki plan wpadli Kendall i Jo. Co mają zamiar zrobić. czy będzie wojna z panem Taylor?
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Elci.. Taka fajna dziewczyna, a marnuje się sama. Chłopakowi rozwinął się język. Wino, miła atmosfera i rozmowa się ciągnie. Niesamowita historia nie wiedziałam, że James to aż tak przeżył
spodziewałam się że to nie miłe uczucie, ale jak chłopaki go wspierali to już było lepiej. Nie wolno się dobierać do dziewczyny po pijaku :D. Ciekawy rozdział, czekam na następny.
Jamesowi rozwinął się język. Wreszcie! Nareszcie już nie muszę sie domyślać co zaszło między nim a Lucy i nareszcie wiem że moje mysli biegły w dobrym kierunku :D Najbardziej w tym wszytskim szkoda mi Carlosa. Jamesowi niby załamało sie życie i wgl ale przecież Lucy to nie jedyna dziewczyna na świecie i napewno jeszcez mu sie poukłada wszystko a zobaczyć kogoś kto jest dla ciebie jak brat praktycznie bez życia leżącego na podłodze a w pobliżu opakowania po lekach... masakra. I jeszcze ta jego reakcja gdy Maslow sie wybudził. Taki przyjaciel to skarb :)
OdpowiedzUsuńJames po pijaku przystawia się do Elci? Ciekawe czy jak wytrzeźwieje to bd cokolwiek pamiętał... Dobrze że go odrzuciła. takich rzeczy nie powinno sie robic po pijaku a w szczególności po raz pierwszy. Mądra dziewczyna. ^^
W pełni zgadzam się z Betty. Ty jesteś genialna, wybitna i wszystko co najlepsze. Jesteś skarbem tego fandomu, cudowna Ty :* Podziwiam Cie, gratuluję sukcesów i życzę jeszcze większych mój Ty fejmie :** <3
Genialny rozdział. Kolejny proszę :)
P.S. Nie mów że nigdy sie nie podzielisz linkiem do tegoż bloga bo ja wiem że prędzej spłonąłby Ci tyłek niż zachowałabyś tą historię dla sb. Kiedyś on ujrzy światło dzienne a ja bd wyczekiwał tego dnia bo zapowiada sie wspaniale. Z resztą jak wszystko czego sie tkniesz. ^^
Tyle tu się podziało, czytałam na bieżąco, ale Ugh!
OdpowiedzUsuńOd początku jakoś nie lubiłam Lucy, myślę, że James potrzebuje dziewczyny delikatnej i subtelnej, takiej jak Marla. (Nie Marli, tylko JAK MARLA ;P)
Logan wyjeżdża? Sprawdziliście czy ci dwaj kryminaliści siedzą w więzieniu?
Elena upiła Jamesa świadomie czy nieświadomie? ;p Biedaczek... uwielbiam Elenę, jest przekochana ♥
czekam na następny i mam nadzieję, że będę komentować czesciej :*
Ja też mam taką nadzieję :*
UsuńMój komentarz dzisiaj krótki.
OdpowiedzUsuńLucy zostawiła Jamesa dla sławy?? Naprawdę?? Zawiodłam się na niej. Niby wydawało się, ze są w takim fajnym związku, A tu klops! :-/
Również mnie zastanawia, czy Elena upiła Jamesa świadomie, czy może nie. Ale znając Elcie bardzo możliwe, ze zrobiła TP świadomie XD.
Czekam na nn :******
Pozdrawiam Stelss :*******