Elena z samego rana zeszła po schodach do salonu. James spał na sofie przykryty słodko kocem. Powoli otwierał oczy, więc postanowiła go przywitać.
- Jak tam samopoczucie?- zapytała Elena. James budził się powoli.
- Jak tam samopoczucie?- zapytała Elena. James budził się powoli.
- Yyyy…- jęknął przeciągając się.
- Kac trzyma.- uśmiechnęła się.
- Ile wypiłem?- burknął.
- Jedną butelkę wina wypiliśmy razem na współę, a drugą
wyżłobałeś sam.
- Bywało gorzej.- podniósł się wpół przytomny.- Coś robiłem?
- A nic nie pamiętasz?- założyła ręce. Jeśli James nie
pamięta tej rozmowy, to lepiej będzie jeśli mu o niej nie wspomni.
- Jak przez mgłę. Drugiej połowy filmu już nie pamiętam.
Byłem grzeczny?- uśmiechnął się.
- Oczywiście.- skłamała podając mu wody.
Nagle usłyszeli zgrzyt w zamku od drzwi wejściowych. Marla i
Logan wrócili do domu. Kiedy para zobaczyła Elenę i Jamesa na kanapie, na
rozmemłanej pościeli, pół nagich… wyglądało to jednoznacznie.
- Ekhem!- chrząknął Logan. James natychmiast odskoczył od
jego kuzynki jak oparzony.
- Do niczego tu nie doszło!- powiedział przestraszony James
podnosząc ręce do góry.
- Was zostawić na chwilę samych…- westchnęła Marla z
uśmiechem na ustach.
- To tylko tak wygląda.- wytłumaczyła.- James przenocował na
kanapie, a ja u siebie. No i zła wiadomość. Wino się skończyło.-podniosła dwie
puste butelki, aby Logan wyraźnie je zobaczył . Ten spojrzał na nią wzrokiem
jakby zabiła mu dzieci.
- Ja je wypiłem.- dodał James.
- Będziesz w takim razie oddawał ze swojej piwniczki.
- Spoko. Bierz każde prócz tego z Toskanii co dostałem z
Kendallem od Włocha będąc w Europie.- uśmiechnął się.- Nie wierzę, że ty z
Carlosem musieliście wypić swoje w samolocie.
- Nie mogliśmy się powstrzymać.- odpowiedział brunet.
- Ja z Kendallem trzymamy swoje na specjalną okazję.
- James. Zostań z nami na obiad. Zaraz coś przygotuję.-
odezwała się Marla.
- Chętnie. U mnie w lodówce został sam serek wiejski, ogórek
i wczorajsze spaghetti.
- Elena.- spojrzał na nią Logan.- Mogę cię prosić na
chwilę?- dziewczyna wstała i poszła z nim do innego pomieszczenia.
- Czego chcesz braciszku?
- Czy ty i James… coś was łączy szczególnego?- spytał wprost
bez owijania w bawełnę.
- Nie. No coś ty!- szturchnęła go.- Czy to wszystko, bo
chciałabym się ubrać.
- Idź…- nie miał innego wyboru.
Czterdzieści minut później obiad był gotowy. We czwórkę
zasiedli do stołu.
James wrócił do siebie, a Elena poszła do pracy. Marla
poszła szukać Logana po mieszkaniu. Skierowała się od razu do sypialni. Leżał
na łóżku. Najwyraźniej nad czymś głęboko się zastanawiał. Grzechem było nie
zapytać o co chodzi, więc zrobiła to.
- Nie nic. Tak sobie myślę…- odpowiedział.
- Znam cię dobrze. Żonę chcesz kantować?- położyła się obok
niego.
- Myślę o Elenie.
- Co znowu?- wiedziała, że jeśli Logan zaczyna temat z nią
związany to są jakieś problemy.
- Ja rozumiem, że każdy ma prawo do szczęścia…
- Ok… zacząłeś głęboko.- zaśmiała się.
- To nie jest śmieszne.- powiedział dobitnie.
- A konkretnie to o co ci chodzi?
- Wiem, że James po tym wszystkim powinien znaleźć sobie
kogoś, aby zapomnieć o Lucy. To może być każda dziewczyna. Każda na świecie,
ale nie Elena. Tylko nie ona.
- Oooo.- jęknęła słodko jakby zobaczyła bawiącego się
szczeniaczka. Oparła się na łokciu.- To miło, że troszczysz się o swoją
ukochaną kuzynkę.
- Chciałabyś! To o Jamesa bardziej się martwię. To nie jest
odpowiednia dziewczyna dla niego. Ona jest…inna. A jak jeszcze go skrzywdzi?
- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. Nie mieszkaj
się w to. Słyszysz? Jeśli James będzie chciał się z nią spotykać to nikt mu tego
nie zabroni. Elena ma swoje dziwne nawyki, ale jest fajną dziewczyną. Ja
osobiście trzymam za nich kciuki. Wyluzuj. Oni nawet nie są razem, a ty już
coś…
- No dobrze. Masz rację.- uśmiechnął się.- Może faktycznie,
martwię się za ich oboje. Ale ja chcę dobrze.
- Wiem.- przytuliła się do niego.
- Państwo Henderson są proszeni do salonu!- krzyknął z dołu
Kendall.
- No temu chyba odbiło!- podniósł się z łóżka Logan. Marla
poszła za nim.- Debilu?! A pukać to wiesz co to znaczy?- spytał.
- A wiesz, że drzwi się zamyka?- odpowiedział z uśmiechem na
twarzy. Obok niego stała Jo.
- I gdzie wyście się podziewali przez te dwa dni jak was nie
było?- Logan nie ogarniał nie schodzących z ich twarzy szerokim uśmiechów.
- W Las Vegas, beybe.- wskazał na niego palcem blondyn.
- Wzięliśmy ślub!- pisnęła placem Jo pokazując rękę ze
zdobiącą ją obrączką.- Marli i Loganowi opadły z wrażenia szczęki. Brunet
pobiegł szybko do komody i zaczął grzebać po szafkach.
- Kochanie? Co ty robisz?- spytała go Marla.
- Szukam kalendarza żeby sprawdzić czy dzisiaj jest Prima
Aprillis.
- Był trzy miesiące temu ciołku.- odezwał się Kendall.
- Co wam strzeliło do głowy?- zaśmiała się szatynka widząc
Schmidtów.- To nie są żarty, prawda?
- Nom.-pokiwał głową.
- Ale jak? Przecież ty jesteś Kendall Schmidt!- tłumaczyła
szatynka.- Ostrożny i rozważny, unikający ryzyka…
- A po co czekać? Nie mogliśmy wytrzymać jako narzeczeństwo.
- No. Kendall stał się zaskakujący i spontaniczny.-
powiedziała Jo.
- Nie spodziewałem się tego po was.- podszedł Logan. Skarcił
ich jak surowy ojciec swoje dzieci.- Wiedzieliście w ogóle co robicie?
- TAK!- zawołali jednocześnie.
- No to w takim razie gratulacje!- wyściskała ich Henderson.
W tej chwili do mieszkania wparował Carlos.
- Hejka!- podniósł ręce.
- Ten też pukać nie umie!- jęknął Logan.- Carlito! Oni
wzięli ślub w Las Vegas.-wskazał palcem na nowożeńców.
- O kuźwa.- zapożyczył słówko od Eleny.- Jak to? Osz wy
mendy, nie zabraliście mnie ze sobą, ha ha!- zażartował.- Nie no, Kend! Jestem
pod wrażeniem. Jest u ciebie jakiś progres.- uścisnął przyjaciela.- I jak tam
Jo? Podoba ci się życie z tak kiepskim nazwiskiem?- wyszczerzył się.
- Ha ha ha!- zaśmiała się z ironią.
- Was kompletnie pogrzało…- pokiwał głową Logan, ale już z
uśmiechem na twarzy.- Ej? Kto był w takim razie świadkiem?
- Wystarczył nam Dustin.- powiedział Kendall.
- Wybrałeś gitarzystę z zespołu zamiast mnie? Się fochnę.-
powiedział żartobliwie Carlos.
- Kto się fochnie?- wparował nagle James.
- Kto jeszcze?- podniósł ręce do góry Logan.- Jesteście u mnie
zawsze mile widziani, ale puk puk w
drzwi naprawdę nie boli!
- Skóra na palcach wysusza się i pęka. I trzeba smarować
kremem.- uśmiechnął się szatyn.
- Mogę wam nowożeńcom strzelić focie?- Carlos raczej od razu
uznał, że nie mają nic przeciwko, bo wyciągał iPhone’a w trakcie mówienia.
- Nowożeńcom?- powtórzył James. Wtedy Kendall i Jo pokazali
im swoje obrączki.- O nie! Jak mogliście mi to zrobić? Teraz tylko ja jestem
stanu wolnego. A dlaczego w ogóle ja o niczym nie wiem? Dlaczego nie dostałem
zaproszenia?
- Nikt nie dostał.- odrzekł Logan.-Chajtnęli się na spontana
w Las Vegas i zabrali tylko Dustina.
- Bo był pod ręką.- wytłumaczył zielonooki.- I bardzo go
lubię.
- Kendall i Las Vegas?- prychnął James.- To za dużo jak na
moją wyobraźnię…
- Jo? A twój ojciec?- spytał Logan.- Przecież pokłóciliście się przez to.
- Tak, ale znalazłam haczyk. Mój ojciec miał na myśli ślub kościelny, ponieważ jest tradycyjny. A my wzięliśmy ślub w kaplicy. To tak jakby cywilny. Zresztą nic mnie już nie obchodzi.- złapała Kendalla za rękę.- Ważne jest dla mnie to, że jesteśmy szczęśliwi i chcemy założyć rodzinę.
- Stary, ale będziesz i tak musiał się z nim zmierzyć.
- Jo? A twój ojciec?- spytał Logan.- Przecież pokłóciliście się przez to.
- Tak, ale znalazłam haczyk. Mój ojciec miał na myśli ślub kościelny, ponieważ jest tradycyjny. A my wzięliśmy ślub w kaplicy. To tak jakby cywilny. Zresztą nic mnie już nie obchodzi.- złapała Kendalla za rękę.- Ważne jest dla mnie to, że jesteśmy szczęśliwi i chcemy założyć rodzinę.
- Stary, ale będziesz i tak musiał się z nim zmierzyć.
- Dobra, już wystarczy.- uspokoiła wszystkich Marla. Zamiast
wyżywać się na Kendallu, uczcijmy to jakoś.
- Sugeruję jakoś kulturalną imprezkę.- wtrącił Carlos.-Kto
jest za, łapa w górę.
Wszyscy podnieśli ręce. Postanowili, że zbiorą wszystkich
przyjaciół i pójdą do klubu jeszcze dzisiaj. Wieczorem stawili się do
prywatnego klubu. Dołączyli do nich Camille ze swoim chłopakiem Stevenem, Alexa
i Dustin. Dawno nie spędzali czasu razem, w tak wielkiej grupie. Bawili się
dobrze do białego rana.
* Dzisiaj krótko. W ogóle jestem w innym stanie umysłu :p Jo i Kendall się chajtnęli. Co Wy na to? Chciałam edytować ten początek, ale jakoś tak wyszło... Jakoś mi się nie podoba, ale przeżyję to. Przepraszam, że ostatnio raczę Was krótkimi rozdziałami. Trzeba to przeżyć. W sumie widzimy się tu dwa razy na tydzień, więc wychodzi z tego jeden dłuższy :p Do środy :*
* Dzisiaj krótko. W ogóle jestem w innym stanie umysłu :p Jo i Kendall się chajtnęli. Co Wy na to? Chciałam edytować ten początek, ale jakoś tak wyszło... Jakoś mi się nie podoba, ale przeżyję to. Przepraszam, że ostatnio raczę Was krótkimi rozdziałami. Trzeba to przeżyć. W sumie widzimy się tu dwa razy na tydzień, więc wychodzi z tego jeden dłuższy :p Do środy :*
Hahahaha! Tylko tak jestem w stanie skomentować to co przed chwilą pprzeczytałem. Nie wiem czy bardziej bawi mnie Carlos i to co on gada czy wyrzuty Logana ze nikt nie puka. Aa i jeszcze James który jako jedyny pozostaje wolny. Elena bierz się za niego! ;D
OdpowiedzUsuńA wiec ochajtali się w tajemnicy. Sukinkoty. Mi chociaż mogli powiedzieć a.nie Dustinowi :p
A wiec Camille serio się zmieniła? Zapraszają ja nawet na takie imprezy. W sumie to przyjaciółka Jo więc.nie ma.się co.dziwić. I nawet chłopaka ma. Wow. ^^
Byłaś w innymi stanie umysłu publikując rozdział? Ciekawe.jaki jest teraz twój stan umysłu. Kac zabójca? Mi.na szczescie nie doskwiera :D
Świetny rozdział. Przywyklem już do krótszych rozdziałów ale nie przeszkadzają mi. Liczy się to ze są genialne :*
Jestem pierwszy? Ha! Już dawno nie doznałem takiego zaszczytu na tym zacnym blogu. Jestem bogiem tego rozdziału! :D
UsuńZaszczyt :D
UsuńTak, jesteś bogiem nawet nie jednego rozdziału :*
Nigdy jeszcze nie miałam kaca :P Ale stan umysłu jak najbardziej był inny niż zazwyczaj :D
Ktoś tu potrzebuje z kimś szczerze porozmawiać. Loganowi zależy na Elenie, tak... Elena podoba się Jamesowi i widocznie z wzajemnością. Ja wiem, że to nie jest Cote DePablo w NCIS... Czy jest? Jeny, jeszcze nie obczaiłam jej zdjęcia. No, racja, to nie ona. Wygląda... szczeniacko. Dobra, dalej. Logan musi pogadać z Jamesem, karty na stół. Dobra, kończę, bo teraz piszę na szybko. Rozdział wietny. Czekam na nn. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHaha też mam bekę. Do Hendersonów nikt nie puka tylko wchodzi jak do siebie. " Państwo Henderson są proszeni do salonu!- krzyknął z dołu Kendall." - wyobraziłam sobie jakim milordowym głosem to mówi. Reakcja Logana haha. Chajtnęli się w Las Vegas? Taak, to zupełnie niepodobne do Kendalla. Taka spontaniczność... Ale ważne, że są szczęśliwi. Szczęścia młodej parze! Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńHahaha!!! Biedny Logan, nikt nie puka? Jak to? Kendall i Jo chyba mieli noc poślubną i się pukali, więc o co mu chodzi? Poza tym, Logan powinien się puknąć w czoło, to nie problem, że nie pukają, przecież powinien się tego spodziewać, skoro ich zna tak długo. Czemu oni się chajtnęli za plecami wszystkich? Prócz Dustina :D Dustin fejm, był na ślubie :P Chris napisał Dustin? To jest większa niespodzianka niż ten ślub :))) Kendall w tym Vegas musiał dostać jakiś towar, bo to jest tchórz i nie wierzę, że tak normalnie wpadł na pomysł by się chajtnąć za plecami całego świata! Boi się odezwać przy rodzicach Jo, ale ślub weźmie? On musiał coś wziąć,że się odważny zrobił. Ten rozdział to taki gadatliwy :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Szczęścia dla Jo i dla tyłka Kendalla! Ostatnio mam fazę na jego tyłek xd
Dlaczego to niespodzianka, że Chris napisał Dustin? :)
UsuńNo, bo Chris zawsze pisał Bezdomny :D
UsuńNie spodziewałam się po Kendallu takiej akcji. Zaskakuje nas ten Kendzio. Ciekawe dlaczego wpadł akurat na taki szalony pomysł. "Twój ojciec nie daje nam błogosławieństwa i chce żebyśmy się rozeszli, bo na ciebie nie zasługuję. Jedźmy do Las Vegas i weźmy slub." :D A dom Hendersonów kiedyś okradną:P Po to jest zamek. James został tylko singlem. Czas na niego też nadejdzie :) Pilnuj się z tym stanem umysłu :P Great chapter :) Zdradź co będzie w następnym :P
OdpowiedzUsuńPilnuję się jak najbardziej. Wszystko jest okiej, ale przed pracą muszę się poogarniać, bo potem chodzę nieżywa. Neva egen...
UsuńEkhem! Nie zdradziłaś mi ani ździebełka co w nn rozdziale. Upominam się :P
UsuńHuehue neva!
UsuńNie tym razem :)
Kendall nie wygląda na takiego szalonego chłopaka, ale jak najbardziej życzę mu szczęścia! Logan nie może zabronić Jamesowie spotykać się z Eleną. Może to szalona dziewczyna, ale Jamesowi chyba taka odpowiada. Szczęścia Państwo Schmidt !
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :d.
Hahaha. Mnie nie dziwi, że Kendall chajtnął się w Las Vegas. Lecz tchórz z niego, że poślubił Jo pomimo tego, że ojciec jej nie pozwolił, A nie postawił się mu i nie wygranął. W końcu był u siebie. Ale mniejsza o to. Szczęścia i wytrwałości parze młodej. Szkoda, że tak krótko hulali w tym Las Vegas. Mogli sobie jakoś bardziej uczcić ten moment ^^
OdpowiedzUsuńLogan jaki opiekuńczy w stosunku do Eleny, opiekuńczy czy raczej ciekawski??? Masz coś do nich?? XD
Czekam na nn; ****
Pozdrawiam Stelss :**********