sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 114

Kendall wpadł do Logana, aby ogłosić swój idealny pomysł na spędzenie razem wspólnego czasu. Powiedział, że fajnie byłoby wybrać się ze wszystkimi nad jezioro na weekend. Marla zgodziła się bez namysłu. Elena i James również przystali na ciekawa propozycję. Problem tkwił w tym, że chcieli zabrać ze sobą jeszcze Carlosa z Alexą. Nie wiedzieli jednak czy się zgodzą. Marla wykonała krótką rozmowę telefoniczną z przyjaciółką, ponieważ jest na planie. Alexa powiedziała, ze w tym tygodniu wyjątkowo nie może, bo musi jechać nagrywać sceny w innym mieście. Tymczasem James zadzwonił do Carlosa. Ten postawił jeden warunek. Pojedzie jeśli Alexy tam nie będzie. Szatyn nie miał innego wyboru jak powiedzieć mu, że jego żona nie może przyjechać. Gdy Latynos to usłyszał, zgodził się, lecz bez większych emocji. Ktoś nagle zapukał do drzwi.
- Wiem, że to ty Lily!- powiedziała Marla. Brunetka weszła do środka.- Przeszkadzam?- spytała kiedy zobaczyła Jamesa, Kendalla i nieznajomą blondynkę.- Jakieś zebranie tu macie?
- Nie. Poznałaś już Jo?- spytała szatynka.
- Jo?- powtórzyła.
- To moja żona.- odezwał się Kendall.
- Czy w Big Time Rush wszyscy są żonaci?- zaśmiała się.- Cześć, Lily.- przywitała się z blondynką.- Masz ładne włosy. Takie lśniące.
- Dziękuję.- uśmiechnęła się.
- Fryzurę kiedyś miałam podobną do twojej, ale teraz teraz je ścięłam.
- No oczu nie mam.- dogryzł jej Logan.
- Ekhem.- wtrącił James.- Ja nie jestem żonaty.- podniósł rękę do góry.
- Ale jest zajęty.- dopowiedziała Elena.
- Lil, a może byś pojechała z nami nad jezioro?- zapytała Marla.- Jeśli oczywiście możesz. Poznacie się wszyscy lepiej.
- Nie mam żadnych planów. Miałam zamiar z nudów założyć jakiegoś bloga.- uśmiechnęła się.- Chętnie się z wami wybiorę. W ten weekend?- potwierdziła.- No. Będzie idealnie.
- No to jednak będzie nas ósemka.- powiedział Kendall.- Będzie raźniej.

Następnego dnia po południu wszyscy spakowali swoje torby i namioty. Wsiedli do samochodów. Pojechali do lasu na dziką plażę. Carlos mówił im, że za każdym razem gdy tam jedzie, nie ma żywej duszy. Zastanawiał się wiele razy czy w ogóle ktoś wie o tak cudownym miejscu. Po godzinie wszyscy dojechali na wyznaczone miejsce. Teren faktycznie był przepiękny, jakby było stworzone specjalnie do biwakowania. Pogoda też im spisywała. Logan dzielił namiot z Marlą, James z Eleną, Kendall z Jo, a Carlos i Lily mieli własne. Ponieważ Kendall z Carlosem byli kiedyś harcerzami, prędko rozpalili ognisko. Przyjaciele nabijali sobie na patyki kiełbaski i przypiekali je nad ogniem. Niebo robiło się coraz bardzie pomarańczowe. Carlos zapatrzył się na płomień.
- Carlito!- zaczął James.- Nie patrz w ogień po się posikasz.
- Chciałbyś.- Latynos wyjął z plastikowego pudełka obrane ziemniaczki i nabił je na patyk. Jo rozbawił ten widok. Obracał nimi jak kurczaka na rożnie. Kiedy były dobrze przypieczone, posypał je przyprawą do frytek, wyłożył na plastikowy talerzyk i zaczął jeść.- Chce ktoś?
- Nie, smacznego kartoflu.- odpowiedział Logan. Marla spiorunowała go spojrzeniem. Lepiej żeby nie denerwował go po tym co się stało. Chciała spędzić miło ten weekend z przyjaciółmi. Nie potrzebowała awantur.
- Masz majonez?- ten się jednak nie przejął.
- Ja mam.- odpowiedziała brunetka. James kurczowo ściskał torbę w ręce.
- A ty co tam trzymasz?- zapytał go Kendall.
- Niedługo się dowiesz, ale czekam na odpowiedni moment. Aż się bardziej ściemni.- ostatnie zdanie wypowiedział szeptem co zaintrygowało innych.
- Gadaj i to natychmiast co tam masz!
- No dobra.- Jęknął. Szatyn rozpiął zamek i zaczął wyciągać z torby piwa w puszkach. Kładł je na drewniany stolik, przy którym siedzieli. Zrobił tak z dziesięć rund. Wszyscy wybałuszyli oczy ile piwa mogło zmieścić się takiego plecaka. Na stole Carlos przeliczył dwadzieścia puszek. Elena tylko się zaśmiała.
- Tylko tyle?- spytał.
- A potrzeba wam więcej?- Marla spojrzała po chłopakach.
- To ty nie pijesz?
- Nie zamierzam.- odpowiedziała.
- To więcej dla nas.- Carlos i James przybili sobie piątkę.
- Słabeusze.- zaśmiał się Logan, który wyciągnął ze swojego plecaka dwie wielkie butle.
- Oooo!- Kendall, James i Carlos wydusili z siebie okrzyk zadowolenia.- Dwie flachy czystej!- Carlos popatrzył się z poszanowaniem na przyjaciela.- Czy to już cały asortyment?
- Ja przyniosłam jeszcze butelkę wina, tak do kiełbasek.- wytłumaczyła Collins.
- Nam nie wystarczy?- skierował pytanie do przyjaciół z uśmiechem na twarzy.- Nam nie wystarczy?
- A wy macie zamiar w takim razie biwakować czy się upić?- wtrąciła Jo.
- A to tak się nie biwakuje?- Logan otworzył pierwsze piwo.- Bo myślałem, że właśnie tak.
- Mężczyźni.- westchnęła Marla patrząc na Jo.

Wystarczyły dwie godziny, aby BTR się upili. Jo i Lil też swoje wypiły, a Marla jako jedyna nie wzięła niczego do ust. Pomyślała, że będzie śmiesznie jeśli ona jedna przynajmniej zapamięta ten wieczór. Logan wstał i podszedł do ogniska. Potem podbiegł do wielkiego krzewu i zerwał kilka gałązek. Wrzucił je następnie do ognia. James nie wiedział co on wyprawia, ale też się przyłączył, bo wydawało mu się to ciekawe.
- Co robicie?- spytał Kendall.
- Odprawiamy rytuały.- odpowiedział Logan. Wraz z Jamesem zaczął tańczyć wokół ogniska wydając z siebie jęki i brzdęki.
- Ja też chcę!- przyłączył się Carlos.- Co wywołujemy? Deszcz?
- Carlito!- wrzasnęła Elena. Latynos przybliżył się za bardzo do ognia i w jednej chwili zapalił mu się tyłek. Zaczął biegać i okręcać się w kółko panikując oraz drąc się w niebo głosy.
- Turlaj się!- zarzucił brunet. Ten jednak zachował się odruchowo i wskoczył do jeziora.
- Deszczu to ty nie musisz wywoływać, bo jesteś wystarczająco mokry.- zaśmiała się Lily.
- Mam ciuchy na zmianę w namiocie. Pójdę się przebrać.- w drodze wyciskał sobie wodę z ubrania. Rozsunął zamek. Chciał kulturalnie wejść do środka lecz zahaczył nogą o materiał i wpadł do wnętrza namiotu z hukiem. Podniósł się, aby pokazać jeszcze resztkę godności.
- Trochę tam pobędzie.- popatrzyła na niego Marla z politowaniem. Przysiadł się Kendall trzymając gałązkę, której listki stanęły w ogniu.- A ty co wyprawiasz?
- Palę zioło.- wsadził badyla do ust.
- Patrz jak to ładnie pachnie…- James przystawił jej do nosa spaloną gałązkę, która w rzeczywistości śmierdziała gorzej niż spalenizna. Skrzywiła się niemiłosiernie.- Rozwiniemy z chłopakami interes i będziemy sprzedawać kadzidełka.
- Daj się zaciągnąć.- podeszła do niego Elena.- Ale daje kopa. Uh…- skrzywiła się.
- Dobra, dobra.- Logan złapał się na resztki wina, które stały na stole.-Mam nadzieję, że nikt tego nie piję, bo potrzebuję tego.- nie czekał na odpowiedź, tylko opróżnił szybko butelkę.- Gramy?- spytała chwiejąc się lekko na nogach. Wszyscy się zgodzili.- Carlito! Wracaj! Bez ciebie to już nie to samo!
- Kolacja?- wychylił głowę z namiotu.
- Butelka.- uśmiechnęła się Lily.- Gramy w prawdę czy wyzwanie?
- Ja bym grał tylko w wyzwanie, ale ze względów na panie i Schmidt’a, którzy się boją, to niestety.- pokręcił głową James.
- Ja się boję? Ja się boję?- wskazał na siebie kciukiem blondyn.- Dajecie!
- Ja kręcę!- rozpoczął Logan. Wypadło na Marlę.- Prawda czy wyzwanie, skarbie?
- Wyzwanie, bo się ciebie nie boję.- odpowiedziała.
- Dobrze. James! Zaserwuj trzy kolejki dla tej Pani!
- Słucham?- pisnęła.
- Nie podoba mi się to, że w pełni trzeźwości się z nas śmiejesz, więc musisz to wypić.- wytłumaczył. James podstawił jej pod nos trzy kieliszki i szklankę soku. Dziewczyna popatrzyła na każdego po kolei, a następnie opróżniła pierwszy kieliszek z wielkim grymasem na twarzy. Po krótkiej przerwie, wlała w siebie dwa następne. Wszyscy zaczęli bić jej brawo. Złapała się butelki i zakręciła nią. Nadeszła kolej na Jamesa.
- Wyzwanie!- uśmiechnął się od razu.
- Jamie, Jamie…Co by ci tu wymyślić?- rozejrzała się.- Musisz pocałować kogoś w tyłek.
- Świetnie! Chciałbym pocałować twój tyłeczek.- zażartował.
- A-a!- pokręciła palcem.- Nie dałeś mi dokończyć. Nie może być to dziewczyna.
- No dobra chłopaki. Który da się cmoknąć w dupę?
- Na mnie nawet nie patrz.- założył ręce Carlos.
- Ciebie nawet nie brałem pod uwagę. Jeszcze by mi jakiś wrzód na ustach wyskoczył.- wystawił mu język.- Logan, wybieram twój tyłeczek.
- A dlaczego nie mój?- wciął się Kendall.
- A czujesz się jakiś odrzucony?- zapytała Jo.
- Wcale nie mam gorszego tyłka od Logana!- obraził się na żarty.- Patrzcie jakie mam jędrne buły.- złapał się za pośladki. Wypiął się w stronę Jo, która sprzedała mu klapsa.
- Chciałbyś.- opowiedział James. Logan nawet wstał i wypiął się, aby szatyn złożył swój pocałunek na jego tyłku. Tak też się stało, a dziewczyny zaczęły się uśmiechać. Potem jednak James wyprostował się i zasadził Loganowi kopa w dupę. Brunet się zatoczył i wylądował w krzakach.- Dawajcie tę butelkę. No. Błagam Carlos, błagam Carlos!- modlił się gdy butelka kręciła się na stole. Niestety nie poszło po jego myśli. Wypadło na Lily.- Kuźwa! Następnym razem i się uda.
- Prawda.- powiedziała.
- Gda- gda- gda!- Logan i Kendall wstali, aby zapiać jak kurczaki.- Lamuska!
- No dobrze. Wyzwanie, ale jakieś z głową. Ok?
- Hmm… wyzwanie dla kobiety.- zamyślił się James. Siedział tak w pozycji myśliciela dobrą minutę niepokojąc wszystkich. Logan podszedł do niego i wyszeptał mu coś do ucha.- Dobreee!- spojrzał się na bruneta.
- Nie ma tak!- zaprzeczyła zielonooka. Nie znała długo Logana, ale wiedziała, że ma bardzo kreatywne pomysły.
- Ale ja sam na to wpadłem!- skłamał.- Trochę mnie pokierował, w którym iść kierunku. Mam dla ciebie słonko zdanie specjalne.- potarł ręce w gotowości.- Widzisz to drzewo?- wskazał palcem.- Podejdź do tego drzewa.
- Ok…- wstała zbita z pantałyku. Podeszła do wygiętej sosny.
- Uwaga. Przez minutę masz gwałcić to drzewo.
- No chyba cię popieprzyło?!- wydarła się.- Nie zrobię tego.
- Wcale nie!- zaśmiał się.- Spraw żeby się wyprostowało na twój widok!- popatrzył porozumiewawczo na Logana, a potem przybili sobie piątkę.- Dajesz florofilko!
- Zboczeńcy…- odezwała się w końcu Elena.
- Nie będę się tak upokarzać i to przez sześćdziesiąt sekund!- poinformowała go mniej grzecznie Lily.- Trzydzieści!
- Pięćdziesiąt!- licytował się James.
- Czterdzieści!
- Mam powiedzieć osiemdziesiąt?- podniósł brwi. Nie dał za wygraną.
- Nie, nie i nie! Nie zrobię tego!- tupnęła nogą.
- Musisz, a jak nie to wyznaczymy ci karę.
- Wszystko będzie lepsze od tego.- odpowiedziała.
- Logan! Kendall! Zabierzcie ją tam gdzie lądują ci, którzy nie potrafią się bawić.- chłopaki podeszli do niej. Zdezorientowana brunetka nie wiedziała co zrobić. Kendall złapał ją za nogi, a górną partię jej ciała złapał Logan. Nieśli ją teraz jak kłodę w stronę pomostu.
- O nie!- zorientowała się co chcą z nią zrobić. Zaczęła się wierzgać.
- Sama sobie szkodzisz.- powiedział Kendall. Po sygnale danym przez Jamesa, wrzucili ją do wody.
Lil oburzona wynurzyła się z wody. Na brzegu wyciskała siebie jak cytrynę w wyciskarce.
- Nienawidzę was!- krzyknęła i weszła do swojego namiotu.
- Chyba trochę przesadziliście.- powiedziała Marla.
- Nie trochę, ale w ogóle.- poprawiła ją Jo.
- Sprawdzę co się z nią dzieje.- podniósł się z krzesła Carlos. Wszyscy patrzyli jak przyjaciel podchodzi do jej namiotu i pyta czy może wejść. Lily kazała mu poczekać, ponieważ się przebierała, a potem go wpuściła.
- To co? Kontynuujemy?- spytał James. Dziewczyny jak jeden mąż spojrzały na niego karcącym spojrzeniem.
- Niech tutaj chłopcy bawią się w swoje, a my zajmiemy się sobą.- powiedziała Jo i zabrała koleżanki nad plażę zostawiając trójkę przyjaciół samych.






* Pierwszy rozdział na drugi rok działalności. Pewnie zauważyliście maluśką zmianę? Rozdziały się zwijają hehe :) Dziś ten rozdział taki lekki i rześki. Dziękuję za to, że byliście wczoraj i jednorazówka się podobała. Tylko tyle mam do powiedzenia. Do środy :*

15 komentarzy:

  1. czyżbym była pierwsza? pewnie ktoś mnie juz wyprzedził :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justine? Aż nie mogę w to uwierzyć. Dawno Cie tu nie było :) I chyba w odwiedziny, bo rozdział żeby przeczytac w trzy minuty to nawet superman nie potrafi :P

      Usuń
    2. Uh, jednak nie ^^
      Miło tak wrócić i załapać się na pierwszy komentarz w drugim roku. Gdzie fajerwerki? :D
      Butelka rozwaliła system, tego nawet nie trzeba komentować. Przesadzili, mogli ją przecież od razu poćwiartować, pfff
      Meeega polubiłam Lily i mam wrażenie, że pomiędzy nią a Carlito coś zaiskrzy ^^

      życzę dużo weny na kolejny rok :*

      Usuń
    3. ja sobie zaklepałam miejsce, kiedyś trzeba być pierwszym :')

      Usuń
    4. Ja myślałam, że o mnie zapomniałaś ;) Po tym jak skończyłaś tamtego bloga...
      Widząc tutaj Ciebie to wspaniały dla mnie prezent :*

      Usuń
    5. Dotrzymuję obietnicy i wpadam tu na każdy rozdział, ale nie zawsze mogę skomentować (tak się kończy czytanie w szkole, hyhy). Milo mi, że się cieszysz ^^

      Usuń
  2. Kiedy przeczytałem ze Marla niczego neo wziela do ust to pomyślałem "biedny Logan" huehue. Potem musiała wypić trzy pod rząd. Pewnie jak wstała to ja trochę skolowalo. :D
    Ale miałem beke przy fragmencie z tylkiem. Hahaha. Marla jest bardzo kreatywna a Kendall rozwala system. Wgl Maslow jak wyjebal z tekstem. "Logan, wybieram twój tyleczek" tu też miałem beke. A potem sprzedał mu kopala. Hehehe. Jak już wylądował krzakach to Marla mogłaby się dołączyć :D
    Jak Marla zaprosila Lilly to poczulen zagrożenie dla Alexy. No masakiera. Marla jest inteligenta ale czasem trochę mniej.
    Wgl nie rozumiem Lils. Przecież to.tylko zabawa. C jej szkodilo pogwalcic to drzewo? Tymbardziej ze była wcieta. No jezu jaką ona sztywna. A co do kary to fakt była trochę chamska ale ssama tego chciała. Wdg mnie jej zadanie wcale nie było takie złe. James miał gorzej. :)
    Hahaha i plonacy tyłek Carlita. Dziwnym trafem oboje z Lily się zmocyli. Woda łączy ludZi^^ Powinna być wóda tam u góry ale jak widac poróżniła ona przyjaciół. No coz w trójkę też sie można świetnie awic. Szczególnie gdy jest się w gronie nawalonych debili:D
    Podaumowujac sam bym pograł z nimi w taka butelkę. Zazdro. ;)
    Świetny rozdzial w tym nowym roku dla bloga. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Schlali się w środku jakiegoś lasu i co z tego wyszło? Wywołują deszcz, pali się tyłek a natura jest zagrożona gwałtem :) To już drugi rok. Jak ten czas zapitala. Ale chyba nikomu nie udało się opublikować tyle rozdziałów. Czujesz się jakbyś znowu wstawiała pierwszy rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże jak pijani chłopacy mnie rozśmieszają. Tak. To bardzo odpowiedni rozdział jak na początek nowego roku. Chociaż Lily jest trochę sztywna. Ja bym pogwałciła to drzewo aż by się wyprostowało :) Lily miała z nudów założyć bloga? :D Serio? Takie miała plany? Czy ty tak nie robisz przypadkiem ? :D Hehe. I ten Kendall pokrzywdzony, bo nikt nie wybrał jego jedrnych buł :D Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahhahajaha xD Rozwaliłaś mnie z drzewem. :D Oni jak zwykle faceci to chlać muszą. :/ James pocałował tyłek Logana marnej przeżycie dla chłopaka i mężczyzny. A ten gwałt drzewa przypomniał mi o pewnym zdarzeniu. XD Nie pytaj. Jedynie powiem o drugim zdarzeniu jak chłopak mi wysłał wyraz "dendrofilia". Mówię wam, że mnie cały czas rozwala tak jak ty. :D Ta kara dla Lily była chamska. Walnęłabym ich. Rozdział świetny. ❤
    Całuski :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo i Oliffka się pojawiła pod rozdziałem :D Czy mnie jeszcze coś zaskoczy? :D

      Usuń
    2. Tak i to bardzo wiele. xD Tak naprawdę ja na bieżąco czytam, ale jestem, aż taka leniwa, że nie chciało mi się komentować.A po za tym jestem chora i nie mam dostępu do kompa. :/

      Usuń
  6. HotDogi... To było genialne! Beka z chłopaków :D Czyli, że niedługo koniec Carlexy? Meee.... Uwielbiałam ich i Carlosa szpiega :D "Nie patrz w ogień po się posikasz." chyba każdy to słyszał i Btw. Literówka ;) Ale Logan jest błe... "kartoflu" HATERS GONNA HATE, RUSHERS GONNA ELEVATE AND POTATOS GONNA POTATE!!!!.Oni są głupi, wywoływać deszcz? Hahaha!!! Marla powinna lepiej sprawdzać co oni biorą na biwak... Prawda i Wyzwanie :D Zgwałcić drzewo... Nie dziwię się Lily, że się na nich wkurzyła. Przesadzili :P
    Świetny rozdział i czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie spodziewałam się takich akcji po chłopakach, zabawne było całowanie.. Nie wierzę że James dał się tak wrobić :d. No szkoda trochę Lily, ale było gwałcić drzewo ;d. Jednak dobrze że Marla nic nie piła, i jako jedyna zachowała zdrowy rozsądek. Rozdział zabawny , taki inny :). Bardzo dobry, czekam na następny ! ;D.
    Lisa Schmidt ! :).

    OdpowiedzUsuń
  8. I tak z pozornie grzecznego biwaku zrobiła się niezła popijawa, I po co było przynosić te procenty? Powoli przekonuję się do Lily. Ona jednak jest okey. A chłopaki chyba rozumu nie mają. Pomysły w ogóle mają porypane. Na serio. Niech się wreszcie ogarną, to dorośli faceci. Mówię o całokształcie z szczególnym naciskiem na Alexę i Carlosa. Trochę przykro, ze się gniewają. Nie powinni się tak sprzeczać. Popieram Marlę. Nie pić i to jest właśnie to. I jak powiedziałam, że w poniedziałek, to w poniedziałek. Rozdział super! Czekam na nn! I lecę do jednorazówki. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział