środa, 25 lutego 2015

Rozdział 120

Minął tydzień. Carlos i Alexa nie spotkali się ani razu. Latynos za każdym razem jak wchodził lub wychodził z mieszkania, patrzył w stronę ich domu sprawdzając czy przypadkiem ona nie wypatruje go przynajmniej z okna. Tak nie stało się ani razu. To dołowało go jeszcze bardziej. Czuł, że jeśli to się nie zmieni, to wezmą rozwód, a tego nie chciał. Lily ograniczyła kontakty z Carlosem do minimum. Marla nie odtrącała jej, ale ich rozmowa od tamtej pory stała się sztywniejsza. Logan skończył swoją przygodę na uniwersytecie. Nie spodziewał się, że coś takiego jeszcze spotka go w życiu. Kendall ostatnimi czasy postarał się, aby Jo zapomniała o bólu z przeszłości. Od dłuższego czasu Jo była coraz szczęśliwsza. Pogodziła się ze stratą dziecka. Elenie i Jamesowi żyło się dobrze i spokojnie. Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę. Elena odnosiła coraz większe sukcesy zawodowe. Pokochała swoją pracę. Uznała, ze projektowanie ubrań jest znacznie ciekawsze od projektowania wnętrz. Szefowa chwaliła ją na każdym kroku.

Carlos wyjechał na weekend do swojej rodziny. Musiał odpocząć od tego miejsca. James zaprosił do siebie Elenę na kolację. Chciał, aby ten wieczór był idealny. W kuchni głowił się dobre dwie godziny, aby przyszykować danie, które będzie nie tylko zjadliwe, ale i wyśmienite. Udało mu się to z pomocą książki kucharskiej, którą pożyczył od Alexy. Zanim przyszła, zdążył się odstroić. Kiedy zapukała, otworzył jej drzwi.
- Witam, droga Pani.- ukłonił się.- Prześlicznie wyglądasz.

- Dobra, weź już nie słodź.- uśmiechnęła się.- Hmm… Co tak ładnie pachnie? Mam nadzieję, że nie spaghetti?
- Coś znacznie lepszego. Usiądź.- James przyniósł danie.
- Lazania?- była w szoku.- Sam zrobiłeś czy zamówiłeś?
- Jesteś wredna wiesz? Ja tu się staram…- udał obrażonego.- Włożyłem w to całe serce…
- Hmm.- włożyła kawałek do ust.- Tym twoim sercem zdobyłeś moje serce. I nie jestem wredna.
- Jesteś. Logan miał rację. Jesteś wredna do szpiku kości, ale i tak cię kocham.- posłał jej ciepły, śnieżnobiały uśmiech.
- Możesz opowiadać dalej…- machnęła zalotnie ręką.
- Kocham cię za to, że jesteś sobą. Totalnie szczera i szalona. Przy tobie czuję się tak jak nie czułem się od kilku miesięcy. Sprawiłaś, że wróciła do mnie ta radość z życia. Moja ty ostra kocico.
- Mrau.- puściła mu oczko.- Wiesz…- spoważniała.- Nigdy nie byłam z takim wspaniałym facetem jak ty. Zastanawiałeś się kiedyś jakby wyglądało nasze życie gdybyśmy poznali się wcześniej?
- Wiele razy.- przytaknął.- Ale nie ma co rozmarzać się nad rzeczami, które już nie nastąpią. Trzeba myśleć o tym co jest teraz i co będzie potem.
- Pójdziemy na taras? Mam ochotę poleżeć sobie z tobą na kocyku i patrzeć w gwiazdy.
- A jedna gwiazda ci nie wystarczy?-wskazał na siebie.
- Ha ha! Chciałbyś…- wystawiła mu język.- Zabieraj to winko, a ja biorę kocyk.- wynieśli się na zewnątrz. Elena rozłożyła koc niedaleko basenu. Podparli się na łokciach i wznieśli toast za dzisiejszą noc.
Światło księżyca odbijało się w wodnej tafli. Zrobiło się magicznie, aż dziewczynę przeszły ciarki. Szatyn objął ją mocno i pocałował. Poczuła się tak szczęśliwa. Odkleiła się od niego, aby mogła zajrzeć jeszcze raz w jego brązowo- zielone oczy. Wszystko w nim było takie perfekcyjne. Nie mogła uwierzyć, że trafił się jej taki bóg grecki. Był jak ósmy cud świata, jak druga odmiana tlenu. Nie chciał go stracić. Chciała go mieć przy sobie już do końca życia.
- Co mi się tak przyglądasz, Eli?- spytał.
- Zastanawiam się co myślał Bóg jak ciebie tworzył.- uśmiechnęła się.
- Proszę…- zasłonił oczy ręką.- Możesz już przestać się mną zachwycać.
- Nie mogę i nigdy nie przestanę. A co ty Maslow się taki skromny stałeś? Coś ci się w głowie przestawia po zmianie fazy księżyca?- zażartowała.
- Jestem wilkołakiem. Mam zamiar cię zjeść.- ugryzł ją delikatnie w szyję, a potem zaczął całować to miejsce. Elena zamknęła oczy. Było jej niesamowicie przyjemnie.
- Może wilkołak przeniesie swoją ofiarę do swej nory?- zaproponowała.
- Będzie pysznym kąskiem.- wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni.

Nastał piękny poranek. James przeciągnął się w swoim łóżku. To był zupełnie nietypowy początek dnia. Gdzie podział się jego pies, który budził go regularnie o tej porze? Potem znalazł zgubę. Spał w kącie na swoim mięciutkim posłaniu. Uśmiechnął się. Kto wie? Może Fox przyzwyczaił się, że już jest ktoś kto będzie budzić jego pana i nie potrzebuje pomocy? Położył głowę z powrotem na poduszce. Przewrócił głowę w lewo, aby spojrzeć na śpiącą dziewczynę. Była taka słodka oraz niewinna jak śpi. Pozory… pogładził ją delikatnie po włosach i pocałował w czoło. Po chwili Elena mruknęła. Ziewnęła jak leniwy kot, a następnie powoli otworzyła oczy. Uśmiechnęła się na powitanie.
- Dzień dobry, księżniczko.
- Czyli to nie był sen?- upewniła się.
- A co ci się śniło?
- Taki wyrzeźbiony przystojniak w moim łóżku.- skuliła się pod kołdrą.
- Poprawka. To łóżko jest moje.
- Powiedziałam ci niedawno, że je ukradnę.- wyszczerzyła się.
- Jest moje.- upierał się.
- Moje, moje i tylko moje.- lubiła się z nim droczyć.
- Pójdźmy na kompromis.- zaczął.- Łoże jest nasze. I co ty na to?
- Może być.- przytuliła się do niego.- Wiesz co? Kocham cię najmocniej na świecie.
- A ja ciebie mocniej i to na całym Wszechświecie.- dodał.
- Ktoś puka?- spytała Elena. Rzeczywiście ktoś pukał na dole drzwi, a potem jeszcze zadzwonił dzwonkiem.
- Pójdę otworzyć.
- Najpierw załóż coś na dupę.- uśmiechnęła się.- Idź sprawdź i wracaj szybko. Jeśli to Carlos to się go pozbądź. Wytrzyma…- przeciągnęła się leniwie. James opuścił sypialnie.
- Zaraz!- krzyknął do osoby za drzwiami. Szybko zbiegł na dół. Doszedł do drzwi. Przekręcił klucz i nacisnął na klamkę.- Carlos, mówiłem ci żebyś…- nie dokończył.
Przed nim nie stał Carlos. Wraz z przybyciem tej osoby, poczuł dreszcz , który przebiegł po całym jego ciele kompletnie paraliżując. Wargi mu zadrżały. Z wrażenia samoczynnie się rozszerzyły. Serce przyspieszyło tempa. Stukało tak szybko i mocno… wydawało mu się, że je słyszy. Wstrzymał powietrze w płucach. Zrzedła mu mina. Poczuł dziwnie ukłucie w brzuchu. Jego oczy zastygły w oczach osoby naprzeciwko. Nie był w stanie nic z siebie wydusić.
- Cześć James…- przywitała się kobieta.
- L-lucy?






* No i teraz się zacznie. Lucy wróciła! A jednak! Pytanie czy to dobrze czy źle? Chcecie ją tu czy nie> Stęskniliście się? Z kim będzie James? Czy wróci do Lucy czy zostanie przy Elenie? Ten rozdział to takie krótkie wprowadzenie do dalszej sytuacji, więc zapraszam w sobotę :*
Teraz śpiąca jestem. Nie jestem w stanie nic więcej napisać :P

PS Dziękuję za ponad 40 000 wyświelteń :**** 

9 komentarzy:

  1. O cholera! Omg! Lucy?! Teraz? Akurat teraz? I co dalej? W sumie domyślałam się jej powrotu, bo jest wciąż na bannerze. Jednak gdy jest już to tak inaczej. O jaaa super rozdział. Biada ci James.. :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że jest na bannerze, nic nie znaczy. Po prostu nie można o niej zapomnieć jeśli była stale przez dwie części ;p

      Usuń
  2. Sorry, ale dziś mam takiego lenia, że aż logować mi się nie chciało. A mogłam się nie wylogowywać...
    Co do rozdziału... Lucy wróciła? I co James ma zamiar z tym zrobić? Przecież nie może do niej wrócić. Ma Elkę! A reszta? Ciekawe czy jej to przebaczą. Super rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. EJ, ONI SIĘ TAK FAJNIE Z JAMESEM DUM DUM DUM, LUCY WRACA? :C
    Czm akurat teraz?! :o
    Plus Carlos z Alexą....I jeszcze Lily....Obie go odrzuciły. LATYNOSIE, SZCZĘŚCIARZU TY :')
    Czekam! ;*
    http://this-love-is-forbidden.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kurwa! Nie zgadzam się! Nie ma kurwa mowy! Wynos się stąd! Jak ona mnie irytuje... Weź ją wygon! Przecież Elka i James sa dla siebie stworzeni.nie! Niech ona sb idzie! Ja jej tu nie chce! Co za zmija! Lucy AJ HEJT JU ! Ugh! Cały kom w wykrzyknikach tak mnie ta małpa zdenerwowala! Tutaj tak pięknie a ona wpada z buciorami. I co? James pobiegnie do niej ? Jak tak to go chyba kurwa wykastruje. Elka mu oczy wydrapie a Logan wybije zeby. Ani mi się waż James!
    Kończę ten komentarz bo mnie bd gardło boleć od tych krzyków. Rozdział genialny i z piekaca dupa wyczekuje soboty. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heeej, no spokojnie, bo żyłka Ci pęknie i co wtedy? Ale wyobrażam sobie Twoje zirytowanie, więc przepraszam, że Cię i innych na to naraziłam :D

      Usuń
  5. NIE! NIE!NIE!Jak James cierpiał to tej Deski nie było, zaczęło być dobrze, a ta larwa tu wraca! WYNOCHA! Mam nadzieję, że James do niej nie wróci, bo Elka jest fajniejsza :D Lucy wyjechała ku karierze, a Jamie sobie znalazł nową laskę i jest hepi, więc czego on tu szuka? Chleba? Super rozdział i czekam na nn i Kendalla odącego na pewną śmierć ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przypomniał mi się ten moment w "Mechanicznym Księciu" z Camille. Pani domu wróciła... A ten leży na kanapie naćpany. No prawie... Cieszę się, że Lucy wróciła. Wiesz, że kiedyś w opowiadaniu chciałam zrobić z niej ćpunkę? Dobra, nie ważne... Mam gdzieś, czy ona i James się zejdą... Nie wiem... Zdaję sie na Ciebie. Rozdział świetny. Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. No i wszystko prysło, jak bańka. Lucy wróciła i dupa.. Maslow. No i masz problem, z jednej strony Elena a z drugiej Lucy. Będzie wojna :d. Szkoda mi Carlosa, taki fajny chłopak i się marnuję. Świetny rozdział :). Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział