sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 134

Ten sobotni poranek można nazwać głuchym oraz niewidomym. Dlaczego? Ponieważ nikt, dosłownie nikt nie wstał wcześniej niż przysłowiowa godzina dwunasta w południe. Czy ktoś pił czy nie pił, bawił się czy nie bawił, spał jak zabity dopóki nie obudzi go jasne i gorące słońce w zenicie. Tego dnia pogoda była najbardziej upalna z całego tygodnia. Ósemka wstała leniwie z łóżek w swoich odstępach czasowych. Kiedy przygotowywali się do wyjścia z pokoju, zastanawiali się czy jeszcze wydadzą im śniadanie, bo być może hotelowi kucharze przygotowują już coś wykwintnego na obiad. Na szczęście upiekło im się. Spotkali się w jadalni. Można było podzielić ich na dwie grupy. Tych, którzy są zmęczeni, ale szczęśliwi i tych, którzy są wycieńczeni i w do tego nieszczęśliwi. Do tej pierwszej grupy należeli Schmidt’owie i Hendersonowie, a do drugiej reszta towarzystwa.
- Umieram…- jęknął Carlos gdy opróżnił całą wodę. Normalnie James by mu coś powiedział, lecz ten również nie był w nastroju. Elena była w podobnym stanie, a Alexa wciąż żywiła urazę do męża za wczorajszą libację.
- Ej ludzie.- potrząsnęła nimi Marla.- Korzystajcie póki możecie, bo jutro wylatujemy.
- I dobrze.- powiedział James.
- Nie podobało ci się tutaj?- spytała Jo.
- Podobało się, ale już mam dość wypoczywania. Rzygam dniami wolnymi. Nie wierzę, że to
powiem, ale tęsknie za ciężką pracą, wstawaniem o szóstej, nawet za Gustavo. Niepotrzebnie braliśmy aż tak tyle wolnego.
- Zgadzam się.- kiwnął blondyn.- Niestety mamy problemy, a kiedy mamy wolne to problemów jest jeszcze więcej, ponieważ jest dużo czasu, aby powstały. Dlatego Panowie radzę w poniedziałek wybrać się razem do Gustavo i z nim pogadać.
- W sumie co ja będę teraz robił jak wrócimy do domu?- pomyślał głośno Logan.- A ty Carlos?
- Róbcie co chcecie…- położył głowę na stole.
- To co? BTR wraca do pracy?- spojrzał na nich Kendall.
- Tak.- odpowiedzieli jednocześnie i przybili sobie piątkę.
- Teraz jak się wie, że praca czeka to zaczynam doceniać ten dzień.- powiedział szatyn.
- Ja chciałabym jeszcze trochę poopalać się na plaży.- odezwała się Alexa.
- A ja jeszcze raz bym wybrała się na zakupy.- powiedziała Jo patrząc na Marlę.
- Spokojnie. Nie wszystko naraz.- uśmiechnęła się Elena. Spojrzała na szatynkę, która akurat sięgała po sok. Rozdziawiła usta gdy spojrzała na jej nadgarstek.- Marla? Gdzie masz swój zegarek?- w tej chwili wszyscy spojrzeli na nią. Bowiem nie było takiego dnia gdyby nie widzieli jej bez tego niebieskiego urządzenia. Był nieoderwalną jej częścią, wydawał się niezniszczalny i odporny na wszystkie uszkodzenia mechaniczne. Dziewczyna nawet nie zauważyła jego braku, a teraz kiedy zwróciła na to uwagę, poczuła się naga.
- Kurcze… musiałam chyba zostawić go w hotelu. Nie wiem jak to się stało.- zmarszczyła brwi.
- Ehm.- skrzywił się Logan.- No tu chyba jest problem, bo jak zanosiłem cię do pokoju, to nie miałaś go na ręce. Nie, nie jestem pewien. Po prostu go nie widziałem.
- Nie, nie mogłam go zgubić!- odeszła od stołu. Bez słowa wyjaśnień poszła do ich wspólnego apartamentu. Nie było go na szafce nocnej, w łazience, pod łóżkiem… nigdzie. W przeciągu dziesięciu minut przewróciła pomieszczenie jak tornado. Zaczęła się martwić. Przeszukała wszystkie ubrania, w których była wczoraj, żadnego śladu. Zeszła na dół zdenerwowana.- Nie ma go! Zgubiłam go!
- Spokojnie.- powiedziała Jo.- Odtwórz zdarzenia z wczorajszego dnia. Pomyśl gdzie byłaś i gdzie mogłaś go zostawić.
- Na plaży!- krzyknęła. Bez zastanowienia pobiegła w jej kierunku.
- Wariatka…- westchnęła Elena.
Przyjaciele dogonili Marlę. Wałęsała się schylona szukając w piasku swojej zguby mniej więcej w miejscu gdzie wczoraj była impreza. Wszyscy włączyli się w poszukiwania. Wiśniowłosa nie była zadowolona tym faktem. Kiedy wszyscy starali się pomóc, udawała, że go szuka z góry zakładając, że go tu nie ma.
- Podzielmy się na strefy.- powiedział Logan.- Kendall i Jo poszukają przy brzegu, ja z Marlą pójdę na molo, Alexa i Carlos do baru, a James i Elena tam gdzie się wczoraj bawiliśmy.
- To jest bez sensu!- wypaliła Elena.- Jak szukanie igły w stogu siana. Nigdy go nie znajdziemy. Nie lepiej już kupić sobie nowy?
- On musi się znaleźć.- szatynce naleciały łzy do oczu.
- No bez przesady. Nie przywiązuj się do rzeczy nieożywionych. Zawsze może się zepsuć, zardzewieć…
- Nie! Nic mu się nie stanie!- wybuchła.- Ty nic nie rozumiesz. On jest dla mnie bardzo ważny!- odwróciła się na pięcie i pobiegła na molo.
- Jezu! Czy ktoś mi powie co znowu powiedziałam nie tak?
- Ten zegarek Marla dostała na osiemnaste urodziny.- wytłumaczył James.- Musi być ważny skoro nieustannie nosi go przez tyle lat.
- Ja dostałam też kasę, którą wydałam na prawko i jakoś nie ubolewam.- założyła ręce.
- Tylko twoja kasa nie jest pamiątką po zmarłej tragicznie babci!- podniósł głos o pół tonu Logan i poszedł za Marlą.
- Co? Czekaj!-dogoniła go.- Co ty powiedziałeś?
- Babcia Marli spłonęła w pożarze kiedy ona była u siebie w domu. To było kilka dni przed jej urodzinami. Strasznie to przeżyła. Mimo sporej różnicy wieku, były dla siebie jak przyjaciółki. Na osiemnastkę mama dała jej prezent. Był nim ten zegarek. Jej babcia zostawiła go wcześniej u niej, aby go ładnie zapakowała. Ponieważ wszystkie jej rzeczy się spaliły, jest to jedyna pamiątka po ukochanej babci, ale dla ciebie to tylko zegarek…
- No skąd miałam wiedzieć?- klepnęła się w czoło.
- To już nie mój problem.- odszedł.
- Chodź, poszukajmy go.- powiedziała James.


Po żmudnych poszukiwaniach żadna ze stron nie znalazła zguby. Wszyscy już powoli wątpili czy się znajdzie. Wszędzie jest tyle piasku, mogło wciągnąć go morze albo po prostu ktoś go zabrał. Wszyscy wrócili do punktu wyjścia na molo. Logan nie wiedział jak się zachować. Marla płakała siedząc na brzegu pomostu. Żal ściskał jego serce. Przyjaciele spojrzeli na Logana i tylko pokręcili głową na znak, że nic nie znaleźli. Elena usiadła obok szatynki.
- Przepraszam.- powiedziała.-Nie wiedziałam, że jest aż tak ważny.
- Moja babcia była wspaniałą kobietą…- odezwała się dłuższej chwili.-Druga umarła kiedy byłam jeszcze mała. A ta była dla mnie jak druga matka, najlepsza przyjaciółka. Mogłam z nią porozmawiać o wszystkim, pomagała mi rozwiązywać moje problemy, opiekowała się mną kiedy rodzice nie mogli i nauczyła mnie kilka ważnych rzeczy w życiu. Od kiedy skończyłam szesnaście lat, powtarzała, że na moim ślubie i potem, będzie pilnować mojego przyszłego męża, aby nie zrobił mi krzywdy. Ale tak się nie stało.- pociągnęła nosem.- To był piękny letni dzień. Przez resztę tygodnie w Londynie padał deszcze, a dopiero w sobotę wyszło słońce. Wracałam od babci, pomagałam robić jej konfitury. Wydawało się, że wszystko jest normalnie, po staremu. Wieczorem mama przychodzi do mojego pokoju roztrzęsiona i mówi, że babcia zginęła w pożarze. Z bólem wspominam tamten dzień. Odechciało mi się wszystkiego. Strasznie cierpiałam. Odwołałam imprezę urodzinową, nie chodziłam do szkoły, nie wychodziłam z pokoju. I tak trzy dni aż do moich urodzin. Dostałam ten zegarek. Mama powiedziała, że jest od babci. Kupiła go dla mnie i dała mojej mamie, bo nie miała nigdy głowy do dekorowania prezentów. Od tamtej pory stwierdziłam, że zawsze będzie przy mnie. Nie zegarek, babcia. Czuję wtedy jej obecność. Czuwa nade mną. Pilnuje mojego męża.- uśmiechnęła się przez łzy.
-Tak mi przykro. Co teraz zrobisz?
- Nie poddam się. On musi gdzieś być, czuję to.- spojrzała w niebo.- Ocean nie mógł mi go zabrać.
- Chodź. Zgłosimy to na recepcji.- zaproponowała Elena. Marla wstała i wszyscy razem poszli do hotelu.
- Dzień dobry.- przywitała się szatynka.- Zaginął mi zegarek.
- Niebieski?- spytała recepcjonistka.
- Tak!- Marla ożywiła się.
- Wczoraj odłożono do biura rzeczy znalezionych zegarek. Zaraz go przyniosę.- przeszła do drugich drzwi.- Marla uściskała ze szczęścia Elenę. Po chwili przyszła ze zgubą.- Proszę.- położyła go na blacie.- Marli zrzedła mina. Zegarek był niebieski, ale nie był jej.- To nie ten?- spytała.
- Nie.- pokręciła głową.- Mój jest średniej szerokości błękitnym pasku. Jego tarcza jest ze srebra. Klasyczny, elegancki. Jest dla mnie bezcenny…
- Przykro mi. Jednak gdy znajdzie się, zadzwonimy do pani.
- Tylko proszę szybko. Jutro po południu wylatuję.
- Zrobię wszystko co w moje mocy.- odpowiedziała.
- Dziękuję. - wyszli na zewnątrz.- A już myślałam, że się znalazł.- wbiła wzrok w ziemię.- Idźcie gdzieś na plażę. Nie będziecie przecież przez cały dzień szukać ze mną zegarka. Idźcie.- pogoniła ręką przyjaciół. Ci jednak nie ruszyli się z miejsca.- Dziękuję wam za pomoc, ale nie chcę już, abyście mi pomagali. Idźcie stąd!- Logan posłał im nakazujące spojrzenia, więc wszyscy skierowali się na plażę.- Ty też Logan.- spojrzała na niego.
Chciała już coś mu powiedzieć kiedy ścieżką przechodziła Maya. Kiedy ich zauważyła, zawróciła się. Marli coś świtało w głowie. Dogoniła masażystkę.
- Maya! Zaczekaj!
- Czego?-burknęła.- Znów chcesz coś mi zarzucić?
- Nie. Nie przyszłam się z tobą kłócić. Chciałam cię tylko o coś zapytać.
- Aha?- założył ręce.
- Widziałaś gdzieś może taki niebieski zegarek. Zgubiłam go. Może…
- Nie widziałam czegoś takiego.- przerwała jej.- Czy to wszystko?
- Tak.- odpowiedziała jeszcze bardziej dobita.- Myślała, że mogła zgubić go u niej w salonie, a jednak tamte miejsce też odpadało. Pomyślała teraz, że rzeczywiście może teraz leżeć na dnie oceanu.


Marla poszła z Loganem na plażę. Sama zaproponowała mu ten pomysł. Nie chciała, aby marnował sobie przez nią dzień. Opalała się na leżaku. Zamknęła oczy. Jeszcze raz próbowała sobie przypomnieć gdzie mogła go zostawić. Przewróciła się na brzuch, aby opalić plecy. Wkrótce poczuła na karku ciepłe dłonie Logana. Zaczął ją masować. Czuł pod palcami jej spięte mięśnie. Ugniatał je tak długo dopóki nie zrobiły się miękkie.
- Dziękuję.- mruknęła dziewczyna.- Tego było mi trzeba.
- A jak samopoczucie?
- No już gorzej. Ciężko mi będzie tak po prostu się z nim pożegnać. Człowiek nosi go na ręce przez sześć lat, dba o niego bardziej niż o samego siebie a tu nagle bach! Nie ma…
- Zrobimy ogłoszenie w Internecie. Jeszcze się znajdzie.- próbował ją pocieszyć.
- Fajnie, że się starasz, ale daj już sobie spokój.
- Widzę, że jesteś nieszczęśliwa, a kiedy ty taka jesteś, ja też nie potrafię się cieszyć. Nie ukryjesz tego przede mną.
- Logan! Idziesz?- zawołał go Kendall.- Czy mamy grać bez ciebie?
- Idź Hendi…- pogoniła go żona.- O mnie się nie martw, ja sobie radę dam.- posłała mu sztuczny uśmiech.
- No dobrze.- odparł. Pocałował ją w policzek i poszedł do przyjaciół.
Alexa zasnęła na leżaku. Egzystowały tutaj same pod prażącym słońcem, ponieważ Jo zaciągnęła Elenę do sklepu. Marla ciągle przypominała sobie o cennej zgubie kiedy tylko wyciągała po coś rękę. Było trudno tak nagle przyzwyczaić się do tego braku, pustki… nie tylko na ręce, ale i w sercu. Dziesięć minut później Jo wróciła ze swoją koleżanką.
- Marla!- zawołała blondynka.
- Aaa!- szatynka podniosła się gwałtownie, przestraszyła się. Zdjęła z głowy okulary przeciwsłoneczne.- Coś się stało?
- Tak! Idziesz ze mną!- Jo wzięła ją za rękę i bez słowa wyjaśnień pociągnęła w stronę hotelu. Wepchała ją do windy ściskając kurczowo torebkę w drugiej ręce. Wyglądała jakby przemycała narkotyki. Marla nawet nie pytała co trzyma pod pachą, bo czuła, że wkrótce się dowie. Znała ją na wylot. Były przecież przyjaciółkami, a od kiedy Lucy wyjechała, ich więzi jeszcze bardziej się zacieśniły. Nie oponowała kiedy znów została ciągana po korytarzu. Czuła się jak marionetka w jej rękach. Po chwili znajdowała się w apartamencie Schmidt’ów.
- To co ja tu robię?- spytała.
- Wesprzesz mnie emocjonalnie bowiem kupiłam znów test.- wyszczerzyła się.
- To na co czekasz? Leć do kibelka.- klaskała w dłonie poganiając ją. Jo zamknęła się w łazience.
- Już możesz wejść!- ogłosiła. Marla weszła do łazienki. Spojrzała na wannę gdzie wisiały bokserki Kendalla. Wzdrygnęła się. Przyjaciółka położyła test na zlewie.
- Ile trzeba czekać?- spytała Marla przyglądając się przyrządowi.
- Od dziesięciu do piętnastu minut.-westchnęła.- Co my będziemy robić przez tyle czasu?
- Jak to co? Będziemy czekać. Ale nie stojąc nad tą umywalką!- pociągnęła ją za rękę. Wyciągnęła ją do salonu.- Możesz podać mi coś do picia. Od tej plaży strasznie mnie suszy.
- Mamy tylko wodę.- oznajmiła.
- Będzie w sam raz.
- Proszę.- podała jej szklankę. Szatynka za jednym zamachem opróżniła prawie całą szklankę. Jo przyglądała jej się i uśmiechała.
- No co?
- Nie, nic.- machnęła ręką.- Jutro wracamy do domu. Będziesz tęsknić za tym miejscem?
- Ah…- zamyśliła się.- Mimo tego, że Carlito i Alexa wrobili Jamesa, Maya znowu zawitała w naszym życiu, a ja zgubiłam jedyną pamiątkę po babci to było całkiem fajnie. Gdyby każdy dzień tutaj wyglądał jak tamten czwartek to…- urwała i się rozmarzyła.
Pogrążyły się w dalszej rozmowie tak bardzo, że zapomniały o teście, który czekał już na nie od dawna w łazience. Jo przypomniała sobie i pobiegła do łazienki. Podniosła go za czystą jego część i zajrzała w okienko z wynikiem. Tymczasem Marla podparła ścianę oczekując na informacje od koleżanki.
- Szlag by to wzięło!- blondynka cisnęła testem o podłogę. Dla Marli była to jednoznaczna sytuacja.
- Jo, uspokój się…- chciała ja przytulić, ale odsunęła się.
- Nie, bo to nie jest normalne! Ja już dawno powinnam być w tej ciąży! Co jest ze mną nie tak?- z oczu poleciały jej pojedyncze łzy.
- Nie. Jednak powinnaś iść z tym do ginekologa.- doradziła jej.
- Żeby od niego usłyszeć, że nie mogę mieć dzieci?- pisnęła.
- Chyba zapominasz o tym co ci powiedziałam ostatnim razem…
- Nie zwalaj winy na moją zacofaną gospodarkę hormonalną!- oburzyła się.
- Nie zacofaną tylko zachwianą.- poprawiła ją szybko.- Głównie przez to poro…
- Nawet nie kończ.- ostrzegła ją.- Nie przypominaj mi nawet.- odwróciła się opierając o umywalkę.
- Przepraszam.- powiedziała ze skruchą.
- Nie, to ja przepraszam. Poniosło mnie trochę, ale przecież to nie twoja wina.
- Zobaczysz…- przytuliła ją.- Jeszcze się postaramy.
- My?- zaśmiała się Jo.- Dziwnie to zabrzmiało.
- No wiem, ale przynajmniej się uśmiechasz, a o to właśnie chodziło. To co, wracamy? Czy może masz ochotę gnić ostatni dzień w pokoju hotelowym?
Jo zgodziła się wyjść na plażę. Uśmiechała się częściej, jednak nie znaczyło to, że była szczęśliwsza. Martwiła się, że nie będzie mogła mieć dzieci. Bała się powiedzieć o tym Kendallowi. Postanowiła, że zrobi to innym razem. Sama nie wiedziała kiedy. Jutro, pojutrze, a może i nigdy.







* Jeszcze jeden rozdział i ekipa z LA wraca do domu :D Mam dziś największego lenia ever, więc nic Wam tu ciekawego nie napiszę. Chris potwierdzi, że leniem patentowanym jestem. A może coś napiszę... Jak myślicie? Czy Marla znajdzie zegarek? Czy Jo w końcu zajdzie w ciążę? Jak wrócą do LA to się zaczną ciekawsze rzeczy, I chyba się zbliża stracie Kendalla z rodzicami Jo. Jeszcze nie teraz, nie pamiętam dokładnie który. Gdzieś już to pisałam pewnie. Btw, zbliża się. Do środy mordeczki :*




15 komentarzy:

  1. Elka! Jestem taki sam! Też nigdy nie szukam gdy wiem że to nie ma sensu. Tez zawsze jestem pewien że tego czegoś akurat w tym miejscu nie ma. I też zawsze coś mówię a potem często tego żałuję ^^
    Marla... Biedna... Już nie chodzi o ten zegarek. Ta babcia.. ta historia była smutna. A zegarek to pewnie ma Maya sukaja! Ździra głupia nawet nie powie że go ma. Szmata zajebana. A żeby ją chuj!
    A Ty Jo jak wrócisz do la to zapitalaj do gineologa. Słuchaj Marli bo ona najmądrzejsza z was wszystkich ;p
    Oj tak. masz dzis lenia. Ale nawet takiego pozytywnego. I Ci powiem że ten leń urodził całkiem fajne rzeczy. WIęcej takiego lenia :D
    Super rozdzialicho. Ej wgl czemu ja mam wrażenie że jak wrócą do domu to tam bd czekała na Jamesa jakaś niespodzianka od Lucy? Coś się wydarzy.. A ZEGAREK MUSI SIE ZNALEŹĆ! No to tyle. Super rozdział jeszcze raz. Do srody :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Zdarz ci się powiedzieć kilka słów za dużo :P Odnalazłeś bratnią duszę w Elce. Jakie rzeczy urodził tamten dzień? Chyba nie mówisz o tych filmikach...

      Usuń
    2. Tak. Właśnie te filmiki miałem na myśli :)

      Usuń
  2. Elka ogarnij się i uważaj na to, co mówisz! Spokojnie Jo, ciąża przyjdzie z zaskoczenia. Pójdziesz do lekarza, usłyszysz, że może być ciężko, a potem... Bum! I jest Kendall Junior :P
    Oby zegarek Marli się znalazł. Może przed samym wyjazdem, przyniesie go jakieś hawajskie ciasteczko, o które Logan byłby zazdrosny? ^^
    Nie mogę się doczekać owej konfrontacji. Powodzenia Kendall! :D
    Świetny rozdział i już czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tez myslalam ze Maya pewnie ma zegarek ale potem sb pomyslalam jak niby miala go zwinac. I na co bylby jej on potrzebny. I wierze w Jo. Sorry ze pisze bez znakow ale tez mam lenia. Super rizdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaklepuję w miarę na górze. Będę później. Teraz nie zdążę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wnioskuję, ze zegarek Marli przechwyciły lepkie łapki Naty. Ja tam idę liczyć pieprzyki na twarzy Nicholasa Houlta, bo widziałam, że ma sporo. Dlaczego aktorom, którzy mi się podobają liczę pieprzyki. Jestem dziwna, ale dzisiaj to objaw świętowania. Nigdy więcej nie idę na kawę po trzeciej! Po raz pierwszy w życiu piłam kawę, wiesz? Taką prawdziwą, z kawiarni. To był pierwszy etap świętowania. Nie wiem po co Ci to piszę, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać. Trzymam kciuki za Jo. Mówiłam Ci już, że jesteś super? jak nie, to mówię teraz. Jesteś super! Rozdział świetny, czekam na nn! Pozdrawiam i czekam na nn! Bywaj z Magnusem, Jace'm, Loganem, Wolverinem i z kim sobie jeszcze chcesz! Trzymaj się!

      Usuń
  5. No właśnie...to jest słabe, aby kraść zegarek. Gdyby Maya to zrobila, to nie dość, że upadłaby do ziemi, to jeszcze musiałaby kopać dołek.no chyba, że faktycznie ma takie dziecinne sposoby zemsty i rewanżu. I wgl wydaje się być wielkim mózgiem ekipy z LA :D Daje swoje drogocenne rady. Jo musi iść do ginekologa. Spojrzałam na rozdział, na tę czwórkę na końcu i poczułam smutek. Jeszcze 20 rozdziałów i kompletny koniec. Dobrze pamiętam? Rozdziałów mialo byc 154...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale kto jest mózgiem? Bo raczej nie Maya, bo nie należy do ekipy.Wnioskuję, że Marla. Marla jest inteligentną osobą, Dobrze pamiętasz. Rozdziałów miało być 154. Pomęczymy się ze sobą jeszcze 10 tygodni. To smutne, ale nic nie trwa wiecznie

      Usuń
    2. wyobrażacie sb te środy i soboty bez PPP?? Jak sb o tym pomyślę to aż normalnie masakra... To bd okropne. Marlo nie wiem jak to zrobisz ale ma tu być tyle rozdziału co moda na sukces ma odcinków. A więc do roboty! :D

      Usuń
  6. No jak mógł ten zegarek zginąć? :o tez podejrzewałam Maye, ale stwierdziłam, że nie to nie ona bo nie miała jak w sumie ..
    Elena achh ..
    Jo trzymaj sie, jeszcze bd mieć 27289237 dzieci xD
    Świetny rozdział i czekam na nn :)
    The Unforgiven

    OdpowiedzUsuń
  7. Elena, kurde jesteś taka sama jak ja. Też tak mam że coś palne, a potem żałuje.
    Czyżby Maya/Natalie ukradła zegarek? Dość nerwowo zareagowała jak jej Marla powiedziała o zegarku. A może tylko mi się wydaje.
    Jo powinna pójść do lekarza i bd mieć przynajmniej jasną sprawe z ciążą. Kendall na pewno jej nie zostawi.
    Chłopcy tesknia za praca? Coś niebywałego haha
    Super rozdział czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Może i Elena nie powinna, tak mówić o zegarku, ale też nic nie wiedziała. A Logan tak na Nią naskoczył. Maya mogła, jakoś tak ukraść nieświadomie ten zegarek, a Logan tego nie zauważył. Kendall ma chyba jakieś przeterminowane plemniki ;d, albo wyczerpał limit :). Podsumowując, rrozdzia świetny! Oby do następnego! :).

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam wczoraj o północy, ale mi się nie chciało komentować i tak cały czas tu wchodziłam, ale nadal miałam lenia :P Eleno, zamknij się :P Ona jak coś powie... Ale nie wiedziała. Oby znaleźli ten zegarek. Kendall po prostu wyczerpuje swe zapasy spermy, kiedy Logan go pieprzy. Jo niech nie dramatyzuje, może powinni spróbować in vitro? Kolejna rzecz ,którą zabrania kościół katolicki :P Maya nie mogła ukraść zegarka, to by było za proste.. ELENA JESTEŚ, JAK JA! TEŻ MAM OCZY :) Wszyscy jesteśmy, jak Elena :)
    Supereściaściaściniusiński rozdział i czekam na środę :) 10 tygodni to 2 miesiące, 2 miesiące kojarzy mi się z 2 tysiące... Może by tak 2154 rozdziałów? :D

    OdpowiedzUsuń
  10. No proszę chłopaki tęsknią za pracą i Gustavo? Coś nowego :) Ale tak, jak się ma za dużo wolnego czasu i to często on wychodzi bokiem. Mam nadzieję, że zegarek Marli się odnajdzie, choć ma mało czasu, bowiem zaraz wyjeżdżają. Wierzę jednak, że Marla jeszcze się z tym zegarkiem nie pożegnała tak na amen. Fajnie, że wszyscy pomagają jej w poszukiwaniach. Super mieć takich przyjaciół. Pozdrawiam serdecznie i do zaś, Ciri :) http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział