James od samego rana tryskał radością. Za pół godziny
mają spotkanie z szefem. Nie wierzył, że kiedykolwiek będzie szykował się na
spotkanie z nim z takim optymistycznym nastawieniem. Fox kręcił się obok jego
nogi podskakując co chwila. Nadal nie nacieszył się swoim panem po tygodniowej
rozłące. Szatyn wziął go na ręce i pocałował w wilgotny nosek.
- Kto jest moim skarbem, no kto?…- pozwolił mu złożyć
psi pocałunek na jego policzku.- Jezu, jakiś ty już duży… Łap!- rzucił mu
chrupkę, którą pupil złapał w swoje szczęki zanim spadła na ziemie.
James zjadł śniadanie, które wcześniej przygotował.
Następnie umył swoje śnieżnobiałe ząbki. Pogładził się po brodzie. Pod
opuszkami palców wyczuł pierwoszodniowy zarost. Uznał, że zostawi jak jest.
Elena uwielbiała kiedy, jak to ona się wyraziła, jest jej słodką małpeczką. W dodatku wydawało mu się, że Marla jest dla
niego milsza gdy jest zarośnięty. Taki już jego urok, tak działał na kobiety.
Miał już wychodzić kiedy Fox zaczął skamleć. Szatynowi
zrobiło się przykro, więc złapał za smycz i przypiął ją do obroży pupila.
- No przecież bym cię tu samego nie zostawił, prawda?-
jak na zawołanie Fox szczeknął.
Od jego domu do wytwórni było piętnaście minut drogi.
Przed Rocque Records wziął go na ręce i wszedł z nim do windy. Następnie
przeszedł się swobodnie korytarzem i zapukał do gabinetu Gustavo. Na miejscu
byli już jego przyjaciele. Usiadł na wolnym siedzeniu obok Carlosa, a Foxa
posadził na swoich kolanach.
posadził na swoich kolanach.
- Musiałeś przynosić tu swojego kundla, piesku?-
powiedział Gustavo na powitanie.
- Mnie możesz wyzywać od psów, ale mojego psa zostaw w
spokoju.- obronił swojego podopiecznego.
- Możemy przejść już do sedna?- przerwał im Kendall,
aby uniknąć sprzeczki, której będą żałowali.
- Wiedziałem, że do mnie wrócicie. Urlop wam się nie
podobał?- zaśmiał się Gustavo. Logan zaczął świdrować go wzrokiem. Chciał już
mu coś odszczeknąć, ale się powstrzymał.
- My chyba na dłuższą metę nie wyrabiamy bez pracy.-
wyjaśnił Kendall.- Potrzebujemy zająć się sobą, robić to co najbardziej sprawia
nam przyjemność i przebywać z Rusherkami.
- No, stęskniliśmy się.- dopowiedział Carlos.
- Nie za tobą, za Rusherkami.- zażartował Logan.
- Widzę, że komuś się język wyostrzył po ośmiu
tygodniach przerwy.- zironizował menager. Nie wziął tego do siebie.- No chętnie
was znowu przyjmę.- odrzekł tak jakby robił im łaskę chociaż było zupełnie
inaczej. On też chciał wrócić do współpracy z nimi, ale za nic nie chciał im
tego powiedzieć. Bał się, że straci reputację i wizerunek surowego szefa.- No
dobrze. To zrobimy tak… od środy kontynuujemy pracę. A potem lecimy na ostro. Przywracam
was do życia. James, podobno masz jakąś dziewczynę.
- Słucham?- szatyn pomyślał, że się przesłyszał.
- No co? Nic nie ujdzie wścibskim okom paparazzi. Jak
się nazywa?
- Elena jeśli chcesz wiedzieć…- buchnął powietrzem z
płuc.
- A kim ona jest? To ktoś znany? Lub mniej? Bo nikt
jeszcze nie rozszyfrował tej postaci. To w takim razie nie jest celebrytką.-
zapętlił się Gustavo. Logan zmarszczył brwi. James popatrzył na bruneta z
zapytaniem w oczach. Logan wzruszył ramionami.
- Elena jest kuzynką Logana.- poinformował go.
- Ohohoho!- Gustavo potarł ręce uśmiechając się lekko
złowieszczo.- To będzie na pierwszych stronach gazet!
- Chyba się trochę zagalopowałeś.- wtrącił Kendall.-
Nie o takim rozgłosie nam chodzi.
- No ja już wiem co dobre. Widzimy się pojutrze o
ósmej. A teraz zmykać mi stąd! Muszę pomyśleć.
BTR wyszli z jego gabinetu lekko zmieszani.
Spodziewali się jakiejś długiej powitalnej mowy wypowiadanej z dogłębną ironią
oraz większej dawki krzyków i wrzasków. Dopóki nie opuścili wytwórni, James nie
spuszczał z oczu Logana. Jakby próbował z niego wyczytać odpowiedź na pytanie,
którego jeszcze nie poznał. Brunet skojarzył, że przyjaciel nieustannie go
obserwuje. Gdy znaleźli się na parkingu zapytał go o to wprost.
- Widzę, że coś do mnie masz…- założył ręce i oparł
się o swój samochód lekko krzyżując nogi.
- Tak.- podrapał się po głowie.- Tak sobie myślałem
czy mógłbym…- przerwał.- Nie to głupie.- machnął reką.
- No dajesz! Jak już zacząłeś to mów.
- Ale to głupio brzmi…- kopnął kamyk leżący na ziemi.-
No dobra, spróbuję inaczej.- spojrzał mu prosto w oczy.- Denerwuje cię Elena?
- Bardziej niż Carlos.- zaśmiał się.- Mam takie
wrażenie, że niedługo zacznie demoralizować mi żonę.
- A to mi wystarcza. Mam dla ciebie propozycję… otóż
pozwól, że zrobię ci przysługę i pozbędę cię takiego ciężaru jakim jest dla
ciebie Elena. Wezmę ją na swoje barki, wyzwolę cię od niej zabierając ją do
siebie…- utrzymał te słowa w humorze. Zamilkł oczekując jego odpowiedzi. Logan
zmrużył oczy podejrzliwie dokładnie analizując to co przed chwilą usłyszał, po
czym uśmiechnął się.
- Ty mnie się pytasz czy ja ci pozwalam, aby moja
kuzynka zamieszkała u ciebie?
- No tak jakby…- poruszał głową na wszystkie strony.
- Stawiasz mnie w dziwnej sytuacji. Bo pierwsze wy
jesteście dorośli…- zaczął wymieniać swoje argumenty na palcach.- Po drugie ja
nie jestem jej ojcem. Po trzecie schlebia mi to i gdybym się nie zgodził,
wyszedłbym na drania, prawda?
- Czyli nie masz nic przeciwko?
- Nie.- otworzył drzwi od auta.
- Dobra, to leć tam gdzie masz lecieć.- nie
zatrzymywał go James.
- Ej?- zapytał go brunet zanim wszedł do środka.- Czy
gdybyście kiedyś chcieli się chajtnąć to będziesz chciał mojego
błogosławieństwa?- zażartował.
- Ha ha…- zaśmiał się ironicznie.- Bardzo śmieszne.-
wywrócił oczami. Ścisnął mocniej smycz Foxa i poszedł w stronę domu.
- I jeszcze jedno. Daj mi ją wpierw pomęczyć. Nie mów,
że ja o tym wiem, ok? Chciałbym się z nią podroczyć.
- A co? Nadrabiasz zaległości z przeszłości?- zaśmiał
się James.- No dobra, niech ci będzie.
Zbliżała się godzina piętnasta. Logan i Elena grali w
karty kiedy Marla ze łzami w oczach kroiła cebulę do kolacji. Z każdym ruchem
noża odczuwała pieczenie, jednak nie poddawała się. Wyjęła z szafki okulary i
założyła je na nos. Trochę to pomogło. Po chwili James odwiedził ich uprzednio
pukając.
- Witam Hendersonów.- przywitał się James robiąc lekki
ukłon, na co Elena zaczęła snuć już pewne podejrzenia, że coś się zadzieje.
- Co cię do nas sprowadza?- spytał Logan udając, że
nie wie o co chodzi. Oparł się wygodnie i przygotowywał na swoją rolę.
- Eleno…- zaczął szatyn.- Chciałbym cię o coś
poprosić. Mógłbym zrobić to z tobą sam na sam, ale wolałbym, aby twój brat też
przy tym był. Logan bierze za ciebie odpowiedzialność kiedy jesteś tak daleko
od domu.
- Do rzeczy…- dziewczyna założyła ręce. Niecierpliwiła
się. Marla doskonale słyszała całą rozmowę z kuchni.
- Czy chciałabyś zamieszkać ze mną?- po tym pytaniu
uśmiechnął się czekając na odpowiedź.
- Tak!- podniosła się nagle i rzuciła mu się do szyi.-
No jasne, że chcę!- pocałowała go w policzek.
- Ekhem…- chrząknął Logan i mrugnął do Jamesa po
kryjomu.- Nie zgadzam się.
- Coś ty powiedział?- wiśniowłosa spiorunowała go
spojrzenia.
- Powiedziałem, cytuję: Nie zgadzam się.- odpowiedział spokojnie, ale przekonywująco. Marla
musiała przerwać pracę nad kolacją i zasiąść do stolika, aby obejrzeć tę
sytuację, która była o wiele ciekawsza od krojenia cebuli.
- Niby dlaczego?
- Bo póki jesteś pod moim dachem to…
- Oj przestań!- przerwała mu kuzynka wywracając
oczyma.- Nie jestem twoim dzieckiem. Ja jestem do-ros-ła!- wysylabizowała.- Nie
możesz mi niczego zakazać nawet jeśli obiecałeś mojemu tacie, że w Los Angeles
będziesz miał na mnie oko.
- Ja wiem, że ty nie widzisz tego problemu, ale musisz
postawić się w mojej sytuacji.-kontynuował Logan. Tymczasem James nie chciał
uczestniczyć tej sprzeczce i dosiadł
się do Marli.- I nic nie zmieni mojego zdania. Zostajesz na razie tutaj!-
założył ręce.
- Nie możesz mnie tu trzymać! Jesteś aż tak głupi, że
nie możesz zrozumieć tego, że ja jestem z nim szczęśliwa?- Elena postanowiła
innej taktyki.- Ranisz mnie…- pomyślałam, że wywołanie u niego poczucia winy
coś pomoże.
- To nie jest czas. Ja się nad tym jeszcze zastanowię.
W jakiejś bliższej albo bardziej odległej przyszłości…- podrapała się po
karku.- Ale na dzień dzisiejszy nie zgadzam się.
- Szlag by cię trafił!- pobiegła do kuchni i oparła
dłonie o blat. Tylko szatynka zauważyła co ona kombinuje i uśmiechnęła się pod
nosem.
- Już skończyłaś?- spytał Logan.- Bo nie wiem czy mogę
już iść wziąć prysznic…- w jego głosie można było dosłyszeć nutkę ironii.- A
jeśli będziesz chciała uciec to ja cię powstrzymam.
- Nie!- Elena wróciła na swoje wcześniejsze miejsce.
Stanęła nad nim ze łzami w oczach, które aż puchły od płaczu.- Naprawdę nie
jest ci mnie żal? Co ci szkodzi? Uwolnisz się ode mnie i dam ci święty spokój. Dlaczego
nie pozwalasz, aby poukładała sobie życie tak jak ty? Mam wiecznie być sama, bo
ty wolisz słuchać mojego ojca? Ja mu powiem, że cię zmusiłam, ale proszę… nie
rób mi tego. Stoję tu i wyję przed tobą. No bardziej upokorzyć się nie mogłam.-
westchnęła.- Obiecuję, że już nigdy się do ciebie nie przyczepie, nie wtłukę,
nie wyżyję się na tobie i nie będę robić sobie z ciebie żartów.- opuściła
głowę.- Tylko proszę o jedno…- Logan słuchał uważnie i trochę go to poruszyło.
Nie wiedział, że aż tak na tym jej zależy. Jednak był dobrym obserwatorem.
Spojrzał kąta okiem na Marlę, a potem na Jamesa. Wstał i niepewnym krokiem
podszedł do Eleny i ją przytulił. Odwzajemniła uścisk, a wtedy Logan się do
czegoś przekonał.
- Elena?- spytał ją gdy już się od niej odkleił.
- Co?- odezwała się z nadzieją w głosie.
- Jesteś gorsza ode mnie ty przebiegła manipulantko!-
wygarnął jej.
- Skąd wiedziałeś?!- otarła sztuczne łzy. Tupnęła
nogą, bo jej się nie udało.
- Walisz cebulą!- odpowiedział.- No pomysł jest, ale
wykonanie takie sobie. Ponadto zobaczyłem uśmiechnięta minę Marli i już
wiedziałem, że nie można brać cię na poważnie, bo normalnie na pewno by zabrała
głos w tej sprawie. Kto cię tak wychował?
- No ja pitole!- tupnęła nogą ze złości.
- James, zabierz ją ode mnie.- Logan machnął ręką w
jej kierunku.- Tego już nie da się wychować.
- Czyli, że mogę?-uśmiechnęła się Elena.
- W sumie to ja już się zgodziłem kilka godzin temu.-
przyznał Logan ze zwycięskim uśmiechem na twarzy.
- Co?!- pisnęła z niedowierzania.- Jak mogłeś się tak
zabawiać moim kosztem ty przebrzydły…
- A-a!- pokręcił placem Logan jednocześnie jej
przerywając.- Puszczam cię, a ty w takim razie obiecałaś mi, że się już do mnie
nie przyczepisz.
- Cały czas tylko o to ci chodziło, prawda?- spytała.-
Chciałeś sobie załatwić spokój.
- I tak wieloletni bój wygrywam ja.- ukłonił się.-
Wraz z opuszczeniem tego muru przyznasz się do przegranej. I co ty na to?-
założył ręce. Elena zmrużyła oczy i wykrzywiła usta ze złości. Po chwili jednak
przemyślała sprawę i się uśmiechnęła.
- Gratulację.- złapała go za policzek i wycisnęła jak
stara ciotka.- Wyrobiłeś się przez te lata. Idę się spakować.- poszła na górę.
- Ja teraz w ogóle nie ogarniam waszych relacji.-
pokręcił głową James podsumowując całe zdarzenie.- Pomogę zabrać jej rzeczy.-
podążył za nią.
- I co?- spytała go Marla.- Teraz będziesz miał
spokój.- przytuliła się do niego.
- Tak.- westchnął.- I współczuję Kendallowi, bo
wybrała go już na kolejną ofiarę.- uśmiechnął się.- Chodź, pomogę ci dokończyć
tę kolację.
* W ten sposób wieloletnią bitwę wygrał sprytny Logan. Elena musi znaleźć inną ofiarę. Cieszycie się, że Elena zamieszka z Jamesem? Robi się w tego poważny związek.
Nie jestem w stanie napisać nic więcej. Moje oczy się zamykają. Chcę skończyć zanim zacznę pisać głupoty. Wybaczcie, ale odlatuję :P Do środy :*
Ja wpierw! Nie wiem, czy ja się cieszę, że Elena zamieszka z Jamesem, ale bardziej mnie interesuje jak Logan się z tego cieszy. Koleś stracił swoje oczko w głowie. Z Gustavo nie wyrabiam. "To ktoś znany"? O matko... Może być beztalencie, ale oby to był ktoś znany. Może to zbyt pochopne wnioski, ale wiesz... Kiedyś będzie tu tekst: "To mówisz, ze masz syna, a nawet nie bzykałeś?" Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy. Rozdział świetny! czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAlbo mi się wydaje, albo ostatnio jak byłaś też pierwsza, to dodałaś koma o tej samej godzinie... Przerażające :D
UsuńLogan sprytnie wykorzystał ten fakt, że James chce zamieszkać z Eleną. Nie wiem co napisać. Helllp. Elena jest dobra z tą cebulą. Aktorka. Dobra nieeee. Ja kończę. Papapapa :).
OdpowiedzUsuńWALISZ CEBULĄ! Nie wiem czemu, ale jak Logan to powiedział, to zaczęłam się śmiać. Proszę, niech ktoś powie, że też sie śmiał. Nie chcę być sama, bo uznam, że coś jest ze mną nie tak. James na poważnie bierze ten związek. Chyba tak jeszcze nie było. Nie przypominam sobie żeby proponował to Lucy. Albo po prostu chciał, ale ona go zostawiła. Mozna stwierdzić, że nie ważne jak zwariowana bd Elena, i tak dobrze działa na Jamesa.Super rozdział. Czekam na poniedziałek na double chapter :P
OdpowiedzUsuńFakt. James nie zdążył tego zaproponować Lucy... Przykre :D
UsuńWalusz cebula? Jaki komplement... Fajnie że Elena zamieszka z Jamesem choć długo spokojnie nie bedzie na pewno :) James bierze zwiazek na poważnie, no i super ;) bede tęsknić za tym codziennym przedrzeżnianiem się Logana i Eleny hahaha :) super rozdział, czekam na next :)
OdpowiedzUsuńJak słodko! Fajnie, że razem zamieszkają. James na pewno będzie z nią o wiele bardziej szczęśliwy, niż z Lucy (której nawiasem mówiąc, nie znoszę -.-). No proszę, Logan jaki sprytny. Chociaż myślę, że Elena i tak mu do końca nie odpuści ^^
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział i do następnego! :)
P.S. Cebula... zawsze pomaga w potrzebie :P
Miałam przeczytać i skomciać o 01:00, ale jak czytałam to byłam taka senna, że zamknęłam oczy i usłyszałam trzask, a to mój telefon upadł.... A teraz też jestem zmęczona,bo dopiero wstałam (wiem, że jest 13...). Gustavo mnie wkurza, a to źle. Już mnie brzuch przez niego boli :/ Elena-Cebulena wpadła w histerię. Nie pozwól czegoś dziecku... Biedna :D Moja koleżanka potrafi płakać na zawołanie :) Logan się zabawił kosztem Eleny, a James z Marlą oglądali. Daj cebulę Elenie-Cebulenie. Logan wygrał kilkuletnią wojnę. Kendall będzie miał przerąbane, jak Cebulena się do niego przyczepi :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, czekam na poniedziałek i środę :D
Hahahaha Walisz cebulą! Najlepszy tekst tego rozdziału, który jest boski xD
OdpowiedzUsuńTroche dziwne zachowanie ze str Gustavo no ale ok.
James rozdupcył mnie tym, ze sie pytał o to Logana xd hahahah ta intryga Logana była MEGA xP
Ostatecznie sie ciesze, że Logan sie zgodził i wtedy i wtedy x)
Elena rozwala z tą cebulą, wgl wszyscy rozwalają :D
Logan wygrałeś ten bój, ale masz racje współczuj teraz K3.
Czekam na nn ;)
The Unforgiven
Ostatnio narobiłam sobie u Ciebie troszkę zaległości ale wszystko nadrobiłam :)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to w zachowaniu Gustavo coś mi nie pasuje tylko do końca nie wiem co... Tekst z cebulą był najlepszy :D Logan mistrz intryg, brawo dla niego. W końcu wygrał tą w cale nie krótką wojnę ^^
Za to Kendzio będzie miał teraz przechlapane bo skoro Elena skończyła drzeć koty z Loganem to weźmie się za Kendalla, biedaczek... niech poprosi Logana o pomoc ten wcieli w życie jakiś szatański plan i spokój będzie :D
Hehe, no to czekam na kolejny rozdział ^^
Podziwiam Cię. Nadrobiłaś bloga. Wow :D
UsuńZnów ostatni... Może i dobrze bo walę cebulą ;p
OdpowiedzUsuńTen Logan... Ale z niego intrygant. Nawet Elka go pochwaliła. Uwolnił się ale teraz Kend bd miał przechlapane. Coś mi sie wydaje że Logan zatęskni za tą "wojną" z Eluśką i że Hendersonowie zatęsknią za kuzynką w swym domu. Ej no było jej wszędzie pełno i wgl a nagle im się chata zrobi taka pusta... Może postarają się o Hendersoniątko by wypełnić pustkę ? ^^
Przypomnieli mi sie wróżkowie chrzestni NIC NIE WYPEŁNIA PUSTKI!!! :D
James rozwalił. Nie wiedział jak zagadac to dojebał "denerwuje cię Elena?" Brawo Maslow! ^^
Super rozdział. czekam na kolejny :*
Logan i James bardzo dobrze to rozegrali, a z Eleny może być niezła aktorka :d. I to by na pewno uszczęśliwiło Gustavo, ale czy jego można jakoś uszczęśliwić? Wątpię. Niech Elena i James Sobie mieszkają życzę im szczęścia! Pasują do Siebie, ale Elena może trochę odpuścić i spoważnieć ;). Tak, kończąc rozdział bardzo fajny! Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńTo już tak poza blogiem, widziałaś ten filmik? Dostałam link na ask`u od jakiegoś Anonima.
https://www.youtube.com/watch?v=Bl24Xls2hsQ#_=_&hd=1