Lucy dowiedziała się od Camille, że Marla z całą
paczką wróciła niedawno do domu. Z biegiem czasu zrobiło jej się przykro za to
jak ostatnim razem potraktowała Marlę. Przechodzą wielki kryzys w ich
przyjaźni, ale nie chciała dłużej tego tak ciągnąć. Zostawiła rzeczy, którymi
się wcześniej zajmowała i opuściła Palmwoods. Postanowiła, że pojedzie do
szatynki i z nią porozmawia. Dosiadła motocykl, który kupiła sobie w tamtym
tygodniu, założyła kask i pojechała przed siebie. Wkrótce dojechała na miejsce.
Furtka była otwarta, więc pozwoliła sobie wejść do środka. Stanęła przed
drzwiami, podniosła rękę, aby nacisnąć na dzwonek, który wydawał się mało
używany. Zawahała się i opuściła rękę. Wypuściła powietrze z płuc i policzyła
do dziesięciu, po czym odważnie zapukała. Drzwi lekko się uchyliły, a następnie
szybko znów się zatrzasnęły. Po chwili dotarło do niej kto ją tak niegościnnie
potraktował. Był to Logan. Zmarszczyła brwi i zapukała ponownie. Usłyszała
jakieś szmery i pogłosy Logana oraz Marli. Po chwili drzwi otworzyła jej Marla.
- Cześć.- powiedziała Lucy.
- Cześć…- odpowiedziała niepewnie trzymając się
kurczowo drzwi.
- Raczej do widzenia!- wtrącił się brunet zakładający
kurtkę w korytarzu. Zdenerwowany wyszedł z mieszkania. Szatynka upuściła głowę.
Lucy przegryzła dolną wargę, bo najwyraźniej przed chwilą pokłócili się o nią.
Nie była zła na Logana za to jak ją traktuje. Rozumiała go, jednak miała
nadzieję, że z czasem złagodnieje.
- Mogę wejść?- spytała niepewnie rockmenka.
- Po co?- burknęła.
- Porozmawiać i… przeprosić.- podrapała się
najmniejszym palcem po policzku. Marla bez słowa pokazała ręką zapraszający
ruch do środka.- Sorry, że przeze mnie się pokłóciliście.
- Nawet nie wiesz jak jestem ci wdzięczna, że nie
potraktowałaś mnie tak jak on po tym wszystkim.
- Mogłam…- dopowiedziała sucho.- Ale sama miałam
wybrać się do ciebie. Usiądź.- tak też zrobiła.
- Słuchaj, już kilka minut później po naszej kłótni
trochę ochłonęłam. Nie chciałam ci tego powiedzieć. Poniosło mnie. Jestem taka
jak James. Gadam głupoty gdy mnie ponosi.
- To już wiem.- nie wykazywała żadnych emocji.
- No przepraszam. Nie wiem co mam ci powiedzieć.
Żałuję, że tak się stało. Gniewasz się?
- Wiesz, że nie potrafię długo żywić do ludzi urazy,
ale…- urwała.- Jest też James. On jest moim bliskim przyjacielem no i…
- A ty…- przerwała jej Lucy.- Uważasz mnie nadal za
swoją przyjaciółkę?
- I tak i nie. Nie jestem w stanie na dzień dzisiejszy
udzielić ci konkretnej odpowiedzi. To zależy od ciebie co z tym zrobisz.
- A konkretniej?
- Nadal nie mogę przetrawić tego co zrobiłaś Jamesowi,
a jeśli moi przyjaciele cierpią, to ja również. Ty bezpośrednio mi nie zrobiłaś
mi nic złego, ale ty na pewno też byłabyś zła na przykład na Kendalla gdyby
zrobił krzywdę Jo, prawda?- nie oczekiwała odpowiedzi, bo dobrze to wiedziała.-
Jednak przyjaźń to przyjaźń. Mimo problemów trzeba trzymać się razem.
- Myślę podobnie.- kiwnęła głową z lekkim uśmiechem.
- Ale…- podniosła palec do góry ostrzegając.- Jeśli
chcesz, aby nasze relacje się poprawiły, zostaw Jamesa w spokoju.
- Jednak gdy ja nie potrafię.- schowała twarz w
dłoniach.- Próbowałam, ale ciągle o nim myślę. Co ja mam zrobić? Nie umiem
zapomnieć. Ja go nadal kocham. I jest mi ciężko nie iść tam do niego i w ogóle…
- Wiem.
- I chcesz się widywać ze mną nawet jeśli Logan…
- Logan nie będzie mi mówił z kim mam się przyjaźnić.
Ale najlepiej będzie jeśli nie będziesz tu przychodziła. Spotykajmy się w
Palmwoods, tak będzie najlepiej.
- Z Big Time Rush to ja już raczej nie będę w dobrych
relacjach.- westchnęła.- Przynajmniej wy dziewczyny mi zostałyście. Muszę już
iść.- wstała.- Spotkamy się za tydzień.
- Dlaczego tak długo?- zdziwiła się.
- Wracam do NY zamknąć tamtejsze sprawy. Zabrać resztę
rzeczy i ogarnąć sprawę z Jasonem i Dianą. Nie wiem czy ci Camille mówiła, ale
odeszłam do zespołu i teraz tworzą duet. Trochę tego jest.
- No dobrze, to nie zatrzymuję cię.
- Do zobaczenia.- Lucy pomachała jej i opuściła
mieszkanie.
Marla po tej rozmowie położyła się na sofie. Poczuła
się zmęczona co dla niej za dnia było czymś rzadkim. Zazwyczaj pracowita i
pełna energii do działania, teraz była zmęczona oraz ospała. Ziewnęła głośno i
zasnęła. Ze snu obudził ją James szturchając w ramię.
- James?- otarła oczy.- Co ty tu robisz i jak tu
wszedłeś, że cię nie słyszałam?
- Czy to jest ważne?- odpowiedział niegrzecznie.- Czy
to prawda?
- Ale co?- podparła się na łokciach.
- Znów przyjaźnisz się z Lucy?!- założył ręce i stał
nad nią groźnie oczekując odpowiedzi.
- N-no tak. Przecież każdemu należy się druga szansa,
prawda?
- Ale nie jej!- podniósł na nią głos. Marla
rozdziawiła usta z wrażenia. Nie pamiętała kiedy ostatnio tak się na nią
wydarł.
- Myślałam, że to nie będzie dla ciebie problemu. Nie
musisz jej widywać…
- Czuję się zdradzony! I to przez ciebie!- wskazał na
nią palcem.- Nie jesteś jednak taka za jaką cię uważałem. Wybieraj. Albo ja
albo ona!
- Ale James, ja…- urwała. Zatkało ją z wrażenia.
Naszedł na nią tak nagle.
- Aha, rozumiem.- pokiwał głową.- Nie odzywaj się do
mnie nigdy więcej, rozumiano?!
- Jamie no!- podniosła się, aby mu to wytłumaczyć.
- Nie nazywaj mnie tak!- odsunął się ze złością w
oczach.- Wbiłaś mi nóż w plecy.- chwyciła ją mocno za ramiona i spojrzał prosto
w oczy.- Wszyscy się od ciebie odwrócą. Ja, Logan, Kendall, Carlos… zostaniesz
sama ze swoją przyjaciółeczką.
- Puszczaj mnie!- wyrwała się z jego objęć ze łzami w
oczach.- Nie poznaję cię. Co się z tobą dzieje?
- Ty chyba jednak nic nie rozumiesz…
Nagle dziewczyna usłyszała głośny huk. Marla podniosła
się z sofy i położyła rękę na głowie. To
był tylko sen…- powiedziała w głębi duszy. Oparła się z powrotem na
poduszce z wielką ulgą. Dopiero teraz zorientowała się co ją obudziło. Logan
wrócił do domu. Zamykał właśnie drzwi.
- Przeciąg był…- wytłumaczyć dlaczego drzwi tak głośno
trzasnęły.
- Już przyszedłeś?- spytała przeciągając się.
- Jest już dwudziesta.- oznajmił jej. Następnie
poszedł do kuchni, aby napić się soku.
- Co?- zerwała się na równe nogi.- Jak to jest
możliwe, że przespałam pół dnia? I gdzieś ty był przez ten czas?
- A jak myślisz?- burknął i odwrócił się.
- Nadal chodzi ci o Lucy? Rozmawialiśmy już na ten
temat. Jak mogłeś zamknąć jej drzwi przed nosem?
- Normalnie. Mam pokazać?- spytał ironicznie.-
Jechowego bym szybciej wpuścił do środka niż ją.- odłożył szklankę na miejsce.
- A możesz przynajmniej patrzeć na mnie jak ze mną
rozmawiasz, co?- na te słowa Logan nawiązał z nią kontakt wzrokowy opierając
się wygodnie o blat kuchenny.
- Coś jeszcze?
- Nie wiem czy ty jesteś na mnie zły czy ty jesteś
obrażony za to co zrobiłam. Lucy jest moją przyjaciółką. Tak, mi też jest
przykro, że tak potraktowała Jamesa i mógł przez nią zginąć, ale co mam zrobić?
Solidarnie, bo wy tak chcecie, abym nie odezwała się do niej do końca życia?
Znasz mnie. Nie będę robić czegoś co jest sprzeczne z tym co myślę. I nie
musicie z nią rozmawiać. Ona też tu nie przyjdzie, rozumiesz?
- I co z tego?- prychnął.- Wraca wielce nawrócona po
pół roku nieobecności księżniczka rocka, bo myśli, że może wszystko. Dostanie
to, co chce. Przekabaci cię na swoją stronę. Sorry, ona już to zrobiła. Jesteś w
jej planie odzyskania ex chłopaka. Ja jej na to nie pozwolę. Oczu mi nie
zamydli. Dla twojego dobra to mówię. Odpuść ją sobie. Za mało masz przyjaciół?
- Nie będziesz mi mówił z kim mam się zadawać a z kim
nie!- podniosła głos.- To nie powinno cię obchodzić. Ty jesteś uprzedzony.
- A ty ślepa!- rozłożył ręce.
- Czyli nie tolerujesz tego?- założyła ręce.
Zdenerwowana czuła jak wrze w niej krew.
- No najwyraźniej!
- To niby jak my mamy ze sobą rozmawiać? Solidarny
przyjaciel nie będzie się teraz odzywał do żony, bo się przyjaźni z tą wyklętą,
tak?
- No weź już nie przesadzaj!- uderzył ręką w stół.-
Nie będę tego słuchał.- wyminął ją i pokierował się w stronę korytarza.
- Gdzie ty się wybierasz?!- zatrzymała go.
- Do Kendalla jeśli musisz wiedzieć. I nie czekaj na
mnie.
- Zachowujesz się jak naburmuszone dziecko, wiesz?!-
oparła się na chwilę o ścianę, ponieważ zakręciło jej się w głowie. Miała
mroczki przed oczami i powoli osunęła się na ziemię. Logan po tym jak założył
kurtkę i odwrócił się w jej stronę, aby ją na pożegnanie zobaczyć, zauważył jak
Marla słabnie. Podbiegł do niej szybko.
- Co ci jest?- zmartwił się. Kucnął i położył rękę na
jej ramieniu. Nie odpowiedziała.- Schyl się, głowa między nogi.- poinstruował.
Poleciał do kuchni po szklankę wody, którą szybko jej podał.
- Te wszystkie problemy i kłótnie mnie wykończą…-
powiedziała po chwili biorąc głęboki oddech.- Idź już.- podniosła się i poszła
do salonu.- Przecież tylko mi się słabo zrobiło.
- Nigdzie nie pójdę. Marla no!- zawołał gdy dziewczyna
weszła na górę. Poszedł za nią do ich sypialni.- Przepraszam. Nie kłóćmy się.
Widzę jak to wszystko przeżywasz. Nie chcę żebyś się tak z tym dręczyła,
dlatego już nigdy o niej nie wspomnę przy tobie, ok?- przytulił ją.
- Ja już mam tego dość. James mnie nachodzi w snach i
oskarża o zdradę, a teraz jeszcze ty…
- Co James?- podniósł brwi.
- Nie ważne. Jestem zmęczona, nic mi się nie chce.-
rzuciła się na łóżko.
- Ale między nami jest dobrze?- położył się obok niej.
- Dobrze.- pocałowała go w policzek.- Zaraz wstanę i
pójdę się myć, a potem coś przygotuję dobrego, bo chce mi się coś zjeść, co?
- Jak chcesz.- uśmiechnął się. Poszedł do garderoby.
Po chwili wrócił, a kiedy spojrzał na łóżko, Marla była już pogrążona w
głębokim śnie. Przykrył ją, a następnie poszedł wziąć prysznic po ciężkim dniu.
* Hejooo ludzie! Jak się ciesze, że mogę tu wpaść, bo głupota mi strzela do mózgu. Znaczy strzelała, ale już przeszła i mogę znów udawać, że jestem piękna i normalna huehuehue :D
Na początku chciałabym coś sprostować. Machnęłam się w liczbie rozdziałów. Jakie 143 rozdziały? To jest do 154 rozdziału! Czyli jeszcze ... 16? Dobrze liczę o tej porze? Więc soreczka za ten błąd. Pominęłam kilka, a dopiero dziś zaczęło mi coś nie grać. A teraz trzymajcie się do środy :*
* Hejooo ludzie! Jak się ciesze, że mogę tu wpaść, bo głupota mi strzela do mózgu. Znaczy strzelała, ale już przeszła i mogę znów udawać, że jestem piękna i normalna huehuehue :D
Na początku chciałabym coś sprostować. Machnęłam się w liczbie rozdziałów. Jakie 143 rozdziały? To jest do 154 rozdziału! Czyli jeszcze ... 16? Dobrze liczę o tej porze? Więc soreczka za ten błąd. Pominęłam kilka, a dopiero dziś zaczęło mi coś nie grać. A teraz trzymajcie się do środy :*
16 ROZDZIAŁÓW!!! JEST! JEEEEEEEEEEEEEEST! TAK! TAK! TAK! ODPĘDZIŁAM ZUO MOJĄ MOCĄ! 16!!
OdpowiedzUsuńMarla to ma sny, że nie wiem. James nie ma nic do tego z kim się przyjaźni, Logan też. Lucy przeprosiła, ale nadal jej nie lubię. Zuy Logan martwi się dopiero wtedy kiedy bohaterka słabnie. Wgl. Marla już pada, kto następny? Umrą z wycieńczenia wszyscy. 16 ROZDZIAŁÓW I PIĘKNIEJSZY JEST ŚWIAT!
Supereściaściaściniusiński rozdział i czekam na środę :P
Lucy- Wypad!!! Nikt Cię tu nie chce! Zostaw Jamesa (i Elenę) w spokoju! Won!
OdpowiedzUsuńCzyżby Marla była w ciąży? Aż nie mogę uwierzyć, że to zmęczenie spowodowane jest kłótniami. Zgoda też może być, ale jednak... ^^
Co do liczby rozdziałów: jaka by nie była, to i tak będzie za mało! ;)
To chyba tyle. (Lucy- won!!!) Super rozdział! Czekam na nn! :)
Uff, dobrze że jeszcze 16 rozdziałów. YEAH! Choć bede tęsknić za tym blogiem. Jeden z najlepszych jakie czytałam :(
OdpowiedzUsuńAle sen :o. Przez chwile myślałam że to prawda i już chciałam zjechać Jamesa w komentarzu. Wątpie że te omdlenia sa spowodowane kłótniami. Może szykuje sie coś grubszego? Czyżby ciąża?
Niech ta Lucy zostawi Jamesa i wszystkich. Niech zniknie!
Super rozdział :) czekam na next
Uff ulżyło mi trochę z tymi rozdziałami. Ale to i tak mało! Ale zawsze coś. Wszyscy odsunęli się od niej a teraz chce inaczej. Mara chce a Logan nie. I czyżby ona była w cionszy? Uhuhu rozdział super :)
OdpowiedzUsuńWiecie co jest najdziwniejsze? Wszyscy tak nienawidzą Lucy i każą jej spadać na drzewo, a jeszcze w tamtej części wszyscy pisali, że oni są dla siebie stworzeni i ludzie jej współczuli kiedy James ją rzucił, bo był zmieszany swoimi uczuciami po tej łóżkowej aferze z Marlą. A teraz ona go zostawiła i sypią się hejty. Ja wiem, że ona go prawie zabiła, no ale... taka prawda. Ktoś powie, że nie?
OdpowiedzUsuńCzyżby Marla była w ciąży? Nie raz chodziła zestresowana i się kłóciła i miała problemy i jakoś nie słabła. Ohoho powiedz, że się szykuje Hendersiątko :D Przykre jest to jak się okaże tak z drugiej strony, no bo Jo i Kend się starają i nie mają, a Logan i Marla się nie starają i bęc. Świetny rozdział, kocham tego bloga :*
Masz nawet rację. Muszę to przyznać. No ciekawe jaka byłaby reakcja Jo jeśli Marls zaciążyłaby...
UsuńLucy i tak jest zła
UsuńZuza gorsza :D Ja myślę, że Jo by była smutna, bo nie może mieć swojego, ale by się cieszyłą z ciąży koleżanki :)
UsuńMarla już porozmawiała z Lucy, no a Logan nie był taki wyrywny. Może i James powinien Sobie wszystko wytłumaczyć tak na spokojnie, trochę, mi żal Lucy, ale nie przepadam za Nią. Marla jak jest w ciąży, to życzę szczęścia! Jo chce być w ciąży, niech ją tam Loggie zapłodni, bo może wybrała nie odpowiedniego Faceta ;d. Ludzie. Żyjcie tam w zgodzie! Szczęścia! Końcówka komentarza, bez sensu.. Powinnam spać, i pisze głupoty. Bardzo fajny rozdział, już czekam na następny :).
OdpowiedzUsuńJa tam Lucy nigdy nie lubiłam so .. Nara xd
OdpowiedzUsuńZawsze wkracza tak niespodziewanie i wszyscy sie przez nią kłócą :/ Logan no az tak to nie musiałeś reagować -,-
Jakby Marla była w ciąży to było by fajnie xD Marla i Logan jako rodzice oooo haha ^^
No na pewno Jo i Kendallowi było by przykro, ale myśle że ucieszyliby sie z dobrych wiadomości u przyjaciół :)
James tak nawuedza w snach haha xd dobrze, że jej tam nie zabił bo by już nie zył xd
Super i czekam na nexta ;)
The Unforgiven
Coś słyszałam, że zamierzasz dobić do dwóch setek, o ile się nie mylę. Szkoda mi Lucy. Skiepściła się. Ale i tak mam ochotę zrobić z niej ćpunkę. Tak, wiem, jestem dziwna. Słyszę to bez przerwy. Może i Logan trochę zbyt nerwowo powiedział coś do słuch, ale na szczęście potem się uspokoił. Na dziecko Marli i Logana kiedyś już się nastawiałam i skończyło się rozczarowaniem. To dzięki, wolę się nie powtarzać. Co do słów anonima (sorry, cało czas to widzę, to jakoś trudno), myślę, że Jo i Kendall cieszyliby się ze szczęścia swoich przyjaciół. Możliwe, że pojawiłaby się lekka zazdrość, to wszystko. Rozdział świetny! czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOwszem kiedyś miałam takie plany, ale to było daleko przed studiami. A fajnie by było, ale pomysłu brak. No i czasu ;/
UsuńBoże kobieto... 16?! To brzmi wiele lepiej... Twa pomyłka mnie zasmuciła a tero jestem weselszy ;p
OdpowiedzUsuńMarla... W sumie to sie jej nie dziwie że zapragneła sie pogodzić z Luśką.. No ale... Żeby ta pipa się juz do Jamesa nie chciała mieszać to bym nic do niej nie miał... JAK TO KUTFA NIE POTRAFISZ?! MUSISZ I JUŻ!
Jak dla mnie to ona może wypierdalać i se gadać z Marlą czasem przez tel ;p
Ta Marla... Zmęczona kłótniami? serio? Tak se wmawiaj Marls.. Logan zrobił ci bobaska. ^^
CO na to Jo i Kend? Pewnie ich to zasmuci ale potem bd się cieszyć :)
Suer rozdział i czekam na kolejny.