Kiedy Marla obudziła się, Logana już nie było. Musiała
znów przyzwyczaić się, że będzie wstawał wcześniej. Praca to praca. Zeszła na
dół do kuchni. Poczuła się trochę dziwnie i nieswojo. Na dole nie było już
Eleny, która z samego rana czekała na jej przepyszne śniadanie. Nie będzie
słuchać jak kuzynostwo użera się ze sobą każdego dnia, dogryza sobie lub wyzywa
od najgorszych. Wiele się zmieniło w przeciągu kilku dni. Było bez niej tak
cicho. Zastanowiała się co teraz może robić Elena u Jamesa kiedy go też teraz
nie ma w domu. Z jej rozmyślań wyrwało ją pukanie do drzwi.
- Cześć.- w drzwiach pojawiła się Lily. Marla odkąd wróciła z wycieczki, widzi ją po raz pierwszy.
- No cześć. A co dopiero teraz do mnie przychodzisz?
Napijesz się czegoś?
- No może kawy…- usiadła przy stole.- Nie
przychodziłam wcześniej ze względu na Alexę. Ostatnio bywała u ciebie dzień w
dzień.
- Aha.- dosiadła się.- Ty chyba nie wiesz, ale oni
wrócili do siebie.
- Naprawdę?- uśmiechnęła się lekko. Westchnęła z
ulgą.- To dobrze, bo myślałam, że przeze mnie się rozwiodą. Dobra, nie ważne.
Gadaj co tam na Hawajach ciekawego robiliście.
- Mój Boże dziewczyno, ile się działo.- podała ja
kawę.- Chyba mi trochę zejdzie, aby ci to opowiedzieć.- szatynka postanowiła w
skrócie streścić przygody z każdego dnia. Lily słuchała ją uważnie z
opadniętą z wrażenia szczęką.- No i po tym wszystkim wróciliśmy do domu… Tak to
było.
- Otwarte!- oznajmiła Marla.
- Siema!- do mieszkania weszła Alexa. Gdy zobaczyła Lily, uśmiech zszedł z jej twarzy.
- Ja chyba już pójdę…- podniosła się brunetka.
- Ja przyjdę innym razem.- powiedziała Alexa. Ich
zdania padły z ich ust jednocześnie.
- Ej, słuchajcie dziewczyny.- zaczęła Marla.-
Pozwólcie, że pójdę na górę, a wy sobie wyjaśnicie kilka rzeczy, bo tak nie
można. Lubię was obie i będzie tak, że coraz częściej będziecie się widywać,
więc radzę coś z tym zrobić.- poszła na górę.
Dziewczyny przez chwilę stały w miejscu i nie odzywały
się do siebie. Lily wbiła wzrok w podłogę, a Alexa rozglądała się za czymś,
nie wiadomo za czym po ścianie.
- No to może przynajmniej usiądźmy.- zaproponowała
brunetka. Pena usiadła bez słowa na kanapie. Znów zapadła cisza.-I co? Będziemy
tak siedzieć i traktować się jak powietrze?
- A co mam zrobić?- odezwała się w końcu.- Przespałaś
się z moim mężem w namiocie na jakimś pijackim biwaku.
- No właśnie, pijackim… Ty nigdy nie zrobiłaś niczego
głupiego czego mogłabyś żałować?- spojrzała na nią badawczo. Alexa zastanawiała
się nad udzieleniem dobrej odpowiedzi.
- Nie wiem. No może…- sięgnęła pamięcią do takiego
zdarzenia lecz wolała się nie przyznawać wprost.
- Ja naprawdę żałuję tego co się stało. Trochę nas
poniosło. Teraz jak o tym myślę, to nic nie znaczyło. Z Carlosem się tylko
przyjaźnię i nic więcej. Byliśmy trochę oboje zagubieni, ale nam przeszło.
Bardzo chciałam, abyście znów byli razem.
- Serio?- spojrzała na nią unosząc brwi.
- Serio.- kiwnęła głową.- Jestem po fatalnym związku z
takim jednym Avanem i nie chcę na razie się z nikim wiązać. Wróciłam do LA, aby
zapomnieć o nim, a nie pakować się w następny chory związek. Od tego dnia, w
którym się pokłóciłyśmy, myślę tylko o tym jak z tego wybrnąć. Marzę o tym, aby
móc dzisiejszej nocy zasnąć spokojnie.- brunetka powiedziała szczerze co myśli.
Alexa zaczęła ściskać swoje palce u rąk.- Przepraszam za wszystko…
- A ja…- urwała.- A ja przepraszam, że cię
spoliczkowałam i nazwałam szmatą.
- Czyli, że wybaczasz mi?- ożywiła się.
- Carlosowi wybaczyłam, to tobie też chyba mogę,
prawda?
- To co? Zgoda?- wystawiła dłoń.
- Zgoda.- uścisnęła ją.- Ale będę miała na ciebie oko.
- Czy ja dobrze słyszałam?- Marla zeszła na dół
uśmiechnięta.
- Tak.- odpowiedziała blondynka.- Nie ma co drzeć
kotów i psuć sobie każdego dnia.
- No to jak już tu jesteśmy i każda z was przyszła do
mnie na kawę to zapraszam.- Marla zaprowadziła je do kuchni. Cieszyła się, bo
jeden konflikt mniej do zażegnania. W tej chwili pomyślała o Lucy, ale szybko
wymazała ją sobie z głowy, aby nie wydać się przed dziewczynami.
Elena stawiła się w pracy wyjątkowo późno. Zaspała.
Kiedy się obudziła i zobaczyła, że zostało jej pół godziny na wyrobienie się,
przeklęła pod nosem i pobiegła do łazienki. Pierwszy dzień po urlopie i taka
wtopa. Wszystko zrobiła na odwal. Wszystko, aby tylko się wyrobić. Ten plan
również nie wyszedł. Dziewczyna biegnąc już korytarzem w agencji zastanawiała
się jaką wymówkę wymyślić szefowej. Postawiła na standard, czyli korki na
drodze. Złapała za klamkę od jej gabinetu. Zdziwiła się, były zamknięte.
Uspokoiła oddech i zeszła z powrotem na dół do recepcji.
- Sandra, gdzie jest Pani Lorenz?- spytała.
- Ano tak, bo ty nie wiesz…- ruda dziewczyna o
niebieskich oczach spojrzała na nią litościwie.- Szefowa leży w szpitalu.
- Jak to?!- przejęła się.- I nikt mnie nie powiadomił?
Czy wszystko z nią dobrze?
- Jest cała, ale nikt z firmy nie wie co jej
konkretnie dolega. Ostatnio skarżyła się na częstsze bóle.
- Nic mi o tym nie wiadomo…- podrapała się po głowie.
- A tak jest już od miesiąca.
- W którym szpitalu leży? Pójdę do niej, może ja się
czegoś dowiem.
- No. Z nas wszystkich to ciebie i Marlę lubi
najbardziej. Tu masz adres.- podała jej kawałek papieru.- Pozdrów ją ode mnie.
- Pozdrowię i dzięki!- wybiegła z agencji.
Dziesięć minut później była już w szpitalu.
Pielęgniarka z recepcji pozwoliła jej odwiedzić pacjentkę. Pani Lorenz
szkicowała coś na papierze ołówkiem. Gdy zobaczyła, że ma gościa, schowała
wszystko do teczki i odłożyła na półeczce uśmiechając się. Elena przywitała się
z nią, a następnie usiadła na taborecie obok jej łóżka.
- Jak tam urlop, Eleno.- spytała.
- Dobrze, a co u pani?
- Mogło być lepiej.- westchnęła.- Cieszę się, że przyszłaś,
bo mam do ciebie sprawę.
- Co pani tylko będzie chciała…
- Nie mów mi pani. Wiem, niedawno stuknęła mi
pięćdziesiątka, ale cóż. Mów mi Cassie.
- Dobrze, miło mi.- uśmiechnęła się.- Ale co to za
sprawa. Coś ważnego?
- Weź tą teczkę.- wręczyła jej do ręki.- Chciałabym,
abyś się tym zajęła.
- A co to jest?- obracała rzecz w dłoniach.
- Otwórz i sama sprawdź.- nakazała grzecznie. Elena
otworzyła teczkę, a jej oczom ukazały się liczne projekty kolekcji, o której
nie wiedziała. Musiała być najnowsza i dopiero co skończona.- Piękne…
- Dziękuję. Chciałabym, abyś wprowadziła to w życie.
Oddaje ci to w twoje ręce.
- Ja?- wybałuszyła oczy.- To dla mnie duży zaszczyt i
wyróżnienie, ale nie mogę. To jest pani, przepraszam, twoje dzieło. Nie mogę
się pod tym podpisać.-zaprzeczyła.- Kiedy wyjdziesz ze szpitala sama
rozpoczniesz pracę.
- No właśnie tu jest problem, bo ja nie wyjdę z tego
szpitala.- posmutniała nagle. Elena zmarszczyła brwi. Nie odezwała się, bo
przeczuwała, że Cassie chce jej coś wyznać.- Nie bez powodu od jakiegoś czasu
szukam godnego zaufania, zdolnego, idealnego dla mnie projektanta. Pół roku
zdiagnozowano u mnie raka. Mam marne szansę na przeżycie. A ja przecież mam
firmę, a nie mam nikogo z rodziny żeby mógł ją przejąć za mnie. I pojawiłaś się
ty. Spadłaś mi z nieba. Kiedy Marla przyszła w twoim projekcie do mnie,
dostrzegłam w tym też siebie jak byłam młoda. Mamy podobny styl. Dobrze się
uzupełniamy. Jesteś u mnie miesiąc, ale ufam ci bezgranicznie. Dlatego
przepisałam tobie moją firmę. Ty poprowadzisz za mnie to, co ja zaczęłam.
Staniesz na czele mojej firmy.
- O mój Boże.- Elena zatkała usta dłonią.- Ja nie wiem
co powiedzieć. Jest mi strasznie przykro, że jest pani chora i życzę pani…
- Cassie.- wtrąciła.
- Przepraszam znów. I życzę tobie, abyś wyzdrowiała.
Ja nie mogę tego przyjąć. Dlaczego nie Marla? Ją znasz dłużej.
- Nie jest projektantką.- wytłumaczyła.
- Ale ja też nie jestem zawodową projektantką mody.
Jestem zwykłą dziewczyną po studiach, która chciała zajmować się wnętrzami. Ale
niestety jej to nie wyszło…
- Bo moda to twoje powołanie.- wcięła się.- Widzę to w
twoich oczach z jaką pasją to robisz. Ile serca w to wkładasz, jak dbasz o
każdy szczegół. To jest coś podobnego do tego co robiłaś wcześniej. Ty jeszcze
nie przekonałaś siebie o tym, że masz taki talent, ale ja go w tobie widzę.
- Nie wiem co powiedzieć.- schyliła głowę.- Nie jestem
gotowa na prowadzenie firmy.
- Moja redaktorka ci w tym pomoże. Jest ze mną w tym
biznesie od samego początku i wie co i jak. Proszę…- złapała ją za rękę.- Wiem,
że na tobie spoczywa ten obowiązek. Ale to jest moja ostatnia wola przed
śmiercią i chciałabym…
- Nie mów tak jakbyś miała za chwilę umrzeć.- jej oczy
zrobiły się wilgotne od łez.
- Szykuję się na to od bardzo dawna.- odwróciła głowę.
- Dasz radę. Możesz jeszcze wygrać tę walkę. Jesteś
silną kobietą.- Elena zauważyła, że Cassie płacze. Położyła kobiecie rękę na
ramieniu. Było jej żal szefowej. Czuła, że w tym momencie tylko jednym może jej
pomóc. Nie wiedziała czy jeśli weźmie to na swoje barki to sobie poradzi. Miała
nadzieję, że niektórzy jej w tym pomogą.- No dobrze, zgadzam się.
- Naprawdę?- kobieta otarła łzy.- Nawet nie wiesz jak
się cieszę. To dla mnie bardzo ważne. Będziesz świetną szefową.
- Tak, ale jeśli wyjdziesz z tego cało to wracasz na
swoje stanowisko. Ok?- Elena dostała pozytywną odpowiedź.- I nie poddawaj się!
Znajdź w sobie siłę. Nie stawiaj wszystkiego przed faktem dokonanym. Czy możesz
mi to obiecać?
- Mogę.- uśmiechnęła się.- A co do tej pracy, to na
razie zastąpi cię Myles. On się zajmie wszystkim kiedy mnie nie będzie.
- Nie myśl teraz o firmie tylko o sobie, bo zdrowie
jest najważniejsze. Będę musiała się już zbierać, ale odwiedzę cię jutro.
- Dobrze. Weź teczkę i na spokojnie to przejrzyj.
- A! Przypomniało mi się. Masz pozdrowienia od
Sandry.- dodała Elena.
- To miło, ale chciałabym, abyś nikomu nie mówiła jaki
jest mój stan zdrowia. Nie chcę wylądować w gazetach. Chyba, że Marli…
- Ok, rozumiem.- kiwnęła głową.- To do zobaczenia
jutro.- zamknęła za sobą drzwi.
Nie wyszła od razu ze szpitala. Zatrzymała się na
korytarzu wpatrując w teczkę, którą trzyma w dłoniach. Oparła się o ścianę i
zamyśliła się głęboko. Przyjeżdżając do LA nie wiedziała, że spotkają ją takie
rzeczy. Nie była pewna swych umiejętności. Przecież dopiero niedawno zaczęła
swoją przygodę z projektowaniem mody. Nie wiedziała czy podoła takiemu
wyzwaniu. Jednak chciała dać swoją waleczną postawą dobry przykład i jeśli
będzie taka konieczność, zarządzania marką Cascade, to zmierzy się z tym zadaniem.
EDIT:
* Hej. Dobrze, że mogę chociaż tak Was powitać. Coraz bardziej tracę głos. Wczoraj było tak sobie a dziś jakaś masakra. Ugh.
Nie mam siły na nic, a muszę iść na uczelnie. Obym to przeżyła. Zasnęłam wieczorem i obudziłam się akurat po północy :)
Czy Elena poradzi sobie z rządzeniem wielką firmą? Jak Carlos zareaguje na wieść pogodzenia się Alexy i Lily? I czy w ogóle powinny się godzić? Piszcie :*
Jeszcze 6 rozdziałów... ten czas tak leci :( W sobotę jeszcze jeden normalny rozdział a potem przyspieszamy tempa kochani. Do soboty w takim razie :*
EDIT:
* Hej. Dobrze, że mogę chociaż tak Was powitać. Coraz bardziej tracę głos. Wczoraj było tak sobie a dziś jakaś masakra. Ugh.
Nie mam siły na nic, a muszę iść na uczelnie. Obym to przeżyła. Zasnęłam wieczorem i obudziłam się akurat po północy :)
Czy Elena poradzi sobie z rządzeniem wielką firmą? Jak Carlos zareaguje na wieść pogodzenia się Alexy i Lily? I czy w ogóle powinny się godzić? Piszcie :*
Jeszcze 6 rozdziałów... ten czas tak leci :( W sobotę jeszcze jeden normalny rozdział a potem przyspieszamy tempa kochani. Do soboty w takim razie :*
Wow... jakie to smutne. Mało się nie popłakałam czytając. Fajnie, że to Elena dostała taką szansę, James na pewno będzie ją wspierać. Jednocześnie, ta historia z chorobą... brr.
OdpowiedzUsuńCo do Alexy i Lily super, że się pogodziły, ale podziwiam Alexę. Pewnie jest niewielu ludzi, którzy umieliby wybaczyć coś takiego. No nic, rozdział świetny, choć trochę smutny. Już czekam na nn! :)
Nie płacz, Rosalie, nie płacz. Będą lepsze momenty do płaczu ;)
UsuńCzemu ja pomyślałam, że uśmiercisz ich wszystkich w ostatnim rozdziale w wypadku samochodowym? Jestem głupia ^^
UsuńChyba zaczynam się bać o całą ich paczkę! Lepsze momenty do płaczu... po ostatnim rozdziale to już raczej, na pewno! A zostało ich już tylko 6... :( Marlo, będę tęsknić za tym blogiem!!! <3
UsuńNo proszę pogodziły się, to super. Trudno wybaczyć zdradę, ale na szczęście Alexa jest mądrą kobietką i wybaczyła głupi błąd i znów są z Lily przyjaciółkami. A co do szefowej Eleny to szkoda kobiety. Jest młoda, całe życie przed nią, a tutaj taka diagnoza. Mam nadzieję, że Elena poradzi sobie z prowadzeniem firmy i, że znajdzie godnych zaufania ludzi, którzy jej w tym pomogą :) Czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam, Ciri http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńSorry, ale jeśli uważasz, że Lorenz jest młoda i całe życie przed nią skoro przyznała się w tym rozdziale, że jej stuknęła 50-tka, to ja nie wiem czy ty masz sześdziesiąt czy nie do końca czytałaś ten rozdział... Sorki
UsuńPrzeczytałam rozdział dokładnie i do końca i uważam, że osoba po 50-tce wcale jeszcze nie jest taka stara. Takie jest moje zdanie, Twoje może być inne. Ciri
UsuńA i nie ma jeszcze 60-siątki na karku. To tak gwoli ścisłości.
UsuńMoże nie stara, ale całego życia nie ma przed sobą :D
UsuńJak kto uważa!
UsuńJak to 6 ? I wtedy koniec bloga ? :'(
OdpowiedzUsuńAle jak to 6 rozdziałów? To tak szybko? Nie wyobrażam sb życia bez ppp! Nie rób tego plz! Dobra...teraz do rzeczy. Carlos chyba tam zeświruje jak je zobaczy. No bo żona i Lily rqzem. A może dla faceta to fantastycznie? Ejjj wpadłam na świetny związek bigamistyczny. Oh yeah. Super rozdział. Piszę petycję o niekończeniu ppp :)
OdpowiedzUsuńSześć rozdziałów i co? Koniec? O nie, ja ryczę! Od dzisiaj Alexa jest na tapecie. Fochała się, fochała, ale w końcu przebaczyła. I za to należy ją podziwiać. To, że potrafi ustąpić, przyjąć rękę podaną na zgodę i tak dalej najlepiej o niej świadczy. To taki fajny przejaw dojrzałości. No okey... Nie wiem, co dalej napisać. Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNiebieskie tła przejęły rozdział :D Chcę podpisać petycję dotyczącej NIE DLA KOŃCA PPP! Nie godzę sie na to, słyszysz? Nie godzę się!!!!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to szacun dla Alexy. Carlosowi przebaczyć było ciężko, a co dopiero Lily. W sumie nie musiała. Ale skoro Carlosowi dała szansę... A sama Lily tego żałuje... inna sprawa gdyby zalezało jej na Carlosie i ona by walczyła i chciała zniszczyć Alexę, ale jest spoko. I przykro z powodu pani Lorenz. Super rozdział
JAK TO 6?! 6?! NIE. JA TU BĘDĘ WCHODZIĆ. PRZECZYTAM JESZCZE RAZ, A POTEM JESZCZE RAZ I ZNOW, A POTEM ZNOWU. Marla się budzi, nikogo nie ma, więc koleżanki wpadają. Dobrze, że Lily i Alexa się pogodziły :) Możw będą dobrymi przyjaciółkami, ale jak Lily odwiedzi Alexę i tam bd Carlos to się będzie nie swojo czuł. Dobrze mu tak :P Pani Lorenz zostawia firmę Elenie? Elena będzie fejmem. Gustavo prócz tego, że dziewczyna jego pieska jest kuzynką innego to będzie wielką szefową jakiejś marki :P Na fuksie :D
OdpowiedzUsuńSupereściaściaściniusiński rozdział i jak to 6 do końca? JAK?
Normalnie 6 do końca. Normalnie. Mi też jest przykro, ale wszystko się kiedyś musi skończyć.
UsuńTak szybko i 6 rozdziałów do końca. Kurczę, strasznie to zleciało. Oj. Elena! Da Sobie radę, jest zdolna i wierzę w Nią poradzi Sobie, ta zgoda to jest bardzo ciekawaa ale oby to przetrwało. Taki podobny blog do tego, to mogę czytać jeszcze raz! Dobra robota, dobry odcinek :).
OdpowiedzUsuńNieeeeeeee! Jak to 6?! To jeszcze tylko trzy tyg.... PODPISUJE SIE POD PETYCJĄ! Gdzie.mam się.machnąć?? :p
OdpowiedzUsuńJuż teraz możesz sZukać pomysłów i dopisać tu jeszcze z jakieś 1000 rozdziałów. I nie obchodzi mnie ze.jie kasz czasu. Pierdol studia PPP wazniejsze :)
Ho ho Alexa i Lily pogodzone. Co na to Carlos? Nie wiem ale ja się cieszę. Marla mysli o Lucy?? Nie wiem cży to dobrze... Elka! Ale jej się trafilo. Ledwo pracę zaczęła a już najwyższe stanowisko jej się szykuje. Sszkoda tylko Lorenz.. Może przeżyje? Nie wien ale pewniebjesli przeżyje to i tak bd chciała oddać firmę bo stwierdzi ze szkoda jej życia i chce z.niego jak najwiecej skorzystać :)
Super rozdział! To nie może być prawda ze to ttylko 6... NIE! Masz trzy tygodnie na napisanie 1000 rozdziałów. Pamiętaj ^^
Tssaaa już się biorę za pisanie :P Rzucam studia by pisać ppp do końca swoich dni
UsuńBardzo rozsądna decyzja. Normalnie jestem z Cb dumny ^^
Usuń