sobota, 16 maja 2015

Rozdział 144

- Jo! Musimy już jechać, bo się spóźnimy!- pogonił ją Kendall, który czekał na nią niecierpliwie w drzwiach. Gdy spojrzał na zegarek, odruchowo zaczął tupać nogą. Przejrzał się w lustrze na korytarzu. Poprawił kołnierzyk swojej białej koszuli, a dłonią delikatnie przeczesał niektóre kosmyki swoich miodowych włosów.- Josephine!- zawołał.
- No już idę!- pełna forma jej imienia zawsze pomagała.- I jak wyglądam?- obróciła się w pełnej krasie w pięknej niebieskiej sukience.
- Seksownie.- mruknął.
- Nie używaj tego słowa przy moich rodzicach.- ostrzegła biorąc torebkę.- A szczególnie przy tacie.
- Czy to wszystko czy może wydasz podręcznik Jak rozmawiać z moim tatą?
- Nie używaj słów…
- Ty mówisz poważnie?- przerwał jej.- Spoko, będę miał się na baczności.- posłał jej ciepły uśmiech.- Gotowa?
- Gotowa.- złapała go za rękę.


Droga do domostwa Państwa Taylor skróciła się w oczach z powodu nerwów. Blondyn przewidywał drogę na dobre dwie godziny, a miał wrażenie, że przeleciała w zaledwie pół godziny. Dopiero gdy zaparkował pod willą rodziców swojej żony, poczuł nieposkromiony strach. Jego ręce przykleiły się do kierownicy. Jo spojrzała na niego z miną mówiącą A nie mówiłam?
- Jakoś tak zbladłeś na twarzy.- przypatrzyła mu się uważnie.
- Nic mi nie jest.- skłamał. Wyjrzał przez szybę. Zauważył jak ktoś wypatruje ich z okna. Wysoka i szczupła sylwetka, to musiał być Pan Taylor. Przełknął ledwo ślinę.- Już za późno, aby odjechać stąd z piskiem opon, prawda?
- Niestety.- odparła. Chciała wysiąść, ale Kendall ją zatrzymał. Wysiadł szybko, aby móc otworzyć jej drzwi. Jo wysiadła uśmiechnięta.- Co za pokazówka, Panie Schmidt.
- Wcale nie pokazówka.- zaprzeczył. Jednakże nie dało się zaprzeczyć, że zrobił to również, aby zaimponować jej ojcu, który im się przyglądał.
- Witajcie!- Pani Taylor uchyliła drzwi i rozłożyła szeroko ramiona, aby przytulić ich. Była przeciwieństwem swojego męża. Sympatyczna, ciepła kobieta. Kendall poczuł się lepiej gdy tak optymistycznie go przywitała. Czego nie można było powiedzieć o Panu Taylor. Stał w korytarzu z założonymi rękami, w pozycji zamkniętej. Miał twarz z kamienia. Wykazał emocje dopiero gdy podeszła do niego Jo. Wykazał trochę człowieczeństwa i uściskał córkę z łagodnym uśmiechem na twarzy, który ulotnił się z powrotem gdy nawiązał kontakt wzrokowy z blondynem. Przez to poczuł się dziwnie wyobcowany. Jednak próbował nie pokazać tego po sobie.
- To dla Pani.- zielonooki wręczył jej bukiet kwiatów.
- Dziękuję ci kochanieńki. Wstawię je do wazonu, a wy siadajcie. Zaraz obiad będzie gotowy.- podreptała słodkimi kroczkami do kuchni.


Jo i Kendall zasiedli do stołu. Oczywiście blondyn usiadł jak najdalej od gospodarza. Kendall posyłał mu czasami niezręczny uśmiech. Nie było go stać na nic innego. Drgnął lekko na krześle gdy usłyszał od niego pytanie. Pan Taylor świdrował go oczami czekając na odpowiedź. Rozdziawił usta, zrobiło mu się gorąco, ponieważ nie usłyszał pytania. Spojrzał na Jo z ratunkiem w oczach.
- Tata spytał jak minęła podróż.- Kendall pomyślał: Od kiedy to by go obchodziło? Jednak postanowił grzecznie odpowiedzieć na pytanie.
- Dziękuję, podróż minęła dobrze.- poinformował. Potem w myślach skrzyczał się za to, bo nie tak chciał to powiedzieć.
- To dobrze…- odparł mężczyzna. Znów zapadła niezręczna cisza do momentu przyjścia gospodyni.
- Proszę bardzo!- wystawiła wielką wazę na stół.- Zaraz przyniosę resztę.
- Pomogę ci mamo.- wstała Jo. Kendallowi serce skoczyło do gardła. Spojrzał na dziewczynę błagalnym spojrzeniem żeby nie zostawiała go sam na sam z jej ojcem. Niestety… Po chwili zostali sami.
- C-co u Pana słychać?- zaczął próby marnego nawiązania kontaktu. Pan Taylor uśmiechnął się odrobinę szyderczo. Wyczuwał strach u chłopaka.
- Może być. A u ciebie?
- Pracujemy z przyjaciółmi nad kolejną płytą i…
- Nie lubię takiej muzyki.- wtrącił.
- Ok.- kiwnął nerwowo głową.- Nie ma sprawy. Nie każdemu musi się podobać, prawda?
- Prawda.- zanurzył usta w filiżance. Jego niebieskie oczy przebijały chłopaka na wylot. Poczuł gorąco. Nie wiedział czy kontynuować tę konwersację. Z tej udręki wyrwał go dzwonek jego komórki.
- Przepraszam.- wstał od stołu i skierował się do korytarza, aby odebrać. Był to Logan.
L: Siema. Jak tam randka z Panem Taylor?- zaśmiał się przez słuchawkę.
K: To nie jest śmieszne. Weź, zabierz mnie stąd!- pisnął po cichu.
L: Ale przecież to był twój głupi pomysł.- przypomniał mu.
K: Zmieniłem zdanie.
L: Przykro się mówi. Musisz to znieść. Powiedziałeś im?
K: Nie. Chyba nie dam rady. Zdjęliśmy obrączki…- oznajmił.
L: To źle. Załóżcie je to sami się skapną i nie będziesz musiał tego mówić.
K: Wyczuwam lekki ubaw w twoim głosie.- powiedział ironicznie.- Co ja mam zrobić? Jak mam to powiedzieć?
L: A skąd mam powiedzieć?!
K: No, Panie Dobra Rada…- wywrócił oczami.
L: Jak ja z Marlą polecieliśmy do ich rodziców to miałem łatwiej. Nie musiałem ich poinformować, że się nie pobraliśmy tylko, że zamierzamy się pobrać. W takiej kolejności się to robi.
K: Nie pomagasz mi dzisiaj wyjątkowo.
L: Bo jestem trochę upity.- zaśmiał się.- No dobra, może nawet bardziej. Z Losem i Jamesem mecz oglądamy. Pozdrawiają cię chłopaki.
K: Wam to dobrze. Dobra, kończę.
L: Powodzenia.- rozłączył się.
Kendall włożył telefon do kieszeni i wrócił na swoje miejsce. O dziwo Jo i jej matki nadal nie było. Potem skojarzył, że zrobiły to specjalnie, ponieważ Jo po kryjomu uśmiechnęła się wystawiając głowę oraz podnosząc kciuk do góry. Gdy Pan Taylor spojrzał na okno, Kendall pokazał jej ruchem ręki, że ją zabije.
- Jakie masz plany do mojej córki.- wypalił w końcu mężczyzna. Chłopaka wkleiło w krzesło.
- Słucham?
- Słuchasz mnie ty w ogóle? Bo wydajesz się nieobecny.
- Jestem trochę… zakręcony.
- Posłuchaj mnie chłopcze…- nachylił się, aby nawiązać z nim bliższy kontakt.- Jeśli masz jakieś poważne plany co do mojej jedynej córki to radzę się podwójnie nad tym zastanowić. Rozumiesz?- spytał go. Kendall wybałuszył oczy i kiwnął szybko głową bez słowa. Po chwili zakrztusił się suchością w swoim gardle. Musiał popić herbatą, którą zaparzyła Pani Taylor.
Po chwili kobiety zjawiły się w jadalni i przyniosły ciepłe potrawy. Mama Jo podała wyłożyła na talerz każdemu swoje danie.
- Smacznego.- uśmiechnęła się.
- Dziękujemy.- odpowiedziała Jo. Kendallowi przypomniała się metoda Jamesa na wyjawianie wiadomości o ciąży, która chyba teraz nie poskutkowała, bo jej rodzice pomyśleli, że dziękują za niego, a nie za dziecko. W ciszy zjedli posiłek.
- Bardzo smaczne.- skomplementował talenty kucharskie gospodyni.
- To miło. Może dokładkę?- zaproponowała.
- Dziękuję, ale już nic więcej nie przełknę.- odpowiedział patrząc na teścia jeśli można by go tak nazwać.
- Powiedzcie więc co tam u was słychać. Dawno was u nas nie było.
- Praca, mamo.- poprawiła włosy Jo. Kendall musiał zwilżyć gardło.
- Hmm… a planujecie ślub?- spytała. Na te słowa blondyn zakrztusił się wodą, ponieważ wleciała mu nie do tej przegrody co trzeba. Zaczął prychać i kasłać, jednak ruchem ręki uspokoił wszystkich, że sobie poradzi. Ojciec Jo zaczął mu się uważnie przyglądać jakby zaczął coś podejrzewać. Dziewczyna spojrzała na Kendalla dając mu znak, że to odpowiedni moment.- Powiedziałam coś źle? Nie planujecie ślubu?- dopytywała kobieta rozglądając się to po córce to po jej partnerowi.
- Uspokój się mamo.- radziła Jo.- Wcale nie jest tak jak myślisz.
- Wygląda na to, że twój chłoptaś ma nam coś do powiedzenia.- odezwał się gospodarz patrząc na blondyna, który poczuł, że czyta mu w myślach.
-Tak.- przytaknął. Wszyscy ucichli kierując na niego swoje spojrzenia.- Ja, to znaczy my…- urwał, aby wziąć wdech. Zamknął na chwile oczy, a gdy je otworzył, wlepił je w stół, aby na nich nie patrzeć.- My wzięliśmy ślub…








* Trochę taki troll, bo ucięłam w najważniejszym momencie. Buuu :)
Wybaczcie, soreczka. W następnym rozdziale się dowiecie :P Ja szybko żegnam się z Wami, bo Kortowiada :) Ahoj!


13 komentarzy:

  1. He super była ta atmosfera przy stole. Mi się tak wydaje, że Taylor już od jakiegoś czasu podejrzewał, że Kend ma zamiar coś ważnego powiedzieć. Jestem ciekawa jego reakcji. Supcio :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A już myślała że pierwsza klepne koma a tu ktoś mi zajął miejsce :( haha
    Ta rozmowa Kendalla z ojcem Jo... Czy tylko ja sie cały czas śmiałam? Hahaha. Już sie nie moge doczekać reakcji pana Taylora. Oby tylko porcelaną nie zaczął rzucać. Ale dość "łatwo" to Kendallowi przyszło, już myślałam że ucieknie.
    Super rozdział, czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda, że troll z Cb :P Czuję się niezaspokojona. Zaraz zgłoszę swoją reklamację :)
    Mnie też śmieszyła ich rozmowa oraz fakt, że taylorowi nie podoba się ich muzyka haha :) No i reakcja Kenda, że każdy ma prawo lubić co chce :P
    Co może zrobić pan Taylor?
    Zniszczyć vs zabić...oto jest pytanie. Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeeeeeeeej...pani Taylor ma na imię Susan. To pamiętam. Ale jak ma na imię pan Tay?
      dum dum duuum
      Proszę nie przyjmuję odpowiedzi: tata Jo; tata Muminka
      Albo to taka zagadka jak na FTS gdzie była pan i pani Schmidt...

      Usuń
    2. A wiesz, że nie pamiętam jak on ma na imię? Ale może się dowiem. Poszukam ^^
      Jak ja tak mogę nie pamiętać, ale może John. Lubię tak nazywać wrednych facetów. Tak samo jak Carter czy ten urzędnik co go Spencer zabiła w pierwszym rozdziale na TVOF. Na 90 % nazywa się John :P
      Hahah ale rozśmeiszył mnie Twój kom.

      Usuń
  4. NO KURDE MAĆ NIE RÓB TAK! JAK MOGŁAŚ?! Potwór z:Ciebie. A skoro mowa o potworach ciekawe jak pan Taylor zareaguje na to, że wzięli ślub. Ten człowiek jest taki oschły w stosunku do Kenda, że nie wiem :P Zuzon jeden, a Kendall jest dziwny i głupi. Mówi żeby się pospieszyli, a nie chce tam jechać nawet wrosł w siedzenie w samochodzie :P Jego strach i cierpienie jest pożywieniem dla czytelników, a w każdym razie dla mnie, więc Ci wybaczam krótki rozdział :P
    Wgl. Super rozdział i czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. NIECH ON SIĘ KURWA UDŁAWI Z WRAŻENIA!!! Niech mu stanie coś w gradle i Kend nich go ratuje. To by byo fajne. A jeszcze fajniej jakby sie chuja uratować nie dało :D Choć to by mogło wpłynąć źle na ciążę Jo...
    Jestem ciekaw reakcji Taylorów.. Pani Taylor jest taka fajna. Lubię ją. Równa z niej babka. Ale ten penis to wgl szkoda gadac...
    Logan podchmielony nabija się z Kenda. Nie ma to jak przyjaciele ^^ Rozumiem że Logan nadal niczego nie wie o swym dziecku... Marls odwagi!!
    Super rozdział i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka! Nareszcie nadrobiłam opowiadanie. Przepraszam że tak wolno ale ostatnio mam trochę rzeczy na głowie.
    Powiem ci że to opowiadanie jest jednym z najlepszych. Masz bardzo fajny styl pisania i przyjemnie się to czyta. Potrafisz zaskoczyć, rozśmieszyć i zasmucić. No po prostu cudowne.
    A co do rozdziału to już się bałam że Kendall jednak wymięknie, ale powiedział o ślubie. Domyślam się że będzie niezła awantura, na dodatek jak ojciec Jo dowie się że ona jest w ciąży, to pewnie będzie chciał rozszarpać Kendalla.
    Już się nie mogę doczekać następnego. Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww jak mi miło ^^
      Spokojnie, rozumiem te "trochę rzeczy na głowie"
      Też tak mam jak to te studenty.
      Ja też się od jakiegoś czasu zabieram za Twój blog no ale zawsze mi coś wypada. Niech się tylko ten wyścig szczurów skończy to zobaczysz koma :P


      PS Przepraszam inne blogi. Nadrobię gdy bd mogła

      Usuń
  7. "A nie mówiłam?" to chyba ulubiona odzywka kobiet, które pozwalają na popełnianie błędów, dobrze wiedząc, że to się źle skończy. Szczerze mówiąc z randki z Panem Tylorem spodziewałam się czegoś bardziej hardkorowego. Znaczy... wiem o jego nastawieniu "Nie lubię Twojego chłopaka, bo tak!", więc dopiero po kwestii "posłuchaj mnie chłopcze" powróciła jako taka nadzieja. To do nich pasuje wiesz? Oni robą wszystko, żeby się dogadać, a tatusiek wciąż nie myśli ustąpić. A teraz kończę, bo mamy w domu nalot kosmitów. Rozdział świetny! Trzymaj się! Pozdrawiam! czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  8. Po raz trzeci próbuję skomentować rozdział i za każdym razem z niewyjaśnionych przyczyn ten komentarz znika!!! -.-
    A więc kolejna próba:
    Współczuję Kendallowi, biedaczek tak bardzo się denerwuje. Ciekawa jestem jak zareaguje Pan Taylor: czy wyrzuci Kendalla ze swojego domu? Czy zatrzyma i ukryje gdzieś Jo? I czy ktoś w końcu zauważy, że Pani Taylor przesoliła obiad? :D
    A tak na poważnie, to ogólnie nie była dobra decyzja, żeby brać ślub bez wiedzy Rodziców. Prędzej, czy później i tak się dowiedzą. I jeszcze ta ciąża Jo... trzymam za nich kciuki.
    A może Pan Taylor wszystkich zaskoczy? Może wreszcie pogodzi się z całą tą sytuacją i zaakceptuje fakt, że jego córka jest szczęśliwa? Kto wie :)
    Fajny rozdział (ale za szybko skończony!). Już czekam na nn! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Logan wujek dobra rada, zawsze pomoże :). Kendall sam chciał spotkania z Teściami więc niech cierpi! :d. Życzę mu ppowodzenia, jak szybko biega to ucieknie. Albo Ojciec Jo pogratuluje, w co jednak watpie:). Dobry rozdział, do następnego! :).

    OdpowiedzUsuń

Jak napisać komentarz "krok po kroku"?
1. Kliknij w białe pole pod spodem gdzie pisze się koma.
2. Wpisz w nią treść.
3. Kliknij "opublikuj".
Jeśli jesteś anonimem, pobawisz się w testy na roboty, np. wybierz co jest ciastem :)
4. Potwierdzasz i gotowe. Dzięki za docenienie pracy.
Widzisz? To proste i nie boli, a cieszy :D


# Translate

# Znajdź rozdział