- Jo! Musimy już jechać, bo się spóźnimy!- pogonił ją
Kendall, który czekał na nią niecierpliwie w drzwiach. Gdy spojrzał na zegarek,
odruchowo zaczął tupać nogą. Przejrzał się w lustrze na korytarzu. Poprawił kołnierzyk
swojej białej koszuli, a dłonią delikatnie przeczesał niektóre kosmyki swoich
miodowych włosów.- Josephine!- zawołał.
- No już idę!- pełna forma jej imienia zawsze
pomagała.- I jak wyglądam?- obróciła się w pełnej krasie w pięknej niebieskiej
sukience.
- Seksownie.- mruknął.
- Nie używaj tego słowa przy moich rodzicach.-
ostrzegła biorąc torebkę.- A szczególnie przy tacie.
- Czy to wszystko czy może wydasz podręcznik Jak rozmawiać z moim tatą?
- Nie używaj słów…
- Ty mówisz poważnie?- przerwał jej.- Spoko, będę miał
się na baczności.- posłał jej ciepły uśmiech.- Gotowa?
- Gotowa.- złapała go za rękę.
Droga do domostwa Państwa Taylor skróciła się w oczach
z powodu nerwów. Blondyn przewidywał drogę na dobre dwie godziny, a miał
wrażenie, że przeleciała w zaledwie pół godziny. Dopiero gdy zaparkował pod
willą rodziców swojej żony, poczuł nieposkromiony strach. Jego ręce przykleiły
się do kierownicy. Jo spojrzała na niego z miną mówiącą A nie mówiłam?
- Jakoś tak zbladłeś na twarzy.- przypatrzyła mu się
uważnie.
- Nic mi nie jest.- skłamał. Wyjrzał przez szybę. Zauważył
jak ktoś wypatruje ich z okna. Wysoka i szczupła sylwetka, to musiał być Pan
Taylor. Przełknął ledwo ślinę.- Już za późno, aby odjechać stąd z piskiem opon,
prawda?
- Niestety.- odparła. Chciała wysiąść, ale Kendall ją
zatrzymał. Wysiadł szybko, aby móc otworzyć jej drzwi. Jo wysiadła
uśmiechnięta.- Co za pokazówka, Panie Schmidt.
- Wcale nie pokazówka.- zaprzeczył. Jednakże nie dało
się zaprzeczyć, że zrobił to również, aby zaimponować jej ojcu, który im się
przyglądał.
- Witajcie!- Pani Taylor uchyliła drzwi i rozłożyła
szeroko ramiona, aby przytulić ich. Była przeciwieństwem swojego męża.
Sympatyczna, ciepła kobieta. Kendall poczuł się lepiej gdy tak optymistycznie
go przywitała. Czego nie można było powiedzieć o Panu Taylor. Stał w korytarzu
z założonymi rękami, w pozycji zamkniętej. Miał twarz z kamienia. Wykazał emocje
dopiero gdy podeszła do niego Jo. Wykazał trochę człowieczeństwa i uściskał
córkę z łagodnym uśmiechem na twarzy, który ulotnił się z powrotem gdy nawiązał
kontakt wzrokowy z blondynem. Przez to poczuł się dziwnie wyobcowany. Jednak próbował
nie pokazać tego po sobie.
- To dla Pani.- zielonooki wręczył jej bukiet kwiatów.
- Dziękuję ci kochanieńki. Wstawię je do wazonu, a wy
siadajcie. Zaraz obiad będzie gotowy.- podreptała słodkimi kroczkami do kuchni.
Jo i Kendall zasiedli do stołu. Oczywiście blondyn
usiadł jak najdalej od gospodarza. Kendall posyłał mu czasami niezręczny
uśmiech. Nie było go stać na nic innego. Drgnął lekko na krześle gdy usłyszał
od niego pytanie. Pan Taylor świdrował go oczami czekając na odpowiedź. Rozdziawił
usta, zrobiło mu się gorąco, ponieważ nie usłyszał pytania. Spojrzał na Jo z ratunkiem
w oczach.
- Tata spytał jak minęła podróż.- Kendall pomyślał: Od kiedy to by go obchodziło? Jednak
postanowił grzecznie odpowiedzieć na pytanie.
- Dziękuję, podróż minęła dobrze.- poinformował. Potem
w myślach skrzyczał się za to, bo nie tak chciał to powiedzieć.
- To dobrze…- odparł mężczyzna. Znów zapadła
niezręczna cisza do momentu przyjścia gospodyni.
- Proszę bardzo!- wystawiła wielką wazę na stół.- Zaraz
przyniosę resztę.
- Pomogę ci mamo.- wstała Jo. Kendallowi serce
skoczyło do gardła. Spojrzał na dziewczynę błagalnym spojrzeniem żeby nie
zostawiała go sam na sam z jej ojcem. Niestety… Po chwili zostali sami.
- C-co u Pana słychać?- zaczął próby marnego
nawiązania kontaktu. Pan Taylor uśmiechnął się odrobinę szyderczo. Wyczuwał strach
u chłopaka.
- Może być. A u ciebie?
- Pracujemy z przyjaciółmi nad kolejną płytą i…
- Nie lubię takiej muzyki.- wtrącił.
- Ok.- kiwnął nerwowo głową.- Nie ma sprawy. Nie każdemu
musi się podobać, prawda?
- Prawda.- zanurzył usta w filiżance. Jego niebieskie
oczy przebijały chłopaka na wylot. Poczuł gorąco. Nie wiedział czy kontynuować
tę konwersację. Z tej udręki wyrwał go dzwonek jego komórki.
- Przepraszam.- wstał od stołu i skierował się do
korytarza, aby odebrać. Był to Logan.
L: Siema. Jak tam randka z Panem Taylor?- zaśmiał się
przez słuchawkę.
K: To nie jest śmieszne. Weź, zabierz mnie stąd!-
pisnął po cichu.
L: Ale przecież to był twój głupi pomysł.- przypomniał
mu.
K: Zmieniłem zdanie.
L: Przykro się mówi. Musisz to znieść. Powiedziałeś
im?
K: Nie. Chyba nie dam rady. Zdjęliśmy obrączki…-
oznajmił.
L: To źle. Załóżcie je to sami się skapną i nie będziesz
musiał tego mówić.
K: Wyczuwam lekki ubaw w twoim głosie.- powiedział
ironicznie.- Co ja mam zrobić? Jak mam to powiedzieć?
L: A skąd mam powiedzieć?!
K: No, Panie Dobra Rada…- wywrócił oczami.
L: Jak ja z Marlą polecieliśmy do ich rodziców to
miałem łatwiej. Nie musiałem ich poinformować, że się nie pobraliśmy tylko, że
zamierzamy się pobrać. W takiej kolejności się to robi.
K: Nie pomagasz mi dzisiaj wyjątkowo.
L: Bo jestem trochę upity.- zaśmiał się.- No dobra, może
nawet bardziej. Z Losem i Jamesem mecz oglądamy. Pozdrawiają cię chłopaki.
K: Wam to dobrze. Dobra, kończę.
L: Powodzenia.- rozłączył się.
Kendall włożył telefon do kieszeni i wrócił na swoje
miejsce. O dziwo Jo i jej matki nadal nie było. Potem skojarzył, że zrobiły to
specjalnie, ponieważ Jo po kryjomu uśmiechnęła się wystawiając głowę oraz
podnosząc kciuk do góry. Gdy Pan Taylor spojrzał na okno, Kendall pokazał jej
ruchem ręki, że ją zabije.
- Jakie masz plany do mojej córki.- wypalił w końcu
mężczyzna. Chłopaka wkleiło w krzesło.
- Słucham?
- Słuchasz mnie ty w ogóle? Bo wydajesz się nieobecny.
- Jestem trochę… zakręcony.
- Posłuchaj mnie chłopcze…- nachylił się, aby nawiązać
z nim bliższy kontakt.- Jeśli masz jakieś poważne plany co do mojej jedynej
córki to radzę się podwójnie nad tym zastanowić. Rozumiesz?- spytał go. Kendall
wybałuszył oczy i kiwnął szybko głową bez słowa. Po chwili zakrztusił się
suchością w swoim gardle. Musiał popić herbatą, którą zaparzyła Pani Taylor.
Po chwili kobiety zjawiły się w jadalni i przyniosły ciepłe
potrawy. Mama Jo podała wyłożyła na talerz każdemu swoje danie.
- Smacznego.- uśmiechnęła się.
- Dziękujemy.- odpowiedziała Jo. Kendallowi przypomniała
się metoda Jamesa na wyjawianie wiadomości o ciąży, która chyba teraz nie
poskutkowała, bo jej rodzice pomyśleli, że dziękują za niego, a nie za dziecko.
W ciszy zjedli posiłek.
- Bardzo smaczne.- skomplementował talenty kucharskie
gospodyni.
- To miło. Może dokładkę?- zaproponowała.
- Dziękuję, ale już nic więcej nie przełknę.-
odpowiedział patrząc na teścia jeśli można by go tak nazwać.
- Powiedzcie więc co tam u was słychać. Dawno was u
nas nie było.
- Praca, mamo.- poprawiła włosy Jo. Kendall musiał
zwilżyć gardło.
- Hmm… a planujecie ślub?- spytała. Na te słowa
blondyn zakrztusił się wodą, ponieważ wleciała mu nie do tej przegrody co
trzeba. Zaczął prychać i kasłać, jednak ruchem ręki uspokoił wszystkich, że
sobie poradzi. Ojciec Jo zaczął mu się uważnie przyglądać jakby zaczął coś
podejrzewać. Dziewczyna spojrzała na Kendalla dając mu znak, że to odpowiedni
moment.- Powiedziałam coś źle? Nie planujecie ślubu?- dopytywała kobieta
rozglądając się to po córce to po jej partnerowi.
- Uspokój się mamo.- radziła Jo.- Wcale nie jest tak
jak myślisz.
- Wygląda na to, że twój chłoptaś ma nam coś do
powiedzenia.- odezwał się gospodarz patrząc na blondyna, który poczuł, że czyta
mu w myślach.
-Tak.- przytaknął. Wszyscy ucichli kierując na niego
swoje spojrzenia.- Ja, to znaczy my…- urwał, aby wziąć wdech. Zamknął na chwile
oczy, a gdy je otworzył, wlepił je w stół, aby na nich nie patrzeć.- My wzięliśmy
ślub…
* Trochę taki troll, bo ucięłam w najważniejszym momencie. Buuu :)
Wybaczcie, soreczka. W następnym rozdziale się dowiecie :P Ja szybko żegnam się z Wami, bo Kortowiada :) Ahoj!
* Trochę taki troll, bo ucięłam w najważniejszym momencie. Buuu :)
Wybaczcie, soreczka. W następnym rozdziale się dowiecie :P Ja szybko żegnam się z Wami, bo Kortowiada :) Ahoj!
He super była ta atmosfera przy stole. Mi się tak wydaje, że Taylor już od jakiegoś czasu podejrzewał, że Kend ma zamiar coś ważnego powiedzieć. Jestem ciekawa jego reakcji. Supcio :)
OdpowiedzUsuńA już myślała że pierwsza klepne koma a tu ktoś mi zajął miejsce :( haha
OdpowiedzUsuńTa rozmowa Kendalla z ojcem Jo... Czy tylko ja sie cały czas śmiałam? Hahaha. Już sie nie moge doczekać reakcji pana Taylora. Oby tylko porcelaną nie zaczął rzucać. Ale dość "łatwo" to Kendallowi przyszło, już myślałam że ucieknie.
Super rozdział, czekam na next :D
Hihi przepraszam :P
UsuńPrawda, że troll z Cb :P Czuję się niezaspokojona. Zaraz zgłoszę swoją reklamację :)
OdpowiedzUsuńMnie też śmieszyła ich rozmowa oraz fakt, że taylorowi nie podoba się ich muzyka haha :) No i reakcja Kenda, że każdy ma prawo lubić co chce :P
Co może zrobić pan Taylor?
Zniszczyć vs zabić...oto jest pytanie. Super rozdział :)
Eeeeeeeeej...pani Taylor ma na imię Susan. To pamiętam. Ale jak ma na imię pan Tay?
Usuńdum dum duuum
Proszę nie przyjmuję odpowiedzi: tata Jo; tata Muminka
Albo to taka zagadka jak na FTS gdzie była pan i pani Schmidt...
A wiesz, że nie pamiętam jak on ma na imię? Ale może się dowiem. Poszukam ^^
UsuńJak ja tak mogę nie pamiętać, ale może John. Lubię tak nazywać wrednych facetów. Tak samo jak Carter czy ten urzędnik co go Spencer zabiła w pierwszym rozdziale na TVOF. Na 90 % nazywa się John :P
Hahah ale rozśmeiszył mnie Twój kom.
NO KURDE MAĆ NIE RÓB TAK! JAK MOGŁAŚ?! Potwór z:Ciebie. A skoro mowa o potworach ciekawe jak pan Taylor zareaguje na to, że wzięli ślub. Ten człowiek jest taki oschły w stosunku do Kenda, że nie wiem :P Zuzon jeden, a Kendall jest dziwny i głupi. Mówi żeby się pospieszyli, a nie chce tam jechać nawet wrosł w siedzenie w samochodzie :P Jego strach i cierpienie jest pożywieniem dla czytelników, a w każdym razie dla mnie, więc Ci wybaczam krótki rozdział :P
OdpowiedzUsuńWgl. Super rozdział i czekam nn :)
NIECH ON SIĘ KURWA UDŁAWI Z WRAŻENIA!!! Niech mu stanie coś w gradle i Kend nich go ratuje. To by byo fajne. A jeszcze fajniej jakby sie chuja uratować nie dało :D Choć to by mogło wpłynąć źle na ciążę Jo...
OdpowiedzUsuńJestem ciekaw reakcji Taylorów.. Pani Taylor jest taka fajna. Lubię ją. Równa z niej babka. Ale ten penis to wgl szkoda gadac...
Logan podchmielony nabija się z Kenda. Nie ma to jak przyjaciele ^^ Rozumiem że Logan nadal niczego nie wie o swym dziecku... Marls odwagi!!
Super rozdział i czekam na kolejny :*
Hejka! Nareszcie nadrobiłam opowiadanie. Przepraszam że tak wolno ale ostatnio mam trochę rzeczy na głowie.
OdpowiedzUsuńPowiem ci że to opowiadanie jest jednym z najlepszych. Masz bardzo fajny styl pisania i przyjemnie się to czyta. Potrafisz zaskoczyć, rozśmieszyć i zasmucić. No po prostu cudowne.
A co do rozdziału to już się bałam że Kendall jednak wymięknie, ale powiedział o ślubie. Domyślam się że będzie niezła awantura, na dodatek jak ojciec Jo dowie się że ona jest w ciąży, to pewnie będzie chciał rozszarpać Kendalla.
Już się nie mogę doczekać następnego. Pozdrawiam xx
Aww jak mi miło ^^
UsuńSpokojnie, rozumiem te "trochę rzeczy na głowie"
Też tak mam jak to te studenty.
Ja też się od jakiegoś czasu zabieram za Twój blog no ale zawsze mi coś wypada. Niech się tylko ten wyścig szczurów skończy to zobaczysz koma :P
PS Przepraszam inne blogi. Nadrobię gdy bd mogła
"A nie mówiłam?" to chyba ulubiona odzywka kobiet, które pozwalają na popełnianie błędów, dobrze wiedząc, że to się źle skończy. Szczerze mówiąc z randki z Panem Tylorem spodziewałam się czegoś bardziej hardkorowego. Znaczy... wiem o jego nastawieniu "Nie lubię Twojego chłopaka, bo tak!", więc dopiero po kwestii "posłuchaj mnie chłopcze" powróciła jako taka nadzieja. To do nich pasuje wiesz? Oni robą wszystko, żeby się dogadać, a tatusiek wciąż nie myśli ustąpić. A teraz kończę, bo mamy w domu nalot kosmitów. Rozdział świetny! Trzymaj się! Pozdrawiam! czekam na nn!
OdpowiedzUsuńPo raz trzeci próbuję skomentować rozdział i za każdym razem z niewyjaśnionych przyczyn ten komentarz znika!!! -.-
OdpowiedzUsuńA więc kolejna próba:
Współczuję Kendallowi, biedaczek tak bardzo się denerwuje. Ciekawa jestem jak zareaguje Pan Taylor: czy wyrzuci Kendalla ze swojego domu? Czy zatrzyma i ukryje gdzieś Jo? I czy ktoś w końcu zauważy, że Pani Taylor przesoliła obiad? :D
A tak na poważnie, to ogólnie nie była dobra decyzja, żeby brać ślub bez wiedzy Rodziców. Prędzej, czy później i tak się dowiedzą. I jeszcze ta ciąża Jo... trzymam za nich kciuki.
A może Pan Taylor wszystkich zaskoczy? Może wreszcie pogodzi się z całą tą sytuacją i zaakceptuje fakt, że jego córka jest szczęśliwa? Kto wie :)
Fajny rozdział (ale za szybko skończony!). Już czekam na nn! :)
Logan wujek dobra rada, zawsze pomoże :). Kendall sam chciał spotkania z Teściami więc niech cierpi! :d. Życzę mu ppowodzenia, jak szybko biega to ucieknie. Albo Ojciec Jo pogratuluje, w co jednak watpie:). Dobry rozdział, do następnego! :).
OdpowiedzUsuń